Skocz do zawartości
Nerwica.com

Objaw: uzależnienie od gier komputerowych


Vulpes

Rekomendowane odpowiedzi

Tak,też mogę stwierdzić, że jestem uzależniony, może nie tyle co tylko od samych gier, to od PC,internetu,1 co robię po powrocie do domu, nie licząc rozłożenia zakupów to PC, moje wspomnienia, jeśli dobre, to zawsze wiązały się z tym przeklętym pudłem,które jest jedynym "przyjacielem". Internet jest miejscem w którym spędzam najwięcej czasu,prawie nic w "rzeczywistości" mnie nie cieszy,ciężko się zebrać do czegokolwiek,sieć,sieć, wiecznie sieć, jedynie książki czasem odrywają od nałogu ale imprezy,wyjścia do ludzi itp - myślę tylko o tym kiedy wrócę do domu i znów odpale to cholerstwo.

Jest to problem... rady - zajmij się czymś innym, za przeproszeniem gdy to słyszę - mam ochotę wsadzić tej osobie spowrotem do gardła :<...

Teoretycznie nie jest to "szkodliwy" nałóg, - narkomania,alkoholizm i inne niszczą znacznie szybciej..

Niby da się tak żyć, ale czasem to boli wewnątrz - marnowanie czasu przed tym...

z 2 strony, internet to jedyne miejsce gdzie mogę być sobą, odciąć się od gównianej rzeczywistości..

Ciężko oderwać się od czegoś, co w sumie pochłonęło większość życia...

A potem teksty że muszę być taki i taki, a nie być aspołeczny.

Muszę, to przyjść do roboty, by mieć na zafajdane podatki,i kiedyś wykitować :<.

Jest to spory problem tak czy siak.

Ja pamiętam moje czasy kiedy jeszcze nie było internetu. W zasadzie byłem skazany na całkowitą samotność przerywaną spotkaniami ze znajomymi. Tyle, że nie mogłem się z nimi codziennie spotykać.

Potem było trochę lepiej jak znalazłem sobie grupkę znajomych w trzeciej z kolei klasie w liceum, ale i tak w sumie najłatwiej o kontakt z drugim człowiekiem było przez internet. Potem znajomi się rozeszli i został sam net.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- Czy taki objaw jak zamulenie (utrata uczuć, pustka w głowie, zanik inteligencji) jest odwracalny ?

 

Tak, takie stany są czymś powszechnie występującym przy nadmiernym graniu/oglądaniu TV. Uwaga jest wtedy bardziej na zewnątrz (utrata dostępu do uczuć), a gra/TV pokazuje myśli i przyzwyczaja umysł do korzystania z zewnętrznych myśli niż tworzenia własnych (pusta w głowie, okresowo zmniejszona inteligencja).

 

Po odstawieniu gier/TV można wrócić do sprawniejszego funkcjonowania.

 

- Jak wygląda terapia uzależnień ? czy są tam jakieś konkretne ćwiczenia i nauki, czy może tutaj chodzi o wzmocnienie własnej woli na tyle żeby z tego wyjść- pytam o to ponieważ chodzę na terapię psyho dynamiczną gdzie mój terapeuta nie zajmuje się uzależnieniami i nie wiem czy nie zmienić terapii.

 

Jeśli terapia Ci nie pomaga nie widzę sensu jej kontynuować. Generalnie, gdy trafisz do miejsca w którym wiedzą co robią, to każda wizyta będzie wartościowa, budująca nowe życie lub edukująca Cię co robić by znaleźć właściwą dla siebie drogę (nawet jeśli nie będziesz miał jeszcze odwagi na nią wejść)

 

- czy można z tego wyjść w taki sposób: grając np: 1 raz w tyg. (około 2-4 godz), czy to może jest tak że jak już się decyduję na zerwanie z tym to jest bezwzględny zakaz grania?

 

Jestem przeciwny bezwzględnym zakazom, bo najczęściej mają pozytywny skutek (widoczne jest to dla osób chcących się głodować by schudnąć - im bardziej surowi są tym później wracają do większych ilości jedzenia). Połączyłbym zmniejszanie czasu na gry z wypełnianiem pozostałego czasu w sposób dla Ciebie przyjemny i pożyteczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.

Trafiłem tu przez przypadek,przejrzałem parę tematów i zrozumiałem, że tu są osoby podobne do mnie które może mi pomogą.

