Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Anka to samo wciaz mysle,tesknie za normalnym zyciem,bo nawet to uczucie podobne do jakiegos narkotycznego haju,gdy dowiaduje sie,ze wszystko jest dobrze, tez nie jest normalne,taka euforia mnie wtedy dopada,ze chce mi sie wszystko,ale to trwa krotko do nastepnej przypadlosci,nie chce tej euforii,chce powtorze-normalnosci! Anka to straszne,ze nawet terapia nieiwiele ci dala,bo tak naprawde to wszystko i tak konczy sie na tym,ze to mym musimy sobie pomoc,nikt inny tego za nas nie zrobi. Czy czytaliscie w ogole o przypadkach,ze ktos bez lekow wrocil do normalnego,spokojnego zycia? Mi sie wydaje,ze to chyba jest niemozliwe :(

 

-- 18 cze 2012, 21:04 --

 

Tak pamietam jak pisalas o tacie,ale ja jak zwykle mysle,ze przypadek dotyczacy mnie a wlasciwie meza jest jedyny w swoim rodzaju,bo ten pieprzyk jest nieustannie drazniony i wciaz jakies male strupki sa na nim,zwlaszcza po kapieli,czy twoja tata tez miewa takie babrzace sie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jovana powiem szczerze ze niewiem czy mój tata podrażnia te pieprzyki ale jeden juz sobie 2 razy zerwał całkiem!!! Krew sie waliła strasznie z tego miejsca i za każdym razem pieprzyk odrastał. I pomimo moich próśb i gróźb tata nie poszedł do lekarza. A było to kilka lat temu i do dzisiaj nic sie z tego złego nie zrobiło. Ja sama zdrapałam sobie 2 pieprzyki i tez nic złego sie nie stało z tą różnica ze nie przespałam kilka nocy i jak najszybciej popędziłam do lekarza.

jovana ja po wizycie u lekarza kiedy dowiaduje sie ze jest ok tez mam takie uczucie błogosci i wrażenie ze góry moge przenosic ale to szybko mija wraz z nastepnym problemem.

 

Mama i siostra stwierdziły ze to wycięcie pieprzyka i tak mi nic nie da bo na 100% znajde sobie nowy pieprzyk którym sie bede przejmowac a cała sie przecierz nie potne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak na pewno tak bedzie jak ci mowia,jesli jestes calaw pieprzach to rzeczywiscie dduzy problem,jedyne co cie 'wyratuje' to schiza na nastepna chorobe,ktora wyprze czerniaka :( taka jest smutna prawda o nas, tylko inna smiertelnie grozna choroba pozwala nam zapomniec o poprzedniej.

 

-- 18 cze 2012, 21:31 --

 

A ja tak teraz przejelam sie mezem,ze juz tydzien jak nie ponad nie ogladalam swojego wymrozenia i teraz wydaje mi sie to takie egoistyczne i wstretnie zalosne,zamartwialam sie niczym zamiast zadbac o pieprzyki meza :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem tu nowa.

 

Najpierw w temacie, moje fazy to:

- HIV: to byl moj jeden z pierwszych i najsilniejszy atak, po prostu mnie scielo z nog. Teraz na zimno to oczywiscie calosc smichu warta, takie bylo moje ryzyko, ze jestem HIV pozytywna. Ale wewnetrzne przekonanie bylo okrutnie silne. Wiem, ze tutaj mnie wszyscy zrozumiecie wiec dla smaczku dodam, ze test robilam sobie za granica (gdzie mieszkalam wtedy) i tam stosuje sie prosta zasade: kontaktuja sie z pacjentem listownie jak jest cos niepokojacego. Wy hipochondrycy mnie wpelni zrozumiecie jakie mialam jazdy sprawdzajac codziennie poczte przez 3 tygodnie (tyle mi kazali czekac na wynik), potem kolejne 2 na poczet urojonego poslizgu poczty. Na tym tez nie spoczelam. Poszlam do kliniki i musialam w komputerze u lekarza miec pokazane wyraznie, ze wynik byl ujemny. Musialam to zobaczyc. A co przezylam czekajac na te wizyte w poczekalni pelnej odpowiednich plakatow to tez moje. Oczywiscie wkrecalam sobie, ze wynik jest dodatni a list zaginal i zaraz oto sie dowiem... Teraz widze jak na dloni, ze to byly ewidentne leki nerwicowe, ale wtedy nie mialam jeszcze o tym pojecia.

