Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a związki/miłość/rozstanie


Rekomendowane odpowiedzi

kkiniaaa-laven właściwie powiedziała już wszystko na ten temat.Jednak ja z własnego doświadczenia powiem ci,żebyś to potraktowała jako doświadczenie w życiu i w trudnej sztuce bycia z kimś.Cóż mogę powiedzieć o twoim chlopaku-jest po prostu żałosny i kompletnie niezrównoważony psychicznie i emocjonalnie .Jeśli nie potrafisz pozbierać się sama,idź do psychiatry.Na pewno da ci leki,żebyś trochę ochłonęła i skieruje na psychoterapię.I powoli musisz wychodzić do ludzi irealizować swoje cele(studia).Trzymaj się cieplutko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm, wszystko niby fajnie, ale...

 

"zdradzilam go... nie wiem co wtedy mna pokierowalo, nie wiem dlaczego to zrobilam.. moze w odwecie za ta meczarnie z jego byla dziewczyna... kiedy nie dawala nam a w szczegolnosci jemu spokoju.. przypominajac sie o sobie ...."

 

kompletna bzdura, wybacz

większość ludzi, którzy zdradzają ma świetne wytłumaczenie, ba, złodzieje i może mordercy (taka tylko analogia) mają też świetne wytłumaczenia - byłem biedny, byłem naćpany, popiłem, wpadłem w złe towarzystwo....

 

bzdura

 

każdy dorosły człowiek odpowiedzialny jest za to co robi i nie ma żadnego 'ale', zdradziłaś i to jest tylko i wyłącznie Twoja wina, bez żadnych tłumaczeń typu "że nie byłam szczęśliwa" i tego typu brednie, zdrada to wyłącznie Twoja wina i jest to świństwo, które powinnaś była ukryć tak, żeby on się o tym nie dowiedział

dlaczego? bo czego oczy nie widzą tego sercu nie żal

dowiadując się o tym przeżył cierpienie (o ile nie jest jakimś psychopatą)

 

dowiedział się - znowu Twoja wina, a może sprawiłaś żeby się dowiedział celowo? czasem tak jest, kobiety robią to z jakiejś wydumanej zemsty, chora satysfakcja jakaś

 

to, że gość jest pier..y, to jest jego wina i on ponosi za to odpowiedzialność, tylko on i nikt inny

 

współczuję, że jesteś w depresji, ale szukanie wytłumaczenia i pocieszenia to tylko półśrodki

Ty zrobiłaś źle i zaakceptuj to, on zrobił źle i to jego problem, teraz pytanie "co dalej?"

wg mnie ten związek nie ma najmniejszego sensu i trzeba to skończyć dla dobra obu stron, a co zrobisz - Twoja sprawa, ale weź za tą decyzję odpowiedzialność

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

laven staram sie na to spojrzec z innej strony, wiem ze byl zly, a mimo wszystko umiem to wybaczyc... bo wierze ze jest inny... staram sie nie reagowac na mysli o nim, ale nie umiem bo jedyne o czym mysle to on. nie umiem tego zignorowac, nie potrafie juz chyba o niczym innym myslec... gdzie nie spojrze widze nas, przypominaja mi sie te wszystkie wspolnie spedzone chwile... i juz nie chce nikogo wiecej... zaufalam raz, az do bolu... faktycznie, boli teraz bardziej niz kiedykolwiek... wiec po co sie meczyc na nowo i na nowo przechodzic ten syf z kotrego nie umiem wyjsc? poczucie winy jest chyba wieksze niz cokolwiek innego.... wiem ze to ja glownie to wszystko rozwalilam, mimo ze chcialam naprawic ... najgorsza jest ta bezsilnosc...kiedy slysze jej imie to mam ochote wziac cos do reki i to z miejsca rozwalic!! ja juz nie wierze w nic... nawet w sama siebie... nie potrafie :( to wszystko jest ciezsze niz sie wydawalo! a co do ludzi - przyjaciele?? jak znajda czas na rozmowe na gg to juz jest dobrze... chociaz i tam zagladam juz coraz mniej bo po co? dziekuje samej sobie ze znalazlam to forum. mam gdzie to wszystko z siebie wyrzucic... ciagle czuje porzebe rozmowy, rozmowy i jeszcze raz rozmowy... ale w kolko tylko slysze - zapomnij o nim! ale tak sie do cholery nie da!!

