Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Swoją drogą zawsze marzyło mi się mieć taką swoją paczkę, do której naprawdę czułabym, że przynależę i byłoby na zasadzie "Bez Ciebie nie idziemy, potrzebujemy cię tutaj!", nie natomiast "No dobra, jedziesz, nie jedziesz, płakać przecież nie będziemy, jesteś, ok, nie ma cię, trudno", w ogóle kogoś, kto nie przypominałby sobie o mnie raz na rok czy nie potrzebował wyłącznie do spełniania swoich celów...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shinobi, W tych czasach takie odległości naprawdę nie są nie do pokonania, wystarczy odrobina chęci i determinacji. Ja jestem przekonana, że czułbyś się w zlotowym towarzystwie świetnie. Ja bynajmniej nigdzie nie czułam się tak dobrze jak w towarzystwie "swoich" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem już kim jestem. Od początku tutaj wzbraniałem się przed obarczaniem siebie za ten stan. Wmawiałem sobie, że wrażliwość jaką posiadam wynagradza mi samotność. Gówno prawda. Fakt, życie mnie zepchnęło na bok, odizolowało od reszty i nie pozwoliło na spotkanie nikogo, kto by mnie choć w niewielkim stopniu zrozumiał, ale to ja jestem ten zagubiony, to ja nie potrafię wziąć się w garść, powiedzieć dość i próbować coś zmienić.. Ale w sumie jednak próbóję, tylko wszystko to takie na siłę, po każdej próbie bycia normalnym czuje się tak żałośnie i źle, bo muszę się ciągle dostosowywać do otoczenia, nawet jeśli z całych sił staram się być sobą.. jedyne co po tym pozostaje to rozpacz po świadomości jak bardzo jestem niepasującym elementem w otaczającej mnie rzeczywistości .. To nie moja wina, że coś we mnie siedzi i mnie hamuje, nie pozwala normlanie żyć. Jestem zbyt słaby. Samotność mnie niszczy, tępi resztki wrażliwości. Tak pozostanie dopóki ktoś nie stanie na mojej drodze negując te wszystkie złe emocje, wyzwalając mnie z nich. To jednak nigdy nie nastąpi. Pozostając sam zgniję w mojej własnej paranoi.

 

Trudno to zrozumieć

Lecz nic nie daje siły by żyć

Jakaś misterna część

W konstrukcji zdarzeń

Pękła

Chciałem zreperować świat

A oto widzę, że sam

Jestem jednym z tych cholernych drani i świń

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samotność....przeżarła mnie,mam,jej dość.... To nie tak że oczekuje tylko od innych a sam nic nie daje...pewnie mogę dać i innym to czego chcą,ale do diabła z tą samotnością...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, Kiedyś już pisałem trochę na tym forum, wracam znów.

 

Niestety mam drugi rzut, wcześniej miałem hipochondrię, minęła bez śladu, ostatnia moja diagnoza to zaburzenia lękowo-depresyjne.

Od marca biorę Depralin, dawki 5,10 i doszedłem do 15 mg.

Ogólnie w moim zyciu się wiele pozmienianoło, zmarł mi Ojciec (pieprzony rak jelita grubego), udało mi się skończyć studia (z rocznym poślizgiem), nawet znalazłem pracę w zawodzie. Zerwała ze mną po czteroletnim związku dziewczyna, po czym związała się z moim znajomym. To wszystko przed braniem SSRI.

Z powodu lęku uogólnionego (że coś mi nie wyjdzie i wszystko się rozsypie) trafiłem na drugą terapię w życiu,, do tego "książkowo": wieczne niedospanie, wspomniane lęki, czasem wybuchy gniewu, niska samoocena - jestem strasznie chudy i niski, do tego zaburzenia koncentracji - czułem się starsznie głupi - na szczęcie to mija.

Ponieważ mogę trochę zainwestować kasy, to zacząłem realizować swoje marzenie - kupiłem gramofon i kolekcjonuję płyty winilowe.

Od niedawna zacząłem jeździć na rowerze, idzie mi coraz lepiej, rzeczywiście wysiłek fizyczny pomaga.

Ale jednak został jeden problem - czuję się starsznie samotny. mam 26 lat, wszystkie koleżanki są już zajęte od dłuższego czasu, na znajomych nie narzekam jest ich trochę, ale wszyscy w związkach

Tylko że wciaż nie potrafię związać się z kobietą. niedawno przypadkiem poznałem poprzez znajomych koleżankę, spotkaliśmy się kilka razy , po czym ona zerwała ze mna kontakt bez słowa, takich historii przeżywalem dziesiątki, zawsze wtedy wszystko idzie w moją niską samoocenę.

Dochodzi do tego że gdy widzę pary to zacztnam się porównywać, zadajac sobie pytanie, czym ten dany facet jest lepszy odemnie.

W tle jeszcze kilkuletnia niespełniona miłość, tak to jest jak się chce bawić w przyjaźnie pomiędzy płciami.

Brak mi pewności siebie co do kobiet, szczególnie nieznajomych - wiele razy np. jadąc na rowerze, chciałem zagdać i nigdy nie potrafiłem.

Piszę to bo właśnie strasznie zaczeło mnie to męczyć i muszę się wygadać.

Nie piszcie że i tak mam dobrze, bo nigdy mnie nie pocieszało to że inni mają gorzej.

P.S myślałem nad psychoterapią, ale koszt wizyt ( w moim mieście ok. 100zł) skutecnzie mnie odstrasza. A wiadomo NFZ-towi nie ufam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obojętność i cel,to lekarstwa na samotność.

Cel pozwala zapomnieć o potrzebie innych,zaś obojętność i nie okazywanie emocji nie wznudza przywiązania.

 

-- 07 sie 2012, 08:39 --

 

Obojętność i cel,to lekarstwa na samotność.

Cel pozwala zapomnieć o potrzebie innych,zaś obojętność i nie okazywanie emocji nie wznudza przywiązania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witas, Na Twoim miejscu jednak postawiłabym na psychoterapie skoro sam nie potrafisz sobie poradzić ze swoją niska samooceną.Dlaczego nie ufasz NFZ owi?uwazasz że płatna terapia lepiej

działa?

 

-- 07 sie 2012, 09:49 --

 

Stark, postaw sobie realny cel i małymi kroczkami go realizuj,obojętność w czym

ma pomóc?ważne starać się wyjść z poczucia osamotnienia,bo stojąc w miejsu i użalajac sie nad sobą niczego

nie zdziałamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×