Skocz do zawartości
Nerwica.com

PAROKSETYNA (Arketis, ParoGen, Paroxetine Aurovitas, Paroxinor, Paxtin, Rexetin, Seroxat, Xetanor)


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

Może i zmniejsza napięcie i dodaje animuszu, ale w moim przypadku się to nie przełożyło na komfort pracy, z tego powodu że byłem roztargniony i nie pamiętałem o wielu sprawach.

Napewno nie polecam brania psychotropów żeby sobie pomóc w życiu codziennym. To są leki dla ludzi CHORYCH którzy nie mogą normalnie funkcjonować ( w sensie wyjść z domu itp.)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cardic, no przecież lekarz osobie zdrowej leków nie przepisuje...w moim przypadku wieloletni stres spowodował wiele objawów somatycznych, jak tachykardia, sprawił, że zniknęła pewność siebie, asertywność. Jutro mam spotkanie z lekarzem, poproszę o powrót do Symfaxinu. Obecne leki u obecnego lekarza to zdecydowanie niewypał:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja od pieciu tydodni zminiejszylem dawke Paxtinu do polowy czyli 10 mg i sie boje ze w kocu nerwica przyjdzie z powrotem

 

Ja najwieksze jazdy mialem po sertralinie . 3 dni tylko wytryzmalem na polowie dawki. Obudzilem sie w nocy z zaburzeniami widzenia, pscyhoza i uczuciem wedrwonia fali ciepla i zimna po skorze - Dzis uwazam ze do leki musialo byc dosypane cos jeszcze . Akcja dziala sie za Wschodnia Granica - a oni maja bardzo kontrowersyjny rynek farmaceutyczny. Po Paxtinie w zyciu nic takiego nie mialem. Zreszta pani dr sama powiedzilala ze az takich reakcji SSRI nie daja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

biorę 4 dzień połówkę Paxtin 20mg. jest strasznie... brak apetytu, mdłości, lęki (potęgowane przez powyższe objawy), tragedia... kiedy to minie?

 

u mnie po 10 dniach już było lepiej, a efekty po kilkunastu dniach niespodziewanie przyszły :D teraz biore do paroksetyny buspiron i mam lekką hipomanie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zacząłem mieć problemy z wytryskiem i orgazmem po miesiącu zażywanie paxtin-u. Nie było szansy żeby dojść do końca. Dla mojej żony też to było uciążliwe bo stosunki się baaardzo wydłużyły.

Lekarz polecił mi żebym brał dodatkowo trittico cr, po dwóch tygodniach problem minął. Kiedy skończył mi się trittico lekarz powiedział, że mogę go już odstawić bo organizm przyzwyczaił się do paxtinu. Niestety okazało się, że po dwóch tygodniach problem z wytryskiem i orgazmem powrócił. Znowu biorę dodatkowo trittico, zażywam go już 24 dni ale i wytrysku i orgazmu brak. Odczuwam coraz większą przyjemność podczas stosunku więc myślę, że w końcu dojdę do końca.

 

-- 26 cze 2012, 15:36 --

 

biorę 4 dzień połówkę Paxtin 20mg. jest strasznie... brak apetytu, mdłości, lęki (potęgowane przez powyższe objawy), tragedia... kiedy to minie?

 

