Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Też się przeziębiłam, wczoraj miałam lęki, ale jakoś nawet spokojnie minęło.

Dziewczyny, współczuję wam, macie naprawdę ciężko, bo was to tak paraliżuje, że boicie się z domu wyjść...

Muszą być jakieś sposoby na rozładowanie tego stresu, bo przecież tak być nie może...

:?

 

pomimo wszystko odważyłam się dziś wyjść:) byłam na zajęciach. Pojechałam taksówką, bo nie dałam rady iść na tramwaj, ale jeszcze tydzień temu sama nie wsiadłabym do taksówki. Z zajęć wróciłam już tramwajem. Chodziłam po mieście, po musiałam załatwić kilka spraw i wszystko było ok:) bardzo się z tego dnia cieszę, ale obawiam się, że nerwica mnie ukarze z podwójną siłą za to, że dziś ją pokonałam.:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też cierpię na emetofobię (lęk przed wymiotowaniem) , ale mam kilka sposobów na powstrzymanie mdłości oraz niekiedy odruchów wymiotnych.

Kiedyś sam bałem się wymówić słowo "wymiotować" lub pokrewnego, bo bałem się, że za chwilę i mnie dopadnie.

Od lipca 2011 roku lekarz przepisał mi lek przeciwlękowy. Byłem świadkiem tego jak kolega z mojej klasy wymiotował. . Na początku chciałem ucieknąć jak najdalej (kolega zwymiotował w klasie), aby i mnie nie dopadło. Mam 2 sposoby na leczenie tej fobii. Możecie mnie uznać za nienormalnego ale za każdym razem kiedy idę spać, rano idę do szkoły modlę się , aby nie zwymiotować. - teraz gdybym miał zwymiotować nie robiło by mi żadnego kłopotu. - Mimo tego cierpię na chorobę lokomocyjną, która objawia się wymiotami, nie wymiotuję. Nie jeżdżę tylko na różne wycieczki, gdyż obawiam się, że jak mi się przytrafi, skompromituje się na całej linii. Kilka tygodni temu przeprowadziłem eksperyment. Najadłem się dużo czekolady - efekt był taki że miałem odruch wymiotny, brzuch mnie bolał, a teraz nie mogę wymiotować - a raczej nie potrafię.

Mówię do wszystkich osób, które mają emetofobię : Wymiotowanie trwa kilka sekund - może kilkanaście. Obecnie jem normalnie, wszystko jest OK. Nawet jak zwymiotujesz, nic się nie stanie. Ludzie są w znacznie trudniejszych sytuacjach zdrowotnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój stan chyba nieco się poprawia, ale to dlatego, że trochę się rozluźniłam jeśli chodzi o studia. Załatwiłam wszystkie potrzebne zaświadczenia, jutro podanie o eksternistyczne zaliczenie semestru idzie do dziekana. Mam nadzieję, że wszystko się uda. Byłam dzisiaj na krótkim spacerze, niestety tylko w okolicach domu, ale zawsze. Dostałam także od lekarza Torecan dzisiaj, ale nie widzę, żeby jakoś szałowo działał - pewnie za wcześnie. Jutro mam pierwszą wizytę u nowego psychologa, mam nadzieję, że pani będzie fajna.

 

Ja wiem o tym, że jak zwymiotuję, to nic się nie stanie. Ludzie nie tyle mają gorsze problemy zdrowotne, co mają mnie też w głębokim poważaniu, bo każdy ma swój świat i nikt się na nikogo nie ogląda. Ale mimo wszystko, gdybym miała zwrócić na środku chodnika, nawet do worka, to byłoby to dla mnie upokorzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na początku kiedy coś jadłam zastanawiałam się czy nie będzie mi po tym nie dobrze, a teraz jem już wszystko. Chyba przeszedł mi ten lęk. Żałuje tylko, że przez niego zawaliłam tyle ważnych dla mnie spraw. Prawie przez niego wywalili mnie ze studiów. Wiem tylko jedno, że jak będzie miało się coś stać to się stanie, ja nie mam nad tym kontroli.

Ps. Zauważyłam, że zawsze mdli mnie rano - zaczęłam to olewać i już jest coraz lepiej.

Najgorsze co można zrobić to się ciągle na tym skupiać. Przecież to ja rządzę moim życiem, a nie jakiś lęk - czyli moja wyobraźnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ann_bijoch spróbuj sobie wytłumaczyć, że to tylko twój lęk - nic Ci nie grozi.

