Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Probuje tak robic. Skupiam sie na jakims zajeciu, ktore mnie bardzo absorbuje....jednak nawet i w takich momentach jest ciezko.

 

Ale nic!! Damy rade Wszyscy, prawda????

To my jestesmy Władcami swojego ciala i Duszy!!!

Jaki postulat l;) :lol:

 

Pozdrawiam Was wszystkich ciepło!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jack bardzo dobrze ze zapisałes sie do psychologa, uważam, że to własciwe podejscie do rozwiazania Twojegoo problemu:) Wiesz to co napisałes na samym poczatku przypomina mi ksiązke o nerwicy, ktora nie dawno czytałam- tam był dokładnie wyjasniony ten cały proces nienawisci do siebie, u Ciebie juz jakis czas temu musiał sie rozpoczac........ale nie martw sie, dobry psycholog pomoże Ci "polubic siebie":)

Mysle ze przydałaby Ci sie terapia grupowa, ktora Ci bardzo polecam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobrze że byłeś , ale co? zapisał ci tylko wapno???!!! :shock:

a magnez bierzesz??

 

http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?t=796

tu Anuleczka też ma podobny problem (odnoścnie mięśni)

 

wapno przepisał, wskazał brać magnez

 

a dolegliwości mięśniowe nazwał "tężyczka"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po śmierci dziadka,moj przyjaciel,dotąd bardzo energiczny,żywy i lubiany przez wszystkich chłopak,stracił chęć do życia.Nie spotyka się ze znajomymi,zaniedbuje swoją dziewczynę,nie ma na nic ochoty... Kiedy pytam go, co się z nim dzieje i czy wie, ze przez swoje zachowanie sprawia ból bliskim mu osobom,odpowiada,że wie ale nie wie dlaczego tak postępuje i co ma na to poradzić.Bardzo mi go żal,chciałabym jakoś mu pomóc ale nie bardzo wiem jak:(.Moze ktoś z Was zna takie przypadki?Proszę,pomóżcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może byc depresja. Nie napisałaś jak długo to trwa, po trudnych przezyciach każdy potrzebuje troche czasu żeby dojsc do siebie, pewien okres żałoby jest upełnie naturalny gożej jak to trwa niewspółmiernie długo i człwiek nie może się pozbierać.

Nie wiem jaki to człowiek.Czy dałby się namówic na pójcie do psychologa? Niekoniecznie na terapie tylko chociaz na pare spotkań.

Mysle e warto rozmawiac, ale nie naciskac i nie wywoływac w nim poczucia winy.

To chyba tyle co przychodzi mi do głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno powiedziec czy to depresja. Po stracie bliskiej osoby musi upłynac jakis czas za nim człowiek na nowo sie odnajdzie. Ale jezeli rozpacz trwa bardzo długi czas faktycznie moze przerodzic sie w depresje. Podpisuje sie pod tym co napisała kolezanka ........... mysle ze w tak trudnej sytuacji warto skorzystac z pomocy psychologa, napewno pomoze mu z powrotem poukładac sobie zycie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej duskfall!Bardzo dobrze Cie rozumiem,mam identyczne objawy-miesnie tak jakby same na moment sie napinaja, pojawiaja sie takie male skurcze w roznych czesciach ciala,np przez moment biceps sam sie rusza albo kciuk. To straszne i jak sie pojawia najczesciej prowadzi do ataku paniki. Moj neurolog powiedzial ze najpewniej to zasadowica spowodowana zbyt szybkim oddychaniem. Tezyczka natomiast jest zwiazana z brakiem wapnie i magnezu. Rozumiem co czujesz, wiem ze sie boisz i podejrzewasz u Siebie Bog wie co. Ja tez tak mam-w tym momencie mysle o jakims schorzeniu mozgu. Ale moj lekarz powiedzial ze nawet nie ma o tym mowy,nie mam zadnych charakterystycznych objawow, wszystkie odruchy mam w porzadku. Chyba jedynym wyjsciem jest zaufac mu, no bo co innego pozostaje?Pozdrawiam. Jesli masz ochote pogadac to moj nr gg 7687726.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od środy mam chodzić na terapie grupową, ale dopadły mnie wątpliwości, czy to jest konieczne, czy dam radę bez tego? Szczerze mówiąc, poprostu nie chce mi się siedzieć co tydzień przez 2 godziny z obcymi ludźmi i opowiadać o swoim życiu. To forum bardzo mi pomaga :D i jest mi już dużo lepiej jak z Wami "pogadam". Poradźcie mi, mam chodzić czy olać to? Sama juz nie wiem....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem jesli chcesz wyjśc nerwicy to nie olewaj.

No chyba ze wolisz ja miec nadal.

Mi tez sie nie chce co poniedziałek rano wstawac, jechac, rozmawiac z obcymi o trudnych osobistych sprawach, ale jezdze bo to jedyny sposób.

