Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem dorosła a czuje się dzieckiem:(


dziewczynka24

Rekomendowane odpowiedzi

dziewczynka24, fajnie,ze masz swój styl i nie jesteś kopią innych.Chyba mamy różne wyobrażenia i inaczej patrzymy na te sprawy bo ja w Twoim stylu nie widzę nic stosownego tylko zaje_fajnego. ;) Kocham orginalność :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a siedzenie z mamą jest niedopuszczalne, tylko że niestety mnie wychowała nadopiekuńcza mama, która zamiast "wykopywać" mnie już powoli z domu- nie chce wypuścić.

Pozbylam sie wyrzutow sumienia. Dzieki :D Bo ja moje dziecko z bolem serca tak "wykopalam" w dorosle zycie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a siedzenie z mamą jest niedopuszczalne, tylko że niestety mnie wychowała nadopiekuńcza mama, która zamiast "wykopywać" mnie już powoli z domu- nie chce wypuścić.

Pozbylam sie wyrzutow sumienia. Dzieki :D Bo ja moje dziecko z bolem serca tak "wykopalam" w dorosle zycie.

a mnie nikt nie chce wykopywać :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem infantylna (nawet w recenzji mojej pracy licencjackiej zostało użyte to określenie! bo przykłady z krowami na pastwisku i truskawkami wymyślałam), piszczę na widok różowych ślicznych rzeczy, cekin i świecących materiałów, cieszę się z nowych kredek... czy to nie wypada? Jeśli trzeba zachować powagę to potrafię, nie widzę problemu wewnętrznego dziecka. Trzymam się z dala od ciuchowych działów młodzieżowych, nie mój styl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Guzik Ty sprawiasz wrażenie dziecinnej w dobrym tego słowa znaczenia, wesoła, skora do żartów i zabawy ale wewnętrznie, życiowo, emocjonalnie jesteś duża dojrzalsza niż ja pewnie bo ja sprawiam tylko wrażenie dojrzałego( o ile nie wypije za dużo) a tak naprawdę mam umysł dziecka które musi być kierowane bo samo nie wie czego chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W środku mam duszę małej Dziewczynki,niedawno ja pokochałam

jako dziecko musiałam dużo znieść zła,musiałam być silna i dorosła

teraz pielęgnuje w sobie wewnętrzne dziecko

nie wyobrażam sobie życia bez trampek,dżinsów,niecierpię eleganckich ubrań i czuje sie w nich jak w zbroi

czasem sytuacja wymaga elegancji takie życie,wtedy nie moge sie doczekać kiedy będę mogła wskoczyć w luźne i wygodne ciuchy

mam w nosie jakies ramki co wypada co nie

wyrobiłam w sobie takie wdupiemanie co inni powiedzą co pomyśla o mnie

to ich problem nie mój,ja chcę się czuć dobrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem co czujesz. obecnie ja sie czuje nawet nie jak nastolatka, ale nawet 10 latka :/. Na 1szej terapii czułam, ze dorjzewałam taki okres buntu wchodziłam :), tak czy siak czulam sie mocno zacofana w porownaniu z moimi znajomymi. tez wybieram obecnie ciuchyy charakterytyczne dla nastolatek niz dla kobiet- choc w zeszlym roku tak jeszcze nie było- zaczelo mi zalezec na bardzije dorosle, a teraz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w Polsce jakbym sam chciał wynająć mieszkanie, pokój i żyć samodzielnie to byłaby to wegetacja na najniższym poziomie bo przy moim braku kwalifikacji raczej na zarobki rzędu 1000-1500 zł jestem skazany jeżeli w ogóle ktoś by mnie do pracy chciał przyjąć. Za granica jest lepiej w tym względzie przynajmniej za nawet najniższe zarobki tamtejsze można godnie żyć.

 

Nie zgodzę się. Jestem studentką i dostaję od rodziców 1000 zł miesięcznie. Sama też trochę dorabiam na korepetycjach i malowaniu na zamówienie. Więc wydaję miesięcznie tak powiedzmy 1200 zł (w tym są już wszystkie opłaty za mieszkanie i za bilety i w ogóle za wszystko). A wcale nie żywię się najtańszymi rzeczami. Za taką kwotę można spokojnie żyć na zadowalającym poziomie (mieszkanie też mam naprawdę fajne, standard bardzo dobry). To nie jest usprawiedliwienie, to 1500 zł. Po prostu szukasz sobie wymówek, bo Ci się nie chce. Bo to przecież takie wygodne.