Ja wczoraj byłam wystawiona na mega ciężką próbę - moja szwagierka przyszła mnie odwiedzić, wypiłyśmy herbatę i ona źle się poczuła zaczęła wymiotować - nie mogłam jej zostawić. Poszła do lekarza i okazało się, że czymś się zatruła. Jakoś dałam radę, w momencie stresu nawet nie przyszło mi na myśl, że też mogłabym zwymiotować - musiałam się nią zająć. Nasz organizm nie jest głupi. Wymiotujemy, bo chce nas przed czymś ochronić. Myślę, że najgorsze jest wmówienie sobie, że potrafię zwymiotować z nerwów.W myśl zasady im częściej się o czymś myśli to to się wkrótce spełni:)

 

-- 24 kwi 2012, 14:58 --

 

i jak tam dziewczyny odezwijcie się? Co słychać ? Jak sobie radzicie:) :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich :)

 

Przejrzałam chyba całe 35 stron, sama nie wierzę :)

W każdym razie bardzo się cieszę, że trafiłam na to forum i na ten temat. Niestety też cierpię na to okropne, no nie wiem.. choróbsko ? przypadłość? już kilka dobrych lat. Od zawsze bałam się wymiotować, ale ok. 7 lat temu, przytrafiły mi się bardzo silne mdłości, najprawdopodobniej z powodu przejedzenia i tak się to zaczęło. Drugiego dnia czułam się fatalnie, trzeciego tak samo, mijały tygodnie i jakoś nie mogłam wziąc się w garść. Strasznie panikowałam, żadne tabletki mi nie pomagały, szok. W każdym razie wziełam to za symptom choroby, której zaczęłam gorączkowo poszukiwać. Po dwóch latach desperacji, podjęłam się nawet gastroskopii, którą wspominam strasznie. Udowodniła mi jednak, że w moim żołądku nie dzieje się nic złego, a cały problem powstaje w głowie.

Wszystkie objawy o których piszecie sprawdziłam na własnej skórze. Strach przed komunikacją miejską, wymiotami wśród ludzi ( których tak naprawdę nie doświadczam w ogóle, najprawdopodobniej z powodu miliona leków przeciwymiotnych, które łykam w sytuacjach krytycznych ;P), gorączkowe, asekuracyjne poszukiwanie toalety w każdym możliwym miejscu.

 

Muszę jednak postarać się tchnąć trochę pozytywnej energii. Mam obecnie 24 lata, jestem od roku szczęśliwą mężatką, ( widziałam, że niektóre z Was martwią się wymiotami w czasie ślubu, TEŻ STRASZNIE PANIKOWAŁAM, szczególnie przed kościołem ale nic się nie stało, w tym czasie skupiasz się na czymś zupełnie innym )mój mąż był ze mną przez te 7 czasami ciężkich lat, ale nigdy mnie nie opuszczał :) Obecnie kończe studia i piszę pracę magisterską. Też musiałam wyjechać do obcego miasta, chodzić na zajęcia, ale jakoś ze wszystkim sobie poradziłam. Ponadto wystąpiły 2 lata całkowitej poprawy. Nie wiem jak to wytłumaczyć, z dnia na dzień postanowiłam iść na Juwenalia i bawić się jak reszta bez zwracania uwagi na swój głupi lęk. Niestety powróciło, ale mniej intensywnie i staram sobie radzić inaczej. Dopiero dziś dostałam pierwsze tabletki, które mam nosić w torebce "w razie czego". Zastanawiam się nad terapią, choć próbuję ciągle sama radzić sobie ze swoim stresem.

 

Pozdrawiam Wszystkich ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj przeszłam coś na kształt "desensetyzacji", a może nie na kształt tylko doświadczyłam tego dokładnie. Zwróciłam w knajpie, na szczęście w toalecie. Zastanawiałam się "doniosę, czy nie doniosę" (bardziej kultowe w wykonaniu Wojciecha Manna) i cóż... doniosłam. A potem od razu mi ulżyło. Być może mój koszmar dobiega powoli końca. Co prawda w kawiarni, w której to się stało więcej się już nie pojawię, a przynajmniej na pewno przez najbliższe pół roku. Wczoraj nawet wyszłam pochodzić po swojej mieścinie, kiedy wróciłam na weekend do domu. I zjadłam w restauracji, czego nie robiłam od dawna. Marzę o tym, żeby pokonać swoje słabości. Jakoś idzie... choć pod górkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam takie lęki... Jutro poprawka matury z matmy, nie zamierzam nic jeść, panicznie boję się że zwymiotuję. A tyle osób będzie na sali... i przez 3 godziny nawet nie można wyjść do toalety. Ostatnio w gabinecie kosmetycznym też mnie to dopadło.

Okropne uczucie, trzymajcie kciuki :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe mnie w sumie tez dawno nie bylo :) u mnie znaczna poprawa, elicea i concor cor działają i pilnują, żebym nie odczuwała mdłości od ataków, dzięki czemu nie obawiam się ich :) ostatnio po 1,5 miesięcznej przerwie jechałam sama metrem i mnie dopadł atak, a razem z nim emetofobia jak zaczęło mnie telepać, ale afobam uspokoił moje nerwy i znowu jest dobrze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HEJ hej :) ja też przez ostatnie dwa tygodnie mnie jakoś wyluzowało :) Także chyba to jakiś biomet korzystny, że tak nagle wszystkim się poprawiło.

