Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Dzis od samego rana meczą mnie objawy nerwicy, niepokój dziwne uczucie duszności.

I teraz pytanie czy brac leki czy walczyc z tym, mam zawsze afobam przy sobie.

Dzis rano około 8 było mi słabo i myslałem ze zaraz padne ale mineło, bo zamieniłem pare słów ze znajomym i odziwo przeszedł mi ten atak:)

Ale ogólnie cały dzien meczy mnie ten niepokój.

Kurcze jestem w stanie zaryzykowac i nie brac nic i zobaczyć co sie bedzie działo ale z drugiej strony czy to mądre bedzie??

 

To jak lepiej brac tablety czy zwalczyc to badziewie samym sobą??:)

Narazie nie mam takich stanów ze boję sie wyjśc z domu wręcz przeciwnie i nie mam zawrotów głowy.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez mam persen czasm wystarczją 2 tabletki na dobe a czasm 6!!

Od jutro zrobie sobie test zaryzykuje jak bedzie mi zle to wezme afobam.

Z tego co widze to jak mam zajęcie albo fajne towarzystwo to jest mi ok,

z zasypianiem nie mam problemów.

A najgorzej mam jak licytuje na Allegro wtedy to mam jazde, serce to mi tak wali jak bym ze 100km przeleciał, a cisnienia wole nie mierzyc:)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomek - o persenie słyszałem negatywne opinie od osób chorych na nerwicę. Osobiście brałem go bardzo krótko. Ja biorę ziołowe tabletki uspokajające Lab-med czy jakoś tak. Za dychę z apteki. Pomagają. Generalnie innych nie biorę, staram się walczyć z tym sam, ale ostrzegam, to bardzo trudne. Leki czasem pomagają, ale nie żadne psychotropy czy inne gówna, im słabszy lek pomaga tym lepiej!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jestem za doraźnymi.

 

jestem za anty-lękowymi, antydepresantami.

Trzeba zrozumiec tylko w czym mają pomóc, co mają załatwić, to trudne, ale ucze sie tego z każdym dniem.

 

To jak lepiej brac tablety czy zwalczyc to badziewie samym sobą??:)

samym soba jesteś zawsze. nawet jak sie piwa napijesz, jak zjesz czekoladę, jak jesteś wystraszony i nawet czujesz się nie swojo- sam sobą zawsze jesteś.

 

Leki to pomoc w przełamaniu się kiedy chcesz uciekać, chować się mimowolnie, psychoterapia ma nam przedstawić widok na chorobę, uswiadomić, że niektóre rzeczy nie są takie jak nam się wydaje.

 

Idź na Effectin :)

Jak się nie spodoba to odstawisz. jak się nim podleczysz- też odstawisz. Ale o to w zyciu chodzi, żeby nie tracić czasu na coś co można załatwić dużo szybciej i dużo skuteczniej.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem pozostań jak dlugo się da/ile dasz rade wytrzmać , bez leków ... ja tak właśnie sobie radzę juz drugi rok i choc bywają gorsze dni nie poddaje się ...

 

Najważniejsze jest podejście i umiejętność olewania, radzenia sobie z tym diabelstwem .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

własnie wróciłem z knajpy i niby wszystko było ok do czasu kiedy jakiś gość za dużo wlał w siebie i szukał guza:)

dosłownie w pare chwil załączył mi sie "tryb awaryjny" przyspieszone bicie serca i dusznosci i lęk że zaraz sie cos stanie. Wczesniej nic takiego nie miałem.

Gdzie te czasy??

Przeklinam ten dzien w którym mnie to dopadło i pamietam to jak wczoraj.

Od jutra zaczynam terapie z samym sobą i muszę to zwalczyć, nie wiem jeszcze jak ale muszę.

Będzie mnie dusic i bedzie mi sie wydawac ze zaraz zemdleje no trudno niech sie robi co ma być.

Leki to chyba tylko tuszują do dziadostwo.

Skoro to tylko siedzi w naszej psychice. Jednego sie tylko obawiam ze podskoczy mi cisnienie:( a tego nie lubię

Wypowiadam wojne mojej nerwicy albo ploegnę albo wygram:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dominika

 

po lekarzach chodze od 10 lat i zadnej poprawy niewidzę, po prostu uwazam ich za szarlatanów, oszustów itp.

