Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Nie jestem psychologiem. Ale wydaje mi się, że musisz z tym dalej żyć z nadzieją, że karta się odwróci.

Płakać i płakać może targniesz się na swoje życie, kto wie? To smutne, że tak naprawdę można niewiele zrobić.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ataki paniki są mi znane tylko że ja się podczas nich duszę i nie mogę oddychać, żadne tabletki nie pomogły,lekarze ciągle je zmieniają i nic.Ale najgorsze są myśli samobójcze mam już nawet plan.Walczę z nimi bo szkoda mi bliskich ale czuje że przegrywam

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie .Zaglądam na forum codziennie czytając wasze posty,wątki szukając odpowiedzi na moje dolegliwości.Powiem szczerze,ze tracę nadzieję na to,że bedzie taki dzień,gdy poczuję się szczęśliwa ,nie będą dokuczać objawy,które wykańczają mnie totalnie.W chwilach kiedy dopada mnie tzw"atak"staje się bezsilna,nachodzą mnie wtedy straszne mysli,i gdyby nie dzieci nie wiem jakby się to wszystko skończyło:(

 

Zawsze byłam osobą skrytą,nadwrażliwą na wszelkie emocje,uwagi ogólnie na wszystkich i wszystko.Nie nalęże do soób tryskających zdrowiem,mam za sobą kilka operacji,zabiegów oraz zapaść...Często dopadaja mnie dziwne lęki,w takich chwilach myślę,ze coś mi się stanie.

Od pewnego czasu dziwnie się czuję,tzn dopada mnie osłabienie,mam wrażenie jakby w głowie była jedna wielka pustka,sztywnieje kark,robie się spięta,nogi i ręce bardzo słabe,chodzę jak pijana,z zaburzeniami równowagi.Do tego zaburzenia widzenia,słabnie wzrok,często pojawiają się plamki takie jakby błyski flesza.Raczej nie mam wysokiego cisnienia,często jest nawet za niskie,puls takze około 60-75.Badania morfologii sa oki,Ekg także nie wykazuje zmian,rezonans głowy OK.

Robiłam dwukrotnie EEG za każdym razem wyszły zmiany.Trafiłam do neurologa,jeden powiedział,ze to padaczka,drugi,ze migrenowe zmiany.Nie bardzo wiem co mam o tym sadzić.Dostałam lek lamotryginty[pwy lek na padaczkę, w tej chwili doszłam do dawki 100mg i nie widzę absolutnie poprawy.Ataki jak były tak i są,trwają od jednej do kilku godzin.

Myslicie,ze moze to być nerwica?

Wizyte u neurologa mam za 2 miesiące,jestem u kresu wytrzymałości psychicznej jak i fizycznej:(

 

-- 03 lip 2012, 21:34 --

 

Dodam,ze często ataki nasilaja się przed miesiączką lub grypą czy przeziebieniem,zawsze wtedy gdy organizm jest osłabiony.Czy to normalne,dziewczyny tez tak macie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

promyk42, Witaj!

 

Być może tak reagujesz na swoje trudności, z którymi sobie nie radzisz? Każdy je ma.

Może sprawy Cię przerastają, z czyś masz problemy?

 

Dużo przeszłaś, mam na myśli problemy zdrowotne. Myślę, że to właśnie przeżywanie tych problemów wywołało oddźwięk na Twój obecny stan.

 

