Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a agresja


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

siema,rozumiem chlopakow w 100 % mam to samo... boshe najgluprze rzeczy mnie denerwuja ,siedzi laska obok mnie z fajka i mam ochote jej wsadzic to fajke...bardzo szybko mozna mnie z rownowagi wybij tzn jak zaczyna sie klotnia to rece mi juz same chodza , placze sie w slowach i poprostu przywalenie komus to jest jedyne rozwiazanie.... niewiem co sie dzieje.... niechce tego bo czesto kogos urazam swoimi slowami... bo jestem zbyt agresywny i dlamnie niema juz czasem granicy miedzy zartami a mowieniem na serio... dziwne ? noooo pozdro all

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja często czuję wręcz pulsującą ,rozsadzającą mnie agresję i niestety cierpią na tym moi bliscy.Czasami nawet nie zastanawiam się nad tym co mówię i co z tego,że potem przeproszę...Wiecznie coś chrzanię,jest mi głupio i przepraszam.Takie kółko.

:roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

pozwolę sobie skopiować część tego co napisałem przedstawiając się w innym dziale.

"Jestem bardzo nerwowy, nadpobudliwy, ciągle nakręcony. Wystarczy jedna rzecz, która mi się nie spodoba, coś nie pójdzie po mojej myśli albo ktoś mi zwróci uwagę, a nie powinien - rodzi się we mnei coś okropnego.

Moją natychmiastową reakcją jest zalewający mnei zimny pot, nagły przypływ adrenaliny i chęć uderzenia w coś. W 90% przypadkach właśnie uderzam w to co mam "pod ręką" Łóżko, biurko, nawet ściana albo metalowe drzwi czy słupy oświetleniowe.

 

Nie wiem skąd się biorą te napady wściekłości, ta chwilowa agresja.

Kiedyś szedłem sobie po pustej ulicy i z naprzeciwka szedł jakiś chłopak. Przechodząć obok mnie czułem jego wzrok na sobie i się na niego również spojrzałem mówią "co się gapisz" - no i "poszło". Zaczęliśmy się lać, a że dostałem jakiejś białej gorączki i nie panowałem nad sobą to trochę mu się oberwało. A wcale duży nie jestem. "

 

 

Czytałem w dziale "Nerwica lęków" post o temacie NERWICA A AGRESJA. To coś zbliżonego do mojego problemu. Jednak tam nikt nie otrzymał wskazówki jak sobie radzić z tym wszystkim.

Uprawiam sport - 3 razy w tygodniu gram w piłkę nożną, od czasu do czasu odwiedzam siłownię.

Nie mam problemów w domu, z dziewczyną czy na uczelni. Dzieciństwo normalne, rodzice też.

 

Gdzieś wyczytałem, żeby wziąść głęboki wdech przy takim "napadzie". Wszystko byłoby OK, ale zanim pomyśle o jakimkolwiek wdechu to poleci juz tynk ze ściany :/

Tak jak to było tydzień temu...:

Czekałem z siostrą w kolejce do lekarza w przychodni. Lekarka przyjmowała do godziny 16 a my o tej porze jeszcze czekaliśmy na wizytę. Po 10 minutach lekarka nie zwracając uwagi na to, ze ma jeszcze pacjentow wyszla z gabinetu do domu ... . No tak sie zdenerwowałem, ze walnąłem w scianę na przeciwko mnie aż zrobiłem dziurę w płycie gipsowej. Przynajmniej TORCHĘ mi ulżyło.

 

P.S. nie chce zadnych lekow, u lekarza zadnego nie bylem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to moim zdaniem powinnienes isc do lekarza tak serio bo wydaje mi sie ze zycie z toba nie jest łatwe :smile: leki mogłyby ci pomoc w opanowaniu tej agresji bo kiedys jeszcze cos sobie zrobisz a po co ci kolejne problemy??jak inni sobie radza z toba??w sesnise kiedy masz ten napad agresji...

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze co powem to to ze ciesze sie ze nie jestem sam ze swoimi problemami, ze nie jestem jakims odmiencem.Praktycznie zawsze bylem nerwowy juz w przedszkolu zdazalo mi sie komus przywalic lopatka w glowe.

