Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Witam mam na imię Krzysiek jestem z Gdyni.

Od sześciu lat a w sumie nawet dłużej cierpię na nerwicę lękową, mam 34 lata.

Sześć lat temu rozsypałem się dokumentnie i przez miesiąc nie mogłem zasnąć, wtedy zacząłem szukać pomocy.

Trafiłem do różnych psychiatrów i psychologów ale oni mi nie pomagali, dalej nie spałem.

Oczywiście brałem różne leki poczynając od hydroksyzyny i doxepinu, anafranil a na parogenie skończywszy.

Jakieś dwa, trzy lata temu trafiłem do prywatnego psychiatry i zacząłem brać parogen i chodzić na psychoterapie.

Ilość bezsennych nocy i wielkość lęku zmniejszyła się, przez moment zacząłem nawet myśleć żę wyjdę z nerwicy

i wszystko było w miarę dobrze. Niestety w miarę czasu jak przyjmowałem lek(parogen 20mg.który najbardziej na mnie działał)

ilość leku i nieprzespanych nocy zwiększała się, tzn. nie spałem np jedna noc w tygodniu. W końcu wielkość lęku zwiększyła się

o wiele bardziej, nie potrafiłem rozwiązać swoich problemów codziennych. Niestety parogen osłabił moje uczucia nie czułem nic oprócz lęku,

zero uczuć wyższych. Poznałem dziewczynę w miedzy czasie. Po naciskach innych ludzi postanowiłem że nie będę brał leków i chodził jedynie

na psychoterapie. Niestety od trzech tygodni w sumie jest bardzo źle, nie spię wogóle od tygodnia, boli mnie brzuch, biegam do toalety czuje

bardzo duży lęk, zrezygnowałem z psychiatry. I w sumie sam już nie wiem co robić dalej, brać dalej parogen i się znieczulać, czy zmienić psychoterapeutę, zmienić lek, nie wiem co robić, rozsypałem się. Może wy mi podpowiecie i pokażecie jakiś inny nowy kierunek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam mam na imię Krzysiek jestem z Gdyni.

Od sześciu lat a w sumie nawet dłużej cierpię na nerwicę lękową, mam 34 lata.

Sześć lat temu rozsypałem się dokumentnie i przez miesiąc nie mogłem zasnąć, wtedy zacząłem szukać pomocy.

Trafiłem do różnych psychiatrów i psychologów ale oni mi nie pomagali, dalej nie spałem.

Oczywiście brałem różne leki poczynając od hydroksyzyny i doxepinu, anafranil a na parogenie skończywszy.

Jakieś dwa, trzy lata temu trafiłem do prywatnego psychiatry i zacząłem brać parogen i chodzić na psychoterapie.

Ilość bezsennych nocy i wielkość lęku zmniejszyła się, przez moment zacząłem nawet myśleć żę wyjdę z nerwicy

i wszystko było w miarę dobrze. Niestety w miarę czasu jak przyjmowałem lek(parogen 20mg.który najbardziej na mnie działał)

ilość leku i nieprzespanych nocy zwiększała się, tzn. nie spałem np jedna noc w tygodniu. W końcu wielkość lęku zwiększyła się

o wiele bardziej, nie potrafiłem rozwiązać swoich problemów codziennych. Niestety parogen osłabił moje uczucia nie czułem nic oprócz lęku,

zero uczuć wyższych. Poznałem dziewczynę w miedzy czasie. Po naciskach innych ludzi postanowiłem że nie będę brał leków i chodził jedynie

na psychoterapie. Niestety od trzech tygodni w sumie jest bardzo źle, nie spię wogóle od tygodnia, boli mnie brzuch, biegam do toalety czuje

bardzo duży lęk, zrezygnowałem z psychiatry. I w sumie sam już nie wiem co robić dalej, brać dalej parogen i się znieczulać, czy zmienić psychoterapeutę, zmienić lek, nie wiem co robić, rozsypałem się. Może wy mi podpowiecie i pokażecie jakiś inny nowy kierunek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lNiestety od trzech tygodni w sumie jest bardzo źle, nie spię wogóle od tygodnia, boli mnie brzuch, biegam do toalety czuje

bardzo duży lęk, zrezygnowałem z psychiatry. I w sumie sam już nie wiem co robić dalej, brać dalej parogen i się znieczulać, czy zmienić psychoterapeutę, zmienić lek, nie wiem co robić, rozsypałem się. Może wy mi podpowiecie i pokażecie jakiś inny nowy kierunek?

