Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

miśka123, właśnie z tymi uczuciami i lękami powinien pomóc Ci uporać się psycholog.

Tym bardziej jest to straszne, jeżeli byłaś... :(

Nie było w tym Twojej winy. Nie powinnaś się obwiniać. Twój chłopak także Cię nie będzie obwiniał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jutrzejszy dzień cały w domu i tak do piątku.Siedzenie w domu to dla mnie bezsens i beznadzieja choć wiele mam do nauki.Popadłam w jakieś uzależnienie od wrażeń,zajęć, coś w rodzaju pracoholizmu.W domu nie towarzyszy mi adrenalina,pośpiech,stres a to uwielbiam,czuję wtedy że żyję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marsal2, tak była.... i niestety wiem że nigdy tego nie zapomne, bo pierwszego razu się nie zapomina:((

jednak bez terapi nie dam rady, musze iść do psychologa i chociaż spróbować, mam nadzieje że to pomoże.

tak bardzo chciałabym przytulić się do chłopaka ale kiedy to robił wybuchałam płaczem i go odpychałam:((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miśka123, Myślę że on to zrozumie,nie pośpieszaj się niepotrzebnie...

Niestety, jak myślę uraz po tym długo nie minie, i jeszcze będziesz się musiała zmierzyć z swoimi "demonami",wieczne uciekanie nic nieda, jedynie wyrzuty sumienia, że nic się z tym nie zrobiło. (znam to uciekanie przed problemami i sobą - nawet jeśli to błahe )

Wytrwałości.... i powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miśka123, nie było w tym Twojej winy. Wiem, że nie uwierzysz w te słowa, jednak taka jest prawda. Dobrze, że zdajesz sobie sprawę, że pomocy potrzebujesz.

Twój chłopak najpewniej rozumie więcej niż Ci się wydaje. Odtrąciłaś go, a on jednak Cię nie zostawił i Cię wspiera. Wierzę, że w końcu dasz radę zwalczyć swoje opory (które są zrozumiałe).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam straszny żal do siebie samej wczoraj że nie poszłam na umówioną wizytę:( skończyło sie to przespaniem reszty dnia.Wieczorem odwiedziła mnie siostra od mojego faceta zaczęła prawić mi morały ze nie moge leżec cały dzień, że mam sie pozbierać i zająć sie czymś.Pogorszyło mi się jeszcze bardziej po tym jej gadaniu bo nie mam sił na nic i z ochota bym coś zaczęła robić gdybym potrafiła sie ruszyc.Dziś chyba jest jeszcze gorzej.Kilka pierwszych dni na depakine byłam chyba spokojniejsza a teraz wraca i agresja która czuje w sobie jak rośnie z godziny na godzinę i złość że nie radzę sobie z nią.Może za mała dawka.W poniedziałek psychiatra powiedział mi ze mam zwiększyć ale jak mam być szczera to boję sie strasznie tego.Nie potrafię sie na niczym skupic,mam totalny burdel w głowie.Dziś też przespałam połowę dnia i wiem ze musze sie ruszyć i cokolwiek zrobic bo bedzie jeszcze gorzej jak zalegne w wyrku.Pisze bez ładu i składu :( pomóżcie mi!!!powiedzcie co robić w takich chwilach...jak wstać z wyrka i zrobić cokolwiek oprócz spania:( skad czerpac motywację i siłe...

