Skocz do zawartości
Nerwica.com

Farmakologia a psychoterapia


KOREK

Rekomendowane odpowiedzi

Lekom-nie trzeba było tak od razu ;) problem polega tylko na tym, że ludziska uczą się na błędach i jak byś ich nie namawiał to i tak zrobią swoje tak to działa, niektórzy jak tonący brzytwy łapią się leków upatrując w nich ostatnią szansę na życie i nie widzą, że to może być szansa ale na śmierć...

tak się zastanawiam nad tym Twoim drugim nawrotem po wypadku to chyba był PTSD czyli zespół stresu pourazowego? Moja koleżanka miała bardzo podobnie po śmierci brata po tym jak zginął w wypadku :? na szczęście jest dość dobrym Andragogiem liznęła trochę psychologii i dała radę bez leków, niestety jej mama walczy nadal na prochach tylko i wyłącznie na prochach i nie bardzo daje się namówić na terapię po mimo naszych usilnych starań :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zauwazylem ze nie da sie nikogo na sile uszczesliwic , martwi mnie jednak fakt , ze wiekszosc ludzi bedzie musiala tez przez to przejsc , chcialbym to jakos zmienic ale nie mam narazie na to zadnego pomyslu :/

Problem w tym jest jeden. Osobiście jestem przeciwny lekom i w ogóle ich nie brałem, ale tu chodzi o tą motywację i wiarę w siebie, której ludziom brak, bo czują się zupełnie zdegenerowani i nie wierzą w to, że mają siłę sami z tego wyjść. Wtedy sięgają po leki. I gdy człowiek sam sobie nie może poradzić, to może leki są nawet dobre, ale tylko w połączeniu z propagowaną przez ciebie metodą. Inaczej moim zdaniem nici z leków i wtedy to jest kompletny dół z czymś takim. Leki to chyba czasem konieczne zło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście jestem przeciwny lekom i w ogóle ich nie brałem, ale tu chodzi o tą motywację i wiarę w siebie, której ludziom brak, bo czują się zupełnie zdegenerowani i nie wierzą w to, że mają siłę sami z tego wyjść. Wtedy sięgają po leki. I gdy człowiek sam sobie nie może poradzić, to może leki są nawet dobre, ale tylko w połączeniu z propagowaną przez ciebie metodą. Inaczej moim zdaniem nici z leków i wtedy to jest kompletny dół z czymś takim. Leki to chyba czasem konieczne zło.

 

i jestem tego samego zdania

myślicie że ja chiałem brać leki nie ! choć brałem słabe i sam nie wiem czy mi pomogły czy nie grunt że jestem zdrowy

 

Popieram wszystkie metody leczenia byle by pomogły chorym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrek ja jestem przykładem tego jak leki połączone z terapia pomagają być może ja jedna to zbyt mało na dowód poparcia, ale żyję mam się dobrze, był moment, że bez leków bym nie istniała choć pewnie to tylko złudzenie wtedy tak to czułam, jednak od początku gdy tylko mnie w końcu prawidłowo zdiagnozowano poszłam na terapię, pierwsza totalna klapa ( tak to ja z koleżankami mogę pogadać ) druga strzał w dziesiątkę efekty były szybko widoczne, do tego jestem typem "poznaj wroga swego" szukałam, czytałam, pytałam gdzie się da wypatrując w tym swojej drogi do "wolności" i znalazłam łatwo nie było, ale nikt nie mówił, że łatwo będzie........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jestem przykładem tego jak leki połączonych z terapia pomagają być może ja jedna to zbyt mało na dowód poparcia, ale żyję mam się dobrze, był moment, że bez leków bym nie istniała choć pewnie to tylko złudzenie wtedy tak to czułam, jednak od początku gdy tylko mnie w końcu prawidłowo zdiagnozowano poszłam na terapię, pierwsza totalna klapa ( tak to ja z koleżankami mogę pogadać ) druga strzał w dziesiątkę efekty były szybko widoczne