Ale od początku, prawdopodobnie od urodzenia byłem taki, że wolałem się trzymać sam nie czułem potrzeby przebywania i rozmawiania z innymi ludźmi, ale były pewne wyjątki.Wszystko nasiliło się jakieś 5-6lat temu już nie pamiętam dokładnie kiedy, wtedy to odkryłem czym jest internet, oraz pewna gra pewnie niektórym znana czyli, World Of Warcraft.Właśnie przez tą grę odciąłem się kompletnie od społeczeństwa, nawet moje wizyty w szkole wyglądały tak, że przychodziłem i wolałem być cały czas sam w siedząc sobie w kącie, rozmowy z osobami z mojej klasy po prostu mnie męczyły i robiłem to na siłę.W sumie gdybym miał opisać jak bardzo ta gra zniszczyła moje życie, musiałbym napisać książkę, ale nie będę was tu tą historią truł.

Od jakiegoś roku to uzależnienie już nie jest tak silne, dalej sobie gram siedzę bardzo długo na kompie a może za długo, ale przez te wszystkie lata stałem się innym człowiekiem.Nie potrafię się odnaleźć w społeczeństwie kontakt utrzymuje tylko z kilkoma osobami, gdy się z kimś spotykam to nie czuję potrzeby żeby z nim rozmawiać po prostu cześć-cześć i to mi wystarcza, stałem się kompletnie nie wrażliwy, nie potrafię okazywać uczuć.Podam wam przykład 2 lata temu umarła moja babcia, w momencie w którym się dowiedziałem o jej śmierci nie poczułem nic żadnego smutku,żalu kompletnie nic na pogrzebie cała rodzina płacze, a ja jak ten debil stoję i się tylko na nich patrzę.Jest jeszcze inna sprawa ktoś może mnie obrażać,wyzywać a na mnie to nie robi żadnego wrażenia,kompletnie mi to nie przeszkadza.Czasami sobie tak siedzę mając wszystkiego dość i nie mam pojęcia co z tym robić, zostać sobą i nic z tym nie robić, czy skorzystać pomocy jakiegoś specjalisty, co o tym wszystkim myślicie dodam, że jestem dosyć młody mam dopiero 19lat.

 

Myślę, że to wszystko jest dosyć czytelne i cokolwiek zrozumiecie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Edi77

Witam Ciebie, po przeczytaniu twojego postu, postanowiłam się wypowiedzieć i jedyne co mogę ci doradzić to separacja, ja jestem w podobnej sytuacji co ty, z tym wyjątkiem, że zdałam sobie sprawę z tego, że "taki" twór w jakim żyjemy bo związkiem tego nazwać się nie da nie ma szansy istnienia. A uświadomił mi to mój 5 letni syn, który któregoś dnia powiedział, że przeszkadza mu, że tatuś gra i nie podoba jemu się to bo innych dzieci tatusiowie nie grają tylko spędzają z nimi czas(miał na myśli swoich kolegów z przedszkola). Dlatego nie chce żeby moje dzieci miały taki wzór do naśladowania jaki daje im ich ojciec, a dodam że mam dwóch synów. Dlatego musisz przeanalizować to czy chcesz żeby twój syn rozwijał się w takiej rodzinie. Bo na siłę nikogo leczyć się nie da. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy istnieje szansa ze z tego uzależnienia się wyjdzie? Czy ta osoba juz zawsze będzie niegrającym graczem? Mój mąż ma powazny problem z grami- chodzi głównie o gre online Runes of magic... Brakuje mi już sil. Juz raz przeszlismy to pieklo prawie dwa lata temu. Bylo naprawde ciezko i nasze malzenstwo wisialo na wlosku. maz potrafil grac do 4 rano i o 6 wychodzic do pracy. po powrocie jako pierwsze włączał komputer, bo przeciez zanim zdejmie buty i kurtke to gra sie zaladuje... Nic do niego nie docieralo, nie sluchal ani prośby ani groźby, nie przeszkadzalo mu ze wyprowadzilam sie z dzieckiem (pewnie sie nawet cieszyl bo nikt mu nie trul ze za długo gra). Nie jadl, nic nie robil tylko gral, gdyby pod pupa miał toalete zamiast fotela to naprawde by od niego nie odchodził...