Ale bylem wygadany , fantasta, mialem w sobie wole walki.Po smierci mamy wszystko sie zmienilo.Uzaleznilem sie od gier komputerowych,zadko wychodze z domu,zdazalo mi sie brac rozne uzywki zeby "poczuc sie lepiej", niska samoocena i ta agresja ostatnio troche przystopowalem ale wydalem juz mnostwo pieniedzy na zniszczony sprzet, nawet komorki nie mam bo boje sie ze znowu ja rostrzaskam.Do tego zaniedbuje siebie i dom mialem ostatnio taki syf jak w smietniku wszedzie lezaly butelki ,torebki po zakupach itd.Czesto odczuwam nienawisc nieskierowana do nikogo ani niczego poprostu nienawisc,poprostu czyste zlo i agresja.Po takich napadach agresji spotykam sie potem z wyzutami sumienia tak mocnymi ze doprowadzalo mnie to do placzu z myslami znowu przegralem walke znow dalem sie poniesc emocjom.Prubowalem sie nawet zabic na imprezie wypilem troche i wszedlem na barierke na balkonie u znajomej w ostatniej chwili znajomi zlapali mnie gdyby nie oni pewnie bym dzisiaj tego nie pisal.Boje sie wychodzic z domu mam problemy ze znalezieniem partnerki i te zawiasy myslowe .Mam za duza wyobraznie za duzo sobie wyobrazam przewiduje domniemane sytuacje,ktore moga zaistniec.Wiekszosc problemow rozwiazuje agresja.Nikomu krzywdy nie zrobie ale wyladowuje sie na przedmiotach im drozszy tym lepiej i podswiadomie robie to specjalnie zeby potem czuc jeszcze wieksze poczucie winy ,wydaje mi sie ze wkoncu sie naucze. Moze po czesci troche to pomoglo bo staram sie ta agresje gasic w samych poczatkach.Mi osobiscie pomaga sen,goracy prysznic lub poprostu oderwanie sie od przyczyny moich nerwow. Wydaje mi sie ze udalo mi sie wkoncu nauczyc to kontrolowac nie do konca ale w wiekszosci przypadkow konczy sie to na snie lub kapieli.Gorzej jest kiedy jestem w gronie sporej grupy ludzi .Ostatnio bylem na slowacji , 2 dni byly spoko ;ale potem przyszlo cos czego zupelnie sie nie spodziewalem.Nie moglem z nimi rozmawiac wydusic slowa i znowu te nerwy, doszlo nawet do tego ze jednemu znajbardziej zyczliwych kolegow chcialem przywalic , przez reszte dni na tym wyjezdzie czulem sie tam jak autsider.Ten wyjazd mial mi pomoc , nie pomogl.Doszedlem do wnosku ze wkoncu musze znalezc cos o moich fobiach i nerwach.I wkoncu znalazlem to forum i wszystko jest teraz jasne :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niteczko,

nigdy nie miałem takiego problemu, żeby ktoś się mnie bał czy był też przerażony moim zachowaniem. Gdy siostra zobaczy, że z bylebłachostki uderzę w coś to mówi tylko "Głupi jesteś, uspokój się", dziewczyna natomiast "Nie rob tak, wez gleboki wdech i już niech CI przejdzie". No ale z reguł nikt wtedy do mnei nic nie mówi, nic ode mnie nie chce ... miło ;)

 

Do lekarza nie mam ochoty iść, ani brać żadnych leków. Jestem sportowcem i nie potrzebne mi żadne wyciszające tabletki - to zapewne źle by wpłynęło na moje osiągi.

Może zamiast psychiatry psycholog?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O rety,jestem zaskoczona!Bibi-nie jesteś żadnym odmieńcem.Ja też nie jestem agresywna,tylko,że nie tłumię emocji.Po prostu agresji we mnie tyle,co kot napłakał.Ktoś musi mi mocno na odcisk nadepnąć żeby moją reakcją była agresja.Ale co więcej-znam na żywo kilka osób z nerwicą i też są spokojne,zero agresji.Ale teraz już rozumiem dlaczego ludzie tak odbierają nerwicowców-bardzo negatywnie.Zastanawiam się jednak czy agresja to kwestia nerwicy,czy raczej charakteru?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze po czesci masz racje,moze to w jakiejs czesci jest moj character.Ale to nie znaczy ze nie mam nerwicy mam wiele podobnych problemow co wy.Mam za bujna wyobraznie , pewnie dlatego uzaleznilem sie od gier... Ale prawda jest taka ze agresje u mnie powoduja fobie , boje sie krytyki tak bardzo ze powoduje to u mnie przerozne stany albo sie zamykam w sobie albo jestem wybuchowy.Brak skupienia , nie slysze co inni mowia i wydaje mi sie ze mowia o mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!!!

 

Jestem nowym uzytkownikeim tego forum, doslownie pare minut temu zalogowalem sie na tej stronce. Mam problem jak wielu z Was, otóż od kilku lat mam ataki złosci, agresji...Zastanawiam się skąd to się we mnie bierze. Mam 22 lata, Kobietę którą Kocham, niczego w życiu mi nie brakuje, jestem lubiany przez otoczenie...wszystko jest pięknie, do czasu. Potrafię w jednej chwili ze spokojnego ułożonego człowieka zmienić się w psychopate. W jednej chwili obrażam się o byle co, nie potrafię czegos zrobić kilka razy pod rząd, zaczynają sie wtedy wybuchy agresji często dochodzi do tego że to łamie a poźniej probuje to naprawić. Kiedy dochodzi do kłótni z najbliższymi to ja zawsze musze być górą, nawrzucam im czasami za byle co, czasami tez dochodzi do tego że uderze ( kobiet nie bije to jedyny plus tego), czesto ranie bliskie mi osoby mowile slowa ktorych zaluje i sam sobie sie dziwie ze tak czasami mowie.

