Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

Wiesz co nie wiem czy to u Ciebie realne bo wiadomo warunki czasem nie pozwalają ale może kup sobie psa :P będziesz siłą rzeczy wychodzić jak będziesz musiała go wyprowadzić a i może się z kimś będziesz przy okazji spotykać (bardzo prawdopodobne) i będzie z tego dobry trening dla Ciebie. Bo tak to sam wiem że ciężko tak wyjść bez przyczyny a tu powód już będzie ;) Fajny pomysł? A jak z psem nie wypali to wyjdź na ławkę w parku posiedzieć :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No na deskorolce gleba (szczególnie jeśli jakieś tricki wykonujesz) to nic dziwnego... w ogóle to naprawdę fajną masz pasję no i jak z Tobą rozmawiam to bez owijania w bawełnę jesteś naprawdę fajną i interesującą osobą. Tylko żebyś umiała tą swoją osobowość pokazać innym - pracuj nad tym bo warto - jestem w 100% szczery i nie próbuję Cię na siłę uskrzydlić tylko stwierdzam fakt po tym co widzę na ekranie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak. Na deskorolce gleba jest nieunikniona.

Dziękuje za te słowa no i miło mi, ze tak o mnie myślisz. Ty również jestes naprawdę fajną osobą i b. milo mi się z tobą rozmawia no i dzięki tobie zapaliło mi się 'swiatelko w tunelu'. Bedę się starać pokazać innym to co mam w srodku, choc wiem , ze nie bedzie łatwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtedy ma się wrażenie, że cały Świat jest przeciwko, czuje się smutek i ten ciężki ból duszy, który ukazuje, że chwilach stresu jesteśmy samotni i zdani tylko na siebie. Ale nie zamierzam się poddawać, to nic, że cała sie trzęsę i nie mogę tego opanować. Nie którzy przeżywają większe tragedię i się nie załamują. Więc ja też nie zamierzam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Telimenka ja myślę że jeśli lubisz tych ludzi i wydają Ci sie warci twojego zaufana (chociaż człowiek nigdy nie ma pewności) to czasem warto jest zaryzykować i zwierzyć się z swojego problemu, a jeśli jest Ci ciężko to zrobić to spróbuj mówić o tym problemie w sposób śmieszny, nauczyć się smiać sama z siebie, a wtedy napewno Cię zaakceptujabo sama będziesz się akceptować.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:55 am ]

Hej :) wogóle ja jestem tu nowa, ale zupełnie wszystkich rozumię. Zmagam się z tymi samymi problemami codziennie, czasem bywa lepiej, a innym razem wystarczy niemiła odzywka kogoś i wszystko we mnie załamuje się. Już wszystko wypróbowałam zostaje mi tylko pójść do psychologa bo inne metody sa krotkotrwałe, ale panicznie sie tego boję bo myślę że wszystcy na poczekalni bedą na mnie patrzyć jak na dziwaka i wytykać palcami. Wogóle to codziennie mam do czynienia z ludzmi strasznie pewnymi siebie, którzy prawie nigdy się nie otwieraja i tym trudniej mi siebie zaakceptować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wogóle to codziennie mam do czynienia z ludzmi strasznie pewnymi siebie, którzy prawie nigdy się nie otwieraja i tym trudniej mi siebie zaakceptować.

Co masz na myśli pisząc "nie otwierają się"? Mi wielokrotnie ludzie zarzucali to, że jestem zamknięta w sobie i brak mi otwartości. Kiedy słyszę coś takiego zawsze jest mi bardzo przykro, bo nikt nie bierze pod uwagę fobii społecznej lub choćby zwykłej nieśmiałości. Przez tą moją "skorupę" czuję się traktowana tak jakbym popełniła jakieś przestępstwo. W moim otoczeniu również są same "wspaniałe" osoby z pasją i jasno wytycznoym celem w życiu, które wszędzie były i wszystko widziały. Wydaje mi się, że SKROMNOŚĆ zakończyła swą karierę i dziś jest uznawana za przejaw jakiejś słabości, coś niestosownego. Za to pewność siebie jest czymś oczywistym i niezbędnym w dzisiejszym świecie. Mi tej pewności brakuje i przeraża mnie arogancja i wywyższanie się innych. I w tym momencie zaczynam się zastanawiać kto tu nie chce się "otworzyć". Ja czy oni? Uważają się za lepszych i nie chcą zniżać się do poziomu innych, słabszych(?). Dlaczego nikt nigdy do mnie nie zagada jak do człowieka? Lepiej jest trzymać się jednej utartej wersji: ona jest cicha i zamknięta w sobie... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mrs Bug, ja bym do ciebie podeszła z najmilszą chęcią:-)))

W liceum zawsze przyjaźniłam się z osobami, które stały z boku, które przezywane były outsiderami, albo uznawane za niezrozumiane, ekscentryczne, czy zamknięte w sobie.

