Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dystymia leczenie i przebieg Waszej choroby


januszw

Rekomendowane odpowiedzi

Psychiatrzy czy psychologowie nie rozwiążą nigdy tej zagadki oni tylko stosują to czego się nauczyli .Swoją drogą dziwi mnie czemu nie przechodzą co np 5lat ponownych egzaminów z wiedzy o czlowieku i chorobach a także ich leczeniu.Sprawę mogą rozwiązać naukowcy właściwie zespoły naukowców ale ci zatrudniani są przez firmy farmaceutyczne i nie łudzmy sie że skuteczne leki szybko się pojawią nawet jeśli już są .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak bardzo przyzwyczaiłem się do życia z dystymią, że nie myślę, aby ją zwalczać terapią czy lekami. Mam wrażenie, że w takim stanie jest mi najlepiej. Owszem niełatwo jest, gdy tak często nie mogę podjąć choćby banalnej decyzji , gdy nie rzadko występuje poczucie beznadziei i brak motywacji.. Ale to jest część mnie. Taki jestem i nie wiem czy umiałbym żyć inaczej.

Prawdziwie ciężko jest, gdy następuje zjawisko podwójnej depresji. Za każdym razem jednak przechodzi samoistnie tak jak wynika to z charakteru tej depresji. Trudno powiedzieć co będzie dalej. Być może kiedyś jednak zdecyduję się na próbę zwalczenia dystymii, może przejdzie samo, a może będę żył z nią na zawsze uważając ją za nierozłączny element mojej osobowości..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya...wolalabym abys sie nie podpisywala...zeby bylo inaczej...by zadne z nas nie wiedzialo co to dystymia, by zylo...

...okres...gniewu...i poczucia pustki...wiem ze jestem rozmemlana jak ziemniaki...na papke...takie rozmemlanie jest najgorsze...zeby choc byc zimna suka bez uczuc, czy ociekajacym dobrocia aniolem do zrzygania...jakimkolwiek byc tylko nie nijakim...

...szyba...czuje sie jak za szyba z jednej strony jestem ja i cos tam co mnie tworzy i co jakis czas wkur....szyba...i cale zycie...swiat...dwa inne swiaty...

 

...biore cukiereczki...i oko...nie mam zjazdow...ale sensu nie ma dalej...mam terapie...ale sensu nie ma dalej...

...przelacznik trzeba w mozgu odszukac i pstryk...nie wiem...niby mowie, widze, rozmawiam...jem, pisze teraz na klawiaturze...ale mam wrazenie ze moj mozg nie pracuje ze jest jakas tama...i sama nie moge przebic sie do siebie...ze tam nie ma nic...nie ma mnie...mozg mi nie pracuje...

...mozna mowic do mnie ale nie dociera...

 

...serotonina dożylnie...pokonujaca bariere krew-mózg dlugo dzialajaca...w postaci inteligentnych czasteczek...albo podskórne implanty wyrownujace stezenie odpowiednich neruroprzekaznikow...cos na podobe hormonalnej terapii zastepczej...systemy transdermalne... a zycie nasze moglo by byc latwiejsze...

 

...sadze ze sa juz leki, albo sa ludzie ktorzy wymyslili skuteczne leki, jednak to sa miliardy...i beda blokowani przez koncerny...jak Agonista napisal...znam ten rynek, pracuje w branzy...

 

...nie wiem co czynic nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leki na dłuższą metę to tylko zysk, w tej kwestii wszyscy jesteśmy skarbonkami zasilającymi kasę koncernów farmaceutycznych...

Nadal nie wiem czy to dystymia czy co innego....może nie do końca, nadal jeszcze część rzeczy mnie cieszy, trochę mi zależy na relacjach z ludźmi ale mimo to....większość czasu jestem jakimś niedojebanym cieciem, nijakim, mrukliwym niczym....

To jest....żałosne, życie,możliwości...a mimo to totalne zwiechy...

A może podświadomie do tego dążę i tak ma być?