Nie wiem jak sobie radzic. Chcialbym dowiedziec sie jak z tego wyjsc, jakie leki wziać, nigdy nie bylem u żadnego lekarza w tej sprawie. Co byscie mi doradzili?? Są na to jakies leki by wyeliminowac wybuchy mojej agresji, by do wszystkiego podchodzic bez wiekszego stresu, by nie denerwowac sie przez jakies błachostki. Prosze o pomoc, za wszystkie odpowiedzi z góry serdecznie dziekuje i Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do ciebie kolego znam ten bol tez nie skrzywdzil bym kobiety jesli bym to zrobil znienawidzil bym sam siebie, musisz najpierw obadac czemu masz te napady agresji , pewnie masz wysokie ego i nienawidzisz przegrywac podejmij walke z samym soba to jest twoje zadanie od dzis i jesli cos cie wkur... to odejdz od tego olej przejdzie nie prubuj starac sie na sile o cos , cos co robisz wyjdz z pokoju skonczysz to pozniej odprez sie przespij nerwy mina. Jesli bedziesz sie staral na sile w nerwach tylko sie jeszcze bardziej w tym pograzysz.Jednym slowem to jest bledne kolo, nie daj sie temu ty tu rzadzisz ! nie to g.. co siedzi w twojej glowie nie daj sie nerwom! Jedyne lekarstwo jak tu pisza na tym forum to praca ciezka praca nad soba.Wykorzystaj ta agresje przeciwko temu , wykorzystaj zawziecie a jak sie z kims klocisz to sluchaj i patrz na to co ta osoba mowi obiektywnie a najlepiej wyjdz nie ma sie co denerwowac i nie mysl o tym bo sie nakrecasz tylko.Uwierz mi ja bylem strasznie agresywny wszystko to moze nie minelo ale przybralo inny harakter musisz te nerwy w jak najwczesniejszej fazie wyczuc im wczesniej tym lepiej .Bedziesz spokojniejszy gwarantuje ci to. Jestem tego przykladem nerwowy jestem od zawsze i zawsze sie przejmowalem za duzo na glowie za duzo mysli spojz na siebie obiektywnie , zboku widac to inaczej zaczniesz to rozumiec lekartstwa pomoga na krotka chwile, po leczeniu u psychologa znow bedziesz musial sam stawic czolo tym problem wiec najlepiej pracuj od dzis nad soba od kiedy to przeczytasz.Musisz miec wspaniala kobiete skoro mimo tych nerwow akceptuje cie i jestescie razem znajdz w niej oparcie napewno ci pomoze.Pozdro i powodzenia latwo nie bedzie ale malymi kroczkami da rade.Dzieki temu forum wszystko stalo sie jasniejsze dobrze ze jest takie cos zalety internetu daja sie odczuc na tym forum :) dzieki wam wszystkim ktorzy pisali posty zaczynam radzic sobie z tymi fobiami dzieki wam pozdro.

 

ps. Nie koniecznie musisz uspakajc sie jak pisze znajdz na to sposob cos co cie odpreza kazdy jest inny przeciez.Napisz czy ci to pomoglo co napisalem czy sobie radzisz lepiej z nerwami jestem ciekaw czy podziala tak samo na ciebie sposob jaki znalazlem jak na mnie podzialal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potem przeczytam cały topik, obiecuję :)

 

Ja jestem przede wszystkim agresywna, ale jak nie pozwalają mi sie wyładować to na sobie, bo drzwi rozwalę, stół bedzie się chwiał, a mi się siniaki pogoją ;/ ;/ (ale popierdzielone założenie)

bezwyjsciowo głupia sytuacja

 

kiedys- autoagresja związana z zaburzeniami jadła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, nadszedł czas poużalać się nad sobą.

 

I ja nie panuję nad agresją, choć ona nie pozwala mi wrócić wśród ludzi.

Dzisiaj na terapii doszedłem do wniosku, że wszystkie moje kontakty z ludźmi opieram o konflikt. Nawet przyjaźń, kiedyś tak dla mnie ważną, traktuję najwyżej jako zawieszenie broni w celu rozpoznania sił przeciwnika. Psychiatra spytał, czy ktoś może mnie lubić tylko za to kim jestem - i musiałem odpowiedzieć: nie. W mojej rzeczywistości ciągle trzeba coś komuś udowadniać.