Postawiłam ostateczne ultimatum, potem sluzbowo wyjechal na pol roku (bez dostepu do internetu) i kiedy wrocil bylo w porzadku...

Ale odkrylam ze wrocil do tej gry, ukrywal sie z tym i nic nie powiedział. Teraz juz zupelnie "legalnie" z szyderczym usmiechem wlacza te gre...

Nie mam sily znow przez to przechodzic, bo na mnie tez to sie mocno odbilo (chyba nawet depresją i jakimis dziwnymi napadami "zaciskania szyi", trudnego oddechu). Czy jest dla niego nadzieja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy istnieje szansa ze z tego uzależnienia się wyjdzie? Czy ta osoba juz zawsze będzie niegrającym graczem? Mój mąż ma powazny problem z grami- chodzi głównie o gre online Runes of magic... Brakuje mi już sil. Juz raz przeszlismy to pieklo prawie dwa lata temu. Bylo naprawde ciezko i nasze malzenstwo wisialo na wlosku. maz potrafil grac do 4 rano i o 6 wychodzic do pracy. po powrocie jako pierwsze włączał komputer, bo przeciez zanim zdejmie buty i kurtke to gra sie zaladuje... Nic do niego nie docieralo, nie sluchal ani prośby ani groźby, nie przeszkadzalo mu ze wyprowadzilam sie z dzieckiem (pewnie sie nawet cieszyl bo nikt mu nie trul ze za długo gra). Nie jadl, nic nie robil tylko gral, gdyby pod pupa miał toalete zamiast fotela to naprawde by od niego nie odchodził...

Postawiłam ostateczne ultimatum, potem sluzbowo wyjechal na pol roku (bez dostepu do internetu) i kiedy wrocil bylo w porzadku...

Ale odkrylam ze wrocil do tej gry, ukrywal sie z tym i nic nie powiedział. Teraz juz zupelnie "legalnie" z szyderczym usmiechem wlacza te gre...

Nie mam sily znow przez to przechodzic, bo na mnie tez to sie mocno odbilo (chyba nawet depresją i jakimis dziwnymi napadami "zaciskania szyi", trudnego oddechu). Czy jest dla niego nadzieja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może z nim szczerze pogadaj o tym graniu, dlaczego gra. Gra pewnie dlatego, że życie realne jest dla niego nijakie. Inni oglądają telewizję lub siedzą na necie a on gra. Możecie się umówić że wyjedziecie gdzieś na urlop bez żadnej elektroniki. Może zauważy że życie realne również może być fajne ;). Groźbami niewiele wskórasz. To jest po prostu hobby..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to nie jest hobby - on tym żyje. Bywały sytuacje że np. nie mógł podać mi ręcznika gdy kąpałam malucha bo jest misja i absolutnie nie wchodzi w grę nic innego. nie ważne było że np dziecko używa 5 pieluch dziennie tylko ze postać musi miec dziennie 4 eliksiry czy cos tam innego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yoannaanna, próbowałaś porozmawiać z mężem o przyczynach jego grania (tak jak wcześniej radziła Nicky)?

Osoby uzależnione uciekają w nałogi przed tym, co je przerasta. A co przerasta Twojego męża? Życie zawodowe, ojcostwo, małżeństwo?

Bez zrozumienia przyczyn, bardzo trudno będzie zwalczyć ten problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy istnieje szansa ze z tego uzależnienia się wyjdzie? Czy ta osoba juz zawsze będzie niegrającym graczem? Mój mąż ma powazny problem z grami- chodzi głównie o gre online Runes of magic... Brakuje mi już sil. Juz raz przeszlismy to pieklo prawie dwa lata temu. Bylo naprawde ciezko i nasze malzenstwo wisialo na wlosku. maz potrafil grac do 4 rano i o 6 wychodzic do pracy. po powrocie jako pierwsze włączał komputer, bo przeciez zanim zdejmie buty i kurtke to gra sie zaladuje... Nic do niego nie docieralo, nie sluchal ani prośby ani groźby, nie przeszkadzalo mu ze wyprowadzilam sie z dzieckiem (pewnie sie nawet cieszyl bo nikt mu nie trul ze za długo gra). Nie jadl, nic nie robil tylko gral, gdyby pod pupa miał toalete zamiast fotela to naprawde by od niego nie odchodził...