 

Róża mi sie odechcialo wyjsc do ludzi... po co?? zeby traktowali mnie jak wariatke i kazda jedna osoba pomysli - sama chcialas to teraz cierp. pierwsza go zdradzilas wiec po co masz do niego pretensje... po co maja o mnie myslec ze jestem jakas zdesperowana wariatka? po co mam wrocic na studia? wystarczy ze on tam bedzie a ona do niego przyjezdza... mi sie do anglii nei chce kompletnie wracac mimo iz mam tam wiele... czeka na mnie praca, i wiele zobowiazan... ale ja juz nie mam na to wszystko ochoty, to co mi sprawialo kiedys radosc jest dla mnie obojetne.... kiedys robilam wszystko z mysla o nas... a teraz? a teraz nasz e plany to ich plany... co to za sens zycia?? kiedy tak wiele zostalo powiedziane, a wszystko skreslone w jeden dzien... bezapleacyjne moge zacytowac "a suknia jej uszyta jest z moich snow"...

kiedys bylo: ja w wielkim swiecie, teraz ja i ten przerazajacy swiat z ktorego najchetniej bym zniknela raz na zawsze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiem wprost, bez ceregieli - jesteś młoda, niedojrzała i głupia, ale to przejdzie, pewnie pozbierasz się z czasem i ułożysz sobie życie, jeśli wyciągniesz wnioski z tej sytuacji

 

wybacz bezposredniość, czasem warto dostać kubeł zimnej wody na głowę

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

większość ludzi, którzy zdradzają ma świetne wytłumaczenie, ba, złodzieje i może mordercy (taka tylko analogia) mają też świetne wytłumaczenia - byłem biedny, byłem naćpany, popiłem, wpadłem w złe towarzystwo....

 

szczerze? naprawde nie znam powodu... tysiac razy o tym mysle i zastanawiam sie: dlaczego? po co? i co mi to dalo? ani radosci, ani satysfakcji... moze chcialam sie na nim w jakikowliek sposob odegrac za klamstwa ktore mi wmawial przez 2.5 roku...

 

każdy dorosły człowiek odpowiedzialny jest za to co robi i nie ma żadnego 'ale', zdradziłaś i to jest tylko i wyłącznie Twoja wina, bez żadnych tłumaczeń typu "że nie byłam szczęśliwa" i tego typu brednie, zdrada to wyłącznie Twoja wina i jest to świństwo, które powinnaś była ukryć tak, żeby on się o tym nie dowiedział

 

czy ja mam jakies ale? zdalam sobie sprawe z tego jak bardzo zle zrobilam i jak bardzo go to zabolalo... i wiem ze to tylko i wylacznie moja wina i zadnego zalu do swiata o to nie mam... tylko i wylacznie do samej siebie... ukryc? bylo ukrywane... dowiedzial sie przez przypadek czytajac smsy... bylam glupia ze ich wtedy nie usunelam! tak wiem - MOJA WINA...

 

 

dowiedział się - znowu Twoja wina, a może sprawiłaś żeby się dowiedział celowo? czasem tak jest, kobiety robią to z jakiejś wydumanej zemsty, chora satysfakcja jakaś

 

nie zaprzeczam ze nie jest to moja wina... i nie sprawialam aby dowiedzial sie celowo...

 

 

Ty zrobiłaś źle i zaakceptuj to, on zrobił źle i to jego problem, teraz pytanie "co dalej?"

wg mnie ten związek nie ma najmniejszego sensu i trzeba to skończyć dla dobra obu stron, a co zrobisz - Twoja sprawa, ale weź za tą decyzję odpowiedzialność

 

zaakceptowalam moj blad... po dlugiej meczarni i walce samej z soba, schowalam swoja dume do kieszeni i powiedzialam: tak to ja popelnilam blad! tylko dlaczego, dlaczego zwodzil mnie potem przez nastepne 6 miesiecy?? dlaczego twierdzil, ze kocha, ze chce nadal ze mna byc? dlaczego? a potem jednego dnia przekreslil wszystko? ot tak! przeciez wiedzial ze przyznalam sie do winy, wiedzial ze chce dazyc do naprawy samej siebie... chcial mi w tym pomoc... w zwiazku nie jestesmy juz od poltora miesiaca... bo on kocha tamta mimo ze jeszcze poltora miesiaca temu - kochal mnie...

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:57 am ]

powiem wprost, bez ceregieli - jesteś młoda, niedojrzała i głupia, ale to przejdzie, pewnie pozbierasz się z czasem i ułożysz sobie życie, jeśli wyciągniesz wnioski z tej sytuacji

wybacz bezposredniość

 

nie masz za co przepraszac... juz tyle uslyszlalam opini o sobie ze przywyklam...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"tylko dlaczego, dlaczego zwodzil mnie potem przez nastepne 6 miesiecy?? dlaczego twierdzil, ze kocha, ze chce nadal ze mna byc? dlaczego? a potem jednego dnia przekreslil wszystko? ot tak! przeciez wiedzial ze przyznalam sie do winy, wiedzial ze chce dazyc do naprawy samej siebie... chcial mi w tym pomoc... w zwiazku nie jestesmy juz od poltora miesiaca... bo on kocha tamta mimo ze jeszcze poltora miesiaca temu - kochal mnie... "

 

może chciał zrobić Tobie to, co Ty zrobiłaś jemu?

przestań myśleć jak 15letnia zakochana panienka, ten związek jest OVER i wbij to sobie lepiej do głowy, bo tracisz czas na roztrząsanie tego, to jak grzebanie w odchodach :lol:

OVER, KONIEC, FINITO

 

teraz żyj z tym doświadczeniem

btw

"moze chcialam sie na nim w jakikowliek sposob odegrac za klamstwa ktore mi wmawial przez 2.5 roku..."

