Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

agaton

mi się też coś ze skórą paskudzi, wysypka jakaś wyskakuje, swędzenie, na palcach u nóg jakieś zgrubienia dwa dziwne, na łokciu jednym jakiś placek szorstki co nie chce zejść.

i oczywiście od razu zaczęłam się zaczytywać w stronach o zmianach skórnych w toczniu.... shit.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.Mało sie ostatnio odzywałam,bo nawet dobrze sie czułam,nie miałam żadnych objawów nerwicy,naiwnie pomyślałam,że może mi przeszło,że nerwica już nie wróci,a tu dzisiaj usypiam sobie syna na rękach i takie potworne uczucie słabości takie uderzenia gorąca do głowy.Musiałam sie położyc,trwało to 10minut,zażyłam tabletke na uspokojenie i przeszło.Musze sie wkoncu wybrac na ta rehabilitacje mam zniesienie tej lordozy, skierowanie mam juz miesiac,tylko nie mam czasu sie tam wybrac.Nie wiem czasem czy to mój kręgosłup szyjny nie daje mi takich objawów,bo przeciez pare lat temu miałam z nim problemy leżałam w szpitalu bo dostałam takich bóli głowy,niedowyrzymania no i wtedy mi powiedzieli,ze to od kregosłupa,a teraz mam kregosłup szyjny dopiero obciążony bo wiadomo ciąża,a teraz rozpieszczony dwulatek,ktory ciagle chce sie nosic na rączkach,a mamusia nie potrafi odmówic:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klaudia24 to mamy coś podobnego tylko Ty w większym stopniu, bo ja mam spłycenie lordozy a Ty zniesienie

z tego co się orientuje w szyjnym odcinku kręgosłup powinien być wygięty lekko w taki łuk, u mnie jest pewnie ten łuk za mały a u Ciebie go nie ma wcale

może warto w domu jakieś ćwiczenia na to robić, żeby się wspomóc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem nowa na forum i muszę z siebie wyrzucić moją nerwicę. Zaczęło się u mnie kilka lat temu na studiach, choć od zawsze miałam tendencję do nadmiernego zamartwiania się wszystkim dookoła. Na studiach zaczęły mi drętwieć nogi. Zamiast przejść nad tym do porządku dziennego oczywiście wmówiłam sobie. Przez kilka lat chodziłam od neurologa do neurologa, wszystcy twierdzili, że mi nic nie jest, ja nie wierzyłam. Wymusiłam na jakiejś słabszej jednostce EEG głowy, potem rezonans, dopplera, USG wszystkiego co mam w środku. I mimo, ze badani wychodziły ok, ja codziennie umieałam na SM.

W którymś momencie dostałam od neurologa cital i zalecenie "idź do psychiatry". Poszłam - kuracja citalem + psychoterapia przez 1,5 roku pomogły o tyle, że zaczęłam śmiać się z moich lęków. Dzięki temu przekonałam się, ze wszystkie objawy, choć tak realne, tak odczuwalne, były wytworem mojej głowy. Po 1,5 roku odstawiłam cital. Właśnie mija rok od ostatniej tabletki a mi powróciły wszystkie objawy!

No i niestety nadal wbijam sobie SM. Wiem, ze gdybym to miała, to by wyszło na badaniach, to mój stan byłby teraz gorszy, itp. Wiem, ze gdy brałam leki nic mi nie było. Wiem, ze wszystko przemawia za nerwicą. A mimo to, panikuję. Googluje objawy i wychodzi mi jedno - to straszne sm. Wiem, że nawet jeśli to mam, to mam przed sobą jeszcze lata dobrego życia. Wiem, że neurolog u którego ostatnio była zlecił mi badania podejrzewając jakieś braki witamin, a jednak mi się wydaję, że poszukuje sm. Wiem, że gdyby neurolog zawyrokował, że to nerwica nie uwierzyłabym mu i dalej szukała w sobie chorób. Ale to, że zlecił dodatkowe badania odbieram jako sygnał, że coś się dzieję.

 

Słyszę, co mówię. Słysze swoje argumenty. A mimo to, cały czas boję się choroby.

 

I chyba najgorsze jest to, że terapia i leki pomogły tylko doraźnie. Ze nadal nie jestem wyleczona z nerwicy. Czuję się strasznie zagubiona i bezradna i zlękniona i przerażona i osamotniona.