To były wspaniałe przyjaźnie, wiele z nich przetrwało do dziś, bo były to najczęściej bardzo wartościowe osoby, takie jak Ty.

Jak skończysz studia minie Twoja frustracja. To poczucie osamotnienia i inności zniknie. U mnie zniknęło.

Ja zawsze marzyłam jak byłam w LO żeby być jedna z nich (jak śpiewał Rysiu ;-) ) z tych smiałych, uśmiechnietych, promiennych dziewcząt, które sa błyskotliwe w rozmowie i chwalone przez nauczycieli.

Mnie nikt nie chwalił. Polonistka zawsze mówiła o mnie bardzo ciepło moim ordzicom, podobały jej się moje wypracowania i praca twórcza.

Ważne jest żebyś rozwijała swoje pasje i jak najczęściej robiła to co kochasz.

Posłuchaj sobie najnowszej płyty Mansona. Jest też klip na You tube Heart Shaped Glasses. Przesycony namiętnościa kawałek, jestem nim oczarowana. To chyba wpływ nowej miłości Mansona. W ogóle zmienił wizerunek, zpoważniał, bardzo przystojny PAn z niego !

 

Pozdróooooofki najmilsiejsze!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo myślę że wszystcy na poczekalni bedą na mnie patrzyć jak na dziwaka i wytykać palcami

Jedno mogę Ci zasugerować... inni też nie chcieliby być na tej poczekalni wytykani, więc raczej nie będą robić komuś co im niemiłe ;) (tak też siebie pocieszam bo planuję się wybrać do psychologa jak będę we Wrocku)

Lepiej jest trzymać się jednej utartej wersji: ona jest cicha i zamknięta w sobie...

A może jeśli oni nie chcą tego zmienić, to może na ciebie czas? Ostatnio od dobrego kumpla usłyszałem, że gadatliwy jestem :shock: a ja się za totalnego mruka uważałem - trzeba się otworzyć, przynajmniej do paru osób tak jak ja to zrobiłem... a może zrobisz większy krok i spróbujesz czegoś więcej niż ja?

W liceum zawsze przyjaźniłam się z osobami, które stały z boku, które przezywane były outsiderami, albo uznawane za niezrozumiane, ekscentryczne, czy zamknięte w sobie.

Zauważyłem, że wiele z tych natręczywych, gadatliwych osób okazało się fałszywymi ludźmi (to nie zasada!), a większość milczących osób, które specjalnie nie okazywały chęci do znajomości okazało się najlepszymi znajomymi... przyjaciółmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dlaczego? co było przyczną?

 

 

Dla mnie studia dzienne / liceum było koszmarem. Byłam przymuszona do bycia z różnymi ludźmi, jakby na to nie patrzeć jest to sztuczne utworzona społeczność. Gdy znalazłam się studiach zaocznych poczułam się dużo lepiej, a pracę możemy sobie wybierać. Jesli atmosfera w danym miejscu pracy nie jest ciekawa, nie potrafimy się na tych ludzi otworzyć, wpsółpracować z nimi, źle się czujemy to mamy możliwośc wyboru. Możemy próbowac zmienic miejsce pracy. W pracy nikt nas nie przymusza do przyjaźni. PRzyjaźnie jeśli się zawiązują są między osobami do nich chętnymi Tam jesteśmy tylko oceniani z pracy która wykonujemy, a nie z relacji między ludźmi. Dostajemy wynagordzenie za okreśłone zadania, które muskmy wykonać.

Ja kończe magisterskie studia w trybie zaocznym (licencjackie ukończyłam) pracuję zaocznie i jest mi zdecydowanie lżej z fobią społeczną w obecnej sytuacji.

