Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lękowcy nie palcie marihuany...


bardziej_plejer

Rekomendowane odpowiedzi

Palenie trawki może na prawdę wywołac stany nerwicowe, a jak ktoś takie ma to i spotęgować.

 

Ja popalałam bardzo rzadko, ot tak ja ktoś coś miał, nie było to jakieś super, często po różnych świnstwach miałam różne telepawki z zimna(trzy koce a mi nadal zimno..) Ale ostatni raz gdy zapaliłam to była masakra...Dostałam totalnej paniki serce waliło mi przez kilka godzin, byłam przekonana, że zejdę na zawał, na nic uspokajanie znajomych, że to taa wrętka. Nie umiałam wyluzować. Gdy już przeszła najgorsza faza, to kolejne dni były masakryczne...Jak na co dzień mam stany depresyjne i nic mi się nie chce, a czasem lęć, to wtedy byłamnon stop przerażona, fizycznie źle się czułam..no coś okropnego, przez kilka dni nie mogłam dojść do siebie i byłam sparaliżowana strachem. Plus był taki, że rzuciłam wtedy jakiekolwiek uzywki które na chwilę dawały mi kopa. Przestałam palić, przestałam pić energy drinki, które piłam nagminnie na moje zmęczenie. Potem trochę terapii, dochodzenia do tego czemu potrzebowałam takiego dowalenia sobie i jakoś przeszedł ten stan. Do dziś jak mam ochotę na papierosa, jak tylko przypomnę sobie tamto piekło to od razu mi się odechciewa...Naprawdę nie polecam nerwicowcom żadnych używek tego typu. Pogłębia schizy. W ogole na ten temat polecam film: "Numb. Facet który się zawiesił" z Mathew Perrym (Chandler z Friendsów) też sobie gościu zajarał raz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

black horse, film w porządku, chociaż nie należy go traktować zbyt dosłownie, ot zwykła dżamerykańska komedia, całkiem przyjemna :) odnosząc się do tematu: jak najbardziej NIE! nie palcie. nie tylko dlatego, że marihuana bezpośrednio może wywoływać stany lękowe, ale działa też długofalowo. oprócz tego, jak to ładnie ujął mój kolega, że ganja robi z ciebie debila, to może działać jako wyzwalacz w przypadku wielu zaburzeń psychicznych i pogłębiać stan już nabytych. mówiąc debila mam na myśli spadek wydajności funkcji poznawczych, fluencji słownej i ogólną papkę z mózgu, tj. sytuację, w której bawią nas rzeczy absolutnie nieśmieszne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niepopularną będzie moja opinia, ale uważam, że MJ w rozsądnych dawkach, ze sprawdzonych źródeł (czysta) i o odpowiedniej odmianie może pomóc, a przynajmniej nie szkodzić...Co nie zmienia faktu, że część osób w ogóle nie powinna palić - najwięcej zależy od naszego nastawienia, naszej psychiki, w ogóle tego co mamy w głowie... Marihuana pogłębia nasze stany, przemyślenia... Nie radzę ogólnie palić nikomu, jak ma zły humor, czy niestabilny stan psychiczny...MJ to pogłębi.

Osobiście po alkoholu mam dużo gorsze "fazy"...

 

Ale wiadomo - najważniejsze to odczytywać sygnały, które wysyła nam nasz organizm i jeśli coś źle na nas działa, to tego nie używać. Albo po prostu - nie korzystać z używek w ogóle...;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja po mary mam takie jazdy ze chce sie zabic ostatnio sie ciolem bo juz myslalem ze jestem homo kiedys sobie obiecalem ze juz nigdy nie zapale ale jednak to zrobilem myslalem ze juz wszystko jest w miare normalnie i ze juz moge i tak w sumie nadal nie weim czy jestem homo czy nie zreszta stan po upaleniu czuje jeszcze 3 dni pozniej nie potrafie wyjsc z domu a najgorsza fobia to chyba zeby zobaczyc dziewczynie prosto w oczy i nic nie zobaczyc

 

-- 30 lis 2011, 17:42 --

 

palilem w sumie juz z 3 lata kiedys byl to hardcore ze tak powiem dzien w dzien przez rok moze wiecej pozniej jakos juz mniej a teraz staram sie wogule nie palic a co do alkoholu to tez mam po tym straszne jazdy chodzi tutaj raczej o drugi dzien i uwiezcie mi kac przy tym to piksu nawet taki najwiekszy jazda caly czas o orientacji zero checi do zycia pekajaca glowa to tylko kilka objawow.Ale i tak alko przy MJ dla mnie to w sumie nic.