Postawiłam ostateczne ultimatum, potem sluzbowo wyjechal na pol roku (bez dostepu do internetu) i kiedy wrocil bylo w porzadku...

Ale odkrylam ze wrocil do tej gry, ukrywal sie z tym i nic nie powiedział. Teraz juz zupelnie "legalnie" z szyderczym usmiechem wlacza te gre...

Nie mam sily znow przez to przechodzic, bo na mnie tez to sie mocno odbilo (chyba nawet depresją i jakimis dziwnymi napadami "zaciskania szyi", trudnego oddechu). Czy jest dla niego nadzieja?

Niestety gry online są zwykle specjalnie produkowane po to by uzależniać (bo producenci zarabiają na tym, że gracze grają w nie latami). Jak się trafi osobnik o słabej świadomości i woli który się nie zorientuje że stał się marionetką twórców takiej gry to tak to się często kończy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja też jestem uzależniony od gier, ale i też od Internetu. I to drugie uzależnienie jest gorsze, bo pochłania znacznie więcej czasu. Kiedyś nie było Internetu i komputerów to potrafiłem grać po 8 godzin na dobę. Dzisiaj jak pograłem ze dwie godziny na dobę to już jest dużo. A jak pracuję to w zasadzie o graniu nie ma mowy w tygodniu. No ale jednakże jest to ucieczka przed nudną i dołującą rzeczywistością. Jednakże jak mam coś zrobić to nie odkładam tego przez gry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-- 20 lip 2012, 15:25 --

 

Gry online są wcieleniem zgnilizny ludzkości.

 

Gry online to rozrywka jak każda, jak inne mogą też uzależniać. Nie ma co demonizować.

 

A w czym widzisz zgniliznę ludzkości ?

 

Długo by wymieniać. Rozmowa otarła by się o politykę i poglądy, a to forum o problemach innego nurtu. Chociaż strzelający sobie w głowę prokurator wojskowy czy wieszający polityk pokazują, że niedaleko spada jabłko od jabłoni. Nie wszyscy muszą być źli, ale najgorsze jest, że światem rządzą głupcy a ci co się z nimi nie zgadzają mają etykietę psychola. Ogólnie rzecz biorą, rewolucja kulturowa i upadek moralności nie są dobre dla świata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałem przedstawić swoją historię z uzależnieniem od gier komputerowych, która na przestrzeni kilku lat doprowadziła mnie do strasznej depresji.

 

Od kiedy pamiętam uwielbiałem grać w każdego rodzaju gry komputerowe. Zaczynałem w czasach kiedy ZX Spectrum i Atari były potężnymi komputerami , ale wyłącznie do gier. Już wtedy (czasy podstawówki) bywało tak że grałem całą noc na komputerze a wstającej rano do pracy mamie mówiłem że wstałem przed godziną aby sobie trochę pograć przed szkołą. Potem nadeszły czasy konsol. Sega i Playstation. Maratony kilkunastogodzinne były na porządku dziennym. Gdy w wieku 24 lat założyłem rodzinę i urodziła mi się córka , nieco zbastowałem , choć często kosztem snu pogrywałem po nocach .

Moje małżeństwo zakończyło się dosyć szybko (powodem było inne uzależnienie , uzależniłem się od hazardu i w szybkim czasie doszło do tego że przegrywałem całe pensje a na dodatek brałem pożyczki w bankach , na grę). Wyjechałem do innego miasta , poznałem wspaniałą dziewczynę i postanowiłem wyleczyć z hazardu. Pomysłem miała być konsola Playstacion 2 i laptop. Doszliśmy do wniosku z dziewczyną że jak będę miał jakieś hobby to będę siedział w domu i nie będzie mnie ciągneło do grania na automatach. I tak wpadłem z deszczu pod rynnę. Na początku związku jestem idealnym partnerem. Staram się , jestem pracowity , obowiązkowy taki super koleś. Partnerki zawsze stawiały mnie za wzór swoim koleżankom , rodzinom. Z czasem ( gdy czas spędzany i poświęcany grom wzrastał) zaczynam odkładać na bok obowiązki, prace domowe traktuję jako przymus nie przykładam się , rozleniwiam i staram się układać dzień pod gry w które aktualnie gram. Mój związek trwał 6 lat z których ostatnie 4 w większości spędziłem przed komputerem bądź konsolą ( na szczęście nie zaniechałem pracy i tam starałem się być obowiązkowy i sumienny) i w końcu partnerka mając tego wszystkiego dość postanowiła go zakończyć.

