Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Brałem SSRI 3 miechy w tym bardzo sporadycznie jakies benzo przedwszystkim "dla fazy" wtedy tak sobie to tłumaczyłem no i mniejsza po 3 miechach zapiłem pare razy wróciłem na 3 tygodnie do starych nawyków. Dodatkowo brałem regularnie benzo które miałem przepisane na samym początku i mi zostało no i tak wszamałem Relanium i Nasen po czym świat niedość że był przerażający to jeszcze towarzyszyło mi i towarzyszy po dziś dzień a dzieje sie to w przeciągu kilku dodatkowych miesięcy uczucie. Które napewno dobrze znacie określiłbym to jako bardzo mocne przyjebanie choć nie wyglądam kompletnie jakbym był przyjebany mam świeże oczy itp. ale czuje sie właśnie jak zakopany gdzieś pod ziemią. Coś w rodzaju wykonuje jakąś czynność wcale nienajgorzej ale co jakiś czas sie ockne jak z płytkiego snu i mam spotęgowany stres szczególnie wsród ludzi bo to jest dość przerażające. No w każdym razie mam pytanie ile może trwac o ile jest to możliwe wyjście z tego bagna bo co 5 minut sobie zadaje pytanie od kilku miesięcy po chuj zyć z takim stanem umysłowym. Dodam że po tych 3 tygodniach brałem ssri i jedno opakowanie afobamu. Teraz od jakiegoś tygodnia nie żrem nic.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem tu nowa i trochę tym zestresowana.

Moim najgorszym problemem jest potworne uzależnienie od bzd. Normalnie umieram...nie potrafię żyć bez prochów, a coraz trudniej mi zdobyć recepty. Lekarka, która mnie w to wpakowała, teraz poniekąd umywa ręce. Jestem teraz w fatalnym momencie życia (długi, komornik itp.) i nie jest to możliwy czas na "odwyk". Niestety, w momencie "głodu" miałam już chyba epizod epilepsji. Rozbiłam głowę i nic nie pamamiętałam. Tomografia dobra, ale w zapisie eeg napisano: modyfikacje polekowe, zapis na granicy normy.

Co robić...images/smilies/icon_rolleyes.gif

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Och, jak dobrze Cię rozumiem. Ja tkwię w tym piekle od lat. Lekarka, która mnie w to wpakowała nie bardzo potrafi mi pomóc.

Na "głodzie" miałam już epizod epilepsji (rozbita głowa, szwy, tomografia dobra, ale eeg na granicy normy, modyfikacje polekowe).

Mam koszmarny okres w życiu (długi, komornik,) nawet jak zdobędę recepty, to nie zawsze mam za co je wykupić.

Najlepiej byłoby skończyć ze sobą, ale brak mi odwagi.

Napisz proszę, czy Ci się udało. Twój post jest z kwietnia, ale ja dopiero dzisiaj jestem na tym forum.

Thttp://www.nerwica.com/images/smilies/25.gifrzymaj się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Och, jak dobrze Cię rozumiem. Ja tkwię w tym piekle od lat. Lekarka, która mnie w to wpakowała nie bardzo potrafi mi pomóc.

Na "głodzie" miałam już epizod epilepsji (rozbita głowa, szwy, tomografia dobra, ale eeg na granicy normy, modyfikacje polekowe).

Mam koszmarny okres w życiu (długi, komornik,) nawet jak zdobędę recepty, to nie zawsze mam za co je wykupić.

Najlepiej byłoby skończyć ze sobą, ale brak mi odwagi.

Napisz proszę, czy Ci się udało. Twój post jest z kwietnia, ale ja dopiero dzisiaj jestem na tym forum.

Thttp://www.nerwica.com/images/smilies/25.gifrzymaj się

 

a do kogo to pisałaś ? post był z września niedawno

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Och, jak dobrze Cię rozumiem. Ja tkwię w tym piekle od lat. Lekarka, która mnie w to wpakowała nie bardzo potrafi mi pomóc.

Na "głodzie" miałam już epizod epilepsji (rozbita głowa, szwy, tomografia dobra, ale eeg na granicy normy, modyfikacje polekowe).

