Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a związki/miłość/rozstanie


Rekomendowane odpowiedzi

niech ten kolega przyjedzie do Was, poszaleja 2 tygodnie, znudza sie i wroci wszystko do normy

 

a jelsi sie nie da to ty zostan a facet niech jedzie do kumpla, to nie bedzie rozstanie ale separacja miedzy Wami

 

dobrej pracy i ustatkowanego zycia sie nie porzuca, a juz na pewno nie dla tak idiotycznego powodu jak opisalas

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Maja.

Każdy z moich poprzedników ma rację. Dodam tylko, czy będziesz szczęśliwa za parę lat w związku, w którym będziesz rezygnować z siebie dla kogoś, kto ma inne priorytety? Napisałaś, że kolega Twojego chłopaka jest bezwartościowy. Rozumie co miałaś na myśli. Twojemu chłopakowi najwyraźniej ten sposób życia najbardziej odpowiada. Czy chcesz z kimś takim spędzić życie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:DNeluś, Kochanie, bez paniki! Daj się ponieść temu uczuciu ale z rozsądkiem. I jak najszybciej skleć jakieś spotkanie w realu! I pisz co tam nowego, wiesz ;) jak się sprawy toczą :D

 

Maju, napisz na co choruje Twój chłopak. To ważne.

 

Mieszkam z moim już blisko trzy miesiące. I dochodzę do przekonania, że nie chcę z nim spędzić życia. Przykre po tylu latach trwania związku :cry: Być może mam wysokie oczekiwania, jak to często mi powtarza, ale z wielu już zrezygnowałam, i wydaje mi się że to minimum powinno być. W każdym razie nie byłabym z nim szczęśliwa. Cóż, nadal czekam, być może dorośnie, ale nie łudzę się zanadto, wręcz się pogodziłam. Czekam, bo go kocham i uważam, że po tym co razem przeżyliśmy, należy mu się to. Nie mam już z tego powodu doła. Przyjmuję to jakoś tak naturalnie. Czasem bywa tak, że ludzie pomimo iż się kochają, nie mogą ze sobą żyć ponieważ zniszczyliby siebie nawzajem.

A człowiek jest szczęśliwy, gdy po prostu się nad tym nie zastanawia :D A ja za dużo myślę, za dużo czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi Wiem, panikuje :(...pewnie to dlatego, że odrobinke mi zależy...i chciałabym, żeby było fajnie...a wiem dobrze, że równie może być paskudnie :]...narazie nic nie bedzie...on wyjeżdza na dwa tygodnie...a potem?...nie wiem...może nam nie przejdzie chęć spotkania się...

 

bethi...zamierzasz trwać nadal w tym związku?...czy jeszcze bedziesz myslec nad tym co dalej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bad Girl Dzięki za te słowa. Ja czuję, że on mnie kocha, jak czytałąm te jego esy skierowane do mojej koleżanki to wiedziałam, że to nie on. Ale wiesz...Czasami trzeba usłyszeć zdanie innych, żeby bardziej sie utwierdzić w przekonaniu. Dziękuję jeszcze raz

 

Pozdrawiam

 

Bethi

 

Pytałam go jak nazywa sie jego choroba. powiedział tylko tyle, że to depresja, ale w piątek jadę z nim do lekarza. Nie wiem w sumie po co tam jadę....żeby usłyszeć prawdę?..... chyba po to, żeby usłyszeć, że bedzie o.k. Oby....Ale nie pozwolę jego chorobie zniszczyć naszego związku...

POzdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majka, czlowiek w depresji rzeczywiscie moze robic rzeczy których normalnie by nie zrobił- czasami nie do konca odpowiada za swoje czyny (a moze raczej tak-powinien odpowiadac, ale nie zawsze swiadcza one o jego prawdziwym podejsciu do rzeczywsitosci). Jeden es to nie powód do zrywania. Natomiast nie uwazam ze depresja moze byc powodem do tlumaczenia wszystkich zachowań (równiez takich). Jesli moge wyrazic swoje zdanie...- uważam ze powinnas dac mu do zrozumienia ze zranil ci tym co zrobil i ze mimo jego choroby, nie jestes gotowa by akceptowac wszystkie takie jego wyskoki. Depresja może byc wytłumaczeniem dla wielu rzeczy i zachowań ale nie powinna stanowic wykrętu. Dobrze że wybaczyłas i chwała ci za wyrozumiałość. A głupie "wyskoki" zdarzaja sie nie tylko chorujacym na depresje...Nie należy sie jednak nimi az tak przejmowac- to tylko jeden sms. A z tego co piszesz twoj chłopak przepraszal ci za niego godzinami... Zakładam że bardzo cie kocha. Pozdrawiam i trzymam kciuki:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blackwitch witam:) wierz mi dałąm mu do zrozumienia, że bardzo mnie to zraniło. Ale wiem też, że nie mozna rozpamiętywać tego na wieki. Mój chłopak musi zapomnieć o tym i zyc dalej normalnie. On wie, że źle zrobił, ale wie też, że to jego choroba była przyczyną. to było pierwsze takie poważne zachowanie. teraz umówilismy sie, że jeżeli będą go nachodziły jakieś mysli to mi je powie. On twierdzi, że mu to będzie pomagało. hm...Powiedział mi, że mam go - cytuję - "Temperować" - czyli jeżlei będzie gadał dziwne rzeczy to mam mu to powiedzieć, bo on wtedy wraca do pionu.

hm....ja muszę nauczyc sie z nim żyć i po prostu na niektóre rzeczy, które mówi nie reagować i nie brać do siebie.

 

I sama nie wiem skąd mi sie bierze ta siła, wiara i pewność, że go nie opuszczę....może z jego miłości...