 

Też tak macie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od roku leczę się na depresje, zaczęła ustępować, ale z jednym mam nadal ogromny problem...dziwny ucisk w piersi, co to jest? nie umiem tego nazwać, nie umiem znaleźć przyczyny... po prostu nagle zaczynam czuć lęk, uczucie,że powinnam/chciałabym być w innym miejscu,wtedy zaczynam się czuć nieswojo we własnym ciele, mam wrażenie ,że jest nie moje, włącza mi się chęć ucieczki.Dużo bym dała żeby to określić. Pojawia się nagle, mogę iść ulicą w słoneczny dzień i nagle mnie to dopada...

to lęk?

czy coś innego?

grzebie sobie w głowie próbując to określić,ale nie daje rady

ktoś też tak ma? wie co to jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wuzetka, mi się około 1,5 m-ca temu zaczęły różne okropne objawy trwające non stop. Najpierw bałam się SM. Potem skojarzyłam swoje objawy z jeszcze dużo gorszą chorobą neurologiczną nieuleczalną. Byłam wtedy na takim etapie, że bym się ucieszyła, jakby mi powiedzieli że mam SM zamiast tamtego. Badania, które miałam jak na tą chwilę chyba wykluczyły i jedno i drugie. Mam też c.d. badań na boreliozę i czytam potworne historie, jak ludzi od niej sparaliżowało i boję się, że i mnie to spotka. Zastanawiam się też, czy nie mam tocznia albo innej strasznej choroby immunologicznej.

Jeśli po lekach Ci przeszło, to staraj się uspokoić. SM nie przechodzi po antydepresantach. Głowa do góry!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się też, czy nie mam tocznia albo innej strasznej choroby immunologicznej

ylva u mnie reumatolog nie może dojść do tego czy mam tocznia czy sjogrena...po pozytywnych wynikach badań ana1/ana2 ze wskazaniem na ro i la (cokolwiek by to być nie miało), do rzeczy jednak, zlecenie badań (ana1 i ana2) na nfz dostaniesz tylko u reumatologa, ale można te bad. zrobić prywatnie... może warto?

mam poczucie, że autoagresja w naszych ciałach wynika właśnie z przyczyn nerwicowych...niektórzy określają je jako choroby cywilizacyjne...czytam wiele o szamanizmie na syberii i w ogóle o tzw. ludach "pierwotnych"...tam nie ma chorób autoimmunologicznych...jest za to terapia seansów szamańskich...pewien psycholog z japonii podejrzewał, że szamani muszą być szaleńcami typu histerycznego, zbadał ich..okazało się, że ci ludzie owszem, byli histerykami, ale aktualnie są histerykami wyleczonymi całkowicie (są podejrzenia, że tzw 'choroba inicjacyjna' jest właśnie atakiem choroby zaś wyleczenie całkowite dokonuje się w trakcie inicjacji, ale wielu badaczy uznaje, że to nietrafiona hipoteza)

jakkolwiek, wygląda na to, że radzą sobie na poziomie psyche zanim jeszcze rozwinie się autoagresja

coś za coś...wyleczyć tam kiłę czy zapalenie płuc jest dużo trudniej i mniej skutecznie niż w tzw. krajach cywilizowanych...

co ciekawe, podejście do choroby w tych grupach jest społeczne -cała grupa społeczna bierze na siebie chorobę członka społeczeństwa i aktywnie uczestniczy w procesie leczenia...my, na zachodzie stwierdzamy 'to twój problem, poradzisz sobie' i mamy szereg chorób cywilizacyjnych...pomijam oczywiście czynniki typu niezdrowa żywność i zatrute powietrze...ale to, co mi doskwiera, i jak czytam wielu z Was też, to poczucie wyobcowania, osamotnienia...wysoka cena za 'prawdę' o braku duchów w naszym życiu...na szczęście jest forum...mi trochę pomaga na wyparcie 'poczucia niezrozumienia' (choć jestem zaledwie od wczoraj)