 

I o to właśnie chodzi Psychiatra powinien dobrze zdiagnozować przypadek u mnie w mieście z którego pochodzę był taki doktorek który faszerował ludzi tylko lekami rzadnych rozmów

Potem pojawił sie już znany w świecie psychiatryki nie będe wymieniał jego nazwiska bo nie chce robić reklamy

dobiera ludziom terapię leki ale leki takie które ludzie biorą max 5 tygodni i koniec sporwadza leki z Francji poprostu fenomenalne nie mające skutków ubocznych zresztą 5 tygodni to długo nie i potem ludzie są zdrowi

Jedyny mankament to taki że aby do niego się dostać trzeba czekać około 2 miesiące a poza tym muszę sie pochwalić że to własnie on mnie nakłonił do dalszej nauki w tym kierunku :P

 

i dodam że ten człowiek znaczy Dr Pierw właśnie zaleca terapie pracuję nad człowiekiem a jeśli nie pomaga co rzadko sie zdarza przepisuje leki

Ze mną było tak samo ale sam poprosiłem go o przepisanie zestawu leków które mi pomogą ale nie uzależnią i podziałało

 

Aby to wszystko pokonać trzeba pracować nad ciałem duchem i ewentualnie dobrze dobranych lekach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i tu pies pogrzebany, że mało mamy specjalistów przez duże "S" w tym temacie większość psychiatrów, psychologów odwala pańszczyznę bierze kasę i jest zadowolonych a ludzie cierpią i to niewyobrażalnie :cry: ja przebrnęłam przez kilku takich "profesjonalistów" za nim trafiłam na moją panią Dr i psycholog, być może gdyby nie ojczym lekarz, pieniądze i znajomości do tej pory tkwiłabym w martwym punkcie a być może już by mnie nie było....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekarz a Lekarz to wielka różnica. Są lekarze że tylko czekają na kasę i tyle a człowiek dla niego sie nie liczy.

Wszystko zaczyna sie od Psychiatry. A dobrych specjalistów tak jak napisałas w Polsce jest mało a tu masz przykład właśnie mojego mentora on pochodzi z Armenii i jest człowiekiem o złotym sercu nie owija nie ściemnia że te leki pomogą czy takie bzdety jeśli dam przykład lek po 2 dniach powoduje jakieś skutki uboczne automatycznie zakazuje ich brania. Są organizmy że tego typów leków nie przyjmą za cholerę i koniec. I nie wiem co by sie nie brało nie pomogą dlatego lekarz specjalista prze duże S zaczyna od terapii i wiele wiele innych rzeczy o których wielu wielu doktorków nie słyszało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsi są ssspecjaliści, którzy przepisują lek i do widzenia. Żal mi ich pacjentów :x

Ci to jeszcze nic najlepsi są tacy co na wstępie wiedzą skąd Ci się to wzięło ( mam na myśli podłoże lęku) jeden taki usilnie chciał mi wmówić, że byłam molestowana seksualnie :shock: i stąd te lęki i za Chiny nie dał sobie wytłumaczyć, że nikt mnie nie molestował nigdy ;) jego drugą specjalizacją była seksuologia pewnikiem dlatego miał wicherka w tym temacie, dziś na samo wspomnienie uśmiecham się :lol: , ale wtedy do śmiechu mi nie było zaczęłam popadać w jakąś paranoję, że może faktycznie tylko amnezja pourazowa mnie dopadła, wykończyłam pół rodziny pytając o to 8) faszerował mnie seroxatem i xanaxem i pogadankami na temat sexu - czysty obłęd :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polscy psychiatrzy to straszna porażka. Ja miałam przyjemność znaleźć się u lekarza o specjalności: psychiatria, seksuologia i neurologia.