MJ to masakrator mojego mozgu pamietam jak palilem na miescie to nie moglem na nikgo spojrzec bo balem sie ze do mnie podejdzie ogolnie schizy w sumie to mega schizy ze zachwile mnie policja dorwie przez ostatni rok w sumie mialem same bad tripy ale chec zapalenia i znalezenia sie w tym innym swiecie byla wieksza wiem ze ciezko wam to ogarnac ale tak było nie bylem się w stanie oglądać za dziewczynami chociaż chciałem ale balem się ze jak jakaś do mnie podejdzie to się zmieszam zacznę mówić głupoty i się okaże ze jestem homo to jest taki mega strach czasami dostalem paralizu juz w glowie ze jak podejde pod ta dziewczyne zaczne z nia gadac i wogule a pozniej zchiza ze jestem gejem i taki paraliz jak bym juz zwariowal jak by calkiem mnie zrylo takie zapatrzone przed siebie warzywow ze zniszczonym zyciem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest tak, że marhuana "produkuje" lęki. Marihuana powoduje zwiększenie doznań, jeżeli lubisz siebie, świat i ludzi, to marihuana to zintensyfkiuje. Oczywiście robi to samo z tymi negatywnymi sprawami, a nawet jak lubisz siebie i ludzi, a w trafi Ci sie trudniejszy dzień, do tego przypalisz zielsko, a nie daj boże jesteś słaby psychicznie i wrażliwy, wtedy mamy wspaniały fudament pod lęki i fobie, które marihuana spotęguje, a twoja świadomość przyswoi.

 

Kochani, rzucajcie cały ten syf i odyzskajcie siebie, nawt sie sięgajcie po 1! piwko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja historia z marihuana zaczela sie okolo kwietnia chyba od wakacji palilem dzien w dzien i nie widzialem jakis efektow ubocznych bylem przekonany ze to jest rzecz dobra ze wrecz leczy i bylem za legalizacja. Od pewnego czasu dokladnie po wakacjach moja faza ktora zawsze byla spoko czyli smiechawa rozkminy przerodzila sie w chora jazde caly czas rozmyslanie ze ktos sie na mnie patrzy ze ktos o mnie gada ze ktos mnie sledzi nie raz jak wracalem sam do domu spalony to bieglem bo sie balem ze cos sie stanie. Teraz przezywam koszmarne lęki ktorych nie zycze nikomu codziennie zmagam sie z myslami o roznych chorobach czy to choroba serca bialaczka rozne raki rozmyslanie co by sie stalo gydybm umarl i zostawil moja rodzine. Chodze po lekarzach i robie sobie badania sa chwile ze jestem 100% pewny ze jestem na cos chory (bo zle sie czuje na tej podstawie tak twierdze) i wtedy mam zmule totalna przez caly dzien. Lekarze mowia mi ze jestem zdrowy robilem morfologie krwi ktora wyszla bardzo dobrze ale ja nadal czuje sie dziwnie oslbaiony bez checi do zycia jakbym byl chory. Czy to mozwliwe ze jestem w pelni zdrowy a te uczucie ktore mam jest spowodowane paleniem marihuany i moimi lekami? Czy ktos z was mial cos takiego? Prosze o odpowiedz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stary, kto może wiedzieć lepiej skąd sie bierze ta zmuła, jak nie Ty? Negatywne myśli mają ogromny wpływ na nas, pożerają dużo energii, ciało dostaje baty, więc jest wymęczone, a gdy jest wymęczone różne objawy mogą sie pojawić, fizyczne jak i psychiczne, bo umysł jest zintegrowany z ciałem. Kiedy ciało choruje, choruje i umysł, kiedy choruje umysł, choruje i ciało.

 

Mało prawdopodbne jednak, że jesteś chory, za mały przedział czasu. Ja widze tą historie tak, twoja podświadomośc tworzy lęki o zagrorzeniu, twoje ciało reaguje na nie negatywnie, odbierając przez to ogromną ilość energii, działa to na zasadzie karuzeli, jedna negatywna myśl tworzy następną, a ta następną i tak w kółko macieja, twój organizm sie osłabia, wtdy umysł szuka powodu, który powoduje te osłabinia, oczywiście zdajesz sobie sprawe z tego, że powodem osłabienia mogą być ataki lękowe, jednak kiedy juz człowiek ma osłabioną psychike pojawia sie w życiu, co raz więcej wątpliwości, więc umysł szuka, jak najwięcj możliwych powodó zaistniałej sytuacji, mnoży problemy, bo ma wątpliwości.

