Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja, samotność


Katrh

Rekomendowane odpowiedzi

Zwlekałem dość długo z napisaniem. Raczej dlatego, że spodziewam się takich odpowiedzi, które mnie do niczego nie doprowadzą. Ale postanowiłem spróbować, może jednak coś się uda.

 

Jestem posiadaczem BDP które uaktywniło się niecały rok temu i pomimo tego, że jego objawy pojawiają się teraz może rzadziej to są one o wiele silniejsze. Ciągłe zmiany nastroju- nagle z bardzo radosnego stanu w którym mówię sobie, że jestem bardzo szczęśliwy przesiadam się w ochotę do płaczu albo sam płacz i duży smutek. W najgorszych momentach odczuwam potrzebę (nie, że chcę... ja bardzo nie chcę i się tego strasznie boję) odebrania sobie życia. Po prostu o tym myślę, a gdy przechodzi mi to po kilkunastu minutach to dopiero uświadamiam sobie, że tak nie można, nie powinno się. Jestem dorosłym facetem którego nikt nie posądziłby o to, że jest miękki a ja od jakiegoś czasu potrafię się bez powodu (powody są, zawsze takie same i kłębiące się w głowie) popłakać. Po prostu ze mnie leci i czuję ogromny ból, natężenie myśli w głowie - potrzebę uderzenia nią w ścianę.

 

Zawsze chciałem mieć kogoś bliskiego, tylko, że nie potrafię. Nie jestem w stanie się do kogoś zbliżyć, nie mam problemów w nawiązywaniu kontaktów ale przeszkoda leży w tym, że ja się po prostu brzydzę. Brzydzę się kogoś dotknąć, jest mi nie dobrze. Przykładowo, bardzo bym się chciał do kogoś przytulić ale jeśli już np. jakaś dziewczyna mnie o to poprosi to ja po prostu nie mogę. Nie jestem w stanie.

 

Są w tym wyjątki, dwa razy w życiu udało mi się znaleźć osoby za które potrafiłbym nawet oddać życie. Nie rozumiem dlaczego tak szybko potrafię się w ogromnych wyjątkach zaangażować emocjonalnie w kimś. Najgorsze jest to, że są to osoby dla mnie dość niedostępne (np. mieszkające 200km ode mnie).

 

Nie mam niskiej samooceny ale czasami bardzo nienawidzę siebie za to, że jestem taki okropny.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

 

Robiłeś coś z tym wcześniej (terapia np.)?

 

Te 200 km to jeszcze nie koniec świata, ale rozumiem że pewnie czas bardzo ogranicza, bo myślę, że można by co weekend chyba jeździć...A później kombinować by było bliżej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

 

Nie, nie dotykałem tego. Terapia wyjaśni mi po prostu tyle co już o sobie wiem a nie chcę brać leków. Ogólnie rzecz biorąc jeszcze, moi rodzice nie chcą mi pomóc. Nie uważają, że potrzeba (żeby mnie choć trochę znali :/) a moim zdaniem po prostu się wstydzą.

 

Odległość jest moim najmniejszym zmartwieniem i "najmniejszą niedostępnością". Nie chcę wnikać w szczegóły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Katrh, a skąd ta pewność, że Ci nic nie wyjaśni? Myślę, że to rozsądne wyjście, bo wszelkie porady tutaj nie dadzą tyle co pójście do specjalisty. Moim zdaniem warto spróbować...

 

Skoro nie chcesz wnikać w szczegóły to nie pociągnie się tego tematu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro nie chcesz wnikać w szczegóły to nie pociągnie się tego tematu...

 

Chodzi o to, że stwierdzenie "Niedostępności" miało mi pozwolić się nie tłumaczyć i uogólnić sytuację. Jeśli to ma jakoś sprawie pomóc to spróbuję powiedzieć dokładnie jak to wygląda, choć szczerze to sam nie rozumiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może jednak warto pójść do lekarza? Ja też bardzo długo odpychałam te myśl (ze wstydu chyba najbardziej) ale jak już wpadłam w takie "dno dna" to zdecydowałam się na wizytę i... pomogło. Oczywiście dalej moje życie nie jest takie jakie bym chciała ale przynajmniej głowa mi tak (póki co : E ) nie wariuje jak kiedyś - a to też dużo znaczy. Te huśtawki nastrojów chociażby - leki mogą pomóc. To wszystko to tylko fizjologia.

 

Akurat dziś było mi smutno i samotno i stąd natrafiłam na ten ciut zapomniany wątek :) Też czuję się wiecznie samotna i jednocześnie nic z tym nie umiem zrobić (dziś tysięczny może raz obiecałam sobie, że postaram się to zmienić ;)) ), tak więc pozdrawiam serdecznie towarzysza niedoli : )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie leki jakoś niezbyt pomagają na samotność, myślę że nie da się do końca oszukać psychiki lekami jeżeli obniżony na strój nie wynika z przyczyn fizjologicznych. Ale brać je warto żeby choć trochę lepiej było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×