Skocz do zawartości
Nerwica.com

Plan dnia - robicie?


psyche_

Rekomendowane odpowiedzi

Czy robicie sobie czasem plan dnia, zeby wiedziec co macie zrobic i nie klasc sie do snu z mysla, ze prze****lo sie kolejny dzien? Czesto np. przesiaduje caly dzien przed komputerem, siedzac w internecie i szukajac nie wiadomo czego. A gdy przychodzi koniec dnia, to mnie napada wielkie poczucie winy ze nic produktywnego w tym dniu nie zrobilem. Czy tez tak macie? I czy probujecie z tym walczyc jakimis sposobami? Na przyklad poprzez organizacje dnia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepiej nic nie planować , bo przynajmniej w moim przypadku było jeszcze gorzej ;) wszystko musi być spontanicznie , wtedy życie jest ciekawsze oczywiście oprócz płodzenia dzieci :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mowicie ze plan dnia moze zabic spontanicznosc, ale czasem wydaje mi sie ze jest on niezbedny by spontanicznosc zaistniala i zycie stalo sie ciekawsze. To bo wezcie przyklad osoby, ktora spedza caly dzien w internecie. Uwaza ze jej plan dnia nie jest potrzebny. A prawda jest taka ze przez jego brak umyka tej osobie zycie bo jej spontanicznosc do ktorej tak dazy ogranicza sie jedynie do siedzenia przed komputerem. Dopiero organizacja dnia moze pomoc takiej osobie odejsc od komputera i zakosztowac slodkich owocow rzeczywistosci.

 

Wedlug mnie spontanicznosc oznacza uleganie swoim przyzwyczajeniom i nawykom. A organizacja dnia ma pomoc przelamac te nawyki. Co tym punkcie myslenia sadzicie? Oczywiscie, jesli nawyki tej osoby sa pozytywne, ktore sama sobie wypracowala bo chciala zeby wlasnie tak jej zycie wygladalo to wtedy nie ma nic w tym zlego i plan dnia moze byc wowczas zbedny

 

Nie mam planu na życie, co dopiero na jeden dzień

Dzien jest przeciez mniejszy od samego zycia, wiec nalezalo by najpierw od niego zaczac :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tak i nie. Taki plan na kartce robię rzadko, na ogół przy pakowaniu lub przed ważnym wyjazdem. W roku akademickim noszę ze sobą terminarz i czasem nawet coś tam wpisuje, często jednak zapominam, że w ogóle go mam. Używam jednak terminarza internetowego 'Do It (tomorrow)', pozwala na planowanie tylko jednego dnia i ewentualne przesuwanie planów o jeden dzień do przodu. Dobre dla takich jak ja - wyznawców Błogosławionej Ostatniej Chwili. ;)

 

Natomiast w przeszłości uparcie planowałam w głowie. Pozbyć się tego nawyku w dużym stopniu pomogła mi terapia. Jakieś resztki tego systemu działania jeszcze we mnie zostały, ale jest już dużo lepiej. Moje planowanie polegało na tym, że o wszystkim musiałam wiedzieć przynajmniej dzień wcześniej. I ten dzień spędzałam na bliżej nieokreślonym 'przygotowywaniu się' na to co ma nastąpić jutro. Na przykład nie pojechałabym z mamą na zakupy do centrum handlowego gdyby zaproponowała mi to pół godziny przed wyjazdem. Nie, bo swoim zdaniem, nie byłam przygotowana na spotkanie z tłumem i hałasem jakie w tym miejscu występują. Mogłam jednak się tam wybrać jeśli miałam wcześniej czas na 'przygotowanie'. To samo z każdą inną czynnością, nienawidziłam niezapowiedzianych gości, niespodziewanych wyjść. Gdy terapeutka raz odwołała naszą sesję gdy ja byłam już pod jej gabinetem popłakałam się wracając do domu. Nie dlatego, że zależało mi na tej sesji, a dlatego, że zrujnowała mi plan dnia. Miała przecież być sesja, a nie było. Najgorsze w tym planowaniu było to, że każde odstępstwo od planu powodowało absolutną destrukcję całego dnia. Jeśli punkt pierwszy na liście nie wypalił, to nie miałam już żadnej ochoty na punkt drugi i resztę dnia spędzałam leżąc przed telewizorem, bo przecież nie mam już planów. Tak więc jeśli po wizycie u terapeutki miałam się spotkać z koleżanką to zamiast po odwołaniu sesji zadzwonić i powiedzieć, że mogę się z nią spotkać wcześniej, dzwoniłam i wymyślałam pretekst, dla którego muszę kompletnie odwołać spotkanie po czym wracałam do domu i zawijałam się w koc. Paranoja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robiłam plan dnia, tak żeby go zapełnić i nie siedzieć bezczynnie - bo wtedy kłębiące się myśli nie dawały mi spokoju, zaczynałam małymi kroczkami, na początku założyłam, że spełnię tylko 2, 3 punkty z planu dnia, później coraz więcej aż stałam się aktywna. Na początku, w ostrej fazie choroby zmuszałam się do wszystkiego i nie dawało mi to radości, później cieszyłam się, że udało mi się w końcu spędzić cały dzień aktywnie i wykonać to co założyłam. Dla mnie był to dobry sposób, taki mam charakter, ale uwaga jeśli ktoś już na wejściu ma się spinać, że ma plan, że nie podoła, że nie wykona go, to może łatwiej zaplanować na np. tydzień kilka obowiązków i po jednym dziennie.....żeby nie być zawiedzionym swoim nic-nie-robieniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chce się coś osiągnąć to trzeba planować, bez planowania wszystko jest bylejakie, nawet życie. Plan dnia, tygodnia miesiąca ma mobilizować do działania i oczywiście nie ograniczać.

Są rzeczy które nie wymagają tego żeby je planować, a inne bez planu nie są możliwe do wykonania.

 

Ja sam wyszedłem ze swojej choroby właśnie dzięki planowaniu. Dzięki stawianiu sobie celów, zadań, marzeń i wyzwań.

Planowanie to siła, która napędza i trzyma w kupie moje życie. Pozwala się rozwijać, przezwyciężać słabości i ograniczenia.

 

Brak planowania to wcale nie spontaniczność, a raczej życie systemem JTB (jakoś to będzie), Bez planów nie wiemy co z sobą zrobić, tracimy czas i idziemy po najprostszej linii oporu trwając w nudzie i lenistwie.

 

Oczywiście planowania też trzeba się nauczyć.

Spontaniczność nie jest zła, ale najczęściej jest wytłumaczeniem dla lenistwa.

Dzięki planowaniu można robić też coś spontanicznie, a to sprawia, że plany nas nie ograniczają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, chyba, że masz częste ataki lęku , przechodzące niekiedy w ataki paniki..

wówczas jakiekolwiek zmiany w planie to horror..

 

a dzień bez planu jest zbyt .. hmm.. drapieżny.. ? trudno mi o słowo..

niepokojący? o.. to chyba bardziej..

 

niepokojący ale w takim drastycznym tego słowa znaczeniu..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja raczej jestem zwolennikiem robienia planów, trudno się na przykład nauczyć czegoś nowego jeśli nie rozłożymy w czasie powtórek. Staram się stosować to do różnych dziedzin. Niestety z różnym skutkiem, jeśli coś zaplanuję na kartce nie oznacza to, że bardziej będzie mi się chciało robić i nie przeleżę połowy dnia w łóżku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×