Na początku też miałem różne objawy, ściśnięte gardło, lekkie biegunki, dziwne samopoczucie. Organizm się przyzwyczaił i jest ok. Biorę paxtin od lutego, a od lipca przechodzę na połowę tabletki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich! Mam do Was taka prosbe,tylko prosze o konkretne odpowiedzi. Lekarz przepisal mi xetanor 10 rano przez 4 dni apotem 20.mg. Ale co mniemartwi,ze przepsal mi tez do tego sedam 1,5 rano i 1,5 wiczorem i jeszcze wieczorem 100mg sympramolu. Jestem tak zalamana ta iloscia lekow,ze dostalam jeszcze wiekszej depresji. Wiec ze od sedamu mozna sie uzlaeznic i martwi mnie to bardzo.Po to ten sedam? Cierpie na nerwice lekowa,ale ostatnio przez ta nerwice i depresja mnie dopadla. Czy mam isc do innego psychiatry,czy zaufac temu?? Przeciez to sa leki psychotropowe,ktore pozniej bedzie mi ciezko odstawic np. sedam. A nie powiedziala ile mam to brac (ten sedam,bo weim,ze xetanor to dlugo).A ja ogolnie zawsze balam sie lekow,a teraz to juz calkowicie mam straszne lęki,ze tyle tego jest. Moze ktos mi cos odpsze konkretnego. Pozdrawiam :bezradny:

 

-- 27 cze 2012, 11:54 --

 

Wybaczcie bledy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Postanowiłem napisać kilka słów do osób przerażony demonicznymi opiniami o paroksetynie które pojawiają się w tym wątku. Biorę parogen od 3 miesięcy. Było ze mną naprawdę źle. Na każdym kroku rozmyślałem o odebraniu sobie życia, miałem ataki płaczu w najbardziej nieoczekiwanych momentach, od miesięcy unikałem ludzi... ogólnie - było źle. Obecnie parogen + psychoterapia i ... już są efekty. Aktualnie zamierzam kupić działkę i rozpocząć budowę domu. Chce mi się żyć, działać, być z ludźmi. Nie wiem na ile to moja własna inicjatywa, na ile leki, ale jeśli parogen ma zagwarantować mi stan w jakim się obecnie znajduję - z radością będę go brać dozgonnie.

Polecam słuchać lekarza i przetrzymać początkowe skutki uboczne. Będzie tylko lepiej.

Powodzenia i odwagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak

 

Bardzo ładnie dziękuję za odpowiedź.

 

Może jednak ktoś by odpisał na moją wielokrotnie ponawianą prośbę i polecił jakiś lek lub połączenie leków zbliżone w działaniu do sertraliny? Coś co by nakręcało bardziej niż paro w obecnym stanie i dodawało energii do działania?

 

Tymczasem dam paro jeszcze ze dwa, trzy tygodnie, może zaskoczy... Nie wiem czy jest sens.... Może dawka 40 mg zamiast 30 mg zadziała lepiej albo w końcu? Jakoś zawsze dotychczas wprowadzanie w siebie nowego specyfiku wiązało się u mnie z przynajmniej lekkim, hipomaniakalnym kopem, a teraz nic, tak jakby jeszcze lek nie zadziałał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paroksetyna jest nasilniejszym SSRI. Więc albo zwiększenie dawki albo dorzucenie czegoś noradrenalinowego. Np. wieczorkiem mianseryna w większej dawce niż nasennie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paroksetyna jest nasilniejszym SSRI.

 

Co nie znaczy, że najsilniejszym. ;) Na mnie fantastycznie działała sertra (ale miałem po niej sto dwadzieścia pięć fizycznych uboków, a skórę leczę do teraz) i naprawdę czułem tę chemiczną moc (mam nadzieję, że mnie ktoś rozumie), a teraz poza zamułą, ogłupieniem i redukcją nocnych lęków jakbym tiktaki łykał. Sądzę, że właściwe działanie jeszcze nie nadeszło. A to już 3 tygodnie. Ale sertrę z kolei czułem po tygodniu i to tak, że fruuuuuuuu.....

 

Np. wieczorkiem mianseryna w większej dawce niż nasennie.

 

Boję się mianseryny, bo boję się utyć. Oprócz wszystkiego innego biorę cały czas 300 mg kwetiapiny i może nie tyle, że utyłem, ale jakoś zajebiście dziwnie do stanu sprzed brania trudno mi zrzucić upragnione 6 kg.

 

Do zabawy noradrenaliną też mi jakoś niespieszno ze względu na lęki koncentrujące sie także wokół pracy, rytmu serca. Dlatego też m.in. mój (i mojego lekarza) wybór padł na paroksetynę, a nie wenlę.

