Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak wybaczać?


CzlowiekWmasce

Rekomendowane odpowiedzi

pati09, jest możliwe. Tylko ty teraz potrzebujesz czasu. Terapia. Przepracowanie.

Aby móc odbudować do siebie szacunek stanąć ponad to co było.

Teraz to może cie przerasta, ale z czasem nauczysz się inaczej patrzeć na to co się stało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pati09,

ktos Cie skrzywdził... po pierwsze wybacz sobie....

bo czasami istnieje irracjonalne poczucie winy, że ja "pozwoliłam" komuś na to :arrow: to ja jestem temu winna. To oczywiście bzdura. Ale trudno o obiektywizm we własnej sprawie, bo paradoksalnie często siebie oceniamy surowiej niz innych... ja staram czasami pomyśleć o sobie i swoich problemach w osobie trzeciej i od razu nabieram dystansu...

 

A więc : gdyby Twoja przyjaciółka została tak skrzywdzona jak TY - co byś jej poradziła? jak skomentowała? tez bys uważała, że coś zawiniła ?

 

A jeśli chodzi o ludzi którzy nas krzywdzą - nie ma żadnego obowiązku wybaczać im, bynajmniej nie musisz tego robić. Ale lepiej nie pielęgnować do nikogo negatywnych emocji, takich jak gniew, nienawiść, strach - bo wszystkie te emocje wiążą nas z tym "obiektem".

Ja niestety w patologiczny sposób wiązałam sie z ludźmi, którzy mnie ranili, często wybierałam sobie takie osoby. Z perspektywy czasu widzę, ze były one często wyposażone w takie cechy jak egocentryzm czy brak empatii. Rozumieli /chyba/ że krzywdzą innych ale jakby tego nie czuli... byli na to całkowicie obojętni - taki rodzaj emocjonalnej ślepoty na uczucia innych. Jakby kalectwo, na pewno patologia.

Ale czy ja mogę kogoś obwiniać o jego kalectwo, mieć o to pretensje ? Jaki to ma sens ? Więc sobie odpuściłam, nie mam pretensji do nikogo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cudak, też bym tak chciała ale jak na razie nie potrafię sobie wybaczyć a co dopiero JEMU

chciałabym w końcu spojrzeć w lustro bez wstydu i poczucia winy, ale nie wiem czy to kiedy kolwiek będzie możliwe, czy sobie wybacze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mariposa28, nie wiem, chciałabym poczuć się wolna i nie myśleć o tym non-stop, ale póki co nie da się i nie wiem czy w ogóle sie da.

 

I teraz mam pytanie,

czy masz nagranie Bożeny Figarskiej "uzdrowienie cudem przebaczenia"?

Niestety ja to mam legalnie na kasecie magnetofonowej ,więc nie mogę Ci go przesłać,

ale to nagranie to w formie mp3 ściągniesz łatwo z jakiegoś użytkownika serwisu chomikuj.

Mam nadzieję, że to nagranie Ci pomoże.

 

pozdrawiam - nomorewords43

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nomorewords43, nie mam i nie wiem co to.

Ale sugerujesz, że po terapii/uzdrowieniu można wybaczyć?

 

-- 23 lip 2012, 13:50 --

 

psycholog powiedziała mi że wybaczenie nie jest potrzebne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jestem w stanie wybaczyć wielu osobom, czuje nienawiść i pragnę zemsty nawet po 10 latach, modliłem się by mi przeszło ale nadal tego pragnę, mocno, bardzo mocno nienawidzę.

 

 

Fantastycznie

Myślałem już , że tylko ja mam takie poglądy.

 

Wybaczanie wyrządzonych nam krzywd to nic innego, jak tylko woda na młyn tych sukinsynów i przyzwolenie na kontynuację sukinsyństw przez nich czynionych.

 

Ja będąc w areszcie miałem kontakt z wszelkiej maści skurwielami. Myślicie że oni żałowali tych "frajerów" których skopali do nieprzytomności wieczorem w parku dla telefonu komórkowego lub kilku dych na chlanie?

