Skocz do zawartości
Nerwica.com

Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?


d65000

Rekomendowane odpowiedzi

Marsal2 a jak z twoją mową ciałą?? Sprawiasz wrażenie faceta do bicia czy może typa co ma swoje zdanie ale ma zadatki na introwertyka\samotnika??

Nie do końca rozumiem. Nigdy nie próbuję forsować własnego zdania, niemal zawsze przyznaję rację drugiej stronie, bo po prostu wiem, że dyskusji nigdy nie wygram. Jednak nie pozwałam sobie w kasze dmuchać. Jak ktoś mnie obraża, to nie stoję biernie tylko odpłacam mu odpowiednim komentarzem. Nie lubię rozmawiać, w grupie wolę siedzieć i słuchać i tylko czasami dorzucić jakiś komentarz. Nie jestem osobą, która jest wstanie zabawić towarzystwo.

 

Marsal2, Na zewnątrz można być dobrym aktorem, natomiast wewnątrz poprzez rozterki i konflikty przeżywać dramat.

Nigdy dobrym aktorem nie byłem, a obecnie to jestem dupa a nie aktor, bo nawet nie jestem wstanie udawać, że jest ze mną znośnie.

 

Czasem trzeba się postarać, żeby wejść w odpowiadające towarzystwo.

Jak już jakieś osoby przygarną mnie we własne towarzystwo, to czuję się w nim dobrze. Warunek jest jeden, muszę te osoby dobrze poznać.

 

Być może Ty nieświadomie tworzysz bariery, które są przeszkodą do nawiązania bliższych relacji.

Jedyne przeszkody to moja nieśmiałość, nieumiejętność prowadzenia dialogu i brak zainteresowań i pasji. Przez to wszystko nikt nawet nie ma ochoty próbować nawiązać bliższej relacji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

New-Tenuis, ja nigdy nie miałem żadnych pasji, jednak też odkąd pamiętam byłem sam, dosłownie sam. Jedyne co mogę pod zainteresowanie podciągnąć, to gry komputerowe. Jednak nawet to w niczym nie pomaga, bo i z tym zatrzymałem się na roku 2000. Później pojedyncze tytuły mnie zainteresowały, a i to na krótko.

Lubię pojeździć na łyżwach, lubię popływać, wyjść gdzieś nad wodę, spacerować, pograć w siatkę, kręgle, darta, bilarda. Jednak do tego wszystkiego potrzebuję towarzystwa. Bo co to za przyjemność włóczyć się samemu po parku, gdzie na co drugiej ławce siedzą jakieś pary, to bardzo dołuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta tam pary-srary.

 

Dolujace to jest zycie w pojedynke jak palec. Wszyscy moi krewni sa toksyczni a koledzy, kolezanko i dziewczyny mysle tylko o swoich czerech literach.

 

Chyba zwariuje szczegolnie teraz gdy mam tydzien wolny i siedze tak 24h sam w domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ajajaj89, Znam ten ból , o ile brak kobiety jest spowodowany moim nieudacznictwem , to w kontaktach z innymi ludzmi , sam jestem sobie winny . Po prostu muszę od nich czasem odpocząć , muszę pobyć w samotność , dlatego najbliższe dwa wolne dni , spędzę sam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marsal2, Na zewnątrz można być dobrym aktorem, natomiast wewnątrz poprzez rozterki i konflikty przeżywać dramat.

Nigdy dobrym aktorem nie byłem, a obecnie to jestem dupa a nie aktor, bo nawet nie jestem wstanie udawać, że jest ze mną znośnie.

Nie akceptujesz siebie. Powiesz...jak zaakceptować siebie, skoro mam surowe zdanie na swój temat.

Ja powiem tak...z jakiś powodów nie akceptujesz swoich trudności bo nie wiesz z czego się biorą i jaki jest powód. Nie wiesz co zrobić, a jeśli domyślasz się to nieświadomie uruchamiasz w sobie lęk.

Czasem trzeba się postarać, żeby wejść w odpowiadające towarzystwo.

Jak już jakieś osoby przygarną mnie we własne towarzystwo, to czuję się w nim dobrze. Warunek jest jeden, muszę te osoby dobrze poznać.

To akurat jest zrozumiałe.

 

Być może Ty nieświadomie tworzysz bariery, które są przeszkodą do nawiązania bliższych relacji.

Jedyne przeszkody to moja nieśmiałość, nieumiejętność prowadzenia dialogu i brak zainteresowań i pasji. Przez to wszystko nikt nawet nie ma ochoty próbować nawiązać bliższej relacji...

