Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to depresja...jak sobie poradzić...???


Shelion

Rekomendowane odpowiedzi

Od początku tego roku moje życie to pasmo nieszczęść: wypadek na początku tego roku, "uziemienie" do końca br. (nawet krótkie "wypady" w przeszłości niejednokrotnie stawiały mnie na nogi...), zwolnienie lekarskie (o ironio - kiedyś wyczekiwałam urlopu, teraz już marzę o powrocie do pracy!!!). Jednak tym, co zmotywowało mnie do napisania na tym forum, było ... wydarzenie z ostatniego wieczoru sylwestrowego. Wracając z 200 km. trasy zatrzymaliśmy się w jednej z miejscowości, a tam...podbiegł do nas ok. 3-4 miesięczny kotek. Teoretycznie kociak mógł być czyjś, poza tym zaborczy zwierzak w domu, więc mimo że maluch garnął się do naszego samochodu, postanowiliśmy zostawić go na miejscu. Traf chciał, że kilka dni temu dowiedziałam się, iż...kotek najprawdopodobniej zamarzł :why: W wyniku późniejszego prywatnego "dochodzenia" dowiedziałam się, że miał gdzie się żywić, ale nie wytrzymał tegorocznych mrozów... Od kiedy dotarła do mnie ta wiadomość, czuję się jak ... morderca, nie inaczej.

Nadmienię, że w przeszłości miewałam epizody depresyjne, lecz wyłącznie w okresie zimowym (2 sezony zażywałam Zoloft, jednak zaledwie 3-4 miesiące). Teraz jednak totalnie mnie rozłożyło: prawie non-stop chce mi się wyć z bezsilności oraz wściekłości na siebie samą... Nie radzę sobie po prostu z własnymi emocjami. Nie potrafię przestać o tym myśleć...

Jak sądzicie, czy w tej sytuacji warto wybrać się do psychiatry? (o ironio - ostatniej zimy wytrzymałam bez Zoloftu, więc nie byłam u takowego już od 1,5 roku)

P.S. Test, do którego link znalazłam na forum, wykazał aż 29 pkt... ale to niby tylko (?) test...

Z góry dziękuję, pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, amelia83 ;)

Tak na marginesie - zdaję sobie sprawę z faktu, że dla niejednej osoby sytuacja z kociakiem wyda się czymś błahym... Ale mnie samo wspomnienie napawa odrazą do siebie samej :? Wiem, że nie można przewidzieć wszystkiego, ale ja... wciąż powracam do tamtej chwili, analizując "co by było gdyby"... Nic mnie nie cieszy, ciężko mi się skupić na czymkolwiek innym... Przy mojej ogólnej sytuacji życiowej - nie mam już pomysłów na to, jak dalej (sensownie) żyć.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie dziwię się. Szkoda ze myslenie pojawiło sie za poźno. Niestety ale taka jest prawda - byliscie ostatnia szansą dla tego kotka :( Każdy powinien rozumieć, ze kociak nie poradzi sobie w zimie na dworzu, taki kotek jest jak 10-letnie dziecko, jakie on ma szanse?? Nie wiem czy to tak trudno zaopiekowac sie kociakiem nawet w sensie odstawienia do jakiejs fundacji, szczegolnie jak sie jedzie samochodem.

 

Mam nadzieje, ze poradzisz sobie jakos z ta sytuacja - no i wnioski na przyszlosc porzadane. Dla uspokojenia sumienia chyba najlepiej wykonac kurs do schroniska i uratowac innego kociaka!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też tak myślę, że może to być początek depresji? Jeśli nie radzisz sobie z pewnymi sprawami psychologicznymi i one Cię męczą, to jednak warto wybrać się do lekarza psychiatry i powiedzieć mu o tych problemach? Gdy ja jeździłem do psychiatry, to zawsze mówiłem mu o swoich natręctwach myślowych, które nie dają mi spokoju, o tym, że nie mam chęci, by żyć, że nic mnie nie cieszy, tylko swoje życie widzę szaro. Miałem przez tego lekarza przepisywane dość drogie leki na natręctwa myślowe i takie, po których mogłem dobrze spać. Ale i tak prawie zawsze nie mogłem spać normalnie, bo przez depresję wdała się też bezsenność. Bardzo ważna jest regularna konsultacja z psychiatrą, szczera rozmowa z nim i przyjmowanie dobrych leków, jeśli okazałoby się, że to rzeczywiśćie depresja.