Czy żałowali , że w pijackim amoku zadźgali śrubokrętem "konkubinę" lub kumpla od chlania?

Nie bądźcie śmieszni.

Żałowali tylko tego że zostali złapani.

Nie możecie innych oceniać podług siebie.

Nie wszyscy są tak wrażliwi jak Wy.Czas się obudzić.

Gdyby mój stary się nie powiesił zawczasu ,to z pewnością podziękowałbym mu w sposób godny psychopaty , ktorym dzięki jego wieloletniemu alkoholizmowi i tyleż samo trwającym awanturom się stałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywiście są rzeczy niewybaczalne.ja tez "rodzince" nigdy nie daruję tego iż usiłowali mi spieprzyć całe życie osamotniając mnie za zawsze kiedy mało nie zniszczyli jedyego w życiu jaki mi przypadkowo i cudem się trafił i dzięki któremu mam kilkuletnia przerwę w samotności.nie spodziewałem się że mnie okłamią,wyśmieją moje nieszczęście,potraktują jak głebokiego niedorozwoja który łyknie każdy kit i który urodził sie wczoraj.kiedy byłem młodszy mnóstwo razy były przypadki kiedy jakaś dziewczyna ze szkoły czy z podwórka używała do mnie zwrotów typu "kocham cię","to mój chłopak","jesteś śliczny","jesteś moim mężem"-te dziewczyny widziały widocznie po mnie że ze mną jest coś nie tak i w ten sposób bawiły się mną i śmiały sie ze mnie.znam to na pamięć.ale po rodzinie w życiu sie nie spodziewałem aż takiej niepowagi.całe życie byłem sam jak palec od przedszkola.wiele lat spędziłem w zakładach psychiatrycznych.jestem samotny bo ze mną nie ma specjalnie o czym gadać no tylko o chorobach,zastrzykach,amputacjach i o tym jak psychiatryk wygląda od środka.oczywiście ludzie lubią rozmawiac o wakacjach,atrakcyjnych osobach,wspaniałej pracy,nowym samochodzie itp.kilka lat temu stał się „cud” i przypadkowo poznałem straszą panią która porusza się na wózku i która docenia wszystko co dla niej robię ona też dużo mi pomogła.jej wdzięczność jest bezgraniczna i nieoszukana.od „lachonów” trzymam się z daleka bo wiem że znajomośc z kims takim jest dla mnie nierealna chociażby z uwagi na ubóstwo tematu mowy skończywszy na dowiedzeniu się o moich pobytach w psychiatryku.wspaniali „rodzice” robili wszystko żeby zniszczyć moją znajomośc z tą panią,nienawidzą jej bo jest „stara”,”schorowana”.grozili pobiciem jeśli ta pani do mnie zadzwoni,grozili zabraniem miaszkania i renty jeśli wrócę do tej pani.żeby mnie przy sobie „zatrzymać” podsuneli mi jakąś dziewczynę dużo młodszą odemnie zapewniając że to będzie przyszła żona,że jest milutka i kochająca.dobrze wiedziałem jaki to ja „atrakcyjny” ze swoimi chorobami i to co mówili rodzice kompletnie nie trzymało się kupy.ta dziewczyna miała już w życiu mnóstwo adoratorów i sama mogła wybierać kogo chce kogo nie.we mnie sie gotowało kiedy rodzice wciskali mi ten kit.postanowiłem to sprawdzić…dobrać się do niej…jak ucieknie i poskarży się mojemu ojcu „pana syn jest zboczony,nie wchodzę w to” to będzie dobrze i będe mógł wrócić do tej pani.jak na złość okazało się że…kilkakrotnie chciała jeszcze to powtarzać.będąc w domu kazali mi oddawać jej całą swoją rentę + to co zarobiłem pracując w firmie ojca.pracowałem całymi dniami,a ona w tym czasie albo całymi dniami plotkowała z koleżankami,łaziła po sklepach,przebywała z moim rodzeństwem czy rodzicami.mnie miała w dupie i to dosłownie.jak przechodził któryś z moich rodziców to bezczelnie „na pokaz” całowała mnie w policzek.jak ich nie było to trzymała sie na kilometr odemnie.kiedy dawałem jej całą wypłatę wrzeszczała :co tak mało?”,kiedy po pracy chciałem żebyśmy gdzieś pospacerowali ta do mnie z epitetem”pobiegaj se wokół domu”.myślałem że rodzina naprawdę chce mi pomóc ułożyć życie,że będziemy lecieć na wakacje za granicę,albo na narty w góry jako że jest sprawna i zdrowa, a ona miała takiego lenia w dupie że dla niej 2 km od domu to było jak do Warszawy.myślałem że będzie ze mną i w chorobie i w nieszczęściu i w biedzie.a tym czasem wyzywała mnie od żebraków bo mam tylko rentę i jestem biedny.co się okazało.rodzina mnie wyśmiała i potraktowała jak głębokiego niedorozwoja który uwierzy we wszystko i który urodził się wczoraj,chcieli mi spieprzyć całe życie.jak by rodzina zamkneła oczy to ta dziewczyna zaraz by mnie zostawiła bo nie lubi biednych.za bycie ze mną a właściwie za te durna buziaki dostawała krocie od nich.po tej obserwacji wszystko sobie podsumowałem i oznajmiłem im że zrywam z rodziną na zawsze i zamieszkam u tej starczej pani.i…wróciłem do niej już wiele lat nie utrzymuje z nimi żadnego kontaktu,jestem zdany tylko na siebie i póki będe na tyle sprawny żeby samemu chodzić to będę pomagać tej pani.zżera mnie nerwica spowodowana niepewnością bo wiem że nikt mi nie pomoże a ta pani to będzie ostatnia i jedyna osoba znajoma w moim zyciu.jestem zgubiony…