 

Na moje, masz nerwice lękową i to ona powoduje osłabienia, jednak możesz zrobić ogólne badania, żeby w jakimś stopniu uspokoić swoją głowe. Zacznij sie jednak zastanawiać, co tak przeraża twoją głowe, że tworzy lęki.

"Ludzie na mnie patrzą" no dobra, ludzie na Ciebie patrzą, ale z pewnościa pod tą warstwą jest jakaś kolejna, może boisz sie braku akceptacji, może czujesz sie odstawiony, ludzie nie poświęcają Ci uwagi, a może masz jakieś kompleksy?

szukaj odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co mi jest? Podejrzewam nerwicę lękową/hipochondrię.

 

Jest to mój pierwszy post na tym forum i chciałbym na wstępie wszystkich przywitać! :)

 

Więc tak. Zacznijmy od początku.

Mam 18 lat. Zawsze byłem wesołym, otwartym chłopakiem. Mam kochającą kobietę, byłem szczęśliwy. Niczym się nie przejmowałem.

W swoim życiu próbowałem marihuany 3 razy. Za 1 razem nic. Potem za rok 2 raz. Dalej nic. Aż doszedłem do 3 razu...

Była to akurat końcówka wakacji, więc wiadomo ponury nastrój z tym związany. Poszedłem z dziewczyną i znajomymi nad wodę, wszystko fajnie. Wróciłem do domu gdzieś o 18.

Poszliśmy wieczorem do pubu coś zjeść/wypić. Dodam, że byłem bardzo zmęczony. Tak się złożyło, że znajomi podpalali MJ. Stwierdziłem. Czemu nie, chociaż dziewczyna widząc co chcę zrobić miała pewne obawy. Wypiłem jakieś pół piwka i zapaliłem. No i się zaczęło...

Najpierw niewyobrażalny lęk, mrowienie twarzy, kończyn, duszności, uczucie suchości w gardle i na całym ciele. Przepijanie piwem tylko pogarszało sprawę. Panikując w końcu powiedziałem dziewczynie, żebyśmy się przeszli. Myślałem, że umrę zwłaszcza, że duszności skojarzyły mi się z dzieciństwem kiedy to miałem takie akcje, ale wyrosłem z tego.

Zrobiliśmy rundkę, troche się uspokoiłem. Wróciłem do domu i zacząłem czytać o takich akcjach, kiedy miną, co to może być, ile taka zła faza trzyma.

Obawiam się, że przez to za bardzo się nakręciłem. Na 2 dzień jak wstałem zacząłem jakoś dziwnie wszystko postrzegać. Więc znowu zacząłem czytać w internecie, nakręcać się, że to derealizacja. Może to było i to, bo z tego co wiem występuje taki "KAC" po THC.

Od tej pory zacząłem ciągle obserwować swoje ciało. To się chyba nazywa hipochondria.

Zastanawiać się "czy już mi nic nie jest? A co jeśli ja ześwirowałem?". Np patrze się na jakiś przedmiot i zastanawiam się "czy ja go wcześniej jakoś inaczej nie widziałem?"

Od tej pory minęły jakieś 4 miesiące. Sądziłem, że to przejdzie, ale obawiam się, że nabawiłem się przez to nerwicy.

Ciągle odczuwam dziwny lęk, dzisiaj miałem nawet "atak" podobny do tego co podczas palenia. Jestem płaczliwy bo bo strasznie męczy psychikę. Nic mnie nie cieszy. Odczuwam nudę, otępienie, nic nie ma sensu, nic mi się nie chce. Mam ogromnego moralniaka z powodu palenia, jak również z tego powodu że "zepsułem" życie swoje, moich rodziców, którzy byli zadowoleni z syna jak i mojej dziewczyny która czuła się idelanie w związku. Prześladują mnie myśli egzystencjalne (mam takie wizje, że np jestem chory psychicznie, a moja dziewczyna płacze z tego powodu).

