Skocz do zawartości
Nerwica.com

Matura


Gość Anna Maria

Rekomendowane odpowiedzi

Muszę wybrać przedmiot dodatkowy i z stąd moje pytanie.Czy ktoś zdawał nową maturę z chemii?

Jeszcze jak chodziłam do LO to ostrzegali mnie przed zdawaniem z chemii,więc nie wiem co robić.Zostaje mi jeszcze fizyka.Chciałabym biologię,ale nie dam rady nauczyć się biologii dysponując małą ilością czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkarłatna litera, nie musisz wgl żadnego dodatkowego zdawać. ;) a jak potrzebujesz fizykę, chemię albo biolę na przyszłą uczelnię, to wybierasz coś z tego, najlepiej dwa w sumie, bo na niektórych uczelniach biorą sumę pkt. np. z bioli i chemii, musiałabyś się zorientować w sumie...

 

ja już zdawałam maturę i we wtorek mam powtórkę z polaka ustnego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkarłatna litera, przedmioty obowiązkowe to j. polski, matematyka i j. obcy. Jeśli nie chcesz, nie musisz zdawać nic dodatkowego, wszystko zależy od wymagań konkretnej uczelni na konkretny kierunek studiów. Wymagania możesz sprawdzić na stronach uczelni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

girl anachronism, ja jeszcze niewiem gdzie dalej pójdę.

Marzy mi się weterynaria,ale na tych studich nie dałabym sobie rady.Może informatyka,a najlepiej administracja choć mnie to w ogóle nie ciekawi,ale byłoby najrosądniejsze tym bardziej że może bym się wtedy utrzymała w policji o czym pisałam wcześniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkarłatna litera, ja zdawałam maturę i z fizyki i z chemii i z biologii (bo mi się medycyna marzyła, ale kilku punktów zabrakło).

Moim zdaniem najprostsza jest rzeczywiście biologia (tam jest sporo pytań na zrozumienie) - chodzi mi tu o maturę rozszerzoną. Z podstaw najprostsza była fizyka (ludzie się tego boją, a do rozwiązania podstawy na prawdę wystarcza to, co się robi na lekcjach nawet jak się ma jedną fizykę w tygodniu przez dwa lata).

Do kiedy musisz podjąć decyzję?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., biologia mi się kojarzy z wkuwaniem na pamięć a to moja słaba strona jak co się na logikę to prędzej.

Do końca sierpnia muszę dać znać szkole,ale nie wiem czy konkretnie podać przedmioty chyba tak bo będę chodzić na wybrane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzisiaj to chyba szczególnie w przypadku facetów najlepiej skończyć zawodówkę zostać jakimś ślusarzem, elektrykiem, budowlańcem itp bo matura jeśli się nie chcę iść na studia ( które i tak w większości nic nie dają) nie jest przydatna.

Matura to podstawa, więc każdy powinien ja mieć. Elektryk i budowlaniec szczególnie maturę z matematyki. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakby szkoły zawodowe stały na dobrym poziomie i miały dużo praktyk to spokojnie starczyły by do dobrego opanowania zawodu przecież ja nie pisze tu o stanowiskach inżynierskich tylko robotnikach wykwalifikowanych.

Znam hydraulików, elektryków bez matury starszego pokolenia którzy na głowę biją pewnie dzisiejszych inżynierów. W Polsce za bardzo przecenia się role wykształcenia maturę powinna mieć góra połowa chodzących do szkoły a studia iść nie więcej niż 1/3 bo później mamy bezrobotnych absolwentów uczelni i strasznie niski ich poziom bo skoro studiuje prawie każdy to jasne musi być obniżenie ich lotów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozszerzenie z polskiego jest prostsze od podstawy pod warunkiem, że człowiek jest w miarę oczytany. Ja bez zastanowienia wybrałam rozszerzenie, a na przygotowywanie poświęciłam z e r o godzin. Zdałam z wynikiem przekraczającym 90%. :) Podstawa jest dla ludzi, którzy czytają lektury i nic poza tym. Dla rozszerzenia nie ma kanonu lektur, ale też nie wymaga się prawie żadnej konkretnej wiedzy tylko ogólnego obeznania w literaturze i umiejętności kojarzenia faktów. Ja każdemu, kto jest w miarę ogarnięty polecam rozszerzenie, bo jest zwyczajnie przyjemniejsze.

