Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica związana z żołądkiem.


jagstang

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie. Zdecydowałem się opisać swój problem, ponieważ nie daję sobie w życiu już rady. Ale do rzeczy:

 

Od sierpnia roku 2011 stwierdzony mam refluks żółciowy. Choroba irytująca w sensie fizycznym, w psychicznym okazuje się być koszmarem i męką. Gdy jestem w domu, mam dostęp do łazienki etc. to czuję się naprawdę dobrze. Prawie zero dolegliwości, poza sporadycznymi pobolewaniami. Cały lęk, nawet po uświadomieniu sobie choroby był jakby stłumiony. Wszystko zaczęło się w tym samym miesiącu kiedy byłem w Paryżu. Miałem przez lekarza zapisaną kurację antybiotykową przeciwko helikobacter. Niestety podczas pobytu tam złapała mnie okropna biegunka. Ledwo doczłapałem się do samochodu znajomych. Na szczęście do mieszkanie było niedaleko. Całą sytuacja była związana niemalże na pewno z antybiotykami i tym, że podniszczyły mi chwilowo florę bakteryjną. Problem jest z tym, że ja o tym wiem, ale mój organizm jakby nie przyjmuje tego do siebie i podświadomie miewam okropne lęki. Muszę się przemagać kiedy mam jechać np. do centrum na zakupy autobusem (samochodem jest okej). Kiedy jak np. jutro czeka mnie 6 godzinna podróż pociągiem. Mam ciągle wrażenie, że biegunka mnie dopadnie, że zwymiotuję, że zasłabnę, że nie dam rady wrócić do domu. Zdaję sobie sprawę, że to głupie, ale nie potrafię sobie z tym poradzić. Przez cały rok szkolny miałem okropne lęki. Rano, przed wyjściem jadłem raptem połówkę kromki chleba posmarowanej jakimś serkiem, codziennie brałem tabletkę stoperanu i do godziny 15-16 (powrotu do domu nie tykałem jedzenia). Schudłem ok. 6kg (ważę 58 przy wzroście 186!). Chciałbym przytyć, normalnie funkcjonować, działać, pracować, po prostu żyć, ale nie daję sobie z niczym rady. Tym bardziej, że po wakacjach czeka mnie rok maturalny, a więc stres i lęki wzrosną o miliard procent. Zastanawiam się nad wizytą u psychologa. Czy jest to dobry pomysł? Czy może objawy etc. są tylko przeze mnie wyimaginowane i nie powinienem nikomu o tym truć? Cały czas mam wrażenie, że po wyjściu z domu, gdzie nie będę w ciągu kilku minut mógł wrócić na piechotę coś mi się stanie. Mam paniczny lęk przed podróżami innymi środkami transportu niż samochód rodziców/znajomych. Te lęki uaktywniają jakby jeszcze bardziej moją chorobę, która podczas pobytu w domu etc. Nie daje o sobie prawie w ogóle znać. Proszę o pomoc/porady/sugestie. Dzięki za poświęcony czas i pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wpadłeś w błędne koło, sytuacja w Paryżu spowodowała że boisz się że się powtórzy, a lęk powoduje problemy z żołądkiem i tak koło się zamyka, jedno napędza drugie. Objawy są prawdziwe chociaż to my je wywołujemy i świadomość tego nie wiele zmienia. Na początek proponuje wybrać się do psychiatry, leki mogą pomóc zniwelować objawy, a potem na jakąś psychoterapię, aby nad sobą popracować.