 

A może fluoksetyna jako dodatek do paro byłaby dobrym rozwiązaniem? Ponoć spiduje i powoduje agresora. ;)

 

Albo przejście na wenlafaksynę w ogóle. Podobne to to do sertry?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Arketis borę już miesiąc,tak jak pisałem wcześniej po około 2 tygodniach skutki uboczne znacznie osłabły,

na początku 3 tygodnia przeżyłem szok!

Lęki praktycznie zanikły całkowicie,zachciało mi się żyć,pierwszy raz od około 6 lat mogłem spokojnie przejść prze ulicę między ludźmi,

byłem tak tym podekscytowany że praktycznie cały czas miałem banan na gębie,znajomi myśleli że chyba coś biorę:)

Poszedłem nawet do kościoła pierwszy raz od naprawdę długiego czasu(przedtem to było nie wykonalne ze względu na fobię).

Na początku czwartego tygodnia działanie paro jakby osłabło,mój stan nieco się pogorszył,nie jest to to samo co przed braniem leku ale zupełnie też nie jest to ten stan normalności który odczuwałem przez 3 tydzień.

Mój psychiatra powiedział że w niektórych przypadkach tak się dzieje i jest to znak że trzeba zwiększyć dawkę leku:

w moim przypadku dotąd brałem po 1 tabletce dziennie,od dziś biorę półtora(dzisiaj nie czułem się zbyt dobrze) a jeżeli nic się nie będzie zmieniać to za 2 tygodnie mam brać 2 tabletki dziennie.

Przepraszam za tak długi post i prosiłbym ludzi obeznanych z tematem na odpowiedź czy to normalne reakcje na paro?

Może ktoś z was miał podobne doświadczenia?

Z góry dziękuję za odpowiedź.

Pozdrawiam. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kokon20,

lek ten moze miec z mienne objawy do 6 tygodni więc spokojnie :P zwieksz dawke i czekaj jak juz tyle sie przemeczyles to i wytrzymasz to chociaz jest znacznie lepiej niz bylo

 

Ja biore xetanor 20mg rano i przez 2 miesiace mialem problemy z lekiem i otwarciem sie do ludzi pozniej dopiero normowalo się wszystkoi i obecnie jest ok jesli chodzi o lęk a biore go już rok

 

pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Arketis borę już miesiąc,tak jak pisałem wcześniej po około 2 tygodniach skutki uboczne znacznie osłabły,

na początku 3 tygodnia przeżyłem szok!

Lęki praktycznie zanikły całkowicie,zachciało mi się żyć,pierwszy raz od około 6 lat mogłem spokojnie przejść prze ulicę między ludźmi,

byłem tak tym podekscytowany że praktycznie cały czas miałem banan na gębie,znajomi myśleli że chyba coś biorę:)

Poszedłem nawet do kościoła pierwszy raz od naprawdę długiego czasu(przedtem to było nie wykonalne ze względu na fobię).

Na początku czwartego tygodnia działanie paro jakby osłabło,mój stan nieco się pogorszył,nie jest to to samo co przed braniem leku ale zupełnie też nie jest to ten stan normalności który odczuwałem przez 3 tydzień.

Mój psychiatra powiedział że w niektórych przypadkach tak się dzieje i jest to znak że trzeba zwiększyć dawkę leku:

w moim przypadku dotąd brałem po 1 tabletce dziennie,od dziś biorę półtora(dzisiaj nie czułem się zbyt dobrze) a jeżeli nic się nie będzie zmieniać to za 2 tygodnie mam brać 2 tabletki dziennie.

Przepraszam za tak długi post i prosiłbym ludzi obeznanych z tematem na odpowiedź czy to normalne reakcje na paro?

Może ktoś z was miał podobne doświadczenia?

Z góry dziękuję za odpowiedź.

