Skocz do zawartości
Nerwica.com

Decyzja o małżeństwie...pomocy


Rekomendowane odpowiedzi

w mojej sytułacji nie wydaje mi sie to ani białe ani czarne...
Mało co jest oczywiste : biało albo czarne. Większość rzeczy w życiu ma odcienie szarości, sami musimy wyważyć czy bliżej temu do bieli czy do czerni.

 

uważałem że jeśli będę kochał to to będzie lekarstwo na moje zło
Podobno jeżeli sami siebie nie zaakceptujemy, nie będziemy czuć się dobrze i szczęśliwie sami ze sobą, to nie uszczęśliwimy kogoś innego. Tak samo ktoś nie będzie dla nas ratunkiem. Tylko my nim możemy dla siebie być. Co najwyżej ktoś nas może naprowadzić, zmotywować... Ale i tak kluczowe zadanie zależy od nas samych.

 

jezeli zmusisz sie dla niej to wczesniej czy pozniej bedziecie po rozwodzie
Może to nie zabrzmi dobrze, ale jakbyś po ślubie przez dłuższy czas miał wątpliwości i nie układałoby Ci się dobrze to... zawsze jest rozwód. Może nie powinno być to pocieszeniem, ale w gruncie rzeczy jest. To Twoje życie i zawsze będziesz mógł się wycofać, coś zmienić. Nawet coś tak dużego jak małżeństwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm...to ja jestem popieprzony albo naprawdę jej nie kocham...:(

 

-- 18 wrz 2012, 01:36 --

 

Agonista...hmmm myślę że po ślubie może przestanę o tym myśleć...bardziej mam obawy czy to ta...długie związki niczego dobrego nie wnoszą przed ślubem...boję się że to zwykłe przyzwyczajenie...a po ślubie jak nie wyjdzie to już będę kawalerem z przeszłością itp czasem to obwiniam ją za tą depresję...nie chcę tego ale jakoś tak mi podświadomość mówi...że z inną byłbym szczęśliwszym...z drugiej strony ona jest taka dobra dla mnie i wiem że lepszej nie znajdę...ech gonitwa myśli i nie wiem która słuszna...jutro wizyta u psycholog...ciekaw jestem co wypracujemy...pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chamer84 Bądź mężczyzną i się oświadcz, weź kobietę na ręce( jak uniesiesz) i kuźwa przestań się mazać...Jak kobieta słyszy zdanie typu-"O czy myślisz", "czego Ci brakuje" to ma ochotę się spawiować...kochasz ją, nie jesteś zainteresowany pomocnym seksikiem ze znajomą...Jestem po ślubie 7lat, wiem co mówię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chamer84, Ty po prostu sie boisz akurat zobowiazania z ta dziewczyna. Jasne myslisz, ze znajdziesz lepsza,piekniejsza, i w ogole ideal :shock: No to powodzenia Ci zycze z takim idealnym happy endem ;) Co do długich zwiazkow przed slubem to ja jestem za, tez bylam w zwiazku kilka lat przed slubem i dobrze poznalam partenera, nie musze szukac INNEGO< LEPSZEGO> bo bylam w kilku zwiazkach i widze roznice na zdecyowany plus u mojego meża. Moze Tobie akurat potrzeba wlasnie sprawdzenia co to znaczy byc z inna kobieta, tylko pamietaj, ze jak zniszczysz to co masz dobre w zyciu-te dziewczyne- to pozniej zostaniesz z niczym. Trzeba nauczyc sie doceniac to co sie ma :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozwód to masakra, trzeba dzielić się majątkiem, dziećmi, psami, zarobkami etc. Rodzina się wtrąca, naciska, znajomi i przyjaciele czują się zobowiązani do wyrażenia stanowiska. Megastres dla wszystkich. Nigdy bym nie brała ślubu z opcją o ewentualnym rozwodzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może lepiej mieć na wrzystko wyj.....na znajomych ,opinie ,itd.