Jak zbity pies powróciłem do rodzinnego miasta i zamieszkałem u rodziców. Kilka miesięcy trwała naprawa i ustawianie mojego życia i znowu zacząłem grać na automatach hazardowych. Znowu doszło do tego że narobiłem sporo długów (kilka kredytów w bankach i przegrane pensje zaraz po ich dostaniu). Wtedy naszły mnie myśli samobójcze po raz pierwszy. W roku 2009 dokładnie 1 lipca , po przegraniu całej wypłaty w salonie automatów (została przelana kilka godzin wcześniej) postanowiłem że potrzebna mi jest pomoc specjalistyczna i skontaktowałem się z ośrodkiem uzależnień . Po rozmowach wstępnych zostałem zakwalifikowany na terapię AH. Niestety nawet jej nie zacząłem gdyż terapia zamknięta nie wchodziła w grę a terapia skrócona kolidowała z moją pracą. Zostały mi tylko mitingi na które uczęszczałem regularnie. Okazało się że uzewnętrznienie się i rozmowy oraz poznanie mechanizmów pozwoliły mi wyjść z tej choroby i na tym polu mam jedyny jak do tej pory sukces. Od 1 lipca 2009 roku nawet nie pomyślałem o grze i nie zagrałem w nic na co straciłbym choćby złotówkę.

Ostatni etap mojej historii zaczął się w listopadzie 2010 roku . Gdy do mojej pracy przyszła nowa koleżanka. Od początku nasze uczucia przerodziły się w miłość i szybko ze sobą zamieszkaliśmy. Znowu byłem pracowity, sumienny, kochający taki do rany przyłóż. Rodzina Asi (tak ma na imię ostatnia moja partnerka) była mną zachwycona. Robiliśmy wspólnie masę fajnych rzeczy, mieliśmy wspólne zainteresowania, było cudownie.

Choć posiadałem konsolę w domu i komputer , głównie używaliśmy tego sprzętu do oglądania filmów i słuchania muzyki. Aż nadszedł moment gdy w pracy kolega namówił mnie do gry w "Plemiona". I znowu wszystko się zaczęło. Na początku niewinnie po kilkanaście minut dziennie, potem coraz więcej i więcej. Doszło do tego że kupiłem mobilny internet i brałem laptopa do pracy , aby móc kontrolować na bieżąco co się dzieje z moimi wioskami.

Po powrocie z pracy (a pracowaliśmy razem na nocki) Asia czekała na mnie w łóżku a ja w drugim pokoju siedziałem przy kompie i wracałem do łóżka jak już smacznie spała. Stałem się inną osobą, strasznie nerwową , cyniczną wręcz chamską. Wszystko odeszło na dalszy tor. Seks był sporadyczny, wspólne wyjścia od wielkiego dzwonu a na sugestie Asi że zaczyna coś się psuć i żyjemy nie ze sobą a obok siebie byłem głuchy.

Na początku maja tego roku Asia dostała propozycję awansu w pracy i przenosin do swojego rodzinnego miasta. Po burzliwych dyskusjach ze mną przyjęła tą propozycję. Doszliśmy do wniosku że kilka miesięcy rozłąki dobrze nam zrobi , a potem ja się przeniosę do jej miasta i będziemy dalej razem.

Niestety byłem tak pochłonięty graniem w "Plemiona" a doszło do tego jeszcze "Diablo 3" że nie zauważyłem że Asia nie może się doczekać dnia w którym wyjedzie. Do tego stałem się tak nieznośny że docinałem jej w każdej możliwej sytuacji i często doprowadzałem do płaczu. Byłem głuchy i ślepy.

25 czerwca Asia wyjechała do swojego miasta i rozpoczęła pracę w nowym miejscu. W przeciągu miesiąca miała przyjechać po resztę pozostawionych u mnie rzeczy. Ja nadal ślepy i głuchy nie zdawałem sobie sprawy że była to ucieczka i uwolnienie się ode mnie . Dopiero trzy tygodnie temu jak w rozmowie telefonicznej poinformowała mnie że to jest nasz koniec i przyjedzie po resztę rzeczy aby się definitywnie pożegnać, oprzytomniałem.