Pozdrawiam. :D

 

Na Twoim miejscu nie nastawiałbym się na to, że kiedykolwiek powrócisz do tego ekscytującego stanu - zwiększanie dawki nie ma tu nic do rzeczy. To, czego doświadczyłeś, to taka swoista hipomania po antydepresancie, która pojawia się zwłaszcza wtedy, kiedy po raz pierwszy stykasz się z tego typu lekiem (tego typu substancja to zupełna nowość dla Twojego mózgu i przez pewien czas "wariuje" on - stan ten mija, kiedy substancja zostanie przez organizm "oswojona"). Wiem dokładnie, o co chodzi, bo również doświadczyłem czegoś podobnego na fluoksetynie (to był mój pierwszy lek) - dwa tygodnie zajebistego haju, niemal całkowita eliminacja depresji i lęków, po prostu prawie "god mode". Po czym po dwóch tygodniach spadłem z pieca na łeb (no może nie tak do końca). Zresztą sam zauważyłeś, że ten stan nie był tak do końca naturalny (znajomi podejrzewali Cię, że ćpasz) - jakby się on jeszcze trochę utrzymał, to może zacząłbyś wpadać na różne bardzo "ciekawe" pomysły. Sytuacja analogiczna jak z ChAD-owcami w manii - czują się zajebiście wystrzeleni i najważniejsi na świecie, podczas gdy otoczenie ma z nich często grubą polewkę.

 

To, co napisałem powyżej, nie oznacza jednak, że nie masz szans na normalne życie bez lęków i depresji. Twój (i nie tylko) problem polega na płonnym oczekiwaniu, że dzięki lekowi dosłownie z dnia na dzień wyrośnie Ci solidny, przeciwlękowy i przeciwdepresyjny pancerz. Tymczasem - tak samo jak w świecie przyrody - powstawanie takiego pancerza to proces bardzo rozłożony w czasie. Tworzy się on bardzo powoli, błonka po błonce, praktycznie niedostrzeżenie z dnia na dzień. Naprawianie mózgu to nie jest kwestia dni czy tygodni, ale miesięcy, czy nawet lat (kiedyś zetknąłem się z opinią, że aby naprawdę solidnie ustabilizować się na fluoksetynie potrzeba, bagatelka, dwóch lat). Najważniejsze jest to, aby nie poddawać się frustracji (wiem, że czasem jest to naprawdę ciężkie) i nie uciekać w używki (zapomnij np. o tak zwanym umiarkowanym piciu), bo przez to tylko wszystko niszczysz (wiem, co mówię - ucz się nie na swoich, ale na cudzych błędach).

 

