Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Smutno mi jak czytam to forum,smutno mi że jestem na tym forum.

Dotyka mnie to że świat stracił już pewne idee,były czasy gdy ludzie na szczycie,z wierzchu społeczeństwa,mieli jakby poczucie długu wobec wszystkich tych którzy szansy na sukces nie dostali,starali się coś zrobić dla dobra ogółu,jakoś przysłużyć się społeczeństwu które dało im tak dużo.Czasu pozytywizmu to to co wspominam z nostalgią,z takim myśleniem czuje się jak to totalny odszczepieniec.

Jest na świecie tak wiele szczęścia które mnie omija,którego nigdy nie zaznam,nie zaznamy,tak wiele osób z tego forum,nie tylko ja.

Przyznam że serce mi się kraje jak czytam historie różnych połamanych żyć i jakoś wściekły jestem że bóg dopuszcza tak wiele niesprawiedliwości pod tym niebem.Naprawde nierozumiem go i niecierpie go za to.Może kiedyś mi to wyjaśni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A w ogóle to jestem już zmęczona kuracją izotretynoiną. Ciągłe zapalenie jelit, wypadające włosy, osłabienie takie, że 18 godzin snu to jak 15 min drzemki i dalej czujęsię, jakbym zaraz miała zemdleć, zwiększone lęki i hirsutyzm...Przeżyłam osiem miesięcy, przeżyję i ostatni, acz przeraża mnie fakt, że skutki uboczne wcale nie muszą zniknąć, a i wręcz przeciwnie. Boję się wyjść pobiegać czy na rower, żeby nie stracić przytomności albo coś. Kurrrrde. Chciałabym się wykaraskać z tego samopoczucia przynajmniej tak do końca września, nie zaś jak w ostatnich miesiącach- ciągłe mdłości, bóle, ataki paniki jak diabli, słabo mi i nie wiem, czy już uciekać z klasy, bo się zrzygam czy nie. Ale musiałam tę kurację zacząć, nie było wyjścia. Jak ją skończę, to po raz pierwszy od 6 lat liczę na parę miesięcy bez lekomanii...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to nie zabrzmi dobrze, ale owe objawy utrzymują się u mnie od kilku lat jednak nie utrudniały mi przedtem funkcjonowania. Teraz to wszystko staje się nie do zniesienia i szukam pomocy i diagnozy.

 

Podejrzewam u siebie chorobę psychiczną. Nigdy nie spałam długo, jednak przez ostatnich kilka miesięcy budzę się przed 5 rano idąc spać koło godziny 11. Idąc spać o 1,2 nad ranem również budzę się koło 4:30. Budzę się ponieważ śnią mi się okropne koszmary i zawsze wstaje w najgorszym momencie, na przykład gdy jestem przywiązana do stosu i podkładają ogień kiedy zaczynam płonąć się budzę. Od dwóch lat cierpię na bóle głowy, nieustanne jednak do przyzwyczajenia, czasem o małym, czasem o dużym nasileniu. Zdarzyło mi się jednak do 8 ataków bólów nie do zniesienia. Mam także ataki paniki, głupiego przeczucia że coś się stanie. Na tyle dużych ze czasem dzwonie do znajomych żeby na siebie uważali. Dochodzi wtedy pocenie się i uczucie gorąca. Mam kłopoty z nauką i z koncentracją. Mam niskie poczucie własnej wartości, jestem zawistna o bliskich i ich uwagę.

Dochodzi do tego paniczny lęk przez szpitalami psychiatrycznymi, to jest najgorsze dlatego nie szukałam tyle pomocy ale chce spróbować i się przełamać. Ludzie biorą mnie za bardzo optymistyczną i dzielną osobę radzącą sobie we wszystkim i to mnie wykańcza. Nie kochają mnie za to jaka naprawdę jestem. Nie mają pojęcia ile mnie kosztuje żeby śmiać się na co dzień. Chciałabym być zdrowa !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myślałam tylko chodzi o ten mój lęk przed szpitalami psychiatrycznymi. nie jestem pełnoletnia a relacji z rodzicami nie mam na takim etapie żeby im się zwierzać.