Mam koszmarny okres w życiu (długi, komornik,) nawet jak zdobędę recepty, to nie zawsze mam za co je wykupić.

Najlepiej byłoby skończyć ze sobą, ale brak mi odwagi.

Napisz proszę, czy Ci się udało. Twój post jest z kwietnia, ale ja dopiero dzisiaj jestem na tym forum.

Thttp://www.nerwica.com/images/smilies/25.gifrzymaj się

 

a do kogo to pisałaś ? post był z września niedawno

Witam wszystkich,

Jestem nowy na forum. Nie wiem czy piszę w odpowiednim dziale? Mam nadzieję ,że tak. Znalazłem tu tematy uzależnień od leków. Mam duży problem. Może ktoś wie jak sobie z tym poradzić a mianowicie zrezygnowałem z picia ale w zamian od 2 lat biorę HEMINEVRIN 300mg! W chwili obecnej wrzesień 2012r 2tab. co 3godziny. Nie wiem jak mogę sobie poradzić z odstawieniem tego świństwa. Mam 3l córkę. Mam coraz gorsze samopoczucie. Nie mam ochoty na spacery, zabawy z córką. Najprostsze czynności wymagają nie raz ode mnie nadludzkiej siły, koncentracji. Dla zdrowego człowieka zwykłe sprawy dnia codziennego to normalna rzecz. Dla mnie do walka ! Jeżeli ktoś miał lub ma podobny problem bardzo proszę o kontakt piotr_poznan@op.pl . Z góry bardzo dziękuję. Będę bardzo wdzięczny. Pozdrawiam- Piotr...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

walka z uzaleznieniem od lorafenu

 

Szukam i szukam najnowszych postów dotyczących objawów odstawiennych i nic.Chcę pomoc wszystkim, którzy latami brali lorafen i chcą podjąć heroiczną walkę z odstawieniem benzodiazepin.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michałek 75, Michał!!!Można wyjść z tego badziewia, ale to jest prawdziwy koszmar.Bralam lorafen 20 lat. Jestem 11 miesiąc "czysta" ale to co przeszlam to istny koszmar. I wierz mi lekarze psychiatrzy nie mają zielonego pojecia co przechodzi pacjent.Faszerują kolejnymi uzalezniaczami nie informując,ze "umieranie" to typowa reakcja organizmu na odstawienie beznzodiazepin.Nie godź się na odwyk w szpitalu, nie rob tego!To co przeszlam nadaje sie na scenariusz filmu i poduczenie wspanialych lekarzy.Nadal borykam sie z objawami odstawiennymi, ale wiem,ze juz niedlugo moj koszmar sie skonczy.Chetnie pomoge slowem jak walczyc, ale teraz dopiero wiem co to jest zyc normalnie, bez zawrotow,bez "wewnetrznego"niepokoju, trzesiawki itd.DASZ rade, ale dluga droga przed Tobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Klementyna56, Klementyno.chętnie sluzę pomoca i wsparciem.20 lat brania lorafenu i 11 miesiac koszmarnych objawow odstawiennych.Ale MOZNA, niedlugo rok od poczatku odstawienia.Nie godxz sie na zaden szpital-oddzial odwykowy bo Cie tam wykoncza,bedziesz psem do eksperymentow.Musisz sama sobie pomoc, ale wiedz,ze objawy odstawienne moga wykonczyc jesli nie zdajesz sobie sprawy,ze tak musi byc,ze tak nasz organizm reaguje.Pozdrawiam, napisz: ona501@interia.pl

 

-- 03 paź 2012, 17:47 --

 

kaja123, Kaju, za malo miejsca na opisanie,napisz na adres ona501@interia.pl,chetnie pomoge, walcze nadal, ale widze swiatelko w tunelu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

