Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam Was wszystkich .


Migawka

Rekomendowane odpowiedzi

Przyszłam w to miejsce i już na starcie uderzył mnie ogrom użytkowników :shock: Mnie cały czas wydaje się, że tylko ja jestem porypana, ale wiem z drugiej strony , że cała masa ludzi boryka się z psychicznymi problemami. Smutne naprawdę :/

 

Ale do rzeczy . Mam 36 lat ,dzieciaki,własną firmę,względnie ułożone życie osobiste i cholerną nerwicę lękową. Nie pamiętam już nawet od kiedy ten stan trwa,w każdym bądź razie kiedy dotarłam do myśli o samounicestwieniu się natychmiast udałam się do psychiatry. I to był ostatni dzwonek. Moja pani doktor określiła mój stan jako straszny i nalegała na to aby mnie umieścić w szpitalu. Wybłagałam inne rozwiązanie, w postaci leczenia w domu,tzn. wyprosiłam leki. Mówiąc , że ryzykuje zapisała mi medykamenty,na kolejnych wizytach dodatkowe i wkrótce już miałam całą szafkę przeróżnych tabletek,ostatecznie stanęło na trzech branych równolegle,od niedawna biorę tylko dwa, dwa razy dziennie rano i wieczorem. I jakoś nie czuję się wspaniale. Może odrobinę lepiej,złagodniały objawy somatyczne,ale jakby czuję, że się od tych prochów totalnie uzależniłam , wieczorem trudno mi cokolwiek zaplanować, najważniejsze jest aby przyjąć dawkę leków . Strach pomyśleć gdyby np. mi gdzieś zaginęły.

U psychologa na kozetce posiedziałam kilka tygodni,nic mi to nie dało. Zagłębianie się wewnątrz mnie spowodowało tylko nie potrzebne wewnętrzne emocje,zrezygnowałam póki co z tej terapii .

Jestem osobą komunikatywną,lubianą,ale od czasu nasilenia się choroby stronię od ludzi, jest to bardzo trudne ponieważ moja praca polega na kontakcie z ludźmi, na gruncie prywatnym ograniczyłam się do spotkań wyłącznie z przyjaciółką,która wie dokładnie to samo o mnie co moja najbliższa rodzina .

Jest mi cholernie ciężko z tym żyć,chciałabym wywalić te leki i normalnie żyć . . . ale chyba niezbyt prędko nastąpi poprawa,bynajmniej nie podołam bez prochów .

Nie ogarniam tylu rzeczy poprzez otępienie,a przecież muszę funkcjonować na dość wysokich obrotach.Nerwica mi w tym szalenie przeszkadza.

Za jakiś czas , kiedy się zmobilizuję może napiszę więcej o tym co mi dokucza w odpowiednim dziale. Tym czasem witam się ze wszystkimi nerwusami bardzo serdecznie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na ogół początki psychoterapii są trudne, rzeczywiście trzeba sięgnąć w głąb siebie, często uświadomić sobie rzeczy trudne do uświadomienia. Ja w najtrudniejszych momentach miałam ochotę zerwać się z kanapy, uciec i nigdy już się tam nie pojawić. Mimo wszystko, po trudnych pierwszych tygodniach na ogół później jest lepiej, naprawdę warto się tego podjąć, wydaje mi się, że w przypadku nerwic/depresji leki nie rozwiązują problemy, jedynie go maskują, więc dla długotrwałego efektu regularna psychoterapia jest często niezbędna. Może powinnaś spróbować z innym terapeutą? Jeśli masz możliwość, nie bój się szukać tego właściwego, ja nie jednemu zwiałam po pierwszej sesji, póki co trzech zatrzymało mnie na dłużej. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć , Migawka :D a czy oprócz leków bierzesz jeszcze jakieś suplementy, uprawiasz sport itp? to bardzo pomaga i uzupełnia leczenie, polecam, na samych lekach nie poprzestawaj, bo to do niczego nie prowadzi

Nie, w tej chwili wyłącznie leki,nic ponadto.

 

 

aperecium - wierzę w to co piszesz, ponieważ nie jedna osoba mówiła mi jakie dobro poczyniła psychoterapia w jej życiu, nawet moja bliska przyjaciółka, która wyzwoliła sie z depresji właśnie dzięki psychoterapii , mnie jednak nadal brak wiary w to , że może to się udać również w moim przypadku , że gdy ja mam chęć uciekać od samej siebie, ktoś będzie namawiał mnie w to abym się w siebie zagłębiła, wsłuchała, boję się tego . Nie mówię, że nie ...pewnie znów spróbuję , bo nie chcę żyć z lekami i kurczowo się ich trzymać. Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie bez nich żyć. Przyjęcie kolejnej porcji jest ważniejsze niż zjedzenie chleba. Zapętliłam się w nich jak gdyby to tylko od nich zależało moje dalsze życie,mój kolejny dzień. To chore jest,wiem o tym :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj :)

"U psychologa na kozetce posiedziałam kilka tygodni,nic mi to nie dało" samo siedzenie u psychologa nic nie daje, rownie dobrze mozna posiedziec w parku, w psychoterapie obie strony musza wlozyc mase pracy. Moze zmien psychologa bo z nimi to jak z partnerem, nie moze byc jaki kolwiek trzeba sobie dobrac odpowiedniego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×