Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Spokojnie, skoro nasilenie jest od dwóch miesięcy, to jeszcze nie tragedia. Powstrzymać? Nawet nie myśl. Jeśli będziesz próbowała na siłę je zatrzymać, będziesz się przeciwstawiać i panikować w myślach, czemu cię to spotkało i jakie to straszne, co właśnie się dzieje, to wyłącznie nakręcisz organizm, który odda ci jeszcze dłuższą i większą dawką lęku. Zaakceptuj to, staraj się przyjąć bez emocjonalnie i pomyśl, dlaczego coś takiego w ogóle się zaczęło, wszak to zawsze znak z wnętrza, iż coś jest nie tak, poczytaj na ten temat i, mówię, przede wszystkim nie traktuj tego jako końca świata, niejeden człowiek, którego mijasz na ulicy ma to samo. Jeśli samej nie uda ci się tego przepracować, wtedy udaj się do psychologa. Faszerowanie się tak od razu lekami to moim zdaniem zły pomysł, skoro zaczęło się nagle, to pewnie jest jakiś problem, nad którym trzeba popracować- natury psychicznej bądź fizycznej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jakiś miesiąc temu zdecydowałam się po półtora roku odstawić citabax, robiłam to stopniowo, według zaleceń lekarza. Kiedy tabletki się skończyły, zaczęłam się czuć coraz gorzej, doły, zawiechy, płacz, niechęć do życia. Nie wiem, czy to kwestia psychiki, czy rzeczywisty brak leku w organiźmie, ale zaczęłam brać na nowo i jest jakby lepiej, tylko że znów miewam lęki (a już ich wcale nie było). Jednak nie o tym chciałam: dziś w nocy jak miałam napad, znów mi się wydawało, że tym razem umrę na pewno, wzrok mi szwankował, wszystko było jakby wyostrzone i przybliżone. Dziś poszłam na spacer z psem i pies nagle się zatrzymał. Zaczął się cofać i nie chciał iść dalej. Nagle zobaczyłam grupę żałobników, którzy szli za trumną. I tu jest problem: nie wierzę w życie po śmierci, do kościoła nie chodzę, ale wkręciłam sobie, że pies wyczuł duchy. Znów wzrok mi się wyostrzył, wszyscy ludzie mieli straszne twarze, naprzeciw mnie szedł chłopak z dzieckiem na rękach (trzymał się przodem do mnie), a mi się wydawało, że on niesie małego szatana, dziecko miało takie wielkie, ciemne oczy... Boję się, że sfiksowałam na maxa, boję się, że mnie zamkną w psychiatryku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj atak nerwów w galerii handlowej, już nie pamiętam kiedy tak źle się poczułam w miejscu publicznym. Nagła biegunka, cała byłam roztrzęsiona. Całe wmawianie i trzymanie się myśli że "dam radę, potrafię gdzieś wyjść i się źle nie poczuję" poszło w gruzy, tak się czuję :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich!

Na forum jestem od niedawna, tydzień temu założyłam tu konto bo czuję że muszę się więcej dowiedzieć o tym wszystkim co mnie spotyka. Już od dłuższego czasu, praktycznie od rozpoczęcia studiów(5 lat) odnoszę wrażenie że jestem jakaś "inna" niż wszyscy i zbyt nieśmiała jak na swoje lata(24). Z tym jeszcze może i bym sobie poradziła, przecież to nie koniec świata, ale od jakiegoś roku zauważyłam że jak się zdenerwuję to mam takie objawy: strasznie trzęsą mi się ręce(to jest dla mnie najgorsze, bo wszyscy to widzą), serce mi wali, ciśnienie normalnie niskie rośnie do 160( ostatnio na badaniach mi takie wyszło, pielęgniarka aż się dziwiła) i do tego często wychodzą mi czerwone plamy na dekoldzie. Przypadek sprzed 2 dni: pojechałam na weekend do chłopaka, przywitałam się z przyszłą teściową i tak mi ciśnienie skoczyło że nie umiałam zjeść obiadu, tak mi się ręce trzepały.. A potem spokój.. całe 2 dni czułam się super, piłyśmy razem kawkę, byłyśmy na zakupach i cala sytuacja nie powtórzyła się. I tak jest nie pierwszy raz, bo wiem że co idę na imprezę, czy do ludzi w odwiedziny to najpierw tak się zdenerwuję sama nie wiem czym, a potem mi przechodzi.. co to jest? czy to nerwica, rodzaj fobii społecznej, czy może nieśmiałość do potęgi?