W pracy nie zaprzyjaźniułam się zżadną sobó, ale nikt nie ma do mnie za to pretensji. Nikt z tego powodu nie traktyje mnie inaczej, szefowa mnie chali jako pracownika, dostaję premie i podwyżki.

Dodam, że fobia społeczna jest tylko jednym z przejawów zaburzenia które nazywa się "osobowością unikającą". Takze wielu z was pewnie jest w bardziej komfortowej sytuacji.

Z fobią naprawde da się żyć. Nigdy nie leczyłam tego u żadnego psychoterapety, psychologa. Ostatnio chodze tylko do psychiatry bo miałam trudniejszy okres.

Jednakże żyje mi się

o nieboe lepiej niż gdy chodziłam do liceum czy studiowałam dziennie nie czuję się juz tak bardzo oceniana.

Sądze że dla osób z fobią społeczną najgorszy okres to własnie edukacja w srodowisku rówieśników...

Natomiast każdy moze mieć inne zdanie na ten temat. Ta konkluzja jest zbudowana na podstawie moich osobistych przeżyć.

 

Pozsrawiam Was wszystkich !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trzeba się otworzyć, przynajmniej do paru osób

To nie do końca o to chodzi. Ja mam w klasie kilku dobrych znajomych i nawet jedną przyjaciółkę :smile: , ale większość osób jest do mnie negatywnie nastawiona. To normalne, bo przecież nie wszyscy muszą się lubić, ale ja nie byłam do tego przyzwyczajona, bo nigdy wcześniej nie było, aż tak źle. To pewnie ze mną jest coraz gorzej i staję się nadwrażliwa. Jest mi ciężko kiedy na codzień traktują mnie z góry. Ja próbowałam nawiązywać przyjaźnie, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem duszą towarzystwa i nie potrafię być taka pewna siebie jak oni, więc mogłam ich po prostu nie zainteresować.

Teraz jest trochę lepiej niż na początku liceum, po tym jak przeżyłam "szok termiczny". Pewnie niektórym moja sytuacja wydaje się normalna i wiele osób najzwyczajniej w świecie olało by to, ale ja wszystkim się przejmuję, biorę do serca :cry: i znaczynam nienawidzić moich "kolegów", ale i samą siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Mahadevi. Okres edukacji chyba rzeczywiście jest najgorszy, choćby z tego względu, że czasem trzeba coś referować przy całej grupie i wtedy jest naprawdę niewesoło dla kogoś kto ma fobię społeczną. Ja zawsze się nisamowicie denerwowałem przed takimi publicznymi wystąpieniami, a nierzadko nawet unikałem takich sytuacji, nie przychodząc do szkoły/na uczelnię w dzień, kiedy miało być coś takiego. Ogólnie to sporo nerwów straciłem z powodu takich sytuacji, na szczęście już kończę studia, a tym samym moją edukację.

W pracy też być może będę musiał przemawiać do wielu osób, ale pracę zawsze można rzucić jak będzie bardzo źle i znaleźć nową, a studiów rzucić nie można, bo wtedy kilka lat zmarnowanych. W pracy ludzie są dojrzalsi, bardziej wyrozumiali, więc pewnie obawa przed wyśmianiem będzie mniejsza niż w liceum czy na studiach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mrs bug jedna rada... nie wiem na ile to tyczy się Ciebie, ale miałem w LO sytuację, kiedy zacząłem zgrywać się na kogoś innego niż byłem... ludzie zaczęli się odsuwać, kiedy wróciłem do prawdziwego siebie, lubiała mnie praktycznie cała klasa - włącznie z gościem z którym LO zacząłem od szarpania się i duszenia na przerwie. Poza tym faktycznie nie wszyscy muszą Cię lubić - musisz po prostu znaleźć swoją grupę, swoje towarzystwo z którym będziesz trzymać, a z resztą - cześć i krótka rozmowa na przerwie w szkole - tyle wystarczy... nie można wszystkich uszczęśliwić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hejka :) mam pytanie czy ktoś z Was był u psychologa albo w grupach wsparcia? i jak wygląda taka wizyta, czy lekarz sam zadaje pytania czy słucha o problemach ?Ja może nie mam typowej nerwicy ale myślę że sama się czasem nakręcam. Najgorsze jest to że chyba siebie akceptuje ale jak tylko rozmawiam z osoba pewna siebie to moja pewność prawie zanika i zauważyłam że oceniam siebie oczami innych. Jednak na codzień walczę z tym, mam sporo pracy gdyż pracuję w dwóch miejscach i czasem takie zabieganie powoduje, że nie myśle o moich problemach. Kiedyś starałam się żeby wszystcy mnie polubili ale teraz mi już tak nie zależy. Jednak mam już 27 lat a czasem czuję się jak mała bezbronna dziewczynka i dlatego chce to zmienić.