Już sam k*rwa nie wiem co,gdzie jak, kiedy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

30 rok życia a czuję się całkowicie przegrany. Leczę się od roku 2005, gdzieś w okolicach 2008 zdiagnozowano ostatecznie dystymię a ja przez te wszystkie mijające lata traciłem. Przyjaciół, kobietę, zainteresowania, wolę życia. Jestem zdruzgotany. Zdecydowałem się zarejestrować tutaj i wyrzucić z siebie tych kilka słów, bowiem w real life nie mam po prostu z kim porozmawiać. Wątpię zresztą, bym kiedykolwiek jeszcze miał z kim. Wszystko, co miało jakiś sens, przeminęło i zostałem sam z sieczką w głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Czytałam w internecie przypadek pewnej kobiety, która choruje na dystymię. Stosowano u niej wiele antydepresantów, ale bez efektów. W końcu zastosowano neuroleptyk o nazwie Solian- to amisulpryd. Kobieta brała go w dawce 100mg na dobę przez 5 tygodni. I o dziwo - zadziałał. Jej słowa to: nareszcie trafił pan w lek dla mnie panie doktorze. Być może warto spróbować tego leku, jeśli dystymia w końcu uniemożliwi nam normalne funkcjonowanie w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć dzisiaj się zarejestrowałam na wasze forum. Mam siostrę 39 lat , której rok temu zdiagnozowali dystymię. Wcześniej przez kilka lat leczyła się prywatnie u psychologów i psychiatrów na , min. fobię społeczną , depresję od 20 roku życia jest na lekach psychotropowych , które jej nie pomagają . Ogólne objawy u niej to brak dobrego nastroju, częste spanie w dzień, brak spokojnego snu nocą, brak chęci do działania, czasem nie może wyjść z domu , mówi że ma jakieś lęki, nie pracuje , nie ma przyjaciół , partnera , dzieci, Jej życie to wieczna męka , nigdy nie jest szczęśliwa. Nie wiem jak jej pomóc. Nasi rodzice uważają , że to żadna choroba , tłumaczą , że ona taka już jest . Proszę o namiary na dobrego psychiatrę bądź szpital w północnej Polsce mieszkamy w Olsztynie. Siostra była u wielu lekarzy lecz nikt jej nie pomógł. Renty z powodu tej diagnozy szpitalnej także nie dostała. Pomóżcie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale napisze a nuż ktoś odpisze.

Od jakiegoś pół roku leczę się psychiatrycznie. Właściwie u swojego lekarzy byłem tylko dwa razy i nawet nie spytałem się, co u mnie zdiagnozował (zdarza się). Przyjmowałem paroksetynę to znaczy nadal przejmuję, ale powoli odstawiam jestem obecnie na dawce 5mg.Przez cały czas trwania terapii brałem 20 mg. Postanowiłem ją odstawić, bo po pewnym czasie nie dawała żadnego efektu jakbym w ogóle nic nie brał. Co dziwne, kiedy schodziłem z 20mg do 10 mg to przez kilka pierwszych dni, kiedy przyjmowałem 10 mg czułem się psychicznie znacznie lepiej niż, przy 20 ale po pewnym czasie przyjmowania 10 lek jakby znowu przestał odpowiednia działać. Następnie z 10mg zszedłem na 5 mg i teraz właśnie tyle przyjmuję i też psychicznie jest jakby lepiej niż przy 10 mg dłuższego brania. Ludzki organizm to jedna wielka zagadka. Ale ja w sumie nie o tym to tak tytułem wstępu nakreśliłem moją "przygodę". Chciałem zapytać tak ogólnie, czym wy dystymicy się leczycie, jakie leki przyjmujecie, co na was skutecznie działa?. Na dniach wybiorę się do mojego lekarza i będziemy ustalać, co będzie teraz można spróbować po najsilniejszym SSRI. (Będzie to pewnie tak wyglądało, że gęby nawet nie otworze a on z braku czasu machnie na coś receptę i do widzenia).

Kiedy dowiedziałem się o takiej odmianie depresji jak dystymia o ile można to określić mianem odmiany depresji i przeczytałem objawy tej choroby zdziwiłem się trafnością, z jaką wszystko do mnie pasuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lew, też jestem dystymikiem. Na mnie żadne leki nie działały a brałem ich trochę w życiu. Poprawy były co na najwyżej paru dniowe w sytuacjach podobnych jak opisałeś przy odstawieniu albo jeszcze na krótko po zaczęciu brania jakiegoś leku. Nie miałem siły próbować na sobie kolejnych leków a i psychiatra powiedział mi że w moim przypadku nie ma sensu bo mi nie pomogą, nie wiem co miał na myśli nie dopytywałem ale w obliczu wielu letniej bezskutecznej farmakoterapii przyznałem mu po cichu rację. Na mnie działa tylko psychoanaliza i widzę teraz wyraźnie że mam problem w emocjach, stłumionych kiedyś, nie wyrażonych, poczuciu krzywdy mi wyrządzonej a to wszystko nie pozwala o sobie zapomnieć tylko ciągnie w dół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