 

I w sumie ja nie czuję się jak dziecko, ale z drugiej strony tak. Lubię się ubierać w różne rzeczy, i te eleganckie i te młodzieżowe. Nie rozumiem też, skąd w niektórych tu taka awersja do garsonek, co w eleganckim stroju jest takie straszne, że aż nie możecie tego zdzierżyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w Polsce jakbym sam chciał wynająć mieszkanie, pokój i żyć samodzielnie to byłaby to wegetacja na najniższym poziomie bo przy moim braku kwalifikacji raczej na zarobki rzędu 1000-1500 zł jestem skazany jeżeli w ogóle ktoś by mnie do pracy chciał przyjąć. Za granica jest lepiej w tym względzie przynajmniej za nawet najniższe zarobki tamtejsze można godnie żyć.

 

Nie zgodzę się. Jestem studentką i dostaję od rodziców 1000 zł miesięcznie. Sama też trochę dorabiam na korepetycjach i malowaniu na zamówienie. Więc wydaję miesięcznie tak powiedzmy 1200 zł (w tym są już wszystkie opłaty za mieszkanie i za bilety i w ogóle za wszystko). A wcale nie żywię się najtańszymi rzeczami. Za taką kwotę można spokojnie żyć na zadowalającym poziomie (mieszkanie też mam naprawdę fajne, standard bardzo dobry). To nie jest usprawiedliwienie, to 1500 zł. Po prostu szukasz sobie wymówek, bo Ci się nie chce. Bo to przecież takie wygodne.

Dobra wymówka nie jest zła :twisted: tylko że moje życie stojące w miejscu na tym cierpi. Ja około 10 lat temu potrafiłem przeżyć miesiąc za 200 zł ale miałem opłacony akademik i zapasy żywnościowe z domu a połowę tej sumy przepijałem jeszcze. Gdyby miał trochę honoru to dawno znalazł bym pracę albo skończył z sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w ogóle jakoś motywacja do szukania pracy ostatnio marna, teraz już tylko czekam na ten oddział dzienny.

A z 1200 zł to może starczy na mieszkanie, opłaty i wyżywienie jak się jeden pokój wynajmuje (a mieszkać z obcymi sobie nie wyobrażam), albo gdzieś bardzo na peryferiach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja gorączkowo staram się zatrzymać czasu, ba, nawet cofnąć. Mam raczej dziewczęcą, a nie kobiecą sylwetkę. Tak samo i ubrania; zabawki i masę niepotrzebnych rzeczy - po prostu z sentymentu nie umiem się ich pozbyć. Mieszkam z rodzicami, którzy z resztą w bardzo wielu obowiązkach mnie wyręczają.

Poza tym odpycham myśli o dorastaniu, o związku, pracy. Chciałabym mieć inne nastawienie do tego wszystkiego, bo czasu ani nie zatrzymam, ani nie cofnę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja od zawsze nie chciałem dorosnąć, gdy większość osób w wieku lat 13-16 marzy o byciu dorosłym robieniu tego co się chce itp to ja tak nigdy nie miałem wręcz odwrotnie przedłużałem i przedłużam nadal swoją młodość. Dlatego poszedłem na studia dzienne po których wiedziałem że pewnie nic mi nie dadzą ale wydłużą młodość pozwolą uniknąć pracy, dorosłości. Później też nie było wiele lepiej ciągle szukałem kogoś kto mnie pokieruje lub poddawałem się losowi bo poważnych planów życiowych typu założenie rodziny, kariera czy jakikolwiek rozwój zawodowy nigdy nie miałem.

 

Co do wyglądu, ubioru to akurat w tej kwestii chyba nie odbiegam od normy ale u facetów chyba nie ma takiej różnicy jak u kobiet bo nosi się mniej więcej to samo czy ma się 15 czy 30 lat jak się nie jest na jakimś stanowisku rzecz jasna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Również chciałabym, żeby ktoś lub coś pokierowało moim losem. Sama nie jestem w stanie podjąć większości decyzji. Nawet trudno jest mi stwierdzić czy czegoś chcę (czego?), czy nie chcę.

 

To brzmi znajomo... Też tak kiedyś miałam. U mnie to się brało stąd, że bałam się cały czas, że sobie nie poradzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Również chciałabym, żeby ktoś lub coś pokierowało moim losem. Sama nie jestem w stanie podjąć większości decyzji. Nawet trudno jest mi stwierdzić czy czegoś chcę (czego?), czy nie chcę.