 

-- 23 lip 2012, 16:13 --

 

jednym słowem czekali aż się znowu załamię i zwariuję do reszty spowodu wielodekadowej samotności żeby mieć powód żeby wepchnąć mnie do psychiatryka to tak jakby nie dawali mi jeść a głód u nich był by chorobą bo osłabia i dekoncentruje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nomorewords43, nie mam i nie wiem co to.

Ale sugerujesz, że po terapii/uzdrowieniu można wybaczyć?

 

-- 23 lip 2012, 13:50 --

 

psycholog powiedziała mi że wybaczenie nie jest potrzebne

 

Sugeruję, że "wybaczenie nie jest potrzebne" to słowa wyrwane z kontekstu i nie nadają się na motto życia.

Na pewno napisano więcej książek o tym, jak i dlaczego warto wybaczać niż o tym,

że "wybaczenie jest niepotrzebne" A czytać potrafisz.

Wierzę, że do mycia zębów, pracy i w ogóle do egzystencji jako ziemniaka wybaczanie jest niepotrzebne,

ale gdy z ziemniaka ewoluujesz w Człowieka to po prostu nie oceniasz innych i aprobujesz ich i to, co robią.

Ewolucja w Człowieka nie jest obowiązkowa. Ziemniaki mają prawo żyć swoim "szczęściem".

Ja jestem na samym początku drogi, ale wiem, że po drodze do harmonii i szczęścia stracę te przykre nawyki oceniania innych, potępiania ich, obarczania ich winą itp. To kwestia rozwoju. Jeśli czytałeś Biblię to pamiętasz,

że Jezus nie osądzał, jeśli czytałeś mistrzów wschodu, to wiesz, że i oni nie osądzali.

Słyszałem taką metaforę, że dla płaskiej kartki papieru stojący na niej ostrosłup pozostanie trójkątem.

(i kartka będzie z tym szczęśliwa) Takie poglądy, jakie Ty głosisz są potrzebne.

Potrzebne są Tym, którzy dzięki nim będą Tobą manipulować.

Więcej nie powiem. Mam nadzieję, że nie poczułeś się urażony moim wymądrzaniem się?

-nomorewords43

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezus wybaczał do ostatnich chwil....

Dojechali Go za to skutecznie w wieku 33 lat.

 

Każdy jest inny.