Powrót do psychiatry, leki, z czasem sport i terapia :)

Nie daj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lNiestety od trzech tygodni w sumie jest bardzo źle, nie spię wogóle od tygodnia, boli mnie brzuch, biegam do toalety czuje

bardzo duży lęk, zrezygnowałem z psychiatry. I w sumie sam już nie wiem co robić dalej, brać dalej parogen i się znieczulać, czy zmienić psychoterapeutę, zmienić lek, nie wiem co robić, rozsypałem się. Może wy mi podpowiecie i pokażecie jakiś inny nowy kierunek?

Powrót do psychiatry, leki, z czasem sport i terapia :)

Nie daj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem ciekawa czy ktos z was wylęczył się z lęku przed osobami dominującymi? U mnie ten lęk jest tak silnie zakorzeniony, że spotykam na swojej drodze tylko takie osoby, nie mam żadnych przyjaciól, ani nawet znajomych. W pracy jestem poddawana mobingowi :cry: od czterech lat. Przez półtorej roku chodziłam na terapię, ale nie wiele pomogło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ruby>

Bierzesz leki? Najlepiej łaczyc psychoterapie z farmakologią,

Ile masz lat? Dlaczego nie masz znajomych np. ze szkoły,

bo to dziwne? Postaw się w pracy i przełam takie jest moje

zdanie bo jak nic nie będziesz mówiła to to się nasili a co

to za życie chodzic do pracy z bólem brzucha.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ruby>

Dlaczego twierdzisz że psychoterapia nie pomogła? Co mówił tobie psychoterapeuta? Psycholog zawsze odradza branie leków.

Dalej mnie dziwi dlaczego nie masz znajomych, w końcu przez życie przetacza sie duża ilość nowo poznanych ludzi, nowe kontakty.

Przecież musiałaś poznać kogoś, miałaś chłopaka? W jaki sposób w pracy przedstawia się mobing wobec twojej osoby?

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ruby, rozumiem Cię, bo sama ostatnimi czasy bardzo zamknęłam się na ludzi i kontakty ze znajomymi baaaaardzo się rozluźniły. Boisz się osób dominujących...czyli czujesz się gorsza od nich? Wierzysz w to, co mówią o Tobie? Coś mi się wydaje że mamy podobnie, tylko że ja obawiam się krytyki jeszcze zanim się pojawi - trochę mi to utrudnia życie...

Szukaj kontaktu z innymi, bo rozmawiając z innymi i budując relacje poczujesz się lepiej. W pracy mamy obowiązki, współpracowników sobie nie wybieramy, ale znajomych owszem. Możesz zacząć ich szukać nawet na forum:)

Człowiek, który ma emocjonalny problem, zamykając się na innych, skazuje się na ciągłe rozpamiętywanie bez możliwości weryfikacji prawdziwości swoich myśli.

Jeśli chodzi o psychoterapię i psychoterapeutów - chris77 ma rację - psychoterapeuta zawsze będzie odradzał leki, bo w nerwicy ich zadanie to przede wszystkim tłumić, nie leczą. Pomagają po prostu zabrać się za siebie i poczuć się silniejszym. Każdy tak czy siak mając nerwicę powinien przejść psychoterapię. Tylko, że nie każdy z każdym się dogada, więc powinno się wybrać takiego psychoterapeutę, który będzie nam odpowiadał charakterem i metodami, które stosuje. Idąc na terapię z nfz taki dobór nie zawsze jest możliwy;/

 