nie będę opisywała swojej choroby, bo z pewnością wszyscy ją bardzo dobrze znacie i nie ma co się powtarzać ... Ogólnie to sobie przechalapałam, bo uzależniłam się od narkotyku, którym jest xanax ... Nie wiedziałam co biorę - miałam nieograniczony dostęp do leków i to mnie zgubiło ... - przyjaciele lekarze i farmaceuci i nie bylo problemu z recepta... nieważne ... Xanax mi naprawdę pomóg przejść przez 3 lata mojego życia, które się totalnie rozpadło, a ataki paniki były nie do wytrzymania ... Stanie godzinę pod pogotwiem i czekanie az zacznie działac xanax.. bo wiem, że to nie zawał, ale nerwica i już wstyd mi było tych lekarzy ... 3 lata walczyłam z tym połamanym światem i udało się - wszystkie stare problemy rozwiązane, nowych odpukać na horyzoncie brak (przyanajmniej takich jak poprzednio - wypadek Taty na oczach mojej Mamy, potem jej alkoholizm, mase długów z tym zwiazanych, alkoholik, który się do niej przyczepił i zniszczył spokój naszego domu ) Pokonałysmy to z mamą i jest dobrze ... W tym wszystkim Bóg dał mi szansę naprawić błędy, za co jestem mu wdzieczna i teraz nasza rodzina jest znowu razem... Ale teraz sedo - uzależniłam się fizycznie od tego narkotyku i zupełnie nie wiem jak z niego wyjść... od 4 miesiecy próbuję wszystkiego i nic (w senscie odsatawiam, robie ciwczenia relaksacyjne, oddycham, chodzę na łąkę, komedie - dosłownie wszystko !!! a i tak po dwóch dniach odstawienia mam taki atak, ze ostatnio mi lekarka powiedziała, ze nawet watroba mi się trzesie ... Trzesę się cała, nie mówiąc o bólu i uciski w klatce piersiowej, ale to moze niektórzy z Was znają z autopsji ....ide do psychiatry w poniedziałek ( na razie lekarz rodzinny przepisał mi lamitrin - powiedział, że to się stosuje przy odsatwianiu ... Zobaczymy co powie psychiatra )

A teraz ogromna, na prawdę ogromna prosba do ludzi, ktrórzy przez to również przechodzili ...

 

Jaka była Wasza droga wyjścia ?? słyszałam, że trzeba wolno, bardzo wolno ... potem nawet rozpuszcza się w szklance wody lek i się go pije - tak zeby zejsc do minimim ( to z opracowania doktora z uniwesytetu, ale z 2000 r, wiec moze od tego czasu sa jakies nowesze metody ...

 

Błagam osoby, ktróym się udało rzucić yen lek o pomoc ...

 

Błagam ...

 

i serdecznie Was wszystkich pozdrawiam. Mam nadzieję, że każdemu z nas uda się wyjść z tego. Ja będę prosić o to Boga, ale oczywiście każdy ma swoją drogę.

 

Z góry dziękuję i spokojnej nocy

 

Asia

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu, bylam uzalezniona równiez od alprazolamu, ostawiłam to gówno, niestety dopiero po iluś podejściach mi się udało. Musiał się rozpaśc mój związek czego panicznie się bałam, psychiatra straszył mnie detoksem i chyba te czynniki w naciskiem na pierwszy były mi potrzebne, bo był to związek bardzo toksyczny. Nie polecam pod zadnym pozorem odstawienia z dnia na dzień, straszne efekty uboczne, straszne. Odstawiłam w końcu jakies 8 miesięcy temu zmniejszając dawke dosłownie po okruszku. Próbowałam równiez odstawić przy alprazolamie z przedłużonym czasem uwalniania - Neurol SR, mam ogromne luki w głowie, tym bardziej z tego okresu, wiec nie pamiętam czy na tym czy na tym mi się ostatecznie udało. Brałam od tego czasu dosłownie kilka razy malutkie dawki. Efekty odstawienne są niestety nieuniknione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