Jeżeli komuś ukojenie daje wybaczanie-proszę bardzo.

Mnie ukojenie daje zemsta , która w dodatku jest z nawiązką.

 

Kilka razy sprawdziłem i wybaczanie i zemstę.

Zemsta pozwala mi zapomnieć o sprawie raz na zawsze.

 

Wybaczanie zachęca osobę obdarzoną tą łaską do kolejnych bezeceństw wynikających z bezkarności za poprzednie.

 

Lecz jak już pisałem-trzeba postępować tak aby to nam było dobrze-jeżeli przebaczenie to powoduje-OK.

Lecz ja mam prawo do zemsty za niezasłużone krzywdy.

I mszczę się .I mścić będę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, chyba chcesz zauważyć istotnej różnicy pomiędzy "wybaczeniem" a "byciem ofiarą". To, że komuś wybaczyłam, nie znaczy wcale, ze mu pozwalam na bezkarność... to znaczy tylko ze nie pielęgnuje negatywnych uczuć wobec niego. Nie ma to nic wspólnego z pozwalaniem na to, by ktoś mnie dalej krzywdził :bezradny: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybaczanie to właśnie godzenie się na bycie ofiarą.Przynajmniej według mojego światopoglądu.

Mnie ulgę daje dojechanie winowajcy.

Obce są mi słowa pater noster"

"i odpuśc nam nasze winy

jako i my

odpuszczamy naszym winowajcom"

 

Ja ofiarą nie jestem i nie zamierzam być.Ofiarami są właśnie ci "nasi winowajcy"

No ,ale ja jestem skrzywiony dotychczasowymi przeżyciami życiowymi , które z pewnością mnie wypaczyły w oczach innych.

Tym nie mniej należy dążyć do tego , aby TO NAM BYŁO DOBRZE. Inna postawa, tak mocno faworyzowana przez Kościół jest utopią i doprowadza do wszelakich konfliktów wewnętrznych skutkujących depresją czy też nerwicą.

 

Oczywiście szanuję postawę innych-wybaczać.

Każdy powinien żyć w zgodzie z własnym "sobą"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w tej myśli mówi Jeremiasz:''Pamiętać zawsze będę i uschnie we mnie dusza moja''.

intel, Nie przebaczając i tkwiąc w urazie wiążesz się z ta osobę i jeszcze naśladujesz tego człowieka dlatego, że robisz jak on z nawiązką. Wchodzisz w jego rolę czyli nie jesteś wolny.

Przebaczenie nie jest słabością raczej odwagą. Masz siłę aby stanąć ponad tym co się stało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak już wcześniej pisałem , podejście do tematu wynikające z Biblii jest dla mnie nie do przyjęcia.

Dla mnie liczą się efekty, skutki.

Efektem bezwarunkowej miłości i wybaczania win przez Jezusa Chrystusa ,czyli Syna Bożego ,było Jego masakra w wieku 33 lat.

I to do mnie przemawia najbardziej.

Ten klimat w realnym życiu się nie sprawdza, o czym Jezus się boleśnie na swej skórze przekonal.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel,'' po ludzku'' Jezus przegrał życie. Tak naprawdę wygrał. Ponieważ potrafił się przeciwstawić fałszowi faryzeuszów i stanąć ''ponad''. Z resztą jego działanie nie na tym świecie nie zakończyło się z chwilą śmierci.

 

-- 24 lip 2012, 14:10 --

 

Z resztą jego działanie na tym świecie nie zakończyło się z chwilą śmierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jego "życie po życiu" to już sprawa dyskusyjna .

Jest taki temat o Bogu na tym forum.

Jestem osobą nie wierzącą i interesuje mnie tylko "ludzki" aspekt przegrania życia.

Nie potrafię i nawet nie chcę dla ułudy poświęcić teraźniejszości na bycie "przegrańcem"

 

 

intel, Nie przebaczając i tkwiąc w urazie wiążesz się z ta osobę i jeszcze naśladujesz tego człowieka dlatego, że robisz jak on z nawiązką. Wchodzisz w jego rolę czyli nie jesteś wolny.