trzymaj się

jeśli chciałabyś więcej info o toczniu, chętnie służę wiedzą, której się nabawiłam przez lekarskie 'diagnozy' potwierdzalne badaniami i rozmowami o reumatologicznych chorobach z pacjentami szpitala reumatologicznego, gdy z rzadka (dzięki ci nfz-cie), wypada mi termin wielogodzinnego oczekiwania na wizytę w gabinecie specjalisty :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj wylądowałam w szpitalu bo mój "partner"mnie pobił.Naszczescie poza stłuczeniami głwy i nosa nic wiecej na badaniach nie wyszło.Najgorsze jest to ,że musiałam do niego wrócic,bo nie miałam gdzie pojsc z dzieckiem.Takie to wszystko ciezkie.Zyc sie odniechciewa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osz kurcze, klaudia24, tak mi przykro. A rodzice? Jacyś przyjaciele? Dalsza rodzina? Może ktoś się znajdzie, kto mógłby Ci pomóc? Wiem, że łatwo gadać, ale z tego się trzeba wyrwać za wszelką cenę - i dla Ciebie i dla dziecka!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj wylądowałam w szpitalu bo mój "partner"mnie pobił.Naszczescie poza stłuczeniami głwy i nosa nic wiecej na badaniach nie wyszło.Najgorsze jest to ,że musiałam do niego wrócic,bo nie miałam gdzie pojsc z dzieckiem.Takie to wszystko ciezkie.Zyc sie odniechciewa.

Jeśli możesz to uciekaj od tego oprawcy!

Bardzo Ci współczuję.

Zrób to dla siebie i dla dziecka!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Własnie nie mam kogo prosic o pomoc.Moi rodzice sa alkoholikami jeszcze teraz akurat pija.Byłam u znajomej na noc, tylko że zabrał mi wszystkie pieniadze wiec musiałam wrócić do domu nie miałam wyjscia.Jeszcze ciagłe objawy tejnerwicy.Nie mam juz siły

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze Bielska to nie znam w ogóle. Mam dla Ciebie propozycję, która pewnie wyda Ci się bez sensu, ale przemyśl ją:

 

www.niebieskalinia.pl

 

Pod tym adresem znajdziesz informacje o Ogólnopolskim Pogotowiu dla Ofiar Przemocy w Rodzinie. Można zadzwonić i porozmawiać, poradzić się. Ja wiem, że to brzmi bardzo brutalnie, ale lepszy od partnera, który bije jest już dom samotnej matki lub jakiś ośrodek pomocowy. Bo co jeśli następnym razem uderzy tak, że skutki będą gorsze niż sinaki, co wtedy z Twoim dzieckiem... Bardzo Cię proszę - chociaż tam zadzwoń, zapytaj jaka organizacja w Twojej okolicy mogłaby Ci pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj wylądowałam w szpitalu bo mój "partner"mnie pobił.Naszczescie poza stłuczeniami głwy i nosa nic wiecej na badaniach nie wyszło.Najgorsze jest to ,że musiałam do niego wrócic,bo nie miałam gdzie pojsc z dzieckiem.Takie to wszystko ciezkie.Zyc sie odniechciewa.

O rany bardzo Ci współczuję:( uciekaj jak najszybciej żeby tragedii nie było... Skorzystaj z pomocy tego linka od ylvy tam z pewnością Cię pokierują i nie martw się tam pomoc otrzymują nawet kobiety które nie mają pieniążków!!!Trzymam kciuki za Ciebie i Twoje dzieciątko:) A takich gnojków do więzienia wsadzać!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem nową użytkowniczką, ale obserwuję to forum od paru ładnych lat, od momentu gdy posypała mi się psychika. Postanowiłam zalożyć ten temat, bo chciałabym, aby ktoś mi pomógł ocenić, rozpoznać to, co mnie trapi i niszczy. Postaram się opisac problem...

 

Generalnie mam 22 lata. W czerwcu będzie 3 rocznica mojej utraty zdrowia psychicznego.