Od razu Krakowa nie wybudowano.

Myślę, że dobrze byłoby popracować kolego nad samooceną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie akceptujesz siebie. Powiesz...jak zaakceptować siebie, skoro mam surowe zdanie na swój temat.

Ja powiem tak...z jakiś powodów nie akceptujesz swoich trudności bo nie wiesz z czego się biorą i jaki jest powód. Nie wiesz co zrobić, a jeśli domyślasz się to nieświadomie uruchamiasz w sobie lęk.

Nie rozumiem, możesz mi to przełożyć na prostszy język? :smile:

Myślę, że dobrze byłoby popracować kolego nad samooceną.

Doskonale o tym wiem i to od lat, jednak nie wiem jak ją poprawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marsal2, Zasugerowałam Tobie, że jesteś nieświadomy przyczyn swojej niskiej samooceny.

Większość ludzi jest nieświadoma, ale nie przeszkadza im to w funkcjonowaniu. Ta nieświadomość nie wywołuje u nich wewnętrznych konfliktów. Nie cierpią, żyją "normalnie", radzą sobie z trudnościami, porażkami, cieszą się z sukcesów.

W Twoim przypadku są te konflikty. Jesteś świadomy, że istnieją, ale nie wiesz jak im zaradzić.

Sam sobie samooceny nie poprawisz "in plus". To skomplikowany proces dochodzenia krok po kroku do rozwiązania trudności wynikających z niskiej samooceny. Takie sprawy przepracowuje się na psychoterapii, to chciałam powiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika*, teraz rozumiem. Na terapię wybieram się, czekam na "rozmowę kwalifikacyjną". ;)

Z niską samooceną człowiek się nie rodzi. Nie pamiętam jak było gdy miałem 2 czy 5 lat. Jednak od przedszkola byłem nieśmiały, przez co nigdy nie miałem kolegów czy znajomych. Tak było do studiów, gdzie udało mi się w grupę osób wkręcić (a raczej mnie przygarnęli), jednak odkąd zdiagnozowano u mnie depresję zaczęli mnie unikać i olewać. Wydaje mi się, że to właśnie jest powodem mojej niskiej samooceny - brak akceptacji ze strony innych przez co z roku na rok moja samoocena coraz bardziej spadała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marsal2Większość ludzi jest nieświadoma, ale nie przeszkadza im to w funkcjonowaniu. Ta nieświadomość nie wywołuje u nich wewnętrznych konfliktów. Nie cierpią, żyją "normalnie", radzą sobie z trudnościami, porażkami, cieszą się z sukcesów.
Sorka że ni w pięć ni w oko, ale zajebiście trafne zdanie wyczytałem, fajnie Monika że to napisałaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w moim przypadku było podobnie. Na trzecim roku studiów odsuneli się ode mnie, kiedy zapadłam na depre.

ja to się zawsze raczej sam od innych odsuwałem niż inni ode mnie zresztą to jest połączone ściśle. A wracając do wątku głównego to miałem na studiach sporo znajomych ale dziewczyny żadnej a okazję na stracenie prawictwa chyba z jedną w ciągu 5 lat życia w akademiku i mimo sfeminizowanego kierunku studiów na które uczęszczałem. Słowem byłem do dupy w te klocki . :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika*, teraz rozumiem. Na terapię wybieram się, czekam na "rozmowę kwalifikacyjną". ;)

To bardzo dobre posunięcie, pomimo, iż czeka Cię orka na ugorze. Ale warto.

Marsal2Większość ludzi jest nieświadoma, ale nie przeszkadza im to w funkcjonowaniu. Ta nieświadomość nie wywołuje u nich wewnętrznych konfliktów. Nie cierpią, żyją "normalnie", radzą sobie z trudnościami, porażkami, cieszą się z sukcesów.
Sorka że ni w pięć ni w oko, ale zajebiście trafne zdanie wyczytałem, fajnie Monika że to napisałaś.

No bo tak jest.

Nieświadomość jest taaaaaaaaaka wielka, może jeszcze większa.

Uświadomienie jest krokiem w przód, ale to jeszcze nie wszystko.

Następną rzeczą jest chęć zmiany, a potem dopiero zmiana.

Dlatego tak wiele pacjentów rezygnuje z terapii już po paru wizytach, ponieważ po pewnym czasie zaczynają się bardzo źle czuć, słyszy się zdania w deseń "Po co ja poszedłem na terapię? jest jeszcze gorzej!" etc.

