Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tłumienie uczuć


armand

Rekomendowane odpowiedzi

Tłumienie uczuć z reguły powinno być przepracowane na psychoterapii, ponieważ ciało jest nieodłącznie związane z psychiką. Wyobraź sobie balon, który dmuchasz i dmuchasz-kiedyś musi pęknąć, prawda? Tak samo jest z emocjami-kiedy śwaidomość jest uśpiona, czy to w czasie snu, czy też innych zajęć powodujących zmniejszenie poziomu samokontroli, emocje zaczynają wychodzić-złośliwość, sarkazm, popaprane sny, ataki agresji itp.

No a jak ma sie słabą somatykę, któryś narząd, który jest najsłabszy zaczyna siadać.

Cały ten smietnik warto uprzątnąć, zeby mieć lekko i jasno w środku :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

armand długo się ślicznie uśmiecham i przytakuję aż w końcu wybucha i tak w kółko...

Mam identycznie. Taka cisza przed burzą. Nawet jak jest ze mną źle, nie daje po sobie tego poznać. Myśl, że ktoś mógłby zobaczyć np. że płaczę, smucę się, nie daję rady jest przerażająca. Jak to już się stanie lub otworzę się przed kimś to najpierw przychodzi krótkotrwała ulga, a potem chce to wymazać, uciec.

Z okazywaniem pozytywnych uczuć też miewam problemy.

Też wybucham, nagle. Złoszczę się, wyżywam, jestem oschła, ironiczna. Czasem w zupełnie nieadekwatnym momencie. Strasznie mnie to wyniszczyło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to też ciągle tłumie wszelkie uczucia. Najbardziej do dobija tłumienie złości, złych emocji, udaje przed wszystkimi że jest ok a tak naprawdę mam ochotę wszystko rzucić, wyrzucić z siebie, wykrzyczeć albo zrobić innym krzywdę ale nigdy tego nie robię. Radość jeszcze czasem udaje mi się okazywać kiedyś nie miałem z tym problemu teraz nawet z tym coraz trudniej bo i coraz mniej rzeczy mnie cieszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już tak długo tłumiłem i udawałem że wszystko jest ok że większość ludzi myśli ze ja w ogóle się nie denerwuje i jestem luzakiem który ma wszystko gdzieś. Wiele razy słyszałem od innych; ty to masz nerwy ja też bym chciał byc tak opanowany, ale nic za darmo nie ma niestety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KeFaS, Ja tak nie umiem , poprostu........

Cieszyłabym się, gdyby jakakolwiek aktywność fizyczna znosiła moją złość. Co robić?

 

heh, ja mam tak, że jak jest źle to idę na siłownię i po ostrym treningu jest taka przyjemna cisza i spokój i wszystkie głupie myśli przechodzą. Polecam też sporty walki, jak najbardziej kontaktowe, nie ma nic bardziej odstresowującego i budującego niż sparingi. Albo iść pobiegać. Jak ciężko jest Ci się zmotywować to znajdź kogoś do treningów, byle systematycznego. Też mam problem z wyrażaniem emocji, to męczące, kiedy w końcu znajdują ujście w nieadekwatnych do sytuacji momentach ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim problemem jest to iz równiez tlumilem w sobie emocje zwiazane z moimi "przyjaciolmi". Zdaje mi sie ze to ja zostalem wybrany jako latwy cel.

Potrafili sie na mnie wyladowac. Traktowalem to jako nie atak. Myslalem, ze skoro sa moimi przyjaciolmi to nie maja zlego zamiaru jednak zle odczytywalem przez te lata ich zamiary.

"Przyjazn" trwala kilka lat. O ile mozna ja tak nazwac. Ostatnio zerwalem swoje stosunki ze wszystkimi, ktorych uwazalem za zerujacych na mnie.

Zostala mi zaledwie jedna osoba z ktora moge szczerze porozmawiac. Fama poszla. Zostalem zrugany i uznany ze nie ten tego.

Chcialem dobrze jednak tak nie wyszlo. Dostalem z tego powodu depresji. Czuje sie samotny.

Nie mam partnerki od wielu lat. 8 podajrze. Caly czas sprawiam wrazenie jakbym cos ukrywal lub od czego uciekal.

Zawsze zachowywalem spokoj. Teraz to wszystko wybuchnelo wielkim echem. Do tego doszla ciezka choroba w mojej rodzinie.

 

Doradzcie cos. Co moge zrobic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elemi, jeśli uwazasz że "wszyscy" na Tobie żerują, to prawdopodobnie jestes nieobiektywny. Może za ostro ich oceniasz ? Ludzie często robia i mówią pewne rzeczy całkowicie bezmyślnie, nie podejrzewając, ze ranią tym innych. A może faktycznie byłes w takiej grupie, gdzie panowała krytyka i docinanie sobie ? trudno ocenic po tych kilku zdaniach które napisałeś.

