Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Rafał44, Tak też czasem, "powinienem mieć gorzej" albo "inni mają gorzej" - Ale nigdy mnie to nie motywowało do działania,czy też sprawiało by bardziej docenić to co się ma.

 

tak przy okazji - świetny avatar.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafał44, Czasem dopiero, gdy się coś traci zaczyna się to doceniać. Ale nie myśl w takich kategoriach, sposób w jaki oboje piszecie ze Stark,iem wskazuje na to, ze macie bardzo depresyjny sposób myślenia... i depresyjne myśli to chyba jedyna rzecz, których macie za dużo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Snejana, a może to wrażliwość. Chłoniemy życie całym sobą, wiemy i widzimy więcej. Może to za dużo. O czym świadczy fakt, że ktoś potrafi rozpłakać się na widok wschodzącego słońca oświetlającego szczyty zielonych gór, wdychając krystaliczne powietrze i czując na swojej skórze poranną rosę? Moja dusza jest wtedy jak te góry - oświetlona ciepłymi promieniami słońca, które budzi się do życia.

 

A avatar wziąłem z jednej z moich mrocznych podróży w głąb własnej świadomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Snejana, Legendy mówią że istnieje smok wawelski,potwór z loch ness, i coś takiego jak optymizm :roll:

Rafał44, I tu prawda...czasem byle co potrafi tak wstrząsnąć,mieć potężny wpływ...

Osobiście nie lubię swojego "bogatego" życia wewnętrznego,tylko przynosi więcej cierpienia i bólu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafał44, może masz rację, niektórzy po prostu czują więcej, więcej się zastanawiają, myślą i w efekcie nie są w stanie znieść tego wszystkiego co ich otacza. Jestem osobą rozchwianą emocjonalnie, raz nienawidzę całego świata, nawet mojej matki za to, ze coś do mnie mówi, a drugiego uwielbiam wszystkich i wszystko i życie wydaje mi się cudowne a wszyscy piękni i wspaniali, czasem nie mogę sobie poradzić ze swoim "rozszczepieniem", ale jeżeli chcemy przetrwać, chcemy żyć musimy nastawić się na te dobre momenty, chociaż wiem, że cieżko to zrobić, gdy ma się depresję i chyba to co mowię, to troche komunały, ale chyba nie ma innego wyjścia niż to

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stark, To zabrzmi paradoksalnie, ale gdybym wyszedł z depresji i innych zaburzeń psychicznych - czegoś by mi brakowało, za czymś bym tęsknił. Kiedyś zacząłem dopatrywać się czegoś wyjątkowego w swojej przypadłości, z czasem zaprzyjaźniłem się z demonami, które mnie odwiedzają. Tak jak każdy przyjaciel sprawiają, że czasem płaczę, a czasem śmieję się. Czasem wydaje mi się, że nie chciałbym wyzdrowieć. Chciałbym tylko móc ujawnić się bez skrępowania i obaw, że zostanę spalony na stosie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafał44, Też tak mam...przyzwyczajenie do dołów i innych,kijowe samopoczucie,permanentne przybicie prawie że, przywykłem.

Ujawnić...

Też tu mam problem,boje się uzewnętrznić swoje problemy,bojąc się niezrozumienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stark, kiedy siedziałem w szpitalu psychiatrycznym i patrzyłem przez okno na ludzkie osiedla oddalone o kilka kilometrów myślałem, że to tam jest chory świat i chorzy ludzie. To oni potrzebują pomocy, a nie my. My ich rozumiemy, ale oni nas nie. Jesteśmy górą. Haha, tylko co z tego...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stark, oglądałeś film "Zostawić Las Vegas"? Obiecałem sobie, że jeśli terapia w szpitalu nie pomoże mi wyjść z tego stanu to skończę tak jak główny bohater tego filmu. Terapia nie pomogła. Od tamtej pory minęło 5 lat. Nadal żyję. Co prawda w moich żyłach płynęły już różne substancje, ale nadal żyję. Coś jest w nas, że niepohamowana wola życia bierze górę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafał44, Nie oglądałem tego filmu, ale obejrzę.

Wola życia...taaa...nawet jeśli jest bezsensowne,szare,beznadziejne, mógłbym zrobić prawie że wszystko byle je uratować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stark, dokładnie tak! Tak jakby życie samo w sobie było sensem. Kilka tygodni temu, może miesięcy - porzuciłem wiarę w Boga, ludzi. Moim Bogiem stało się życie. Ono ma dla mnie najwyższą wartość. Szukam racjonalnych wytłumaczeń takiego rozumowania, ale ostatecznie gubię się w gąszczu abstrakcyjnych myśli, mających sens tylko dla mnie. Prawdziwe życie toczy się w tej irracjonalnej sferze naszych umysłów. Tam jest odpowiedź na wszystkie pytania. Musimy tylko nauczyć się ją odczytywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O kurcze, ale rozmowa...