Dopiero zrozumiałem co zrobiłem . Że swoim zachowaniem , czynami , mową zaprzepaściłem tak wielką miłość która między nami była.

Mając nadzieję że mogę wszystko naprawić postanowiłem wdrożyć system naprawczy w swoje życie. Oddałem wszystkie konta na "Plemionach", przestałem grać w "Diablo". Zacząłem wydzwaniać co dziennie po kilkanaście razy , mówić co zamierzam zmienić w swoim życiu i plany wprowadzałem w czyn. Zrobiłem wszystko to co nie pasowało Asi we mnie. Przestałem palić , pić kawę (piłem 10-15 kaw dziennie i nic innego) chodziłem na spacery z psem codziennie co nie zdarzało mi się przez ostatnie pół roku w ogóle, zacząłem biegać , ćwiczyć. Poszedłem do lekarza, zrobiłem wszystkie badania (jestem diabetykiem a marnie dbałem o swoją chorobę przez ostatni rok). Pojąłem sedno życia , zacząłem żyć .

Niestety okazało się wszystko za późno. Wczoraj Asia przyjechała po resztę rzeczy i pomimo moich błagań , płaczu i lamentu postanowiła nie dawać mi szansy. Argumentując tym że przez ostatnie miesiące doprowadziłem jej życie psychiczne do ruiny i wszystko co do mnie czuła już się dawno wypaliło.

Powiedziała że docenia zmiany które zaszły we mnie i że jak chcę to potrafię, ale że nie była by ze mną szczęśliwa nie czując do mnie już nic.

 

Przeczuwałem takie zakończenie , ale miałem cały czas nadzieję że jeszcze się da wszystko naprawić. Od trzech tygodni mam depresję a dzisiaj przechodzę apogeum. Jestem kompletnie rozbity. Doszły myśli samobójcze. Wyzywam się w duchu , płaczę nie mogę się na niczym skupić. Byłem u psychiatry , przepisał mi antydepresanty. Ale z obawy że się tylko zamulę i mogę wpaść w kolejne uzależnienie nie wykupiłem recepty.

Pozbierałem się trochę , jak znalazłem to forum i zabrałem się do przedstawienia mojej historii. Rozpaczam ale mam silne postanowienie.

Chcę się zmienić. Potrzebuję pomocy. Może ktoś wie jaką terapię powinienem przejść? Kto może mi pomóc w zmianie osobowości? Chcę się cieszyć życiem swoim i innych, przestać być cynicznym , wybuchowym i zauważać pozytywne wartości.

Pomocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LooserKing, nie wiem, na ile moja hipoteza okaże się prawdziwa, ale wg mnie masz problemy z akceptowaniem i wiarą siebie. Najprawdopodobniej dlatego przez pierwsze etapy swoich związków starasz się być 'ideałem', by zyskać akceptację innych. Jednak po czasie coś się dzieje, co powoduje, ze uciekasz w gry komputerowe i/lub hazard. Pytanie: co się dzieje? Czy czujesz się zmęczony taką 'nie-swoją' rolą i zaczynasz myśleć, że 'prawdziwego Ciebie nie da się akceptować'?

Jeśli moja hipoteza byłaby trafna, to kluczem do wyjścia z nałogów mogłoby być szukanie akceptacji siebie przede wszystkim w sobie, w postępowaniu w zgodzie ze sobą. Przy czym nie oznacza to, że namawiam Cię do tego, byś popadł w samozadowolenie i poprzestał na byciu osobą, którą teraz jesteś.

Mam na myśli to, byś wypracował złoty środek między spełnianiem oczekiwań innych ludzi, a spełnianiem oczekiwań własnych. Myślę, że to pomogłoby Ci żyć bez nałogów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuje za pierwszą odpowiedź i sugestie.

Mama Asi która jest doświadczonym pedagogiem i zna głębie mojej historii stwierdziła że podłożem do takiego zachowania może być przeszłość.

Nie napisałem w pierwszym poście o relacjach z kobietami w moim życiu. Napisałem tylko że ja je krzywdziłem ale także ja zaznałem cierpień od nich w swoim życiu.