 

więcej już nie pójdę bo gadania z uporem maniaka ciągle o tym samym nie zniosę

 

nie zniosę też wysłuchiwania ich chorych argumentów, które tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że leczyc to oni potrafią ale ludzi zupełnie zdrowych, z tzw. problemami urojonymi

 

lekarz przede wszystki ma nie szkodzić, jak nie umie pomóc to niech zamknie ryj i sie odczepi i nie robi z siebie pośmiewiska ... dziś po wielu latach tzw. leczenia mam po lekach chorobę crohna, niewydolnosc nerek i wątroby, zaburzenia autoinnunologiczne - jest jeszcze gorzej niż przed podljeciem leczenia i nawet 1% objawó nie ustąpił a wrecz sie one nasiliły i to wg mnie wielokrotnie

 

także daj dziewczynko spokój, moze pozyje jeszcze rok albo 3 lata ale po swojemu i w maire przytomny a nie w formi warzywa :)

 

tak naprawdę jedynie nienawiść daje m isiłę do życia i dla tej nienawiści i jej odreagowywania na tych którzy mnie skrzywdzili - żyję :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nastaszyliście mnie. kurde. miałam robioną morfologię-OK, na tarczyce- OK ide do kardiologa 20.06. i co jeszcze moge zrobić. zaworty głowy przeszły mi. nie mam innych dolegliwości, bruzch mnie nie boli.... sama nie wiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja również podejrzewam u siebie robaki tym bardziej że objawy nerwicy: dusznosć zawroty głowy lęki trzęsące się ręce nietolerowanie kawy itd..bóle w klatce piersiowej zaczęły się od bakterii w żołądku i nawet pewna pani alergolog powiedziała że mogę mieć robaki ale ani jeden lekarz nie dał mi skierowania na badanie też mam dobre wyniki krwi a czuję się okropnie a najlepiej skierować pacjenta do psychiatry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja rozumiem walke inaczej, walczy sie wtedy gdy sie leczy, robi coś z problemem, chodzi na terapie i właśnie bierze leki bo to wszystko ma prowadzić do wyleczenia z choroby, to co ty robisz to raczej takie okłamywanie samego siebie ,że przecież nic wielkiego mi nie jest,że się postaram wziąść w garść itp, możesz tak robić , tylko ,że bedziesz sie musiał tak brać w garść przez kilka następnych lat, bo to,że nawet ci sie uda chwilowo uspokoić to nie znaczy, że za chwile znowu i znowu nie nadejdzie taki sam atak, to że jednorazowo sie uspokoisz to przecież nie sprawi że bedziesz zdrowy, oczywiście nie musisz brać mojego zdania pod uwagę, ja brałam leki i tym wygrałam bo jestem zdrowa, a tak na konieć, to nie wiem czy wiesz, ale afobam nie rozwiązuje problemu, działa dorażnie ,uspokajająco, w nagłym wypadku, ale nie prowadzi do wyleczenia, ktoś to pisał wyżej, lecznicze działanie mają antydepresanty które działają też przeciwlękowo, tym że trzeba je brać regularnie co dzień i długo, czasem pomagają same leki a czasem trzeba jeszcze iść na terapie, no ale tak sie właśnie walczy z nerwicą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MaRiAnEk mam dokładnie taką samą obsesję...Tłumaczenie że tak się nie stanie, że to tylko lęk itd trochę pomaga. Ostatnio miałam jakiś lepszy okres i prawie mi przeszło ale ostatnio znowu wraca :( na szczęście nie tak silne i nie tak często jak poprzednio ale jednak. Do tego czuję ten mój "szczękościsk" :? Uruchamia mi się w trudnych, nerwowych sytuacjach.

 

To co mogę polecic to racjonalne tłumaczenie sobie że:

- nie udławisz się

- całe życie jakoś jadłeś i nic ci nie było

- inni tez jedzą i zyją ;)

itd.

 

Ściskam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich forumowiczów.

Proszę was o pomoc i radę jako ojciec 7-letniej córki Weroniki,która w tej chwili jest w szpitalu. Przeglądając neta znalazłem wasze forum i postanowiłem napisać. A oto jaki mam problem.

wszystko zaczęlo się jakieś dwa miesiące temu gdy dziecko będąc w przedszkolu zakrztusiło się kapustą. Po tym zdarzeniu dziecko stopniowo przestawało jeść pokarmy stałe wymagające gryzienia aż w końcu jedynym pokarmem jaki chciała spożywać był serek homogenizowany(do tego czasu jadła dużo i wszystko). Dziecko przy podaniu posiłku płakało i mówiło, że się boi połykać bo się udusi. Wszelkie namowy do jedzenia zarówno prośby ani groźby nie skutkowały a dziecko stawało się coraz bardziej płaczliwe, całkowicie przestało jeść w przedszkolu,bylo smutne,zamyślone, trzymało ślinę w buzi,jedząc łyżeczką najpierw oglądała ją uważnie czy jest czysta czy przypadkiem nie ma na niej jakiś paproszków. Wizyty u psychologa nie dawały żadnych efektów.Zrobiliśmy badania krwii nie były złe. Laryngolog nie stwierdziła żadnych zmian w obrębie jamy ustnej i skierowała dziecko na dalsze badania do szpitala.Trafiła na oddział wewnętrzny na obserwację. W szpitalu pani psycholog postanowiła odstawić dotychczasowe jedzenie Weroniki (serki) a podano jej kroplówkę i do picia multidrink.Przez cały czas pobytu w szpitalu dziecko nic nie zjadło (śniadanie, obiad,kolacja).Dwie próby zrobienia badania przełyku spełzły na niczym bo dziecko nie chciało połknąć kontrastu. Ponadto psycholog zakazał odwiedzania Weronisi przez dwa dni twierdząc że jesteśmy nadopiekuńczy a dziecko manipuluje nami. Jutro odwiedzamy Weronikę jak mamy się zachować proszę o pomoc bo już nie wiemy co robić. lekarz prowadzący powiedział że w poniedziałek zrobi gastroskopię czy się zgodzić czy nie. Myślałem czy nie lepiej skonsultować się najpierw z psychiatrą dziecięcym i po zasięgnięciu jego opinii dopiero przeprowadzić zabieg.