 

możliwe, odgrywanie się to dobry powód, zresztą każdy jest dobry... lepiej żebyś zrozumiała dlaczego, ale to nie jest żadne wytłumaczenie świństwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"tylko dlaczego, dlaczego zwodzil mnie potem przez nastepne 6 miesiecy?? dlaczego twierdzil, ze kocha, ze chce nadal ze mna byc? dlaczego? a potem jednego dnia przekreslil wszystko? ot tak! przeciez wiedzial ze przyznalam sie do winy, wiedzial ze chce dazyc do naprawy samej siebie... chcial mi w tym pomoc... w zwiazku nie jestesmy juz od poltora miesiaca... bo on kocha tamta mimo ze jeszcze poltora miesiaca temu - kochal mnie... "

 

może chciał zrobić Tobie to, co Ty zrobiłaś jemu?

przestań myśleć jak 15letnia zakochana panienka, ten związek jest OVER i wbij to sobie lepiej do głowy, bo tracisz czas na roztrząsanie tego, to jak grzebanie w odchodach :lol:

OVER, KONIEC, FINITO

 

teraz żyj z tym doświadczeniem

 

przeciez wiem ze zwiazek sie skonczyl... najgorzej sie z tym pogodzic... on mnie juz wystarczajaco zranil, kiedy musialam wysluchiwac o jego bylej, kiedy to on sie z nia spotykal (zaufaj nie w celach czysto przyjacielskich) kiedy ja siedzialam na pierwszym roku studiow i bylismy daleko od siebie... teraz chyba chce mnie dobic...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

problem w tym ze ja juz do tej kupy nie potrafie sie pozbierac... uwierz mi... nie umiem sie sama w sobie odnalezc... wsciekam sie o wszystko co mi ludzie powiedza... olewam wszystko co jest dookola mnie.... nie chce mi sie juz nic ... chyba pojde sie zarejestrowac w poniedzialek do psychiatry badz tez psychologa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kkiniaaa Wczoraj chłopak mnie rzucił, który był dla mnie całym Światem, dlatego jednoczę się w bólu. Byłam z nim dokładnie rok, skrzywdził mnie niesamowicie, pisząc w esemesie, że nie będzie dwa razy tego powtarzał, że to koniec. Jest to dla mnie wielki cios, ale nie zamierzam się tak bardzo tym przejmować. Faceci się tak zachowują, gdy myślą, że są najważniejsi, jedyni w swoim rodzaju, a nas traktują jak piąte koło u wozu. Miałam z nim wcześniej zerwać, ale brakowało mi odwagii, teraz siedzę sama w domu i piszę swoje żale na forum. kkiniaaa, przestań o nim myśleć, bo traktuje Cię poprostu po świńsku, nie daj się, nie bądź natrętna. Mówię Ci, lepiej pogodzić się z zerwaniem, niż żyć w związku w którym miłość stała się popiołem. Nie poniżaj się, jesteś młoda zasługujesz na lepszego faceta. Pokaż mu, że możesz poznać kogoś innego, a on nie jest taki niepowtarzalny, za jakiego się uważa!

Pozdrowienia :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chcialabym sie nie przejmowac, chcialabym olac tak jak ty to olewasz.... w kolko tylko slysze - jestes glupia ze jeszcze o nim myslisz! ale ja go pokochalam! i tak ciezko mi zerwac z uczuciem... powtarzaja - wez sie w garsc! ale jak?? jak to zrobic? nie potrafie... dzisiaj sila wyszlam na dwor. najchetniej zamknelabym sie w 4 scianach i nie wychodzila nigdzie. skrzywdzilam sama siebie i mam do siebie o to wielki zal...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kkiniaaa Wczoraj chłopak mnie rzucił, który był dla mnie całym Światem, dlatego jednoczę się w bólu.

 

Moment moment a to czytalas ?

 

zdradzilam go... nie wiem co wtedy mna pokierowalo, nie wiem dlaczego to zrobilam.. moze w odwecie za ta meczarnie z jego byla dziewczyna... kiedy nie dawala nam a w szczegolnosci jemu spokoju.. przypominajac sie o sobie ....

