Skocz do zawartości
Nerwica.com

Farmakologia a psychoterapia


KOREK

Rekomendowane odpowiedzi

a2d2 jestes z krakowa? :)

ja jeżdze z nowej huty do centrum dzien w dzien 10 km dokładnie !!masakra jade czasem 1,5 godz tym zakichanym autobusem !a teraz to juz totalna masakra duszno,gorąco nie da sie oddychac poprostu!

 

Zdarzylo mi się ze wysiadłam z autobusu i nie dojechałam na zajecia , bo miałam wrażenie że zaraz sie przewroce i że skóra mi sie pali a to była zima i było dość mrżno nawet w autobusie , bo był to stary ikarus w którym szyby zamarzaja!

 

Mam przerabane bo studjuje dziennie i mam codziennie zajęcia!!rano na 8 lub 9 jeżdze z moim tatą bo on pracuje obok mojej uczelni i czasem z nim wracam!

 

Ja tez zapisałam się na siłownie i wogole staram się wychodzic i nawet jak mnie atak bierze to i tak torobię! poprostu staram się ćwiczyc zwalcznie tych lękow może ktoregos pieknego dnia zapomne o nich poprostu!

 

Ale tak wogole w moim przypadku po przeanalizowaniu mojego dotychczasowego życia wcale sie nie dzieiwe że mam nerwice , od małego miałam różne problemy natury uczuciowej!! i rózne tym związane dolegliwości ;(

 

Ja dno osiągnęłam 2 lata temu! masakra nie wiem jakim cudem dalej studjuje! zdarzało sie ze jechałam na uczelnie taksówka a sama sobie tłumaczyłam że robie tak bo inaczej bym sie spóżniła na zajęcia!

Przez nerwice oblałam egzamin i musialam wziaśc urlop .... masakra i do tej pory mam problemy na uczelni przez ten 1 głupi niezdany egzamin!

 

Zasatanawiam sie czy kiedys bede mogła normalnie funkcjonowac!? :(((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiscie ze jestem z pieknego Krakowa. Chociaz te korki na miescie zawsze mnie dobijaly. ja dojezdzalem okolo 45 min z drugiej strony bo tqk jak pisalem z Kurdwanowa również codziennnie na uczelnie - Politechnike. Urlopy na koncie swoim tez mam a jakze by inaczej. Jeden jako zdrowy osobnik na wlasne zyczenie, drugi juz po nerwicy ktora skutecznie persfadowala mi zebym na egzaminy nie przychodzil.

 

 

Zdarzylo mi się ze wysiadłam z autobusu i nie dojechałam na zajecia , bo miałam wrażenie że zaraz sie przewroce i że skóra mi sie pali a to była zima i było dość mrżno nawet w autobusie , bo był to stary ikarus w którym szyby zamarzaja!

 

No tak srodek zimy a ja w autobusie sciagalem juz kurtke bo mi goraco jakby mi w pewna czesc ciala rozgrzany wegiel wsadzili. Znam z autopsji malo ciekawe doświadczenie zapewniam tych co nie mieli przyjemnosci

 

Zasatanawiam sie czy kiedys bede mogła normalnie funkcjonowac!?

 

Ja sie zastanawialem chyba z 5 lat i powiem Ci ze nie jest to dobry pomysl. Zamiast myśleć niepotrzebnie i sie ludzic ze samo odejdzie trzeba sie zabrac do ciezkiej pracy nad sobą bo to jedyna droga. Teraz to od niedawna wiem. Szkoda ze tyle potrzeba do tego bylo zebym to zrozumial. Nie popelnij wiec tego bledu co ja i walcz od razu. Jesli masz mozliwosc idz do psychoterapeuty. Dostaniesz kopniaczka energetycznego pobudzajacego do dzialania jeszcze bardziej.

 

Jesli masz jakies pytania to smialo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mialam problemy z podróżą autobusami i PKP. Od razu robiło mi sie słabo, "coś" dusiło mnie w gardle, oblewały zimne poty i mialam wrażenie że zaraz zemdleje. Do środków komunikacji zawsze wchodzilam z butelką wody, bo bałam się że inaczej to padne trupem. Woda pomagała mi jakoś przeżyć. Studiowałam wtedy w Krakowie i każda podróż do domu pociągiem to był koszmar. Nieraz myslałam, że wysiądę po drodze.