Wszystko zaczęło się tak naprawdę od ataków paniki. Generalnie wcześniej nie miałam problemów z lękiem, nie bałam się, funkcjonowałam samodzielnie, nie wiedziałam czym jest panika. A pierwszy taki atak przeżyłam krótko po maturze, w wakacje. Byłam sama w obcym mieście. W tym czasie miałam sporo stresów: kończyłam liceum a w przeciwieństwie do koleżanek nie wiedziałam co chcę dalej robić w życiu, miałam niewielu znajomych; pokłóciłam się i zepsuła mi się relacja z osobą, na której bardzo mi zależało. Atak był nagły. Spacerując wśród ludzi nagle w kilka sekund zalała mnie fala totalnego przerażenia, miałam trudności z oddychaniem, chciałam uciec a nie wiedziałam dokąd, bałam się że rzucę się na ziemię i zacznę krzyczeć (było to w miejscu publicznym). To była gruba kreska, która oddzieliła mnie od wcześniejszego, w miarę normalnego życia i rozpoczęła pasmo udręk. Po tym incydencie ataki zdarzały się codziennie, nie miałam siły wyjść z domu, ciągle się bałam, czułam że wariuję. Osoba, na której mi zależało, okazała mi swoje jawne lekceważenie - bardzo to przeżyłam. Pojawiła się też depresja. Trafiłam do szpitala, pomogli mi - ataki ustały, nastrój się poprawił ale przybyło mi 20 kg w kilka miesięcy, co mocno zaburzyło mi samoocenę...

Spokój trwał rok. Zapomniałam już, co to lęk napadowy.

Następny atak wyzwolony został przez dosłownie pierdołę. Pewien facet bardzo mnie skrzywdził. Raz niespodziewanie spotkałam go na korytarzu szkoły - to spowodowało atak. Miało to miejsce na uczelni, co bylo dodatkową traumą - wtedy publicznie totalnie straciłam kontrolę nad sobą... Gdy sobie to przypominam, tak mi wstyd... Ryczałam, trzęsłam się, miałam derealizację, prosiłam, baa, darłam się, żeby wezwać karetkę, oddychałam głośno i histerycznie, łkałam, że nie mogę oddychać - ludzie z grupy drapali się w głowie, nie wiedząc o co chodzi, kobitka prowadząca zajęcia ogłupiała - ale w końcu od niechcenia wezwała karetkę, dostałam zastrzyk relanium domięśniowo, i atak puścił. Potworny wstyd jednak pozostał. Dodam jeszcze, że dla większości grupy i wykładowców moje zachowanie i całokształt itp. było totalnie kuriozalnym zdarzeniem.....

Chodzilam do psychiatry i na psychoterapię, ale pomagało doraźnie. Od tamtego wydarzenia zaopatrzyłam się w xanax, bez którego nie ruszałam sie z domu. Musiałam zawsze go mieć. Ataki raz sie pojawiały, raz nie. W ostatnim czasie miałam ponad półroczną przerwę. Lecz... przedwczoraj zdarzyło się coś bardzo, bardzo silnego i dla mnie wręcz potwornego.

