Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

zaklopotana33, czy masz jakieś problemy? W domu, w swoim środowisku? Może czujesz się zagubiona? Czy coś konkretnego wywołuje w Tobie smutek, czy ogólnie masz obniżony nastrój? Opowiedz coś więcej. Może boisz się przyszłości?

 

 

 

Wiesz myślę,że to raczej związane jest z przeszłością moją bo często jako dziecko byłam świadkiem kłótni w domu, później byłam trzymana pod "kloszem" musiałam wracać wcześnie do domu, wymagania od matki, mam starszą siostrę ona zawsze dobrze się uczyła czerwone paski na świadectwie ja przeciwnie miałam problemy z nauką, dodatkowo mam żal do ojca bo gdy byłam dzieckiem tzn w przedszkolu moja matka wyrzuciła go i zabierał mnie na weekendy ale jak poznał kobietę zapominał o mnie po komunii zniknął na 2 lata choć wiedział gdzie mieszkam gdzie chodzę do szkoły zero kontaktu z jego strony a ja co piątek czekałam przy oknie na niego, kiedyś przyjechał w kwietniu z mikołajem i prezentem urodzinowym (urodziny mam w lutym) , teraz mieszkam z chłopakiem oczywiście przy wyprowadzce usłyszałam wiele przykrych słów , matka chciała mi wmówić, że przeze mnie ma depresje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, jestem tu nowa. Mam 28 lat. weszłam tu dziś bo..... dni jak dziś wyprowadzają mnie z równowagi. co się stało? Miałam oddać raport w pracy, okazało sie, że jest źle zrobiony, musze od nowa, nawet nie wiem za bardzo jak.

Wiem, że to śmieszne, banalnie głupi problem- ale uważam, że to tylko efekt CZEGOŚ.

Człowiek "normalny" machnie ręką i zrobi kolejny, a ja....załamałam się. czemu o tym piszę? KIEDYŚ TAK NIE BYŁO. Byłam osobą silną psychicznie, do teraz zachęcam innych do posiadania i rozbudzania w sobie nadziei, wiary i miłości wobec bliźnich ,siebie, swojej przyszłości, wszyscy mają mnie za silną osobę, a ja pękam w takich głupich momentach. Nie wiem czemu!! Jak mówię: kiedyś było inaczej, po zapoznaniu się z problemem robiłam szybką strategie, działałam, nie zrażały mnie porażki.

Najbardziej martwi mnie moje życie zawodowe- życie prywatne mam bardzo udane, szczęśliwe.

Nie wiem dlaczego kiedys z silnej osoby stałam się takim mięczakiem!! :why:

i wygląda to tak, ze mój nastrój i poczucie siły jest uzależniony od danego dnia, momentu tego dnia- jest bosko, czuję się szczęśliwa gdy taka czarna chmura jak ta potrafi mnie totalnie wyprowadzić z równowagi. Nie chcę tak!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy osoba lecząca się od lat, mająca papiery (tylko zab. depresyjno-lękowe itd), gdy popełni przestępstwo to jest karana normalnie ?

jakie są procedury w takim przypadku ? kto podejmuje decyzje o tym że jest się w pełni poczytalnym lub nie ?

 

nawet diagnoza np. zaburzeń psychotycznych nie wyłącza z odpowiedzialności odpowiedzialności karnej. Zazwyczaj osoby chore psychicznie odpowiadają za popełnienie przestępstwa. Oczywiście odpowiedzialność wyłącza stan psychozy, głód narkotykowy, zaburzenia depresyjno-lękowe nie. Jedynie stan zaburzenia świadomości wyłącza odpowiedzialność. Decyzję podejmuje biegły sądowy.