. PoznacSiebie

Podejrzewam, że tak, bo objawy się zgadzają jak w mordę strzelił. Męczę się z tym ustrojstwem od kilku lat zaczęło się jeszcze w czasach szkolnych. Teraz dopiero widzę jak moje zachowanie było dalece niepokojące. Żeby było śmiesznej nikt tego nie zauważył. Każdy sobie myślał "on taki już jest". Ponoć traumatyczne dzieciństwo może się do powstania tego przyczynić. Mój ojciec pił, zmarł na zawał (serce nie wytrzymało picia) miałem zaledwie 12 lat ogólnie byłem takim małym idealistą wierzyłem w dobro, ludzi, sprawiedliwość, prawdę byłem też bardzo ambitny coś mi pod kopuła nie wytrzymało i stało się, że przez kilka lat byłem kompletną mumią. Myślę, że najgorsze mam już za sobą. Najtrudniej było wykonać pierwszy krok teraz już będzie tylko lepiej. Skończyłem już szkołę nie mam pracy ani przyjaciół moje relacje z najbliższymi może nie są najgorsze, ale nie jestem z nimi szczery. Nie wiem, dlaczego ale sytuacją wygląda tak, że nie wiedza, że się leczę psychiatrycznie po prostu nie jestem wstanie im tego powiedzieć. Cos gdzieś kiedyś zostało źle wykonane i teraz nie jesteśmy ze sobą tak blisko być może to po prostu różnica charakterów. Ale ja nie mam zamiaru się żalić nikomu i użalać nad sobą (moje motto życiowe to shit happen ewentualnie ściągam z Vonnegouta "zdarza się".)

PoznaćSiebie zrobisz jak będziesz uważał, ale nie możesz się poddać trzeba walczyć z tym gównem choćby nie wiem, co. Żyję się tylko raz i trochę lipa być taka mumia, dlatego trzeba działać.

Trochę się rozpisałem w ogóle dziś chce mi się gadać, jeśli to paro w dawce 5 mg będzie działało tak zawsze jak czuję się dzisiaj to nie musiałbym szukać innych prochów, ale czas pokaże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Czytałam w internecie przypadek pewnej kobiety, która choruje na dystymię. Stosowano u niej wiele antydepresantów, ale bez efektów. W końcu zastosowano neuroleptyk o nazwie Solian- to amisulpryd. Kobieta brała go w dawce 100mg na dobę przez 5 tygodni. I o dziwo - zadziałał. Jej słowa to: nareszcie trafił pan w lek dla mnie panie doktorze. Być może warto spróbować tego leku, jeśli dystymia w końcu uniemożliwi nam normalne funkcjonowanie w życiu.

 

A ja właśnie biorę amisulpiryd w dawce 100mg i faktycznie czuję się bardzo dobrze! Chyba nawet coraz lepiej, tak normalnie! Niestety po tym leku prolaktyna u mnie szaleje i nie wiem czy nie będę musiała się z nim pożegnać :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja właśnie biorę amisulpiryd w dawce 100mg i faktycznie czuję się bardzo dobrze! Chyba nawet coraz lepiej, tak normalnie! Niestety po tym leku prolaktyna u mnie szaleje i nie wiem czy nie będę musiała się z nim pożegnać :(

Ponoć odpowiednio wysokie dawki witaminy B6 obniżają skutecznie poziom prolaktyn. Nie wiem czy w twoim przypadku by zadziałało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łykam systematycznie magnez z wit. B6 a prolaktyna robi swoje. Niestety. 1 października mam wizytę u lekarza i wtedy będzie(my) myśleć.