Wydaje mi się że pierwszą i główną krzywdę sprawiła mi moja Matka. Mama nigdy nie potrafiła objąć miłością własnych dzieci , była i jest zimna nie dająca ciepła, dużo wymagająca. Krytyczne wypowiedzi i brak wsparcia dla dorastającego i uczuciowego dziecka odbiło się ukrytą traumą w mojej psychice. Wielokrotnie w dzieciństwie to Ojciec wspomagał mnie moralnie i mentalnie , matka tylko krytykowała a ja potrzebowałem ciepła obydwu rodziców. Moja była żona była podobna do mojej matki. Przejawiała te same tendencje do krytycyzmu i prawdopodobnie pogłębiła moją traumę.

Być może dlatego w kolejnych moich związkach po okresach gdy byłem ideałem i zaczynały się życiowe schody popadałem w uzależnienia.

 

Jestem takim typem że jak coś zaczynam to wkładam całe swoje serce w to co robię i nie mówię tu tylko o nałogach. Na przykład uwielbiam czytać książki i je posiadać. W pewnym okresie życia doszedłem do tego że wydawałem sporo pieniędzy na książki , kupując je bez opamiętania, kolekcjonując serie wydawnicze , bądź zbierając wszystkie jednego autora. W pewnym momencie doszedłem do 700-set książek w mojej biblioteczce. Przykłady mogę mnożyć.

Mam tendencję do uzależnień i nawet pasję potrafię zamienić w uzależnienie.

Następstwem tego jest moje zachowanie. Staję się cyniczny , krytyczny nie potrafię się cieszyć szczęściem . Nawet w plusach zauważam minusy.

Ja nazwałem to defektem genetycznym które przejąłem po matce, plus trauma niespełnionej matczynej/małżeńskiej miłości daje takie efekty że kobiety mojego życia które na początku skoczyły by za mną w ogień po pewnym czasie odwracają się ode mnie i miłość ich do mnie wygasa.

 

Czy takie zachowanie da się zmienić ? Zdaję sobie sprawę że jeśli nadal tak będzie to nie znajdę nigdy partnerki na dłużej. Chociaż nie myślę teraz o żadnej nowej partnerce, rozpaczam po stracie ostatniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gry online są wcieleniem zgnilizny ludzkości.

 

Gry online to rozrywka jak każda, jak inne mogą też uzależniać. Nie ma co demonizować.

 

A w czym widzisz zgniliznę ludzkości ?

Chodzi o to, że one są tworzone by uzależniać. Zaczynając od mechaniki opartej na uzależnieniach a kończąc na seksualnych fetyszach w niektórych. Do tego rozgrywka często nakłada na gracza obowiązki - typu to, że trzeba o którejś wstać by wysłać wojska czy trzeba w określonych terminach umawiać się na rajdy, itd. Zmniejsza się przez to kontrola gracza nad jego czasem.

No i jeśli chodzi o gry typu Plemiona czy Ogame, to nie spotkałem się z tym by ktoś w to grał bez nadmiernego wciągania się i podporządkowywaniu organizacji czasu grze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LooserKing, zgadzam się z mamą Asi - takie przeżycia z dzieciństwa rzutowały i rzutują na Twoje związki. Najprawdopodobniej podświadomie poszukujesz u partnerek tego, czego nie otrzymywałeś od matki, a Twoje partnerki niekoniecznie potrafią (lub nie chcą) wywiązać się z takiej roli.

Najprawdopodobniej braki emocjonalne starasz się kompensować poprzez 'przyjemność' czerpaną w nałogach (również w kolekcjonowaniu/posiadaniu książek).

W każdym razie droga do Twojego szczęścia leży w tym, byś na terapii rozprawił się z tym mechanizmem, który powoduje, że szukasz właśnie takich, a nie innych kobiet. Byś przepracował sam fakt poszukiwania szczęścia przede wszystkim 'na zewnątrz', a nie w sobie.

Tak więc terapia, terapia i jeszcze raz terapia. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakieś pomysły jak oderwać się od tego nałogu...czego bym nie robił, to tylko myślę kiedy dorwać się do pudła,tylko mi nie radźcie imprez itp,zerwałem praktycznie wszelkie kontakty prócz tych z rodziną...

Nawet gdy wychodzę gdzieś, tylko myślę kiedy wrócić do pudła :roll: .

Istnieją gorsze nałogi...ale cóż, żadne nie są dobre.

Any ideas?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×