nie będę opisywała swojej choroby, bo z pewnością wszyscy ją bardzo dobrze znacie i nie ma co się powtarzać ... Ogólnie to sobie przechalapałam, bo uzależniłam się od narkotyku, którym jest xanax ... Nie wiedziałam co biorę - miałam nieograniczony dostęp do leków i to mnie zgubiło ... - przyjaciele lekarze i farmaceuci i nie bylo problemu z recepta... nieważne ... Xanax mi naprawdę pomóg przejść przez 3 lata mojego życia, które się totalnie rozpadło, a ataki paniki były nie do wytrzymania ... Stanie godzinę pod pogotwiem i czekanie az zacznie działac xanax.. bo wiem, że to nie zawał, ale nerwica i już wstyd mi było tych lekarzy ... 3 lata walczyłam z tym połamanym światem i udało się - wszystkie stare problemy rozwiązane, nowych odpukać na horyzoncie brak (przyanajmniej takich jak poprzednio - wypadek Taty na oczach mojej Mamy, potem jej alkoholizm, mase długów z tym zwiazanych, alkoholik, który się do niej przyczepił i zniszczył spokój naszego domu ) Pokonałysmy to z mamą i jest dobrze ... W tym wszystkim Bóg dał mi szansę naprawić błędy, za co jestem mu wdzieczna i teraz nasza rodzina jest znowu razem... Ale teraz sedo - uzależniłam się fizycznie od tego narkotyku i zupełnie nie wiem jak z niego wyjść... od 4 miesiecy próbuję wszystkiego i nic (w senscie odsatawiam, robie ciwczenia relaksacyjne, oddycham, chodzę na łąkę, komedie - dosłownie wszystko !!! a i tak po dwóch dniach odstawienia mam taki atak, ze ostatnio mi lekarka powiedziała, ze nawet watroba mi się trzesie ... Trzesę się cała, nie mówiąc o bólu i uciski w klatce piersiowej, ale to moze niektórzy z Was znają z autopsji ....ide do psychiatry w poniedziałek ( na razie lekarz rodzinny przepisał mi lamitrin - powiedział, że to się stosuje przy odsatwianiu ... Zobaczymy co powie psychiatra )

A teraz ogromna, na prawdę ogromna prosba do ludzi, ktrórzy przez to również przechodzili ...

 

Jaka była Wasza droga wyjścia ?? słyszałam, że trzeba wolno, bardzo wolno ... potem nawet rozpuszcza się w szklance wody lek i się go pije - tak zeby zejsc do minimim ( to z opracowania doktora z uniwesytetu, ale z 2000 r, wiec moze od tego czasu sa jakies nowesze metody ...

 

Błagam osoby, ktróym się udało rzucić yen lek o pomoc ...

 

Błagam ...

 

i serdecznie Was wszystkich pozdrawiam. Mam nadzieję, że każdemu z nas uda się wyjść z tego. Ja będę prosić o to Boga, ale oczywiście każdy ma swoją drogę.

 

Z góry dziękuję i spokojnej nocy

 

Asia

 

Cześć.'

Ja odstawiłem benzo. Jestem tez uzalezniony(byłem) od heroiny - i powiem Ci że chyba zejscie z benzo jest trudniejsze.

Ja brałem benzo jakies 3 miesiące - a odstawiałem też 3- a skutki czułem przez wiele wiele miesięcy.

Tzw. ,,głodów" nie unikniesz.

Ja odstawiałem redukując dawki stopniowo plus wspomagałem sie lekami na uspokojnie ale bez takiego ładunku uzaleznieniowego.

Np. chlorprotixen i hydroxyzyna- nieraz dopijałem piwem.(wiem wiem ale mi to pomagało)

Byłem nie do życia przez ten czas. potworne bóle, wymioty, biegunki, duszności i napady lęku...

Ale to co mogę powiedzieć - to lepiej wcześniej to odstawiać niż czekać dłużej nawet 1 dzień.

Powodzenia

Jak będziesz chciała więcej szczegółów pisz na priv.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

daisy999, Daisy:) Ja walczę z objawami odstawiennymi juz 9 miesiąc!!! Brałam lorafen 20 lat, to co przeszłam w ciągu odstawiania nadaje się na extra scenariusz filmu o fizycznym uzależnieniu organizmu.Koszmar, to co opisujesz to kropla w morzu, ale najlepiej wiem jakie błędy popełniają lekarze, którzy "biorą się "za odwyk...Niedouki! Jak można skazywać pacjenta na takie męki skoro sami doprowadzili go do tego uzależnienia wypisując leorafen.Potraktowana zostałam jak najgorszy ćpun:(W ciągu miesiąca /bez dyskusji/ miałam odstawić lorafen wspomagając się jedynie hydroxyzinką.Poczynając od małego palca u stopy po sam czubek głowy...bóle, mrówki, dreszcze, mdłości, zawroty, obręcz w klatce, potworne poty, drżenia, węch, słuch, smak...masakra.Przez 6 miesięcy nie wychodziłam z domu, nie było szans.Za późno sięgnęłam do netu po wiadomości o skutkach odstawiania /a przecież zasranym obowiązkiem lekarza jest nakreślenie pacjentowi CO go czeka/.