 

-- 20 lip 2012, 20:54 --

 

Wkurza mnie ta cała depresja. Leki, terapia - ile to może trwać? Ciężko mi zaakceptować że mam jakąś depresję, dziwaczny pomysł, chociaż i tak wolę to od zaburzeń psychotycznych :/ O co w tym wszystkim chodzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że zajmuje wasz czas własnymi problemami, ale myślę, że macie duże doświadczenie jeśli chodzi o depresję i znane są wam różne jej przypadki. Mój jest specyficzny, gdyż po 1,5 miesięcznej kuracji sulpirydem 200 mg i anafranilem 75 g nie widzę żadnej poprawy własnego stanu psychicznego. Większość dnia najchętniej spędzałbym w łóżku, nawet wykonanie najmniejszej czynności jest dla mnie trudne z powodu fizycznego zmęczenia i braku samozaparcia.Nie chce mi się uczyć ani pracować bo uważam, że nic na świecie nie ma sensu. Byłem miesiąc w szpitalu, tam zakochałem się w dziewczynie, która nie chce mnie znać. Nie popełniam samobójstwa bo nie mam odwagi, ale życie naprawdę nie jest dla mnie przyjemnością.Czy skoro anafranil nie zadziałał to moge mieć nadzieję, że leki nowej generacji pomogą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogą pomóc anafranil to lek podobny do ssri a wiec jeśli nie pomógł to i ssri mało prawdopodobne aby pomogły .Bardziej warto spróbować amitryptyliny ,innych trójpierscieniowych ,lub edronaxu .Na pewno skoro serotonina nie pomaga warto spróbować czegos noradrenergicznego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Domino467 Ja po pół roku leczenia trafiłam na odpowiedni zestaw leków dla mnie. U mnie sulpiryd się nie sprawdził. Ketrel, rispolept też nie. Dopiero na zestawie wenlafaksyny i fluanxolu czułam się normalnie. Na każdego leki działają inaczej, trzeba szukać, testować różnych aby trafić na jakiś odpowiedni. Jest mnóstwo możliwości. Cierpliwości życzę. Proponuję też uczęszczać na psychoterapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Domino467, z tego co piszesz to krótko się leczysz. Leki na dobre działają od 4 do 8 tygodni od zastosowania. Depresja to przewlekła choroba, długotrwała i niestety trzeba mieć cierpliwość w leczeniu. Dobre efekty w depresji daje psychoterapia w połączeniu z lekami :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę nawet nie wiecie, ile dla mnie znaczy wasze słowne wsparcie.Pocieszeniem dla mnie jest także to, że w przypadku niektórych sulpiryd też się nie sprawdził. Dobrze, że niedawno skończyłem osiemnaście lat i mogę już brać leki nowej generacji.Byłem w szpitalu w Olsztynie, a tam stosuje się sulpiryd albo rispolept i żadnych innych leków.

Przechodziliście kiedyś zakochanie w depresji, bo ja tak i powiem Wam, że gorzej już być nie może. Jak mi powiedziała własna psychoterapeutka, nie umarłem ale żyję jak umarły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na terapię uczęszczałem 2,5 miesiąca.W szpitalu miałem młodą psychoterapeutkę, która bardzo próbowała mi pomóc, ale oprócz zaprzestania prób samobójczych to wiele nie osiągnęła w moim przypadku. Później chodziłem do pani Marty Siemaszko w Olsztynie. Niestety po wizytach u tej pani wychodziłem zdołowany, bo groziła mi, że jak nie będę ,,pracował" to ostanę schizofrenikiem, a wiecie z własnego doświadczenia, że pokonanie depresji to syzyfowa praca.Aktualnie zaprzestałem terapii bo mam umówionego psychiatrę, a pani psychoterapeutka mówiła, że mam najpierw odwiedzić psychiatrę zanim się do niej ponownie udam. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Chcę porozmawiać z kimś kto odpowie mi na pytanie.. Mianowicie. Czy można żyć z depresją i nie wiedzieć że się ją ma? Boję się porozmawiać o tym nawet z chłopakiem.. Może tutaj znajdę pomoc. :(

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 23 lata i jestem bezrobotna. Szukam pracy ale jakoś mi nie idzie..
Czesc joanna, gdzie i jak szukasz tej pracy? Jeśli pracodawca Cię pyta: "Co umiesz robić", mów o takich czynnościach, których wykonywanie sprawia Ci przyjemność.

Spoko, wiem że nie chcesz słuchać rad pt: "szukamy pracy ale jakoś nam nie idzie".