- Porazenie nerwu kulszowego: przez kilkanascie dni musialam sobie robic zastrzyki domiesniowe. Czesc robialm w uda, ale cholerstwo sie kiepsko wchlanialo i musialam wprowadzic posladki. Przeczytalam, ze zle wykonany zastrzyk grozi uszkodzeniem nerwu kulszowego. Oczywiscie to mialam! Niewazne, ze przy takim porazeniu ludzie leza plackiem i rycza z bolu. Ja mialam bo czulam dziwne smyrania, ciagniecia, malenkie skurczyki... I dla smaczku dodam, ze wyczytalam gdzies, ze skutki (opadnieta stopa, bezwladna noga) moga sie ujawnic nawet po kilkunastu miesiacach. Takze w pozywke dla moich hipochondrycznych lekow bylam zaopatrzona solidnie.

- Rak zoladka - a zawsze zartowalam, ze ja moge strawic opone (nigdy nie mialam zatruc pokarmowych). Problemy z zaladkiem dopadly mnie poltora roku po smierci na raka zoladka w rodzinie. Czulam sie katastrofalnie. Na tyle katastrofalnie, ze wydebilam od lekarza pierwszego kontaktu skierowanie na gastroskopie (tez za granica, tam jest inaczej niz w PL i musza byc podstawy do diagnostyki). Na kilka minut przed badaniem lekarka poinformowala mnie, ze zrobia tez biopsje dwunastnicy zeby wykluczyc celiakie bo mam lekko zanizona hemoglobine. Oczywiscie dla mnie byl to dowod na raka. Po gastroskopii, ktora niczego nie wykazala poza lekko zaczerwienionym zoladkiem, czulam sie jakbym dostala nowe zycie. Od tego dnia stopniowo mi sie poprawialo (na zaladku, na nerwicy nie).

- zawal, choroba wiencowa, wady serca - wszystko auto-zdiagnozowane na podstawie wysokiego tetna. Po jazdach z zaladkiem juz wiedzialam, ze to najpewniej kolejne wcielenie mojej nerwicy hipochondrycznej i walczylam dzielnie, ale w koncu poszlam do kardiologa. Oczywiscie wszystko ok.

- zakrzepica - bo przez kilka dni bez powodu bolaly mnie lydki

- szpiczak, nowotwory kosci - bo tez jest w rodzinie

- borelioza - do niej to wszystko pasuje

- stwardnienie rozsiane, stwardnienie zanikowe boczne (od kiedy sie dowiedzialam, ze znajomy na to choruje), choroba Parkinsona (od kiedy w TV wspomnieli, ze Michael J. Fox na to choruje) - to jest moja aktualna faza.

O niektorych pewnie zapomnialam. Czytajac Was widze, ze jeszcze mam sporo pozycji na liscie do "przerobienia", fajnie...

 

W walce z tym cholerstwem mnie najbardziej pomaga samodyscyplina, trzymanie sie za morde. Polecam ksiazke "Overcoming Health Anxiety" - to jest moja biblia. I czytanie tego forum mi pomoglo. Bardzo.

Pozdrawiam wszystkich swirusow-urojencow :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj chrupek...jak tak ciebie poczytalm to poprzypominalam sobie jakie ostatnio glupoty mnie nachodzily,jakis miesiac temu upadlam na nadgarstek,reka bolala ale nie spuchla i oczywiscie wyczytalam,ze czase po zlamaniu nadgarstka nie ma objawow typowych dla tego urazu a po czasie i nie leczeniu powstaje staw rzekomy,ktory powoduje,ze reka staje sie nie w pelni sprawna, tylko operacja moze to naprawic,czesto przeszczep z kosci biodrowej i bla bla bla...oczywiscie pogotowie,przeswietlenie i moje mysli w poczekalni byly takie, ze co jesli okaze sie,ze nadgarstek to moj najmniejszy problem bo moze przypadkiem wyjdzie na przeswietleniu,ze mam raka kosci,nie wiem skad ta mysl, dosc ze nakrecilam sie jak szalona, gdy wypadala juz moja kolejka lekarz dyzurujacy wyszeedl z gabinetu i podszedl do mnie i powiedzial cos co zrozumialam jako: teraz poprosimy pania na skomplikowany zabieg do innego gabinetu....zamarlam,cale szczescie,ze moja siostra siedziala kolo mnie i powiedziala mi,ze on poprosil o cierpliwosc,bo musza zdezynfekowac gabinet i za pol godziny dopiero moge wejsc....to tragiczne, bo moj umysl zaraz przestawil sie, aha dezynfekcja wiec mozliwe bakterie, sepsa....z tego chyba nie da sie wyrwac.