Z historii miałam zdawać rozszerzenie, ale w ostatniej chwili stchórzyłam i zmieniłam na podstawę. Teraz żałuję, bo temat był taki jak przewidziałam, haha. Ale bardzo się bałam poziomy rozszerzonego, byłam świadoma swoich dziur w wiedzy i bałam się, że trafię na temat kompletnie nie z mojej bajki. Wydaje mi się, że rozszerzona historia jest dla tych, którzy są pewni swojej wiedzy w tej dziedzinie, a przynajmniej wiedzą po trochu na każdy temat i zawsze coś napiszą, choćby mieli mocno szyć. Co do geografii, nie pisałam jej, ale wydaje mi się, że podobnie jak WOS, z którym miałam przyjemność, zawsze jest ryzykowna. Chociażby dlatego, że to jeden z najpopularniejszych przedmiotów i łatwo trafić na minę.

 

-- 15 wrz 2012, 00:44 --

 

jakby szkoły zawodowe stały na dobrym poziomie i miały dużo praktyk to spokojnie starczyły by do dobrego opanowania zawodu przecież ja nie pisze tu o stanowiskach inżynierskich tylko robotnikach wykwalifikowanych.

Znam hydraulików, elektryków bez matury starszego pokolenia którzy na głowę biją pewnie dzisiejszych inżynierów. W Polsce za bardzo przecenia się role wykształcenia maturę powinna mieć góra połowa chodzących do szkoły a studia iść nie więcej niż 1/3 bo później mamy bezrobotnych absolwentów uczelni i strasznie niski ich poziom bo skoro studiuje prawie każdy to jasne musi być obniżenie ich lotów.

 

Buku przenajświętszy, Carlos, twoje posty na tym forum nieustannie doprowadzają mnie do stanu permanentnego fejspalmu. Po pierwsze, cały ten temat nie jest o tym co by było 'jakby'. Na rynku pracy w ogóle rzadko jest jakiekolwiek 'jakby', jest tu i teraz. Fajnie, że robotnicy starszego pokolenia dają radę tylko, że jak sam napisałeś, oni są starego pokolenia. Piszesz, że mają olbrzymią wiedzę, ok. A ilu z nich istotnie ma wiele pracy? Nieliczni, posiadający klientów w podobnych do nich wieku. Ich zawód umrze prawdopodobnie wkrótce razem z nimi. Nie dlatego, że szkoły zawodowe są na niskim poziomie. Dlatego, że coraz mniej ich zawód jest potrzebny. Nie wiem jak ty, ale ja nie pamiętam kiedy w moim domu coś ostatnio było naprawione. Pralka nam się psuje, więc mama już ogląda katalogi AGD i szuka nowej, która tym razem oprócz tego, że upierze, to jeszcze wyprasuje i sama zadzwoni do serwisu by zgłosić błąd w swoim systemie. Co takiej pralce w razie awarii pomoże nawet genialny rzemieślnik? Kto w czasie systemów gwarancyjnych door-to-door w ogóle zadzwoni do pana Wiesia z osiedla? Nie wiem gdzie znalazłbyś pracę dla połowy społeczeństwa, które chcesz pozostawić bez wykształcenia. W czasach, gdy kolejne etaty są zastępowane przez maszyny, które wykonują pracę lepiej od człowieka, to jest zwyczajnie niemożliwe. W fabrykach ludzie są już potrzebni w coraz mniejszym stopniu, za kilka lat przestaną być potrzebni wcale. To samo dzieje się w pozostałych dziedzinach. To smutna prawda, że za obecne bezrobocie w o wiele mniejszym stopniu niż większość próbuje udowodnić, odpowiada zły system edukacji, czy kryzys ekonomiczny. Kryzys również jest skutkiem tego, że rozwój obecnych społeczeństw nie nadąża za rozwojem technologicznym. Zwyczajnie nie ma już na świecie tylu etatów by dać pracę każdemu człowiekowi. Stąd desperacki rozrost biurokracji - etaty w administracji tworzy się najłatwiej bo wymagają najmniejszych inwestycji. Tej sytuacji nie poprawi kolejna reforma edukacji. Poza tym nie jest to polska rozterka, a poważny problem dotykający większość krajów rozwiniętych. Obecnie ten problem jest najbardziej widoczny wśród pracowników niewykwalifikowanych, ale przy obecnym rozwoju technologicznym, wkrótce dotknie i pozostałych. Wystarczy spojrzeć jak doskonale mają się chirurgiczne roboty. Niestety tego problemu nie naprawi nawet szereg reform.