Forum to "wspomagacz" (jakże miły :D ) a nie terapia i na pewno jej nie zastapi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez czasem mam takie szybkie bicie serca, np. dzisiaj mi sie przydarzyło, i juz zaczynam sie troche tym przejmowac, ale wiem , ze to pewnie z powodu nerwicy, ponieważ robiłam sobie EKG i nie wykazalo niepokojacych objawów. Takze jezeli sie tym bardzo przejmujesz i nie daje Ci spokoju to po prostu wybierz sie do lekarza. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda, uważam, że nie powinnaś odwlekać terapii! to jedyny sposób, aby wyleczyc się z tego cholerstwa. Wiem, że to forum w jakis sposób pomaga, ale to nie może byc jedyne rozwiązanie. Chyba warto jest poswięcic trochę czasu w tygodniu, aby żyć pełną piersią, bez tych okropnych lęków, które trwaja dlużej niż 2 godziny!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A juz myslalam,ze bedzie dobrze.Seroxat pomagal,czulam sie swietnie a teraz...pustka.

Niestety.Od kilku dni znowu nie moge spac.Tym razem jednak nie dusze sie i nie mam globusa w gardle.

Nie moge zasnac,bo zaraz jak sie klade ogarnia mnie straszne zimno.Drza mi konczymy,rece i nogi.Czuje tez slabosc w lewej rece-jakbym nie mogla jej podniesc.To straszne.Czuje niepokoj i przytloczenie.Myslam,ze to reakcja na lek obnizajacy nadcisnienie, ale bez przesady.On nie powodowal by leku.

Czy macie takie objawy?Jak z nimi walczyc,przezwyciezyc?

Co sie ze mna dzieje?Czy kiedys to sie skonczy?Tak sie boje,tak bardzo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam tak od przedszkola.. TO STRASZNE, prawie nie da sie szczesliwie funkcjonowac. Terapia wstrzasaowa, typu zatrudnienie sie na kierowniczych stanowiskach u mnie nie zadzialala, i tak za chwile mnie zdominowali, a Prezes wywalal z pracy. To wszystko, to: wrazliwosc+wyobraznia+niesmialosc+zanizona sammoocena+kompleksy+traumatyczne przezycia+moze byc dziecinstwo/okres mlodzienczy+krytyka rodziny=lęk/depresja/nerwica, a wtedy Czlowiek boi sie wlasnego cienia i kazdej mysli.quote]

 

mam wrażenie że ja to napisałam...samo życie...moje słowa...

na dodatek nazywam się Ania...rocznik 76...mieszkam w Warszawie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w trakcie czytania pewnego materiału (od bibi..Basia,dzieki!). Pomyślałam,że powinniście ten frag.też poznać. Bardzo wymony jest.. Jeśli ktoś uzna,że to zaśmiecanie forum..-proszę admina o usunięcie :roll:

 

 

 

 

 

 

"Jestem bardzo silnie zdeterminowana by dać sobie radę z moimi problemami, bo to jak cholerna niewola! Niewolą jest to, że chcesz wejść swobodnie do restauracji i zjeść coś pysznego, planujesz to wcześniej, obmyślasz każdy ruch, żeby nie było "wpadki". A potem przechodzisz jak gdyby nigdy nic koło tej restauracji, bo nie jesteś w stanie wejść. Bo jak wejdziesz - wszyscy będą patrzeć, bo trzeba będzie się odezwać. Na pewno inni będą myśleć, że jesteś tu sama, bo jesteś tak beznadziejna, że nie miałaś z kim przyjść.

 

Niewolą jest to, że przynosisz do domu ser, którego nie znosisz, bo pani podała nie ten, o który prosiłaś. Ty nie chciałaś robić kłopotu i nie zwróciłaś pani uwagi.

 

Niewolą jest to, że nie potrafisz usiąść, ot tak, na ławce - inni pomyślą, że siedzisz tam, bo nie masz nic lepszego do roboty. Nie masz dokąd pójść, nikt na ciebie nie czeka.

 

Nie przestaję ani na pół sekundy zastanawiać się "co sobie inni pomyślą?". Czy odbiorą mnie taką, jakbym chciała? To znaczy, jako kogoś zupełnie i skończenie cudownego. Jeśli ktoś na mnie spojrzy, powie coś na mój temat, zawsze zakładam, że ocenia mnie i to ocenia negatywnie. Analizuję każde słowo, które ktoś powie, rozkładam na czynniki pierwsze, wszędzie wietrzę podstęp. To są koszmarne kajdany! Pozwalam jakiejś nieokreślonej masie obcych ludzi, którzy nawet nie wiedzą o moim istnieniu, kierować moim życiem! To absurd! Ale właśnie tak w dużej mierze wygląda moja egzystencja. Zupełnie nie wierzę w swoje odczucia. Prawie zawsze jestem święcie przekonana, że wszyscy mają rację, tylko nie ja. Ale pracuję nad tym, przełamuję się, robię rzeczy, których nie zrobiłabym ze strachu przed oceną. I tłumaczę sobie, że to nie jest takie ważne, co inni myślą. Może to tłumaczenie kiedyś wejdzie mi w nawyk i... naprawdę zaufam sobie, swojej ocenie. Kiedyś..."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niewolą jest to, że przynosisz do domu ser, którego nie znosisz, bo pani podała nie ten, o który prosiłaś. Ty nie chciałaś robić kłopotu i nie zwróciłaś pani uwagi.

 

Doskonale to znam!!!

Dobrze że już umiem powiedzieć "nie".

To dobry tekst. myślę że nie trzeba go usuwać.

Proste , z życia wzięte.

 

Jak dużo potrzeba cwiczeń żeby wyplewic z własnej głowy te durne poniżające nas myśli

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×