A jak wygląda to narastanie efektu przeciwlękowego/przeciwdepresyjnego w praktyce? U mnie (aktualnie jestem 1,5 miesiąca na mirtazapinie) takie elementy depresji jak anhedonia/brak energii/problemy z jedzeniem i snem okazały się o wiele bardziej łatwiejsze do "wycięcia" (zasadniczo na dzień dzisiejszy prawie w ogóle ich nie ma). Nie mam (odpukać) już tak radykalnych załamań, w trakcie których jedyne, co mogłem robić, to leżeć całymi dniami na kanapie i rozmyślać nad własną żałosną egzystencją, czy nawet obmyślać plany strzelenia samobója :evil: Na dzień dzisiejszy zostały mi w sumie tylko (i - mówiąc szczerze - aż) problemy z lękami (lęk społeczny i uogólniony - to jest w sumie najbardziej oporny i dziadowski element mojej depresji) i trochę (choć o wiele mniej) natręctw (nieustanne rozkminianie wbrew sobie niepowodzeń z przeszłości i teraźniejszości - tych realnych i urojonych (bo każda osoba w depresji ma mniej lub bardziej rozwinięte odniesienia ksobne)). Ale zauważalne są pewne zmiany w strukturze tych zaburzeń - zarówno lęki jak i natręctwa (natręctwa znacznie) zmalały, zauważyłem również, że często mam po prostu wyj..ne na te lęki i pomimo tego, że je mniej lub bardziej odczuwam, o wiele częściej angażuję się w sytuacje społeczne. Zacząłem po prostu - pomimo tych lęków - wychodzić między ludzi i załatwiać sprawy, których jeszcze 2 miesiące temu nie byłbym w stanie nawet ruszyć. Poprawa nie jest też jednorodna - zdarzają się takie momenty/dni, kiedy tego lęku praktycznie prawie w ogóle nie ma, a są dni, że on jednak (choć z reguły jest o wiele mniejszy) wyskakuje - i to kur..sko frustruje, bo już napaliłeś się na to, że już zawsze będzie tak pięknie. Ale nie ma innej opcji, jak po prostu czekać (heh, słuszne jednak jest stare, frontowe powiedzenie, że najtrudniejszym rozkazem jest cierpliwie czekać :roll: ) i nie próbować sobie w żaden sposób "ulżyć" (choć mnie jeszcze nie tak dawno korciło, żeby chwycić za flakon, ale myślę, że mam to już całkowicie za sobą). Tak więc mam nadzieję (wiem - nadzieja matką głupich, ale każda matka swoje dzieci kocha :lol: ), że z każdym dniem, tygodniem te lęki i frustracje będą się krok po kroczku wycofywać. Zresztą nawet w ulotce do Mirzatenu pisze, że całkowita eliminacja objawów choroby trwa przynajmniej 4-6 miesięcy. Niemniej prawdopodobnie już niedługo dopalę mirtazapinę właśnie paroksetyną. No, ale to już historia na zupełnie nowy rozdział...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Arketis borę już miesiąc,tak jak pisałem wcześniej po około 2 tygodniach skutki uboczne znacznie osłabły,

na początku 3 tygodnia przeżyłem szok!

Lęki praktycznie zanikły całkowicie,zachciało mi się żyć,pierwszy raz od około 6 lat mogłem spokojnie przejść prze ulicę między ludźmi,

byłem tak tym podekscytowany że praktycznie cały czas miałem banan na gębie,znajomi myśleli że chyba coś biorę:)

Poszedłem nawet do kościoła pierwszy raz od naprawdę długiego czasu(przedtem to było nie wykonalne ze względu na fobię).

Na początku czwartego tygodnia działanie paro jakby osłabło,mój stan nieco się pogorszył,nie jest to to samo co przed braniem leku ale zupełnie też nie jest to ten stan normalności który odczuwałem przez 3 tydzień.

Mój psychiatra powiedział że w niektórych przypadkach tak się dzieje i jest to znak że trzeba zwiększyć dawkę leku:

w moim przypadku dotąd brałem po 1 tabletce dziennie,od dziś biorę półtora(dzisiaj nie czułem się zbyt dobrze) a jeżeli nic się nie będzie zmieniać to za 2 tygodnie mam brać 2 tabletki dziennie.

Przepraszam za tak długi post i prosiłbym ludzi obeznanych z tematem na odpowiedź czy to normalne reakcje na paro?

Może ktoś z was miał podobne doświadczenia?

Z góry dziękuję za odpowiedź.

Pozdrawiam. :D

 

Na Twoim miejscu nie nastawiałbym się na to, że kiedykolwiek powrócisz do tego ekscytującego stanu - zwiększanie dawki nie ma tu nic do rzeczy. To, czego doświadczyłeś, to taka swoista hipomania po antydepresancie, która pojawia się zwłaszcza wtedy, kiedy po raz pierwszy stykasz się z tego typu lekiem (tego typu substancja to zupełna nowość dla Twojego mózgu i przez pewien czas "wariuje" on - stan ten mija, kiedy substancja zostanie przez organizm "oswojona"). Wiem dokładnie, o co chodzi, bo również doświadczyłem czegoś podobnego na fluoksetynie (to był mój pierwszy lek) - dwa tygodnie zajebistego haju, niemal całkowita eliminacja depresji i lęków, po prostu prawie "god mode". Po czym po dwóch tygodniach spadłem z pieca na łeb (no może nie tak do końca). Zresztą sam zauważyłeś, że ten stan nie był tak do końca naturalny (znajomi podejrzewali Cię, że ćpasz) - jakby się on jeszcze trochę utrzymał, to może zacząłbyś wpadać na różne bardzo "ciekawe" pomysły. Sytuacja analogiczna jak z ChAD-owcami w manii - czują się zajebiście wystrzeleni i najważniejsi na świecie, podczas gdy otoczenie ma z nich często grubą polewkę.