 

Sorry ze tak sie wypowiem niestety ja tak czuje ze brzydzą mnie takie zachowania, takie kobiety (moze ja juz stary jestem ale to jest niewybaczalne) i dla mnie ten odwet czy jak sobie to tlumaczysz to zadne usprawiedliwienie. Poprostu dobrze ze sie dowiedział bo moze nie bylas go godna na ta chwile. Skoro pozniej Cie uderzyl to potwierdzil niestety ze on tez godny Ciebie nie byl wiec ten zwiazek chyba prowadzil do nikąd.

 

bylo wspaniale, aczkowliek zaczelismy sie zachowywac jak stare malzenstwo.zabraklo tej iskierki pomiedzy nami..

 

Ja takich kobiet zrozumieć nie mogę. Czego Wy w takim razie chcecie, tej chemii która jest na poczatku przez całe wspólne życie ? Przeciez to jest nierealne. Naturalną rzeczą jest że to przechodzi z czasem w przyzwyczajenie i nic juz na to sie nie poradzi. Załamuje sie jak widze takie zdania.

 

Teraz podsumowanie. Zamiast sie zameczac swoim bylym , znajdz innego. Zamknij rozdzial i naucz sie na przyszlosc na swoich bledach. Piszesz

ale ja go pokochalam! i tak ciezko mi zerwac z uczuciem.

Gdzie o tym myslalas jak szlas z innym do lożka. Ciesz sie lepiej po tym co napisalas pozniej jak Cie traktował, bil (bo nikt z pewnoscia na to nie zasluguje niezaleznie od tego co zrobił) ze ten TOKSYCZNY ZWIAZEK SIE SKONCZYL. Bo chcesz czy nie to on sie SKONCZYL.

 

Przepraszam za niezbyt mily post ale cóż nie potrafie pisać Ci kłamstw skoro uważam inaczej. Tutaj zamiescilem jak ja to czuje czy tez jest to dla Ciebie wygodne czy nie. Jesli urazilem to przepraszam nie mialem takiego celu. Raczej bardziej chcialem naswietlic problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po tym, jak mój chłopak zakończył nasz związek z dnia na dzień nie umiem się odnaleźć. Nie wiem dla kogo mam się łądnie ubierać, dla kogo mam żyć, sprzątać... wszystkiego mi się odechciewa!!! ... bo dla kogo mam dbać o siebie, skoro jego już nie ma... możliwe, że wrócimy do siebie, ale... teraz jest mi tak ciężko:( Nie wiem po co mam się starać być piękna, jak kiedyś... nie wiem po co mm robić to wszystko, co robiłam dotychczas:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć mam na imie magda

w ostatnia środę zawalił mi się świat mój mąż po dziesiąciu latach powiedział że mnie nie kocha i nie chce być ze mną. ma stwiedzona depresję wszyscy mówią żebym nie brała tego dosłownie co mówi.

ja tego nie rozumie do końca. Wiem że potrzebuje czasu że nie ma sensu rozmawiać o nas ale czy czy to czekanie ma sens. jestem przy nim chodze do lekarza ale tracę nadzieje jak mówi że mnie nie kocha nic nie czuje. to co mówi czesto odbiega od tego co niby czuje a raczej nie czuje.

Ja go nadal kocham!!!!!!!!!!!!!!

jak możecie to pomóżcie mi to zrozumieć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po tym, jak mój chłopak zakończył nasz związek z dnia na dzień nie umiem się odnaleźć. Nie wiem dla kogo mam się łądnie ubierać, dla kogo mam żyć, sprzątać... wszystkiego mi się odechciewa!!! ... bo dla kogo mam dbać o siebie, skoro jego już nie ma... możliwe, że wrócimy do siebie, ale... teraz jest mi tak ciężko:( Nie wiem po co mam się starać być piękna, jak kiedyś... nie wiem po co mm robić to wszystko, co robiłam dotychczas:(

 