 

Przy tym po kilku latach dreptania w gnojówce nerwicy lękowej, gdy wreszcie udaje mi się wylizać, odczuwam cholerną potrzebę sprawdzania się. Myślałem, że to dziwne nie jest - każdy facet z jajami tego potrzebuje.

 

Próbowałem wyjść do ludzi, próbowałem czuć się wśród nich dobrze jak przed laty. I wciąż kończy się tym, że muszę kogoś prowokować. Mam z tego trochę krótkoterminowej satysfakcji z mierzenia się z innymi i masę długotrwałego rozczarowania, że znów jestem sam.

 

Jestem pieprzonym agresywnym tchórzem. I teraz zastanawiam się, jak wk****ą mnie ewentualne odpowiedzi na tego posta ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja Cię nie wk****ę, tylko powiem, że mam podobny problem.

odczuwam cholerną potrzebę sprawdzania się

Tak tego dokładnie u siebie nie widzę. Mi to po prostu przychodzi. Czasem jak czegoś nie cierpię, nie znoszę, to potrafię słownie być naprawdę agresywny. Na szczęście z pięściami do nikogo nie wyskakiwałem :lol:

Ale czasem mi się zdarza co nieco powiedzieć... i potem nadal jestem przekonany, że tej osobie należało się to coś usłyszeć, ale czasem po drodze narobię zamieszania i boruty... i nie wychodzi to tak różowo :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak to nazwać: uporem, głupotą, złośliwością czy agresją... Często, gdy nie jest "po mojemu"(?) wybucham złością, przeważnie udaje mi się ją kontrolować, ale niestety zdarza się, że nie panuję nad tym co mówię, robię... nie przyjmuję do wiadomości żadnych wyjaśnień, ostrzeżeń, nie liczę się z żadnymi konsekwencjami. Oczywiście, potem tłumaczę sobie, że sobie zasłużyłam, że jestem taka siaka owaka....

Te wybuchy przerażają mnie samą. W momencie napadu tak jakby coś mną owładnęło. W żaden sposób nie potrafię się opanować! Cóż, nie raz urządzałam takie piekło mojemu chłopakowi - wyrzucałam go, policzkowałam, mówiłam najgorsze rzeczy... Wstyd mi za to... ale najbardziej przeraża mnie fakt, że ostatnio te niekontrolowane przeze mnie wybuchy zdarzają mi się "na zewnątrz" czyli w otoczeniu obcym mi, np. w pracy. Do tego stałam się okropnie wulgarna i głośna (krzyczę)... Ludzie, jak to powstrzymać?????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was Kochani.Jestem nowy na tym forum.Opiszę swój problem.Jestem drugi raz żonaty i moje drugie małżeństwo wisi na włosku.Otóz.Czasami mam napady agresji.Używam wobec żony przemocy fizycznej a także mówię jej najgorsze rzeczy.Mam ochot ę zrównać ją z ziemią.Moja pierwsza żona zostawiła mnie z tego powodu.Teraz mam wspaniałą żonę którą kocham ponad życie.Właśnie po ostatniej awanturze wyprowadziła się z domu.Boję się że tym razem nie wróci.Za każdym razem jej obiecuję że się zmienie,ale po parunastu dniach znowu przychodzi atak agresji.Nie jest on skierowany na żonę.Ona po prostu jest pod ręką.Wcześniej moje ataki były skierowanę na moją mame.Czyli kto jest pod ręką.Kiedy idę np.ulicą i ktoś przede mną idzie wolniej mam ochotę coś mu zrobić.To samo jest kiedy jadę autem.Jestem wrogo nastawiony do ludzi.Dwa lata temu leczyłem się na depresję i zostałem wyleczony.Ataki agresji mam odkąd pamiętam.Byłem z tym problemem u psychiatry.On uznał że mam za mało ruchu i nie mam gdzie wyładować negatywnych emocji.Dał mi też lek Rispolept 1 mg na miesiąc.Ale to nic nie pomogło.Jeżeli nie znajdę pomocy moje życie stanie się koszmarem.Odejdzie ode mnie druga żona i zostane sam jak palec.POMÓŻCIE!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pentan-sam widzisz,że to bardzo poważny problem i trzeba go jak najszybciej rozwiązać.A czy posłuchałeś rady psychiatry?Dobrze by było gdybyś zaczął uprawiać jakikolwiek sport,choćby bieganie.Ale poza tym szukaj pomocy u psychiatrów.To już nie przelewki,możesz komuś zrobić krzywdę,pomijając to,że sam też cierpisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fuck, mam huśtawkę nastrojów już nie z dnia na dzień, ale z godziny na godzinę. Nie jestem w stanie znieść jutra! Nie mogę wziąć urlopu ani L4, bo nie ma mnie kto zastąpić. A ja się już boję wyjść z pokoju, żeby nie pozabijać wszystkich! Pomocy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×