Teraz jest troche lepiej, ale nie ma też rewelacji. Cały czas lecze sie na depresję i nerwice lękową u psychiatry. Mam nadzieję, że w koncu kiedys sie wyleczę, bo tak nie da się żyć. Tzn tak sobie wmawiam, chociaż często mam klimat że tak już będzie zawsze i nigdy z tego nie wyjdę. Szkoda gadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama nie wiem czy to pocieszające że tyle osób walczy z nerwicą czy przygnębiające. Staram sobie wmówić że nie mam problemu, ale nie da się długo samej siebie oszukiwać. Walcze z tym od ok 4 lat, zaczęło się od tego że mój są siad który ma pasa rasy Pitbull nie upilnował go i zaatakował ona 2 razy innego mniejszego psa, nie mojego ale wywołało to we mnie okropne uczucia. Na pczątku nie mogłam spać jak słyszałam ich samochód i że znowu przyjeżdżają i cały czas obawiał się odgłosu kolaczatki bo ten pies taka nosił. a musze dodać że ten sąsiad do miłych nie należy i potrafi być agresywny. I od tego czasu lawina ruszyła, jak tylko ich widze jest mi niedobrze boli mnie brzuch, mam ataki paniki nie moge oddychać. Troche się uspokoiłam i pogodziłam z myślą że tu mieszkają ale zamiast czuć się pewnie we właśnym domu sprawdzam czy są u sibie czy jest pies. Nachodzą mnie przerażające myśli. Czasami ma wrażenie że z tego lęku oszaleje. Moja rodzina już o tamtych incydentach tak nie pamięta a za mną ciągnie się to tyle czasu i nie daje żyć normalnie. Już nie pamiętam jak to było kiedy będąc w domu czy gródku czułam się normalnie i bezpiecznie. Tylko jak ich nie ma jest dobrze. Rzadko wychopdze z domu a do tego doszły natręctwa typu: dokręcanie kurków od kuchenki gazowej czy napewno są dobrze dokręcone, ale nie raz kiedys dochodziło do tego że przekręcała je po 20 razy, teraz zeszłam do 3, sprawdzanie czy okna i drzwi są pozamykane, czasmi wyłączam z konataktu lampki itp. bo boje się że jak tego nie zrobie to może się zdarzyć coś złego. Kiedyś było inaczej było narmalnie, a teraz jestm przerażona i mam wrażenie że nie żyje normalnie tylko wegetuje. Tylko będąc poza domem, wyjeżdżając gdzieś czuje się normalnie i swobodnie. Nie wiem jak z tym walczyć z rodziną napewno o tym nie porozmawiam, do lekarza też nie wyobrażam się zgłosić, nie wiem co zrobić i jak z tym walczyć do tego jeszcze sąsiad zrobił dzisaj awanture na całą ulice. Mnie to nie dotyczyło, tylko kogos z jego rodziny, ale i tak w domu słysząc krzyki dostałam ataku paniki. Czasami ma wrażenie że tego wszystkiego nie wystrzymam i porostu zwariuje niech mi ktos doradzi błagam jak walczyć z tymi lękami jak stać się mocniejszym psychicznie może są jakieś leki nie szkodliwe które by mi pomogły prosze napiszcie jakieś rady. Może ktoś z was ma podobną sytuacje. Wydaje mi sie że jak sąsiad by się wyprowadził to wszystko byłoby dobrze, ale pewnie sie oszukuje ale napewno kamień z serca by mi spadł. Sama nie wiem jak z tym sobie poradzić :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a2d2 chdziłam do psychoterapety mam 2 sesje za soba i nic!beznadzieja !miałam wrażenie że 1 terapeutka do której chodziłam dodam że z panstwowego osrodka , traktowała mnie jak kolejny taki sam przypadek- i zamiast skupic sie na tym jak mam normalnie zyc przerabiała ze mna całe moje dziecinstwo - w koncu znudziło mi sie wałkowanie tego samego i zrezygnowałam! ok 3 miesiecy temu chodziłam do psychologa prywatnie - brał 70zł za 45 min - w zasadzie ja siedziałam na bujnym fotelu a on se na mnie dziwnie patrzył jak jakis koles co slini sie na laski w autobusie - i ciagle kazał mi ćwiczyc joge i oddechy c oczywiscie guzik dawało po ok 10 sptkaniach zrezygnowałam! brałam też leki od psychiatry SERNIL i doszłam do wniosku ze to przeciez lek na depesje a nie na nerwice lękową!

 

Powiedz mi jak ty z ty walczysz? i gdzie chodzisz do terapeuty>? w krakowie?

ps. byłes może na jakimś spotkaniu nerwusków w krakowie????