Proszę o pomoc, bo ciągle o tym myślę i już teraz boję się października, kiedy to rozpoczynam staż.. Pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kowal, chciałam i jednocześnie się zmusiłam bo od paru dni gorzej się czułam, i to był taki test czy sobie poradzę w takim miejscu, jak się będę czuła. Szłam do kina z chłopakiem i bardzo mi zależało by wszystko było w porządku. Wyjścia publiczne samej czy z nim już od dawna nie były dla mnie problemem i tym bardziej przeżyłam taki regres. Niby wiem że to przejdzie i z tego wyjdę ale ciężko w to uwierzyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moj ostatni napad lekowy byl tydzien temu w aptece. Nogi jak z waty, zawroty glowy (co rzadko mi sie zdarza i w skrajnych przypadkach), paniczna chec skorzystania z toalety (czy tylko ja tak mam?), dezorientacja. Moj chlopak stal w kolejce wiec poszlam usiasc i myslalam ze jakos sie sama uspokoje co nie pomoglo, przytulilam sie do mojego to troche zeszlo ale juz do pracy nie bylam w stanie jechac :/ szef wkurzyl sie strasznie mimo ze ostrzegalam ze moge miec napad w najblizszym czasie i zna moj problem, zdarzylo mi sie to 2 raz od kad pracuje. No i uslyszalam tylko ze mam zglosic sie po wyplate 15 i dac sobie ms. czasu na ogarniecie to moze po ms. wroce :/ zmienilam leki z pramolanu na parogen i cloranxen na nowych lekach jestem dopiero 4 dzien wiec wiecej poki co strachu niz pozytywnych efektow dzialania leku. Z jednej str. fajnie ze mam ms. na dojscie do siebie na spokojnie tylko obawiam sie ze bedzie za spokojnie i znowu zasiedze sie w domu :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od kilku dni czuję się kiepsko, a dzisiaj w nocy to normalnie wymiękam. Jestem napięty jak balon i czuję, że zaraz padnę na zawał albo coś podobnego. Oczywiście najprawdopodobniej nic się nie stanie, bo miałem już podobnie wiele razy. No, może dziś jest po prostu gorzej, skoro po bardzo długim czasie piszę tutaj, co było już objawem skrajnie złego samopoczucia.

 

No nic. Jakoś trzeba wytrwać. Może uda się zasnąć dzięki gorącemu kubkowi zaparzonej mięty. Obu, bo o 6-tej pobudka, a jest 2:15.

 

Co do umierania, co tu powyżej ktoś przytaczał i ja zresztą też tak się czuję. Trzeba troszkę napracować się, żeby umrzeć. Tak łatwo nie ma jak to mój ojciec powiadał :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie lęki ostatnio nie odpuszczają

niby norma,ale chcialabym zeby to minelo bezpowrotnie bo prawie uniemozliwa funkcjonowanie a nikt nie bedzie sie pracy np.przejmowal ze ja mam atak lękowy.do niczego to wszystko. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ostatnio bardzo często dostaje ataków w domu, co wcześniej nigdy mi się nie zdarzało - wręcz przeciwnie dom był ostoją spokoju i zawsze chciałam się schować w domu jak coś było nie tak, a teraz jak mam atak czuje, że muszę wyjść z domu, bo się duszę itd. po chwili staram się uspokoić siebie i bardzo powoli mija. pomijam fakt, że praktycznie nie mogę zostać sama w domu, bo boję się - ale czego nie wiem, wcześniej mi się to nie zdarzyło, mam to od ok. 2 miesięcy xD miał ktoś z Was tak? że w domu dostawał ataków i musiał wyjść na zewnątrz,by oprzytomnieć?

 

Pestka88 z tą toaletą, też tak mam.. :( więc nie jesteś sama!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beet mialam tak ze jak nadchodzil lek w domu a siedzialam sama to schodzilam do koleznki ktora mieszka pare pieter nizej i zna moje problemy. Zreszta duzo jej zawdzieczam bo to ona wlasnie pomogla mi ogromnie w pracy nad soba. Wychodzila ze mna najpierw na spacery przed blok z dnia na dzien pare krokow dalej i dalej. Ja w zamian za to czasem opiekowalam sie jej 5 letnia corka co tez zmuszalo mnie na skupianiu sie na malej i opiece nad nia a nie mysleniu o lekach. A co do toalety to na terapii grupowej nie spotkalam nikogo kto ma taki problem, ja nawet nie tyle co boje sie jazdy autobusami a wlasnie tego ze nagle zachce mi sie do toalety i wtedy ogarnia mnie panika czasem nad tym panuje, rozmawiam w myslach sama ze soba ze to tylko lek itp no ale ostatnio mi sie nie udalo :/ a jak juz zrezygnuje z jazdy to konczy sie to wlasnie napadem wtedy szybko do domu w bezpieczne miejsce i nie tykac mnie przez 24h bo jestem zla na to ze sie poddalam

 

-- 10 sie 2012, 13:36 --

 