 

Co na to powiecie? :) Jak to zwalczyć? :) Czy nie zepsułem sobie psychiki na zawsze? :)

Z góry dziękuję za odpowiedzi.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Również nie polecam palenia, wpadałem po nim w panikę i w ogólny nieprzyjemny stan, to nie jest dla ludzi o słabych nerwach a tak na prawdę to nie jest dla nikogo. Ktoś tu pisał, że zna ludzi, którzy palą wiele lat i normalnie funkcjonują ale to żaden argument. Kto wie, co siedzi w ich głowach? Mój znajomy po odstawieniu stwierdził, że poprawiła mu się pamięć, koncentracja i samopoczucie, do tej pory rzeczywiście był nieco 'odrealniony', tj. komunikacja z nim była ciężka.

To, że robi się leki na marihuanie to nie znaczy, że można sobie palić bez szkody dla własnego zdrowia. Poza tym byłbym ostrożny, nie raz firmy farmaceutyczne wypuszczały coś, co niby było całkowicie bezpieczne a potem okazywało się, że jest to niezwykle groźne. Jasne, jak ktoś ma stwardnienie rozsiane to będzie słusznie szukał każdego środka, który uśmierzy jego ból ale reszta ludzi powinna unikać marihuany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam od ponad roku ( już:( ) mam derealizacje po trawie pewnego dnia zapalilem jak zawsze i zaczelo sie MASAKRA! i tak tkwie do dzisiaj bywalo lepiej ale teraz znowu gorzej, ten stan psychiczny dziwny ( dd) piski w glowie ( uszach) zawroty glowy i bole glowy nie mijaja!!!!! Jakos czas nie leczy mnoich ran!Czy ktos mial podobnie? Czy komus to minelo???? Ja jestem niezdolny do zycia!!!!!

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZDECYDOWANIE NIE !!! Co prawda paliłem kilkanaście lat temu ale to była bardzo słaba trawa i wtedy nic mi nie było.

 

Niestety jakieś 5 lat temu po ostrej zabawie całonocnej na mazurach postanowiłem zapalić - tak koło 4 nad ranem ... ze znajomymi. Na początku wszyscy się śmiali ale później wszystkim przeszło. ...ja usiadłem z dala od nich pod drzewembyłem przerażony, drżałem i mówiłem na głos:Tylko spokojnie, nic się nie dzieje, nic się nie dzieje (Ci znajomi w ogóle nie wiedzieli, że można mieć takie jazdy) :shock: pamiętam, że ostatkiem sił doszedłem do domku i się położyłem... oczywiście się modliłem, a później jeszcze zbudzili mnie po dwóch godzonach snu. ...dzień miałem doszczętnie rozwalony - kac, plus utrzymywał się ten lęk, plus przewód pokarmowy. Wtedy faktycznie się bałęm, że umrę a na dodatek byłem- niepełnoletni i to był obóz organizowany przez znajomą moich rodziców...więc bałem się i jej reakcji i szpitala i tego że nikt mi nie będzie w stanie pomóc i ja zawsze ten grzeczny będę musiał się przyznać że "ćpam" .... to by była afera na całą rodzinę ;)

 

Od tamtej pory kompletnie nie palę i nie polecam. Nie wiem czy to mi zaszkodziło bo się nałożyło niewyspanie i alkohol czy tak mają wszyscy lękowcy ...ale chyba to drugie. To forum to potwierdza !!

 

 

A i jeszcze jeden znajomy co wcześniej nie palił ale miał nerwicę i się leczył środkami pojechał odwiedzić znajomą w Amsterdamie. OCzywiście główny pkt. wycieczki to to co w Polsce zakazne !! mówi, że jak zapalił to trzy godziny siedział przerażony, serce mu biło jak oszalałe i się patrzył w ziemię myślał, że umrze .... to był jego pierwszy i ostatni raz !

 

Jak widać środki psychoaktywne nie są dla wszystkich i chyba lękowcy raczej powinnni albo je omijać albo używać z bardzo wielkim umiarem i tylko w przypadku dobrego nastawienia ...w innym przypadku jak sądzę mogą wyjść jeszcze gorsze lęki !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja odczuwam jedynie lekkie nasilenie objawów po trawce. Wystarczy to jednak bym palił bardzo rzadko i niewielkie ilości. Tym bardziej że teraz różne gówno dodają do ziela by lepiej oddziaływało. Co innego lajtowa roślinka którą się samemu gdzieś na działkach wyhoduje na lato, co innego towar niewiadomego pochodzenia który zostaje wzbogacony rozpuszczalnikiem tak by powalić bawołu. :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tym bardziej że teraz różne gówno dodają do ziela by lepiej oddziaływało. Co innego lajtowa roślinka którą się samemu gdzieś na działkach wyhoduje na lato, co innego towar niewiadomego pochodzenia który zostaje wzbogacony rozpuszczalnikiem tak by powalić bawołu. :x

