Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kilka słów


dora93

Rekomendowane odpowiedzi

czytając wiele postów zastanawiałam się czy to forum jest dla mnie. w głowie kłębiły się różne pytania, przemyślenia - inni mają ciężej od ciebie, spotkała ich wielka krzywda. a co stało się tobie? dlatego pomyślałam, że to bez sensu. słowo - bezsens - towarzyszy mi od kilku miesięcy, chciałabym to zmienić, lecz nie wiem jak to zrobić.

 

nienawidzę siebie. co z tego, że inni - na pozór - doceniają moją osobę, skoro im nie wierze. wszędzie doszukuje się fałszu. ktoś coś obiecał, co z tego, skoro potem nie odezwie się, oleje. ktoś chwali - jaka ty inteligentna, ładna. nie rozumiem tego. zdaje mi się, że nikt mnie nie lubi nie dostrzeże we mnie atrakcyjnej kobiety.czuję się bezwartościowa, niepotrzebna. czasem próbuje porozmawiać z kimś - powiedzmy - zaufanym, o swoim stanie. rozmowa przestaję słuchać w połowie mojego wywodu lub kiedy dobrne do końca komentuje żalenia standardowymi odpowiedziami typu - będzie lepiej, nie martw się.

zawsze miałam niską samoocenę. niestety to pogłębia się.

 

 

przed maturami wzięłam się w garść i zapomniałam o tym co męczyło mnie tak dobitnie od początku lutego. zaczęłam snuć plany, widzieć przyszłość w jasnych barwach. czekałam na koniec maja, pełna nadziei. byłam z siebie wręcz dumna - pierwszy raz od dłuższego czasu - że dałam sobie radę i wychodzę na prostą.

to co złe powróciło. nie mogę po raz kolejny pozwolić sobie na taki dół, nie chcę tego znowu czuć...

cały czas chce mi się płakać, snuje się po domu nie mając ochoty nigdzie wyjść, napisać do kogoś - też nie - od razu nasuwa mi się słowo na B. rodzice mnie nie rozumieją. twierdzą zgodnie, że wymyślam sobie problemy.

 

w swoich oczach widzę pustkę, obojętność, apatię. gdzie podziała się radość z życia? jestem ciągle rozdrażniona, polubiłam samotność.

nigdy nie miałam myśli samobójczych, lecz zaczęłam rozumieć ludzi którzy chcą pożegnać się ze światem.

 

może to tylko przygnębienie, lecz mimo wszystko postanowiłam napisać na tym forum kilka słów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dora93

Czytając to. Widzę siebie. To co mnie jeszcze nie dawno cieszyło teraz jest b.. Nie interesuje mnie szkoła (przejście do 2kl tech) Mam to w dupie. Nie sypiam, głowa boli. Jestem wesoła ale co z tego gdy wejdę do domu odrazu znika uśmiech z mojej twarzy ; / Odrzuciłam 4 zaproszenia na spacer/piwo bez powodu.;/ Chce to zmienic ale bezsensu po co.. zakładam że to nic nie da po co mi to.

Jednak jutro jadę do kina może pomoże.

Czasy podstawówki i gimn =nielubiana.. Każdy człowiek jest wrogiem lubię ludzi ale nie chce im ufać a jednak to robię;/ Życie jest beznadziejne. Jednak jest ono cudem. I to mnie trzyma przy życiu;)

Uśmiechajmy się do siebie;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anna77

wchodzę do domu i uśmiech znika z mojej twarzy, dokładnie. kiedy chodziłam jeszcze do liceum - trzymałam się. w szkole sprawiałam wrażenie osoby pewnej siebie, zadowolonej z życia. grę aktorską opanowałam do perfekcji. znajomi sądzili, że jestem pozytywnie nastawiona. często po wyjściu płakałam. nie interesowało mnie , że ktoś na ulicy to widzi. w domu koncentrowałam się na nauce, pozwalało mi to zapomnieć o dołach. matura uratowała mnie przed jeszcze większym dołem. jednak to znowu powraca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję że jedziemy tym samym pociągiem. Mogę ci polecić film the secret.

Też tak robiłam. Pierwsza klasa technikum poznałam koleżankę i myślałam że przyjaciółkę jednak było nas 3 z tą jedną się zaprzyjaźniłam i po jakiś czasie bez żadnego wytłumaczenia oddalaly sie aż znikły..

Potrafię doradzić innym a sobie nie..

