Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

No ja muszę jak już wspominałam w którymś temacie w tajemnicy skoczyć do dawnego psychiatry, o ile w ośrodku jeszcze jest moja karta, bo nie było mnie dwa lata. Te ataki które mam teraz na co drugiej lekcji dzień w dzień wykańczają mnie psychicznie i fizycznie. Dobra, idę żulić do lekarza o skierowanie na badanie na lambliozę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brałam, ale działały raczej słabo. Teraz czuję różnicę, jak mi się pogorszyło. Odstawiłam 1,5 roku temu. Do psychiatry mi się jeszcze jakoś cichcem uda raz na parę miesięcy te 50 km zrobić, kupić leki, schować, terapia mi takim sposobem na razie nie wyjdzie, uprzedzam wszelkie pytania ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ano niestety. I jakieś tańsze by się przydały, aaale pierw trzeba w ogóle mieć wizytę. Zadzwonię, jak będę miała w domu chwilę samotności i zobaczę, co mi powiedzą. Ile się naszukałam numeru tej przychodni na nowo. Dlatego tam, bo zgoda już była na wizyty wyznaczona, nie będę może musiała nic odnawiać. Jakie to żałosne, ukrywać się z łażeniem do psychiatry co by stękania znowu nie słuchać :roll: Już mam w głowie tę gadkę, jak się zacznę tłumaczyć co robiłam przez 24 miesiące (jakby mnie ktoś posłuchał jaka jestem u lekarzy wygadana, to w życiu by nie przypuścił, że coś ze mną nie tak :mrgreen::mrgreen: )

 

A jutro idę robić badania na lamblie i wątrobę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też bym musiała w końcu do lekarza się wybrać... Ale fakt, że u nas czeka się miesiąc mnie po prostu odstrasza... Zapiszę się miesiąc wcześniej i tak później nie idę, bo coś tam. Zawsze coś mi tego dnia wypadnie/ zapomnę/ itd... Jestem cholernie niezorganizowana i planowanie z miesięcznym wyprzedzeniem mnie przeraża.

 

Ej, prawda, że częste wzdęcia to już choroba? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak... Tylko raz już tak miałam i wtedy zmienili mi plan na uczelni i absolutnie nie mogłam się zwolnić wtedy, żeby skoczyć do lekarza, innym razem miałam sytuację, że musiałam pojechać pilnie do domu, i w czasie wizyty siedziałam w pociągu, innym razem czekałam 1,5 miesiąca i byłam pewna, że zapisałam się na 11.00 i jak poszłam, okazało się, ze to była 9.00... zbyt długie terminy mi w ogóle nie służą, nie tylko przy wizytach u lekarza, nie mogę planować - bo wiem, że mi to nie wyjdzie i już i zwykle nie mam co z tym walczyć, bo im bardziej staram się, by się udało, tym bardziej nie wypala... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zadzwoniłam! Mają moją kartę! Na 12 listopada o 18 (trochę przegięłam, bo ciemno już będzie, a tam z 2 km piechotą i godzina dojazdu do Łodzi, ale jakoś dam radę, najwyżej zadzwonię drugi raz i wezmę na wcześniejszą godzinę) jestem umówiona do jakiejś nowej psychiatry, pani dr Przybył. Mam nadzieję, że nie będzie problemów. Do żadnego lekarza się tak nie cieszyłam na wizytę :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłam dzisiaj ostatnie możliwe badania prócz kolonoskopii. Z medycznego punktu widzenia jestem zdrowa jak ryba. Szkoda, że się tak nie czuję...Tyle łażenia, papierów na nic. Tylko mózg mam zrąbany...

 

-- 14 wrz 2012, 22:56 --

 

ale przynajmniej nie ma bata, skoro jestem taka zdrowa, to mogę wracać do biegania i wszelkich rodzajów sportu, nie ma, że złe samopoczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji do biegania??? Ja biegam codziennie, tylko, że na bieżni bo po nierównym terenie stawy mnie bolą :? Moim zdanie bieganie to kosmos :mrgreen:

 

Kurcze... no to zdrówko Ci dopisuje... w sumie dobrze, bo choroba też nie jest dobra, ale z drugiej strony świadomość, że to wszystko siedzi w naszej psychice jest dobijające...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przerażające wręcz. Jesteś naprawdę chora- bierzesz lek i tyla (Ew coś ci ucinają, wycinają, etc, ale nie zagłębiajmy się w szczegóły ^^), no z psychą już jest więcej pie*dolenia. Że już nie wspomnę o lekceważącym nastawieniu otoczenia względem zaburzeń psychicznych. Nigdy się nie zgodzę z opinią, że jak to fajnie i lepiej, jak się okazuje, że coś w psychice siedzi. Nie wiem, co mam z tymi mdłościami zrobić, w połączeniu z emetofobią to jest katastrofa. Trzęsę się z nerwów przed szkołą, bo naprawdę ciężko mi tam wytrzymać :/ A jak tak się dzieje, to automatycznie też spada moja motywacja do przykładania się do nauki etc.