 

To, co napisałem powyżej, nie oznacza jednak, że nie masz szans na normalne życie bez lęków i depresji. Twój (i nie tylko) problem polega na płonnym oczekiwaniu, że dzięki lekowi dosłownie z dnia na dzień wyrośnie Ci solidny, przeciwlękowy i przeciwdepresyjny pancerz. Tymczasem - tak samo jak w świecie przyrody - powstawanie takiego pancerza to proces bardzo rozłożony w czasie. Tworzy się on bardzo powoli, błonka po błonce, praktycznie niedostrzeżenie z dnia na dzień. Naprawianie mózgu to nie jest kwestia dni czy tygodni, ale miesięcy, czy nawet lat (kiedyś zetknąłem się z opinią, że aby naprawdę solidnie ustabilizować się na fluoksetynie potrzeba, bagatelka, dwóch lat). Najważniejsze jest to, aby nie poddawać się frustracji (wiem, że czasem jest to naprawdę ciężkie) i nie uciekać w używki (zapomnij np. o tak zwanym umiarkowanym piciu), bo przez to tylko wszystko niszczysz (wiem, co mówię - ucz się nie na swoich, ale na cudzych błędach).

 

A jak wygląda to narastanie efektu przeciwlękowego/przeciwdepresyjnego w praktyce? U mnie (aktualnie jestem 1,5 miesiąca na mirtazapinie) takie elementy depresji jak anhedonia/brak energii/problemy z jedzeniem i snem okazały się o wiele bardziej łatwiejsze do "wycięcia" (zasadniczo na dzień dzisiejszy prawie w ogóle ich nie ma). Nie mam (odpukać) już tak radykalnych załamań, w trakcie których jedyne, co mogłem robić, to leżeć całymi dniami na kanapie i rozmyślać nad własną żałosną egzystencją, czy nawet obmyślać plany strzelenia samobója :evil: Na dzień dzisiejszy zostały mi w sumie tylko (i - mówiąc szczerze - aż) problemy z lękami (lęk społeczny i uogólniony - to jest w sumie najbardziej oporny i dziadowski element mojej depresji) i trochę (choć o wiele mniej) natręctw (nieustanne rozkminianie wbrew sobie niepowodzeń z przeszłości i teraźniejszości - tych realnych i urojonych (bo każda osoba w depresji ma mniej lub bardziej rozwinięte odniesienia ksobne)). Ale zauważalne są pewne zmiany w strukturze tych zaburzeń - zarówno lęki jak i natręctwa (natręctwa znacznie) zmalały, zauważyłem również, że często mam po prostu wyj..ne na te lęki i pomimo tego, że je mniej lub bardziej odczuwam, o wiele częściej angażuję się w sytuacje społeczne. Zacząłem po prostu - pomimo tych lęków - wychodzić między ludzi i załatwiać sprawy, których jeszcze 2 miesiące temu nie byłbym w stanie nawet ruszyć. Poprawa nie jest też jednorodna - zdarzają się takie momenty/dni, kiedy tego lęku praktycznie prawie w ogóle nie ma, a są dni, że on jednak (choć z reguły jest o wiele mniejszy) wyskakuje - i to kur..sko frustruje, bo już napaliłeś się na to, że już zawsze będzie tak pięknie. Ale nie ma innej opcji, jak po prostu czekać (heh, słuszne jednak jest stare, frontowe powiedzenie, że najtrudniejszym rozkazem jest cierpliwie czekać :roll: ) i nie próbować sobie w żaden sposób "ulżyć" (choć mnie jeszcze nie tak dawno korciło, żeby chwycić za flakon, ale myślę, że mam to już całkowicie za sobą). Tak więc mam nadzieję (wiem - nadzieja matką głupich, ale każda matka swoje dzieci kocha :lol: ), że z każdym dniem, tygodniem te lęki i frustracje będą się krok po kroczku wycofywać. Zresztą nawet w ulotce do Mirzatenu pisze, że całkowita eliminacja objawów choroby trwa przynajmniej 4-6 miesięcy. Niemniej prawdopodobnie już niedługo dopalę mirtazapinę właśnie paroksetyną. No, ale to już historia na zupełnie nowy rozdział...