Musisz zacząć myśleć o tym co cię bawi, marzyć, dążyć do tego co chcesz osiągnąć. Zapomnij o wyglądzie, o charakterze zacznij żyć ;) To nic złego że mówisz ludzią o swoich problemach. Ale postaw się w sytuacji że podchodzi do ciebie dziewczyna i mówi jak mi źle jaka ja jestem brzydka na wstępie tej osobie to wmawiasz i ona to sama sobie wmawia że tak jest bo po co masz ją kłamać.. Uśmiechaj się do ludzi;)

Nie opowiadaj o czymś smutnym na imprezie zmień temat. Po % gadaj do woli co cię boli ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki za te słowa Anna. dosknonale o tym wiem, jednak kiedy ktoś w podobnym położeniu piszę ci o tym, trafia to bardziej do ciebie. muszę zmienić w sobie wiele rzeczy. na początek zaakceptować siebie. ale nie na parę tygodni, na całe życie. a film z chęcią obejrze :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dora93, hej.

Wydaje mi się, że brakuje Ci tego by ktoś Cię docenił, zajrzał bardziej do Twojego wnętrza, może też takiego zwykłego towarzystwa. JAk tam u Ciebie z kontaktami z ludźmi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Locust, racja. Mam kilku dobrych znajomych, ale sądzę, że nie są w stanie mnie do końca zrozumieć, by razem rozwiązać moje wątpliwości. Zwykłego towarzystwa - którego nie zamęczę na początku swoimi wywodami ;p Muszę sobie sama z tym poradzić. Nie widzę innego wyjścia. Już raz się udało. Teraz nie może być inaczej. Muszę tylko w to uwierzyć. Bratnia dusza - nie spodziewam się jej, bo za bardzo tego pragnę. Zacznie się układać, kiedy wyluzuje się i przestanę czekać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dora93, udało się raz, czyli kiedy?

Sama nie musisz sobie do końca z tym radzić, bo przecież masz forum. Po to chyba swego posta napisałaś...Możesz czekać jak chcesz, ale w tym czasie możesz jeszcze zacząć zmieniać wiele rzeczy, nie być biernym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wyjść z doła udało mi się przed maturą. nie o to chodzi, że zaczęłam się uczyć. chodzi o kontakt z ludźmi. odbudowałam go na nowo. w węższym wymiarze, ale i tak nie narzekałam. przyjemnie wspominam ten okres, szczególnie urodziny. byłam pewna nadziei. tego dnia czułam się szczęśliwa i tyle, choć wcześniej wątpiłam, że ten dzień może tak wyglądać.

teraz chyba znowu zaczęło się psuć... właściwie chodzi mi o jedną osobę, ale bardzo ważną - przyjaciela, który ciągle wyciągał mnie z czarnej dziury xd rozumiał jak nikt inny. czyli od tej pory, bez pomocy, radzę sobie z przeciwnościami losu. kwestia przyzwyczajenia. po prostu trochę mi zajmie oswojenie się z tą sytuacją.

 

a bierności już nie chcę. stać w miejscu oznacza cofać się. czasem, na siłę, ale pilnuje by moje znajomości nie psuły się, a stale rozwijały ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś mnie tknęło, żeby odnaleźć swoje stare posty na forum na temat depresji. Udało się. Mogłabym odzyskać stare konto, jednak i tak sporo czasu zajęło mi przypomnienie chociaż części nicku, łatwiej założyć nowe konto.

Ciężko uwierzyć mi, że depresja kiełkowała we mnie już ponad trzy lata temu. Zmroził mnie pierwszy post z czerwca 2012, jak trafnie opisałam tam swoje nastroje, z którymi borykam się non-stop. Teraz nie potrafię tak otwarcie rozmawiać o swoich problemach. Bardzo się w sobie zamknęłam, staję się coraz większym samotnikiem - tak bezpieczniej, bo wtedy nie muszę udawać uśmiechu na twarzy.

W międzyczasie przez roku leczyłam się u psychiatry. Sama przerwałam terapię po roku. Zapomniałam o wizycie o lekarza i jakoś nie miałam ochoty zapisywać się na wizytę w późniejszym terminie, poza tym byłam zachwycona tym, że biorę już tylko pół tabletki i czuję się pełna sił, dlatego postanowiłam odstawić antydepresanty całkowicie. Dalej wzloty i upadki, ale w granicach normy. W marcu tego roku znowu zaczęło się psuć, mogłam wylewać łzy potokami. Pierwszy raz tak bardzo ograniczyłam kontakty, przebywanie z ludźmi męczyło mnie. Wolałam zaszyć się w pokoju i najlepiej cały dzień nie wychodzić. Do tego beznadzieja, brak nadziei. Zażenowanie, że po raz kolejny wpadam w tak dobrze znajomy stan... Pretensje do siebie, że ponad dwa lata temu przestałam się leczyć. Trzeci etap trwa do dziś. Teraz znam wiele mechanizmów, które pojawiają się w mojej głowie. Mam ogólnie dużo większą świadomość tego co się dzieje, co do czego prowadzi, jak mogę sobie pomóc. Gorzej z wdrożeniem w rzeczywistość.

Temat rzeka, masa myśli, wspomnień, symboli.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×