Ja mam nerwicę od 15stu lat, a konkretnie od 12-stego roku życia. Odstawiłam leki jakiś czas temu i co? Oczywiście silny nawrót wszystkich objawów. Eh, trzeba wziąć się za siebie:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To moj pierwszy wpis. Na wstepie powiem- jak dobrze wiedziec, ze zdarzaja sie takie rzeczy nie tylko mi:) Moje problemy zdrowotne zaczely sie rowno rok temu, w wakacje. Wczesniej bylam szczesliwa, radosna i w pelni zdrowa dziewczyna, nie dolegaly mi raczej zadne dolegliwosci. Spedzalam fajne, mile chwile nad polskim morzem, az tu nagle w dzien powrotu wszystko sie zaczelo. Na dworcu czekajac na pociag zaczelam sie bardzo zle czuc, zaczelo sie od dusznosci, mrowienia w rekach, kolatania serca. W pociagu te kilka godzin dluzylo sie niemilosiernie, dzwonilam do mamy mowiac, ze zaraz zemdleje, albo sie udusze, ze nie moge wytrzymac, zaczely mi sie trzasc rece, nogi, co sekunde robilo mi sie slabo i te nieustepujace dusznosci... Od tamtej pory towarzyszy mi czesc tych objaw somatycznych, co jakis czas dochodza nowe.. Czuje sie czasami okresowo lepiej, czasami jednak zaczynaja sie gorsze dni i wtedy naprawde trace wiare w zycie. Oddalabym naprawde wszystko, zeby wrocic do czasow sprzed tamtych wakacji, to cholerstwo tak bardzo meczy i komplikuje zycie.. Zdiagnozowano u mnie tezyczke, bylam juz u endokrynologa u kardiologa u neurologa.. Tydzien w szpitalu, zadnych konkretow. Co jakis czas ktos napomknie, ze to pewnie nerwica lekowa. Dreszcze, temperatura nawet 35,5 albo nagle 37, kolatanie serca, lodowate dlonie/stopy, uczucie zaslabniecia, klucie w klatce piersiowej, piersiach, pachach, brzuchu.. To tylko czesc rzeczy ktore mi towarzysza. Nie wiem juz sama co bedzie dalej, tak bardzo zalezy mi na powrocie do normalnego zycia. Staram sie wiecznie powtarzac w glowie- ZE TO NERWICA, ze to mi sie tylko wydaje, ze to tylko moje jakies glupie wymysly. Ale jest ciezko. Najbardziej boje sie, ze ktoregos dnia sie obudze i bedzie naprawde zle- ze sie udusze, ze po prostu umre. Nie wiem teraz czy zaczac brac leki- zaproponowano mi Doxepine, czy ktos z Was stosowal? Ale tak bardzo chcialam poradzic sobie bez tych lekow:((( Doradzcie, co robic, jak sobie poradzic. Trzymam kciuki za Was i za siebie, potrzeba nam tyle sily, ale TRZEBA WALCZYC O SIEBIE:))) Buziaki i dziekuje, jesli ktos przeczytal ten moj wielgachny post haha;) Ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu, myślę że lepiej było by iść na psychoterapie i spróbować rozwiązać problem bez leków,

czy miałaś jakieś traumatyczne zdarzenia w swoim życiu? Leki to ostateczność moim zdaniem

a wcale mogą nie rozwiązać problemu, ja brałem psychotropy przez 6 lat i dalej jestem w

punkcie wyjścia, więc doradzałbym dobrą psychoterapię.

Pozdrawiam

Krzysiek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zalezy co kryje sie pod terminem 'traumatycznych przezyc', nie zawsze bylo kolorowo, ale koniec koncow wydaje mi sie, ze bylo wporzadku, sama juz nie wiem. Tata byl alkoholikiem, ale teraz juz nie pije od ponad roku, rodzice razem, nie rozwiedzeni, w szkole raczej nie mialam zadnych powazniejszych problemow, tak w ogole mam 19 lat. Przyjaciol mam dobrych, troche trudno nawiazuje mi sie nowe znajomosci, ale ogolnie w towarzystwie jestem osoba bardzo zabawna i symaptyczna, tak mysle. Troche krucho u mnie z samoocena, tzn. ogolnie mam niby swiadomosc, ze jestem osoba przyjmijmy 'atrakcyjna', podobam sie chlopakom, wiem, ze mam jakies tam wdzieki. Ale ja sama nie jestem zadowolona, jestem perfekcjonistka, chcialabym byc wiecznie chudsza, ladniejsza itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu z tych kilku faktów które podałaś utwierdziłaś mnie że psychoterapia była by dobrym rozwiązaniem,

więc spróbuj. Jeśli po jakimś czasie nie nastąpi poprawa to możesz zacząć brać leki. I jeszcze jedno

pytanie, masz lęki, często, jeśli tak czego one dotyczą. Sorry że tak drążę temat ale mam już jakieś

doświadczenie w tym temacie i może coś postaram tobie podpowiedzieć.