takie rzeczy nie mają miejsca, ot uliczny mit o chemicznej marihuanie. nie mniej - nie palcie. ganja jest doskonałym katalizatorem wszelkich zaburzeń psychicznych, a jeśli już jakieś posiadacie w koszyku rozmaitości, to może nasilać objawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też dołączam się do chóru. Depresja i nerwica lękowa + THC to bardzo duże zło. Powiem więcej - palenie czegokolwiek innego niż nikotyna to cholernie duże ryzyko. Odradzam wszelkich mieszanek, szałwii i innych - kilka godzin na Marsie, strach związany z utratą kontroli nad własnym mózgiem, oddechem, sercem, ogólnie motoryką - bez żartów, to może zabić takiego wrażliwca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jest taki film dokumentalny, który można ściaganć z netu, opowiada histroie kilku osób, które palać marihuane

zachorowały na choroby psychiczne, była tam nerwica, schizofrenia czy CHAD. Ogólnie film traktuje o tym,

że gdyby te osoby nie sięgły po ten narokotyk być może do dziś były by wolne od tych chorób. Okazuje się więc

że palenie marihuany jest niebezpieczne dla tych osób, które mogą być nosicielami zaburzen psychicznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak ale to chyba nie dostały tych schorzeń po jednorazowym użyciu tylko raczej po długotrwałym, częstym używaniu i ignorowaniu kolejnych stadiów choroby. Nie wydaje mi się, że po jednym czy dwóch zapaleniach dostałem schizofrenii. Zresztą objawy nie te.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, mam ogromną nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda i może mi pomoże. Mam 21 lat i jakieś 2 lata temu zapaliłam ze znajomymi trawkę, i miałam słaby film... Myślałam, że to jednorazowe zdarzenie, więc gdy ok 2 miesiące temu miałam okazję, postanowiłam znów zapalić. Niestety uczucie powtórzyło się. To był ostatni raz gdy zapaliłam, postanowiłam skończyć z trawą, ogólnie w życiu zapaliłam jakieś 4 razy, nie więcej.

Mieszkam sama na stancji, już wcześniej przeszkadzało mi, że mieszkam na niej sama, ale nie do tego stopnia, żeby popadać w depresję. Ogólnie jestem bardzo aktywna, ludzie kojarzą mnie jako osobę wiecznie uśmiechniętą i silną psychicznie. Wszyscy moi znajomi podziwiali mnie zawsze, że podchodzę do wielu rzeczy z takim luzem. To egzaminy na uczelni, a nawet życie prywatne. Coś mi się nie układało, a ja wciąż potrafiłam się cieszyć życiem. Zwłaszcza, że 2 miesiące temu zaczęłam się z kimś spotykać i tym samym odnalazłam swoją bratnią duszę. Znalazłam pracę na sezon, dobrze płatną co prawda 12 h dziennie, ale tryb siedzący. Fakt, że musiałam wcześnie wstawać, późno chodzić spać, a ostatnio zaniedbałam swoje odżywianie, i sypianie. Zdarzało się, że nie piłam w pracy w ogóle wody, żeby nie robić sobie później dodatkowych przerw na skorzystanie z toalety. Pierwszy objaw to taki, że zaczęły mi się trząść ręce.. od zawsze mi się trzęsły, ale ostatnio tak, że nie mogłam utrzymać kubka z kawą. Wiele osób mówiło mi że mogę mieć problemy z tarczycą, bo jestem strasznie chuda, a jem bardzo dużo, pocę się, trzęsę, mam kołatanie serca. Któregoś dnia wróciłam do domu z pracy i nie mogłam wysiedzieć w miejscu. Poczułam się właśnie tak jakbym paliła marihuanę. Zaczęłam się trząść, poczułam wewnętrzny lęk, niepokój, miałam wrażenie że jestem nierealna, jakby ktoś wyssał całą radość z mojego życia. Wzięłam lek uspokajający i udało mi się zasnąć. Jednak następnego dnia znów tak się poczułam i mój tata zabrał mnie do lekarza rodzinnego. Ten, powiedział, że to stres i przemęczenie, że mam lekką depresję i przepisał mi hydroxyzynę i brać 2 tabletki na noc. Jednak jak wróciłam do domu pojawiły się znów lęki i strach przed niczym. Nawet po zażyciu leku strach i lęk nie przechodził. Więc postanowiliśmy pojechać na pogotowie. Tam pan potraktował mnie w ten sposób, że machnął ręką i powiedział, że muszę brać hydroxyzynę w syropie rano i wieczorem i zwiększoną dawkę. Wróciłam do domu, po zażyciu kolejnej dawki jakoś mi troszkę się polepszyło, udało się spokojnie usnąć, ale nie wyspałam się. JUestem non stop na środkach uspokajających bo inaczej nie mogę funkcjonować. Nie wiem co mam robić, do kogo się zgłosić, kto mógłby mi pomóc... Mam wrażenie, że będę musiała się już z tym męczyć do końca życia.. Ciągłe uczucie lęku, chcuiałoby się wyjść z własnej skóry a nie można... Proszę powiedzcie mi gdzie mogę szukać pomocy? Boję się, że jestem wariatką i zmkną mnie w psychiatryku...

