Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Dziś dopadł mnie strach przed zawałem serca. Od razu zaczęło pobolewać mnie w klacie, ręce, mam płytki oddech- macie tak samo, że jak przeczytaćie o objawach to pojawiają się u Was? I jeszcze jedno, czy nerwica może powodować wysokie ciśnienie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od razu zaczęło pobolewać mnie w klacie, ręce, mam płytki oddech- macie tak samo, że jak przeczytaćie o objawach to pojawiają się u Was?

Lęk może wywoływać a następnie nasilać objawy somatyczne

I jeszcze jedno, czy nerwica może powodować wysokie ciśnienie ?

Tak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak u was z objawami poza czysto-fizycznymi? U mnie to się ma np. tak, że miewam natrętne (wręcz wwiercające się) myśli, wtedy muszę się czymś zająć żeby dobrze odwrócić swoją uwagę i zająć głowę czymś innym. Bywa też tak, że czasami mi się coś przy słyszy. (brzmi jak obłęd hehe :) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Chciałbym opowiedzieć o sobie, może ktoś zrozumie, odpowie i podniesie na duchu. : ) Nerwica lękowa występowała u mnie co jakiś czas ( choć nie wiedziałem, że to mi dolega ) zaczęło się od tego, że parę lat temu w mojej szkole, jeden z uczniów miał tętniaka i zmarł.. Od tamtego czasu, co jakiś czas boli mnie głowa ( aż do dziś :( ) i też sobie wmawiam, że mam. Trenowałem i trenuję sport, jak wiecie, czasami piłkarze lub inni sportowcy umierają na imprezach/treningach, dlatego też się bałem uprawiać sporty, choć tyle lat trenowałem i mam już ponad 30 medali. Teraz przejdę do sedna. Otóż w niedzielę wieczorem, w mostku poczułem ból, duszności, bóle głowy itp.. nie wiedziałem co robić, czułem się w ten dzień, jakbym sam istniał na świecie, wszystko było dziwne.. męczyłem się z tym do 4 rano, chciałem w nocy po karetkę dzwonić, ale jakoś wytrzymałem. Na drugi dzień poszedłem do lekarza, przepisał hydroxyzinum, wziąłem tylko raz, bo za bardzo mnie otępiło, tak jakbym miał 0 myśli. Teraz walczę z tą nerwicą i bólami.. Paliłem przez ponad 1,5 roku marihuanę, czasami zdarzyły się mocniejsze narkotyki ( dlatego mam uraz do niedzieli, bo po jednej pigule w ten dzień zgłupiałem w domu przed rodzicami ). w piątek mam jechać na 3 dni na imprezę sportową, a w lipcu do Francji do pracy. Nie mogę zasnąć przed 3, póki się nie zrobi jasno : ) Przy wysiłku boli mnie nerka. Lekarz mówi, że to wszystko od nerwów, choć nie jestem tego pewien, bo zjadłem tyle odżywek w swoim życiu, że się w głowie nie mieści. Ćwiczyłem dodatkowo parę lat na siłowni i też uważałem się za nie wiadomo kogo. Odłożyłem je, tak samo jak palenie papierosów, marihuany itp. Żyję się inaczej tylko te myśli i bóle.. W nocy dzisiaj pierwszy raz w życiu obudził mnie takie kołotanie pod klatką piersiową, choć byłem spokojny.. Gdy się obudziłem po paru godzinach, to samo mi się działo, choć wtedy się z tego śmiałem.. dopiero wieczór jest dla mnie najgorszą porą.. Pozdrawiam! Staram się żyć, a nie tylko istnieć, choć to nie jest takie łatwe. P.S za miesiąc kończę dopiero 19 lat. Myślicie, że dla spokoju zrobić sobie dokładniejsze badania? Choć mój lekarz rodzinny, pomyśli, że zgłupiałem, jak go będę odwiedzał co parę dni? :P mieszkam w małym miasteczku.. Pewnie jeszcze wielu rzeczy zapomniałem, ale pierwszy raz o tym w ogóle mówię/piszę komuś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Otóż w niedzielę wieczorem, w mostku poczułem ból, duszności, bóle głowy itp.. nie wiedziałem co robić, czułem się w ten dzień, jakbym sam istniał na świecie, wszystko było dziwne..

Fachowo na taki stan odrealnienia mówi się derealizacja , a pozostałe objawy somatyczne , wystąpiły na tle nerwowym .

