Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pod Trzeźwym Aniołem


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

petra,

to taka przenosnia, ale ja tz jest4m zakręcona i bez wspomagaczy po prostu walcz z Twoją stroną cienia

 

-- 28 kwi 2012, 02:27 --

 

cien to alko, który sie kładzie na twoim życiu ww tej chwili

 

-- 28 kwi 2012, 02:30 --

 

a tak w skrócie to gwiezdne wojny:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uzależnienia są spowodowane błędnym okazywaniem emocji i ich odbieraniem. A skąd to się bierze z dzieciństwa! Aby zrobić w swoim życiu dorosłym porządek trzeba zrobić porządek z przeszłością uświadomić sobie parę istotnych faktów i zburzyć mury emocjonalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem.. istnieje teoria nobilitująca przyczyny pedagogiczne jako sprzyjające uzależnieniom. Ale nie jest to to jedyna teoria/ jedyny czynnik. Znam całe mnóstwo ludzi których historia skłania się do uznania przyczyn farmakologicznych, psychologicznych czy socjologicznych. Choć u mnie wszystkiego po trochu było :):) Choć czy to ważne jakie są przyczyny? Dla mnie nie - ważne jest to że w młodym wieku zacząłem odrzucać cały wpojony system wartości i za wszelką cenę chciałem sam kierować życiem na swój sposób... Ważne jest to że zacząłem podejmować całą masę nieodpowiedzialnych decyzji, odrzuciłem całkiem drugiego człowieka jako wartość godną szacunku i pozwoliłem by mój egoizm i egocentryzm był najważniejszym czynnikiem mającym wpływ na podejmowane prze ze mnie decyzje.

Przestałem już obwiniać za mój los rodziców, Boga, społeczeństwo czy pech. To ja podejmowałem takie decyzje . A zawsze miałem wybór - i w gruncie rzeczy często wiedziałem że postępuję niewłaściwie...

Pozdrawiam

Jerzy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem tu nowa i nie wiem czy dobrze trafiłam. Moim problmem jest mąż, do którego już nie wiem jak trafić. Jesteśmy razem 5 lat i jest coraz gorzej. Zwłaszcza teraz.Nie robi sobie nic z tego co mówię i jak się czuję. W ostatnich miesiącach pije coraz częściej. Obecnie jestem w 40 tygodniu ciąży, dziś mam termin porodu, a on nawet dziś nie potrafił wrócić do domu trzeźwy.Nie myśli nawet o tym z kim niby miałabym jchać do porodu, bo do szpitala mam 30 km. Myślałam ż chociaż to dziecko go interesuje jednak okazuje sie że nie, ważniejsze jest picie. Nie wiem juz co mam robić,jak sobie z tym wszystkim radzić. Tak naprawdę nie mam tyle odwagi i siły żeby go zostawić. Być może nie doszłam jeszcze do momentu w którym znienawidzę go tak bardzo że nie bede się zastanawiać nad odejsciem. Ale do tego czasu pewnie zwariuje, albo ten moment nie nadejdzie nigdy. Moja mama męczy się z ojcm alkoholikiem juz 30 lat i nadal ni potrafi odejść. Boje się że i ja tak skończe. Co robić, skąd wziąść tą siłe na odejście?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem tu nowa i nie wiem czy dobrze trafiłam. Moim problmem jest mąż, do którego już nie wiem jak trafić. Jesteśmy razem 5 lat i jest coraz gorzej. Zwłaszcza teraz.Nie robi sobie nic z tego co mówię i jak się czuję. W ostatnich miesiącach pije coraz częściej. Obecnie jestem w 40 tygodniu ciąży, dziś mam termin porodu, a on nawet dziś nie potrafił wrócić do domu trzeźwy.Nie myśli nawet o tym z kim niby miałabym jchać do porodu, bo do szpitala mam 30 km. Myślałam ż chociaż to dziecko go interesuje jednak okazuje sie że nie, ważniejsze jest picie. Nie wiem juz co mam robić,jak sobie z tym wszystkim radzić. Tak naprawdę nie mam tyle odwagi i siły żeby go zostawić. Być może nie doszłam jeszcze do momentu w którym znienawidzę go tak bardzo że nie bede się zastanawiać nad odejsciem. Ale do tego czasu pewnie zwariuje, albo ten moment nie nadejdzie nigdy. Moja mama męczy się z ojcm alkoholikiem juz 30 lat i nadal ni potrafi odejść. Boje się że i ja tak skończe. Co robić, skąd wziąść tą siłe na odejście?

 

Moja droga, wiem, że to nie jest dobra wiadomość, ale leczenie musisz zacząć od... siebie. Siłę, żeby odejść weźmiesz z terapii dla współuzależnionych. Sama jestem alkoholiczką, więc wiem, co mówię - nikt nie był w stanie mnie zmusić do tego, żebym przestała pić dopóki sama tego nie chciałam. Więc ratuj siebie i zwłaszcza dziecko, niech się nie wychowuje z alkoholikiem, bo to piekło.