Mam inne pytanie: wyobraź sobie co by się zmieniło w Twoim życiu, kiedy dostałabyś swoją wyszukaną pracę?

Następnie zastanów się, czy uśmiechasz się do tyc zmian w swoim życiu? Może jest tam coś, co Cię niepokoi i kiedy myślisz o tym ogarnia Cię lęk i panika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie!

 

pojawił się tu ciekawy wątek pracy... ja mam generalnie wrażenie, że w pracy sobie nie poradzę i to mnie blokuje przed szukaniem. w poprzedniej pracy miałam dwa nawroty depresji i cudem nie wzięłam zwolnienia lekarskiego, ale tylko dlatego, że pomagali mi inni pracownicy (co ugruntowało we mnie przekonanie, że sama sobie nie daję rady)... boję się, że już nigdy nie będę w stanie normalnie pracować. myślenie mi idzie jakoś wolno i nie po kolei... wszelkie trudniejsze rzeczy powodują z gruntu rekcję: nie poradzę sobie. i jak tu szukać nowej pracy :((

 

-- 13 sie 2012, 22:09 --

 

Czy ktoś z Was ma podobny problem? z radzeniem sobie z depresją w pracy? co robicie? jak sobie pomagacie i jak sobie radzicie? liczę na Waszą pomoc i podpowiedzi!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

chciałabym opowiedzieć o swoim przypadku. Dokładnie 1,5 roku temu w moim życiu stało się coś bardzo złego. Zdradziłam swojego chłopaka a on na to natrafił. Nie zrobiłam tego świadomie, zostałam zmanipulowana i chyba czymś upojona. Nie moge tego udowodnić, ale byłam z nim przez 4 lata i nigdy nie myślalam o zdradzie. Od tego nieszczęsnego zdarzenia wszystko się zmieniło. Wolałabym wyrzucić to z głowy, ze wspomnień, chciałabym tak bardzo zapomnieć, wypieram to ze swojej świadomości. Kilka dni po, nie wychodziłam z łóżka, czułam się winna, czułam sie najgorsza...sumienie nie dawało mi spokoju. Spałam całe dnie, najlepiej było mi we śnie. Nie odróżniałam dnia od nocy,mialam myśli samobójcze,przestałam jeść, bardzo plakałam. Kiedy musiałam gdzies wyjśc , modliłam się żeby stało się coś co spowoduję że juz nie wróce.

Ten stan minął kiedy poszłam do pracy. Niestety od czasu do czasu to wraca. Trwa krótko bo pare dni... Ale poczucie niskiej wartości, odrzucenia przez innych trwa cały czas...do dzisaj ludzie których kiedyś znałam patrzą na mnie z pogardą. Czuje się odrzucona przez innych. Nie mam dużo znajomych, prawie wogóle. Weekendy spędzam najczęsciej sama, nikt nie chce ze mną nigdzie wychodzić. Zazdroszcze innym dziewczyną, które wychodzą co weekend potanczyc itd. maja dużo koleżanek i kolegów. Ja nawet nie mam żadnych zainteresowań , kiedyś uważalam, że jestem piękną kobietą i dużo osiągne. Ale ten zapał gdzieś uleciał, niemoge się na niczym skupić. Kiedyś byłam zupełnie inna, szczęśliwa i radosna. Miałam dużo przyjaciół, wszyscy mówili że jestem wieczną optymistką. Czy to możliwe żeby coś co wydarzyło się tak dawno (półtora roku temu) tak dlugo nie dawało o sobie zapomnieć? Ja do dzisaj mam takie noce, kiedy nie moge przez to spac i placze w poduszke. Mam 21 lat, powinnam cieszyć się życiem a gdzieś w środku strasznie cierpie i płace za błędy....jak długo to jeszcze będzie trwać? czy to depresja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

robyn, Witaj

Jeśli chcesz się dowiedziec czy to depresja idż do specjalisty,powiedz mu dokładnie jak się czujesz on postawi diagnoze,ustali leczenie,psychoterapia byłaby także dobrym rozwiązaniem,aby przepracowac emocje które sa w Tobie,uporządkować je.Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam : )

 