Podobno to wyuczona bezradność, przyzwyczajenie że to inni najczęściej rodzice ( za mnie podejmowali tez koledzy lub ślepy los) podejmują za nas decyzje. Ja jestem po 30-ce i ciągle się z tym zmagam i wcale nie jest lepiej ostatnio wręcz coraz gorzej, ciągle czekam na pokierowanie lub jakiś cud zamiast samemu zacząć coś robić, planować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobno to wyuczona bezradność, przyzwyczajenie że to inni najczęściej rodzice ( za mnie podejmowali tez koledzy lub ślepy los) podejmują za nas decyzje. Ja jestem po 30-ce i ciągle się z tym zmagam i wcale nie jest lepiej ostatnio wręcz coraz gorzej, ciągle czekam na pokierowanie lub jakiś cud zamiast samemu zacząć coś robić, planować.

 

No w sumie to ma swoje plusy. Ja też tak jeszcze do niedawna funkcjonowałam. No, może nie aż w takim stopniu, ale jednak. Np tak naprawdę to moje teraźniejsze mieszkanie znaleźli mi moi rodzice. Było ono pierwszym, do którego weszłam, więc nie miałam żadnego wyboru. I to jeszcze z moim tatą. Miejsce ok, opłaty ok, standard ok... ale współlokatorzy mi nie odpowiadali od samego początku. Teraz już jest to dla mnie nie do wytrzymania. Ale teraz mam "moc", żeby się wyprowadzić. Długo szukałam mieszkania, aż znalazłam takie, które dobrze rokuje.

 

Z jednej strony fajnie jest poddać się opiece i decyzjom innych, bo nie trzeba się bać, nic za bardzo robić. Ale z drugiej strony mnie przekonał taki kontrargument, że ci inni zwykle podejmowali takie decyzje o mnie, które mi tak naprawdę nie odpowiadały. Chciałam mieszkać w innym mieszkaniu, inaczej się ubierać, inaczej się zachowywać, w inne rzeczy wierzyć. W pewnym momencie po prostu korzystniejsza wydała mi się samodzielność, dorosłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nawet jak mieszkałem w akademiku z kolesiem który delikatnie mówiąc nie pachniał się nie wyniosłem od niego bo wiązało się z podjęciem decyzji, moim działaniem wolałem już być w smrodzie niż zadziałać podobnie jak gdy mieszkałem w Anglii bardzo długo mieszkałem z recydywistami, alkoholikami mimo że mogłem się wyprowadzić Dopiero to że dom przejął ktoś inny i nas wygonił spowodowało że zmieniłem towarzystwo, dom zresztą na też nie jakieś takie do końca mi odpowiadające tylko takie które znałem i wiedziałem że jest lepsze od poprzedniego.

Raz tylko sobie sam pracę załatwiłem a resztę załatwiali mi inni bo sam nie wiem co chciałbym robić i brałem gdy musiałem to co proponowali mi inni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nawet jak mieszkałem w akademiku z kolesiem który delikatnie mówiąc nie pachniał się nie wyniosłem od niego bo wiązało się z podjęciem decyzji, moim działaniem wolałem już być w smrodzie niż zadziałać podobnie jak gdy mieszkałem w Anglii bardzo długo mieszkałem z recydywistami, alkoholikami mimo że mogłem się wyprowadzić Dopiero to że dom przejął ktoś inny i nas wygonił spowodowało że zmieniłem towarzystwo, dom zresztą na też nie jakieś takie do końca mi odpowiadające tylko takie które znałem i wiedziałem że jest lepsze od poprzedniego.

Raz tylko sobie sam pracę załatwiłem a resztę załatwiali mi inni bo sam nie wiem co chciałbym robić i brałem gdy musiałem to co proponowali mi inni.

 

 

To chyba dla Ciebie podejmowanie decyzji jest o wiele bardziej zagrażające, niż niewygoda. Hmm. Ciekawe, czemu. Boisz się? A może Tobie tak jest ok? Próbowałeś się z tym pogodzić?

 

stricte a propos tematu dodam jeszcze, że w sumie teraz zaczęłam się czuć dorosła. Wiara w siebie to sprawiła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To chyba dla Ciebie podejmowanie decyzji jest o wiele bardziej zagrażające, niż niewygoda. Hmm. Ciekawe, czemu. Boisz się? A może Tobie tak jest ok? Próbowałeś się z tym pogodzić?

Tylko to nie podejmowanie decyzji bardzo mi szkodzi od ponad roku nie podjąłem właściwie żadnej znaczącej tkwię w takim zawieszeniu bo jest mi dosyć wygodnie mimo że moje życie( a raczej nędzna wegetacja) na tym cierpi. A zdarzało mi się przez wiele lat tkwić w beznadziejnych sytuacjach tylko dlatego że bałem się podjąć decyzje, teraz jest podobnie a nie jestem jeszcze aż tak zdesperowany czy w takim psychicznie beznadziejnym stanie żeby dokonać wymuszonej decyzji tak jak np było gdy wyjeżdżałem i wracałem z zagranicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×