Nie zwlekaj, bo przez własny organizm któregoś dnia zamkniesz się w domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie zaczęło się całkiem podobnie. Był piękny jesienny wieczór i jechałem sobie "gdzieś tam" samochodem. Nagle zaczął boleć mnie brzuch, zacząłem się denerwować bo nie mogłem od tak przerwać podróży ( nie jechałem sam swoim samochodem tylko za pasażera) , sytuacja zaczęła nabierać rozpędu razem z bólem brzucha . Jedno zaczęło nakręcać drugie, dostałem lekkiego ataku paniki i musiałem zatrzymać znajomych dla swojej "potrzeby". Potem zaczęły się problemy rano przed jazdą do szkoły autobusem, strach przed większym posiłkiem poza domem i zażywanie Stoperanu. Problem jednoznacznie tkwi w psychice. Raz jest lepiej a raz gorzej czasami sam potrafię się uspokoić lub przyzwyczaić do obcego miejsca, a czasem nie. Cały czas zastanawiam się czy skorzystać z takich leków jak Sulpiryd czy Lexotan czy doraźnie nawet Afobam. O lekach przeczytałem dużo , ale nie zdecydowałem się jeszcze na wzięcie. Również zamierzam wybrać się do psychiatry ale jakoś nie mam przekonania do leków i nie chce uświadomić siebie, że mam aż tak poważny problem.

Jeśli chcesz pogadać możesz napisać na PW

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy wcześniej nie miewałem podobnych objawów. Byłem okazem zdrowia, stres i inne lękowe rzeczy kompletnie mnie nie dotyczyły. Nawet jeśli już czymś się troszkę denerwowałem to nie miałem fizycznych objawów strachu. Od momentu gastroskopii po której stwierdzono chorobę i tej "przygody" w paryżu jestem sam niszczony przez własne lęki. To jest tak jak pisał kolega wyżej. Gdy coś boli, nawet lekko i jestem sam to kompletnie się tym nie przejmuje bo wiem, że jestem w domu, mam herbatki, łazienkę etc. Tak samo, gdy jadę samochodem ze znajomymi czy rodzicami. Mam świadomość, że oni wiedzą o moich "schorzeniach" i w razie potrzeby nie będzie problemu, żeby stanąć gdzieś na poboczu, poczekać aż do siebie dojdę itp. (w takich sytuacjach zwykle zupełnie nic mi nie jest i czuję się świetnie, gdy jestem jakby wśród swoich). Wróciłem wczoraj z wyjazdu nad morze (mieszkam w warszawie). Podróż pociągiem sama w sobie odbyła się bez problemów bo wiedziałem, że w przedziale jest łazienka itp. Jednak, kiedy miałem około godziny jechać PKS-em zacząłem się strasznie denerwować. Sam wiem, że napędzam swoje lęki, ale nie potrafię sobie z tym poradzić. Co do jedzenia poza domem to mam tak samo. Kiedyś jak jeździłem na zakupy czy coś to bez problemu szedłem do jakiegoś baru, kupiłem sobie zapiekankę, czy na dworcu wciągnąłem ze dwie drożdżówki. Tak samo też podczas wypadów. Obiad jadłem na mieście i kilka godzin później dopiero wracałem do domu. Teraz boję się tknąć jedzenia, które nie jest ugotowane u mnie w domu, nie kupuję niczego w sklepach żeby przegryźć bo mam lęk, że jest zepsute i dopadnie mnie choróbsko. Mam manię sprawdzania daty przydatności do spożycia (sprawdzam nawet herbatę co jest niezbyt normalne). Pamiętam jak kiedyś dziwiłem się dlaczego ludzie chodzą po psychologach, bo przecież wszystko było takie łatwe. Eh..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myslę że wizyta u psychologa będzie dobrym rozwiązaniem, poniewaz w jakis sposób moze dodac otuchy i pomoc rozprawic sie z lękami.przydatne jest picie rumianku melisy -mi pomaga-tylko trzeba sprawdzic jak to jest z tym refluksem zeby nie zaszkodziły:)nie ma innej drogi jak pokonywac własne lęki i ograniczenia.trzeba nie dac sie zaszczuć nerwicy, z pewnoscia jest sie ja w stanie kontrolowac.Ja z nia walcze od 1,5roku-miałam stany lekowe, balam sie wychodzic z domu,bałam sie jazdy samochodem ale tak jak powiedziałam trzeba nie dac sie nerwicy i lękom ale takze zaakceptowac je ze są.to tylko lęk.pozatym trzeba dbac o siebie, skupic sie na sobie, na swoich odczuciach zwiazanych z dana sytuacja, pomagaja proste rzeczy-nie myslenie o lęku, nie skupianie sie na sytuacjach stresowych objawach nieprzyjemnych,relaxowanie sie, robienie rzeczy które sprawiaja przyjemnosc, wysypianie sie, zdrowe odzywiane.

myślę że te lęki są do pokonania tylko czasem potrzeba troche pracy i cierpliwosci wtedy z pewnoscia minie.pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do autora wątku: Ja zachorowałam na to samo - refluks i zaczęły się lęki.