 

-- 18 wrz 2012, 11:41 --

 

A może lepiej mieć na wrzystko wyj.....na znajomych ,opinie ,itd. Jakbyś ją kochal to nie miał bys tego typu dylematów coś w niej ci nie pasuje .Na pewno narazie pilnujesz własnego interesu aby tobie było dobrze nazywają to ludzie egoizmem. Czasem nie można mieć wszystkiego .Obawiasz się konsekwencji własnych decyzji .Ta sytuacja jest bardzo niedobra dla twojego zdrowia psychicznego .Podejmowanie decyzji gdy każdy wybór jest związany z niepełnią założeń oznacza świetne podłoże dla nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie chcę tego ale jakoś tak mi podświadomość mówi...że z inną byłbym szczęśliwszym...z drugiej strony ona jest taka dobra dla mnie i wiem że lepszej nie znajdę...ech gonitwa myśli i nie wiem która słuszna
Może to szukanie wymówek na siłę. Tu z jednej strony chcesz, tu nie chcesz. Jesteś zupełnie pośrodku i to póki co zwalnia cię z podjęcia decyzji. Pozornie. Bo już w wkrótce będziesz musiał podjąć decyzję, o ile partnerka nie podejmie jej szybciej...

 

Co właściwie czujesz, gdy wyobrazisz sobie ją odchodzącą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi się też wydaje że Ty w ogóle nie masz ochoty na ten ślub!

Piszesz tylko o tym czego chcą inni - dziewczyna, jej rodzice, a czego chcesz Ty?

Czy to jakiś przymus brać ślub? Może się do tego nie nadajesz, może nie dojrzałeś do tego, może nigdy nie dojrzejesz, może to nie ta dziewczyna...I co z tego??

Patrz na to co Ty chcesz. Możesz z nią np. tylko zamieszkać. Jest tyle rożnych rozwiązań.Mam wrażenie jakbyś był pod presją społeczną żeby brać ślub. To bez sensu.

 

Mam nadzieję że Twoje życie nie jest takie "jednowymiarowe" jak wynika z tych postów, bo tu to tylko ta dziewczyna i groza płynąca z perspektywy ślubu.

 

Nie stwarzaj sam na siebie presji!

 

Ani nie pozwól stwarzać jej innym.

 

Zresztą ślub zawsze można wziąć.

 

candy:

a rozwód za zgodą str. trochę ponad 300:

 

stanialo?? Wydaje mi sie ze jednak 600

 

600 na pół daje 300 na głowę jeśli sąd się zgadza na rozłożenie kosztów na pół a zazwyczaj się zgadza jeśli małżonkowie oboje mają pracę i jedno z nich o to zawnioskuje. możesz nawet tylko zapłacić 150

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem pewny tego,że tak na dobrą sprawę milości nie ma...jak jedna strona się stara to druga jakoś tak nie koniecznie...a może to jest właśnie milość?Prześledźcie prosze swoje związki i swoich znajomych i się zastanówcie...
Znasz takie słowo jak kompromis? Czytając twoje wypowiedzi dochodzę do wniosku, że wcale nie jesteś zakochany...Masz dużą wyobraźnię (co byłoby gdyby) My nie będziemy za Ciebie podejmować decyzji!! Miłość istnieje jak ją wytworzysz w sercu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem pewny tego,że tak na dobrą sprawę milości nie ma
Na jednym z wykładów mój profesor (kompetentny człowiek) stwierdził, że taka czysta miłość polegająca na uczuciu istnieje w czasach liceum, ew. studiów. Potem zawsze przychodzi element kalkulacji. No i bywa, że presja : bo rodzina nalega, bo już ten wiek...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jednym z wykładów mój profesor (kompetentny człowiek) stwierdził, że taka czysta miłość polegająca na uczuciu istnieje w czasach liceum, ew. studiów

 

hmm..hmmm...mam nadzieję że nie ale...coś w tym jest. mój najbardziej bezinteresowny i najbliższy emocjonalnie związek, z największym zaangażowaniem z obu stron przeżyłam właśnie wtedy... - tzn na studiach