Życzę tej siły i pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja po śmierci ojca zdobyłem się i nie pale fajek , a chlanie zastąpiłem leczeniem psychiatrycznym ,a chlałem dużo i mimo młodego wieku już nałogowo , nie zapijam już mojej nerwicy tylko z pomocą psychiatry staram się ja leczyć ale co zauważyłem .... że ja teraz nie mam wogóle kolegów , wcześniej pijaństwo weekendowe , teraz ani jednego nie mogę znaleźć żeby pograć w kosza albo jechać w p...u na rowerze . hmmm chyba nie obracałem sie w odpowiednim towarzystwie no ale sam nie bylem/jestem lepszy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja po śmierci ojca zdobyłem się i nie pale fajek , a chlanie zastąpiłem leczeniem psychiatrycznym ,a chlałem dużo i mimo młodego wieku już nałogowo , nie zapijam już mojej nerwicy tylko z pomocą psychiatry staram się ja leczyć ale co zauważyłem .... że ja teraz nie mam wogóle kolegów , wcześniej pijaństwo weekendowe , teraz ani jednego nie mogę znaleźć żeby pograć w kosza albo jechać w p...u na rowerze . hmmm chyba nie obracałem sie w odpowiednim towarzystwie no ale sam nie bylem/jestem lepszy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie piję. Ogarnęłam się. Tj. sytuacja mnie ogarnęła.

 

Może dlatego, że mieszkam teraz chwilowo w domu, w którym dla alkoholu nie ma żadnej tolerancji, a ukryć się nie sposób. (Nie doszłam jeszcze do tego etapu).

 

Mogę pić tylko jak wyjdę. A nie wychodzę, bo nawet alkohol mnie nie przekonuje do tego, żeby wyjść do ludzi. Beznadzieja trochę (co to za priorytety?!), ale przynajmniej nie chleję. Problem odroczony w czasie. Ciekawe czy jak pójdę na swoje to znowu zacznę? Czasem o tym myślę i jestem aż "głodna".

 

Jest wniosek, że problem nie ma ogromnych rozmiarów w moim wypadku (jeszcze), ale ma do tego wszelkie predyspozycje. Także: świetnie mi szło! (tak, ironia - mam parszywy humor w tej chwili, chcę to tylko z siebie wyrzucić).

 

Jestem tu nowa i nie wiem czy dobrze trafiłam. Moim problmem jest mąż, do którego już nie wiem jak trafić. Jesteśmy razem 5 lat i jest coraz gorzej. Zwłaszcza teraz.Nie robi sobie nic z tego co mówię i jak się czuję. W ostatnich miesiącach pije coraz częściej. Obecnie jestem w 40 tygodniu ciąży, dziś mam termin porodu, a on nawet dziś nie potrafił wrócić do domu trzeźwy.Nie myśli nawet o tym z kim niby miałabym jchać do porodu, bo do szpitala mam 30 km. Myślałam ż chociaż to dziecko go interesuje jednak okazuje sie że nie, ważniejsze jest picie. Nie wiem juz co mam robić,jak sobie z tym wszystkim radzić. Tak naprawdę nie mam tyle odwagi i siły żeby go zostawić. Być może nie doszłam jeszcze do momentu w którym znienawidzę go tak bardzo że nie bede się zastanawiać nad odejsciem. Ale do tego czasu pewnie zwariuje, albo ten moment nie nadejdzie nigdy. Moja mama męczy się z ojcm alkoholikiem juz 30 lat i nadal ni potrafi odejść. Boje się że i ja tak skończe. Co robić, skąd wziąść tą siłe na odejście?

 

To jak z dnem. Niektórzy opamiętają się nim je osiągną. Inni muszą się odbić.

 

Polecam poszukanie pomocy z zewnątrz.

 

Jeśli nie chcesz odejść dla siebie - zrób to dla dziecka. Niech nie wychowuje się z alkoholikiem w domu. Będzie to piętno potem nosić w sobie...

 

Mężowi taki kop tez może się przydać. Może po tym, jak odejdziecie spróbuje się w końcu ogarnąć. Jeśli nie - trudno.

 

Nie ma co się łudzić, ze cokolwiek będzie "ważniejsze". Gdy człowiek siedzi po uszy w nałogu to nic innego się nie liczy. Zwyczajnie. Bo swoje relacje ma z butelką - nie z Wami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam:)

Jestem uzalezniony od alkoholu od 34 miesięcy nie pije.

choroba alkoholowa jest choroba całej rodziny,wszyscy cierpią,tęz to przeszłem jestem dzieckiem alkoholika.

Dzis wiem żeby nie wrócic do picia tę chorobe musze leczyc,no moze nie musze ale chce. :smile:

sa wspaniałe lekarstaw na te chorobę terapia i mityngi AA mi pomagaja.Pozdrawiam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ano takim cudem, że nie każdy kto pije jest alkoholikiem. Osobom nieuzależnionym też zdarza się więcej wypić, więc może to był po prostu nadzwyczaj silny kac? :/

 

cudów nie ma

masz zwykłego kaca o silnym zabarwieniu emocjonalno-egzystencjalnym :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Werty, pewnie masz racje.

Niemniej nigdy nie czułam się gorzej, a różne rzeczy w życiu piłam i brałam w sporych ilościach.

Totalna panika i przerażenie, przekonanie, że zaraz umrę albo zwariuję i długo utrzymująca się niemożność zaśnięcia.

Jakaś paranoja, że jestem na dnie i to jest po prostu koniec wszystkiego.

Albo ewentualnie że ten stan będzie trwał wiecznie i chyba tylko śmierć może mnie przed nim uchronić.

Nigdy tak się nie bałam.

To były naprawdę silne przeżycia, koszmar.

Dobrze, że minęło po 2 dniach.

Jestem nerwowa, ale żeby aż tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×