 

A wracając do matury. Tak całkiem szczerze, lecz całkiem krótkowzrocznie. Matury po prostu wstyd nie mieć w obecnych czasach. Bo jeśli za gówniarza nie miałeś czasu jej zdać, to co do diaska robiłeś? Poza tym, nie słyszałam jeszcze o tym, by ona kiedykolwiek komukolwiek zaszkodziła. A lepiej żyłoby mi się ze świadomością, że społeczeństwo zostało zawczasu sprawdzone w kwestii dodawania i odejmowania oraz czytania ze zrozumieniem. Może nie musiałabym się starzeć w kolejkach czekając miliony lat aż ekspedientki, które wolały sobie malować paznokcie zamiast poznawać algebrę wydadzą mi resztę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aperecium odnośnie odpowiedzi na mój post to owszem masz trochę racji w tym co piszesz ale nie do końca. 10 lat temu "polscy naukowcy" myśleli nad tym aby zamknąć w ogóle zawodówki i większość techników a zamiast tego wszyscy mieli kończyć ogólniaki. I co teraz ponownie otwierają zawodówki i kursy przysposabiające do zawodu i a młodzież nie garnie się aż tak do studiowania bo się okazało że najbardziej na rynku są obecnie poszukiwani ludzie z branży budowlanej, elektrycy, spawacze, fryzjerki itp słowem ludzie z fachem w ręku bo dawni fachowcy przeszli na emerytury lub wyjechali za granicę. Gdybym miał jakiś konkretny zawód, fach( elektryk, spawacz itp) w ręku i umiał dobrze język obcy to problemu ze znalezieniem pracy na zachodzie nie miałbym problemu bo tam tez brakuje fachowców w tych dziedzinach

 

Wiadomo że wraz postępem technicznym i przenoszeniem produkcji na daleki wschód zapotrzebowanie na ludzi pracujących w przemyśle maleje, ale podobnie myślano 100 lat temu gdy mechanizowano przemysł że pracy dla ludzi zabraknie ale jednak nie zabrakło bo powstało wiele miejsc pracy w usługach i handlu. A w handlu i usługach poza kadrą zarządzająca wykształcenie specjalnie się nie przydaje ważniejsze są zdolności interpersonalne, pomysły czy na niższych stanowiskach "zdolności" do długiego siedzenia, wykonywania prostych czynności i czekania na klientów.

 

Ja w swoich dotychczasowych pracach jedyne co potrzebowałem z wiadomości szkolnych to umiejętności podpisania się i liczenia do 100 i w połowie prac na rynku jest podobnie a te wszystkie wymagania odnośnie wykształcenia są sztuczne aby utrudnić dostęp do danych stanowisk i stworzyć miejsca pracy w szkolnictwie.