Z tym, że u mnie było trochę inaczej. Nie wiedziałam jeszcze, że mam refluks. Codziennie źle się czuła, miałam silne ataki zgagi, nadkwaśność.

Przycisnęło mnie raz w autobusie, przestraszyłam się i nieszczęście gotowe. Od tamtej pory ataki lęku na myśl o jeździe autobusem, wyjściem na zakupy itp. Najpierw zdiagnozowali refluks. Antybiotyki, uważanie z jedzeniem. Niedopuszczenie do przykrych sytuacji jak wymioty ( do których notabene nigdy nie doszło) itp. Schudłam do 42 kg! przy wzroście 160. W tym czasie poszłam do psychiatry, zaczęłam brać Elicee.

Lęki się zmniejszyły - tylko pozostało to chole*ne pilnowanie jedzenia - przed wyjściem obowiązkowo pusty żołądek i tabletki na refluks. Z czasem minęło. Jestem już ponad pół roku na Elicei i nie mam już z tym problemu ( lęki ) - refluks dalej mam. Czy zgaga czy ból brzucha już mi nie przeszkadza. Wsiadam, jade :)

Naprawdę polecam iść do psychiatry. Nie wstydzić się tego.

 

Myślę że tutaj głównym wrogiem jest jakiś lęk przed wstydem czy upokorzeniem, oraz tym że sobie nie poradzimy w trudnej sytuacji.

 

Właśnie moje lęki na tym polegały :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lęk jest czymś co pojawia się niespodziewanie, w najmniej oczekiwanej chwili. Tracisz kontrolę nad własnym ciałem. Wtedy moim sposobem na pozbycie się go była ucieczka. Uciekasz, czy to ze szkoły, czy ze spotkania ze znajomymi. Kiedy jednak postanawisz walczyć, pojawiają się objawy, które są swoistym wołaniem organizmu: 'NIE chce, NIE dam rady'. I wtedy zaczynają się wszelakie problemy z żołądkiem, kołatanie serca, czy brak możliwości swobodnego oddychania.

W moim przypadku głównym wrogiem była niemożliwość kontrolowania sytuacji, bo jak to taka twarda osoba jak ja mogła się poddać swojemu organizmowi. Jednak trzeba zrozumieć skąd bierze się problem, bo podróż autobusem czy pociągiem to normalna czynność, którą wykonują miliony ludzi na ziemii. Przechodziłam przez to samo, mam to za sobą. Pomogła terapia, zrozumienie siebie, i długa, długa praca nad sobą. Nie jest idealnie, nie jest perfekcyjnie, jednak teraz mogę przejechać pół Polski, bez stoperanów, ziołowych wspomagaczy. Czasami pojawiają się złe myśli, małe lęki, jednak staram się z nimi 'porozumieć', dlaczego się biorą, skąd pochodzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam sie z marable.w