 

Co do biegania- no staram się, ale kiepska jestem w te klocki, więc maraton w moim wykonaniu to to nie jest. Teraz mam zaliczenie na wfie na osiemset metrów i ostatnio po wakacjach to już w ogóle kicha taka (zmarnowałam to, co wypracowałam parę miesięcy wcześniej), że chyba poddam się walkoverem bo 600 nie wiem, czy bym teraz dała radę, a babka za więcej niż 4 min i tak gołą wstawia, nieliczni podołali...Ale coś robić muszę, nie mam zamiaru wrócić do ważenia 80 kg prawie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś naprawdę chora- bierzesz lek i tyla (Ew coś ci ucinają, wycinają, etc, ale nie zagłębiajmy się w szczegóły ^^), no z psychą już jest więcej pie*dolenia. Że już nie wspomnę o lekceważącym nastawieniu otoczenia względem zaburzeń psychicznych. Nigdy się nie zgodzę z opinią, że jak to fajnie i lepiej, jak się okazuje, że coś w psychice siedzi.

Pomyślmy, co można sobie uciąć i wyciąć, a co nie jest nam potrzebne... Wyrostek. Ósemki. Kość ogonowa chyba nam też do niczego nie jest potrzebna. O czym zapomniałam? Pewnie, można żyć bez wielu części ciała - z bez jednej nerki, płuca, rąk, nóg, bez żołądka nawet, albo bez wielkiego kawała jelita, tyle, że jakby wtedy życie robi się mniej komfortowe, wiec to nie jest tak jak z bólem zęba - wyrwiemy i po krzyku, najwyżej wstawimy implant, będzie nawet ładniejszy.

 

A co do leków - ponieważ jeszcze nie wygłówkowaliśmy takich leków, które by nie powodowały skutków ubocznych, z reguły leki, które pomagają na jedno, szkodzą na drugie i z kolei trzeba się leczyć na to, co psuje coś kolejnego. Itd itp. Dlatego babcie i dziadkowie mają całe baterie najróżniejszych pigułek przy łóżkach.

 

Konkluzja? Tak, z psychiką jest dużo pier*olenia, ale ze wszystkim jest dużo pier*dolenia, za to jak się naprawi problem psychiczny, to z reguły nie powoduje to, że pojawią się 3 inne do naprawienia albo brakuje Ci jakiejś części ciała i możesz np. zapomnieć o jedzeniu normalnego jedzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anyway, nawet jeśli choroba fizyczna zostawi ślady na przyszłość i dalej musisz z czymś tam się męczyć, to z psychiką jest przy wielu zaawansowanych formach zaburzeń tak samo, bo to na ogół nie działa na zasadzie "wezmę proszki, pogadam z terapeutą i problem sobie zniknie", zmniejszy się, może na jakiś czas przejdzie, a może prócz poznania lepszych metod na radzenie sobie z tym nic się nie zmieni, częstokrotnie jest to wyrok i praca na dużą część życia, jeśli nie całą. A objawy częstokrotnie zmieniają się jak w kalejdoskopie. Leki psychiatryczne też mają skutki uboczne i równie dobrze mogą przysporzyć problemów fizycznych albo nasilić istniejące. Ponadto z problemów psychicznych wynikają również te cielesne, więc to wszystko się ze sobą miesza i nie widzę powodu, dla którego umniejsza się "wartość" kłopotów pochodzących z głowy nad tymi stricte z organizmu. A np. nie jeść normalnego żarcia można równie dobrze mając jakieś poważne zaburzenia. Że już nie wspomnę, że w naszym kraju jak masz coś nie tak pod kopułą, to jest to olewane bardzo często, bo dla większości ludzi jak czegoś nie widać, to tego nie ma. Zarówno choroba fizyczna jak i psychiczna może być skazą na całe życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, skoro wszystko jest tak samo (tyle, że przy psychice rzadko się coś wycina ;-) ), to na jakiej zasadzie GORZEJ miec psychiczną? :P

 

Jak dla mnie jesteś negatywnie zafiksowana, bo choroba psychiczna oznacza z zasady w większym stopniu utratę kontroli nad rzeczywistością, a to Cię przeraża bardziej niż wycięcie kawałka jelita czy żołądka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie jesteś negatywnie zafiksowana, bo choroba psychiczna oznacza z zasady w większym stopniu utratę kontroli nad rzeczywistością, a to Cię przeraża bardziej niż wycięcie kawałka jelita czy żołądka.

 

I nie ma w tym nic niezwykłego ani odkrywczego. Większość ludzi, których życie staje się pasmem przykrości z przyczyn znanych tylko im,a ignorowanych przez otoczenie bo niedostrzegalnych najczęściej (i w tym może wydawać się właśnie gorsza), pewnie zamieniłaby to na wycięcie kawałka czegoś tam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, ale ja się nie dziwuję ani nie twierdzę, że odkryłam amerykę, ja się po prostu nie zgadzam, chociaż rozumiem. :) Spójrz - ja mam arachnofobię. W związku z tym wolałabym, żeby rzucił się na mnie zdziczały pies niż żeby wlazł na mnie pająk krzyżak. To ani dziwne, ani odkrywcze, skoro mam arachnofobię, nie? A jednak pająk krzyżak jest obiektywnie dużo mniej niebezpieczny niż zdziczały pies, prawda..? ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×