 

-- 21 lip 2012, 15:38 --

 

Witajcie, mam ogromną nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda i może mi pomoże. Mam 21 lat i jakieś 2 lata temu zapaliłam ze znajomymi trawkę, i miałam słaby film... Myślałam, że to jednorazowe zdarzenie, więc gdy ok 2 miesiące temu miałam okazję, postanowiłam znów zapalić. Niestety uczucie powtórzyło się. To był ostatni raz gdy zapaliłam, postanowiłam skończyć z trawą, ogólnie w życiu zapaliłam jakieś 4 razy, nie więcej.

Mieszkam sama na stancji, już wcześniej przeszkadzało mi, że mieszkam na niej sama, ale nie do tego stopnia, żeby popadać w depresję. Ogólnie jestem bardzo aktywna, ludzie kojarzą mnie jako osobę wiecznie uśmiechniętą i silną psychicznie. Wszyscy moi znajomi podziwiali mnie zawsze, że podchodzę do wielu rzeczy z takim luzem. To egzaminy na uczelni, a nawet życie prywatne. Coś mi się nie układało, a ja wciąż potrafiłam się cieszyć życiem. Zwłaszcza, że 2 miesiące temu zaczęłam się z kimś spotykać i tym samym odnalazłam swoją bratnią duszę. Znalazłam pracę na sezon, dobrze płatną co prawda 12 h dziennie, ale tryb siedzący. Fakt, że musiałam wcześnie wstawać, późno chodzić spać, a ostatnio zaniedbałam swoje odżywianie, i sypianie. Zdarzało się, że nie piłam w pracy w ogóle wody, żeby nie robić sobie później dodatkowych przerw na skorzystanie z toalety. Pierwszy objaw to taki, że zaczęły mi się trząść ręce.. od zawsze mi się trzęsły, ale ostatnio tak, że nie mogłam utrzymać kubka z kawą. Wiele osób mówiło mi że mogę mieć problemy z tarczycą, bo jestem strasznie chuda, a jem bardzo dużo, pocę się, trzęsę, mam kołatanie serca. Któregoś dnia wróciłam do domu z pracy i nie mogłam wysiedzieć w miejscu. Poczułam się właśnie tak jakbym paliła marihuanę. Zaczęłam się trząść, poczułam wewnętrzny lęk, niepokój, miałam wrażenie że jestem nierealna, jakby ktoś wyssał całą radość z mojego życia. Wzięłam lek uspokajający i udało mi się zasnąć. Jednak następnego dnia znów tak się poczułam i mój tata zabrał mnie do lekarza rodzinnego. Ten, powiedział, że to stres i przemęczenie, że mam lekką depresję i przepisał mi hydroxyzynę i brać 2 tabletki na noc. Jednak jak wróciłam do domu pojawiły się znów lęki i strach przed niczym. Nawet po zażyciu leku strach i lęk nie przechodził. Więc postanowiliśmy pojechać na pogotowie. Tam pan potraktował mnie w ten sposób, że machnął ręką i powiedział, że muszę brać hydroxyzynę w syropie rano i wieczorem i zwiększoną dawkę. Wróciłam do domu, po zażyciu kolejnej dawki jakoś mi troszkę się polepszyło, udało się spokojnie usnąć, ale nie wyspałam się. JUestem non stop na środkach uspokajających bo inaczej nie mogę funkcjonować. Nie wiem co mam robić, do kogo się zgłosić, kto mógłby mi pomóc... Mam wrażenie, że będę musiała się już z tym męczyć do końca życia.. Ciągłe uczucie lęku, chcuiałoby się wyjść z własnej skóry a nie można... Proszę powiedzcie mi gdzie mogę szukać pomocy? Boję się, że jestem wariatką i zmkną mnie w psychiatryku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim. Mam 22 i pół roku i zdarzało mi się okresami dość często popalać mj na przestrzeni około trzech lat. Zaczynałam na spotkaniach z przyjaciółmi i znajomymi, a później paliłam również sama w domu. Bardzo często przesadzałam i kończyło się straszną "bombą", jednak mniej więcej w ciągu pierwszych dwóch lat nie doświadczyłam zbyt wielu negatywnych wrażeń. Dopiero po dłuższym czasie podczas palenia pojawiały się u mnie dziwne myśli - albo strach przed czymś nieokreślonym, bardzo szybkie bicie serca. Pomyślałam, że palę zbyt duże ilości na raz, jednak te nieprzyjemne stany i lęki zaczęły się pojawiać w różnych sytuacjach również gdy nie paliłam (np po tygodniu od odstawienia). Czasem jakiś nagły lęk, innym razem zawroty głowy albo szybkie bicie serca, nagłe uczucie wyziębienia. Mimo to popalałam jeszcze jakiś czas do momentu gdy nie byłam już w stanie znieść tych odczuć - wtedy odstawiłam. Przerażało mnie to, że nawet po kilku miesiącach wszystko wracało w różnych momentach. Poza tym stałam się nerwowa, często nie potrafiłam zasnąć - nawet najcichsze dzwięki za oknem lub za ścianą były bardzo męczące. Dostawałam zawrotów głowy w zamkniętych pomieszczeniach, a jednocześnie czułam jakby lęk przed otwartą przestrzenią (np nie mogłam spojrzeć na niebo bądź odległe budynki bez nieprzyjemnych przeżyć). Gdy upłyneło wiele miesięcy to wszystko zaczeło powoli przechodzić - ale wylałam rzeki łez i ogólnie bardzo się wycierpiałam. Wczoraj wieczorem zapaliłam ze znajomymi po bardzo długiej przerwie i to było o wiele za dużo. Przez własną głupotę ponownie musiałam znosić ten koszmar :( do teraz nie czuję się zbyt dobrze. Teraz już wiem, że na pewno nie powtórzę tego błędu. Jeżeli przeżywasz coś podobnego - koniecznie odstaw mj i inne używki! Wizyta u lekarza też nie zaszkodzi - ale znajdź takiego co ma dobre opinie i zajmie się Tobą, ponieważ wielu psychiatrów przepisuje tylko jakieś swiństwa i odsyła do apteki ;)