myślę czy szukać psychologa czy psychiatry i jak załatwić sprawę z rodzicami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczorajszy atak paniki...Powiedzmy, że jak już uświadomiłam sobie, iż był to tylko ciężkawy rzut derealizacji, to miałam ochotę płakać ze szczęścia, że jeszcze do końca nie ześwirowałam. Mój organizm, zdaje się, zmęczony chemią, rozszalał się na dobre. Nie miałam jeszcze ataku, podczas którego byłabym tak przerażona i gotowa dzwonić o pomoc. Sam fakt jednak dobija mnie bardzo i przydałby się ktoś, kto by objął ramieniem...

Położyłam się z dobrą myślą. Zaczęło kręcić mi się w głowie, chwilę później miałam wrażenie, że już cała wiruję i nic nie jest stabilne. Zaczęła się panika, a cały pokój wydawał drżeć, być wypełniony jakąś dziwną aktywnością z każdej strony, jakby go masa różnej materii wypełniała. Mój mózg podsuwał mi obrazy, postacie. Teraz to brzmi prosto, ale srałam ze strachu. Coraz gorzej się dzieje, a jakby co pomocy znikąd, w domu "ciche dni", z przyjaciółką internetową ostro się pożarłam, pomijając, że i tak za dużo mówię o swoich problemach. Za dużo. Czuję się teraz, jakbym przez wywalanie swoich słabości na zewnątrz tylko pogarszała sobie sytuację, mam wrażenie, że wszyscy są przeciwko mnie i że nie "zasłużę" na poprawne relacje, dopóki nie zrobię ze sobą porządku...Pfff.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zorganizowałam fajny wyjazd, chcąc ze znajomym wyrwać po tylu latach zamknięcia dobrą znajomą z fs z domu. Ostatecznie powstała z tego taka awantura, że moi starzy ledwo na mnie spojrzeli przez ostatni tydzień, ponadto czuję się źle i jako jedyna z pomysłu odpadłam. I co? Na przemian ze strony lasi słyszałam obwinianie, że przez mój pomysł pogorszyłam jej lęk oraz jaranie się, bo w końcu się zdecydowała, a więc jadą, bo ONA musi odpocząć od tego wszystkiego, jest taka biedna, poszkodowana i w ogóle. A ja to na wakacjach jestem, piję drinka na Hawajach. Ale co tam ja, nie mam papierka na fobię społeczną, soł...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Cóż...sądząc po temacie, znalazłem w końcu miejsce na wyrzucenie z siebie całej historii mojej egzystencji.

Może zacznę od tego, ze mam 17 lat, oczywiście, setki nastolatków szuka na różnych forach pomocy, zadając pytania typu, ie chce mi się żyć itd. Otóż...nie chodzi mi o to, ze mam depresję, bądź jakąś inną chorobę, ale nie mam w zasadzie z kim porozmawiać. Tak więc na początku, może powiem, ze moim głównym problemem jest to, że ja nie mam żadnego racjonalnego celu w życiu. Po wakacjach idę do II klasy LO, nauka idzie mi średnio, raz lepiej raz gorzej. Nie mam żadnej myśli, koncepcji na to co mógłbym robić w przyszłości. Mimo, ze mam przyjaciół, to czuję się bardzo samotny, właściwie przez cały czas. Moim problemem jest również to, że dla wszystkich jestem miły i przyjazny, ale tak naprawdę, ja przed wszystkimi udaję. Rozumiem, ze ludzie zachowują się inaczej w różnym towarzystwie w różnych miejscach etc. ale...ja tak naprawdę nie potrafię być sobą. Czy to szkoła, koledzy, przyjaciele, rodzina, kościół, ja zawsze zachowuję się tak, jakby inni chcieli, żebym się zachowywał. Owocuje to mniej więcej tym, iż ludzie starsi i dorośli mają mnie za kulturalne, grzeczne dziecko, natomiast koledzy i koleżanki generalnie mnie lubią. Jednak jest w tym wszystkim taki problem dla mnie, że tak naprawdę z każdym dniem jest mi coraz gorzej, czuję jakieś nagłe przygnębienie, raz jest okey, a za kilka minut nie wiem co ze sobą zrobić, wydaje mi się, że tak naprawdę nikomu nie jestem potrzebny. Mało tego wszystkiego, bardzo dużo rzeczy mnie denerwuje, ludzie, ich zachowania, "ciemna strona natury ludzkiej" typu obłuda, obgadywanie, dwulicowość ( oczywiście ze względu na mój wiek, większość tych zachowań ma miejsce wśród rówieśników ze szkoły). Cóż.....zawsze staram się nie wyciągać na wierzch kim tak naprawdę jestem. Czuję, że właściwie nikt mnie nie zna, wie o mnie to, co chciałby wiedzieć i zna kogoś, kogo On chciałby lubić. Mam straszny problem z wieloma rzeczami związanymi w moim dotychczasowym życiem, pewnie ktoś powie, że mam spróbować uprawiać sport, czy się czymś zająć, rozumiem, czytałem już różne wypowiedzi kierowane do ludzi o podobnych problemach, jednak....jakoś mi to nie pomaga.

