Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chcę wrócić do dragów...


beztwarzy

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Od ponad czternastu miesięcy nie ćpam. Wcześniej brałem ekstazę, amfetaminę, metamfetaminę i paliłem marihuanę. W sumie trwało to pięć lat. Ale świat bez dragów po prostu mnie męczy. Dla mnie rzucenie narkotyków było heroicznym wyzwaniem, ale nie wyszedłem np. z heroiny, żeby ludzi mówili mi WOW i po prostu mają to gdzieś, a ktoś, kto wyszedł z dragów wie, że trzeba mieć coś, co w chociaż w najmniejszym stopniu zastąpi to, co się wtedy czuło. Ja takiego czegoś nie mam i nawet nie potrafię dostrzec. Moja psychika z czasem jest w coraz lepszym stanie - wiem, bo rok temu odzyskałem uczucia, których nie miałem poprzednie trzy. Ale nawet z nimi życie mnie nie fascynuje. Świat, o który tak długo walczyłem okazał się pusty i nudny. Czternaście miesięcy... Ile mam czekać? Moja krew już dwa razy się oczyściła nawet marihuany, a nic się nie zmienia. Potrzebuję czegoś, co mnie ruszy w środku, bo nie wierzę, że urodziłem się psychopatą. Cierpienie innych ludzie mnie nie rusza, w ogóle oni są mi obojętni, ale tak nie powinno być. Nawet, kiedy miałem prawie śmiertelny wypadek - siedziałem we własnej krwi, której nie potrafiłem zatamować, bo moja czaszka była w kawałkach, niczego nie czułem... Zacząłem pić, bo po kilkudniowym ciągu mieszania alkoholi w końcu ma się w głowie taką pustkę, że jest przyjemne, ale alkohol przestał działać, jak powinien - teraz piję go tylko po to, żeby tłumić myśli, których jest za dużo. Straciłem pracę, bo mam krwiaka w kolanie, po tym jak ostatnio mi odwaliło, bo czułem zazdrość o dziewczynę, której nie kocham, bo miłości czuć nie potrafię i teraz siedzę i praktycznie nie mam czasu na trzeźwe myślenie. Wcześniej żyłem nadzieją, że będę pisarzem. Napisałem książkę, ale ludzie mają ją w dupie, zresztą z defektem uczuć nie da się przekazać tego, co się chcę, więc to też odpadło. Za dwa tygodnie jadę do Holandii zarobić na studia, ale nie wiem, czy wrócę, nie wiem, czy dam radę dostrzec coś, co jest warte tego czekania, Bóg wie, ile go jeszcze zostało...

 

Czekam na odpowiedzi, jestem otwarty na krytykę i gotowy do dyskusji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beztwarzy, ludzie nie zaczynają brać narkotyków,nadużywać alkoholu bo są szczęśliwi i niczego im nie brakuje.Twój problem musiał się zacząć dużo wcześniej tylko przytłumiłeś to dragami.

 

Też bym z chęcią wróciła,ale nie mam kasy nawet na malutką działkę fety :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli to tak, to mój problem jest poważny, bo ja potrafię siedzieć na imprezie, gdzie jest piętnaście osób i wszyscy palą zioło, a ja tylko piję. Ale z sobą samym sobie poradzić nie potrafię. Rzecz w tym, że przed ćpaniem potrafiłem czuć się szczęśliwy, a teraz już nie i wiem, że po takim czasie, poczuł się chociaż przez chwilę szczęśliwy. Wiadomo wciągnę się z powrotem, ale nie ćpając nie jestem sobą tylko posągiem jakiejś nieistnej już dla mnie idei.

 

Laima, czym zastąpiłaś dragi? Wiem, że się nie da, ale musiałaś mnie coś zamiast nich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czekam na badanie psychologiczne, które mam 17 października. U psychiatry byłem wieki temu, to dostałem od ręki fluanxol i chlorprotixen i skierowanie do badanie, ale nie poszedłem. Teraz drugie podejście. Leki brałem chwilę, bo jestem ich zagorzałym przeciwnikiem, a od kiedy moja autosugestia przestała mi pomagać, radzę sobie alkoholem, żeby resetować myśli. Ale to puste życie i wiem, że leki będą zbyt słabe by mi pomóc, a terapia to znak zapytania. Jestem gotowy walczyć do końca i wiem, że wytrzymałbym te kilkadziesiąt lat, ale czy wytrzymywanie życia ma sens? Nie lepiej po prostu zarzucić coś, co będzie miało szansę zmienić ten praktycznie nieodwracalny stan mojej psychiki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beztwarzy, czym zastąpiłam dragi?Mocną kawą i Sudafetem :roll: Nie wiem czy trzeba czymś zastępować.

Jesteś przeciwnikiem leków,a bierzesz-brałeś dragi i pijesz alkohol?Dziwne

Bez leków na wstępie będzie Ci trudno.Na pewno potrzebujesz terapii.Moim zdaniem każdy uzależniony musi przejść przez terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beztwarzy, powiem Ci tak, na alkoholu długo nie zajedziesz w tym stanie, na dragach tym bardziej.