pozdrawiam wszystkich :) a szczególnie "wolność" którą dobrze rozumię :)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:26 pm ]

i jeszcze rada dla "wolność".:Spróbuj zaakceptować siebie staraj się śmiac sama z swoich błędów a bedzie Ci łatwiej, mi to trochę pomoga :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cóż, gdyby się w ogóle nie dało z tym żyć, to już byśmi z aniołkami fikali w niebie koziołki... :-)

napisze wam jeszcze co wyczytałem, że unikanie innych, uciekanie od świata, chowanie się przed ludźmi, to tak naprawdę chęć ucieczki od siebie samego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, że podajecie propozycje ciekawych książek. Ja też mogę polecić kobietą "Frida" Mujica Barbara Louise oraz "Czerwona Azalia" Anche Min te książki pozwoliły mi stanąć na nogi w jednym z najtrudniejszych momentów mojego życia, choć są dość kontrowersyjne ale oparte na faktach :)pozdrawiam wszystkich i służę radą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może tu będzie odpowiedni dział na ten problem, więc przenoszę:

 

W sumie wiem że to jest nieuleczalne i ostatnio staram się na to całkowicie uodpornić przyswajam sobie też różne cechy negatywne które mi w tym pomagają. W sumie zawsze byłem obojętny na wszystko, nie miałem nigdy swojego zdania, poczucie zaniżonej wartości to była normalka.Generalnie to nudzą ludzie mnie strasznie nudza , mogę być w w jakimś towarzystwie ale to nie ma sensu bo od razu stres ,wogóle też rozmowy z ludźmi mnie nudzą każdy praktycznie mówi o tym samym.Rodzice zawsze mówili że to uzależnienie od komputera i takie tam.. W sumie teraz tak siedzę przy komputerze ile się da do oporu aż będę wykończony nawet więcej niż 16h dziennie Ostatnio też panicznie się boję wszystkich ludzi, po prostu wielu rzeczy a już nawet samej rodziny.W sumie z tego co pamiętam to zawsze po szkole byłem wykończony i w szkole też niewiem przez co to się działo.

Nie umiem też chyba okazywać uczuć , np. jakieś przytulanie czy dotykanie jestem niewrażliwy na to. Często miałem też mysli samobójcze ale teraz mam je bardziej sprecyzowane , można powiedzieć realne czyli otrucie się , czy atak serca coś bez dowodów,śmierć z uśmiechem na twarzy. Ale w Polsce to bardzo mało znany problem , tak naprawdę to fobia społeczna to nie tylko unikanie kontaktów towarzyskich czy nie lubienie przebywania w tłumach, w Polsce tak to jest właśnie rozumiane..

 

Ja ostatnio sam u siebie zdiagnozowałem,to, po ciągłych analizach no może z małą pomocą ktoś z kim rozmawiałem podał mi takie hasło i tak zobaczyłem na wikipedii co to wogóle jest , i właśnie to mam u siebie,wszystko się zgadza.Tak patrzylem to agorafobia też się tam zgadza co do tego problemu.Więc niewiem czy mam tylko fobię społeczną czy jakieś jej następstwa. Byłem już u jakiegoś psychoterapeuty ale nic ciekawego nie powiedział, nie umiał stwierdzić problemu na kolejne wizyty już nie chciałem iść bo szkoda było kasy , w sumie ja za to i tak nie płaciłem ale nie chciałem iść. I generalnie od dawna jak tak z kimś rozmawiałem to nikt nie wiedział co to może być, a właśnie z tego co przeczytałem na wikipedii , że:

"Fobicy społeczni okupują codzienne czynności, naukę w szkole czy pracę - wszystko to, co wymaga kontaktu z ludźmi spoza najbliższej rodziny - ciągłym stresem, trudnym do zrozumienia dla przeciętnego człowieka."