Nie mam problemu z wiarą,, jestem od 10 lat ministrantem, zawsze byłem blisko ołtarza, Boga, starałem się żyć wg jakiegoś schematu, żeby być zarówno dobrym wobec Boga, bliskich itd.

Nie wiem co mam zrobić...jeżeli ktoś ma jakieś pomysły, to byłbym zobowiązany za udzielenie mi jakiejkolwiek rady, bo szczerze mówiąc, nie mam się z tym do kogo zwrócić, jedynie do obcych ludzi, bo zarówno rodzina jak i bliscy mi ludzie, po przeczytaniu takiego tekstu, powiedzieliby, ze to jakiś kiepski żart....no trudno, może i tutaj zostanę skrytykowany, więc...jeśli kogoś tym tekstem uraziłem, czy zająłem mu zbyt wiele czasu na czytanie tej smętnej historii, to szczerze przepraszam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój cel życia to wyleczyć się z kiepskiego samopoczucia, sam go nie ustaliłem po prostu tak jest. Może cel życia przyjdzie do ciebie, miejmy nadzieje że niekoniecznie taki jak u mnie. To co odczuwasz to pewnie związane z wiekiem, też tak miałem. Tylko że ja zostałem tu na dłużej i nadal nie wiem co ze sobą zrobić. Znajdź sobie może jakąś dziedzinę w której mógłbyś się doskonalić, sport, hobby, może nauka. To daje jakieś poczucie satysfakcji. No i może spróbuj z rodzicami porozmawiać. Ja też się zdobyłem na kilka poważnych rozmów z nimi i nie żałuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko mnie wkurza. Pracuje z irlandczykami i umiem sie dogadywac, ale nie w takim stopniu zeby sobie normalnie rozmawiac. Ci irlandczycy to sa mlode chlopaki po 17 lat. Ciagle robia sobie jakies zarty. Ogolnie zawsze tam mialem to gdzies, ale strasznie zaczyna mnie to wkurzac. Chodza i gadaja jakies bzdury ze biore sterydy, napinaja rece przede mna. Cwicze juz pare lat i to troche widac i sie do tego przyczepili. I spoko zarty zartami tez sie osmialem pare razy, ale zaczyna mnie to juz dolowac. Bo nie wiem co robic. Osmialem sie pare razy, tez zartowalem, pozniej zaczalem to olewac. Ale doluje mnie to do tego stopnia, ze bardzo ze az denerwuje, mam chec dac im w ryj. Wszystkim na raz bym dal rade. Taka desperacja, jak w mlodosci. Dziecko jest gnebione i w koncu puszczaja mu nerwy i rzuca sie innych w furii. Ciagle sie powstrzymuje, ale w koncu wybuchne. Nie mam do siebie dystansu. Czuje sie silny jest spoko i nagle dzieje sie jakas pierdola i od razu samoocena spada na minus. Oddalam od siebie te zle mysli i wszystko wraca do normy, a potem znowu cos i od nowa. Nie wydoroslalem chyba jeszcze.