 

Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim udanych powrotów do "normalności" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uff.. hm.. ja mam problem który polega na tym ze na początku lipca zapaliłam 3 raz w życiu marihuanę dostałam dziwnego ataku paniki, serce zaczęło mi szybko bić.. miałam odlot jakiego nigdy nie miałam, i od tamtego zdarzenia mam dziwne wrażenie, ze zaraz zasłabnę, boje się wychodzić z domu, chodzić na imprezy... mam wrażenie ze mam coś w głowie ale to tylko moja psychika, rozmawiam normalnie, mam porostu taki lek przed światem, z byle czego plącze.. nie chce mi się nic robić, nie chce martwic rodziców bo wydaje mi się ze ja sobie to wmawiam.. co mam zrobić.. dodam jeszcze ze w nocy, mam dziwne myśli i nie mam pojecie skąd one się biorą... Wydaje mi sie ze wtedy spanikowałam i teraz cały czas o tym myślę..Prosze , napiszcie jakaś :( :( :( :( opinie na ten temat..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Effyyy, to na pewno minie i tyle mogę Ci powiedzieć. Marihuana była niegdyś moją ulubioną używką, paliłem z kolegami, sam, do filmy, do komputera, ale odkąd borykam się z nerwicą, to po prostu nie współgra. Stany po tym są strasznie dziwne i Tobie też radzę tego nie łaczyć, szkoda zdrowia i nerwów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, że marichuana może nasilać niepokój i wywoływać lęki. Sam palę od 9 lat może niewiele ale jednak. Tydzień temu zapaliłem lufkę będąc na tramalu. przez godzinę silny lęk i obawa o swoje życie. Nie radzę takiej mieszanki dla lękowców. Tramal biorę od tygodnia bo jestem po ciężkim wypadku samochodowym. Nigdy więcej zioła z tym. Masakra.