Przyszłam do niego i opowiedziałam że ciągle się denerwuję i nie moge uspokoić. Po dniu pełnym nerwów jestem wykończona smutna i najchętniej spałabym po 15 godzin. On ciągle wypytywał mnie o o doznania seksualne, orgazmy i relacje z mężczyznami. Wypisał mi recepte na neuroleptyk, jak przeczytałam w domu że bierze się go na ostre psychozy to myślałam że zemdleję i wywaliłam to. Nigdy więcej nie pojawiłam się u tego pana.

To jest chyba doskonały przykład na nieskuteczność polskich psychiatrów.

 

Jeśli chodzi generalnie o leczenie farmakologiczne, to moje zdanie jest następujące. Leki psychotropowe moga pomóc. Są wskazane w bardzo skrajnych stanach wycieńczenia psychicznego.

Jeśli cierpiałabym tylko na jakąs fobię lub zaburzenia lękowe to napewno nie sięgałabym po żadne leki.

Nerwica moze przybierac jednak ostrą postać. Poza lękami i paniką , które pojawiają się u niektórych osób zawsze okresowo, nie ustaje często niepokój

Ja byłam kilka tygodni temu w naprawde ćiezkim stanie. Czułam bezustanny lęk, i niepokój. nie mogłam się uspokoić. Byłam ciągle zdenerwowana, chodzący kłębek nerwów. Problemy zwaliły mi się na głowę ze wszystkich stron - problemy w pracy, sesja na uczelni, choroba nowotworowa mojej mamy... Miałam silne migreny, lądowałam z nimi na pogotowiu, wymiotowałam podczas nich, traciłam zmysły i ból był nie do wytrzymania. Miałam rozwalone jelita, ciągle bolał mnie brzuch, miałam rozwolnienia, nie mogłam wyjśc do pracy bo tak się denerwowałam, że co chwila biegłam do WC. W pracy przez 3 pierwsze godziny to samo, bóle jelit + WC, bóle głowy... miałam drgawki, zaniki pamięci, zaburzenia mowy, zaburzenia psychoruchowe... mój organizm to był śmietnik. Byłam wrakiem. Przewlekły stres i niepokój niszczył po kolei wszystko.

Nie potrafiłam się uspokoić, zawodziły moje wszystkie dotychczasowe techniki relaksacyjne - medytacja, sporty, kino, rozrywka, muzyka, odosobnienie... Nic ciągle się denerwowałam czymś...

Poszłam do psychiatry, który zapisał mi RUDOTEL (benzodiazepina).

Wzięłma po jednej tabletce przez 2 dni (czyli łącznie 2 ) i nareszcie poczułam ulgę. Uspokoiłam się. Moje jelita odpoczeły, nie biegałam cochwilkę do łazienki, zniknęły drgawki i ból głowy. ODPOCZął MóJ ORGANIZM. Później nie brałam juz tych leków. Opakowanie leży nie ruszone. Nie zamierzam już po nie sięgać. Pojakimś czasie zaczęłam brać tylko nieuzależniające leki przeciwdepresyjne-przeciwlękowe które pomogły mi stanąć na nogi i zmagac sie z problemami zycia codziennego (praca, rodzina, studia, choroba mamy).

Uważam że jeżeli organizm nie wytrzymuje przewlekłego stresu i tak jak ja nie potrafi sie rozluźnić ani na chwilkę i wysiadają poszczególne organy lub cierpimy na silne bóle / nerwobóle czy zespoł wrażliwego jelita, to leki moga byc tu wskazane. Oczywiście doraźnie i krótkotrwale.

 

Zdecydowanie odradzam branie leków przez dłuższy okres czasu. Leki to nie jest sposób na wyleczenie się z fobii, ale może pomóc zrelaksować się osobie cięzko zestresowanej przyjęty doraźnie.

Nie mam też nic przeciwko lekom nieuzlezniającym przeciwdepresyjnym.