 

MaMar mysle ze powinnas isc z tym do spychologa!!!i to pilnie!!!bo twoje leki sa troszke inne niż nasze! u mnie jest tak że poza domem czuje sie zle i cieżko znosze każdy wyjazd ..... itp

Idz najpierw do jakiegos terapety!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ad 1)

a2d2 chdziłam do psychoterapety mam 2 sesje za soba i nic!

Wg mnie wszystko leży w nas i naszym nastawieniu. Jesli podchodzimy ze to nic nie da to stanie sie to faktem. Ja powiem Ci ze ostro sie nakrecilem pozytywnym mysleniem ze dam rade. Jesli sie nie uda to cóż jak spadać to z wysokiego konia podobno. Narazie nie dopuszczam takiej mozliwosci.

Ad 2)

Powiedz mi jak ty z ty walczysz?

Jak walczylem zanim sie nie poddalem ? Ano poprostu na przelamanie szedlem. Na sile jezdzilem. Czulem sie okropnie ale jakos jechalem, jak trzeba bylo to szedlem. Pozniej sam sie oszukalem w tej walce i zaczalem za duzo przebywac w okolicy domu, pozniej juz coraz rzadziej z niego wychodzic i tak sie uwstecznilem. Teraz znowu zaczynam na sile wychodzic nawet za cene zlego samopoczucia. Oprocz tego korzystam z Coaxilu i na napady mam zawsze pod reka Afobam w razie czego , ktory daje mi chociaz maly komfort.

Ad 3 )

i gdzie chodzisz do terapeuty>? w krakowie?

Tak Kraków - osrodek Gestalt wiecej bede Ci mogl za jakis czas napisac jak to widze bo dopiero zaczynam.

Ad 4)

ps. byłes może na jakimś spotkaniu nerwusków w krakowie????

Ufff na to to ja nie jestem chyba jeszcze gotowy bo nie wiem czy bym rade dal a nie chce sie od razu na starcie rzucac na tak gleboką wode. Ale jak sie podkuruje mam nadzieje wdepnąć.

Narazie spotykam sie z 2 moich znajomych nerwicowców, z jednym prawie codziennie sobie rozmawiam, nieraz popijamy piwko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze znow mam jakies złe dni , cigle sie boje :((( a zwłaszcza w tych autobusach , pewnie macie juz dość tych moich opowiadan o moich problemach :(( jeszcze tate mam bardzo chorego w szpitalu :(

juz nie wiem co mam robic , jak mam sie z tego bagna wyciągnąć!!!:((( może zabardzo o tym mysle????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja juz jestem "znerwicowana lękowo" ze tak to uj,me od 2 lat. Biore leki Citaxin , oraz doraznie afobam albo inny.

:evil: mam juz dosc tego ogolnie!

chodze do psychiatyry, probowalam chodzic na terapie indywidualna, ale zamiali mi sie co chwila terapeuci i caly czas ten sam temat byl walkowany , glownie sie pytali jak sie dzis czuje itp itd , ale nic jak mam sobeiz tym poradzic, a bylam naprawde pozytywnie nastawiona , po 4 miesiacach co tygodniowej terapii zrezygnowalam bo mnie wku*** terapeutka mowiac ze nei jestem chora- jej argumentem bylo to ze rzucalam sie sniezkami z chlopakiem , wiec fantastycznie.

teraz bylam u innego psychiatry i doradzil mi abym poszla na terapie poznawcza tam mi terapeuta poinien mowic jak mam sobei radzic , bolowac"zle" mysli i smierci itp. podal mi kilka adresow < jestem z warszawy> poszukalam podzwonilam .

Mieszkam ogolnie na Tarchominie /Białołęka i dowiedzialam sie ze najblizszy terapeuta jaki mzoe mnie przyjac jest w centrum na ul.koszykowej, wiece rewelka, gdybym mogla jezdzic autobusami sobie to chyba nie potrzebowala bym kolejnego konowala?? :?:?:?:?:? wrrrr

nienawidze naszej kochanej sluzby zdrowia. co najlepszy przystanek ode mnei jest poradnia psychologiczna , dzwonilam tam rowniez i sie dowiedzialam ze oni zadnej terapi nie prowadza, wiec po cho** oni wogole maja ta poradnie? na jednorazowe wizytki... ? ehh

 

aktualnie jestem na etapie ze wychodze z psem na 50 m od domu z kims jestem z stanie pujsc 150 m , efekt udreki od wrzesnia 2006 r tylko na lekach i wlasnej "determinacji"

do tego rodzinka wspaniala mi mowi np moja siostra ze jestem pasozytem , bo w tej sytuacji nie ucze sie i nei pracuje bo jak bym dojezdzala?> ze powinnam zaczac cos z tym robic itp itd , ale co ja moge ?? nic tak naprawde sama nie zdzialam.