 

Musisz zrozumieć , że te wszystkie objawy to tylko reakcja organizmu na napięcie psychiczne , że to tylko wytwory twojego umysłu a nie realne zagrożenie. Polecam też zapamiętać swoje myśli przed atakiem , bądż sytuacje , które mogły wywołać taki atak . Poza tym warto się wybrać do psychiatry i psychologa , by wyleczyć się z nerwicy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno mnie nie było, bo wszystko było super. Servenon pomagał i był spokój. Niestety od trzech dni jest źle. Ciągłe uczucie deja vu. Nie wiadomo czy to sen czy było naprawdę. Obrazy przed oczami., kołatanie serca. I znowu myślk w głowie że to guz lub padaczka.Że to już oniec. Koniec marzeń i szczęścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Chciałbym opowiedzieć o sobie, może ktoś zrozumie, odpowie i podniesie na duchu. : mieszkam w małym miasteczku.. Pewnie jeszcze wielu rzeczy zapomniałem, ale pierwszy raz o tym w ogóle mówię/piszę komuś.

 

Witaj

Ja z moimi atakami paniki trafiłam na oddział ratunkowy. Powiedziałam , że z moją głową jest coś nie tak (sztywność , drętwienie,uczucie gorąca ,rozpierania). Podałam też inne objawy typowe dla paniki. Zaproponowali mi pobranie płynu rdzeniowo mózgowego. Wtedy na wszystko bym się zgodziła.Za piątym razem nieudanego wkłuwania się w mój kręgosłup , zrezygnowałam. Potem to dopiero panika mnie dopadła.Całą noc na oddziale serce waliło jak oszalałe , nudności,sikanie .Nie mogłam zasnąć . Rano inna lekarka zleciła szereg badań .Rezonans magnetyczny, tomografię,usg tętnic,ekg.wszystko ok , łącznie z badaniami krwi.

Jak Cię podnieść na duchu? Teraz jak już wiesz co się dzieje, może być tylko lepiej. Trzymaj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

proszę o pomoc!

witam!od 3 dni dosłownie od rana do wieczora czuję totalne wyczerpanie,słabość,zmęczenie.do tego dochodzi niepokoj,lęk,zamulenie, zawroty głowy.nawet trudno mi wykonac najprostrze czynnosci typu ugotowanie obiadu.nigdy wczesniej nie miałam takiego objawu..czy ktos z was tak miał?jak sobie z tym radzicie?jezeli taki temat był juz poruszany to przepraszam ale nie mam siły sprawdzac.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

proszę o pomoc!

objawu..czy ktos z was tak miał?jak sobie z tym radzicie?jezeli taki temat był juz poruszany to przepraszam ale nie mam siły sprawdzac.

 

Też przechodzę przez różne etapy . Czasami są to częste ataki w ciągu całego dnia , ale trwają króciutko (minutkę) i są słabsze , czasami zaczyna się z rana i dopiero po południu czuję się lepiej albo na odwrót.Od kilku dni czuję się dobrze , może lek w końcu zaczął działać.

Kiedyś jak poczułam się źle , siadałam i czekałam . Teraz szybko zajmuje się czymś , żeby tylko nie wsłuchiwać się w mój organizm. To pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ważne pytanie, dzisiaj w nocy kiedy próbowałem zasnąć(dokładnie moment przejścia świadomości w sen) wybudzało mnie zatykanie, jakby ktoś mi zatkał gardło, powtarzało się do za każdym razem kolejnego podejścia do snu co wiąże się z tym, że nie spałem niemal w ogóle. Czy to mogą być nerwicowe zaburzenia snu czy może jakieś neurologiczne dolegliwości ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam jestem Marcin, czuje się coraz gorzej.od wielu ,wielu lat wymagam się. "nerwica' ? Chodzę już 1,5 roku na terapie i nie widzę efektów.biore amitryptyline .mialem masę badań na przestrzeni 10 lat .nic nie znaleziono a ja wciąż czuje ze jestem na cos chory . Aktualnie mam problem dziennie po kilka godzin w kilku odstępach i chwile jest fajnie . Duszności , uczucie niepe

Nego oddechu bądź tak jak by było parno. Uczucie mdlenia bądź szybki puls , czasem dezorientacja. Nie wie co o tym myśleć niemile wykonywać najprostszych czynności, boje się wysiłku. Co myślicie , co radzicie mi ? Nadmienie ze jak mam problem z oddechem to nie jest mi słabo itd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie ma jednej recepty, mi w ogromnym stopniu pomaga świadomość tego, że to normalne objawy nerwicy, że inni nerwicowcy też tak mają (uspokaja mnie czytanie tego forum na przykład :D ) jak coś się ze mną dzieje, to sobie powtarzam, że to normalne w nerwicy, jak katar przy przeziębieniu, tylko bardziej dokuczliwy :?