Na szczęście, wielkie szczęście, powoli ustępuję dolegliwości. Zaczynam żyć, widzę światełko w tunelu. Mam wielka nadzieje,ze zmieszczę się w roku od momentu odstawiania.Za mało miejsca tutaj na wielkie opisy drogi przez mękę, zainteresowane osoby proszę o kontakt ona501@interia.pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej -)

 

Dziękuję Wam -) z tą heroiną to mnie zaskoczyło, że nawet prościej niż bezno, ale widać masz doświadczenie i wiesz o czym piszesz - super też że wyszedłeś z heroiny - to nie lada wyczyn - ogromne gratulacje !!! -))) ps. mojej przyjaciółce się nie udało, ale to inna historia ..

 

Co do tych benzo to się naprawdę można załamać. Cieszę się, że mi odpisaliście. Ja przez parę dni przeczytałam całe forum i nawet nie zauważyłam, że ktoś zareagował na mojego posta - dzięki.

 

Czyli teraz miesiące męki, tak ?? No jestem na to gotowa ... Biorę obecnie 1 dzień 0,25 xanaxu, drugi 0,5 xanaxu i tak na zmianę(biorę rano). Jak utrzymuję to tempo to nie mam na razie dolegliwości ( tak było z wyjątkiem jednego dnia, gdzie miałam bardzo trudne spotkanie wieczorem i dostałam takich skurczy w trakcie, że musiałam wziąć xanax - teraz bardziej ostrożnie planuję swoje dni i nie "magazynuję" wielu wyczerpujących spotkań czy zadań na jeden dzień. Byłam też u psychiatry i przyklepał ten Lamitrin - biorę 25 a mam za tydzień dojść do 50 - to jest lek przeciwpadaczkowy, ale jest też stabilizatorem nastroju. Co o tym myślicie ??? Miał ktoś podobną terapię ???

 

Co do odstawiania leków, to rzeczywiście lekarze nie zawsze mają pojęcie. Mi lekarz powiedział, że co dwa dni odsatwiać połówkę - i tak raz zrobiłam i doszłam do zera po paru dniach - nie musze oczywiście opisywać ataku, który mialam na trzeci dzień ...

 

Ja nie wiem czemu lekarze tak bardzo ignorują temat odstawienia, tak jakby w ogóle nie wiedzieli jakie to trudne ... No ale nic - grunt, że sa ludzie chętni pomóc.

 

Jak coś Wam się nasunie na tamat tego Lamitrinu to proszę napiszcie. Nie chcę się znowu uzależnić od czegoś - niby piszą, że nie uzależnia, ale ja wolę opinie praktyków-)))

 

Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam i życzę miłej niedzieli -))

 

ps. kusi mnie oglądanie Dextera, ale ten serial trochę mnie stresuje, więc dziś chyba odpuszczę ... -))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam:) Tak czytam Wasze posty i podziele sie z Wami moja historia.

Bralam clonazepam 2mg ponad 10lat. Na poczatku "pokazal" mi go (i nie tylko go,ale jakos przy nim zostalam...) moj 1.chlopak,ktory sam byl uzalezniony,a ja stalam sie uzalezniona od niego i jak sie pozniej okazalo od prochow. Zalatwialam je sobie na lewo,do czasu gdy dostalam napadu epi i juz legalnie od lekarza mialam co miesiac min.2op. Przez te 10lat brania prochow zawalalam wszystko co bylo mozliwe... Kazdy kto bral wie,ze myslenie na tym jest bardzo ograniczone - ja nawet nie zdawalam sobie sprawy jak bardzo. Doszlo do tego jeszcze "slynne" polaczenie alkohol + prochy... Mialam przez to problemy w domu,az w koncu skonczylo sie to sprawa w sadzie o przymusowe leczenie. Wyrok byl dla mnie lagodny,wiec pewnie nic by sie nie zmienilo. Wszystko zmienilo sie jednak w zeszlym roku,kiedy zaszlam w ciaze - chcialam miec dziecko. Wiedzialam,ze tylko ono moze jeszcze mnie "uratowac". I tak tez sie stalo - klonow nie biore od 18stu mcy i zmienilo sie totalnie moje zycie. Klony odstawilam z dnia na dzien,bylo ciezko...ale chyba znacie ten stan;)