 

W moim przypadku jest dokładnie na odwrót.

Dopiero zemsta pozwala mi na zerwanie więzi emocjonalnej z winowajcą.

I mówię tu o zemście tak zdecydowanej, że odbiera winowajcy jakąkolwiek chęc eskalowania sporu....

Niewyrównany rachunek powoduje właśnie tą zbędną, niszczącą więź z delikwentem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jego "życie po życiu" to już sprawa dyskusyjna .

Jest taki temat o Bogu na tym forum.

Jestem osobą nie wierzącą i interesuje mnie tylko "ludzki" aspekt przegrania życia.

Nie potrafię i nawet nie chcę dla ułudy poświęcić teraźniejszości na bycie "przegrańcem"

 

intel, Nie przebaczając i tkwiąc w urazie wiążesz się z ta osobę i jeszcze naśladujesz tego człowieka dlatego, że robisz jak on z nawiązką. Wchodzisz w jego rolę czyli nie jesteś wolny.

 

W moim przypadku jest dokładnie na odwrót.

Dopiero zemsta pozwala mi na zerwanie więzi emocjonalnej z winowajcą.

Niewyrównany rachunek powoduje właśnie tą zbędną, niszczącą więź z delikwentem.

 

Nazywasz duchowość "ułudą" :( Trudno mi byłoby Cię przekonać, że jest przeciwnie. Poddam się.

 

A Twój avatar "celtycki krzyż" to przypadek, czy może jesteś tzw. skinheadem?

Bo jeśli jesteś tzw. skinheadem, to Jezus faktycznie do Ciebie nie przemówi.

Ani tym bardziej moja skromna osoba. - nomorewords43

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nomorewords43, nie mam i nie wiem co to.

Ale sugerujesz, że po terapii/uzdrowieniu można wybaczyć?

 

-- 23 lip 2012, 13:50 --

 

psycholog powiedziała mi że wybaczenie nie jest potrzebne

 

Sugeruję, że "wybaczenie nie jest potrzebne" to słowa wyrwane z kontekstu i nie nadają się na motto życia.

Na pewno napisano więcej książek o tym, jak i dlaczego warto wybaczać niż o tym,

że "wybaczenie jest niepotrzebne" A czytać potrafisz.

Wierzę, że do mycia zębów, pracy i w ogóle do egzystencji jako ziemniaka wybaczanie jest niepotrzebne,

ale gdy z ziemniaka ewoluujesz w Człowieka to po prostu nie oceniasz innych i aprobujesz ich i to, co robią.

Ewolucja w Człowieka nie jest obowiązkowa. Ziemniaki mają prawo żyć swoim "szczęściem".

Ja jestem na samym początku drogi, ale wiem, że po drodze do harmonii i szczęścia stracę te przykre nawyki oceniania innych, potępiania ich, obarczania ich winą itp. To kwestia rozwoju. Jeśli czytałeś Biblię to pamiętasz,

że Jezus nie osądzał, jeśli czytałeś mistrzów wschodu, to wiesz, że i oni nie osądzali.

Słyszałem taką metaforę, że dla płaskiej kartki papieru stojący na niej ostrosłup pozostanie trójkątem.

(i kartka będzie z tym szczęśliwa) Takie poglądy, jakie Ty głosisz są potrzebne.

Potrzebne są Tym, którzy dzięki nim będą Tobą manipulować.

Więcej nie powiem. Mam nadzieję, że nie poczułeś się urażony moim wymądrzaniem się?

-nomorewords43

 

Po pierwsze: jestem kobietą.

Po drugie: nie głoszę żadnych poglądów. Zadałam pytanie i zacytowałam wypowiedź specjalisty.

Po trzecie: nie życzę sobie porównywania mnie do ziemniaka i sugestii, że nie jestem człowiekiem.

Po czwarte: dyskusję z tobą na takim poziomie uważam za zakończoną, uważasz się za kogoś lepszego najwyraźniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skinheadem nie jestem. Jestem zbyt wielki oportunistą , żeby identyfikować się z jakimkolwiek ruchem, czy partią.