Zdaje sie ze ty masz 18 lat tak ? Przepraszam ale wedlug mnie to jeszcze prawdziwego zwiazku ty nie mialas. Pewnie za pare lat bedziesz sie smiac z tego bo wejdziesz w inny wymiar moim zdaniem. Ja nie wierze zeby w wieku 18 lat mozna tworzyc juz powazny zwiazek poniewaz chcac nie chcac czlowiek ma inne priorytety niz te które pojawiac sie zaczynaja juz w doroslejszym zyciu. Nie zmienia to faktu ze Cie rozumie doskonale jak jest ciezko bo bliskie to mi uczucie. Ale ten prawdziwy taki naprawde zwiazek jeszcze przed Tobą. Wlasnie dla siebie masz to robić po to że jak ten jedyny się pojawi to żebyś byla gotowa a nie przeciekl Ci przez palce. Nie znasz dnia ani godziny dlatego musisz byc zawsze piekna i atrakcyjna nie tylko w wymiarze fizycznym lecz tez duchowo. Nie zyj nadziejami ze wrocicie do siebie itd. Zamknij ten rozdzial. Im szybciej tym dla Ciebie lepiej. A gdzies tam napewno juz chodzi ta druga osoba przeznaczona Tobie. Wszystko w zyciu ma swoj cel. Zacznij w to wierzyć, w celowość tego co sie stalo. Załóż ze to po to byś mogla być z kims dla ktorego bedziesz sklonna zrobic wszystko. Z kims ktorego pokochasz 1000 razy mocniej chociaz na dzis wydaje ci sie to nierealne.

Tego Ci serdecznie życze i Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a2d2 nie nie uraziles, bo zdaje sobie sprawe z tego co zrobilam i z tych slow ktore napisales... nie bede w zaden sposob probowala sie bronic i postaiwc sie w lepszym swietle bo wiem ze w wiekszosci zawinilam ja... a pomiedzy nami to juz chyba nawet nie bylo przyzwyczajenie. jedyne co moze przewazyc na moja strone (nie wiem czy czytales moje wypowiedzi do konca...) ze to on odskakiwal w bok pierwszy i to bardzo czesto... no i uderzyl mnie wczesniej, ale zignorowalam wierzac ze to sie zmieni...

i zaufaj, szczesliwa nie bylam gdy go zdradzilam...

i co mnie zaczelo zastanawiac... nie mowie tu oczywiscie o wszystkich... jak facet zdradzi kobiete, to wszystko jest ok, ale jak kobieta zdradzi faceta to mozna ja juz z blotem mieszac... mowie ogolnie!

 

tak wiem, moja wina i nie moge miec zalu do nikogo jak tylko do samej siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć mam na imie magda

w ostatnia środę zawalił mi się świat mój mąż po dziesiąciu latach powiedział że mnie nie kocha

 

Eee tam mnie o tym poinformowala moja dziewczyna po 6 latach. Moze zalozymy wiec jakies stowarzyszenie NIE KOCHANYCH. Albo zejdziemy sie razem a ich zapoznamy ze soba :lol::D Dobra ale to tak tutułem zartu , mam nadzieje ze sie nie obrazisz. Teraz co ja mysle.

 

Mysle ze moja dziewczyna tak jak i twoj mąz ma depresje z tym ze niestety ona tego do siebie nie dopuszcza, wiec ja mam mniejsze szanse. Z moich obserwacji wynika tyle :

Po pierwsze osoba taka mysli ze sama da sobie lepiej rade w zyciu. Moim zdaniem blednie, nie raz obwinia podswiadomie ta druga osobe za klopot z samym soba. A tymczasem nic jej nie cieszy , rzadko odczuwa radość nawet z czegoś czym normalnie strasznie by sie ucieszyla. To samo dotyczy przykrosci. Tez jej nie odczuwa. Chce wiec niejako wyjsc z tego zakletego kregu i robi to jak .???......... raniąc osobę najbliższa myslac zupelnie moim zdaniem nieracjonalnie bowiem w pewnym sensie oklamuje sie taka osoba ze ta najblizsza mu dusza jest przyczyna jego nieszczesc. To droga nr 1

Droga numer dwa która bardziej byla by mi blizsza osobiscie to taka ze osoba widzi iz staje sie ciezarem dla tej drugiej, widzi ze nie moze dac jej swoich 100% ktore dawala zazwyczaj i nie chcac sprawiac bolu celowo sie odsuwa i skazuje na samotnosc. Cos w rodzaju ze czlowiek uswiadamia sobie iz jest dla kochanej osoby takim kamieniem u szyi. Szkoda ze w zadnym z tych wypadków sami zainteresowani nie maja nic do powiedzenia.

 

Co by nie robic moim zdaniem jedynym wyjsciem jest to poprostu przeczekac i probowac sie (mimo iz to chol..nie ciezkie) sprobowac sie odsunac na jakis czas. Dac mozliwosc zatesknienia, refleksji, umozliwic takiej osobie uswiadomienie co stracila lub traci. Innej drogi ja nie widze na dzisiaj.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:12 pm ]

edyne co moze przewazyc na moja strone (nie wiem czy czytales moje wypowiedzi do konca...) ze to on odskakiwal w bok pierwszy i to bardzo czesto.