Byłam bardzo, bardzo zmęczona, miałam dużo roboty, 3 ostatnie noce miałam źle przespane. Po całym dniu pracy poszłam spać do koleżanki, z którą spędziłam miły, choć trochę wykończony wszystkim, wieczór. Byłam śpiąca i normalnie powinnam zasnąć po przyłożeniu głowy do poduszki, ale coś narastało. Położyłam się do łóżka z napięciem nerwowym, i ono coraz bardziej rosło. Gawędziłam sobie z koleżanką leżąc w łózku i opowiadając jej coś nagle zdałam sobie sprawę, że mój głos jest dla mnie obcy. Swój wlasny głos słyszałam jako głos kogoś obcego, jakbym kogoś innego mówiącego słuchała - i w moment mnie to przeraziło. Podzieliłam się swoim spostrzeżeniem z koleżanką, tak żartobliwie, tak że: ej sluchaj, ja swój głos słyszę jak jakiś obcy, jak nie mój, o kurde chyba na mnie pora" na co koleżanka z przerażeniem, żebym jej nie mówiła takich rzeczy, bo ona zaczyna się "wkręcać".... to był ten moment, że mój lęk podskoczył do dużych wartości, zwiększając się.... Powiedziałyśmy sobie dobranoc, ja próbowalam zasnąć. I WTEDY UŚWIADOMIŁAM SOBIE, że nie mam przy sobie xanaxu.... i to było jak wciśnięcie panic-attack-mode-on, let's START it. Rozpoczął się atak. Straciłam poczucie czasu, czułam że ogarnia mnie obłęd. Pojawiły się, nowe piekielne objawy. W mojej głowie pojawił się makabryczny myślotok - nie da się tego koszmaru opisać, alegorią tego jest jedynie animacja czołówki teleturnieju "Miliard w rozumie", gdy w głowie faceta pojawia się bardzo szybko gęsta sekwencja rozmaitych, szybko zmieniających się kadrów i ta psychodeliczna muzyczka... ja dodatkowo slyszałam myśli wypowiedziane, ogromny zbitek różnych wspomnień, marzeń, skojarzeń, obrazów z telewizji, przeżytych sytuacji, wszystko z potworną prędkością odtwarzane jako historia, bez związku logicznego, wymieszane, szybko jak 100 róznych klatek na sekundę, jeden po drugim. Nie byłam w stanie tego powstrzymać, myślałam że zacznę krzyczeć, potwornie się bałam, lęk dosłownie trzymał mnie za gardło. Bodźce w umyśle bombardowały, nie mogłam leżeć z zamkniętymi oczami bo czulam że wpadam w spiralę totalnego szaleństwa, calkowitego madness i do końca stracę kontakt z rzeczywistością. Patrzyłam na firanę - widziałam na niej wirujące wzory i mówiące do mnie twarze osób z "myślotoku" - myśli jako obrazy i sceny wyświetlaly mi się i tak, gdziekolwiek patrzyłam - obojętnie czy miałam zamknięte oczy, czy nie. Czułam jak dotykam najczystszego obłędu. Miałam myśli żeby zabić koleżankę, zrobić coś złego, coś jej zniszczyć, zdemolować pokój - chciałam krzyczeć, nie byłam w stanie tego wszystkiego znieść. Męczyłam sie długo, wreszcie zasnęlam. Rano koleżanka powiedziała mi, że obudziło ją moje głośne jęczenie przez sen :shock: zawodzenie, jakbym miała jakieś rany, albo jakby coś mnie strasznie bolało.. To dopełniło mojego lęku i obrazu szaleństwa. Tak się boję schizofrenii, psychozy, a czasem moje objawy nerwicy wręcz ocierają się o to, tańczą z tym w kółeczku. To, co mnie dotknęło tamtej nocy, ten myślotok - to było jak psychoza. Totalne przerażenie, obłęd. Przeżyłam w swoim życiu już kilka traum na płaszczyźnie nerwowej, a raczej nerwicowej podczas wielu potwornych dla mnie sytuacji - zemdlałam i na ziemi miałam drgawki przy zwykłym pobraniu krwi, dostałam odrealnienia i głuchoty przez szum w uszach który sprawial że nic nie słyszałam po bolesnym zabiegu stomatologicznym, przez ataki paniki wiele razy się zbłaźniłam, a najbardziej wtedy w szkole. Wszystkie te sytuacje miały miejsce, gdy otaczali mnie źli ludzie - nieprzyjemny, wrogi personel medyczny, oschła, nie lubiąca mnie grupa w szkole, wredna, celowo niedelikatna dentystka. Jednak to doświadczenie z przedwczoraj było jak stan z pogranicza, zaburzenie świadomości. Boję się tego. Czy ktoś pomógłby mi to zinterpetować, ten stan który doznałam przy zasypianiu u koleżanki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że Twój atak u koleżanki można podpiąć pod derealizację. Pamiętam kiedy pierwszy raz wpadłem w ten stan również odnosiłem wrażenie, że mój głos jest inny, widziałem siebie z boku, zastanawiałem się czy istnieję. Myśli, które kołatały się po mojej głowie takoż dotyczyły mordowania najbliższych i schizofrenii. Pamiętam, że tego dnia wracałem od dziewczyny i nagle mój mózg zaczął ze mną rozmowę, jakby ktoś siedział w czaszce, "a może zabiłeś swoją dziewczynę i jej rodzinę ale masz schizofrenie i nic nie pamiętasz?". Myślałem, że wariuję więc aby się upewnić czy wszystko gra zadzwoniłem do dziewczyny. Na szczęście odebrała a ja żeby nie wypaść na kretyna zapytałem się o nazwę serialu, który oglądaliśmy kiedyś tam, bo niby zapomniałem. Czułem się tragicznie, na szczęście następnego dnia trafiłem na to forum i odnalazłem temat: Derealizacja, depresonalizacja. Odetchnąłem z ulgą, że to kolejny psikus nerwicy. Jakoś przeszło, do dziś zostało tylko martwienie się o serce od czasu do czasu. Bo moja nerwica niestety skupiła się głównie na życiowej "pompce".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×