Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mity i błędne opinie, czyli pomyśl zanim osądzisz


Snejana

Rekomendowane odpowiedzi

.Kinga., ona chodzi do lekarza? na terapię? próbuje sama jeść? byle nie wmuszają w nią na siłę jedzenia i okazuj wsparcie, w sensie, spędzaj z nią czas, rozmawiajcie na różne lzejsze tematy, żeby oderwać ją od depresyjnych mysli czy obwiniania siebie

 

-- 25 cze 2012, 20:56 --

 

Jeżeli ona sama rozumie, ze jest chora to z czasem zacznie jeść i dzięki terapi zmieni sposób myslenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorszy okres ma za sobą. Obie jesteśmy studentkami i żyjemy w innych miastach. Czasem tylko do siebie przyjeżdżamy. Choruje od 5 lat z moich obliczeń tak wynika. Dopiero od pół roku stara się z tym walczyć. Chodzi do psychologa, ale wg mnie powinna iść do terapeuty który zajmuje się anoreksją . Powoli ją do tego namawiam. Myślę, ze uda się ją do tego w końcu nakłonić. Od dwóch miesięcy wiem że nie zwraca w ogóle i je. Wszystko odtłuszczone zważone i przeliczone, ale je. Nigdy jej do jedzenia nie namawiałam, wychodziłam kiedy widziałam ze coś je. W moim domu nikt nie traktował tego poważnie przez kilka lat, dopiero ostatnio udało się trochę rodzicom uzmysłowić że trzeba ją wspierać. Niestety właśnie moja matka uważa że problem leży tylko w głodzeniu się. Tylko ja wiem, ze ona zwraca. Aktualnie nie wiem ile waży ale wiem, ze na pewno nadaje się do hospitalizacji. Jutro zdaje egzamin na magisterkę, możliwe że się nie dostanie. To będzie dla niej kolejna trauma i boję się, co będzie potem. Czekam na decyzję w którym mieście będzie przez najbliższy rok i wtedy poszukam specjalisty. Podejrzewam, że to będzie Kraków. Często rozmawiamy staram się ją wspierać staram się pokazywać ile dla mnie znaczy i jak cenna jest dla mnie. Nie wiem co mogę jeszcze robić..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.Kinga., Bardzo dobra postawa, podziwiam Cie. Z tego co opisałaś to Twoja siostra rzeczywiście powinna spróbować leczenia w szpitalu, skoro choruje tak dlugo i teraz jest wychudzona i jeszcze uważa, że jest gruba to najwyraźniej potrzebuje większej pomocy. Pogadaj z rodzicami, uzmysłow im to jeszcze bardziej i moze wspolnymi siłami namówicie ją na udanie się do szpitala. Sama nigdy nie byłam hospitalizowana na dłużej, ale przypuszczam, że to najlepsze wyjście

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Snejana, dla niej podjęcie konsekwentnej terapii jest już wielkim przedsięwzięciem. Byłabym za hospitalizacją, gdyby nie fakt, ze spędziłam u niej kilka dni i widziałam wszystko co jadła i ile jadła. Wiem na pewno że tego nie zwracała. Poza tym spędziłyśmy wtedy kilkanaście godzin na rozmowie o wszystkim. Szczególnie o tym o co ciąży i boli o naszych rodzicach i o tym co działo się w domu. O tym co ona myśli i poruszyłyśmy chyba wszystkie tematy jakie skrzętnie były pomijane w naszym wychowaniu. Tylko mi z rodziny ufa. Tylko ja z nich wszystkich tak naprawdę potrafię to zrozumieć i nie żyję w fałszu. Ona wie że mam zaburzenia osobowości, ale nigdy nie powiedziałam jej jakie. Myślę że gdybym była 'normalna' i też nie miała swojego za uszami to bym za dużo też nie wiedziała. Moja rodzina to rodzina , której nie dotykają żadne problemy. My jesteśmy rodziną idealną. Nieważne, że jedna ma bpd, druga anoreksję a trzecia ma mentalność nastolatki w wieku 28 lat i ma problemy z wydawaniem kasy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.Kinga., kurcze to okropne, że tyle osób jest nieszczęśliwych w pozornie "udanych rodzinach", bo u mnie jest podobnie, z zewnątrz super... wewnętarz? szkoda gadać, czuję się czasem jakby nigdy nie miała matki, lub traktuję ją jak kolezankę, niby przejeli sie moją anoreksją, ale nie traktują tego poważnie, uważają, że "tylko trochę przesadziłam z odchudzaniem" i traktowali mnie lepiej wspierali może przez miesiąc, teraz myslą, że wszystkojest ok ;/ Chcialabym, żeby ktoś wynalazł odtrutkę na toksyczne rodziny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie brakuje u moich rodziców tej postawy, ze sprawa jest poważna. Nie wierzą ze to oni popełnili błąd, nie mają chęci nic zmienić. Obwiniają nas za nasze problemy. Nie wiem jak uzmysłowić im, że problem nie leży w tych kaloriach, ale relacji z mamą. To chyba niemożliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to ja jeszcze od siebie dodam dwa słowa (obrazki) o bulimii i jej błędnym postrzeganiu w społeczeństwie.