 

W takim razie co ty jeszcze przy nim robilas ? Pierwszy taki numer i to jest koniec zwiazku przeciez. Jakie przebaczenia ? Nie ma sie co oszukiwac ktos ktory robi to raz , zrobi to ponownie. W zwiazku z tym musisz miec okrutnie niska samoocen. Zastanow sie czemu tak jest ? Czemu mimo to tkwilas przy nim. Czy to byla milosc czy moze myslalas ze Cie nikt nie zechce ? A skoro tak to dlaczego mialby Cie ktos nie zechciec ? Co ci brakuje ? Kazda kobieta jest atrakcyjna w przeróżny sposob przeciez i moze smialo zafascynowac kazdego faceta.

 

no i uderzyl mnie wczesniej, ale zignorowalam wierzac ze to sie zmieni...

 

To jest juz deklasacja na wstepie. Moj Boze dlaczego Wy kobiety pozwalacie sie tak traktować tym damskim bokserom, najczesciej zakompleksionym na swoim punkcie. Trzeba bylo go kopnac w d... przeciez. Czegoz mozna wiecej sie spodziewac bylo ? Odpowiem Ci - ze dalej bedzie Cie tlukl dopoki mu na to bedziesz pozwalac. I ty go jeszcze kochasz. Ehh zal mi czytac takie zdanie. Prosze Cie opamietaj sie bo jest tylu swietnych facetow na tym swiecie, trzeba ich tylko odkryc !

 

i zaufaj, szczesliwa nie bylam gdy go zdradzilam...

 

Mam nadzieje ze to bedzie poprostu dla Ciebie lekcja i wiesz juz ze to nie rozwiaze wogole sprawy a tylko pogorszy. Cos wiec z tego zwiazku masz. Zdobylas pewna wiedze. Pytanie czy ja wykorzystasz. Mam nadzieje ze tak i drugi raz nie potraktujesz juz nikogo w ten sposob.

 

i co mnie zaczelo zastanawiac... nie mowie tu oczywiscie o wszystkich... jak facet zdradzi kobiete, to wszystko jest ok, ale jak kobieta zdradzi faceta to mozna ja juz z blotem mieszac.

 

Facet jak zdradza to znaczy ze nie jest wart nawet 5 zł , obce mu slowo milość oraz zwiazek bo on poprostu nic o tym nie wie i nie ma pojecia. Oznaczac moze to tez poprostu ze nigdy nie kochal tej drugiej osoby , a juz napewno nie traktował powaznie. W takich sytuacjach facet powinien rzucic na szale czy wybiera zwiazek czy przygode. Jesli wygra przygoda to zwiastuje ze ta druga osoba naprawde nic dla niego nie znaczy. I wystarczy wykonac telefon zeby poinformowac ta druga. Ale na to trzeba odwagi , takiej prawdziwej , zeby powiedziec "słuchaj jednak Cie nie kocham, chyba pojde z kimś innym do łóżka"

 

Natomiast kobieta idac do lozka z innym facetem sama pozbawia sie szacunku do siebie. I staje sie kolejna zaliczoną jakich wiele. Mozna wyjsc z zalozenia ze "to" sie nie zuzywa ale osobiscie ja nie lubie niczego poprawiac po kims. I mezczyzni dziela sie na dwa typy. Takich jak ja ktorym to przeszkadza do tego stopnia iz nie umial bym wybaczyc i takich ktorym to wisi. Teraz zalezy na jakiego trafisz. Ale chyba kazdy lubi nowy lub przynajmniej malo używany "towar" a nie taki ktorym sie wybawilo pol miasta. -To zdanie oczywiscie prosze traktowac jako przenosnie zeby nie podniosly sie tu czasem opinie ze przedmiotowo traktuje kobiety bo tak napewno nie jest chcialem tylko unaczocnic problem poprostu mocno to przerysowujac.

 

Kinia z tego co piszesz juz nieco inaczej Cie postrzegam. Przede wszystkim jako dziewczyne z problemami z samoakceptacja, taka ktora boi sie ze nie znajdzie juz nikogo innego dla siebie. A tak z pewnoscia nie jest. Obys dokonala tym razem dobrego wyboru. Jak widze ze piszesz ze wszystko to twoja wina to bym ci dal normalnie klapsa w.... na opamietanie. Ty juz wtedy nie powinnas byc z tym kimś ! Nie bylo by tej zdrady , której mimo wszystko nie popieram i mimo sympatii do Ciebie będe pietnował :) :D O ile to Cie cos obchodzi wogole. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a2d2 ale zagmatwałeś... i spłyciłeś...

Magmur Twój mąż jest chory. Nie oczekuj od niego odpowiedzi na pytania co się z nim dzieje, co dalej. On też jest zagubiony. Daj wam czas. Jeśli chodzi do lekarza to trzeba się zastanowić czy jest on skuteczny. Może należałoby poszukać innego, skoro nie widać efektów terapii. Aż mnie zatkało gdy a2d2 napisał, że osobę chorą "dobrze jest odstawić na bok".