 

ktos mi doradzi co w takiej sytuacji mam zrobic ? Nóż czy pętelka na szyje ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sądzę, że nie ma jednej metody, ja też się boję, czasem się przełamuję, a czasem się wycofuję

z logicznego punktu widzenia to jest bezsens, to fakt i ludzie, którzy nie mają takich lęków widzą nas poprzez swój pryzmat - "braku tego typu lęków", więc ich opinie można sobie w dupę wsadzić, bo dla kogoś, kto nie czuje lęku - lęki innych są czymś idiotycznym

 

to prawda, z realnego punktu widzenia te lęki są faktycznie porypane, idiotyczne, ale my je przeżywamy, są dla nas straszne i nie możemy sobie z nimi dać rady

 

nie wiem jak radzić sobie z różnymi lękami, ale myślę, że wiem, jak radzić sobie z takimi opiniami - po prostu 3ba zrozumieć, że oni nie wiedzą co to jest i 3ba olać głupoty, które mówią, bo mówią je z perspektywy ludzi, którzy nie mają tego problemu, więc jak niby mieliby mówić z sesnsem? oni nie mają o tym zielonego pojęcia, więc można to całkowicie olać i się tym nie przejmować

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jest mi latwo to olac poniewaz top moja rodzina , najblizsza jaka mam , choc nei zdaja sobei z prawy z tego co ja tak naprawde przezywam i gadaja glupoty, to i tak czy siak mnei rania ,a ja z natury biore sobei wszystko do siebie.

 

ale nie tylko w tym jest problem .. nie dosc ze wlasnie nei mam wsparcia i zrozumienia , takze nie mam zadnej pomocy .. jezlei chodzi o terapie.

 

jak narazie mam pomysl zeby kupic sobie ksiazki z terapia lekowa , postudiowac je sobie i moze "sama sobie zrobie taka terapie" , eh tak wiem dziwnie to brzmi ale nie mam zadnego innego pomyslu jak sie wykaraskac z tego wszystekigo ...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jest mi latwo to olac

 

a kto powiedział, że to łatwe? :smile:

nie jest łatwe, jest bardzo trudne, zwłaszcza jak te głupie opinie tworzą Twoi najbliźsi z rodziny, ale czasem nie ma wyboru - trzeba definitywnie odciąć się od rodziny, to boli i jest straszne, ale czasem nie ma innego wyjścia

jest takie powiedzenie, że rodziny się nie wybiera, wybierasz przyjaciół.... jeśli o mnie chodzi - ja z jednej strony kocham swoich rodziców i zależy mi na nich, ale z drugiej strony wiem jak wiele cierpienia od nich otrzymałem, zwłaszcza od rodzeństwa, i chcę się od nich odciąć

 

nie wiem czy jestem gotowy (a kto jest?), ale już coraz bardziej chcę po prostu odciąć się od tego wpływu, chcę żyć po swojemu bez zbędnego pieprzenia moich rodziców co oni o tym sądzą, to moje życie, a nie życie ich syneczka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co masz na mysli mowiac o odcieciu sie od rodziny ?

 

jezeli chodzi o przeprowadzkje nie jestem w stanie tego zrobic. nie pracuje , nie ucze sie, nie mam gdzie zamieszkac i za co zyc.. . nie jest to mozliwe , przynajmniej do puki nei bede w stanie pracowac.

 

Jezeli chodzi o wyzdrowienie to moja rodzina mi tylko mowi zebym zaczela co z tym robic, i zebym sie przelamywala , ze jak zle sie czuje zebym szla dalej.Jak jestem medlejaca jak moge isc dalej ? beznadziejna sprawa .. :( kiedy czuje ze dobrze sie czuje i nei mysle o niczym w tedy jestemw stanei isc dalej, tam gdzie jeszcze sama nie bylam .Oni tego nie rozumieja. Nie wiem dlaczego w koncu to rodzina, ktora powinna zrozumiec, zwlaszcza matka wlasna corke.. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co do rodzicow... moj probelm, te moje leki to wlasnie rodzice... jestem jedynaczka, ukochana corcia, czasem za bardzo trzymana pod kloszem... takie cos jak "nie biegaj, bo sie spocisz"

 

kiedy zaczela sie moja przypadlosc to rodzice byli pierwszymi, ktorzy wiedzieli, ciezko to przezyli... ja zawsze usmiechnieta, pewna siebie nagle boje sie wyjsc do sklepu 100 m od domu...

