Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a szkoła/studia


anyway

Rekomendowane odpowiedzi

wykończony, to super :smile: na pewno Ci to nie zaszkodzi. Witaminy to same zdrowie, a przy lekach już w ogóle. Poza tym potrafią one poprawić samopoczucie, szczególnie przy depresji.

 

Hmm mam zawieszone zajęcia w szkole, bo czekam na decyzję starostwa odnośnie moich indywidualnych... Siedzę więc całymi dniami w domu i czuję się fatalnie, ale pewnie lepiej niż gdybym chodziła do szkoły... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boję się że SSRI mnie jeszcze bardziej otępi mam nadzieję że psychiatra każe mi zwiększyć dawkę bo sertralina powyżej 150 mg jest też inhibitorem wychwytu zwrotnego dopaminy i będzie mi się chciało uczyć

nie rób tego co jaw czasie przerwy próbuj się uczyć bo potem jest ciężko

 

-- 16 maja 2012, 16:16 --

 

podobno w pomarańczach znaleziono noradrenalinę jej niedobór też odpowiada za depresję ale ona pewno tak jak adrenalina nie wchodzi przez

jelita :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SNRI nie ogłupiają z SSRI sertralina więcej niż 150 mg

 

-- 16 maja 2012, 16:37 --

 

Ja Asertin i nasenne

 

-- 16 maja 2012, 16:40 --

 

Przynajmniej nie mam koszmarów

 

-- 16 maja 2012, 16:45 --

 

wcześniej miałem nerwicę natręctw ale mi samo przeszło (żeby wiedzieć co mi było nie potrzebowałem psychiatry) a fobie to mam różne od

dzieciństwa teraz boję się zarazków.

 

-- 17 maja 2012, 14:27 --

 

jutro spr z chemii muszę się postarać :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem teraz na studiach i pracuję, wbrew pozorom jest mi teraz dużo łatwiej, jest inaczej, lepiej. Wszystkie poprzednie szkoły były dla mnie koszmarem. Co gorsza nikt nie rozumiał czemu się zachowuje jak się zachowuję, czemu się nie uczę.. I nadal jest mi ciężko z tym, że nikt nie zrozumiał i nikt nie pomógł.. Mogłabym powiedzieć było minęło, ale te rany, kiedy się je rozdrapie są bardzo bolesne.

 

W przedszkolu zawsze miałam tylko jedną koleżankę, w ogóle nie pamiętam innych dzieci i nigdy się z nimi nie bawiłam.

 

W podstawówce było tak samo. A jak przyjaciółki nie było to spędzałam przerwę obok wychowawczyni. Miałam paranoje na punkcie wf-u, byłam najmniej sprawna i panicznie się bałam przewrotów. Przez wf w ogóle nie chciałam chodzić do szkoły. Codziennie rano było mi strasznie niedobrze, płakałam, ciągle myślałam ile zostało czasu do kolejnego wfu, ile zajęć do końca roku. Rodzice brali mnie do lekarza z brzuchem ale nigdy nikt nie postawił diagnozy, a to było z nerwów.. Na szczęście później (na samym końcu) dostałam zwolnienie z wfu, bo miałam w przedszkolu złamaną nogę i chociaż jest moim przekleństwem, to za to ją kocham, bo w każdej szkole raz ćwiczyłam raz byłam zwolniona, a ćwiczenie władało moim umysłem.

 

W gimnazjum jak w każdej szkole na początku marzyłam i robiłam wszystko, żeby było lepiej. Wieczna zasada - nowa szkoła, nowe życie. Ale miałam jak zwykle jedną przyjaciółkę (dzięki bogu że chociaż ją) i masę kłopotów przez nietrafne ulokowanie uczuć. Załamywałam się coraz bardziej, zaczęłam wagarować bo nie moglam wytrzymać, nie mogłam się uczyć i nigdy nie wiedziałam czemu. Było trochę dobrych chwil, wzloty i upadki, ale był okres w którym mozna powiedzieć byłam na dnie. Wszyscy uważali że "taka już jestem - dziwna". Pamiętam jeszcze, że w czasie kiedy ćwiczyłam na wfie miałam takie coś, że robiło mi się slabo, źle widziałam, nie mogłam trafić w piłkę.. Czułam się fatalnie zmuszona do tego i było mi wstyd za to, że tak się dzieje..

 

W liceum znowu to samo - jedna przyjaciółka, chociaż jak zwykle staralam się.. Niestety ona ciężko choruje i często jej nie było, bardzo ciężko mi było samej, wydawało mi się że wszyscy się na mnie patrzą, czułam się nikim. Moja klasa była jakaś dziwna, z nikim nie dało się dogadać (nie tylko według mnie, a zdążylam zyskać trochę śmiałości do ludzi). Cały czas miałam ochote uciec i robilam to, nie wytrzymywalam, nie byłam w stanie się w ogóle uczyć i nie wiedziałam czemu. Przyjaciółka robiła to samo, tyle, że z lenistwa.. ja ciągle myślałam o szkole, moj umysł nigdy się nie relaksował, w domu też nie było kolorowo. Mialam ciągle dobre chęci, ale nic z tego..

 

Na studiach udało mi się znaleźć znajomych, gdyby nie oni, pewnie rosłaby fobia społeczna, ale muszę przyznać że całkiem dobrze się na nich czuję. Dużo mi dała zmiana wizerunku, "upiększenie", było to dla mnie zawsze bardzo ważne. Mialam na początku ciężkie chwile w pracy, ale teraz da się żyć. W szkole jadę na persenie i Laremidzie.. Niestety muszę, chociaż się dobrze tam czuję..

 

I tak właśnie wygląda moje życie ze szkołą.

 

Cieszę się, że mogłam to z siebie wyrzucić. Tylko dlaczego nikt nigdy nic nie zrobił? Może dlatego, że byłam taka od początku, nikt nie widział mnie innej..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×