wczoraj natomiast odkrylam,ze przyczepily sie tez do mnie fobie, byla burza i malo nie narobilam w gacie, wielki atak paniki, mysl o zawale ze strachu, maz wsciekly,bo nie mogl spac gdy biegalam,a dla mnie ta godzina wyladowan to byl koszmar. Zawsze troche balam sie burzy ale to co bylo wczoraj zqaskoczylo mnie, bo jakos racjonalnie do tego podchodizlam,stwierdzam wiec,ze jest coraz gorzej,chyba sypie sie psychicznie.....a od rana biegunka, mdlosci, czuje ze dzis zwymiotuje, wciaz mysl o pieprzyku meza....takze witaj kolejny dniu, w domu znow balagan jakby huragan przeszedl, musze wziac sie w garsc i ogarnac to, jakos dotrwac do tego piatku.

 

-- 19 cze 2012, 10:10 --

 

Jeszcze o jednym sobie przypomnialam, jakies dwa m- temu wylam mi sie wrzatek na brzuch,wyczytalam o oparzeniach,ze jesli pojawi sie ropa to znaczy,ze dostala sie bakteria i u mnie w jednym miejscu zrobil sie pecherzyk o srednicy moze 1 mm z ropa oczywiscie juz stracilam humor znow myslac o czekajacej mnie sepsie i gnijacej ranie....z byle g...zrobie przypadek dla dr house'a :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem isć do lekarza z tymi węzłami ale obudziłem sie rano i wmówiłem sobie że nic mi dolegać nie może, pomyślałem, 4 lata mam powiększone i nic, żadnych obiawów. Tyle że teraz znowu schiza łapie że nadobojczykowy jest twardy a obok niego takie małe jakby piasek. Straznie od godziny tłucze mi się serce normalnie je słysze, i ból głowy z tyłu a może to guz uciska na serc. Masakra trza było isć do lekarza może bym się odstresował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jovana, to niesamowite jak tworcza jest nasza wyobraznia. I jak zawsze tworzy tylko w jednym kierunku. Ja czasami mam takie pomysly, ze samej mi sie chce smiac z siebie. Ja najczesciej wiem, ze sobie wkrecam, ale jednak to nie jest panaceum na lek :-( Z lekiem raczej nie wygrywam, ale jak sie zawezme to nie pozwalam mu zawladnac moim zyciem.

 

Macko, decyzja oczywiscie nalezy do Ciebie, ale moim zdaniem chodzenie po lekarzach z wezlami Ci nie pomoze. To jest jak lek przeciwbolowy zamiast leczenia. Kazdy fachowiec od nerwicy Ci to powie. To jest tylko bledne kolo. Musisz poszukac jak najskuteczniejszego sposobu na wlasne urojenia. Mi pomoglo kiedys przeczytac historie pewnej nerwicy (gdzies tu juz kiedys byla linkowana). Z lekiem nie wygrasz, nie walcz z nim na sile. Ale zdaj sobie sprawe, ze to lek. Tylko lek. Nic nie ma wspolnego z rzeczywistym stanem rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chrupek jak uda ci sie znalezc o tej nerwicy to bede wdzieczna,chwytam sie juz wszystkiego. Obiecuje sobie,ze jak u meza wszystko bedzie dobrze to juz dam sobie spokoj,ale czuje,ze moge zaczac swirowac z jajnikami i wezlami,a jak juz teraz tak mysle,to tak bedzie.

 

macko chrupek ma racje,ze lekarz podziala na ciebie uspokajajaco na chwile, a potem znow cie cos zaniepokoi,ale z wlasnego doswiadczenia wwiem,ze dopoki nie pojdziesz to bedziesz mial zasrane zycie. Wiec z dwojga zlego chyba lepiej juz pojsc ale z kazdym razem ograniczac sie z tym. Chodzenie do lekarza jest jak nalog,nie odstawisz z dnia na dzien. Ja wiem,ze nic ci nie jest i nie obraz sie i dla mnie twoje leki sa smieszne,tak jak i dla ciebie sa pewnie moje lub kogos innego tutaj,skupiamy sie tylko na sobie i na swoim otoczeniu i nie potrafimy nabrac dystansu wiedzac z drugiej strony jakie to zalosne i ze to tylko nasz umysl.ta choroba to rak psychiczny :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja kiedys wmaweialam sobie:

- nowotwór - ziarnice

- stwardnienie rozsiane

- tarczyce - choc to akurat prawda było

- choroby serca

- wylew

- ostatnio udar i tęzyczkę (choc to ostatnie, kto wie)

- hiv tez był

- schizfrenia- choc to tez moze byc, kto wie

- arytmie serca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chrupek, jakbym czytała o sobie normalnie, od HIV po SM.