 

Dzięki wielkie za wyczerpującą odpowiedź,nawet jak już ten "god mode" nie wróci to i tak różnica między tym co jest teraz a stanem przed braniem lekarstwa jest znaczna i daję tą nadzieje na przyszłość której nigdy wcześniej nie doświadczyłem.Wiem że warto do tego wszystkiego dołożyć terapię i tak zrobię.

Życzę wam wszystkim i sobie wytrwałości w dążeniu do równowagi psychicznej.

Pozdrowienia.

 

-- 30 cze 2012, 18:02 --

 

Chociaż powiem szczerze jest to trochę dołujące zobaczyć przez jakiś czas że jest się normalnym,całkowicie się tym cieszyć a potem nagle się cofnąć z tego stanu,no ale nie ma się co poddawać,głowa do góry i walczymy dalej.

 

-- 30 cze 2012, 20:03 --

 

kokon20,

lek ten moze miec z mienne objawy do 6 tygodni więc spokojnie :P zwieksz dawke i czekaj jak juz tyle sie przemeczyles to i wytrzymasz to chociaz jest znacznie lepiej niz bylo

 

Ja biore xetanor 20mg rano i przez 2 miesiace mialem problemy z lekiem i otwarciem sie do ludzi pozniej dopiero normowalo się wszystkoi i obecnie jest ok jesli chodzi o lęk a biore go już rok

 

pzdr

 

Tak jest powoli ale do przodu,chociaż czasem jest ciężko nigdy nie wolno się poddawać.

Życzę wytrwałości i spokoju w dążeniu do celu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZDAJE SPRAWOZDANIE :-)

 

Jestem 3,5miesiąca na seroxacie

2 miechy na 20mg i 1,5 na 30mg

Choroba to napady lęku i fobia społeczna, a dokładniej to lęki wtórne (strach przed wystąpieniem lęków przy znajomych - taka trauma - to ustaliłem na terapii)

 

Ogolnie jest ok, choć wciąż nie idealnie.

Np. 1,5tyg. temu w weekend , najpierw w piątek przy spotkaniu ze znajomymi złapały mnie dość nieprzyjemne nerwy, po czym w sobotę miałem ogólnego "doła".

Niedziela była już lepsza, umówiłem się z kumplem na piłkę.

 

W ostatni weekend, w sobotę, miałem wizytę u psychologa (ustaliliśmy to co napisałem wyżej) i od tamtej pory nie doszukuję się już tak problemów w sobie.

Psycholog zdefiniował moją fobię społeczną jako traumę, po napadach lęku wśród znajomych. Porównując to do traumy po np. ugryzieniu psa.

To mi pozwoliło myśleć że nie koniecznie musi być ze mną coś nie tak i zmotywowało mnie do działania.