Mam depreche, nerwice i inne badziewia i zdaję sobie sprawę, że mojemu facetowi jest ciężko ze mną i też nieraz usiłowałam go przekonać na siłę, że musimy się rozstać, bo nie chciałam być ciężarem, ale on nie ustąpił. Dał mi więcej swobody ale równocześnie dał mi poczucie bezpieczeństwa, że cokolwiek zrobię on będzie przy mnie. Nie oczekuję od niego zrozumienia tego co się ze mną dzieje. Sama rzadko mam te przyjemność. Ale on nie oczekuje wyjaśnień. Ciężko mi to ująć w słowa, ale jak byś chciała o tym porozmawiać to jestem do dyspozycji na gg.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieraz usiłowałam go przekonać na siłę, że musimy się rozstać, bo nie chciałam być ciężarem, ale on nie ustąpił.

 

A co ja napisalem ?

 

osoba widzi iz staje sie ciezarem dla tej drugiej, widzi ze nie moze dac jej swoich 100% ktore dawala zazwyczaj i nie chcac sprawiac bolu celowo sie odsuwa i skazuje na samotnosc

 

Aż mnie zatkało gdy a2d2 napisał, że osobę chorą "dobrze jest odstawić na bok".

 

Tak stalo sie ze mna i dopiero wtedy zaczalem cos robic ze soba. To czysta autopsja. Dopoki mialem przy sobie dziewczyne to nie zdawalem sobie z tego sprawy ze tkwie w bezczynnosci i nic z tym nie zrobie. Jak pojawilo sie widmo zostania samym wowczas poczulem sie jakby ktos mnie kopnal tak w d.. ze dostalem niespotykanej energii i pobudzilo mnie to do dzialania. Do zmian , do zajecia sie soba na powazniej. Z tego wynika moja rada. W koncu

"Mężczyźni, póki młodzi, chociaż w myślach zmienni,

W uczuciach są od dziadów stalsi, bo sumienni.

Długo serce młodzieńca proste i dziewicze

Chowa wdzięczność za pierwsze miłości słodycze!"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hm, mnie to na pewno nie zmotywowałoby do działania. Wręcz przeciwnie. Być może mam słabszy charakter. I szczerze mówiąc jesteś pierwszą osobą, którą poznałam, na którą taka "terapia" podziałała.

A jak jest teraz u Ciebie? I czy jesteście nadal razem?

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:01 pm ]

Mam pytanie?

Czy wszystkie związki osoby chorej psychicznie ze zdrową są prędzej czy później skazane na klęskę?

Czy mając depresję, nerwicę, ptsd można stworzyć jakikolwiek związek, w którym taka osoba będzie czuła się szczęśliwa?