Ja chwilowo w stanie euforii, ciekawe ile potrwa tym razem. Takie fazy radości pojawiają się ostatnio coraz częściej, więc tłumaczę sobie że może to idzie ku lepszemu. Caly czas coś tam mi łazi po łbie z tym kręgosłupem ale chwilowo mam wszystko głęboko.

Zastanawiać mnie zaczął taki mój dziwny pieprzyk kolo pępka, mam go odkąd pamiętam, ale coś ostatnio się zrobił jakiś taki dziwny, może dlatego że schudłam. No nic, najwyżej będzie kolejna schiza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja siedze i rycze. Jestem prawie pewna ze mam czerniaka. Naczytałam sie niestety w necie o sosbach którym lekarz tez mówił ze to nic groźnego a potem sie okazywało po wycięciu ze rak.

Tak strasznie sie boje. W najbliższą sobote idziemy z mężem na wesele ale ja niewiem jak mam tam pójsc, jak tam wytrzymam? jestem w strasznym stanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anka trzymaj sie,nie wiem jak cie pocieszyc,ale zrozum,ze czytasz o sytiacjach ekstremalnych,o zdarzeniach o ktorych opowiada sie w poczekalni u lekarza i wzajemnie sie nimi nakreca: 'a znajomej mojej znajomej urosl wlos i okazalo sie,ze to rak,ostatnie stadium' ile razy siedzac w ciazy u ginekologa nasluchalam sie o wszystkich niemozliwosciach,pechach, chorobach genetycznych, szkoda gadac,nic z tego mnie nie spotkalo i nikogo kogo znam tez nie. Zostalas przebadana przez dwoch niezaleznych lekarzy i uwierz mi,ze nie ma mozliwosci by ktorys z nich nie dojrzal czerniaka,nie masz go ikoniec kropka!

Teraz glowa do gory i zajmij sie mysleniem o kreacji, troche wypij na weselu na rozluznienie i baw sie dobrze :)

Ja dzis dwoilam sie i troilam by zajac czas i mysli,jak pisalam rano bylam w kiepskim stanie, teraz moze nie w euforii ale jest sdobrze,czuje sie po prostu normalnie,ciezko mi bylo z poczatku za cokolwiek sie wziac,ale nie znosze balaganu i z wielkim ociaganiem zaczelam sprzatac,potem gotowac,zakupy,tak minal dzien,jutro tez planuje dac z siebie na maxa,prasowanie,pranie,spacer z dziecmi,wiem ze w piatek,dzien badan,sfiksuje i bede w panice,ale do tego czasu chce zyc normalnie,bo przeciez niczego nie zmienie swoim zamartwianiem sie, choc mam taki podszept czesto,nie wiem czy tez go macie,ze jak raz sie uspokoje i podejde pozytywwnie,to wtedy wlasnie diagnoza bedzie straszna. No nic,strasznie to pokrecone,kiedys wspominalam,ze jestem w swej chorobie bardzo przesadna...dobrej nocy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macko, dokladnie! To jest jeden z powodow, dla ktorych z hipochondria nie powinno sie chodzic do lekarza. A jest ich wiecej:

- wloczac sie po budynkach dla chorych (przychodniach, szpitalach, laboratoriach) jeszcze bardziej czujemy sie chorzy (sam ten zapach na mnie dziala)

- w poczekalniach mozna sie nasluchac niewiarygodnych historii o tym jak ktos 2 dni przed smiercia na raka odebral fenomenalne wyniki morfologii a jego jedynym objawem byla sennosc odczuwana poznymi wieczorami. Wiekszosc tych historii (a najpewniej wszystkie) maja w sobie tyle prawdy co zwyczajna plotka. Dotarlo to do mnie wlasnie jak osoba z mojej rodziny zmarla na raka zoladka a jedynym objawem przed postawieniem diagnozy (kiedy w zasadzie bylo juz za pozno na ratunek) mialy byc rzekomo bole w piersiach. Na tej podstawie ja sobie wkrecilam takiego raka, ze hej. Po calej historii podrazylam temat i sie okazalo, ze bylo mnostwo innych objawow. Ale plotkarz z poczekalni zawsze powtarza po siostrze kolegi szwagra tesciowej kuzynki i kazdy dodal cos od siebie zeby podkrecic dramaturgie.