Może rozważ decyzję wizyty u psychiatry i terapeuty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można się z tym uporać!! Nie wiem w jakim stopniu wyglądało to u większości z Was, ale ja dostawałam ataków lęku w kolejce na poczcie, w sklepach,w pociągach, w autobusach, koszmar!! Zero frajdy z życia tylko myśl o tym żeby nie spanikować np. jadąc autobusem w korku, bo w końcu nie ma drogi ucieczki - w związku z tym spotkania ze znajomymi itp. odeszły na dalszy plan, dzień na uczelni to była mordęga. Skurcze brzucha, bóle głowy- wykańczające. Nie poszłam do lekarza itp. chociaż było kiepsko... Wszystko jest w głowie- lek- nie przejmujcie się tym co się dzieje dookoła!! Wrzućcie na luz, relax!! Wychodzić częściej i mieć wyje... - nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło- chociaż ciężko by mi było w to uwierzyć jeszcze 2 lata temu! Szkoda zdrowia na te chole.ne ataki paniki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można się z tym uporać!! Nie wiem w jakim stopniu wyglądało to u większości z Was, ale ja dostawałam ataków lęku w kolejce na poczcie, w sklepach,w pociągach, w autobusach, koszmar!! Zero frajdy z życia tylko myśl o tym żeby nie spanikować np. jadąc autobusem w korku, bo w końcu nie ma drogi ucieczki - w związku z tym spotkania ze znajomymi itp. odeszły na dalszy plan, dzień na uczelni to była mordęga. Skurcze brzucha, bóle głowy- wykańczające. Nie poszłam do lekarza itp. chociaż było kiepsko... Wszystko jest w głowie- lek- nie przejmujcie się tym co się dzieje dookoła!! Wrzućcie na luz, relax!! Wychodzić częściej i mieć wyje... - nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło- chociaż ciężko by mi było w to uwierzyć jeszcze 2 lata temu! Szkoda zdrowia na te chole.ne ataki paniki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie kochani, dawno mnie nie było. Walczyłam z problemami z połykaniem- ha minęły, odstawiłam leki, skonczyłam psychoterapię i byłam WOLNA!!!!!...przez dwa miesiące:(. Wróciło. Mam nadzieję, że to nerwica a nie.... Od kilku dni mam uczucie ściskania w gardle. Tak jakby petla zaciskała mi się wokól szyi. a gardło w środku puchło. Oddycham normalnie, połykam - no nie narzekajmy ale gula plus ucisk... to nie pozwala mi normalnie żyć. Siedzę teraz w pracy i panikuję, że zaraz się uduszę:(. Miał ktoś coś podobnego? Jak sobie poradzić? Czy znowu muszę wracać do prochów...czy może jest szansa że jakaś inna metoda mi pomoże?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim czuję jak gdyby ktoś nadepnął mi na mostek. Poza tym wydaje mi się, że mocno bije mi serce, chociaż bije normalnie, trzęsą mi się ręce, nie mogę się skupić, staję się płaczliwa, mam natłok myśli nie do ogarnięcia, tak jakby wszystkie problemy świata spadły nagle na mnie i żaden z nich nie nadawałby się do rozwiązania. Czuję wtedy też taką przerażającą izolację od ludzi, dlatego o wiele bardziej wolę gdy atak przychodzi gdy jestem sama. Poczucie izolacji mnie paraliżuje i nie mogę sobie z nim poradzić. Wydaje mi się, że nikt mnie nie zauważa, że wszyscy są szczęśliwi i zajęci swoim życiem, a ja jakbym nie istniała. Ostatni tak podły atak przydarzył mi się na koncercie Yeasayer w czasie openera, myślałam, że szlag mnie trafi. Sama sobie zrujnowałam koncert jednego z ulubionych zespołów i tak bez przyczyny stałam z boku wycierając łzy gdy wszyscy dookoła radośnie skakali (to chyba jeszcze spotęgowało poczucie izolacji, bo wydostanie się z tłumu było horrorem).

 