najgorzej było, kiedy się tym przejmowałam

powodzenia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

zdecydowałam się napisać na tym forum żeby dodać sobie otuchy, wizytę u psychiatry mam dopiero za 10 dni. Miałam już wcześniej problemy ale zostały zaleczone i przez jakieś 5 lat nie miałam objawów. Miałam dosyć stresujący rok w związku z czym ponowne ataki zaczęły się kilka miesięcy temu. Od jakiegoś czasu mam je niemal każdego wieczoru, a obniżenie nastroju, zdenerwowanie i poczucie że coś jest nie tak towarzyszy mi już także poza atakami. W ciągu dnia czuję się dobrze ale im później się robi, tym jest gorzej. Najgorzej jest późnym wieczorem kiedy kładę się spać. Wieczorami staję się jakby innym człowiekiem - czuję się dziwnie, obco, nieswojo, jestem niespokojna. Podczas ataków czuję jakbym nie mogła oddychać, boję się że się uduszę, że stracę przytomność, że stracę nad sobą kontrolę albo że zwariuję. Gdy na zewnątrz robi się szaro lub ciemno, a ja na przykład prowadzę samochód to przychodzi uczucie "dziwności". To najdziwniejszy objaw jaki mam, więc ciężko mi to wytłumaczyć. Wydaje mi się jakby wszystko było obce i odrealnione, mam wrażenie jakbym nie widziała do końca dobrze, a światła tak jakby mnie rażą.

 

Jestem świadoma irracjonalności tych myśli i stanów, jednak zwykle biorą nade mną górę. Odczuwam także często dolegliwości somatyczne, głównie ze strony układu pokarmowego. O dziwo, rankami budzę się w dobrym i "normalnym" stanie. Choroba dezorganizuje mi życie, między innymi dlatego, że z powodu stanów lękowych udaje mi się zwykle zasnąć bardzo późno. Straciłam też radość życia. Staram się wychodzić, jednak przebywanie z ludźmi nie sprawia mi wielkiej przyjemności - trochę boję się ataków i tego, że zacznę zachowywać się dziwnie. Stronię zupełnie od alkoholu - dolegliwości nasilają się po nim, wydaje mi się wówczas że nie mam wtedy wcale kontroli nad sobą i szybko wpadam w panikę.

 

Będę wdzięczna za odzew. Jestem ciekawa czy ktoś odczuwa tak wielką różnicę w objawach w związku z porą dnia lub ma jakieś dziwne wrażenia wzrokowe związane z wieczorem/nocą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisałam - dobrze czułam się przez ostatnich 5 lat, a termin wizyty mam dopiero za ponad tydzień, więc nie biorę póki co żadnych leków. Jeśli chodzi o przyczynę to wydaje mi się, że posiadam coś w rodzaju "nerwicowych skłonności" i choroba uaktywnia się gdy przechodzę przez bardziej stresujące okresy w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie stany pojawiają się u mnie właściwie od dzieciństwa, chociaż są inne na różnych etapach życia i mają też różne natężenie. Mam super rodzinę, która zawsze bardzo mnie wspierała i nigdy nie było u nas jakiś większych problemów, ani zdrowotnych, ani finansowych. Można więc chyba powiedzieć, że te skłonności są wrodzone (?).

 

Dziękuję za sugestię dotyczącą psychologa. Pójdę do psychiatry i zobaczę co mi powie. Prawdopodobnie psycholog przydałby się długofalowo, a psychiatra obecnie. Źródłem problemów pewnie rzeczywiście jest stres, jednak wydaje mi się, że aktualnie powinnam wyleczyć/zaleczyć to co ten stres spowodował, czyli silne ataki paniki i lęku, które dezorganizują mi funkcjonowanie.

 

-- 30 cze 2012, 11:38 --

 

odżywiam się normalnie, jednak cały czas tracę na wadze. czy to może być związane z tym ciągłym stresem i złym stanem psychicznym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bimbaa poszukaj sobie terapii - to Ci pomoże zrozumieć dlaczego tak sie stało w Twoim życiu, skąd się bierze taki nastrój lęki bezsens.