W rozwiniętych krajach zachodu nigdzie nie studiuje tyle ludzi co w Polsce, na budowie czy w fabrykach pracują ludzie którzy kończą edukacje w wieku 15-16 lat do większości prac np. nauczyciel czy pracownik biurowy, banku itp nie potrzeba żadnych studiów wystarczy im wiedza i wykształcenie na poziomie naszego gimnazjum. Znam ludzi którzy specjalnie ukrywali tam wykształcenie aplikując do pracy w banku czy biurze bo tam po prostu nie mieści im się w głowie że ludzie po studiach się o taka pracę ubiegają a już przyznanie się tam pracując na budowie że ma się ukończone studia to uważają za coś totalnie niezrozumiałego, bo tam się w szkole uczą rzeczy potrzebnych do wykonywania zawodu a nie jakiejś wiedzy encyklopedycznej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlos i ci elektrycy spawacze itd siedzą w Niemczech i zapylają na szwaba

a to że tu w tym kraju tak jest, że osoba po studiach nie ma pracy lub zarabia mniej od przeciętnego robola to skandal.

Ale rząd woli wydawać kasę na reformy szkolnictwa, komisje śledcze, CBA ABW i inne śłużby abc ku...a :evil:

PO zawodówce takie osobniki nic nie wiedzą bo znam kilku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat ja znam parę osób po zawodówce w moim wieku i sobie niebo lepiej radzą niż wielu magistrów i ludzi po studiach. Właściwie to powinni na wiele lat zamknąć czy pokaźnie ograniczyć nabór( chodzi mi o uczelnie państwowe) na kierunki społeczne, pedagogiczne, ekonomiczne i inne humanistyczne a więcej środków zainwestować w nauki ścisłe bo to jest przyszłość a nie kształcenie milionów humanistów którzy i tak później robią zwykle rzeczy nie mające nic wspólnego z kierunkiem studiów o ile w ogóle pracują. Kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu w wielu krajach zachodu był i częściowo nadal jest problem z nadmiarem humanistów i niedoborem inżynierów ale widocznie osoby zarządzające polskim szkolnictwem miały to gdzieś i teraz mamy podobny problem no ale mówi się mądry Polak po szkodzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozszerzenie z polskiego jest prostsze od podstawy pod warunkiem, że człowiek jest w miarę oczytany. Ja bez zastanowienia wybrałam rozszerzenie, a na przygotowywanie poświęciłam z e r o godzin. Zdałam z wynikiem przekraczającym 90%. :) Podstawa jest dla ludzi, którzy czytają lektury i nic poza tym. Dla rozszerzenia nie ma kanonu lektur, ale też nie wymaga się prawie żadnej konkretnej wiedzy tylko ogólnego obeznania w literaturze i umiejętności kojarzenia faktów. Ja każdemu, kto jest w miarę ogarnięty polecam rozszerzenie, bo jest zwyczajnie przyjemniejsze.

Z historii miałam zdawać rozszerzenie, ale w ostatniej chwili stchórzyłam i zmieniłam na podstawę. Teraz żałuję, bo temat był taki jak przewidziałam, haha. Ale bardzo się bałam poziomy rozszerzonego, byłam świadoma swoich dziur w wiedzy i bałam się, że trafię na temat kompletnie nie z mojej bajki. Wydaje mi się, że rozszerzona historia jest dla tych, którzy są pewni swojej wiedzy w tej dziedzinie, a przynajmniej wiedzą po trochu na każdy temat i zawsze coś napiszą, choćby mieli mocno szyć. Co do geografii, nie pisałam jej, ale wydaje mi się, że podobnie jak WOS, z którym miałam przyjemność, zawsze jest ryzykowna. Chociażby dlatego, że to jeden z najpopularniejszych przedmiotów i łatwo trafić na minę.