- diagnostyka praktycznie nie ma konca: zawsze znajdzie sie ktos, kto Wam powie, ze te badania (i tu lista dziesieciopunktowa) nie daja gwarancji bo byl przypadek, ze ktos tam mial zrobione to, tamto, siamto i owo i niby wszystko bylo git, ale dopiero w badaniu XYZ, ktorego akurat nie robiliscie sie okazalo (albo, ze powinno sie zrobic w innym labie, inna technika, w innych warunkach). Tym sposobem na podstawie mdlosci nie spoczniemy dopoki nie zrobia nam gastroskopii, po biegunce az nam nie zrobia kolonoskopii, przy kaszelku musi byc bronchoskopia, zdretwial palec - tomografia albo rezonans. Najlepiej kilka razy na wypadek gdyby za pierwszym razem sprzet/lekarz sie pomylil.

- im wiecej robimy badan tym wieksza jest szansa, ze trafi nam sie blad - kazde badanie, kazdy pomiar jest obarczony jakims tam prawdopodobienstwem bledu. Jesli zrobimy 50 testow na HIV to sa duze szanse, ze ktorys wyjdzie falszywie pozytywny.

- im wiecej chodzimy do lekarza, tym mniejsze mamy szanse, ze potraktuje nas powaznie kiedy bedziemy naprawde chorzy. Oczywiscie mozna ciagle chodzic do innego, ale czy to naprawde ma sens?

- zastanawialiscie sie kiedys, ze to jest takze stresujace dla lekarzy? - oni chca nam pomoc, chca nas wyleczyc, jak maja ocenic, ze sobie wkrecamy (szczegolnie jesli zmieniamy lekarza jak ten stary sie juz na nas "pozna")? Jak maja odroznic prawdziwie chorych od hipochondrykow na pierwszy rzut oka?

- to nie fair wobec ludzi naprawde chorych. Blokujemy czas i miejsce.

- juz nie wspomne, ze marnujemy czas i pieniadze (kupe pieniedzy), ktore moglibysmy spozytkowac na cos fajniejszego.

 

Anka, wiesz dlaczego, po co, TAK NAPRAWDE szukasz informacji w sieci? Powiesz nam?

 

-- 20 cze 2012, 15:35 --

 

Jovana, tutaj masz linka do 'Historii pewnej nerwicy'. Co prawda ten pan mial newice lekowa w czystej postaci, nie hipochondrie, ale lek jest lek i mnie zainspirowal fragment jak on pisze, ze nie ma co na sile walczyc z lekiem. Nie ma co wmawiac sobie, ze wcale sie nie boimy chociaz serce chce wyleciec z piersi, trzesa sie nogi i rece sa spocone. Ale mozna sobie przy atakach leku powtarzac, ze to jest LEK. Tylko lek (wiecie czym sie rozni lek od strachu? mnie psychiatra oswiecil). To tylko reakcja naszego organizmu, przy naszym zaburzeniu normalna. Boje sie bo mam hipochondrie a nie dlatego, ze mam smiertelna chorobe. Mi to bardzo pomaga. Lek jest i tak przykry, ale nie dochodzi przynajmniej do jego eskalacji (nie wyobrazam sobie siebie na lozu smierci, podpieta to chemii, na wozku, etc.).

 

-- 20 cze 2012, 15:37 --

 

Kurde, gdzie jest guzik URL?

http://moja-nerwica.republika.pl/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jovana witam cieplutko.

 

Chrupek-świetnie napisane i tego powinniśmy siętrzymać.Tylko u mnie jet inna sytuacja,ja panicznie boje się diagnozy i zrobienia badan a tym samym unikam lekarzy jak mogę.W lipcu idę na pare dni do szpitala a tam zapewne pełen wachlaż badań...i wyników.nawet nie wiecie jak się boje.