Jeszcze tego samego dnia spotkałem się z grupką znajomych i co było dla mnie dużym zaskoczeniem, spotkanie to przebiegało dla mnie całkiem miło. Dlatego tez z chęcią skorzystałem z zaproszenia na wieczorną imprezę grillową. I tu też dawało radę wytrzymać, i choć po czasie zrobiło się tłoczno i choć zaczęły pojawiać się nerwy to zostałem, jednak musiałem czasami odchodzić sobie gdzieś na bok żeby "odpocząć". Później wypiłem piwo i trochę bardziej mnie to wyluzowało.

Następnego dnia, z samego rana, znów miałem okazję do spotkania się ze znajomymi, i bez chwili namysłu z niej skorzystałem niesiony wczorajszymi sukcesami.

W poniedziałek (wczoraj) po południu umówiłem się z kolegą na grę w piłkę. Na boisku spotkaliśmy grupę nieznajomych dzieciaków/nastolatków do których się przyłączyliśmy.

Są to wydawać by się mogło normalne rzeczy, jednak takie na które jeszcze 1-3 miesiące tamu bym się nie odważył.

Stan w jakim jestem teraz uważam za spory sukces.

 

Dziś z kolei , jestem umówiony na grę w gałę z większą grupą swoich znajomych. I mimo iż czuję nerwy na myśl o spotkaniu to pójdę i myślę że będzie fajnie, na pewno nie będę się już wycofywać i uciekać.

 

Ostatni mój wpis miał miejsce z 2 tygodnie temu, wtedy zastanawiałem się czy lek da z siebie coś więcej. Wydaje mi się że dał, jest lepiej, choć jak napisałem wyżej nie idealnie.

I to co jeszcze mogę dodać to to, że nie czuję już "ścisku"/napięcia po leku. Wróciła chęć na sex.

 

Podsumowując lek działa na mnie dobrze, coraz lepiej ale długo się wkręca, potrzebuje czasu.

Jestem ciekaw jak będzie ze mną za 2 tygodnie. Na pewno napiszę.

 

-- 03 lip 2012, 14:23 --

 

PS. Większe nerwy związane z dzisiejszą piłką mogą być również spowodowane wypitą kawą (dla ścisłości).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na Twoim miejscu nie nastawiałbym się na to, że kiedykolwiek powrócisz do tego ekscytującego stanu - zwiększanie dawki nie ma tu nic do rzeczy. To, czego doświadczyłeś, to taka swoista hipomania po antydepresancie, która pojawia się zwłaszcza wtedy, kiedy po raz pierwszy stykasz się z tego typu lekiem (tego typu substancja to zupełna nowość dla Twojego mózgu i przez pewien czas "wariuje" on - stan ten mija, kiedy substancja zostanie przez organizm "oswojona").

 

Ja dokładnie to rozumiem. Ale nie do końca się zgodzę. Po citalopramie (mój pierwszy lek) doświadczyłem lekkiej, góra 2tygodnowej hipomanii. Po drugim leku, sertralinie, stan ten trwał z półtora miesiąca i był jakieś 10 razy bardziej intensywny niż ten po citalopramie. Później nastąpił spadek nastroju, zwiększyłem więc lek ze 100 na 150 i leciałem dalej i to wcale nie tak bardzo gorzej niż we wczesnej hipomanii, bo choć stan był lekko niższy, to był bardziej stabilny (mam duże wahania nastroju).

 

A paroksetyna, cóż... jest pierwszym antydepresantem, po którym nie mam ani kuźwa jednej tysięcznej hipomanii. Zmniejszył mi się lęk napadowy (ataki paniki) i pod tym względem lek jest cudowny, bo jak do tej pory żaden inny sobie z tym nie poradził, ale na tym cudowność paroksetyny się kończy, gdyż oprócz tego, że obciachała mi lęk, obciachała mi całą resztę emocji, włączając odczuwanie szczęścia i radości (które było na sertr), a w dodatku obciachała mi odczuwanie orgazmu. Jestem zwyczajnie po tym leku przyjebany i wkur.... Ale lekarka powiedziała, aby dać mu jeszcze miesiąc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×