Skoro lek na ciebie dobrze działa to byłaby szkoda gdybyś musiał z niego zrezygnować z powodów skutków ubocznych. Są jakieś preparaty zmniejszające ilość prolaktyn, więc może powinieneś dołączyć to do kuracji. Po wizycie daj tu znać, jaką decyzję podjęliście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lew nie jestem mężczyzną :P To niestety kolejny lek na którym się dobrze a którego skutki uboczne są nieakceptowalne. Wcześniej brałam fluanxol i też czułam się dobrze, ale tyłam, bardzo ograniczyłam jedzenie, dużo się ruszałam a waga i tak rosła, utyłam 10kg i lekarz zmienił mi na amisulpiryd po którym czuję się też dobrze ale ten poziom prolaktyny jest niebezpieczny na dłuższą metę. Biorąc sulpiryd też miałam ten skutek uboczny i wtedy miałam właśnie zmienione na fluanxol. Zawsze coś nie tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorka tak już mam, że zawsze sugeruję się nickiem już kilka razy strzeliłem takiego zonka. Wracając do tematu to właśnie babki bardziej się z tym męczą w ogóle kobitki mają w kwestii hormonów przesrane. Bo u faceta to co najwyżej przy wyższym poziomie prolaktyny urosną babskie cycki. Jakoś można by z tym żyć w sumie.

Ja kolejny dzień na 5 mg paroksetyny i czuję się dobrze tylko tyle, że długo nie mogłem zasnąć, ale dzisiaj godzinę pobiegałem więc myślę, że na wieczór zmorzy mnie sen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...obecnie jade na moclobemidzie...i w sumie sama nie wiem...czasem mam wrazenie ze mam flow i tzw. atak...glupawe...i niby jest fajnie ale gdzies w glowie sie lapmka zapala...ze tak tez byc nie moze...na poczatku brania mialam masakre...ciagle chcialo mi sie spac...jakies pol godziny od wziecia przechodzilo po jakiejs godzinie czy 1,5rej...najgozej jednak bylo w pracy...spalam prawie ze na stojaco...bralam 2 razy dziennie teraz biore raz dziennie ok poludnia...i jest oko...troche wiecej sie smieje...

 

...terapia...zawieszona na kolku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć dzisiaj się zarejestrowałam na wasze forum. Mam siostrę 39 lat , której rok temu zdiagnozowali dystymię. Wcześniej przez kilka lat leczyła się prywatnie u psychologów i psychiatrów na , min. fobię społeczną , depresję od 20 roku życia jest na lekach psychotropowych , które jej nie pomagają . Ogólne objawy u niej to brak dobrego nastroju, częste spanie w dzień, brak spokojnego snu nocą, brak chęci do działania, czasem nie może wyjść z domu , mówi że ma jakieś lęki, nie pracuje , nie ma przyjaciół , partnera , dzieci, Jej życie to wieczna męka , nigdy nie jest szczęśliwa. Nie wiem jak jej pomóc. Nasi rodzice uważają , że to żadna choroba , tłumaczą , że ona taka już jest . Proszę o namiary na dobrego psychiatrę bądź szpital w północnej Polsce mieszkamy w Olsztynie. Siostra była u wielu lekarzy lecz nikt jej nie pomógł. Renty z powodu tej diagnozy szpitalnej także nie dostała. Pomóżcie.

Wypisz wymaluj moje życie. Mam 29 lat i dopiero teraz odbywam pierwszą pracę a raczej staż przyznany z PUP, który zresztą wykańcza mnie fizycznie (babranie się w archiwizacji i segregowaniu dokumentów, których nikt nie tykał miesiącami) i psychicznie (stykanie się z innymi i znoszenie ich widoku przez 8 godzin, do tego stałe napięcie nerwowe, bowiem wszyscy tam są po znajomości a ja obcy, z zewnątrz).

 

Do tego dochodzi brak przyjemności z czegokolwiek, nawet z dawnych fascynacji, ciągłe przeżywanie wytknięć i porażek, wspominanie dawniejszych, szczęśliwych chwil.

 

Chciałem zapytać tak ogólnie, czym wy dystymicy się leczycie, jakie leki przyjmujecie, co na was skutecznie działa?

Zażywam Alventę, lek z grupy SNRI, u mnie rewelacyjnie znosi irracjonalne lęki (np. lęk przed ciemnością, przed tłumem ludzi) ale nie pomaga w poczuciu sensu życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wypisz wymaluj moje życie. Mam 29 lat i dopiero teraz odbywam pierwszą pracę a raczej staż przyznany z PUP, który zresztą wykańcza mnie fizycznie (babranie się w archiwizacji i segregowaniu dokumentów, których nikt nie tykał miesiącami)
jak dystymik nie musi znaczy ktoś go utrzymuje to pracy raczej unika bo jak musi to pracuję choć zadowolony z niej raczej nie będzie i na awans nie ma co liczyć bo zależy mu na jej odbębnieniu i kasie która pozwoli przeżyć. A babranie się w archiwizacji mi by chyba trochę odpowiadało na pewno to lepsze niż jakaś praca w fabryce czy na budowie

