Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

ja znowu zaczynam zawalać w robocie:( znowu mam zjazd. Minęło pół roku od poprawy i znowu się zaczyna wszystko pierdolić. Nienawidzę leków i nienawidzę łazić do lekarzy opowiadać jakieś bzdety, czuć się jak królik doświadczalny i nawet nie ma z kim o tym pogadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, Wiesz ,że wytłumaczenie tej sytuacji może nie mieć nic wspólnego z psychologią, a somatyką? Ja jestem "przewrażliwiona" na pewne rodzaje światła, wzory , np bardzo drobną kratkę i również na obrazy w 3D. Teraz zdarza mi się to rzadko , ale kiedyś na skutek takich bodźców dostawałam ataków paniki. Skoro ostre światło u epileptyka wywołuje atak padaczki, u nas też mogą zachodzić podobne mechanizmy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od rana czułem się podejrzanie źle,ale masz rację Wiola -to kino mogło zadziałać jak katalizator.

Zmiany w mózgu odpowiedzialne za np CHAD są bardzo podobne do tych jakie występują przy epilepsji-stąd stosuje się często TE SAME LEKI

Ostatnio chwilową derealizację wywołał u mnie drobnofakturowy wzór mozaiki na podłodze w supermarkecie, który zauważyłem "kątem oka"

Olałem to, ale teraz po tym co napisalaś jestem w lekkim szoku , że nie tylko ja tak mam.

Ale jesteśmy poryci :D:D:D

Mam nadzieje , że jutro rano będzie już znacznie lepiej.

Kurcze -do kin za chwilę wchodzi Prometeusz Ridleya Scota-film , na ktory czekam od dłuższego czasu.

Film, ktory będzie w klimacie najlepszego filmu SF jaki kiedykolwiek widziałem - Alien ( tegoż samego reżysera )

I co? Choroba psychiczna uniemożliwi mi chyba napawanie się tym obrazem w kinie w jakości 3D.

 

Polecam

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kto by pomyślał, że znajdziemy kiedykolwiek wspólny język :D:D

 

Już mi lepiej

2 browary .

Dzięki nim mogłem w zarzewiu zgasić myśl o benzo. Od ponad 4 miesięcy nie brałem i nie zamierzam

Dziś było kryzysowo, ale browarki na obecną chwilę rzecz całą złagodziły

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już mi lepiej

2 browary .

Dzięki nim mogłem w zarzewiu zgasić myśl o benzo. Od ponad 4 miesięcy nie brałem i nie zamierzam

Dziś było kryzysowo, ale browarki na obecną chwilę rzecz całą złagodziły

 

Jeżeli problemem było zbytnie uzależnienie się od benzodiazepin, to nie widzę wielkiego powodu do triumfu, bo z browarami wpędzasz się w uzależnienie krzyżowe :P

 

Co prawda alkohol działa od benzodiazepin mniej selektywnie na receptory GABA A, troche specyficzniej, ale zawsze synergicznie i w dużej mierze podobnie na organizm człowieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wystarczył pobyt z Synkiem w kinie na filmie 3D dla dzieci.

Przecież to jest chore i nieracjonalne.

Niech mi jakiś psycholog to wytłumaczy teraz.

Nie widze w tym nic nienormalnego.

Zaleca sie chadowcom unikania depresyjnych filmow, ludzi, pewnych sytuacji.

Mnie zawsze jakos szarpalo kino familijne. Po prostu taka mamy wrazliwosc.

Filmy dla dzieci glownie tez bazuja na emocjach niz dopiero co rozwijacym sie rozumku.

Powiem nawet wiecej jak ogladam wspolczesne filmy dla dzieci to zastanawiam sie iracjonalnie czy gdzies ktos swiadomie nie robi dziur w mozgu naszym dzieciom. Fabula porusza jakas ukryta strune, wyzwala wspomnienia i wcale nie musza to byc jakies traumatyczne jazdy.