trzeba zrozumiec siebie bo to sa normalne czynnosci ktore na co dzien wykonuja wszyscy ludzie.nie mozna sie temu poddawac ale tez trzeba wsłuchac sie w to dlaczego to niestety mamy.wszystko ma swoja przyczyne.moja to rozstanie z partnerem, zostanie samej w domu.wychowuje dziecko i przez roku dzieki temu mnie to mobilizuje do pokonywania swoich lęków i pytania czego tak naprawde ja chce od zycia.gdybym dala sie temu zaszczuc to bym dziecka nie wychowywala i sie z nim nawet nie bawiła bo bylabym skupiona na sobie atakach paniki i objawach somatycznych.teraz nikt przez roku by nie wpadl ze mam nerwice, ale byl taki okres ze jak unikalam sytuacji z tym lękiem zamiast go pokonywac to wygladalam okropnie.najgorzej jednak mam wieczorami wiec czasem jak mam kiepski dzien to wole sie wczesniej polozyc spac-wczesniej wbić trening relaksacyjny jacobsona i po prostu zasnąć.pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myslę że wizyta u psychologa będzie dobrym rozwiązaniem, poniewaz w jakis sposób moze dodac otuchy i pomoc rozprawic sie z lękami.przydatne jest picie rumianku melisy -mi pomaga-tylko trzeba sprawdzic jak to jest z tym refluksem zeby nie zaszkodziły:)nie ma innej drogi jak pokonywac własne lęki i ograniczenia.trzeba nie dac sie zaszczuć nerwicy, z pewnoscia jest sie ja w stanie kontrolowac.Ja z nia walcze od 1,5roku-miałam stany lekowe, balam sie wychodzic z domu,bałam sie jazdy samochodem ale tak jak powiedziałam trzeba nie dac sie nerwicy i lękom ale takze zaakceptowac je ze są.to tylko lęk.pozatym trzeba dbac o siebie, skupic sie na sobie, na swoich odczuciach zwiazanych z dana sytuacja, pomagaja proste rzeczy-nie myslenie o lęku, nie skupianie sie na sytuacjach stresowych objawach nieprzyjemnych,relaxowanie sie, robienie rzeczy które sprawiaja przyjemnosc, wysypianie sie, zdrowe odzywiane.

myślę że te lęki są do pokonania tylko czasem potrzeba troche pracy i cierpliwosci wtedy z pewnoscia minie.pozdrawiam

 

Lady85 daje ci super receptę na Twoje przypadlosci. Ja mam tez problemy z zoladkiem i żaliczylem z 40 lekarzy w przeciągu 2-3 miesięcy. W końcu trafiłem na kilku właściwych i pomogli wrócić mi do w miarę normalnego życia. Pytasz o sulpiryd , biorę go i szczerze chwale sobie go bardzo. Zaczął dzialac po około 2 tygodniach a po 4 osiągnąłem super rezultaty. Biorę tez debridatu lub tribux. Jak to mówi jeden z gastrologa lek który jest bezpieczny a odcina mózg od układu pokarmowego. Odzywiaj sie zdrowo, wysypiaj, myśl pozytywnie,jakies hobby, zajmij swoje mysli czymś pozytywnym a nie rozmyslalniem co mi sie moZe stać....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myslę że wizyta u psychologa będzie dobrym rozwiązaniem, poniewaz w jakis sposób moze dodac otuchy i pomoc rozprawic sie z lękami.przydatne jest picie rumianku melisy -mi pomaga-tylko trzeba sprawdzic jak to jest z tym refluksem zeby nie zaszkodziły:)nie ma innej drogi jak pokonywac własne lęki i ograniczenia.trzeba nie dac sie zaszczuć nerwicy, z pewnoscia jest sie ja w stanie kontrolowac.Ja z nia walcze od 1,5roku-miałam stany lekowe, balam sie wychodzic z domu,bałam sie jazdy samochodem ale tak jak powiedziałam trzeba nie dac sie nerwicy i lękom ale takze zaakceptowac je ze są.to tylko lęk.pozatym trzeba dbac o siebie, skupic sie na sobie, na swoich odczuciach zwiazanych z dana sytuacja, pomagaja proste rzeczy-nie myslenie o lęku, nie skupianie sie na sytuacjach stresowych objawach nieprzyjemnych,relaxowanie sie, robienie rzeczy które sprawiaja przyjemnosc, wysypianie sie, zdrowe odzywiane.

myślę że te lęki są do pokonania tylko czasem potrzeba troche pracy i cierpliwosci wtedy z pewnoscia minie.pozdrawiam

 