Niezależnie od tego jak było, zapewniam Cie, że nie "wszyscy" ludzie sa źle nastawieni i nieszczerzy. Ludzie sa różni, trzeba poświęcić trochę czasu i wysiłku, żeby znaleźć kilka przyjaznych i pozytywnych osób :szukam: . No i wypadałoby samemu byc nastawionym pozytywnie i tolerancyjnie ... szczególnie jeśli tego samego oczekujesz od innych ;) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję cudaku za odpowiedź. Myślę iż pozwoliłem jechać po sobie, nie reagując. Czuję się jakbym stracił wszystko, dumę, męskość. Osoby obiektywne stwierdzily ze sam jestem sobie winien bo pozwolilem na to, że zostałem wciągnięty i wykorzystany. To są moi znajomi ktorych znam od kilkunastu lat. Musialem z nich zrezygnowac poniewaz juz nie dawalem rady. Nie potrafię się cieszyć i śmiać. W dodatku czuję się baaardzo mały. Unikam tych ludzi.

Choć z drugiej strony było stwierdzenie, iż zamknąłem wszystkich w jeden worek.

Wiem też, że jestem przewrażliwiony na punkcie mojej osoby.

Czekam w kolejce na terapię indywidualną. Na terapię grupową nie zostałem zakwalifikowany.

Stwierdzono u mnie narcystyczne zaburzenie osobowości.

Były obawy, że każde spojrzenie, krytykę w moim kierunku traktowałbym jako atak.

Teraz. Od 2 lat mam ciągłe myśli w głowie, które są opiniami innych ludzi na moj temat.

Tymi krytycznymi. Powtarzaja się ciągle. Gdy wstaję rano, gdy pracuję.Mam lęki. Czasami drżenie rąk, które jest spowodowane nie ujawnianiem emocji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj na sesji terapeutka zapytała mnie co czuję, nie potrafiłem odpowiedzieć. Każda moja relacja opiera się na utrzymywaniu nienagannego wizerunku. Nie ma w tym wszystkim krzty spontaniczności. Takie zachowanie nie pozwala mi na wyrażanie emocji. Ciągle zastanawiam się czy na miejscu jest je w ogóle ujawniać. Traktuję to jako pewnego rodzaju słabość. Jest tak, że mocniej odczuwam te negatywne uczucia. One są bardziej głośne. Te pozytywne emocje jakoś do mnie nie przemawiają, są płynne, trudno mi rozeznać czy faktycznie istnieją. Jestem pewien, że taka postawa bardzo utrudnia mi funkcjonowanie w relacjach z Kobietami. Nie wiem jak mam się zmienić, co miałby być siłą napędową do zmian. Wiem, nigdy nie będę idealny, ale człowiek skrupulatny, wyważony, nie ukazujący wad ma według mnie więcej możliwości. Taka osoba jest kimś lepszym od ogółu. Nie wiem co mam z tym zrobić, źle mi... Wczoraj było mi wstyd przed psychologiem, że nie potrafiłem zdefiniować nawet najprostszych odczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj było mi wstyd przed psychologiem, że nie potrafiłem zdefiniować nawet najprostszych odczuć.

wiem, jak to jest. tyle, że ja naprawdę nie znam swoich uczuć, a Ty się boisz je wyrażać chyba. z tego, co czytam...

moze pocwicz przed lustrem. najpierw sobie uświadom swoje uczucia, poinformuj siebie, wyraź swoje emocje przed samym sobą, a potem przed innymi. może pomoże. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Transfuse, też tak mam... próbuję jak najczęściej odpowiadać sobie na pytanie "jak się czuję". na razie niezbyt wychodzi, choć czasem uda mi się udzielić odpowiedzi. trzeba ćwiczyć... jak dzieci z przedszkola. uczyć się wszystkiego od nowa.

:bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani, jak czytam najwiecej problemow jest z wyrazaniem uczuc, a ja z kolei musze bardzo panowac nad tym, by nie okazywac ich za wiele.

Mam chyba jakis nadmiar, nadprodukcje, czy co...

Glownie w stosunku do doroslych Dzieci i ich Partnerek, ale takze wobec ludzi, ktorych znam dluzej i naprawde bardzo Ich lubie.

Nie chce Ich zameczac, bo nie wszyscy lubia i po prostu nie potrzebuja mojej spontanicznosci. Mozna zaglaskac na smierc...wiec hamuje sie.

Lubie ludzi w ogole, serdeczne stosunki z nimi, ale nie raz zostalam z tego powodu zraniona. Jak widac, umiar potrzebny we wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś do swoich uczuć mogłem dojść kiedy byłem sam, albo w takim stopniu w jakim "zaufani" byli ludzie wokół mnie. Podczas kontaktu z innymi moje uczucia były zamrażane (ew. zamieniały się na lęk), a dopiero potem do mnie dochodziły. Teraz odkąd mam nerwicę to w ogóle straciłem z nimi kontakt. Jestem jakby we mgle, czasami coś tam do mnie dotrze. Oprócz lęku który dochodzi zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×