Po prostu taka mamy wrazliwosc i czesto sklonnosc do glebszego wpatrywania sie w siebie.

 

Wiola, Intel

No tak to jest :)

Jak piszecie o ksztaltach, fakturach. Moze dlatego tak mnie ciagnie na lono przyrody?

Jaki jest na to sposob oprocz odizolowania sie? Moze rozumowe przetlumaczenie sobie, ze to nadmierna reakcja i stanac jakos tak z boku. Ostatnie pol roku tez musialem zrezygnowac z filmow itd., ktore zbyt mocno mnie szarpia i moga ciagnac w dol.

Najdziwniejsze jest to ze wlasnie w lekkiej depresji bylem najbardziej tworczy i swiadomie odbieralem sztuke.

Troche mi tego zal przy obecnym stanie prostego zadowolenia. Moze wiec cos w tym jest, ze swiadomie czasami sami schodzimy nizej. Na razie ratuje sie czarnym humorem :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już mi lepiej

2 browary .

Dzięki nim mogłem w zarzewiu zgasić myśl o benzo. Od ponad 4 miesięcy nie brałem i nie zamierzam

Dziś było kryzysowo, ale browarki na obecną chwilę rzecz całą złagodziły

 

Jeżeli problemem było zbytnie uzależnienie się od benzodiazepin, to nie widzę wielkiego powodu do triumfu, bo z browarami wpędzasz się w uzależnienie krzyżowe :P

 

Co prawda alkohol działa od benzodiazepin mniej selektywnie na receptory GABA A, troche specyficzniej, ale zawsze synergicznie i w dużej mierze podobnie na organizm człowieka.

 

 

Problemem jest -o ile nie doczytałeś w temacie-choroba afektywna dwubiegunowa.

To co uprawiasz powyżej to czysta semantyka.

Wszystko można przedstawić w złym świetle...wystarczą sztuczki semantyczne

przykład?

czy wiecie że ogórek wywołuje raka?

To prawda. Odkryli to amerykańscy naukowcy !!!!!!!!

Każdy kto ma raka , przynajmniej raz w życiu jadł ogórka.

Ergo-ogórki są rakotwórcze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze wiem co jest problemem, a odniosłem się do deklaracji "od ponad 4 miesięcy nie brałem i nie zamierzam" :P

Zresztą Intel, Stary, ja Ci tu nie pierdole o rakotwórczych ogórkach, ale o podstawach farmakologii danych substancji psychoaktywnych ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po wczorajszym nawrocie lęku dzisiaj od rana mam odrealnienie jak cholera.

Mam nadzieje że to przejściowe.

Mam dużo zobowiązań związanych z nowym zajęciem i obawiam się , że nie podołam-mam papkę zamiast mózgu a mój iloraz zapewne trąca znów debilizmem .

Jak polegnę to chyba już NIGDY się niczego nie podejmę. Bo i po co?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zbyt częste padanie ( zwłaszcza bez własnej winy ) powoduje , że stosunek upadków i wzlotow jest niezadowalający z tendencją spadającej na ryj krzywej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zbyt częste padanie ( zwłaszcza bez własnej winy ) powoduje , że stosunek upadków i wzlotow jest niezadowalający z tendencją spadającej na ryj krzywej

Tak to jest w przyrodzie. Sa tacy co caly czas w chmurach i tacy co czesciej w blocie. Srednio wiekszosc pewnie gdzies pomiedzy.

Kiedy leze w blocie albo wracam myslami mysle sobie o swoich talentach rowniez zarezerwowanych dla nielicznych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to jest wszystko powiązane

Kilka dni wcześniej zanim nastąpił obecny spadek miałem kulkę w gardle

Od wczoraj dołączały się kolejne objawy lawinowo.