 

-- 25 sie 2012, 22:27 --

 

Do effyyy - Kilka lat temu po zażyciu amfetaminy dostałem w nocy panicznego napadu lęku. Najpierw serce waliło jak oszalałe i przerażenie że umrę ale leżałem i walczyłem z tym uczuciem. Potem serce uderzało raz bardzo mocno jakby mnie ktoś ścisnął za klatkę piersiową i oddechu nie mogłem złapać, dusiłem się a serce nie biło ze 15 20 sekund i sytuacja powtarzała się kilka razy aż próbowalem wstać z łóżka i upadłem na ziemię bo okazało się że mnie jakby od pasa w dół sparaliżowało. Leżałem, czekaŁEM NA POGOTOWIE BO RODZICE WEZWALI I NA ŚMIERĆ. jAK PRZYJECHALI DOSTAŁEM 2 ZASTRZYKI USPOKAJAJĄCE I DO SZPITALA POD KROPLÓWKĘ. POTEM PSYCHIATRYK 1 DZIEŃ I 13 DNI DETOKSU. ROK CZASU MĘCZYŁEM SIĘ Z LĘKAMI NAWRACAJĄCYMI Z BYLE POWODU, BAŁEM SIĘ LUDZI, BAŁEM SIĘ WŁASNYCH MYŚLI. dZIĘKI XANAXOM I DOXEPINIE DOSZEDŁEM DO SIEBIE A LĘKI ZMIENIŁY SIĘ W NIEPOKÓJ. nAUCZYŁEM SIĘ ROZPOZNAWAĆ OBJAWY LĘKU I GO TŁUMIĆ W ZARODKU BEZ LEKÓW. EFFYYY WIARY W SIEBIE, IDŹ DO PSYCHIATRY A ON CI POMOŻE DOJŚĆ DO SIEBIE. bENZODIAZEPINY TŁUMIĄ LĘK ALE GO NIE LECZĄ, ANTYDEPRESANTY SĄ NA NERWICE KTÓRĄ Z PEWNOŚCIĄ JUŻ MASZ, TAKI PANICZNY NAPAD LĘKU WYWOŁUJE W CZŁOWIEKU JAKBY TAKĄ TRAMĘ PSYCHICZNĄ I TRZEBA TROCHĘ CZASU ABY DOJŚĆ DO SIEBIE. mOŻE ŁATWO MI TERAZ MÓWIĆ ALE Z LĘKAMI NIE WOLNO WALCZYĆ BO WTEDY ONE SIĘ NASILAJĄ. nAJLEPIEJ ODWRÓCIĆ SWOJĄ UWAGĘ OD LĘKU I GO ZIGNOROWAĆ A SAM MINIE. kAŻDY MA SWOJE SPOSOBY, JA TAM BOJĘ SIĘ CZASAMI ALE ŚMIEJĘ SIĘ LĘKOWI W ''TWARZ'' I CO MI TERAZ ZROBISZ??? NIE BOJĘ SIĘ CIEBIE, gDY SIĘ BOISZ SKUPIASZ SWOJĄ UWAGĘ NA BICIU SERCA, ODDECHU, CZEKASZ CO STANIE ZŁEGO SIĘ ZA CHWILE. LĘK NASILA SIĘ, JESTEŚ CORAZ BARDZIEJ BEZRADNA(Y), ROZPROSZTE MYŚLI, A NIECH SIĘ DZIEJE CO CHCE, TAK NAPRAWDĘ TO WYTWÓR TWOJEGO UMYSŁU, PO CO WALCZYĆ. lĘK IDZIE STŁUMIĆ :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za szybka odpowiedz.. To juz trwa 2 miesiące i sobie jakoś radze, cały czas próbuje myśleć o czym innym , mieć inne zajęcie, za tydzień idę do szkoły.. morze akurat wszystko mi przejdzie, chciałabym.. poszłabym do psychiatry ale wtedy musiałabym powiedzieć wszystko moim rodzicom, a wtedy gdy moja mama sie dowie ze paliłam marihuanę zabije mnie i całkiem straci zaufanie do mnie.. mam nadzieje ze jak wytrzymałam te 2 miesiące, chodz byly i są na prawdę ciężkie to wytrzymam jeszcze trochę a dezeli nie to wtedy pomyśle nad psychiatra, a to co napisałeś ze nie trzeba bać się leku i śmiać się z tego, to jest bardzo dobry sposób.. dzięki wielkie :) Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×