 

Dziekuję Ci bardzo za odpowiedź. nawet nie wiesz ile dla mnie one znaczą. pozdraiwam pa:) no i milego dnia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I sama nie wiem skąd mi sie bierze ta siła, wiara i pewność, że go nie opuszczę....może z jego miłości...

Tak, to uczucie uskrzydla. Gdy postanowiłam się leczyć :D było we mnie tyle samozaparcia, motywacji i sił bo był on co nigdy przedtem ani potem się nie zdarzyło :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię tego gnoja co w mnie siedzi. Nie gadam z nim. To nie ja. Jeśli coś robię, to musi mi sprawiać przyjemność żeby to zrobić lub muszę mieć motywacje. Za dobrze się znam. I to mnie chyba boli, bo czy mam prawo trzymać kogoś przy sobie dla swojego interesu :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 dni temu rozstalam sie z najblizszą mi osoba na siwecie.byl to moj chlopak z ktroym bylam przez 2 lata.bylismy nierozlączni i to na prawe byla prawdziwa milosc. nie moge sobie wybaczyc ze pozwolilam nam sie oddalic od siebie :( sprawe pogarsza to ze to byl niezwykly chlopak, zabiegal o mnie przez pol roku wiedząc ze nie ma u mnie zadnych szans, tak dlugo mnie meczyl az sie w nim zakochalam :(bylismy najlepszymi przyjaciolmi, najpiekniejszą parą ,nasze uczucia byly wielkie, nieporownywalne do niczego. nie bylo dnia zebysmy byli osobno :( a teraz powiedzial ze jego milosc wygasla...ze to nie to co kiedys. wiem ze nie chcial mnie zranic i ze cierpi z powodu naszego rozstania bo bylam dla neigo wszystkim ale on nie moze mnie oszukiwac :(jestem w strasznym stanie, on zmusza mnie zebym zapomniala, widze lzy w jego oczach ale nie mam sily walczyc. od 3 dni nie jem, nie spie, nie myje sie. mam wielu przyjacoil ktorzy mnie wspierają ale sami nie mogą uwierzyc w to co sie stalo..nie poznają mnie-jstem wrakiem czlowieka. moja rodzina mnie wspiera,pryzjaciele....jego rodzina, i on sam chce mi pomoc ale ta pomoc do mnie nie dociera. czuje sie jak narkoman na glodzie, moje zycie to detox. sytuacje komplikuje to ze mieszkamy blisko siebie ja widze jego dom wychodząc na balkon:( moj dom jest nim przepelniony, posciel jeszcze nim pachnie...przez dwa dni schudlam 5kg. wszystko mi o nim przypomina, nie moge sobie z tym poradzic.....jak taka milosc mogla sie skonczyc, no jak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobrze by bylo jakbys wyjechala teraz na dlugie wakacje, zeby zostawic za soba wszelkie bodzce ktore ci o nim przypominaja

 

zeby pokonac ten stan musisz znalezc nowego partnera, inaczej bedziesz tkwila w tym cierpieniu nawet latami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam w związku,jeszcze do dziś. Przed tym związkiem miałam jeszcze inne które były tragiczne i odbiły się na mim życiu... także moje dziecinstwo nie było usłane różami. Wracając jednak do tgo mojego związku. Na początku wydawało się wszystko ok,byliśmy szczęśliwy,on kochał mnie pod niebiosa i żyć beze mnie nie mógł. Jednak z czasem zaczęło się psuć... dopiero wtedy uzmysłowiłam sobie że jest coś ze mną nie tak. Okazało się że mam depresje i nerwice a do tego jestem neurotyczką. Kiedy mój chłopak się dowiedział był przerażony ale przysięgał,że zostanie przy mnie i będzie się mną opiekował,że razem z naszą miłością damy rade...[ musze powiedziec ze i on ma problemy z samym soba]. Zaufałam mu i jeszcze bardziej pokochałam. Wczoraj pierwszy raz powiedziałam "kocham" i poczułam że naprawdę wyjde z tego bagna razem z nim. Spędziłam wczoraj cudowny dzień. Jednak dziś napisał do mnie że on nie nadaje się do takiej miłości,że moja choroba go przeraża i nie da rady z tym. Żebym sama sobie radziła. Nie potrafie wyrazić słowami co czuje... nie mam przyjaciół,nie mam rodziny ... teraz nawet nie mam już jego... zostałam sama,a moja wiara w to że wyjde z tego spadła do zera. Straciłam całą moją motywacje... Żeby minął atak paniki i płaczu musiałam nałykać się tabletek uspokajajacych i teraz czuje się jak naćpany manekin.... Moge powiedzieć że jest mi tak źle że aż nie potrafie tego napisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Dowodem odwagi nie jest umrzeć, lecz żyć"

[Vittorio Alfieri]

 

to a propos twojego cytatu o smierci ktory umiescilas jako motto forumowe

 

daj sobie czas, a sama tez znajdziesz odpowiedzi i wlasne mysli, ktore pozwola ci zyc w koncu szczesliwie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh, ja trwam w tym związku chyba już tylko dlatego, że nie wiedzę innego wyjścia. Żal mi mojego chłopa. On mnie tak kocha i tak się stara....

Pewnie tego posta przeczyta i będę miała niezłą jazdę ale cóż, my "rozmawiamy" już tylko w ten sposób: ja piszę tu, na forum, a on potem czyta ukradkiem moje posty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twój chłopak, hm, myślę, że bardziej przeraża go świadomość, że z nim samym nie jest najlepiej... i Twoja choroba tylko mu to uświadamia. Jest bardziej bezradny niż Ty.

Eh, notabene, Twoja historia jest mi bliska. Tylko zakończenie inne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×