Najczęściej to tylko słyszałem jakieś pierdoły optymistyczne weź się za siebie itd.., to sprawiało tylko większy stres i emocje. Jak rozmawiam z ludźmi to przeważnie nie patrzę się im w oczy,a teraz to wszystko robię z wielkim trudem i stresem np. wyjście do sklepu czy takie tam..

I wogóle moja największą słabością jest to żebym nie był wyśmiany,biorę wiele szczegółów do siebie nawet inny wyraz twarzy i długo pamiętam, ostatnio to ja raczej pierwszy coś zrywam, zanim ktoś zdąży o mnie inaczej pomyśleć,tak mi się przynajmniej zdaje. Ale lubię być poważany , zauważony, żeby ktoś przyznał mi rację, podwartościowany.Tak wogóle to nie mam żadnych przyjaciół może paru kolegów na gg , ale ostatnio to nawet na gg nie chcę rozmawiać. W sumie zawsze jak rozmawiam to nigdy nie mogę przekazać swoich myśli albo mówię takie idiotyzmy czy puste słowa, dlatego już się nauczyłem że myśli są najważniejsze a nie słowa.Bardzo często ukrywam emocje w różnych sytuacjach, a także czuję pustkę.

Mam podobnie jak w jednym temacie na forum"Mam 20 lat i czuje się jak by upłynoł caly wiek, czuje sie niezmiernie staro, jestem pusty w emocje, nie potrafie czuć, mam problemy z otoczeniem czesto przypisywałem se rożne choroby" Też mam 20 lat i czuję się staro i też jakoś nie potrafię czuć chyba tylko w fantazji,śnie ,marzeniach czy w muzyce,ale z otoczeniem to może kiedyś miałem problem ale teraz raczej nie widzę problemu bo odstawiam wszystko co mi nie pasuje(czyli wszystko).Myślę, że staję się też bardziej wulgarny,bezczelny,bezwzględny i takie tam , myślę że dzięki temu zostanę lepiej przyjęty czy to w środowisku czy wobec rodziców, albo z jakiegoś innego powodu.

 

W sumie niewiem co zrobić czy brać leki żeby stać się roślinką czy dalej uodparniać się na to. W sumie z uodparnianiem się to jest teraz tak że robię z siebie najgorszego,biorę wszystko co najgorsze, z jedzeniem też straciłem apetyt wystarczy mi najlepiej jakieś tanie masowe jedzenie, teraz już nawet zjem po kimś jedzenie, parę razy nie zauważyłem i zjadłem zepsute jedzenie.Zresztą w domu mam dostatek, po prostu straciłem apetyt. I od jakiegoś czasu jak się stresuje to jem.Wcześniej nigdy tak nie miałem. Czasami myślałem że ma mnie to przygotować do nowego etapu życiowego.Zrezygnowałem też z dwóch studiów, nawet nie chcę sobie ich przypominać ani mieć żadnej rzeczy co mi ich przypomina, generalnie to na pierwszych studiach cały czas albo spałem albo jadłem i nic więcej no i czekałem aż wrócę do domu,to było coś w rodzaju przetrwania,a na drugich studiach miałem było trochę inaczej bo miałem paru kolegów to gdzieś wychodziliśmy ale i tak mnie to nudziło i generalnie to robiłem to co na tamtych studiach czyli spałem i jadłem i nic się nie uczyłem. Niedawno praca w Niemczech(szparagi) byłem tylko 2 tygodnie generalnie fizycznie byłem wyczerpany po tygodniu,ale po paru dniach od tego już nie było z tym problemu, ale po 2 tygodniach już nie mogłem wytrzymać z tymi ludźmi , na samym końcu to już się tak panicznie bałem i chciałem wracać do domu i wróciłem.

 

Może powiem jeszcze jak sobie z tym radzę: z silnym napływem emocji, które mam na codzień to spędzam to przy komputerze gry albo xxx.

Jedyne co mi pomaga to muzyka można powiedzieć że ona jakoś leczy sprawia że mam nadzieję. A także dodają otuchy różne cytaty,sformułowania filozoficzne. Dodatkowo dużą rolę odgrywają też sny sprawiają że marzenia są piekniejsze i podtrzymające nadzieję, bo np. różne rzeczy które nie mogę osiągnąć w realu spełniają się w snach i często są to mocniejsze uczucia niż w realu lub takie które nigdy nie miałem.Ostatnio nawet staram się też dostosowywać rzeczywistość po mojej myśli, nawet jak ktoś czegoś nie zrobił , coś takiego, np. może jakieś tam zdarzenia fakty inaczej odbieram i kreuję dla nich własną interpretację. Często też próboję robić z siebie nienormalnego i przed rodzicami i wogóle, to mi dodaje trochę pewności siebie i siły.