Terapia to takie zderzenie z rzeczywistością, właściwie z czymś nowym i nieznanym do tej pory. Bo przebudowie ulegają nasze przekonania, wyobrażenia...stąd pogorszenie stanu.

Nieraz , żeby sobie coś uświadomić, na terapii poświęca się parę sesji jakiemuś problemowi.

No, ale to nie ten wątek.

Cieszę się, że mogłam w jakiś sposób pomóc ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika, ja tez wierze w nieswiadomosc i ogolem w terapie psychodynamiczna. Behawiorysci neguja nieswiadomosc ale ja z nimi sie nie zgadzam.

 

Większość ludzi jest nieświadoma, ale nie przeszkadza im to w funkcjonowaniu. Ta nieświadomość nie wywołuje u nich wewnętrznych konfliktów. Nie cierpią, żyją "normalnie", radzą sobie z trudnościami, porażkami, cieszą się z sukcesów.

 

Ja moze przedstawie tu piekny fragment ksiazki Ericha Fromma : " Ucieczka od wolnosci", ktory mnie bardzo wsparl w walce z nerwica:

 

Wiekszosc psychiatrow uwaza strukture

swego wlasnego spoleczenstwa za rzecz tak oczywista, ze osoba niezbyt dobrze do niej

przystosowana bywa przez nich okreslana jako mniej wartosciowa. Z drugiej strony osoba

dobrze przystosowana uchodzi za bardziej wartosciowa wedlug kryteriow oceny ludzkich

wartosci. Rozumiejac natomiast dwojako pojecia normalny i neurotyczny dochodzimy do

wniosku, ze osoba, ktora jest normalna w sensie dobrego przystosowania, jest czesto mniej

zdrowa niz neurotyk wedlug kryterium ludzkich wartosci. Czesto bywa ona dobrze

przystosowana tylko kosztem ustepstw ze swojego "ja", poczynionych po to, by stac sie w

mniejszym lub wiekszym stopniu kims zgodnym z tym, czego sie - w jej mniemaniu - od niej

oczekuje. Cala prawdziwa indywidualnosc i spontanicznosc moze sie wtedy zatracic. Z

drugiej strony neurotyka mozna scharakteryzowac jako kogos, kto nie jest gotow poddac sie

calkowicie w bitwie o wlasne "ja". Prawda, ta proba zachowania swego indywidualnego "ja"

nie udala sie i zamiast tworczo to "ja" wyrazac, szuka on ratunku w zachowaniach

neurotycznych i w ucieczce w swiat fantazji. Niemniej, z punktu widzenia wartosci ludzkich,

neurotyk jest mniej ulomny niz owa normalna osoba, ktora do cna zatracila swoja

indywidualnosc. Zbyteczne dodawac, ze bywaja osoby, ktore nie sa neurotykami, a mimo to

nie roztopily swojej indywidualnosci w procesie przystosowania. Wydaje nam sie jednak, ze

pietno neurotyka jest nieuzasadnione i nieusprawiedliwione w wypadku, kiedy jedynie mamy

na mysli neurotyka w sensie jego spolecznej sprawnosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika, ja tez wierze w nieswiadomosc i ogolem w terapie psychodynamiczna.

Nie chcę ciągnąc off topu.. napiszę tylko, że jestem bardzo zadowolona z tego, że nie zmieniłam nurtu mojej terapii, a jak pamietasz *Monika*, było już do tego bardzo blisko. Lepszej decyzji nie mogłam podjąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja uwazam,ze dziewczyny nie patrza na to czy mialas kobiete czy nie,jesli sie jej spodobasz to nie bedzie to mialo znaczenia,ten moj niby przyjaciel tez jest prawiczkiem i nie mial dziewczyny no moze kiedys bardzo dawno,i wiecie co mi moja byla powiedziala,ze to jej nie przeszkadza,bo przeciez ,jsli nie da mu sie szansy to nigdy nie bedzie mial nikogo ,takze widzicie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bakus, dobrze, przecież nie napisałam, że to jest dobrze być samemu. Ale nie ma powodu do biczowania samego siebie. Współczesne media też kreują pewien sposób na życie, seks bez zobowiązań itp. Po co Ci seks bez zobowiązań? Chcesz tego? Bo ja np. nie.