Brałam je kilka lat temu, gdy wywalili mnie z dziennych studiów :P na których bardzo mi zalezało. Lekko załamałam się, bralam je ok 3 m-cy, pomogły mi wyjśc z depresji i odstawiłam je bez problemu.

Uważam, jednak że najbardziej zbawienna siła tkwi w nas samych. Tylko każdy z nas to inny przypadek, niektórzy mają tylko fobie, inni lęki a inni zaburzenia osobowości. Nie istnieje jedna droga terapeutyczna dla wszystkich

 

Pozdrawiam wszystkich forumowiczów

Przyjemnego wieczoru ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może teraz troszkę ja..

Mieszkam w jednym z większych miast i miałam szczęście trafić do lekarza, który specjalizuje się w nerwicach lękowych. Zrobiła (ona) doktorat w Anglii, wróciła do Polski i zajęła się bliżej tym zagadnieniem. Jeśli spytasz jakiegokolwiek psychiatry w Krakowie o specjalistę od lękowej - wskaże właśnie Ją. Nie jest bezczynna. Prowadzi badania, programy (etc) przy Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od początku zajęła się mną dość solidnie. (I nie wzięła za to ani grosza!) Właściwie dzięki niej mogłam normalnie funkcjonować. Dostałam leki dzięki którym mogłam się znaleźć w punkcie życia w którym jestem teraz. Chodzi tu głównie o Efectin. Nie czuję się uzależniona. Miałam epizod z odstawianiem Xanaxu i mam porównanie.

Rozumiem innych którzy przeszli swoje własne piekiełko, ale i tak będę bronić farmakologii. Ilu pacjentów, tyle doświadczeń. Trudno uogólniać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może teraz troszkę ja..

Mieszkam w jednym z większych miast i miałam szczęście trafić do lekarza, który specjalizuje się w nerwicach lękowych. Zrobiła (ona) doktorat w Anglii, wróciła do Polski i zajęła się bliżej tym zagadnieniem. Jeśli spytasz jakiegokolwiek psychiatry w Krakowie o specjalistę od lękowej - wskaże właśnie Ją. Nie jest bezczynna. Prowadzi badania, programy (etc) przy Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od początku zajęła się mną dość solidnie. (I nie wzięła za to ani grosza!) Właściwie dzięki niej mogłam normalnie funkcjonować. Dostałam leki dzięki którym mogłam się znaleźć w punkcie życia w którym jestem teraz. Chodzi tu głównie o Efectin. Nie czuję się uzależniona. Miałam epizod z odstawianiem Xanaxu i mam porównanie.

Rozumiem innych którzy przeszli swoje własne piekiełko, ale i tak będę bronić farmakologii. Ilu pacjentów, tyle doświadczeń. Trudno uogólniać.

Witaj.

możesz mi podac jakiś kontakt do tej Pani ? Gdzie stacjonuje , ma jakis własny gabinet ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Iwoncia masz co walczyć !! każdy z nas ma ! ty masz 2 córeczkie ... masz dla kogo żyć!!

Ja dzis chodze cały dzien z holterem , nawet sie wykapac nie moge :( na piersiach mam 7 elektrod! i wiszace kable. Jutro musze jechac to ściagnać!

Boje sie ze mi zle wyjdzie to badanie! a z drugiej strony boje sie ze nic nie wyjdzie bo dzis nie miałam żadnej silnej arytmii!

Kurcze strasznie tesknie za normalnym życiem! ciagle mnie przesladuje fakt ż enie moge sie ruszyc z domu!okropnie mnie to dreczy!śni mi sie to po nocach! ciagle mam jakies sny ze biegam po miescie i uciekam i czegos sie boje! no i w zyciu jest tak samo o tez sie ciagle boje:(

Chce kupic autko po wakacjach ale obawiam sie ze nie bede mogła nim jezdzic bo bede sie tak bala!:((( juz nie wiem jak mam sobie z tym radzic!!! :((((

 

Złapałam jakiegos dołka!