 

bo wtedy można sobie poświęcić najwięcej czasu i uwagi chyba, nie liczy się kariera, pieniądze, nie ma się zbyt wielu obowiązków, jest czas na rozrywki, jest się pięknym i młodym, pełnym energii i entuzjazmu, jeszcze niezranionym i niezepsutym przez zdrady, seks dla seksu, brak zaufania i różne inne takie...ja wtedy byłam blisko swoich wartości...chciałabym znowu tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo wtedy można sobie poświęcić najwięcej czasu i uwagi chyba, nie liczy się kariera, pieniądze, nie ma się zbyt wielu obowiązków, jest czas na rozrywki, jest się pięknym i młodym, pełnym energii i entuzjazmu, jeszcze niezranionym i niezepsutym przez zdrady, seks dla seksu, brak zaufania i różne inne takie...ja wtedy byłam blisko swoich wartości...chciałabym znowu tak.

@betty_boo, chyba jakimś sposobem weszłaś do mojej głowy :shock: ..... chciałabym wrócić do dawnej naiwności, wiary, spontaniczności ... ale tak jak z dziewictwem, pewnych rzeczy już nie można odzyskać ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy ja ją naprawdę kocham....??
Nikt nie odpowie Ci na to pytanie na tym forum.
czasem chciałbym aby ktoś za mnie podjął decyzję
Myślę, że to jest kwintesencja Twojego problemu - chciałbyś scedować odpowiedzialność za swoje wybory na kogoś innego, że jakby coś nie powiodło, nie udało, to Ty jesteś "czysty", to nie Twoja wina, bo Ty nie decydowałeś. Pachnie trochę asekuranctwem. Dorosłe i przede wszystkim dojrzałe życie to umiejętność brania odpowiedzialności za swoje decyzje, a nie uchylanie się przed wyborami.

chamer84, już dużo zostało napisane w tym wątku. Nikt za Ciebie nie podejmie decyzji, czy żenić się z dziewczyną, a tym bardziej nie odpowie, czy ją kochasz. Tylko Ty możesz rozeznać się w swoich uczuciach. A jeżeli czujesz się zagubiony czy postawiony pod ścianą, bo rodzina każe się zdeklarować, bo wiek, bo już tyyyyle ze sobą chodzicie, że trzeba coś wspólnie postanowić itp. itd., to proponuję uczciwie i asertywnie porozmawiać ze swoją partnerką. Co Ty czujesz? Czego potrzebujesz? Czy jesteś gotowy na związek? Czego się boisz? Jak wyobrażasz sobie Waszą relację? Przede wszystkim uporządkuj swoje życie, a dopiero potem układaj sobie życie z drugą osobą. Nic na siłę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może ja idealizuję słowo miłość:

-nie spojrzeć się na inną kobietę,nie mieć myśli jakby było gdyby...

-spędzać ze sobą czas godzinami i się nie nudzić sobą

-mieć motyle jak tylko się ją widzi

 

 

bo u mnie jest tak troche na odwrót od tego...fakt jest faktem ,że wiem,że z inną nie będę miał lepiej...tzn że inna nie będzie wstanie mnie tak kochać...bo ja naprawdę nie wiem co czuję:(

 

chyba te wszystkie filmy mnie zepsuły i wierzę w jakąś ideologię:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie spojrzeć się na inną kobietę
Taka biologia, że w związku czy nie, w szczęśliwym czy nie, mimowolnie zarówno mężczyźni jak i kobiety zwracają uwagę na płeć przeciwną. Co wcale nie musi od razu znaczyć, że np. obecny związek jest zły.
nie mieć myśli jakby było gdyby...
Gdybać można w nieskończoność. Mając tyle opcji w życiu do wyboru najfajniej byłoby spróbować kilku, żeby wybrać tą najlepszą. Niestety takiej możliwości po prostu nie ma.
spędzać ze sobą czas godzinami i się nie nudzić sobą
Z czasem trwania związku prędzej czy później zacznie wkradać się element rutyny. Czy będzie się pogłębiał czy uda się wrócić do stanów z początku, zależy już od zaangażowania obu partnerów. Pomysłów na spędzanie czasu, rozmów na bieżąco, drobnych gestów o których często się zapomina.
mieć motyle jak tylko się ją widzi
jw. plus nawet w wielu źródłach piszą, że taki stan trwa max. 6-18 miesięcy. Znowu biologia i działanie hormonów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×