 

ja natomiast bardzo chcialam z tego wyjsc, od razu do psychologa, terapia... tam sie dowiedzialam, ze po czesci to ich wina... bardzo mnie do siebie przywiazali... zawsze im mowilam jak nawet chcialam nie isc do szkoly to mama sie zgadzala i wypisywala mi zwolnienie...

 

teraz choc mam 24 lata nadal jestem od nich w jakims sensie uzalezniona, kiedy czulam sie zle to natychmiast dzwonilam do mamy... sama balam sie gdzies pojechac (to mi zostalo do dzis - moj najwiekszy problem) najlepiej na wakacje z nimi... czujecie?? 20-letnia dziewczyna na wakacje z rodzicami...

 

po nawrocie pani psycholog mi powiedzila, ze najlepiej dla mnie byloby sie wlasnie wyprowadzic... skoo pracuje i jestem niezalezna od ich finansowo to tak powinnam to zrobic...

 

dodam jeszcze, ze moi rodzice wiedza, ze to z nimi i przez nih mam ten problem, staraja sie, ale nie zawsze im wychodzi: "pamietj zamknij okna jak bedziesz wychodzic", "zaplac rachunki", "czemu juz nie masz pieniedzy", "a ile ci zostalo z pensji?"

 

niby moje zycie jako dziecka bylo szczesliwe, ale za bardzo zwiazane z rodzicami... jak sieokazalo to tez nie jest dobra,zbytnia wiez...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leki czy jaka kol wiek terapia polega na wyrwaniu sie z nerwicy

Czy nie radził aby nie brać leków to zależy od stadium choroby itp

Nerwica to nie katar więc leki wspomagają leczenie one działają punktowo tzn mają jak by swoje DNA i pomału małymi krokami według chormonogramu nas leczą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no nie wiem , mi sie to wydaje dziwne, moja terapeutka jest raczej zadowolona że biore leki, powinno sie przecież łączyć te dwie dziedziny leczenia, leki hamują przecież bardzo objawy, przynoszą ulgę, co pozytywnie wpływa na współprace podczas terapi bo chory czuje sie lepiej i może pracować , mówić o tym co go przeraża, mnie przed braniem leków nikt by nie przyjął na terapia ponieważ nie było możliwości żebym porozmawiała np o tym że boje sie schizofreni ponieważ na sam dźwięk tej nazwy robiło mi się niedobrze słabo i musiałam wyjść

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też jestem w pewnym sensie uzależniona od narzyczonego i rodzicow niby mam firme , dodam ze sklep internetowy wiec nie musze nigdzie wychodzic z domu :) jedynie na poczte co sprawia mi nielada problem bo musze tam stac z godzine , i strasznie sie to ciagnie bo zawsze mam duuzo paczek a dodam ze poczte mam obok domu! dotego studjuje dziennie i jezdze codziennie na zajecia a od pazdziernika bede musiała dojezdzac 60 km sama , autem:( kiedys prowadzenie autka sprawialo mi straszna przyjemność a teraz jest dla mnie problemem boje sie ze zemdleje za kieownica albo zrobimi sie słabo!i chyba ciagle sie tego własnie boje!!!ostatnio moje lęki sie bardzo nasiliły!budze sie rano i juz sie zle czuje! zaraz musze wychodzic na zajecia i juzmi sie tak rece trzesa i jak pomysle ze musze jechac autobusem z godzine... masakra naprawde nie wiem co mam robic!chodziłam do psychologow i efekt jest taki sam jak u was :( mizerny oni tego nie rozumieja dla nich to teoria!

mam juz dośc czasem naprawde nie chce mi sie życ :((( chciałabym sie juz nie meczyc :((((

 

pozdrwiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, ja też czasami nie chciałabym się już męczyć. Bezradność jest przytłaczająca. Ile można żyć na prochach?

Ja się właśnie zastanawiam czy nie iść znowu na terapię, bo z każdym dniem jest coraz gorzej. Zaczęłam już brać seroxat, ale jeszcze nie zaczął działać, więc wegetuję i czekam... na lepsze dni.