 

-- 23 maja 2012, 16:35 --

 

nie macie pojecia jak strasznie sie boje ze znów wybuchnę,zrobie awanture o nic,powiem kilka słow za duzo.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miśka123 dobre pytanie.Trzy lata temu miałam totalne załamanie które skończyło sie płukaniem żołądka.Wtedy usłyszałam że mam depresje prawdopodobnie z powodu tego ze przeprowadziłam sie do nowego miasta itd itp.Ale teraz od dwóch lat jestem w moim miescie i nadal mam takie doły.Oprócz tego te cholerne napady nie kontrolowanej agresji.Np jestem zła nie wiem sama dlaczego,drażni mnie wszystko nawet kubek który ktos postawił akurat w tym miejscu a nie innym.A później lawina juz spada....zaczynam sie czepiać,później krzyczeć wyzywać jak jest bardzo źle to jestem w stanie nawet uderzyć kogoś lub sama sobie kzywde zrobić( np trzymam ostrze noża mocno w dłoni aż krew sie leje a ja nie czuje bólu bo akurat jestem tak wkurzona że nic mnie nie rusza) gdy wszystko mija wpadam w przepaść.Mam wyrzuty ze znowu nie potrafiłam tego opanować,że znowu z niczego zrobiłam taką dzika awanturę.Wtedy przez kilka dni potrafie nie wychodzic z łózka i czuć właśnie to co teraz.Od 3 może 4 tygodni można powiedziec ze trochę opadły te napady.Depakine przepisali mi właśnie na takie wybuchy agresji,ale od wczoraj znów czuję że sie zbiera we mnie.W domu powiedzieli że niby się zmieniłam,ze jestem spokojniejsza ale sami zauważyli że te dwa dni coś jest nie tak:( Najgorsze jest to że jedynie co słysze to że mam depresje ale kto z depresją wpada w takie schizy ze potrafi rozwalic połowe mieszkania w napadzie złości...a to juz wszystko trwa od lat.Moje zwiazki zawsze sie kończą właśnie z tego powodu że jestem tak agresywna lub nie do życia.Wpadam ze skrajności w skrajność....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hey:)

To aż 4 lata jak mnie tu nie było, i chyba z przykrością muszę stwierdzic, że przez swoją glupotę a konkretnie wplatanie depresji i wszystkich moich problemów z tym związanych do mojego prawie trzy i pół letniego związku, zniszczyłam to co najpiękniejsze w byciu razem...

 

moja rada- nie róbcie tak.

Chyba dalej jestem beznadziejna. Brawo dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bellatrix, ale ja nie chcę krzywdzić ludzi których kocham, przynajmniej wcześniej kochałam bo już teraz sama nie weim :( chciałabym normalnie z nimi porozmawiać, pośmiać, pożartować. ale nie potrafę nawet tych najprostrzych rzeczy nie wspominając już o kontaktach z chłopakiem, który NIC odemnie nie oczekuję, ale widzę że sprawia mu ból gdy płaczę a on nawet nie moze mnie przytulić, bo boi się to zrobić gdyź już nie raz w takiej sytuacji go odepchnęłam, nie chce mnie ranic, a ja go ranie i to boli. czasami marzę żeby się do niego przytulić, wypłakać, wszystko mu opowiedzieć, a gdy już przychodzi co do czego nie nie potrafię mu nawet spojrzeć w oczy nie wspominając już o jakiej kolwiek bliskości czy rozmowie, :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w ten sposob zrazilam troche do siebie chłopaka. Nie potrafiłam powstrzymac złości, płaczu, wszystkie negatywne mysli wylewalam na niego. Dopiero gdy mnie postraszył ze nie wytrzyma tego dłuzej, opamietałam sie, ale chyba za pozno troche, bo juz nie jest jak kiedys. On teraz nie chce słyszec totalnie nic o mojej depresji, lękach, obawach. NIe dziwie mu sie. Ale to jest tylko moja wina. Nie mogę sobie darowac, ze doprowadzilam do takiej sytuacji. Czasem mi sie wydaje ze mnie juz nie szanuje. Wszystkich dookola traktuje normalnie tylko nie mnie.

To był duzy kop w tylek dla mnie bo troszke sie uspokoilam z tym wylewaniem zali, ale co straciłam w moim zwiazku to juz nie odzyskam. Cierpliwosc kazdy ma ograniczoną, wiec jesli mozecie moje drogie, starajcie sie choc troszke ukryc to co w was siedzi negatywnego, bo moze zaszkodzic milosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×