Ciaze przeszlam ksiazkowo i dziecko tez na szczescie zdrowe - choc liczylam sie z pewnymi komplikacjami. Nie biore,ale nie powiem,ze czasem nie mysle o klonach - moja obecnosc na tym forum o tym swiadczy. Musze o nich pamietac, pamietac co zlego w zyciu mnie spotkalo "dzieki" nim, jak wiele osob ranilam, krzywdzilam...Teraz mam dla kogo zyc i poswiecic sie, choc w glebi serca wiem,ze to moj synek mnie uratowal,bo to on dal mi motywacje i sile,by zwalczyc uzaleznienie. Wiem,ze jesli zaczne brac to Go strace,a tego bym nie przezyla...i swiadomosc tego trzyma mnie w trzezwosci.

Mam nadzieje,ze stan ten juz utzyma sie.

Kazdy z Was ma kogos na kim mu zalezy - moze warto dla tego kogos sie zmienic? Wiem,ze nie jest latwo - ja nie potrafilam zerwac z klonami dla siebie,rodziny,przyjaciol,faceta... Zycze Wam i sobie wytrwalosci w walce z nalogiem,bo jak wiadomo - lekomanem,narkomanem i alkoholikiem jest sie do konca zycia.

Pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej -))

 

Dzięki za pocieszenie -) I gratulacje Synka -)))) Ja brałam xanax bo miałam silną newicę i w sumie branie tego nie było aktem woli tylko przymusu, chociaż chyba każdy bierze z powodu jakiś zaburzeń, bo nie wierzę, że zdrowego, szczęsliwego człowieka do tego ciągnie ...

 

Myślę, że motywacja i sytuacja życiowa to dwa najważniejsze czynniki. Fajnie, że znalazłać swoją drogę -) Ja na razie planuję kurs nurkowy i kurs makijażu, ale co z tego wyjdzie to nie wiem -) Na razie zbijam dawkę i odpukać w niemalowane - nie mam jakiś ogromnych objawów, ale czytałam całe forum i wiem, że mogą przyjść, więc trochę jestem zdenerwowana ... Ale też uważam, że poświęcenie się dla kogoś jest lecznicze, bo ja teraz co drugie popołudnie spędzam z babcią sparaliżowaną, nie może jeść ani się ruszać sama i powiem Wam, że w momentach kiedy muszę ją myć, mówić do niej i inne czynności, to w ogóle nie myślę o nerwicy. No może czasem myśl przeleci -) Ale najgorzej jest się poświęcić tej myśli i rostrząsać kwestie strachu - błędne koło ... no ale często znerwicowane myśli same cały czas krążą wokół poschizowanych rzeczy - ciągnie wilka do lasu -) Więc jest to trudne, ale ważne żeby to widzieć i chociażby po 5 min dziennie myśleć o innych rzeczach. Czasem w silnej nerwicy niemożlwie, ale walczymy -)))

 

Ja obecnie 3/4 tabletki 0,5 xanaxu i tak chce przez 2 tygodnie, a potem znowu o 1/4 mniej. Czytałam to opracowanie o zminiejszaniu i mi się podoba ta metoda. Jakoś do mnie trafia. Podziwiam Cię BlackStar, że tak expresowo zeszłaś ze swoich leków - ja próbowałam i potem mam atak duszności, więc dla mnie metoda minimalnych małych króków chyba jest odpowiednia. I jeszcze biore lek przeciwpadczkowy Lamitrin - 25 mg - podobno pomocny przy odstawianiu.