 

-- 07 cze 2012, 13:30 --

 

Oczywiśćie można też porozmawiać z psychologiem, ponieważ problemy psychologiczne to jeszcze nie depresja, a tylko chwilowy brak chęci na funkcjonowanie w życiu i na cokolwiek innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba masz za szerokie poczucie odpowiedzialności. Skąd miałaś wiedzieć, że ten kot do nikogo nie należy i że nie ma jakiegoś swojego miejsca? Większość ludzi by tak zrobiła, przecież nie można zbierać wszystkich zwierząt które się garną do samochodu, nie wiedząc czy się ich komuś nie kradnie.

A oprócz psychiatry miałaś jakąś psychoterapię, albo przynajmniej wizyty u psychologa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez uwazam,ze to ,ze zamarzl ten kot to nie powod do obwiniania sie ,mysle,ze za bardzo wzielas na siebie obowiazek wziecia tego kota,przeciez jesli ten kot tam byl nie znaczy ,ze musial byc bezpanski,poza tym to tylko zwierze ,nie mozesz sie tak przejmowac a jak sobie radzisz z innymi rozstaniami ?mysle,ze powinnas udac sie jak najszybciej do specjalisty bo to ,ze zamarzl kot to nie koniec swiata przeciez

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

P.S. Test, do którego link znalazłam na forum, wykazał aż 29 pkt... ale to niby tylko (?) test...

Z góry dziękuję, pozdrawiam

 

biorąc po uwage test ja mialam wynik 49 wiec Twój wynik to nie jest jakiś chyba bardzo wysoki...

 

Również sądze, że to może być początek depresji i powinnaś udać się do psychologa/psychiatry.

A tym kotem nie powinnaś się tak przejmować, tak bywa w świecie zwierząt... to podłe ale wszystkich zwierzat na swiecie nie uratujemy :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Kilka dobrych dni tutaj nie zaglądałam, a to m.in. z tego względu, że...zajęłam się akcją poszukiwawczą ;) I możecie wierzyć, lub nie, ale...po jakimś tygodniu od rozpoczęcia tejże "akcji" otrzymałam telefon od osoby, która przygarnęła to zwierzątko (nastąpiła już nawet "identyfikacja" z pozytywnym wynikiem :smile: ) Cuda się jednak zdarzają... Aczkolwiek cała historia dała mi potężną nauczkę na przyszłość i teraz wiem, że nigdy nie powtórzę takiego błędu!

Pomijając jednak temat kociaka, sama sobie się dziwię, ale...na razie wytrzymałam bez wizyty u specjalisty. Ta sprawa stanowiła raczej "kropkę nad i". Mam tyle problemów natury zdrowotnej (czeka mnie m.in. bardzo poważna operacja...), że czasem po prostu jestem pod wrażeniem, iż "jakoś" psychicznie funkcjonuję. Wiem jednak doskonale, że wszystko do pewnego czasu, i prędzej czy później będę musiała się wybrać po wsparcie...

Tymczasem jednak... dziękuję za wszystkie odpowiedzi! i pozdrawiam :smile:

 

P.S. A teoria o rzekomym zamarznięciu (jak się okazało - mylna) pojawiła się na ... forum (dotyczącym miejscowości, w której miało miejsce to "zdarzenie"). Prawdopodobnie jakieś dzieciaki postanowiły zrobić sobie żart... :?

 

@vifi - niestety, nigdy nie przeszłam psychoterapii, czego zresztą żałuję... lecz i psychiatra nie nalegał na nią zbyt mocno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kot spada na 4 łapy, a ludzie łapią depresję i obwiniają się za wszystko a nawet i więcej...

Dobrze by było gdybyś nie odkładała terapii do czasu kiedy "Będzie już trzeba". Zadbaj bardziej o siebie. Dobrze jest dbać o zwierzęta, ale przecież ile ważniejszy jest człowiek!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×