Rzeczy o bulimii o których się zazwyczaj nie wie lub myśli o bulimii w nieprawidłowy sposób - w formie infografiki.

Miłego czytania/ ogładania!

 

http://www.psycho-tropy.org/2013/12/rzeczy-ktorych-nie-wiedziaes-o-bulimii_23.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje ulubione mity, to:

-nie jesteś chuda, więc nie możesz mieć zaburzeń odżywiania (to ulubiony tekst osób, dla których ED to tylko anoreksja),

-skoro ograniczasz jedzenie, już jesteś głupia i w jakąś pro-anę wchodzisz (jeśli ograniczasz sól, bo masz od niej pryszcze, to już na pewno chcesz schudnąć i być zbyt chuda (ręce opadają...)),

-masz żółte paznokcie, więc prowokujesz wymioty (o czymś takim jak pranie ręczne/palenie/inne czynniki, od których paznokcie żółkną, ludzie nie słyszeli...),

-jesteś chuda, to masz dobrze.

 

Bardzo krzywdzące i nie raz ludzie nawet nie widzą, że to rani. Z drugiej strony, wystarczy pomyśleć i nie krytykować od razu. Ja np. poznając kogoś nie wydawałabym takich sądów. Ale wiadomo, ludzie różni są... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-blada - anemia

-chuda - odchudza się

O mnie mówili, że jestem chuda i blada, że anemia, że za mało jem, może się odchudzam, jestem cienka jak patyk, tylko dotknąć i się rozpadnę i takie tam. Na szczęście przestali tak mówić. Czasem tylko ktoś powie, że chudzinka.

Miałam kompleksy co do mojej wagi. Większość dziewczyn mówi, że chciałyby schudnąć, a ja chciałabym troszkę przytyć.

Nie lubię stereotypu, że jak ktoś jest chudy to mu dobrze. Nie wszystkie chude osoby, chcą takie być. Być szczupłym jest ok, chudym nie.

Ja należę do osób, którym trudno przybrać choć kilogram.

 

Fajny wątek, ale dlaczego często czytam "nie każda gruba osoba się obżera" i to jest spoko, a jak próbuję komuś wytłumaczyć swoją chudość, mówiąc, że nie każda chuda osoba się głodzi to już nikt mi nie wierzy. Zaraz słyszę, że mam anoreksję, bulimię. Nikt nie wierzy, że można chcieć przytyć. Wiele przykrości mnie z tego powodu spotkało. Grubej osobie raczej nie wypada wypominać tuszy, zgadzam się z tym, ale po chudej można jechać śmiało, wyglądasz jak kościotrup itp, to nie fair.

Dokładnie!

 

Fajny wątek, ale dlaczego często czytam "nie każda gruba osoba się obżera" i to jest spoko,

Wszyscy wokół używają takich określeń, a potem się dziwią skąd dziewczyny mają kompleksy. I tak się non stop powtarza "uwierz w siebie", "uwierz, że jesteś piękna", a zaraz dokładnie ta sama osoba powie, że chude kobiety to "worek z kośćmi" albo coś podobnego. Niestety nie mozna im zakazać tak mówić i myśleć. Można tyko na to pozwolić i wierzyć w swoja prawdę.

No właśnie. Ja też mam kompleksy, że nie mogę się spodobać chłopakowi, bo jestem chuda, nie mam biustu. A często ostatnio słyszę, że "facet, nie pies, na kości nie leci". Rety, jak mnie to denerwuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kobiety nie głodzą się do przeraźliwie niskich wag, tylko i wyłącznie po to, by podobać się mężczyznom. Więc panowie, nie tłuczcie paniom do głów, że wolicie je z okrąglejszymi kształtami.