 

cześć dzisiaj się zarejestrowałam na wasze forum. Mam siostrę 39 lat , której rok temu zdiagnozowali dystymię. Wcześniej przez kilka lat leczyła się prywatnie u psychologów i psychiatrów na , min. fobię społeczną , depresję od 20 roku życia jest na lekach psychotropowych , które jej nie pomagają . Ogólne objawy u niej to brak dobrego nastroju, częste spanie w dzień, brak spokojnego snu nocą, brak chęci do działania, czasem nie może wyjść z domu , mówi że ma jakieś lęki, nie pracuje , nie ma przyjaciół , partnera , dzieci, Jej życie to wieczna męka , nigdy nie jest szczęśliwa. Nie wiem jak jej pomóc. Nasi rodzice uważają , że to żadna choroba , tłumaczą , że ona taka już jest
ja boje się że moje życie też tak może wyglądać, czasami mam przebłyski jakiś życiowych chęci ale z reguły bardzo szybko się kończą i od roku prowadzę życie zbliżone do Twojej siostry. Dystymie często ludzie zwykli biorą za typ osobowości czy lenistwo wielu ludzi żyje z nią nie leczoną całe życie tylko co to za życie. Leki bardzo często nie działają niestety w dystymii nawet jak dadzą mu energii to będzie taka czysto fizyczna tylko bo dystymik nie zna stanu sprzed dystymii , nie ma do czego powracać( normalnego życia) tak jak większość depresantów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak dystymik nie musi znaczy ktoś go utrzymuje to pracy raczej unika bo jak musi to pracuję choć zadowolony z niej raczej nie będzie i na awans nie ma co liczyć bo zależy mu na jej odbębnieniu i kasie która pozwoli przeżyć. A babranie się w archiwizacji mi by chyba trochę odpowiadało na pewno to lepsze niż jakaś praca w fabryce czy na budowie

Lepsze na pewno, ale sama praca nie jest oddzielona od doznań psychicznych. Od momentu odbywania stażu odczuwam stały lęk, który z upływem czasu chyba się nasila (jestem w firmie na samym dnie, więc jak coś jest nie tak, ja dostaję ochrzan). Weźmy dzisiejszy dzień, nic się niby nie dzieje a ja się boję jutrzejszego dnia w pracy. Ciśnienie zmierzone przed chwilą: 140/95 a puls prawie 100. Mam pod ręką Milocardin, niby lek przestarzały ale chyba zacznę się nim wspomagać.

 

Na koniec: gdyby nie zaplecze finansowe, które posiadam, to byłoby znacznie, znacznie gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

xerxes też jak pracowałem byłem na samym dnie, niby nie ma wielkiej odpowiedzialności ale jak coś nie tak to i tak do ciebie pretensje mieli. Zresztą każda praca to stres dla takich ludzi jak my no ale siedzenie w domu jest na dłuższą metę jeszcze gorsze bo wzmaga depresje i fobie społeczną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy dystymicy mogą pójść do pracy? Moja siostra od ok. 3 lat nie pracuje . Ostatnio pracowała w pacy sezonowej po 4 godziny dziennie ( praca fizyczna jako sprzedawca) , przez 2 m-ce jakoś się trzymała, po tym czsie zaczęła pracować 8 godzin dziennie wytrzymała tylko 2 tygodnie . Powiedziała , że nie chce więcej pracować , czuje się ciągle zmęczona , jej stan się pogorszył , zrezygnowała z pracy. Dla nas jej rodziny, ta decyzja wydała się lekkomyśna. Głównie kierowaliśmy się jej zachowaniem , nie wygladała na osobę która jest strasznie wyczepana. Ona potraktowała nas jakbyśmy Ją atakowali. Dlaczego ta choroba jest taka , że nikt jej nie widzi. Dystymicy są często uważani za tych , którzy udają. Dodam , że siostra całe życie była bardzo ambitną osobą. Udało jej się skończyć studia, podyplomówkę. W okresie kiedy pracowała , swoje obowiązki wykonywała bardzo dobrze , miała tylko poczucie krzywdy, że nie jest doceniana w pracy , wydaje mi się , że była bardzo konfliktowa. W tej chwili jest bez pracy , bez zasiłku , bez renty. Myślę , że zła sytuacja finansowa pogarsza jej stan . Czy ktoś z dystymików ma rentę. Moja siostra nie dostała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×