Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

halenore, od zdzielenia szmatą wyżej. Jednak jak tylko wyczuję ten jej 'nastrój bojowy' zamykam się u siebie, żeby się nie narażać :zonk:

Amon_Rah ma rację. Niestety musisz pokazać swoją siłę. Przykre, że trzeba postępować w ten sposób z rodzicami. Musisz pokazać, że z Tobą nie ma żartów i w sytuacji zagrożenia będziesz się bronić.

Co ja mogę poradzić? ja, mała, zlękniona? Ja się jej boję, a nawet jak coś powiem, jak coś zrobię, to jak grochem o ścianę. Dziś spędziła kilka godzin na wertowaniu moich rzeczy. Krzyczałam, błagałam, a tu zero reakcji. Na moich oczach - półka po półce.

I nawet przed chwilą chciałam jej uświadomić, że przez lata zamykała mnie w złotej klatce, zabraniała różnych znajomości, sama do tego doprowadziła, że ja tylko wegetuję przed komputerem. Reakcja? 'to nie ja, to nie ja, wszystko twoja wina' i nadal szykanowanie jaka jestem okrutna, beznadziejna, najgorsza... Wolałabym, żeby zdzieliła mnie tą szmatą, pasem, byle żeby nie powtarzała na każdym kroku, że jestem beznadziejna.

 

o ile ten post był do mnie, bo teraz mało co ogarniam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abbey do Ciebie. Znęcała się nade mną nauczycielka. Nie chciałam, żeby moja matka interweniowała. Byłoby, że załatwiam sprawy przez "władną" mamusię. Znęcała się nade mną i psychicznie i fizycznie. Wyśmiewała moja niepełnosprawność, szydziła przy klasie, ciągle wyzywała od grubych, chociaż wtedy byłam szczuplutką dziewoją. Aż przyszedł dzień, w którym wypłynęła ryba. Coś we mnie pękło. Przestało mi zależeć. Powiedziałam temu "dość".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abbey do Ciebie. Znęcała się nade mną nauczycielka. Nie chciałam, żeby moja matka interweniowała. Byłoby, że załatwiam sprawy przez "władną" mamusię. Znęcała się nade mną i psychicznie i fizycznie. Wyśmiewała moja niepełnosprawność, szydziła przy klasie, ciągle wyzywała od grubych, chociaż wtedy byłam szczuplutką dziewoją. Aż przyszedł dzień, w którym wypłynęła ryba. Coś we mnie pękło. Przestało mi zależeć. Powiedziałam temu "dość".

 

jaaa pierdole :/

w takim razie jak mozna zyc w tak skurwysynskim swiecie.

w pełni rozumiem twoją traumę, ja przezylem podobne rzeczy ale w nieco inny sposob, szkoda gadac.

 

ale zeby wysmiewac niepełnosprawność, to ja bym cie poprosil o adres zamieszkania tej Pani,

moze przed swoja samobojcza smiercia wystawie rachunek tym ktorzy tak bardzo nas skrzywdzili.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że nadszedł czas, mama patrzy bezradnie, uciekłem z terapii, nie mam już nic do stracenia.

Nie ma juz odwrotu, Pan Bóg dał mi jasny sygnał, zrób to teraz, poprzez te pioruny i susze, wyczułem jego intencje, jest bardzo inteligentny,

tak inteligentny ze czlowiek nie jest w stanie jego zrozumiec, niestety ja jestem zbyt slaba jednostka by skazywać mnie na życie (mękę, trwanie),

on ma ogromne wymagania, jestem zbyt mocno poniżony i rozjechany by walczyć, a jednocześnie zdaje sobie sprawe ze czego nie osiagne

to predzej czy pozniej i tak umrę, nie mam o co walczyć, moje wewnetrzne braki sprawily ze bardzo duzo oczekuje od zycia i od innych,

niestety nie ma nic za darmo, ja nie mam renty nawet, nie mam nic.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja po wenli mam spokój z tymi myślami przynajmniej ostatnio, jakoś nie myślę jak to jest stać na dachu zrobić krok i spadać i roztrzaskać się o ziemie, co się myśli jak sią upada, że jakie to proste, wystarczy zrobić krok za daleko i już nie ma odwrotu, spadam i mnie nie ma a wcześniej miałam takie myśli często a teraz pod tym względem jest chyba spoko jakoś nawet jak pomyślę to wydaje nie się to nienaturalne a wcześniej myślałam i czułam to po prostu, wenla nie spowodowała ,ze przestałam płakać , ale zanim zaczęłam płakać rok temu to takie myśli mnie prześladowały ciągle i pokrewne od liceum,