Popepłniłeś duży błąd, że za pierwzym razem, kiedy lekarz przepisał Ci leki i dał to skierowanie, zbagatelizowałeś to.

Ale człowiek popełnia błędy. Tylko nie rozumiem jak możesz być zagorzałym przeciwnikiem leków a fanem dragów czy alkoholu??

Leki pomagają, leczą i stawiają człowieka na nogi, a alkohol i dragi sprawiają, że sie staczasz coraz bardziej....

Moja rada jest taka, skoro masz siły by wlaczyć o siebie to walnij alkohol i dragi, bo to Ci nie pomoże i sam dobrze o tym wiesz.

Zastosuj się do rad lekarza, bierz leki regaularnie, może kaurat za pierwszym razem lekarz trafi Ci z nimi i zapisz się na psychoterapię.

 

Dla przykładu mogę Ci podac mojego znajomego, który przez 15 lat żył na lorafenach ok 15, czasem 20mg na dzien zapijanymi dużymi ilosciami alkoholu, był już w takim stanie przypomniającym psychoze, poleciłam mu swojego lekarza, za drugim razem trafił mu z lekiem i chłopak teraz normalnie sobie zyje, spokojnie, nie męcząc się sobą i nie cierpiąc.

Tobie też życze takiego powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie biorę, alkohol piję z desperacji, bo wiem, że pomaga tylko na krótką metę, do leków też myślę, że się przyzwyczaję. Jeśli nie biorę już ponad rok, to ile trwa wstęp? Przecież funkcjonuję - jak jestem zdrowy pracuję, spotykam się z ludźmi, tylko ja po prostu nie jestem sobą, tylko robotem, którego sam stworzyłem, by "już nie upadać". Nie biorę, nie z silnej woli, ale z mechanizmów obronnych, które mi na to nie pozwalają. Laima, Tobie terapia pomogła? Jak piszesz: "Znormalizowała Cię do norm społecznie akceptowanych"? Oboje wiemy, że nie. Pozwoliła Tobie żyć w świecie takim, jakim go ludzie stworzyli, ale problem nie leży w nas, tylko w świecie wokół - to on wymaga naprawy. To jest najgorsze - poczuć wolność absolutną i na zawsze utracić jakąkolwiek...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beztwarzy, mi terapia pomaga.Małymi kroczkami,trwa to bardzo wolno,ale ciągle do przodu.Mam wiele problemów i zaburzeń,więc to wymaga czasu.

Jeśli chcesz zmieniać świat to zacznij od siebie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ladywind, z alkoholem to zdaję sobie sprawę, że to sposób tylko do czasu. Fanem alkoholu i narkotyków nie jestem, bo wiem, jak to gówno niszczy człowieka, ale wiem, że dragi są mocniejsze od leków. Istnieje ta różnica, że leki pozwolą mi "normalnie" żyć, a dragi są ruletką - nie wiadomo, co się wydarzy. Ja po prostu nie chcę normalnie żyć. To głupie, bo powinienem się cieszyć, że to piekło się już skończyło, ale potrzebuję mocnego kopa, a nic mnie nie rusza, zamieniam się w pustą ścianę. A leki ogólnie rzadko są skuteczne i też nie są na długą metę, bo to substancja, a do każdej substancji człowiek się przyzwyczaja. Jedyne świat, w którym czuję np. miłość, to moje sny, zatem jeśli coś tradycyjnego ma mi pomóc to hipnoza, bo może wtedy komuś uda się przejść przez szereg drzwi i bram, których ja nie potrafię nawet otworzyć. Ten twój znajomy lekarz specjalizuje się w hipnozie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Laima, to ostatnie zdanie to jak najbardziej prawda, ale właśnie o to chodzi, że ja stałem się taki, jakim chciałem być, z tym faktem, że to jest sztuczne, bo to nie jestem prawdziwy ja. Ja nie jestem doskonały. Nie mogę ulepszyć siebie ulepszyć, bo wprowadziłem w swoje życie zachowania altruistyczne, wartości, które zdominowały wszystkie decyzje i dyscyplinę, z którą sam nie potrafię walczyć, ale to wszystko to tylko zbiór systemów zachowań, które razem tworzą to, czym jestem. Mnie tutaj nie ma... Jak mam zmienić coś, czego nie ma?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co swat bez dragów jest nudny,nie ma tych wrażen i tych emocji, niemniej albo nauczysz sie odbierac świat taki jaki jest na trzeźwo nawet jeśli emocje na trzeźwo są 100 razy mniejsze niz po zaćpaniu czy zapiciu albo wrócsz do dragów, po których odbiór świata jest lepszy i w koncu zacpasz sie na śmierc innej mozliwości nie masz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie i wiem, że terapia musi być systematyczna, żeby był widoczny efekt, bo wolny umysł zawsze będzie walczył z behawioralnymi skutkami terapii, których nie zaakceptuje. To jest tunel, który wyznacza kierunek, ale wystarczy chwilą, podczas której ujrzymy choć na sekundę słońce i musimy iść przez ten tunel od początku. Najgorsze, że nie ma on końca...