Jak sobie radzę? W czasie ataku nie radzę sobie wcale, gdy jestem sama, daję upust wszystkiemu co we mnie siedzi po czym zasypiam. Gdy nie mam takiej możliwości i zostanę przyłapana przez ludzi w czasie 'ucieczki do jaskini' to staram się wszystkimi siłami pozbierać. Udaje mi się opanować łzy więc wyglądam jak człowiek, łapki w kieszeniach, uśmiech na usta i cierpię w milczeniu. Generalnie jednak bardzo pomogła mi terapia i leki. Właściwie od stycznia do teraz miałam może trzy - cztery ataki, a normalnie zdarzały mi się one raz na kilka dni. Niestety powoli wszystko wydaje się wracać, od ubiegłego tygodnia wydaje mi się, że wróciłam na stare śmieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogę wyróżnić dwa typy. Pierwszy bardzo "klasyczny", występujący w sytuacjach społecznych; w szkole, wśród znajomych, w trakcie odpowiedzi, wypowiadania się, czytania na głos, na wyjazdach itd: Przyspieszone bicie serca, pocenie rąk, wrażenie, że za chwilę zwymiotuję oraz najgorsze jak dla mnie, czyli przyspieszony oddech (wentylacja się włącza ;)) uniemożliwiający poprawne wydobycie z siebie głosu (Och, ile ja się wstydu najadłam jak mi na głos kazali czytać! Teraz najwyżej się wykłócam, że nie będę, bo nie, bo nienawidzę- dziecinne, ale co mam zrobić, tekstu nie starcza, by to opanować). Zdarzają się też inne, najczęściej przed spaniem czy w ogóle w trakcie mało aktywnego przebywania w domu: czasem włącza się depersonalizacja, nagle ciało wydaje się o wiele cięższe niż jest, lęk "wisi w powietrzu", pojawiają w głowie dziwne wizje albo obrazy, co by przyprawić mnie o dreszczyk emocji pt "Jestem na granicy szaleństwa". Jak sobie radzę? Walczenie z tym czy próby zmniejszenia na siłę to chyba najgorsze, co można zrobić, bo jest jeszcze gorzej. Staram się dlatego to zaakceptować i "przepuścić" przez moje ciało bez większych emocji z mojej strony, co by się nie nakręcać. Co do odpałów typu "Zaraz zwymiotuję albo zemdleję", to wciskam sobie takie obiegowe nieco zdanie, że przy poziomie adrenaliny wzrastającym podczas typowego napadu jest to zwyczajnie zablokowane, niemożliwe. Nie wiem, czy to prawda, ale lepiej wmawiać sobie takie coś niż, że rzeczywiście mogę to wywołać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy bardzo "klasyczny", występujący w sytuacjach społecznych; w szkole, wśród znajomych, w trakcie odpowiedzi, wypowiadania się, czytania na głos, na wyjazdach itd:

Nie masz przypadkiem zdiagnozowanej fobii społecznej ?

 

. Nie wiem, czy to prawda, ale lepiej wmawiać sobie takie coś niż, że rzeczywiście mogę to wywołać.

Pewnie , że tak ;)

 

Korzystasz z psychoterapii ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Diagnozy niewiele mnie obchodzą na dzień dzisiejszy, jedyne co mam to zaburzenia lękowe mieszane, ale mówię, nie jest to jakimś punktem zwrotnym w moim życiu. Tak, mam fobię społeczną do pewnego stopnia, przy czym lęki i ataki paniki nie występują u mnie wyłącznie w sytuacjach społecznych, mam je na co dzień, więc zwyczajnie nie mam potrzeby oddzielania fobii od nerwicy lękowej, "koegzystują" ze sobą, że tak powiem. Wiele razy byłam już na granicy, by przestać wychodzić z domu, do szkoły, ale jeszcze się nie dałam na amen i nie dam. Może mi pomaga myśl, że to nie w ludziach tkwi problem, ale w mojej głowie, niby oczywista oczywistość, ale znam osoby z fobią w jej zaawansowanym stopniu, które nie mają tego świadomości. Terapie mam przerwaną od dwóch lat, jak znajdę dobrego lekarza gdzieś w województwie, to za rok planuję wrócić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc... od dwoch miesiecy mam nerwice lekowa... nigdy sie tak nie czulam to jest straszne wszedzie wychodze z chlopakiem, sama sie boje i nawet jak z nim wychodze i jestem w wiekszym miescie to nogi robia mi jak z waty jakbym zaraz miala zemdlec i duszno mi sie robi.. jak najszybciej chce byc juz w domu jak mam takie ataki a co dopiero wychodzic gdzies ze znajomymi :( jak mam to powstrzymywac ?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mozecie cos poradzic? nikt z mojej rodziny tego nie ma i ze znajomych tez.. nie mam z kim otym pogadac.. bylam mieiac temu u psychologa i dal mi leki antydepresyjne wzielam wszyzstkie ktore mi przepisal i wsumie nie mam lekow takich w domu jak wczesniej mialam... ale i tak najgorzej jest nadal jak wychodze w miasto..

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×