Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Keji, mnie czeka za jakiś czas powrót do szkoły lub/i pracy. Też na samą myśl robi mi się nie dobrze. Nie wiem jak to przeżyję, skoro proste czynności stanowią wyzwanie. A dzisiaj to już w ogóle beznadziejnie, całe szczęście że na to akurat sam zapracowałem i mogę już tego nie powtórzyć w przyszłości (zbyt długi sen).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za troskę.Nie jest mi tak źle w domu tylko czasami bywa gorzej.Mam swój pokój,gdzie nikt nie wchodzi i moje psiaki które są moim sensem życia.Wyprowadzając się musiałabym psiaki zostawić i wszyscy byśmy tego nie przeżyli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle myśli... Podzielę się jedną.

Wyprowadziła mnie z równowagi pielęgniarka. Blizny niczym nowym chyba dla piguł nie są, ale taka bezczelnosc... Przy pobieraniu krwi, moje na rękach obmacała, zapytała co to i skąd, potępieńcze kiwanie głową nie pomogło.

Nie lubię siebie- to eufemizm. Ale tak niedobrze z obrzydzenia do samej siebie jeszcze mi nie było...

Dyskretna pielęgniara, może nieświadomie, zepsuła mi dzień, tydzień, miesiąc...

Żeby jeszcze ta natrętna myśl dała mi wreszcie spokój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po ataku na pierwszej lekcji wyszłam trzęsąc się jak osika, ledwo dobrnęłam do toalety, na lekcji nie docierało nic co się dzieje, potem wcale nie było kwitnąco. Pożarłam się znowu z nauczycielką o występ publiczny, odmawiając milczeniem oraz zaczynam zalewać z przedmiotu, z którego przez cztery lata kurcze 4 była dla mnie oceną złą, jakby mi się mózg wyłączył. Na przerwie zadzwoniłam do ośrodka i zamówiłam sobie wizytę na przyszły tydzień, bo do listopada nie wytrzymam. Tyle lat przechodziłam te stresy niezauważenie, teraz to się zmienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta z którą się żrę może i dostrzega, ale pyta mnie o powód przy całej klasie, no to sorki. To jest polska szkoła, co mi tu da gadanina? Nawet jak jej powiem, to co zrobi, rodziców wezwie, którzy nie chcą słuchać o moich problemach i olewają to sikiem falistym, bo nie potrafią sobie ze swoimi poradzić (cyt tatusia "Nie truj mi o swojej nerwicy, mam własną". Oczywiście silniejszą, c'nie)? Czuję się jak kłamca, bo tylko ja widzę swój problem, a inni nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do psychiatry (starej przychodni gdzie była moja karta i nie potrzebuję zgody rodz.), z terapeutą pokombinuję ale z tym gorsza sprawa bo nie mają tam za dobrych, natomiast dojazd 50 km co tydzień to problem też. u nas na miejscu nie ma, bo to wiocha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoła i nerwica to nie jest zbyt dobre połączenie, coś o tym wiem. Od jakiegoś czasu większość dnia spędzam w domu, ale zamierzam wrócić na uczelnię. A wtedy co? Jak dam sobie radę? Cieszę się, że z powodu motywacji ze strony mamy udało mi się chociaż liceum skończyć. Keji, a te objawy lęku to masz głównie w stresujących sytuacjach, np. w szkole?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, lęk mam 24 na dobę, ataki paniki w domu też (Tylko inne i rzadziej, emetofobia logiczne, że raczej w domu nie uderzy aż tak), ale o wiele wyższe, jak przyjdzie z tym wyjść na zewnątrz. Depresja..no wiadomo. Czuję się źle cały czas. Nigdy jednak ataki paniki w szkole nie zdarzały mi się z takim nasileniem jak teraz i nie zwalały mnie niemal z nóg, choć bywało ostro w czasach gimnazjalnych. Do tego ja mam tak, że jak mam problem, to muszę go rozwiązać tu i teraz i nie mogę go odłożyć "na bok", więc najczęściej nerwica "siedzi' przy mnie w każdej sekundzie życia od paru lat, aktualnie mam ten kryzys, że nie potrafię już w ogóle zaakceptować jej istnienia, nie mam gdzie szukać pomocy, więc wykańczam się i fizycznie i psychicznie...

Nasilenie wszystkiego diametralnie wzrosło po kuracji izotretynoiną, która w ogóle negatywnie działa na układ nerwowy, takie mam wrażenie.

 

Keji, i co udało Ci się umówić na następny tydzień??

Udało, udało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta z którą się żrę może i dostrzega, ale pyta mnie o powód przy całej klasie, no to sorki. To jest polska szkoła, co mi tu da gadanina? Nawet jak jej powiem, to co zrobi, rodziców wezwie, którzy nie chcą słuchać o moich problemach i olewają to sikiem falistym, bo nie potrafią sobie ze swoimi poradzić (cyt tatusia "Nie truj mi o swojej nerwicy, mam własną". Oczywiście silniejszą, c'nie)? Czuję się jak kłamca, bo tylko ja widzę swój problem, a inni nie.

Pewnych rzeczy nie przeskoczysz. Szkoła musi wiedzieć, że masz problem nawet, jeśli to oznacza pogadankę z rodzicami i fochy taty, że ma własną nerwicę. Tacie przejdzie, a szkoła będzie wiedzieć i brać na to poprawkę. Ew. zawsze będziesz mogła się domagać, żeby szkoła tę poprawkę wzięła. A jak nic nie powiesz - umarł w butach.

 

Jak dla mnie powinnaś zacząć od rozmowy z wychowawcą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×