Nic nie dziej się bez przyczyny, to xe tak sie stało wynika zapewne z jakiś doświadczeń w Twoim zyciu.

 

Wiele kobiet ma depresje poporodową...

Nerwica często wyzwala się w trudnych momentach, pod wplywem wielkiego stresu, w Twoim przypadku był to trudny poród.

 

trzymaj sie ciepło .

Nie wiem czy to dobry wątek, ale skoro "Moja historia" to pozwólcie, że napiszę swoją. Czuję, że muszę w jakiś sposób się wygadać czy coś. Mam 26 lat, wróciłam właśnie do mojego rodzinnego miasta (po studiach) i zaczęłam pracę (w zawodzie i w ogóle taką, o jakiej kiedyś tam marzyłam).

Od kilki lat biorę leki i odwiedzam co jakiś czas psychiatrę. Moje problemy zaczęły się już w liceum, tzn. zawsze byłam nerwowa i taka "przejmująca się wszystkim", przewrażliwiona. Ale jakieś trzy lata temu kompletnie się "rozleciałam". Akurat miałam za sobą ciężką, ale udaną sesję egzaminacyjną, wakacje w perspektywie i nowy rok akademicki (ostatni) zapowiadający się bardzo dobrze. I właśnie wtedy bum!! Zaczęło się od okropnych dolegliwości fizycznych: zawroty głowy, mdłości, brak apetytu, wieczne mokre ręce (i lodowate nawet w lecie), kołatanie serca (do tego stopnia, że budziło mnie to w nocy!) i jakieś mroczki przed oczami, niewyraźne widzenie. Oczywiście zaraz zrobiłam sobie badania, bo już "diagnozowałam" sobie nie wiadomo co. Ale wyszło, że jestem "okazem" zdrowia. Z lekko niskim ciśnieniem, stąd możliwe wysokie tętno (to ponoć u ludzi nerwowych standard).

Gdy zaczęłam brać leki objawy się nasiliły, ale to na początku leczenia normalne, i tak jakoś po miesiącu wróciłam do normalności, tzn. cieszyłam się studiami, powrót do innego, dużego miasta mnie tak nie przerażał, a i fizycznie poczułam się lepiej. Oczywiście miałam czasem tzw. gorsze dni, ale radziłam sobie z nimi. Niestety leków nie odstawiłam mimo trzech już prób, gdyż po jakimś czasie naprawdę ledwo żyję. Z domu nie mogę wyjść, ciągle czuję się jakbym mdlała. Także do leków wróciłam i zaraz było lepiej. Teraz, jak wspomniałam, pracuję, lecz niestety jest to praca dość stresująca (żeby nie mówić, że szefowa jest baaardzo stresująca) i czuję się gorzej. Mimo brania leków cały czas. Czasem w pracy robi mi się okropnie gorąco, czuję się słabo, jakbym miała zemdleć (ale nie mdleję), nie mogę jeść (jakby ktoś mnie trzymał za żołądek) i zwyczajnie się boję. Od paru też dni mam jakieś lęki, że coś złego się stanie (mnie czy komuś bliskiemu lub jakiś kataklizm nastąpi - sama nie umiem tego sprecyzować) i chodzę zestresowana:(

Proszę, napiszcie czy ktoś z Was też może ma dolegliwości właśnie takie fizyczne połączone ze strachem? Źle się czuję, a chciałabym normalnie funkcjonować, móc pracować i cieszyć się życiem, a nie tylko zmykać po pracy do domu by tam oklapnąć z sił i np. płakać. Już było tak dobrze i teraz coś znów się popsuło.

Chciałam się tym podzielić (nie zanudzać), bo może ktoś mi coś napisze na ten temat i jakoś się pozbieram.

Pozdrawiam wszystkim forumowiczów, wracajmy wszyscy do zdrowia i pełnej radości:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego da się wyjść, tylko tak jak już niejedna osoba tu pisała, do ego potrzeba naprawdę dużo pracy nad sobą plus sprzyjające warunki z otoczenia. Ale to możliwe, naprawdę.