Kiedyś weszłam na taką stronę z krągłościami, myślę sobie, fajnie, zobaczę zwykłe dziewczyny, nie ideały, a tam po prostu kobiety z gigantycznymi piersiami i zupełnie znośnie płaskim brzuchem. Też mi "krągłości". Mam takiego znajomego, co to wrzuca zdjęcia obfitych modelek i uważa się za człowieka wyrozumiałego, a o anorektyczkach czy o niewydepilowanych wyraża się pogardliwie. I nie on jeden myśli, że one głupie chcą się podobać facetom, tylko głupie nie wiedzą, co faceci lubią.

 

A nawet głupi Tyszka z Top Model tłumaczył, że na wybieg a do Playboy'a zleceniodawcy szukają zupełnie innych figur. Modelka

high fashion nie ma się podobać facetom, jest wieszakiem, artystyczną instalacją, to nie jest pop kultura, która kształtuje świadomość dziewczyn i kanony urody, to raczej dziwna forma sztuki.

 

Z resztą, nawet w latach 20-tych i wcześniej, kiedy ciała publicznie nie pokazywano, ludzie mieli lekko inną budowę i zupełnie inne kanony urody zaburzenia odżywiania istniały.

Dla osób czytających po angielsku polecam na początek: http://www.dailymail.co.uk/home/you/article-2329573/Did-great-aunt-Virginia-Woolf-anorexia-Her-great-niece-sufferer-investigates.html a potem trochę pogrzebać w wikipediach na temat metod leczenia z tamtych czasów.

 

Domniemywa się, że anoreksja związana jest z ośrodkiem mózgu odpowiedzialnym za podstawowe funkcje fizjologiczne takie jak łaknienie, ale nie udowodniono czy upośledzenie tego ośrodka jest przyczyną czy skutkiem choroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie brakuje u moich rodziców tej postawy, ze sprawa jest poważna. Nie wierzą ze to oni popełnili błąd, nie mają chęci nic zmienić. Obwiniają nas za nasze problemy. Nie wiem jak uzmysłowić im, że problem nie leży w tych kaloriach, ale relacji z mamą. To chyba niemożliwe.
I to jest właśnie podstawowy błąd popełniany przez osoby, które chcą wyjść z jakichs tam zaburzeń. Absolutnie nie usprawiedliwiam zachowań niczyich rodziców/rodzeństwa/kolegów/wstawić dowolne, ale to jest TWÓJ problem, z którym chcesz się zmierzyć, a nie rodziców czy bog wie kogo, to TY ponosisz odpowiedzialność za ich zachowanie, to w TOBIE jest wola zmiany złych nawyków i w końcu to TY będziesz czerpać korzyści z przemiany własnej osoby, nie oni. Obwinianie innych do niczego nie prowadzi, zwłaszcza jak nie widzi się w nich zmian, a to już bywa bardzo frustrujące jak widać po Tobie. Oni nie wykonają za Ciebie ciężkiej pracy nad Tobą choćby nie wiem jak żałowali i Cię za wszystko przepraszali, to TY musisz SAMA z pomocą specjalistów bądź nie pracować nad sobą. Powtarzam jeszcze raz - Twoja choroba to jest Twój problem do rozwiązania przez Ciebie. Poważna ma być dla Ciebie, a nie dla matki. Co z tego, że moja matka olewa mój stan? Co mam zrobić z tym, że nawet nie próbuje do siebie dopuścić myśli, że to dzięki niej zawdzięczam swoje zaburzenia? Nic z tym nie zrobię, nawet gdyby zrozumiała zupełnie to nie zmieni stanu rzeczy, bo ja nadal będę potrzebowała leczenia i nadal jego przebieg będzie zależał ode mnie. Nawet gdyby codziennie zachowywała się tak jakby z całego serca mnie przepraszała NICZEGO TO NIE ZMIENI. Poza tym obwinianie innych jest tylko i wyłącznie Twoją słabością, pokazujesz matce, że nadal ma nad Tobą kontrolę, bo od jej wewnętrznej przemiany Ty uzależniasz swoją. Pora to wreszcie zrozumieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×