 

-- 15 cze 2012, 23:49 --

 

tahela, mówisz prawdę i ja o tym wiem, ale chcę być wolny, nawet najwyższym kosztem, niż być niewolnikiem mechanizmów obronnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beztwarzy, to prawda, że z lekami jest ciezko trafić, ale kiedy już się trafi na te swoje, to remisja może trwac wiele lat. Na psychoterapie tez warto chodzic aby zmienić stare mechanizmy myslenia, które w ostateczności doprowadzają do nawrotów choroby.

Ten mój lekarz nie specjalizuje się w hipnozie, ale dam Ci namiary na pw do osoby, która skorzystała z pomocy hipnoterapeuty i mu to pomogło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, byłbym wdzięczny, bo myślę, że hipnoza mogłaby odnieść skutek. A mechanizmy myślenia to ja zmieniałem mnóstwo razy, ogólnie zawsze w swojej głowie miałem syf, zawsze inny, pomijając chwile pozorne równowagi. Myślę, że powodem są moje wyparte wspomnienia, a nie np. choroby dziedziczne, bo to też jest możliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, byłbym wdzięczny, bo myślę, że hipnoza mogłaby odnieść skutek. A mechanizmy myślenia to ja zmieniałem mnóstwo razy, ogólnie zawsze w swojej głowie miałem syf, zawsze inny, pomijając chwile pozorne równowagi. Myślę, że powodem są moje wyparte wspomnienia, a nie np. choroby dziedziczne, bo to też jest możliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę mi się czytać wszystkich postów, ale jak pojedziesz do tej Holandii to nie myśl o powrocie, nie myśl o przeszłości, zacznij żyć od nowa, postaraj się zwiedzić jak najwięcej miejsc, odkryj jakieś swoje nowe zainteresowania o których nie miałeś pojęcia wcześniej. Wiem, łatwo to napisać, ale też wiem co czujesz, bo byłem w podobnej sytuacji (no może oprócz takich powikłań zdrowotnych). A jeżeli uda Ci się znaleźć kogoś kogo naprawdę pokochasz z wzajemnością to szybko zapomnisz o dragach, serio.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszesz, że rozważasz powrót do dragów bo ten świat o który tak bardzo walczyłeś Cie rozczarował, że jest zwyczajnie nudny.

 

Cóż. Ja sądzę, że zdecydowanie jest po prostu trudniejszy.

 

Bo naprawdę łatwo jest sięgnąć po herę, ciężej natomiast znaleźć sposób na siebie i swoje życie.

 

Nie piszę tego przy tym po to aby się z tobą kłócić, czy Ci dowalić, absolutnie.

Zwyczajnie odpowiedz sobie na jedno, podstawowe pytanie:

 

Wolisz namiastkę czegoś naprawdę łatwego, ale tak naprawdę niczego, czy raczej pewne wyzwanie, coś nad czym owszem: trzeba pracować, ale co jest autentyczne i może być zdrowym napędem do życia?

 

A potem jak już sobie na to pytanie odpowiesz, idź w tą stronę którą wybierzesz..

 

Ja oczywiście proponowałabym o siebie i dla siebie walczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wolisz namiastkę czegoś naprawdę łatwego, ale tak naprawdę niczego, czy raczej pewne wyzwanie, coś nad czym owszem: trzeba pracować, ale co jest autentyczne i może być zdrowym napędem do życia?

Skrajna, to nie do końca tak działa...

Uwierz, że odpowiedź może zaskakiwać - wiem, czym jest chęć chociażby tego bardzo efemerycznego odlotu, byleby momentalnie i na chwilę było inaczej, lepiej, oderwanie od rzeczywistości.

I nie myśli się o konsekwencjach, o tym, że później trzeba będzie wytrzeźwieć etc., to się nie liczy.

 

Bycie trzeźwym (jakkolwiek by pojęcie rozumieć) i wolnym od wszelkiego rodzaju substancji jest cholernie ciężkie, ale - po prostu warto.

Życie nie jest piękne, nie jest też, niestety bajką, ale bywa, iż warte jest tego, by doświadczać go bez stymulantów...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że życie nie jest łatwe, sama się z tym zgodziłam. I chyba wszyscy tutaj poniekąd sobie z nim nie radzimy, szarpiemy się, motamy. Ale osobiście twierdzę, że narkotyki są naprawdę bardzo łatwą ucieczką do czegoś, co na dłuższą metę nie ma najmniejszego sensu. To jedynie pozwala Cie znieczulić, odrywa Cie od tej dennej rzeczywistości, na jakiś czas, jakimś kosztem. A potem ponownie wracasz do tego przed czym uciekałeś i co? Kolejny dragowy zastrzyk? Błędne koło? Oczywiście, że trzeba mieć w sobie straszną siłę by walczyć o swoje życie w inny sposób. Ale ja sądzę, że warto. Że warto ją w sobie pielęgnować i kreować swoją rzeczywistość będąc pod wpływem 'siebie', a nie pewnych substancji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×