 

Próbowałem też znajdować różne filozofie mi odpowiadające czy inne rzeczy medytacje , hipnozy , jakiś rozwój duchowy i takie inne pierdoły ale to było tylko na krótką metę,byłem na forach duchowych ,gdzie zaczęli mówić że powiniem pójść do egzorcysty , ktoś przez analizę zdjęcia zobaczył u mnie jakieś byty i że to musi egzorcysta oczyścić,albo to że tak robię czy ma mtakie problemy oznacza że jestem jakimś upadłym aniołem i oni mają takie problemy i takie tam, ale to mi nie dawało spokojui wogóle nie pomagało,zresztą z tym "duchowym forum" to była pomyłka bo było tam tyle zmyślonych rzeczy , a ludzie idą na to za kasę., ale przydał się to jako dośw. życiowe..

 

Niewiem nawet kiedy to się zaczęło ale trochę czasu temu może w liceum a może jeszcze wcześniej. W sumie z biegiem czasu jest coraz gorzej.

Z tego co czytałem to na forum mam podobne problemy do innych osób.

A może przyczyna tkwi też w rodzicach..Chciałem jeszcze napisać że osatnio np. jak byłem w Chorwacji to siedziałem prawie przez cały czas w pokoju i nie wychodziłem z niego z jakiegoś powodu.

Chyba opisałem wszystko, a tak pokrótce dodaje to co mi przychodzi na myśl.

 

 

hmm, może też napiszę o objawach ubocznych konkretnych leków, które są stosowane w leczeniu fobii społecznej czy stanów lękowych.

 

paroxetyna=seroxat

 

Objawy uboczne:

Nudności, osłabienie libido, spłycenie snu, wymioty, suchość w ustach, nadmierna potliwość, brak apetytu, senność, bóle głowy, obniżenie progu drgawkowego, lęki, pobudzenie.

 

Więc myślę że czasami lepiej być samemu dla siebie lekarzem i pomyśleć o skutkach i powikłaniach takich leków. Chyba że ktoś za wszelką cenę chcę pozbyć się problemu chociaż tu pewności by też 100 % nie było.

I mała uwaga do paroxetyny:

"Z początkiem roku 2007 pojawiły się doniesienia o manipulacjach producenta leku, które miały potwierdzić jego skuteczność, mimo udokumentowanych związków między przyjmowaniem leków a skłonnościami do aktów samobójczych."

http://serwisy.gazeta.pl/swiat/1,34265,3882494.html

Następny lek, który podobno ma leczyć fobię społeczną:

hydroksyzyna:

"Działania niepożądane są podobne do występujących w przypadku stosowania wszystkich leków przeciwhistaminowych I generacji. Obejmują głównie nasiloną senność. Ponadto lek wykazuje działanie kardiotoksyczne, może wywoływać zaburzenia układu krzepnięcia a także sam może być przyczyną wystąpienia objawów alergicznych. Po zastosowaniu występują objawy atropinowe."

I oczywiście przyjmowanie innych leków Anksjolityko podobnych może prowadzić do szybkiego uzależnienia i osłabienia leku. chociaż niewiem czy te anksjolityki są skuteczne na fobię społeczną.

Ale jedno jest pewne te inne anksjolityki takie jak diazepam,alprazolam, czy buspironu czy innych benzodiazepinów nie mają aż tak wielkich skutków ubocznych jak paroxetyna=seroxat i hydroksyzyna. I tu nasuwa się pytanie czy warto iść do pseudolekarzy(chyba że się jeszcze nie zna problemu) i brać takie leki?

 

A jakby ktoś nie wiedział tutaj jest dokładny opis fobii społecznej:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Fobia_spo%C5%82eczna

 

 

A co wogóle radzicie w tej kwestii, jakaś terapia od uzależnień z innymi? znalazłem jeszcze inne wyjście to leczenie hipnozą,podobno skuteczne, ale jeszcze niewiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×