 

Bo ja kurczę potrzebuję trzech rozszerzonych- angielski miłość moja jak najbardziej, polski i...no właśnie. Niby mam historię rozszerzoną w LO, ale to tylko w teorii. Do czego trzy? Ano do możliwości urzeczywistnienia planów wyższej półki, tj studiowania kiedyś tam może na uczelni w Szkocji, względnie Anglii, średnia 70-85% z 3 rozszerzonych właśnie to to, od czego trzeba zacząć. Chciałabym mieć takie "plecy", że mam ku temu warunki. Nie będzie mi przeszkadzało douczenie się czegoś i zdanie na przestrzeni dwóch lat na przykład. Mnie też się widzi w ogóle bardziej polski rozszerzony (ale wiadomo, teraz podstawę i tak zdać trzeba), bo te zadania z podstawy wg "klucza"... z "przykrością" stwierdzam, iż ciężko mi się dopasować do myślenia komisji i zawsze daję plamę. Niby wypracowania z modelem też ssą, ale jednak ma się większe pole do popisu w moim przekonaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozszerzenie z polskiego jest prostsze od podstawy pod warunkiem, że człowiek jest w miarę oczytany. Ja bez zastanowienia wybrałam rozszerzenie, a na przygotowywanie poświęciłam z e r o godzin. Zdałam z wynikiem przekraczającym 90%. :) Podstawa jest dla ludzi, którzy czytają lektury i nic poza tym. Dla rozszerzenia nie ma kanonu lektur, ale też nie wymaga się prawie żadnej konkretnej wiedzy tylko ogólnego obeznania w literaturze i umiejętności kojarzenia faktów. Ja każdemu, kto jest w miarę ogarnięty polecam rozszerzenie, bo jest zwyczajnie przyjemniejsze.

Z historii miałam zdawać rozszerzenie, ale w ostatniej chwili stchórzyłam i zmieniłam na podstawę. Teraz żałuję, bo temat był taki jak przewidziałam, haha. Ale bardzo się bałam poziomy rozszerzonego, byłam świadoma swoich dziur w wiedzy i bałam się, że trafię na temat kompletnie nie z mojej bajki. Wydaje mi się, że rozszerzona historia jest dla tych, którzy są pewni swojej wiedzy w tej dziedzinie, a przynajmniej wiedzą po trochu na każdy temat i zawsze coś napiszą, choćby mieli mocno szyć. Co do geografii, nie pisałam jej, ale wydaje mi się, że podobnie jak WOS, z którym miałam przyjemność, zawsze jest ryzykowna. Chociażby dlatego, że to jeden z najpopularniejszych przedmiotów i łatwo trafić na minę.

 

Bo ja kurczę potrzebuję trzech rozszerzonych- angielski miłość moja jak najbardziej, polski i...no właśnie. Niby mam historię rozszerzoną w LO, ale to tylko w teorii. Do czego trzy? Ano do możliwości urzeczywistnienia planów wyższej półki, tj studiowania kiedyś tam może na uczelni w Szkocji, względnie Anglii, średnia 70-85% z 3 rozszerzonych właśnie to to, od czego trzeba zacząć. Chciałabym mieć takie "plecy", że mam ku temu warunki. Nie będzie mi przeszkadzało douczenie się czegoś i zdanie na przestrzeni dwóch lat na przykład. Mnie też się widzi w ogóle bardziej polski rozszerzony (ale wiadomo, teraz podstawę i tak zdać trzeba), bo te zadania z podstawy wg "klucza"... z "przykrością" stwierdzam, iż ciężko mi się dopasować do myślenia komisji i zawsze daję plamę. Niby wypracowania z modelem też ssą, ale jednak ma się większe pole do popisu w moim przekonaniu.