Wczoraj poznalem fajna dziewczyne. Nawijalem, jakies najprostrze tematy, bo pustka w glowie, az w koncu zjaralem cegle i tyle. Normalnie na kazdej plaszczyznie porazka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Seru, nie martw się. Każdemu zdarzają się gorsze dni. Myślę, że każdego irytowałoby dokuczanie dzieciaków. Może powiedz im wprost, że Cię to denerwuje i nie chcesz żeby tak robili. Takie najbardziej banalne banalności czasem działają. Pewnie i tak widzą, że się stresujesz a może bawi ich fakt, że starasz się to ignorować, mimo że w środku aż Cię roznosi.

 

I też tak mam, że drobna pierdółka potrafi bardzo obniżyć samoocenę, która potem się długo odbudowuje. Staraj się pamiętać, że jesteś spoko kolesiem mimo żartów młodych Irlandczyków. Minie trochę czasu i przestaniesz się z nimi w ogóle widywać. Będzie dobrze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boże, co za dzień.. Jak ci ludzie mnie wku*wiają, to jest nie do opisania po prostu... Ja nie wiem czy ten świat naprAwde juz zszedł na psy, że priorytetem i wyznacznikiem drugiego człowieka stał się wygląd i skłonnośc do alkoholowych zabaw ?? ;/ czy jesli ktos nie jest zbyt atrakcyjny i nie pije alkoholu musi byc wyrzucany na drugi plan ??? no wytłumaczcie mi to... i ta pieprzona dwulicowosc.. szczególnie u ludzi którzy byli kiedys bliscy... Żyć się odechciewa po prostu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak w tej piosence..

 

" mam znowu doła, znów pragnę śmierci, wracają stare lęki i niemogę w nocy spać.. i td"

 

szczególnie po rozmowie, którą odbywam właśnie ze znajomym..

chyba zaraz skończę, bo niczego dobrego nie wnosi..

wrecz przeciwnie...

sieje ona zamęt, niepewność, dusi nadzieję.. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to mówią z rodziną to najlepiej na zdjęciu się wychodzi :D mnie też wk#$%ia ten dzisiejszy świat, zawsze stałam jednak obok niego: miałam własne poglądy, opinie , swój styl życia i mimo tego że nieraz tego powodu szydzono sobie ze mnie nie żałuje swojej postawy :D I tobie też radzę: bądź sobą, i miej ich wszystkich gdzieś, Twoje życie i masz prawo przeżyć je jak ty chcesz :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam ten ból, negatywna wizja świata, wszyscy wydają się wrogo nastawieni, jeśli człowiek dobrze się trzyma to po nim spływa że ktoś sobie z innych żartuje, a tak to strasznie krzywdzi. No cóż, trzeba zmienić nastawienie bo ludzi nie pozmieniasz, już tacy są że potrafią dopiec. Mimo to nie uciekam w jakieś fantazje, że mogło by być inaczej. Widocznie świat musi być różnorodny. "Wartościowych" ludzi też gdzieś znajdziesz. Stąd pojęcie wartości, że jest to coś w deficycie i dlatego ludzie tego potrzebują. Gdybyś potrafiła pozytywnie spojrzeć to pewnie goście byliby mniej wkurzający. A tak to tylko można rozpaczać jaki to upadek moralny społeczeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może i coś w tym jest... ale odkąd zaczęly się moje problemy ze zdrowiem część rodziny odwróciła się ode mnie i od moich rodziców... oni uważają, że nie ma czegos takiego jak depresja i nerwica i sobie to ubzduralam, i ze przez to wykorzystuje rodziców a oni mnie rozpieszczają.. heh, to az jest smieszne, jak ludzie z zewnątrz odbieraja niektóre sytuacje..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kosunia91, z tą akceptacją innych, to każdy mniej lub bardziej tak ma, choć po niektórych wydawałoby się wcale nie widać, że zależy im na aprobacie ze strony drugiego człowieka. Jedni potrzebują bardziej inni mniej. Przecież każdy z nas pragnie być zrozumianym i lubianym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×