Tak się zastanawiam, bo ostatnio analizowałam swoje życie i związki. Każdy kończył się prędzej czy później rozstaniem. Dlaczego? Nie potrafię tego wyjaśnić. Przeważnie "testowałam" partnerów "na wytrzymałość" stwarzając różne extremalne wydarzenia. Ale na żadnego z moich byłych nie mogę powiedzieć ani słowa złego - byli wobec mnie uczciwi i dobrzy. Więc jak to się stało, że wpakowałam się w związek toksyczny (nie jest to mój wymysł - wielu z forumowiczów, którzy się orientują twierdzi tak samo) i nie potrafię się z niego uwolnić ani w żaden sposób sobie z nim poradzić? Tkwię w tym maraźmie coraz głębiej i nie jestem w stanie nić zrobić - ani zakończyć związek ani walczyć o niego. Jestem totalnie wypalona i zrezygnowana. Niech się dzieje co się ma dziać byle szybko! Tak sobie o tym wszystkim myślę, a tymczasem staram się już tylko zachować resztki rozsądku - ale i one ulatują, z dnia na dzień: przestałam odżywiać się regularnie, popijam jakieś herbatki na przemianę, alax, tnę się, coraz więcej ćwiczę, mam coraz częściej halucynacje, nie śpię, często mam napady paniki, lęków o takiej sile jak nigdy dotąd. Czyżbym wpadała z deszczu pod rynnę? Nie widzę rozwiązania. Staram się przeczekać, ale mój czas się powoli kończy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Pisze zeby sie wygadac i samej jakos uporzadkowac w glowie to co mnie trapi. Cierpie od 3 lat na depresje. Przechodziłam już rózne stany, korzystałam z usług psychiatry i psychologa. W tj chwili uczeszczam na terapie indywidualna. Moim problemem jest to ze trudno zaakceptowac mi to ze mój mąz jest tak bardzo przywiazany do innych. Na samym poczatku jest jego matka- z która mam wrazenie jest blizej niz ze mna. Jest to osoba bardzo dominująca, inteligentna, z poczuciem humoru, z która moj maz dogaduje sie wlot. Od dziecka jego relacja z nia byla bardzo bliska, w tej chwili wyglada to tak, ze jak sie nie widza, potrafia godzinami rozmawia przez telefon. Wielokrotie w jej towarzystwie dawal mi do zrozumienia ze to ona ma racja, ze jest starsza i madrzejsza. Od niedawna mieszkamy razem, wzielismy slub, a ja wciaz czuje ze nie do konca jest zwiazany ze mna. Ciagle mam wrazenie unosi sie u nas "jej duch", a ja mam poczucie tego ze nasze mieszkanie, wszystko co razem robimy jest w jego przekonaniu rodzajem jakiejs mistyfikacji. Czuje ze nie dorastem jej do piet- jest doswiadczona, ma doktorat, a dodatkowo prezenuje czesto "kpiacy" sposob bycia. Jedyna osoba którą powaza jest jej wlasny syn. Czesto mam wrazenie ze moj maz nie chce sie oddac mi, stanac w mojej obronie, byc lojalnym i po prostu...być w pelni ze mna. Poza nia jest tez jego mlodsza siostra, ktorej otatnio zaproponował by zamieszkała z nami (probował to na mnie wymoc ale jak na razie jest jeszcze sporo czasu, poza tym dałam mu do zrozumienia ze nie chce zeby tak bylo), z ktora tez utrzymuje bardzo bliskie relacje. I przyjaciel z którym przyjazni sie od lat i waznym chyba elementem jest to ze bez problemu wybaczyl mu to ze na pewnym etapie interesował sie mna i probował sie ze mna umawiac. Wciaz sa najlepszymi kumplami. To wszystko co napisałam sprawia ze czesto czuje sie odrzucona i zdradzona. I choc teraz jest juz lepiej, bo zdałam sobie sprawe ze swojego problemu, to przez dwa lata przechodzilam męke jesli chodzi o objawy depresyjne. Czy problem tkwi we mnie i w tym ze nie potrafie uwierzyc w to ze jestem dla niego najwazniejsza (czesto to powtarza ale zawsze mam odczucie ze to tylko słowa), czy rzeczwiscie jest tak ze zawsze bede na równym miejscu z innymi (czego nie potrafie zaakceptowac bo mam poczucie tego ze w zwiazku dwojga powinni oni byc dla siebie najwazniejsi). Problemu jeszcze nie udało mi sie obgadac z psychologiem bo dopiero niedawno odkryłam ze to moze byc przyczyna mojej kilkuletniej depresji. Czekam na Wasze opinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Temat teściowa - temat rzeka. Myslę, że to nie chodzi tylko i wyłącznie o twoją teściową. Faceci ogólnie tak mają. Mój pomimo tego, że jest dobrym człowiekiem, jest dobrym ojcem i mężem, i tak zawsze postawi swoją matkę na piedestale. Mam świadomość tego, że ona i tak będzie ważniejsza ode mnie. Nic nigdy nie mogę na nią powiedzieć, bo nie da się mu przetłumaczyć do tej jego główki, że ona jest tylko człowiekiem i też może popełniać błędy. Tak samo jest z siostrą mojego męża.

Nie wiem jak długo jesteście po ślubie - może mu to przejdzie? Zadziwiające jest to, że cały czas piszesz "jest to osoba bardzo dominująca, inteligentna, z poczuciem humoru", wychwalasz ją, a ty? Ty też jesteś na pewno wartościową, wspaniałą kobietą i wcale nie musisz się czuć gorzej przez kogoś. Ona jest lepsza w jednym ale ty na pewno w czymś innym. Wydaje mi się, że masz niskie poczucie własnej wartości wpojone dawno dawno temu przez kogoś. Wiem, bo objawy masz takie jak ja. Tylko, że ja po 7 latach małżeństwa zaczynam się już godzić z tym, że dla mojego męża nigdy nie będę tak ważna jak którykolwiek z członków jego rodziny. Zawsze będę tą obcą. Pozdrawiam cię ciepło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tej przypadłości bardzo ważne jest aby osoba cierpiąca na depresje czuła, że jest komuś potrzeba. Jednym z najczęstrzych objawów które powodują utrzymywanie się (bądź pogłębianie) tego stanu jest właśnie niska samoocena.

Próbowałaś porozmawiać z nim o tym jak Ty to odbierasz? Przedstaw mu to co czujesz. Opowiedz mu o tym o czym piszesz do nas.

To Ty jesteś jego żoną, a nie kumpel, teściowa czy siostra. Ty powinnaś być u niego na pierwszym miejscu i zapewne jesteś. Może popadł w pewną rutynę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×