Dopiero dzisiaj jak zjadłem olbrzymie jabłko to coś mi zaczęło podchodzić :( . Torchu mną potelepało. Do tego stopnia, że wziąłem sobie antylękowca :roll: Ale teraz znów jest błogo :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okropnie się dziś czuję, a muszę zaraz pojechać na uczelnię. Dawno nie miałam aż takiego napadu lęku, a ostatnio udało mi się wyjść nawet do centrum handlowego i do kawiarni. Moja nerwica rzeczywiście mnie karze za postępy. Byłam też u psychologa i doktor jest zwolennikiem myśli, że moja nerwica wzięła się z bardzo niskiej samooceny, moja głowa znalazła sobie rozwiązanie, żeby nie pozwolić mi wychodzić z domu do ludzi. Bardzo to optymistyczne, że moja głowa działa przeciwko mnie bez mojej wiedzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie podobnie;) zaliczenia i sesja dają w kość. Ostatnio zdarzył mi się atak w kinie - było mi strasznie niedobrze, ręce zaczęły mi się pocić i serce waliło jak oszalałe - ale powiedziałam sobie, że tak dawno nie byłam w kinie, że nic mi tego nie zepsuje!!! Pomyślałam sobie, że niech się dzieje co ma się dziać i co za pół godziny zapomniałam, że miałam atak:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Równo po miesięcznej przerwie dzisiaj znowu atak :( miałam cholerną migrenę i wzięłam solpadeine, a potem przypomniałam sobie jak znajomy mówił, że po solpadeinie wymiotuje. no i jechałam samochodem i dalej wiadomo.. :/ takiego koszmaru dawno nie miałam jak dzisiaj :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie towarzysze niedoli ;)

 

Ja też cierpię na emetofobię, jednak u mnie ta fobia ma inną genezę niż u większości z was. To jest taki mix trzech fobii, które się "zjednoczyły" przeciwko mnie jak elementy układanki.

A więc generalnie to cierpię na tanatofobię, ale powiedzmy - w lżejszej postaci, tzn. lęk przed śmiercią, ale nie żebym aż mdlała, czy dostawała drgawek od myślenia o tym, po prostu boję się bardziej niż inni. Do tego do tej pory współistniała u mnie farmakofobia, czyli lęk przed lekami.

W zeszłym roku pewnego razu źle się czułam, dobę bolała mnie głowa, bez przerwy. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że koniec z ty głupim unikaniem leków przeciwbólowych i że wezmę aspirynę, żeby sobie ulżyć. Połknęłam ją "na siłę". Rzeczywiście - ból głowy minął po ok. 40 minutach, ale ja zaczęłam czytać ulotkę aspiryny. Tam znalazłam hasło: zespół Rey'a. I choć w ulotce pisało, że zespół ten dotyczy dzieci poniżej 12 roku życia i to po przebyciu choroby wirusowej to ja zaczęłam szukać w internecie i oczywiście znalazłam informcję, że sporadycznie może dotknąć też osobę dorosłą. A ponieważ choroba ta charakteryzuje się gwałtownymi wymiotami i nadmierną sennością, a mniej więcej w co trzecim przypadku jest śmiertelna, więc panicznie zaczęłam bać się wymiotów. Dla mnie bowiem w tym wypadku wymioty spowodowały by atak paniki, czy aby nie mam tej strasznej choroby.

I tak od jesieni zeszłego roku codziennie mam mdłości, codziennie, po posiłku boję się, że zwymiotuję. Poniewaz skupiam się na tym lęku i w pewnym sensie spodziewam się mdłości one oczywiście się pojawiają. Żeby sobie ulżyć zaczęłam notorycznie żuć gumy typu "extra mint", żuję je po kilka godzin dziennie. Ostatnio dentystka powiedziała mi, że niszczę sobie tym szkliwo i mam przestać żuć gumę, ale ja nie mogę, po to nieco pomaga na mdłości.

Mam już tego serdecznie dość.

Jednocześnie to nie jest tak, że tylko się boję i nic z tym nie robię. Przemogłam swoją farmakofobię i zaczęłam brać antydepresanty, cały czas biorę też xanax, ale będę go odstawiać pod kontrolą lekarza, jak tylko antydepresant zacznie działać. Ponadto kiedy mam atak paniki (a co za tym idzie tez i mdłości) staram się czymś zająć, np. zadzwonić do kogoś, intensywnie sprzątać mieszkanie :smile: . Nawet w tej chwili, pisząc te słowa mam mały atak paniki, a co za tym idzie różne dziwne dolegliwości typu światłowstręt (najchętniej założyła bym okulary przeciwsłoneczne w domu), lekkie oszołomienie, dreszcze (mimo, iż na dworze dwadzieścia parę stopni w plusie i słońce). Ten post jest więc również formą odwrócenia uwagi od objawów.

Życzę nam wszystkim wygrania z tym "paskudztwem"

Pozdrawiam

mamma

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×