Wiesz współczesne media to jedno, życie natomiast to co innego. Media mogą sobie kreować pewien sposób życia np. seksić się z byle kim, ale osoby które robią to tylko po to bo „wypada” nigdy szczęśliwe podczas jakiejkolwiek czynności, którą „wypada” zrobić, nie będzie miał satysfakcji. Tylko głupek zrobi pewne rzeczy tylko dlatego, że „tak wypada” i czy to chodzi o zrobienie prawa jazdy, wejścia w związek czy straceniu prawictwa. Ja się z tym źle czuje sam z sobą. Chciałbym mieć to za sobą. Pytasz po co mi seks bez zobowiązań. A ja się pytam co jest złego w seksie?? Seks bez zobowiazań by był dla samej przyjemności seksu co wiele osób potwierdzi jest przyjemnym doświadczeniem pod warunkiem, że się tego chce a nie dlatego, że robi się to z przymusu.

Ty możesz niechcieć. Ja natomiast mam pytanie inne. Czy wolisz być dziewicą do końca życia czy zrobić to z facetem z którym łączy Cię pociąg ale nie miłość. Chciałabyś być dziewicą do końca życia?? Bo ja np. nie. Ponad to my faceci nie mamy tak silnego popędu po 25 roku życia. Ciągle nam spada ten popęd i nigdy nie będzie już to samo co w młodszych latach. Uroda też nie jest wieczna, a im później dziecko tym gorzej i większe ryzyko dla samego dziecka jak i kobiety.

Marsal2, może brak zainteresowań bierze się z tego, że jest Ci smutno i czujesz się samotny? Ja jak mi smutno nie jestem w stanie poświęcać się pasjom, bo wtedy myślę tylko o kontaktach z ludźmi.

W sumie to ja tak mam.

 

Nie do końca rozumiem. Nigdy nie próbuję forsować własnego zdania, niemal zawsze przyznaję rację drugiej stronie, bo po prostu wiem, że dyskusji nigdy nie wygram. Jednak nie pozwałam sobie w kasze dmuchać. Jak ktoś mnie obraża, to nie stoję biernie tylko odpłacam mu odpowiednim komentarzem. Nie lubię rozmawiać, w grupie wolę siedzieć i słuchać i tylko czasami dorzucić jakiś komentarz. Nie jestem osobą, która jest wstanie zabawić towarzystwo.

Miałem na myśli to czy swoją mową ciała sprawiasz, że jesteś postrzegany jako chłopczyk do bicia. Jeżeli nie to bardzo dobrze. Natomiast bardzo wzkazanym krokiem ku większej pewności siebie byłoby powiedzenie twardo swojego zdania na temat a nie wychodzęnie z założenia że „i tak nie wygram”. Satysfakcja jak przekonasz kogoś do swojego zdania jest duża i całkiem fajnie podbudowywuje. Trzeba mieć swoje zdanie. A jak dziewczyna powie, że lubi Hip Hop to nie bój się powiedzieć, że ty go nie lubisz i nie rozumiesz fenomenu tego gatunku.

 

a ja uwazam,ze dziewczyny nie patrza na to czy mialas kobiete czy nie,jesli sie jej spodobasz to nie bedzie to mialo znaczenia,ten moj niby przyjaciel tez jest prawiczkiem i nie mial dziewczyny no moze kiedys bardzo dawno,i wiecie co mi moja byla powiedziala,ze to jej nie przeszkadza,bo przeciez ,jsli nie da mu sie szansy to nigdy nie bedzie mial nikogo ,takze widzicie

A co. Twoja była mu dała szanse?? Czy tylko tak gadała, zresztą jak ogromna większość kobiet, która potrafi tylko gadać a jak przyjdzie co do czego to nie nie nie, unik...

Jednak masz rację, sam fakt nie bycia zwiazku nie musi być przeszkodą, podobniej ak fakt bycia prawiczkiem pod warunkiem, że umiemy "obchodzić" się w zwiazku czy w seksie. Ale o ile w seksie to mozna umieć z filmów porno jakieś tam podstawy tak o byciu związku nigdzie sie nie nauczymy. A jak się nie umie tego pomimo że nie jest już się pierwszej młodości to straszna lipa i szanse bliskie zeru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale o ile w seksie to mozna umieć z filmów porno jakieś tam podstawy tak o byciu związku nigdzie sie nie nauczymy.
jak to nigdzie ksiądz nasz nauczy na naukach o rodzinie i naukach przedmałżeńskich :evil::mrgreen: A co do filmów porno to chyba ciężko się z nich nauczyć uprawiania seksu tam wszystko jest wyreżyserowane i ustawione pod gust faceta z wyjątkiem wielkości członków przez które można wpaść w kompleksy. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×