 

Moje pytanie do tego: jak wyglądają "sprzyjające warunki otoczenia"? :)

 

Bo mam wrażenie że mi ich brakuje, w domu nikt mnie nie rozumie, nie wspiera, czuję się osaczona, oceniana. Z drugiej strony martwię się, że kiedy się wyprowadzę wykończy mnie presja wypełniania obowiązków domowych (nigdy nie mogę się do tego zmusić), zmartwienia o pieniądze (jestem trochę zakupoholiczką..), że załamie się siedząc sama.. Sama nie wiem co mi będzie "sprzyjać".. Jak tworzyć sobie dobre warunki..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Jest to mój pierwszy post i mógłby zostać rozbity na kilka wątków, ale chciałam zebrać do kupy to co mnie tu sprowadza. Z informacji ogólnych, to jestem kobietą, mam 25 lat, mieszkam głównie w Krakowie :)

Od kiedy pamiętam było coś ze mną nie tak. Maiłam kiepską rodzinę. Niby wszystko ok., rodzice nie pili, nie bili, ale nigdy z nimi nie rozmawiałam, każdy żył osobno, nawet jako dziecko płakałam pod kołdrą nic nikomu nie mówiąc. Później ojcu odbiło. Zaczęły się kłótnie, pretensje, teksty pt. głupia jesteś, nienormalna, do mnie do matki. Mimo to w okolicy uchodził za przykładnego obywatela, ojca, męża, co mnie do dzisiaj doprowadza do szału.

Ja zawsze uchodziłam za osobę silną psychicznie, twardą, niezależną, wytrwałą. To był taki mój sposób na życie – skoro nie można uzyskać nic od innych to trzeba radzić sobie samemu. Dobrze się uczyłam, miałam swoje pasje, po studiach szybko znalazłam pracę. Niby wszystko wygląda ok, ale jest źle i to bardzo.

Problemy z nerwicą zaczęły się w liceum. Najpierw wegetatywna, biegunki, zaparcia. Później hipochondria, aż w końcu silne lęki, duszności. Wylądowałam w szpitalu, dostałam leki, pomogło doraźnie, na terapię nikt mnie nie wysłał. Od tamtej pory jak lęki wracają to łykam leki przez kilka dni i przechodzi. Z negatywnymi emocjami też sobie nie radzę, wściekam się byle czym, mówię rzeczy których nie powinnam i coraz częściej widzę w sobie ojca co mnie przeraża. Teraz doszło chyba coś w rodzaju depresji. Płaczę, czuje że strasznie się nie lubię, że na nic dobrego nie zasługuję. Łapie się na tym, że chce zrobić sobie fizyczną krzywdę, żeby przestało boleć psychicznie.

Myślę, że na pogorszenie samopoczucia z roku na rok wpływa coraz większa samotność. Nie chce już sobie ze wszystkim radzić sama, brakuje mi siły. Chciałabym, żeby w końcu ktoś mi pomógł, nawet jak zapewniam, że sobie poradzę. Mam znajomych, ale widujemy się rzadko. W szkole mieli więcej czasu, teraz mają swoje życie. Miałam sporo facetów, ale żadnego na dłużej, wszyscy odchodzili, budowali trwałe związki z kimś innym, ze mną zrywali kontakt. Nie mam z kim zjeść obiadu, iść potańczyć a co dopiero zaplanować urlop. Nieraz próbowałam to zmienić, starałam się, żeby było dobrze, ale nie wychodziło. Mam wrażenie, że skoro tak było do początku, skoro nikt nigdy mnie nie chwalił, nie mówił „kocham” to tak już będzie zawsze. Nie znam innej opcji.

Wiem, że powinnam się leczyć, ale boje się, że to nic nie pomoże, że nie trafię na odpowiedniego człowieka i wówczas będę już mogła powiedzieć, że spróbowałam wszystkiego i nic nie pomogło. I co wtedy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że powinnam się leczyć, ale boje się, że to nic nie pomoże, że nie trafię na odpowiedniego człowieka i wówczas będę już mogła powiedzieć, że spróbowałam wszystkiego i nic nie pomogło. I co wtedy?

Głowa do góry i nie gdybaj co by było gdyby... bo i tak sie nie dowiesz jak nie spróbujesz. Nie masz wpływu na przeszłość i przyszłość. Masz natomiast wpływ na to co dzieje się teraz. Do dzieła po co się meczyć :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, tylko od czego zacząć, gdzie się udać? dopiero się wdrażam w forum, nie wiem czy polecacie tu dobrych specjalistów. Kurcze boje się iść do psychologa czy tym bardziej na terapie i o sobie mówić.
... większość się bała i miała obawy. Od tego jest psycholog - nie Ty pierwsza i nie ostatnia - takich jest tysiące, nie jesteś kimś nadzwyczajnem w swojej chorobie. Poszukaj specjalistów w swoim mieście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×