Lęk-napięcie-derealizacja-ból głowy-bóle w krzyżu-skurcze łydek

 

Niczym nie sprowokowałem obecnego zjazdu-ba starałem się regularnie żyć i siebie oszczędzać.

W tej chorobie jak widać nie ma to żadnego sensu.

Miażdży kiedy chce i bez względu na okoliczności.

Więcej nie zamierzam odmawiać imprez i używek w trosce o swoje samopoczucie.Jak widać nie ma to żadnego wpływu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Intel

A moze to jest tak?

Tydzien temu zaczelo sie cos zle dziac. Nastroj zaczal sie szybko obnizac, bylem markotny. Spotkanie, ktore mnie cieszylo zostalo odwolane a mnie zaczelo lamac w dloniach. Znajomi wyciagneli mnie wieczorem na miasto ale nie bylem w ogole rozmowny. Zaczalem sie bac. Kiedy wrocilem do domu zmierzylem temperature. Byla goraczka a nastepnego dnia z goraczka i bolem gardla, ktory sie w pelni rowinal lezalem w lozku w kiepskim nastroju.

Wtedy tez kolo poludnia przypomnialo mi sie, ze czytalem o tzw. biologicznych stresorach, ktore indukuja zmiany nastroju w CHAD.

Pomyslalem sobie k...wa to tylko moj mozg i przeziebienie zafundowal mi kiepskie samopoczucie. I na tyle na ile sie dalo zaczalem to olewac. Nastepnego dnia bylo lepiej i z gardlem i z moja psycha.

 

Czy inni maja podobne doswiadczenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Girl i jak tam? Co Ci na spanie zapisał?

 

Lamotrygina po raz kolejny szybko stawia mnie do pionu ( raczej do upragnionego na hipotetycznym wykresie poziomu )

Spadek , choć BARDZO wyrazisty i nieubłagany trwał zaledwie 2 dni.

Wczoraj pomimo silnej fazy depresyjnej podołałem nowym obowiązkom co tylko utwierdza mnie w mojej "boskości" heheheheheh

 

Takie gwałtowne spadki są , muszę to przyznać dla mnie niebezpieczne. Zbyt duża, nieubłagana i gwałtowna różnica pomiędzy normą a masakrą.

Tak zaczęła się moja choroba kilka lat temu. Pozamiatało mnie w ciągu 2 dni.I w takim stanie byłem ze 4 lata praktycznie bez przerwy.

Drugi raz bym tego już nie wytrzymał.To znaczy zapewne bym wytrzymał , ale zwyczajnie już mi by się nie chciało.

Uważam , że codzienne ( niezależne od stanu ) bieganie od bodajże 3 miesięcy również przyczynia się do poprawy samopoczucia ( chyba złapałem tzw

"bakcyla" biegania )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja znowu zaczynam zawalać w robocie:( znowu mam zjazd. Minęło pół roku od poprawy i znowu się zaczyna wszystko pierdolić. Nienawidzę leków i nienawidzę łazić do lekarzy opowiadać jakieś bzdety, czuć się jak królik doświadczalny i nawet nie ma z kim o tym pogadać.

 

a co brałeś dotej pory?

też mam dość tych zjazdów po chwilowych poprawach...

 

-- 04 lip 2012, 10:12 --

 

intel ja biegalam, ćwiczyłam etc ale mi nie pomogło

na to też trzeba miec sily

ale jak sie ma to pomaga :)

 

ja mam znacznie mniejszą sinusoidę na lamotriginie ale przez to radości też nie odczuwam....

chociaż zaczęłam odczuwać przyjemność

 

ja jak myslę o tym co pisaliście wcześniej...

byciu w błocie... i powyżej....

mi wychodzi taki mocno ujemny bilans

co prowadzi mnie do mysli czy jest sens tak się męczyć żeby mieć kilka chwil w miare ok

co prowadzi mnie do MS MS

i konkluzji że takim robakiem i warzywkiem nie chcę być

jeszcze się łudzę że mi przejdzie :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi wychodzi taki mocno ujemny bilans

 

Skąd ja to znam.