 

Więc teraz jakaś komedia i trochę luzu - musimy dawać tym naszym mózgom trochę pozywnych emocji, bo i tak się sami cały czas katujemy, więc od czasu do czasu trzeba zrobić coś dla siebie .... brrrr wiem, że w nerwicy brzmi to jak jakiś banał z onetu, ale cóż ... Oby do przodu -))))

 

Pozdrawiam Wszystkich i zobaczymy jak to będzie -)

 

-- 08 paź 2012, 20:30 --

 

kaja 123 - nie znam tego uczucia głodu na razie, bo odkąd spróbowałam, to brałam. Dopiero teraz rzucam, może potem jak odstawię to się pojawi ... W każym razię dziękuję za pocieszenie - idę Twoją metodą - po okruszku -))) Miłego wieczoru i cieszę się, że są tutaj osoby, które piszą, że można -)) Dzięki -))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Daisy999 3mam za Ciebie (i za kazdego z osobna) kciuki :) Zycze takze zdrowka dla babci i dziekuje za gratulacje synka :lol:

Mysle,ze trafilas w sedno z tym,ze nikt szczesliwy by po to nie siegnal. Ja juz w podstawowce mialam problemy z akceptacja samej siebie,co objawialo sie chowaniem jedzenia po szafkach i glodzeniem sie. Bylo to w latach 90tych,nie mialam dostepu do internetu i wtedy jeszcze nawet nie slyszalam o takiej chorobie jak anoreksja. Kiedy "poznalam" klony to bylo idealne rozwiazanie moich "problemow" - po nich nie odczuwalam glodu i do zeszlego roku wazylam non stop 43-45kg przy wzroscie 169cm. Wlasnie to bylo powodem mojego brania...

I nawiazujac do wypowiedzi tahela - nie w glowie mi bylo wtedy czytanie ulotek,mialam inny cel,a zanim sie zorientowalam bylam juz uzalezniona totalnie. Tak,bylam wtedy mloda,naiwna i myslalam "a jakos to bedzie",ale nie bylo...Mialam swoje rozne problemy i naiwnie sadzilam,ze prochy sa najmniejszym z nich :great:

Zdanie sobie sprawy z tego,ze ma sie problem to ponoc polowa sukcesu,ale do tej drugiej polowy czasami latami sie dojrzewa...

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, nie brałam codziennie, najpierw raz w miesiącu, potem miesiąc przerwy, potem dwa razy w miesiacu, az w koncu 3 razy w tygodniu. Wlasciwie to dziennie biore dopiero teraz jak odstawiam. Wczesniej to byl totalny chaos ale regularny (jakkolwiek to brzmi ... ) W kazdym razie po tygodniu, czasem miesiacu wracałam zawsze. Zawsze sobie tlumaczylam ze mam jakis problem - w sumie to mialam, ale nie tak duze jak na pocztaku stosowania, a i tak ich nie moglam sama pokonac. Zawsze jak się cos dzialo to xanax - nie moge pisac w czasie przeszlym - u mnie to jest nadal problem.

 

W kazdym razie masz 100 % racji, ze sie nie powinno tego zazywać... Ale ja wpadlam w taki schemat, a jak nie bralam to tak sie dusilam, ze musialam wziac, bo doslownie "umieralam" Nie wiem czy byly to tak silne reakcje na stres czy organizm sie domagal xanaxu. Niewazne w sumie. Teraz walcze z odstawieniem. I place cene za to, ze za swój problem nie wzielam sie jakos kompleksowo - w sensie dobry lekarz, terapia plus jakies inne moze lzejsze leki, tylko najbardziej glupie z mozliwych wyjsc. Ale tez nie demonizuje tej tabletki - moze sa raz w roku sytuacje, ze trzeba je zazyc - w sumie to bardzo skuteczny lek. Ja po prostu przegielam i mam za swoje. Pozdrawiam i dobrze, że ostrzegasz ludzi - moze ktos sie w pore zorientuje. Papa

 

-- 08 paź 2012, 23:35 --

 