proszę was o poradę z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi. pozdrawiam zbyszek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybym była na Twoim miejscu najpierw postarałabym się o przebadanie dziecka. Powinno się jej oglądnąć cały przełyk by ewentualnie wykluczyć wady układu pokarmowego. Jeżeli okaże się,że wszystko jest w porządku wtedy psychoterapia i psychiatra.

I wiesz co..? Nie zgodziłabym się na odizolowanie mnie od mojego dziecka. Wydaje mi się to nieludzkie. Nawet jeżeli faktycznie jesteście nadopiekuńczy to powinniście postarać się o zmiane własnego nastawienia ale nie kosztem dziecka. Mała jest odizolowana od rodziców i z całą pewnością bardzo to przeżywa. Kiedy byłam w jej wieku trafiłam do szpitala zakaźnego i jedynym kontaktem z rodzicami był widok mamy przez szybkę. Bardzo to przeżyłam. Mam 31 lat i do tej pory wszystko pamiętam z najmniejszymi szczegółami.

Moje dziecię też przebywało bardzo często w szpitalu kiedy miał około 4-5 lat. Ponieważ nie było możliwości nocowania tam, wychodziłam do domu,kiedy już zasnął i wracałam wczesnym rankiem. O 7 już nie spał. Kiedy mnie widział wchodzącą na sale zaczynał płakać. Do dziś nie wiem dlaczego. Przypuszczam,że z żalu ,że go zostawiałam kiedy spał..

W wieku 10 lat po chorobie układu pokarmowego (zwykły wirus) pojawiły się u niego problemy lękowe. Bał się chodzić do szkoły, do kościoła, jeździć samochodem, autobusem.. Oczywiście wszelkie tłumaczenia mu można było włożyć sobie w buty. Najgorsze kilka dni polegało na tym,że leżał na łóżku w swoim pokoju i nie miał siły wstać (wg. jego teorii). Zaczęły się problemy ze szkołą. W tygodniu potrafiono nawet kilka razy dzwonić by odebrać go ponieważ boli go brzuch i jest mu słabo.

Trafiliśmy do psychologa i psychiatry. Pani psycholog stwierdziła,ze na tym etapie niewiele może pomóc i warto pomyśleć o lekach. Psychiatra zleciła lek o nazwie Asentra. Już po trzech dniach od brania leku widać było poprawę. Stał się normalnym uśmiechniętym dzieckiem. Mimo tego,ze miałam wcześniej masę wątpliwości co do słuszności podania mu jakiegokolwiek leku - nie żałowałam swojej decyzji. Mógł już normalnie funkcjonować, brać udział w lekcjach etc. Systematycznie chodziliśmy na zajęcia z panią psycholog. Po trzech miesiącach odstawiłam mu leki. To był odpowiedni czas bo już uwierzył,że w siebie i utwierdził się w przekonaniu,że jest zdrowy i nic mu się nie dzieje kiedy jest miedzy ludźmi. Wojtek do dziś nie pójdzie sam do kościoła i każdego ranka skarży się na ból brzucha. Nie wpadam wtedy w panikę i nie biegnę z nim do lekarza. Psycholog powiedziała,że "taki jego urok" i należy to zaakceptować nie rozczulając sie nad nim. Staram się tego nie robić..

 

Moje skromne zdanie jako matki - zróbcie swojemu dziecku wszystkie możliwe badania by wykluczyć choroby układu pokarmowego i dopiero potem skupcie się na psychologicznej stronie sprawy. Idźcie z małą do psychiatry dziecięcego. Jest dzieckiem i na pewno szybko wyjdzie z tego. Jak to mówią: w większości przypadków dzieci szybko wyrastają ze swoich lęków. Nie dajcie się spławić lekarzom, ale z drugiej strony nie popadajcie w obsesję i nie rozczulajcie się zbytnio nad córcią. Nadopiekuńczość przynosi więcej szkody niż pożytku.

 

Ależ się rozpisałam ;) Sorki..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×