A jeszcze co do lekow w domu to mialam na poczatku tak ze balam sie glowe umyc w wannie bo sie horrorow kiedys duzo naogladalam i jak bylam sama to mialam wrazenie ze ktos za mna stoi ale poradzilam sobie z tym tak ze boje sie to na sile ide umyc ta glowe przeciez duchy nie istnieja XD balam sie ze zaczne sie dusic i nikt mnie nie uratuje ale wtedy praca oddechem mi pomagala, wtedy widzialam ze moge normalnie oddycham wiec sie nie udusze. A czasem tez bylo tak ze nadchodzil napad leku to i myslalam ze zaraz umre albo oszaleje to staralam sobie wmowic : trudno jak mam umrzec to umre ale nikt przeciez z nerwicy nie umarl a jak oszaleje to najwyzej mnie juz zawina do psychitryka i moze tam jakos pomoga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no tak, też staram się to powtarzać 'jak zemdleje to zemdleje, trudno', raz działa, pięć nie ;) horrorów w ogóle unikam, przykrych filmów, seriali, smutnej muzyki - nie chce się dołować bardziej, w każdym razie skupiam się na komediach :D miałam dokładnie to samo, bałam się że ktoś za mną stoi jak myłam głowę, czasami też to wraca, ale już rzadziej. teraz często boję się kąpać jak jestem sama w domu, bo od razu myślę, że ulatnia się gaz a ja tego nie czuję i umrę :P mimo to że kąpiel bardzo relaksuje, czasem dopadają mnie takie myśli i nic na to nie poradzę.

niestety, nie mam żadnego zaufanego sąsiada, z którym mogłabym wyjść w takiej sytuacji ;/ jeśli ktos to czyta i też tak ma, proszę żeby napisał jak sobie z tym radzi! :D

 

jeśli chodzi o autobus, to nienawidzę nimi jeździc i to jest najgorsza męczarnia, bo boję się że zemdleję i nikt mi nie pomoże, często jak wysiądę z autobusu nagle wszystko puszcza i jestem oazą spokoju..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam tak ostatnie 10dni codziennie,ale od niedzieli wzmacniam sie magnezem i tisercinem 50mg na noc i z dnia na dzien coraz lepiej.Dzis nawet bez ataku:)jak dostaje ataK moje oddychanie jest ograniczone do20-30% i od razu uciekam na zewnatrz..masakra byla przy upalach wentylator i do lazienki bym sie wykonczyl pewnie gdyby nie toaleta:)takze leki trza brac chcac czy niechcac:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlugo juz sie lecze psychoterapia byla calkiem niedawno tez i pomaga ale nie mozna caly czas po szpitalach!:)zreszta nie lubić szpitali i tu jest problem:)Co ciekawe od 14 lat sie lecze ale zeby miec takie kryzysy to pierwszy raz..wazne zeby szybko reagowac samo nie przejdzie,do lekarza specjalisty nie ma sie co meczyc!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam

 

Od 11 dni biorę tabletki na nerwice lękową i dziś w sumie pierwszy raz wsiadłam do samochodu i podczas prowadzenia właśnie dostałam taki atak ze zaraz coś mi się stanie i musiałam wrócić do domu (oczywiście wracając do domu już było ok i sama dałam rade do domu wrócić), wcześniej jak nie brałam leków takich lęków nie miałam podczas jazdy hmm...myślicie że to za szybko ze po 11 dniach brania leku wsiadłam za kierownice?? pozdrawiam i dziękuję za odpowiedzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi sie ostro pogorszylo jakies 2 tyg. temu ale nie tak zebym nie mogla wychodzic z domu. Zaczelam brac Parogen 10 dni temu i wszystkie lęki wyszly na raz ale po 4-5 dniach robi sie coraz lepiej 8,9,10 dzien juz mam ochote wyjsc z domu narazie z chlopakiem ale licze na to ze im dalej tym bedzie lepiej. No i wracam na terapie grupowa na 3 ms. Chcialam dzialac szybko zeby nie nakrecac tej spirali napadow lekowych ktore zaczynaly sie lekko w pracy a doprowadzily do tego ze po 2-3 tyg. przyszedl taki dzien ze nie moglam do niej dojechac. Dla jasnosci dodam ze od 2 lat zmagam sie z lękami a 3 ms. temu zaczelam prace i staram sie zyc normalnie, pierwszy raz z nerwica wiec nie bylo i nie jest latwo.

 

-- 13 sie 2012, 23:39 --

 

Ja2210 to chyba normalne przy antydepresantach ze poczatki sa trudne, one zaczynaja dzialac z tego co wiem po 2-3 tyg. a na poczatku fajne samopoczucie (tak jak u mnie) moze przyjsc rownie latwo jak kiepskie wiec trzeba troszke uwazac i nie przejmowac sie. Daj sobie moze troszke czasu i probuj powoli bez spinania sie. Tylko nie wiem jak w przypadku auta bo taki napad na ulicy moze byc troche nie bezpieczny (w sumie ja nie umiem sobie wyobrazic bo nie mam prawka).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wam .