Właściwie nie przychodzę tutaj z dokładnie swoim problemem. Bardzo bliska mi osoba bardzo ucierpiała w ostatnich tygodniach i właściwie potrafię odnieść to do siebie, bo przechodziłem coś bardzo podobnego już sporo czasu temu. Człowiek jakby stracił kompletnie całą chęć i motywację do życia, przestał cokolwiek odczuwać, właściwie jedyne co czuje to poczucie winy i upokorzenie, ból, nic do niego nie dociera, bo nic na niego nie oddziałuje tak jak wczesniej, wszystko jest jakby skrzywione, cały obraz świata, wydaje się, że jedyne co potrafi odczuć to winę i to co z niej wynika. Sam przez to przechodziłem i teraz myślałem, że będe w stanie mu pomóc. Właściwie ja z swojego stanu wyszedłem sam, wszystko co mnie otaczało napełniało mnie właśnie taką winą i poczuciem pustki, byłem na lekach, byłem na oddziale, co było mocno traumatycznym przeżyciem, leki nic mi nie pomogły, czułem się coraz gorzej, próbowałem z sobą skończyć podczas ich brania i różne złe rzeczy sobie robiłem. Piszę to wszystko bo boję się, że gdyby on dostał się tam gdzie ja i był na tym co ja, to spotęgowałoby tylko to co czuje, tak samo jak u mnie. Ten oddział to była umieralnia. Najgorsze jest to, że on już dawniej miał bardzo złe, ostateczne zamiary w stosunku do siebie, ale jakoś się ułożyło, a teraz to wszystko dzieje się bardzo szybko i sytuacja jest bardzo tragiczna. Nie mogę, a przynajmniej nie powinienem go nakłaniać na oddział nawet w celach ochrony, bo wiem jak tam jest i wiem, że go to tylko pogrąży i wiem jak tam "leczą". Ja sam wyszedłem jakoś z swojego stanu w końcu, przestałem brać te leki, udało mi się wyrwać z tej jakiejś skrzywionej rzeczywistości ciężką pracą, po prostu udało mi się tak jakby zauważyć, że tak nie musi być i powoli, stopniowo udało mi się wyjść o własnych siłach i dzisiaj jestem szczęśliwym człowiekiem. Problem jest taki, że ja nie potrafię do niego dotrzeć, bo wydaje mi się, że to nie jest możliwe w obecnym jego stanie, a nie chcę go narażać na jakąś krzywdę, boję się o niego strasznie. I po prostu ja pamiętam, że po prostu niemożliwe było do mnie dotrzeć w pewnym czasie i ostatecznie musiałem sobie sam poradzić i przetrwać to, ale boję się o niego, że może nie przetrwać. Wiem, że ludzie są różni, ale my zawsze byliśmy jak bracia, zawsze i po prostu, to co się dzieje z nim jest lustrzanym odbiciem tego co się działo z mną i dlatego tak to wszystko odbieram. Dlatego proszę Was bardzo serdecznie o wszelkie możliwe sugestie jakby można dotrzeć do niego albo żeby mu pomóc, cokolwiek :)

 

Przepraszam za możliwą chaotyczność tekstu i z góry dziękuję za odpowiedzi : )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HDg,

moze przypomnij sobie czego Ty oczekiwałęś w tamtym czasie i jak udało Ci sie wyjśc z tego a Tobie grtuluje,że wyszedłeś i sie udało, najważniejesze jest wsparciee i zdawanie sobie sprawy z tego ,ze jest ktoś kto rozumie Ciebie i to co się dzieje a głupie gadanie typu weź sie w garść nie działa skoro człowiekowi jest ciezko dołazienki wyjść

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiedziałam gdzie zapytać... Gdzie we Wrocławiu szukać grup wsparcia, psychologa, terapeuty, czegoś na już na teraz, nie marzę o tym nawet żeby było bezpłatne. Polecicie kogoś? Jakieś miejsce gdzie się udać? Zaczynam się bać, muszę coś zrobić, natychmiast poszukać jakiejkolwiek pomocy, albo... Właśnie. Albo sama znajdę inne rozwiązanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×