Ja tam w Boga wierze, nie raz było źle , teraz też jest do tego stopnia że proszę go by mnie stąd zabrał bo nie mam sil już. Wiem, że tak nie można ale tego chce.

Wierze, że Bóg jest.

 

W ludzi nie wierze, nie wierze w miłość, w bajki. Wierze w mało rzeczy.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafał44, "Żyje, by żyć, Trwać!"

wiara w Boga...jest mi obojętny.

Wiara w ludzi, większość tego nie zrozumie,nie spotkałem jak dotąd kogoś na tyle "mądrego" by to zrozumiał.

Odczytywanie...to może być trudne .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nowy_franek, Bóg nie odpowiada. Jeśli istnieje w takiej formie w jakiej opisuje go Pismo Święte, to patrzy na nas jak na jakiś kabaret. Ludzie zawodzą, są zmienni. A my dla samych siebie jesteśmy jedynym stałym punktem odniesienia. I chociaż zmieniamy się z biegiem lat to dla siebie samych jesteśmy dobrze znaną fortecą, którą musimy nauczyć się dobrze wykorzystywać do obrony.

 

-- 25 cze 2012, 01:52 --

 

Stark, byłem w kilku miejscach, które nie istnieją w rzeczywistości obiektywnej. Nie wiele z tego zrozumiałem. Ale jestem przekonany, że te podróże pozwolą mi poznać prawdę, która przyniesie błogość i spokój. Mam zamiar niedługo wyruszyć w kolejną. Może w końcu odczytam te symbole.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zawsze odpowiada od razu ale jest i w końcu odpowie.

Co do reszty - zawile, ale dobrze gadasz.

 

Z innej beczki - macie Fb?

Dzis wywaliłem wszystko ze swojego konta, wpisy, foty (zostało jedno niewyraźne), generalnie wszystkie info.

Ciekaw jestem czy zaraz sie odezwą ludzie co sie dzieje ze mną, czy co z moim profile nie tak, czy w ogole ktoś zauważy.

... a mnie juz wkurza to badziewie i o tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze co do wiary - wierzę że jest coś wyżej od nas,jakaś siła wyższa, która stworzyła to wszystko.

Ale nawet jeśli - nie ingeruje w to co się dzieje tu,może jedynie obserwuje, i uznaje za "ciekawe" zjawisko,poczynania ludzi.

 

Kolejny fakt, że sami się znamy najlepiej, i jedynymi osobami którym możemy zaufać - jesteśmy my sami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stark, trzymaj się, do następnej rozmowy:)

 

-- 25 cze 2012, 02:16 --

 

tahela, może tęsknisz za swoją pierwotną postacią? Tą, która była blisko natury, blisko tego, co dobre. W świecie bez telewizorów, szybkich samochodów, międzynarodowych korporacji, wypaczonych doktryn filozoficznych...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak oderwę się od waszego tematu ale muszę się komuś wygadać bo oszaleję. Pracuję od roku w firmie gdzie współpracownikiem jest chłopak. Nie mogę go zdzierżyć. Niby jest sympatyczny w rozmowach prywatnych ale służbowo to straszny nadgorliwiec, wścibski i przemądrzały. Wszyscy mówią, że dzięki mnie się "wyrobił" ale mnie się zaczyna wydawać, że moim kosztem. Moje pomysły i to co mu wytłumaczę, podpowiem przyswaja jako swoje i czasami mnie kompromituje przed szefem. Coś co mu wyjaśniłam bo nie miał o tym pojęcia po tygodniu przy szefie mówi do mnie: wiesz, bo to powinno tak i tak być (o czym ja dobrze wiem bo ja to mu wyjaśniałam). Zdarza się to nagminnie a ja co? Ja mam cholerną blokadę aby coś wyjaśnić. Takie postępowanie jest dla mnie takim szokiem, że nie wiem jak się bronić aby nie wyjść na zawistną, złośliwą i nieskromną. Dosłownie po każdej jego akcji taka mnie ogarnia złość, poczucie bezradności i niesprawiedliwości, że gnębię się jeszcze bardziej. Nie wiem jak sobie z tym radzić bo po prostu jestem taką "dupą wołową" przepraszam za wyrażenie. Ostatnio był z szefem na kontroli (bo sam się zgłosił aby mu towarzyszyć) i zamknął dokumenty w teczce na szyfr i zapomniał ten kod. Nie zadzwonił do szefa bo się bał, innym nagadał, że to szef źle zamknął, a tylko mi powiedział, że to on zrobił. Nie wiem dlaczego podesłałam mu link jak otwierać takie szyfry i pokazałam jak to zrobić. No i co? otworzył i wszystkim się wychwala jaki to z niego Kwinto (to też moje określenie) a o mojej pomocy ani słowa. Dlaczego jestem taka durna nie wiem, po prostu rodzice mnie tak wychowali i ciągle obrywam po głowie. Szef ciągle go stawia mi za przykład a ja cierpię.Jak z tym walczyć, jak sobie poradzić. Może macie jakiś inteligentny pomysł na asertywność?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×