W zasadzie po co pisać o objawach skoro wszystko już napisaliście za mnie . Poczytałam trochę i miałam nieodparte wrażenie,że wszyscy piszecie o mnie, o tym co mnie dotyka,przytłacza,zatruwa życie . to nieprawdopodobne, że nie jestem sama z tym cholerstwem .Jak dotąd wydawało mi się, że tylko ja tak mam , a cała reszta świata tego nie rozumie i nie pojmuje. Z jednej strony zatem bardzo mi przykro, że to dotyka tak wielu ludzi, a z drugiej strony odrobinę się cieszę, że nie jestem w tym sama, ponieważ któż inny zrozumie mnie tak bardzo jak tacy sami ludzie.

 

Cierpię na nerwicę lękową co samo w sobie wydaje mi się absurdalne gdyż w zasadzie nie boję się niczego,chyba że jazdy samochodem,ale mam to od dawna i nie przypisuję tego żadnemu rodzajowi nerwic ani fobii . Ludzie i miejsca mnie nie przerażają, nowe sytuacje od zawsze lubiłam,były dla mnie wyzaniem któremu lubiłam stawiać czoła .Taki mam charakter,lubię kiedy coś się dzieje i z przyjemnością biorę w tym udział.

No...moze do niedawna, bo właśnie od kilku miesięcy zaczęło się z moim organizmem dziać coś takiego czego zupełnie nie jestem w stanie ogarnąć.

Nieodparte wrażenie umierania o którym wielu z was już tu wspominało . Uporczywe drżenie rąk i odrętwienie nóg,klucha w gardle,duszenie się ,uczucie zbliżającego się omdlenia, panika z niewiadomych pryczyn .Najpierw poza domem,później juz nawet w nim,a był to wynik strachu przed tym jak za chwilę się będę czuła. Jechałam na hydroxyzynie , moze nie codziennie ,ale później już tak . Nie byłam w stanie iść na zakupy,przerażał mnie tłum ludzi , kolejka w sklepie . Nawet spotkanie biznesowe skonczyło się porażką,choć miło się zaczęło i trwało,do pewnego momentu kiedy nagle zaczęło mnie dusić,nie mogłam siedzieć,musiałam wstać,pod pretekstem wyjścia do toalety,ale nie przechodziło mi, w konsekwencji zostałam odwieziona do domu,strasznie mi było głupio . . .

 

Od kilku miesięcy biorę Sulpiryd, Parogen i Tegretol . Nie czułam pełni szczęścia,ale dało się żyć . Teraz kazano mi Sulpiryd już odstawic,pozostałe leki w zwiększonej dawce mam . Od dwóch tygodni czuję się jakaś nieobecna, nie dobrze, bo jestem w trakcie załatwiania dość poważnych spraw w firmie, poza tym mój zawód wymaga ciagłego spotykania się z nowymi ludźmi,pertraktacji,a ja jestem często nieobecna i czuję się jakby we śnie . Po odstawieni Sulpirydu raz trafił mi się atak paniki,poza tym nie przychodzą te ataki,ale nie jestem tym kimś kim byłam przed chorobą . Rodzina dokładnie wie co się ze mną dzieje, ale kiedy jest do bani to szkoda mi dzieci, które mnie taką widzą, na swój sposób moze coś rozumieją,ale czy to się komukolwiek zdrowemu uda zrozumieć ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bliscy napewno beda z Toba i zrozumieja!a na innych nie patrz i w sumie niema sie co chwalic choroba na zewnatrz w naszym kraju raczej lekko niema z takimi chorobami .1 sprawa to dobrze dobrane leki i ilosc ich raczej nie faszerujemy sie iloscia najmniejsza dawke trza brac:)a reszte trza wypracowac samemu,prosze sprobowac zaczac cwiczyc jak zle sie pani czuje wsrod ludzi silownia itd proponuje rower lub szybki spacer na poczatek 1-2godziny x5 w tygodniu!Zobaczysz ze beda efekty!Trzeba samemu dzialac,stosuje ta metode od1998 i zawsze dziala prosze mi uwierzyc:)ostatnio zle bylo ze mna leki biore ale male dawki ale codziennie na rower 2godziny trza troche wysilku dla organizmu i lepiej funkcjonuje..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie tak wieszosc chorych jak ma lęki i nie boji sie wychodzic z domu w czasie ataku lękowego wychodzi z niego maszeruje szybkim krokiem naprzod i idzie idzie idzie:)i przechodzi im wiec dlaczego?:)po prostu ruch zabija te chorobsko:)smialo zacznij od spacerow powiedzmy godzinnych pozniej zwiekszaj ilosc i jakosc:)godzinka tak na poczatek:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×