Skocz do zawartości
Nerwica.com

czesc


e123456

Rekomendowane odpowiedzi

Witaj e123456 !

Myślę że w stanie w jakim obecnie się znajdujesz jest ciężki.

Dlatego uważam twoją decyzję za odważną i słuszną.

Oby pobyt w szpitalu pomógł ci wrócić do normalności.

Czy jest ktoś bliski na kogo możesz liczyć w tak trudnej chwili ?

Życzę dużo siły i wytrwałości a przede wszystkim powrotu do zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie dni trochę lepiej ale klucha w gardle męczy mnie codziennie.

Nie mam nikogo do wspomagania. Od wielu lat sama wychowuję syna, staram się nie obciążać go swoją chorobą ale i tak nie jest mu łatwo.

Matka mnie niby wspiera. Pół roku temu w trakcie rozmowy powiedziałam jej, że może na stare lata zrobiłabym jeszcze prawo jazdy. Zrobiła groźną minę i powiedziała "PRZECIEŻ WIESZ, że się do tego nie nadajesz" i tak było zawsze. Czytam Was i wiem, że niektórzy są wspierani przez bliskich.

Słowa od Was wpisane dla mnie podnoszą mnie czasem na duchu.

Rada niektórych nikomu nie mówić o chorobie, ale mnie jest wszystko jedno kto wie, co pomyśli, jak bardzo się uśmieje i tak już jestem jedną nogą poza tym wszystkim.

Od dwóch tygodni biorę Efektin, czy coś takiego. Może pomoże, a jak nie to trudno. Dziękuję Wam za słowa pociechy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

e123456-na jakie stare lata??!!Jesteś w wieku mojej siostry,która rok temu z nerwicą zrobiła sobie prawko.I jeździ.I ty nie rezygnuj!!To bardzo dobry pomysł.Skupisz się na tym,bedziesz musiała wyjść z domu,pogadać z ludźmi i...poczujesz sie wolna i odbarczona od codzienności.Próbuj,będę trzymać kciuki.A co do mamy-to może w dobrej wierze to mówi,żeby cię oszczędzić,ale nie ma racji.NIE SŁUCHAJ :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśl o pr.jazdy była pół roku temu, gdy myślałam, że prawie wyzdrowiałam. Teraz to zupełnie niaktualne tak jak większość spraw.

Parę tygodni temu słyszałam w tv, że w przyszłości ciężkie przypadki depr. będą leczone poprzez operację na mógu. To ogramna nadzieja dla wszystkich chorych. Choroba zagrożona operacją na otwartym mózgu będzie traktowana poważnie i ze współczuciem przez innych tak jak teraz chocby choroby serca. Ja NAPRAWDE chciałabym ezystować normalniej i NIE MOGE.

Muszę jeszcze życ a raczej męczyć się z powodu syna jeszcze chociaż 2 lata.

Dziękuję Wam za dobre słowa. Dziś mało spałam, ale mózg pracuje mi nienajgorzej i nawet chce mi się ubrać i iść do dziennego szpitala (chodzę już prawie dwa m-ce).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