Czuje sie jakby mi ktos podcioł skrzydła... jak inwalidka!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maleństwo, będzie dobrze!!!! Musisz tak myśleć bo inaczej zwariujesz!!! Ja też mam strasznego doła, ciągle tylko pretensje, awantury i tym podobne zestawy a ja mam dość!!! Czuję, że coś zaczyna we mnie pękać i zagrzmi oj bardzo mocno!!!! staram się opanować ale już mi to nie wychodzi choć jestem dobrej myśli, muszę być bo inaczej masakra!!!! Też czuję się mniej wartościowa, brak mi pewności siebie i boję się, że zawiodę wszystkich!!! No ale dosyć sentymentów, trzeba przykleić uśmiech na twarz i zaczynamy nowy dzień!!! Upalny!!! Jak ja nienawidzę upałów!!!!

 

pozdrawiam!!!! :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam problem z opanowaniem nerwicy. Juz to pisalem, że mimo iz wiem ze to tylko w mojej glowie jest to nie potrafie nad tym zapanować. To jest silniejsze odemnie. W zaiwazku z tym staram sie unikac takich sytuacji, które wzbudzają we mnie lęk. Czyli poprostu siedze w domu...

Przykre to i zle sie z tym czuje ale nic innego nie moge poradzic narazie. Wszyscy mowią idz na terapie itd..Ale po 1 ja nie chce sie nauczyć z tym życ, ja chce to wyeliminować kompletnie a po 2 to żeby iść gdzies (lekarz, bądz to terapia) to musze miec poczucie bezpieczeństwa a tego nie mam. Bo bo kilkudziesieciu metach od domu dostaje leków. ... Koło zamkniete i dak do usranej śmierci...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrr to nie jest tak, ze terapia cie nauczy z tym zyc. czasem jest tak, ze pozbywasz sie tego wszystkiego na cale zycie.

 

co do wizyty u psychologa. musisz sie jakos przemoc! a moze masz kogos kto by z toba pojechal, tak by bylo ci latwiej. tylko walka z tym uczuciem cos pomoze. jezeli jest ci zle z tym siedzeniem w domu to zmus sie. wyjdz chociaz nie wiem, 500 m od domu. jak cie zacznie cos lapc to postaraj sie skupic tak jakbys stal obok i patrzyl na to. zobaczysz, ze okaze sie, ze wcale nic strasznego sie nie dzieje. i tak cwicz codziennie! malymi kroczkami. kup sobie jakies ziola czy proszki na uspokojenie (np. melisa, persen itp.). a potem w droge do psychologa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrr ja tez uwazam ze musissz sie zmusic wiem ze łatwo nam to mowic ale przypuszczam ze kazdy z nas ma juz ten etap za soba! Trzeba sie zmusic , niektórzy z nas nawet mdleja na przystanku ale za jakis czas znow prubóją!! ja sie zmuszałam! musze jezdzic codziennie na agh 10 km autobusem! dzis np.zrobilo mi sie słabo ale tak autentycznie! myslałam ze juz nie dojade ipozniej na uczelni siedziałam z 30 min zanim doszłam jakos do siebie!przypuszczam ze stało sie tak bo dzis od rana mam lęk ze zemdleje!i poszłam sobie na przystanek z moim ślicznym rojektem z górnictwa w duzej teczce!wsiadłam do autobusu a tu teczki nie mam!!!! a dodam że jest to projekt na zaliczenie semestru! wiec wysiadłam i biegłam!!!na mój rzystanek!a tu go tez nie było!!!! pobiegłam wiec do warzywniaka w ktorym bilet kupowałam i był:)) no ale biegłam dosc duzy kawałek w taki upał wiec chyba nakreciło mnie to do "zasłabniecia"???

nie wiem sama jak wy uważacie>????? bo mnie ciezko rozgraniczyc co jest "nakrecaniem sie" a co jest rzeczywistym mdleniem>>>>????

 

pozdrawiam hłodniutko :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×