 

 

Spokojnie, masa moich znajomych ze studiów miała niższe wyniki na a-levels czy na maturze niż minimalne progi przyjęcia a i tak na uczelni się znalazła. Sama do końca nie wiem jak. ;) Najtrudniej było w zeszłym roku, po ogłoszeniu podwyżek czesnego, ale sytuacja się normuje. Poza tym pamiętaj, że w przypadku aplikowania na studia w UK nie liczą się same suche wyniki egzaminów, ale także list motywacyjny i wszelkie aktywności pozaszkolne. Czasami liczy się to mniej, czasami bardziej, ale potrafi mocno pomóc w przypadku, gdy wyniki są trochę słabsze. :) Także nie spinaj się, z własnego doświadczenia wiem, że dostać się na studia w UK jest o wiele łatwiej niż się wydaje. :) Powodzenia! Polecam Szkocję, póki co dużo taniej, poza tym mam kolegę na uni w Edynburgu i bardzo sobie chwali, chociaż szczerze powiedziawszy warunki okołouniwersyteckie (akademik itp.) ma o wiele słabsze od moich. Uroda Edynburga wiele jednak wynagradza. :)

 

-- 16 wrz 2012, 01:41 --

 

Akurat ja znam parę osób po zawodówce w moim wieku i sobie niebo lepiej radzą niż wielu magistrów i ludzi po studiach. Właściwie to powinni na wiele lat zamknąć czy pokaźnie ograniczyć nabór( chodzi mi o uczelnie państwowe) na kierunki społeczne, pedagogiczne, ekonomiczne i inne humanistyczne a więcej środków zainwestować w nauki ścisłe bo to jest przyszłość a nie kształcenie milionów humanistów którzy i tak później robią zwykle rzeczy nie mające nic wspólnego z kierunkiem studiów o ile w ogóle pracują. Kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu w wielu krajach zachodu był i częściowo nadal jest problem z nadmiarem humanistów i niedoborem inżynierów ale widocznie osoby zarządzające polskim szkolnictwem miały to gdzieś i teraz mamy podobny problem no ale mówi się mądry Polak po szkodzie.

 

A ja znam masę ludzi po zawodówkach/technikach, które nie radzą sobie wcale. Nie wiem naprawdę jak sobie wyobrażasz zamknięcie naboru i czy na serio uważasz, że takie działanie miałoby pozytywne konsekwencje. Jedyne co powinno przestać istnieć to Wyższe Szkoły Sukcesu i Bogactwa, ale to tylko moje pobożne życzenia bo systemowo takich działań nie akceptuję.

 

Zupełnie do mnie nie przemawia to masturbowanie się do politechnik i degradowanie uniwersytetów. Prawda jest taka, że jedyną szkołą jaka zapewnia pracę jest seminarium. Przyszłością są ludzie pracowici i ambitni. Mniej ważne jest to z jakim dyplomem. Zgadzam się, że niektóre nabory są zbyt duże do realnych potrzeb rynku, ale chyba każdy poważny aplikant jest tego świadomy. Ja wiedziałam, ze chcę studiować bardzo popularny kierunek i byłam świadoma konkurencji. Dlatego wybrałam zagraniczną uczelnię z dobrym wydziałem, który mnie interesował, dlatego udzielam się na uczelni, odbywam staże i wolontariaty (te prawdziwe). Robię co mogę by być krok przed resztą towarzystwa. Mam wielu znajomych, którzy skończyli kierunki będące 'fabryką bezrobotnych' wielu z nich ma się doskonale. Wszyscy jednak skończyli dobre lub bardzo dobre uniwersytety, i starali się ze studiów wycisnąć jak najwięcej. Znam też absolwentów smutnych politechnik, którzy jakoś przeżyli studia i na swoje nieszczęście ani nie zaruchali, ani się za wiele nie nauczyli. Ale pięć lat temu wyśmiewali mnie i moje pomysły na życie 'bo oni idą na politechnikę, tylko po niej jest praca'. Gdzieś ostatnio przeczytałam, że studia to szwedzki stół, autor tej metafory trafił w sedno.

 

I ostatnia sprawa. Większość krajów Europy zachodniej ma te same problemy. Niektóre są wystarczająco bogate by te problemy zatuszować, inne podobnie jak Polska zdają się nie mieć pomysłu na to jak im zaradzić. Żaden chyba się z nim jeszcze nie uporał. Z tego co obserwuję, rozwijanie doradztwa zawodowego przynosi tam najlepsze skutki. A tego w Polsce niestety brakuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×