Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przyciągacie ludzi z podobnymi problemami?


Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio zaczęłam zastanawiać się jak to jest: przyciągam głównie ludzi z problemami nerwicowymi/depresyjnymi czy po prostu w dzisiejszych czasach mało kto ich nie ma? U mnie to matka, ale tutaj nie miałam wyboru, potem facet, najlepsza przyjaciółka, najlepszy przyjaciel mojego faceta, druga przyjaciółka, wszyscy mają za sobą albo są w trakcie terapii i na tabletkach. Jak to jest u Was? Myślicie, że to jakaś reguła, czy przypadek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie, myśle ze to dlatego iż sama borykam się z czymś takim. Łatwiej nam zrozumieć takich ludzi , a Ci ludzie chętniej zwierzą się osobie która ma podobnie, niż komuś kto nie ma o tym bladego pojecia. Poza tym wydaje nam sie że skoro coś na ten temat wiemy, to umiemy i powinniśmy pomóc - stąd cheć nawiazywania i utrzymywania kontaktów z takimi ludzmi. Dobrze jest czuc się potrzebnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To dziwne,ale mnie przyciągnełas do tego tematu!

- to samo pomyślałem czytając post autorki :smile:

 

Tak, ja też uważam, że przyciągam takie osoby. A kiedy już sie znajdą to nie umiem odmówic im np rozmowy (zresztą nawet tu na forum sam chce też gadać). Ale forum to forum, a w prawdziwym życiu potem sie okazuje, że lepiej było by kogoś nie dopuszczać do siebie bo potem same problemy z tego są,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wspólne deficyty was przyciągają i dzięki temu potraficie się zrozumieć, ponieważ macie podobne paradygmaty. Tak samo ja najlepiej rozumiem się z ludźmi, którzy uprawiają sport, ponieważ wymieniam się z nimi wspólnymi doświadczeniami i pomysłami, również dobrze rozmawia mi się z nimi o codziennych sprawach, gdyż spędzam z nimi dużo czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedzi. Chociaż u mnie ciekawe było to, że przyciągnęłam ich jakoś podświadomie, bo nie wiedziałam o tym że mają podobne problemy, chociaż pewnie to niechcący "wywąchałam". W każdym razie to nie było na zasadzie "o, tez masz nerwicę, to może się zaprzyjaźnimy?". Kiedyś mój terapeuta mi powiedział, że zostało udowodnione że lęki się przenoszą, w przypadku gdy się mieszka z kimś, kto choruje... ciekawe, czy to prawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony fajnie, z drugiej brakuje mi standardowych przyjaciół. To zabrzmi egoistycznie, ale teraz kiedy chodzę na terapię i widzę zmiany, umawiam się z przyjaciółką (która leczy się tylko farmakologicznie z własnego wyboru) i wciąga mnie w ten sam marazm z którego ja się leczę, który chcę zmienić. Pracuję nad jakimś schematem działania z terapeutą, a po powrocie do domu bliscy robią dokładnie to samo.

 

Niedawno miałam ochotę po raz pierwszy od wielu lat iść na zakupy ciuchowe. Prawie się popłakałam ze szczęścia, że w końcu czuję że na coś mam ochotę, zaczynając od głupich zakupów. Nie miałam z kim pójść...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

farbka_olejna, 90% moich znajomych ma dosyć poważne problemy ze sobą i jedyna rzecz, jaka mi przeszkadza w tej sytuacji to chwile, gdy nie radzą sobie sami ze sobą a ja nie jestem w stanie im pomóc :( Są kochani, nikt nie jest tak empatyczny jak ludzie z wrażliwą psychiką. Mam poważny problem z dopuszczeniem do siebie tzw. "zwykłych" znajomych, boję się, że będziemy mieli niewiele wspólnego i szkoda mi czasu na takie znajomości ... ale z drugiej strony czasem brakuje osoby do głupiego wyjścia na miasto. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj nieee, zamienić też bym moich nie zamieniła... Czasami tylko myślę, że mogłabym się otworzyć na kogoś innego, do "wyjścia na miasto", ale mam z tym problemy. Często poznaję nowych ludzi, wychodzę na kawę ale nie umiem, może nie chcę podtrzymywać tych relacji. Nie mam z nimi o czym na dłuższą metę rozmawiać. Także problemy w związku diametralnie się różnią. Ja mam nerwicę, mój chłopak od lat depresję i zaburzenia nerwicowe, nasze problemy w relacji są strasznie złożone i kiedy ktoś mi opowiada o tym, że facet wyszedł z kolegami na mecz a ona została sama i pyta, jak to jest u mnie, no takie zwyczajne plotkowanie, to często nie mam co powiedzieć. Z drugiej strony takie postępowanie nas odgradza, dzieli na MY i ONI, mamy wrażenie że odczuwamy świat inaczej, tak pewnie jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Często poznaję nowych ludzi, wychodzę na kawę ale nie umiem, może nie chcę podtrzymywać tych relacji. Nie mam z nimi o czym na dłuższą metę rozmawiać. Także problemy w związku diametralnie się różnią. Ja mam nerwicę, mój chłopak od lat depresję i zaburzenia nerwicowe, nasze problemy w relacji są strasznie złożone i kiedy ktoś mi opowiada o tym, że facet wyszedł z kolegami na mecz a ona została sama i pyta, jak to jest u mnie, no takie zwyczajne plotkowanie, to często nie mam co powiedzieć. Z drugiej strony takie postępowanie nas odgradza, dzieli na MY i ONI, mamy wrażenie że odczuwamy świat inaczej, tak pewnie jest...

Matko, jakbym siebie czytała :shock: O czym mam rozmawiać z ludźmi, dla których moje problemy i zachowania są nie do zrozumienia? Dlatego praktycznie wszyscy moi znajomi pochodzą z for tematycznych :lol: to jak bufet z osobowościami ;) Z drugiej strony wiem, że w przyszłości będę miała kontakt z różnymi ludźmi i chciałabym umieć okazać im choć odrobinę sympatii, bo do tej pory odczuwam przy nich jedynie swojego rodzaju rozczarowanie ich "normalnością".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niedawno zatrzymała się u nas koleżanka na parę dni i zapytała mnie potem, dlaczego śpimy oddzielnie, co się stało, pewnie awantura jakaś była... no i żeby jej odpowiedzieć na to pytanie musiałabym zacząć oooood początku. No może nie żeby odpowiedzieć, ale żeby ona tą odpowiedź zrozumiała. Aż po same drobnostki, moi przyjaciele wiedzą, że potrafię w ostatniej chwili odwołać spotkanie i że to nie znaczy, że jestem niewychowana. Że kiedy mówię, że się źle czuję to nie jest wymówka, nawet parę razy w tygodniu. Można tak wyliczać.

 

Ja z forum nikogo nie poznałam na żywo nigdy, jakoś tak samoistnie takie ludki przyciągam. Mój chłopak też, więc mamy swój mały światek wrażliwców.

 

Potrafię być miła dla tych z zewnątrz, nawet czarująca i wygadana, ale maksymalnie godzinę. Potem zwyczajnie gasnę. Ziewam. Czasami mam atak. A najczęściej po prostu zawieszam się, przestaję rozmawiać i wyglądam pewnie wtedy jak głupek...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to było na tej zasadzie, że z tych przygodnych znajomości zaplątał się ktoś raz drugi nie wiedzieć czemu i czasami wystarczy jedno zdanie za dużo i już wiesz że ta osoba jest "swoja".

 

A ja muszę ludzi poznawać, chociaż mnie to kosztuje strasznie dużo, bo to moja praca, a za coś muszę żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×