Pozdrawiam

Krzysiek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ile kosztuje psychoterapia, czy moze byc na NFZ? Wlasnie z tymi lekami nie za bardzo potrafie powiedziec, po prostu od czasu wystapienia tych wszystkich objawow somatycznych, tych sytuacji, boje sie od tego czasu o swoje zycie/zdrowie, o to, ze to nie jest zadna nerwica tylko, ze np. mam raka czy inna powazna chorobe i, ze umre mlodo. Albo ze sie udusze przez te dusznosci. Martwie sie tez o zdrowie mojej rodziny, czasami mam glupie, natretne mysli w glowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możesz próbować na książeczkę a jeśli Ci nie będzie odpowiadało to pójdziesz prywatnie, wizyta kosztuje około 100zł

za godzinę, spotkania minimum raz w tygodniu. A wcześniej niż rok temu miałaś też lęki czy wszystko było ok?

pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko bylo ok, nie martwilam sie o zdrowie- nic mi nie dolegalo, oprocz zwyklych przeziebien. A tu nagle tak o 180stopni, nie wiem dlaczego, jak grom z nieba haha.. I to tez nie w nerwowej sytuacji, tylko przy powrocie z udanych wakacji, na ktorych wlasnie odpoczelam psychicznie, no ale coz. Rozumiem, cos poprobuje w takim razie, mam zreszta zlecona wizyte u psychologa od lekarza 1wszego kontaktu, wiec na pewno sie udam, dzieki za rady, pozdrawiam:)

 

-- 25 lip 2012, 12:58 --

 

Mam tez pytanie, czy potrafi u Was wystepowac dusznosc przez np caly dzien?? Ja mialam tak na przyklad wczoraj i dzis od samego rana tez jestem 'przyduszona', raz bardziej raz odrobine mniej ale ciagle, zduszone gardlo, suchy jakby napuchniety nos i scisnieta klatka piersiowa. Jak to jest z dusznosciami u Was?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy się nad tym głęboko nie zastanawiałam, ale tak mam - no nie wsiądę. Chyba że w wyjątkowej sytuacji i z duszą na ramieniu. Metro, winda, samolot. Podobnie solarium. Nie, nie, nie. Nie wiem, czy to fobia, nerwica, czy takie niezidentyfikowane "cuś". Macie ktoś tak może też?

 

Miałem to i nazwałem windofobią.

Z windo-fobią problem rozwiązałem analitycznie.

Każde piętro to 2 sekundy...

parter- 2 piętro - jeśli winda spadnie niv mi się nie stanie.

3-5 piętro -jeśli winda spadnie połamię se tylko parę kości.

6-8 piętro - to już tuż tuż

8-10 piętro - no faktycznie strach czasem jest

Wyższych budynków w okolicy nie ma :)

 

Mam nadzieję, że ta analiza pomoże przynajmniej tym,

którzy mają do pokonania mniej niż 10 pięter.

 

-pozdrawiam nomorewords43

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy 10 lat temu poznałam chłopaka, mieszkał na 11 piętrze. Najpierw chodziłam po schodach. Po 3 miesiącach wchodzenia skapitulowałam i trzęsąc się jechałam windą. Ale nadal jak mogę to wybieram schody, chyba że jest duży przymus (jestem np. z kimś z pracy i nie chcę się wykręcać, że na któreś tam piętro idę schodami).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w mieście nie ma metra, samolotem nie leciałem jeszcze...

 

więc powiem o windzie może, ew też o autobusach, że też to zauważyłem ale u mnie to zależne jest od dnia,

tzn np wyspania, jak jestem przemęczony i nie wyspany to sie to nasila, podobnie np teraz , kiedy mam ciężki okres w życiu - nerwy - to występuje bardziej.

 

 

A czy u was też to jest zależne, czy niezależne tzn jest to zawsze?

 

O miejscach takich jak kościół ,hipermarket nie wspominam bo to jest koszmar niezlaeżnie od dnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×