 

Miłego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dzis znow w nastroju znosnym,ale nnie daje sobie chwili wytchnienia,ciagle cos robie by nie miec czasu na myslenie i dziala,naprawde dziala, dziekuje za linka,dzieki temu co przeczytalam troszke czuje,ze zmienilam nastawienie.szybko sie tez pozbieralam po okropnym koszmarze, oczywiscie snila mi sie wizyta meza u dermatologa, sen dziwny, pokrecony i nieprzyjemny, sami wiecie jak sie po czyms takim budzi,ale jakos ciagne. Boje sie tylko, ze cos zlego okaze sie w piatek i wtedy juz nigdy nie bede potrafila nastawic sie pozytywnie, bo zawsze bede myslala,ze po takim nastawieniu,bez zmartwien dzieje sie na odwrot. Chce zaufac moim przeczuciom plynacym z glebi duszy,ze wszystko jest w porzadku,ale boje sie. Czuje jednak,ze ta JA, stara ja, jest gdzies tam. We mnie i rozpaczliwie stara sie do mnie krzyczec,ze wariuje,swiruje,ale slysze tylko jej szept, jak zza pancernej szyby. Chrupek dokladnie opisalas to co chcialam krotko przekazac, wszystkie zle,albo wiekszosc zlych informacji i historii,ktore nas niepokoja to jakies przefiltrowwane bajdy,opowiadane na zasadzie gluchego teelfonu,ktore po czasie zaczynaja zyc wlasnym zyciem,nabierajac coraz 'ciekawszych' i fantastycznych smaczkow,by w takiej postaci dotrzec w koncu do naszych zlaknionych uszu, bo normalny czlowiek zbylby to,tymczasem my,pozbawieni calkowicie umiejetnosci racjonalnego myslenia lykamy wszystko,a najbardziej to co jest najmniej prawdopodobne,przyjmujac za pewnik i karmiac chora psychike. Ehhh jaka jestem madra, szkoda tylko,ze mimo posiadanej swiadomosci wlasnej anormalnosci dalje wkrecam sie w to wszystko.

 

kajuja rowniez ciebie witam,jak widzisz wrocilam jak corka marnotrawna,choc mialam kilka miesiecy spokoju :(

#a rowniez panicznie boje sie lekarzy i diagnoz i bardzo dlugo bylam na etapie takim jak ty gdy nie chodzilam nigdzie,ale w koncu awansowalam na kolejny poziom :( nie wiem co gorsze....

a jak twoje sprawy ginekologiczne, nie wiem czy dobrze pamietam,ale chyba mialas jakies problemy z nimi zwiazane?

no i mam nadzieje,ze ten szpital to nic powaznego :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mama po kolejnym lamencie zz węzłami zawołał znajomego, który jest emerytowanym learzem, powiedział mi że węzły nadobojczykowe mogą powiększyć się po zwykłej grypie albo po lekim zapaleniu płuc, pomacał moje na szyji i mówi że są miękkie a jak byłyby rakowe, to takie są twarde nieregularne i duże, a ten nadobojczykowy wyczuł jak nacisnoł mocniej i powiedział że każdy lekarz by to olał bo za małe jest. Troch mnie to uspokoiło :-).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macko ja mysle,ze spokojnie mozesz zamknac rozdzial pt.wezly :) wszystko jest dobrze i gdybys mial wezly rakowe to nikt nie mialby watpliwosci. Radze znajdz sobie teraz jakies absorbujace cala twa uwage zajecie zanim znow cos namacasz a juz tym bardziej nic nie czytaj. 90 proc.moich schiz wynika z przegladania sieci :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie najśmieszniejsze w całej hipochondrii jest to, że wyimaginowane choroby spowodowały u mnie dużo więcej stresu niż te prawdziwe... np. zawsze bałam się, że pęknie mi nagle wyrostek (od dziecka), wiele nocy miałam nieprzespanych z tego powodu, bo coś mnie kuło itp. 2 lata temu kiedy naprawdę miałam atak wyrostka zupełnie się nie bałam (najpierw nie skojarzyłam wcale, że to może być wyrostek, a jak skojarzyłam to zero strachu i stresu), sama wsiadłam do auta i zawiozłam się do lekarza a później do szpitala (operacja tego samego dnia) i zupełnie mnie to wszystko nie ruszało, żarty trzymały się jeszcze na sali operacyjnej (później było nieco gorzej bo bolało jak jasna cholera :P ale też nie było źle)