Lady85 daje ci super receptę na Twoje przypadlosci. Ja mam tez problemy z zoladkiem i żaliczylem z 40 lekarzy w przeciągu 2-3 miesięcy. W końcu trafiłem na kilku właściwych i pomogli wrócić mi do w miarę normalnego życia. Pytasz o sulpiryd , biorę go i szczerze chwale sobie go bardzo. Zaczął dzialac po około 2 tygodniach a po 4 osiągnąłem super rezultaty. Biorę tez debridatu lub tribux. Jak to mówi jeden z gastrologa lek który jest bezpieczny a odcina mózg od układu pokarmowego. Odzywiaj sie zdrowo, wysypiaj, myśl pozytywnie,jakies hobby, zajmij swoje mysli czymś pozytywnym a nie rozmyslalniem co mi sie moZe stać....

 

dzięki, jestem zdania że lekarstwa nie zaszkodzą pomagają napewno ale najdłuższa droga to przełamywanie pewnych barier i ograniczeń które są w głowie i to daje po pewnym czasie szczerą prawdziwą satysfakcje i uczy cieszyć życiem.rozmyślanie i krecenie mysli wokół dolegliwośći to droga do nikąt a ignorowanie przełamywanie tych barier somatycznych po pewnym czasie ukierunkowywuje na własciwy tor:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i rok szkolny rozpoczęty. Na dzień przed oczywiście ból i mdłości, dzień później to samo. Ale od środy czułem się naprawdę dobrze. Mh, do wczoraj... Zjadłem sobie na kolacje serek i chleb. Niby nic, czułem się dobrze, aż mnie zgięło. Na pewno nie był przeterminowany ani nic, bo datę sprawdzałem 2 razy i "niuchałem" czy na pewno jest okej. Siedzę, boli mnie żołądek, mdli jak cholera, no ale trzeba iść. Pomału sam doszedłem co wywołuje u mnie takie ataki. To jest jakby strach przed ważnymi dniami, ale nieco inny. Zauważyłem, że nie stresuję się tym, że np. Jutro mam sprawdzian i jak go napiszę, że matury są w maju i jak one mi pójdą. Nie, do tego mam zdrowe podejście, bo wiem, że jak się przygotuje to dam radę, a jak coś pójdzie gorzej to nic się przecież nie stanie. Ja boję się tego, że na te ważne dni po prostu nie dojdę. Przez refluks nie będę w stanie iść do szkoły, czy gdziekolwiek bo będę się źle czuł. Że zaprzepaszczę wszystko nie brakiem wiedzy, czy strachem przed samym testem, a tym, że fizycznie nie będę w stanie tam się pojawić. Oczywiście jest tylko gorzej jak o tym myślę i przez to czuję się naprawdę źle. Niczego nie ułatwia także tata, który na co dzień jest naprawdę świetnym człowiekiem, ale kiedy przychodzi jakiś ból czy jak w poprzednim roku zostaję w domu bo nie jestem w stanie iść, robi wielkie awantury. Że olewam naukę, że jestem leniem, że jak będę się tak zachowywał to do niczego nie dojdę. W I LO miałem ogromne problemy z matmą, ale korki, systematyczna praca i w 2 LO gdyby nie zawalenie ostatniego sprawdzianu to i 3 bym miał. On niestety, wszystko sprowadza do kwestii "nie nauczyłeś się, dlatego nie idziesz" i potem wywody, że co ja w życiu z sobą zrobią. Sam się nad tym zastanawiam i jeszcze bardziej mnie to przeraża. Wiem, że jak nie pójdę do szkoły to nic się raczej nie stanie, ale praca? Tu nie ma przebacz, a wiadomo, że trzeba się przecież któregoś dnia usamodzielnić. Wykańcza mnie to, bo nawet gdy wiem, że umiem i nadchodzi ten lęk, że nie dam rady dojść do tej szkoły on niczego nie ułatwia. Wtedy nie chcę też zostać w domu bo mam świadomość, że jak tylko wróci z pracy to będą wyrzuty co ja z sobą robię etc. Ale w jednym miał rację, że moje bóle to jest w większości stres, a nie refluks żółciowy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×