Black Star masz racje z tym, że trzeba dojrzeć, Pare miesiecy temu nie interesowaly mnie takie fora, siedzialam "na xanasie" i myslalam, że pokonalalm chorobe skoro atak przeszedl ... Ale lepiej pozno niz wcale -) Dobrze, ze w ogole tu trafilysmy -) Moglysbysmy dalej byc "na czymś" ... -) Spokojnej nocy wszystkim -)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy tot ak cięzko wytłumaczyc ze tego nie bierze sie codziennie i to po pare lat, [pisze w ulotkach do cholery a każdy niby wie a robi dalej. :hide::silence::hide::nono:

tahela widać że nie masz pojęcia o uzależnieniu. Kazdy tutaj zaczął zażywać leki z różnych powodów i w różnym okresie swojego życia - najczęściej trudnym. Wielu zaufało lekarzom, wielu nie myślało nad konsekwencjami, wielu było w takim stanie że myślało jak tu w ogóle przeżyć! Podobne pytanie mogłabyś zadać alkoholikowi, hazardziście, sexoholikowi, pracoholikowi a nawet tym co palą papierosy itd itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej Wam -)

 

u mnie na razie jakoś leci -) biorę dalej rano 3/5 dawki 0,5 xanaxu i za jakieś 10 dni postaram się zejść do 0,25. Ta metoda jakoś działa. Ataku duszenia nie miałam do tej pory, większego napięcia też nie. Jedynie czasem mnie piecze w krtani i czuję takie jakby zaczątki ataku jak rozmawiam za dużo z klientami w pracy bądź muszę się wysilać w rozmowie z ludźmi, których mało znam, a muszę im poświęcać dużo energii. Widać, że mojej psychice się to nie podoba i chyba stad te reakcje. Ale staram się te sytuacje ograniczać do minimum. Spędzam czas z przyjaciółmi i rodziną. Czytam też Pismo Święte - w sumie nie czytałam chyba od ogólniaka, a mam 32 lata, więc trochę długo i to poznawanie na nowo napawa mnie spokojem. A jak Wy się czujecie ?? Pozdrawiam wszystkich serdecznie i miłego wieczoru -)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy tot ak cięzko wytłumaczyc ze tego nie bierze sie codziennie i to po pare lat, [pisze w ulotkach do cholery a każdy niby wie a robi dalej. :hide::silence::hide::nono:

 

Niektórzy zdają sobie z tego sprawę, ale co jeśli nic innego nie pomaga? Człowiek chce się jakoś ratować, takie szczęście w nieszczęściu. A jeszcze kiedy dobrego fachowca trzeba ze świecą szukać, to potem jest jak jest.

 

Też byłam przez jakiś czas uzależniona, właściwie to złe określenie... Bardziej mi się chyba wydawało, że jestem, brałam benzo przez kilka lat, teraz nie biorę ich od paru miesięcy, na szczęście nie miałam większych problemów z odstawieniem, ale czasami 'tęsknię', bo niestety kilka objawów nerwicy powróciło. Mam od niedawna przepisane od lekarza benzo, ale tylko na miesiąc, mam nadzieję, ze nie będę miała po tym czasie problemów z odstawieniem.

 

Życzę powodzenia w odstawianiu tego *** ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dwa lata ciagu, dawki powyzej 5mg alprazolamu (ulubiona), inne jak sie trafialy to jedna dziurka bralem. Diazepam do 120 mg, clony podobnie jak alpra. Zapijane oczywiscie kilku-(nastoma) browcami. Co mi pomoglo? DETOKS. i osrodek uzaleznien, dwa lata leczenia. 4 miesiace temu jak sie pojawila nerwica dostalem od psychiatry alpre, wzialem przez te 4 miesiace moze 20 tabletek. I nie biore. Detoks trwal tydzien (po jednym dniu mi odstawili smieszne 10mg rolek i ladowali ponad 300mg chlorprotiksenu). o hydroksyzyne blagalem na kolanach (ktora na godzine pomagala przezyc skrety). pieklo? horror? i pomyslec, ze zaczalem brac z nudow...

 

 

odstawienie benzo = najgorsze napady leku i paniki x100

i sie nie uspokoilem tak jak po napadzie paniki, po godzince popijajac herbatke i popierdujac. przez pierwsze 2 tygodnie to 24 godzinne leki i skrety (wszystkie objawy abstynencyjne).

 

jak chcesz przestac brac, to idz na detoks i terapie. zamknij sie tam i wytrzymaj. moze bedziesz mial wiecej szczescia niz ja i chociaz cie prawidlowo odtruja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×