Można powiedzieć że jestem świeckim prawicowcem ktory dodatkowo jest przeciwny degenerującej asymilacji z obcymi, napływowymi i ekspansywnymi "kulturami" typu islam .

Dodatkowo spełniam wszelkie kryteria "homofoba" jak z ochotą określają mnie lewicujący nihiliści .

 

To tyle.

 

Chrześcijaństwo jest dla mnie nieodłaczną częścią europejskiej kultury i z pewnością przyczyniło się do kulturowego i duchowego rozwoju.

 

Chrześcijaństwo jako kultura i kodeks , nazwijmy to Honorowy, jest mi bliskie . Nie koliduje to na szczęście z moim brakiem zaangażowania w aspekty wiary w nieśmiertelnośc , Zmartwychwstanie i Powtórne Przyjście, oraz Sąd Ostateczny , a co za tym idzie Niebo-Piekło.

 

 

A "Jezus do mnie nie przemówi" bo mam CHAD, a nie schizofrenie :D

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

" Mam nadzieję, że nie poczułeś się urażony moim wymądrzaniem się?"to nie dla mnie to samo co "Autor postu napisał, że nie chciał Cię urazić ", ale ok.

To ja równie dobrze mogę go nawyzywać od powiedzmy marchewek tudziez innych pietruszek, a potem napiszę że nie chciałam urazić. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

" Mam nadzieję, że nie poczułeś się urażony moim wymądrzaniem się?"to nie dla mnie to samo co "Autor postu napisał, że nie chciał Cię urazić ", ale ok.

To ja równie dobrze mogę go nawyzywać od powiedzmy marchewek tudziez innych pietruszek, a potem napiszę że nie chciałam urazić. :mrgreen:

 

"ziemniak" to od mieszkańca planety Ziemia. Ja także jestem ziemniakem.

Naturalnym jest, że skoro Cię obraziłem to nie jestem Człowiekiem przez Wielkie C.

Ale będę bronił twierdzenia, że absolwentka psychologii,

która twierdzi, że wybaczanie nie jest potrzebne nie zasługuje na w tej kwestii na miano "ekspert".

nawet jeśli pomogła wielu ludziom i dorobiła się tytułów naukowych to w tej kwestii zbłądziła.

 

Gdybym chciał Panią celowo obrazić "warzywnie" użył słowa katofel lub frytka.(?)

Natomiast Pani Kafka miała rację , co do tego, że mam typowy syndrom neofity,

bo człowieka "ocenia się" nie po tym, czy chciał kogoś obrazić,

tylko czy ktoś poczuł się przez niego obrażony.

Wątpię czy Pani Kafka przyjęłaby moje przeprosiny, ale Przepraszam Panią Pani Kafko.

Czy wybaczy mi Pani, w sytuacji, gdy ja obstaję przy zdaniu,

że "wybaczanie jest potrzebne"...mi.

-pozdrawiam - nomorewords43

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku jest dokładnie na odwrót.

Dopiero zemsta pozwala mi na zerwanie więzi emocjonalnej z winowajcą.

I mówię tu o zemście tak zdecydowanej, że odbiera winowajcy jakąkolwiek chęc eskalowania sporu....

Niewyrównany rachunek powoduje właśnie tą zbędną, niszczącą więź z delikwentem.

Intel, koncepcja ciekawa, ale nie wyobrażam sobie tej teorii w realu .... nie żyjemy na Dzikim zachodzie, żeby brać sprawiedliwość w swoje ręce... bo sami popadniemy w tarapaty.

Oczywiście można sie uprzeć i samemu realizować prawo dżungli, mniej lub bardziej subtelnie. Przypomina mi sie bodajże ostatnia część "Ojca chrzestnego" . W skrócie : Al Pacino stracił na wojnie z wrogami całą rodzinę. Żone odepchnął od siebie, bo usunęła ciążę, jednego brata sam zabił, bo ten był nielojalny.... w ostatniej scenie zostaje sam.

Całkowicie samotny - tak kończą ludzie, którzy nie potrafią wybaczać ani akceptować błedów innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×