, nie wiem ile się ten stan utrzyma i nie wiem czy to wcześniej były natrętne myśli czy chęć naprawdę popełnienia samobójstwa bo nigdy nie miałam żadnej próby,ale myśli były często więc może i NN to była? :?::?::?::?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agasaya,

nie wiem tak naprawdę czy chciałam , wiem ,ze często myślałam o tym, wbrew wszystkiemu nawet jak wszystko w życiu było dobrze i super się układało przychodziłam do domu zaczynałam myśleć jak to jest się zabić, jak bym się czuła jak bym , to zrobiła,ze nie dużo trzeba, ze o proste, ze sie chyba boję to nie robię tego, w jaki sposób najlepiej jaki jet najbardziej bezbolesny i rokminiałam to w kółko i wałkowałam ten temat , co dziwne nie czułam wtedy smutku, byłam ogólnie rzecz ujmując szczęśliwa, chodziłam na imprezy i naprawdę się bawiłam i nie czułam się obok jak teraz, a te myśli ciągle mnie dopadały i że może lepiej się zabić i przestać istnieć, przecież moja osoba zresztą jak każda inna nie ma wpływu na świat wszyscy umierają, nawet znani ludzi i te myśli były jakoś tak same z siebie a teraz to wydaje mnie się abstrakcyjne po wenli pierwszy raz w życiu od liceum chyba, i zastanawiam sie czy to nie NN, bo depresji nie miałam wtedy na pewno, ale tak do końca w tym temacie NN nie jestem pewna

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tahela, to nie jest proste. 4 próby i wciąż, wybaczcie łacinę, kurwa, dycham. mam już tego serdecznie dość, że zawsze w końcu się budzę. sprawia to, że opracowuję plan idealny, który kiedyś wypali. a obserwując klimaty wokół mnie, im wcześniej, tym lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agasaya,

w sumie nie wiem, bo te mysli nie do końca mnie dobijały , w pewien sposób kreciły, wydawały sie atrakcyjne , a co najlepsze myślałam,ze to normalne ,ze wszyscy tak maja przynajmniej czasami , pare lat temu zrobiąłam test wśród znajomych i sie okazało ,ze oni nie jak popytłam nawet jak byli nastolatkami, zdziwiło mnie to , bo dla mnie to było zupełnie normalne , wręcz naturalne, myslę ze to NN w penym stopniu ,ale nie tylko jednak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tahela, rzecz w tym, że dotarłam do punktu, w którym wiem, że lepiej nie będzie.

 

Agasaya, mam żyć dla siebie w ubezwłasnowolnieniu? bo do tego moja rodzina dąży. nie dziękuję. prędzej się poszatkuję na śmierć niż dam się zamknąć, tylko dlatego, że moja rodzina wykańcza się przeze mnie. nie no kurwa to już jest gruba przesada............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tahela, może to jakieś zaburzenie osobowości...

 

-- 03 lip 2012, 23:43 --

 

Korba, ale jeszcze Cię nikt nie ubezwłasnowolnił i tego nie zrobi o ile nie będziesz dawać podstaw... wybacz ale robisz wiele rzeczy (sama wiesz jakich) które powodują że rodzina się o Ciebie martwi. Nie wiedzą jak Ci pomóc. Myślą pewnie że robią dobrze. Pokaż im że możesz żyć samodzielnie bez takich aż ekscesów... postaraj się... nie poddawaj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rok temu miałam naszła mnie taka myśl. Wywołał ją turkot kół pociągu... U nas w mieście latają w celach s. za tzw."trzeci przejazd". Nawet byłam tam parę razy.

Więc odgłos kół uderzających w szyny sprawił, że pomyślałam: "mogę odejść, mogę umrzeć". I pierwszy raz w życiu nie odczułam strachu...

Dziś nadal jestem wśród żywych i póki co niech tak zostanie. Staram się nie myśleć o przyszłości i żyć dniem dzisiejszym. Czasem tylko miewam dojmujące poczucie pustki i żal, że nie uczestniczę w niczym ważnym, czymś, co uczyniłoby mnie nieśmiertelną...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

halenore,

chech w tym uczestniczy mało osób a i tak nie wiemy kto wynalazł dom czy koło albo zero w sensie 0 liczbowe:), za to bardzo cenie sama ludiz, którzy maj wiecej odwagi ode mnie i mniej leku i sie pchają i walcża oto by byc wielkim np. pisarzem , bo chamow , którzy sie pchają nie cierpie a tacy tez czesto do czegoś dochodza a nie powinni

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agasaya, moja rodzina o mnie, za przeproszeniem, gówno wie, widuję ich max rzadko. wytworzyła się cała siatka ludzi, która dostarcza sobie straszliwych informacji na mój temat. i nie, nie wpadam jeszcze w paranoję, choć już jestem bliska.

moja rodzina się o mnie nie martwi, moja rodzina chce mieć problem z głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tahela, nie ważne w jakim kierunku, ważne żeby we właściwym ;)

 

Czasem tylko miewam dojmujące poczucie pustki i żal, że nie uczestniczę w niczym ważnym, czymś, co uczyniłoby mnie nieśmiertelną...

pięknie ujęte to czego ja nie potrafiłam dotąd wypowiedzieć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×