Hasła typu - skup się na czymś innym, pomyśl o bezpiecznym miejscu itd są ok, ale nie każdy i nie zawsze umie je zastosować. Kiedy atak nabierze rozpędu jest jak lokomotywa co niszczy wszystko na swojwj drodze. Koszmar.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Relanium czylli Valium najgorsza kupa jaka chyba jest , doslownie narkotyk .

Jeden kolega juz nie zyje po tym , rak mu zzarl watrobe , drugiego cudem uratowali , zapalenie tszustki mial po tym relanium , leza lw klinice psychiatrycznej , wstawili mu tymczasowo taki "zamek " specjalny i codzenne otwieranie brzucha przez ten zameczek robili plukanie tszustki , kilku otylych lezalo z tym samym to pod kilku dniahc do piachu poszli , on mial szczescie moze ze byl wysportowany i szczuply , przezyl to jakos .

Koles byl lekarzem chirurgiem , nie wytrzymywal psychicznei juz tej pracy i sam sobie zaaplikowal to relanium , wpedzil sie w nie zla kupe , uzaleznil sie a z czasem tszustka zaczela wysiadac :/

 

Mnie w tym czasie odtruwali od tego smiecia w tej samej klinice , z tad wam moge o ty opowiedziec , i jesli czytam ze Relanium /Valium jest bespeicznym lekiem to widze ze poprostu ludzie nie maja pojecia o tym jak niebespeiczny jest to lek u mnie w Panstwie mowi sie ze jest to syntetyczny narkotyk ktory nosi nazwe Valium (inna nazwa sklad chemiczny ten sam) Totalne guano i zeby mi podstawili pistolet d oglowy i powiedzieli bierz to wolalbym ten jeden strzal w glowie niz zapasc przy odtruwaniu , meczarnie psychiczne miesiac czasu , delirium itd

 

pozdr...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekom-NIE kim ty jesteś krytykujesz wszystkie leki znachorem jakimś jesteś podaj ludziom jakiś sposób na wyjście z nerwicy bez leków mi były one potrzebne na początku teraz tak samo biorę małe dawki ale jeśli inni nie maja innej możliwości nie utrudniaj im leczenia :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

 

Psychoterapia wytrzymalosciowa , sport , jazda rowerem , medytacja , ziola , dieta , wystarczajonca ilosc snu , regularne wychodzenie z domu i wszytko wraca do normy .

Dobrze jest prowadzic dziennik wychodzen z domu i po kazdym wyjsciu opisywac wszystko co przezylismy .

 

pozdr...

 

Ps ; Pytasz kim jestem ? mam w rodzinie psychologa , siostra skoncyzla studia specjalnie dla mnie , bo widziala iel lat sie meczylem ! po zatym o lekach wiem duzo wiencej niz niektorzy tutaj razem wzieci .

 

A leczenia nikt nikomu nie utrudnia tylko probuje jedynie nastawic na dobra droge , NIE leki , nie tendy droga , bo pozniej bedzie jeszcez gorzej , nikt nerwicy czy jakiej kolwiek fobi nie wyleczyl lekami , jako wspomagajaco do psychoterapi wytrzymalosciowej tak , ale nic po zatym i to leki nie uzalezniajace i jak najkrucej je brac .

 

 

Indeks Leków nie jest miejscem na tego typu rozmów. Wątek zostaje oddzielony i doklejony do tematu o farmakologii.

*atrucha

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja studiuję psychologie i w tym roku zaczynam Psychiatrykę i też wiem coś na ten temat i jestem człowiekiem chorym na nerwicę

 

Owszem podpiszę się pod tym co piszesz o sporcie ziołach

Ale leki są w większości przypadków potrzebne

Wszystko ma skutki uboczne nawet to że siedzisz przed monitorem działa na raka mózgu i co ? bez leków się obejdziesz ??? jak zachorujesz

a po zatym leczę się u znakomitego Psychiatry znanego na całą Polskę który wyciąga ludzi z grobu i tak samo wiem bardzo dużo rzeczy od niego a psychologia od psychiatryki troszkę odbiega

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monitory TFT emituja bardzo mala ilsoc Promieni X , te starsze owszem wiecej , proponuje wiec zmienic Monitor .

 

Psychologie studiujesz :mrgreen: nie rozsmieszaj mnie , jakbys studiowal psychologie to bys nie myslal o nerwicy nawet tylko o "Tu i Teraz " :0

 

i zacznij tak myslec to zapomniesz ze ja miales :D

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×