 

podobnie z torbielą ropną pod 6-tką, która ostro dała się we znaki - też zero strachu (no może przy samym wyrywaniu nieco mnie obleciał - ale to wina dentysty, bo powiedział, że jak antybiotyki nie działały to znieczulenie pewnie też nie podziała) - na szczęście było ok :)

 

pewnie takich przykładów byłoby wiele i za każdym razem schemat wyglądał podobnie i nie było żadnych lęków itp. za to wyimaginowane choroby potrafią spędzić mi sen z powiek i doprowadzić do stanu wyczerpania, a w rezultacie wychodzi na to, że to wszystko to tylko praca mojej wyobraźni i tyle...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sardyna, jovana bardzo wam dziekuje za wasze wsparcie. Naprawde bardzo mi pomaga.

Dzisiaj juz jest mi lepiej. Staram sie tłumaczyc sobie ze to tylko moje wymysły, moja psychika a nie realne zagrożenie ( tak mi kazała babka na terapi) ale jest to czasem strasznie trudne.

 

Chrupek po co czytam w necie? Szukam jakiegos pocieszenia, czegos co by mi pomogło zrozumiec ze nie mam zadnego raka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też w atakach paniki szukam po necie zapewnienia że jestem zdrowy, tyle że jak 4 lata temu po grypie wpisałem guzki na szyji i nad objczykami wyskoczyły same raki, wszędzie pisze że to żle jak węzły się wyczówa god palcem a nprawde jest inaczej, niby to wiem ale schizy są, jak byłem mały to miałem owsiki które mnie dusiły, potem raka skury bo mi się łuszczyła skura, miałem też raka sutka, puchnie mi bo mam proalemy z chormaonami od tego podobno węzły też szaleją.

Jak łapie mnie schiza to jak tu posta namaluje to mi lżej ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sardyna ja mam bardzo podobnie,jak cos mnie zlapie na powaznie to dzielnie stawiam temu czola,denerwuje sie,ale to juz inny rodzaj nerwu,ja mysle,ze to jest spowodowane tym lekiem przed diagnozowym,a gdy juz wiadomo czemu trzeba sie sprostac to okazuje sie,ze nie taki diabel straszny jak go maluja :)

 

9ka nie ma sprawy,po to jest to forum,by jakos nie dac sie wzajemnie zwariowac,na pewqno lzej gdy wiemy,ze nie jestesmy z tym sami.

 

Macko obys wyszedl w koncu z fazy wezlowej i nie wpadal w nastepna,na pewno ograniczaj neta.

 

ja oczywiscie tez szukam w sieci zapewnien,ze jestem zdrowa,naprzemiennie szukajac koszmarnych diagnoiz by stawic czolo prawdzie,chorobie,przed lekarzem,chyba najbardziej boje sie,ze cos mniee zaskoczy. Mialam nie raz wyobrazenie,ze jestem u lekarza i stawia mi jakas diagnoze a ja jestem zszokowana,bo albo nie wiem co to za choroba,albo jest tak straszna i niespodziewana,ze umre od tego,co jest naprawde smieszne.

Mialam spokoj jakis czas po wymrozeniu mojego znamienia gdy zorientowalam sie,zze po tak dlugim czasie juz bym wiedziala o tym,ze rak mnie zre i dla ciekaqwosci,tak! Glupiej ciekawosci! Wlazlam ponownie na forum kafeteria,gdzie wczesniej na temacie o czerniaku zaczytywalam sie w mrozacych krew w zylach postach dziewczyny,ktora niesamowicie dzielnie i wzruszajaco walczy z czerniakiem. Wlazlam jej bo na etapie mojej schizy byla mi jakos bliska i choc nie pisalam tam to czytalam i kibicowalam. Chcialam po czasie sprawdzic jak sobie radzi i czy zyje i niestety przy okazji przeczytalam inne posty,innych osob,ktore nagle odkryly to cholerstwo w znamionach,w ktorych nie spodziewaly sie.oczywiscie jako ze ja tych znamion nie posiadam to wsiadlam na meza i zaczelam bacznie obserwowac,setki razy dziennie,zwlaszcza jedno z nich,tak tydzien po tygodniu,jak zamykalam oczy widzialajm jego plecy, znam na pamiec kazde znamie choc wciaz qwydaje mi sie,ze odkrywam cos innego...obiecuje sobie,ze ostatni raz grzebalam w sieci i kazdemu z qwas polecam abstynencje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×