Ja skopałem sobie życie dokumentnie i nikt mi nie wmówi, że będąc absolutnie zdrowy też by to tak wyglądalo.

Mam świadomośc ,że dysponuję jeszcze jakimś rokiem i koniec.

Może to powoduje u mnie na poziomie podświadomym jakąś mobilizację sił witalnych, które pozwolą mi w miarę radośnie przeżyć ten pozostały czas?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielu sobie skopalo zycie nie majac CHAD i wielu samo zycie pokopalo.

Ja patrze na to z innej strony.

Przed diagnoza wlasnie czulem sie jak powoli, powoli zawalam swoje sprawy. Wtedy nie wiedzialem dlaczego.

Teraz kiedy wiem, ze to nie do konca moja wina jest mi latwiej. Nie usprawiedliwiam wszystkiego choroba. Ale nie pozwalam sobie na to ze nie dosc zeby CHAD mnie kopal to jeszcze do tego sam mialbym sie karac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybym był zdrowy to z pewnością nie znalazłbym się w sytuacji materialnej nie dającej właściwie żadnego wyboru.Gdyby nie choroba i prochy na nią tonami łykane to z pewnością przejawiał bym logiczne myślenie i nie dokonałbym aż tak nieperspektywicznych i rozpaczliwych czynów.

Reasumując-tylko i wyłącznie choroba wpędziła mnie w taki , a nie inny ambaras, czy to się komuś podoba czy też nie.

Jest też plus.

Zmiany w konstrukcji psychicznej i stępienie emocji wywołane chorobą umożliwią mi łatwe podjęcie trudnych decyzji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widmo, Intel

mi też diagnoza pomogła w jakiś sposób z większym dystansem oceniać swoje zachowanie i emocje

aczkolwiek ja nie zabagniłam sobie życia

bardziej chodzi o to, że nie dobrze się czuję z sobą samą

depresja i zmienne stany emocjonalne, zanik cieszenia się różnymi rzeczami, niemożność podjęcia ciekawych wyzwań powodują

iż czuję się jak we więzieniu własnego umysłu

 

jestem sobą zmęczona

nie lubię ze sobą przebywać

 

i boję się że jestem skazana na taki stan....

dlatego mój bilans jest ujemny.... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widmo, Intel

mi też diagnoza pomogła w jakiś sposób z większym dystansem oceniać swoje zachowanie i emocje

aczkolwiek ja nie zabagniłam sobie życia

bardziej chodzi o to, że nie dobrze się czuję z sobą samą

depresja i zmienne stany emocjonalne, zanik cieszenia się różnymi rzeczami, niemożność podjęcia ciekawych wyzwań powodują

iż czuję się jak we więzieniu własnego umysłu

 

jestem sobą zmęczona

nie lubię ze sobą przebywać

 

i boję się że jestem skazana na taki stan....

dlatego mój bilans jest ujemny.... :roll:

 

Większości ludzi wystarczy silny impuls podobny do tego jaki przeżyli bohaterowie << Weronika postanawia umrzeć>>

 

Byle by tylko było brak komplikacji jakie zaobserwowałam u siebie-im intensywniejsze odczucia tym większą cenę za to płacę. Tak jakby mój organizm jechał na rezerwie i każdy wystrzał adrenaliny, dopaminy i innych tam, powodował że moje ciało zdycha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak-też mam poczucie że "jadę " już na rezerwach i dawno przekroczyłem zalecaną intensywnośc eksploatacji.

Myślę że każdy ma na cale życie przyznany limit emocji,napięcia, lęku , wytrzymałości itd.

Ja w wieku 40 lat swoje limity przeznaczone na cale życie już dawno wykorzystałem i każda dodatkowa emocja może spowodować pęknięcie kruchego lodu po którym stąpam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×