e123456,możesz normalnie żyć.Gwarantuję ci to,tylko musisz znaleźć do tego swoją drogę.Różnym ludziom różne rzeczy pomagają.Ja też byłam w ciężkiej depresji,do tego stopnia,że psychiatra podejrzewał schizofrenię lub psychozę.Męczyłam się tak dopóki mąż nie powiedział,że zabierze mi sądownie dzieci,bo nie jestem zdolna do opieki nad nimi.Jestem mu teraz za to bardzo wdzięczna,bo to postawiło mnie na nogi piorunem.Umysł wiedział,że MUSI MUSI się pozbierać i to szybko.Nie wolno ci użalać się nad sobą!!Nie wolno ci mysleć-patrzcie,jestem strasznie chora i nieszczęśliwa!!W ten sposób dajesz sobie pozwolenie na chorobę.Najbardziej możesz sobie pomóc ty sama.Tylko trzeba w to włożyć trochę wysiłku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nazywam sie la, i swiat mi sie zawalil juz dawno ale teraz moje zycie jest zupelnie bez sensu ,bo nie mam do kog sie juz nawet odezwac tak bardzo mnie ludzie nie rozumieja i odsuneli sie ode mnie co wiecej maja do mnie pretnsje ze nie umiem sobie radzic w zyciu ,ze jestm rozpiszczona w/g nich ,ja tego tak nie widze jestem slaba psychicznie i nie radze sobie praktycznie z niczym jest to fakt nic w zyciu nie osiągnęlam ,biore wszytko do siebie ,kazde ludzkie slowo ,kazda krytke na moj temat a jest ich bardzo wile ,bo przyjaciól nie mam zazdnych .ale ludzi ktorzy wtrącaja się w moje zycie jest pełno, nie mam sił zyc amusze bo jednak boje się podciąc sobie zyly ,myslalam zeby przedawkowac leki przeciwdepresyjne ,takie jakie mam wypisane od psychiatry, ale ostatecznie jeszcze tego nie zrobilam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj La. Tak masz rację. Ludzie nas nerwusków nie rozumieją. NIe umiesz postawić granicy i dlatego ludzie tak Cię ranią. Ze mną było to samo. Każdy mógł wejść mi na głowę. Moja wina bo nie reagowałam. Bałam się żeby kogoś nie urazić, albo poprostu mnie zatykało. A tu trzeba poprostu zadbać o siebie, nie przyjmować wszystkiego do siebie, bo ludzie to widzą i dlatego się tak zachowują. Nikt nie ma prawa ingerować w nasze życie. Trzeba stworzyć większy dystans. Za bardzo dopuszczamy ludzi do siebie i dlatego mamy kłopoty z nerwicą. Tu potrzebna jest psychoterapia i nauka asertywności. Nikogo nie obrażać ale grzecznie i stanowczo pokazać swoje ja. Nie chce mi sie wierzyć że nic nie osiągnęłas w życiu. Napewno jesteś młodą wspaniała kobietą, tylko troche się zagubiłaś i z tego stanu trzeba jak najszybciej wyjść. I tego Ci serdecznie życzę, Chcesz to ci ściągne z internetu książke o asertywności i prześle pocztą. Bardzo dobra, pouczająca lektura. Można dużo sie z niej nauczyć

Pozdrawiam. Powodzenia

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:06 pm ]

Witaj e123456. Chodzisz już prawie 2 miesiace so szpitala-czy widzisz jakąś poprawę.Czy jest troszke lepiej? Myślę że po tym leczeniu jednak zrobisz to prawo jazdy i wszystko będzie ok. Dasz radę. Trzymaj się cieplutko i myśl pozytywnie,Pozdrawiam

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:06 pm ]

Witaj e123456. Chodzisz już prawie 2 miesiace so szpitala-czy widzisz jakąś poprawę.Czy jest troszke lepiej? Myślę że po tym leczeniu jednak zrobisz to prawo jazdy i wszystko będzie ok. Dasz radę. Trzymaj się cieplutko i myśl pozytywnie,Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie lecze sie . Juz. A powinnam. Zapadam sie w swiat lekow cieni i cierpienia. Nie mam odwagi przyznac sie sama przed soba ze potrzebuje pomocy. Placze. Pije. Chce zaponiec. O bolu glownie. I braku milosci. Dzisiaj pije za to ze jestem przezroczysta. Niewidzialna. I niepotrzebna.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:14 pm ]

a tak w ogole to chcialam sie przywitac, jak wypada na osobe dobrze wychowana , nowa na forum. A ja tak od razu z grubej rury...

Czesc :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

e123456 Dasz rade masz może gorszy okres ale to nie koniec swiata ludzie maja wieksze problemy sa smiertelnie chorzy. my mamy tylko zwiększoną wrażliwość i przezywamy inaczej wszystko. Ale przecierz ludzie wychodzą z tego. Trzeba czasu. Życze Ci więcej sił i ne na 2 lata bo zycie jest zbyt pieke by wcześnie dchodzić, życze ci abyś doczekała późnej sterości , zdrowa i pełna radości. Żobaczysz ze bedziesz sie jeszcze smiała z tego, zobaczysz ze bedzie dobrze bo być musi! Masz dla kogo zyć- dla siebie!!!!!Depresja to choroba społeczna XI wieku. Na którą są naszczęście sposoby!! Damy rade!!! Prawda??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wszystkim!!

Mam na imie Ewa mam 19 lat i jestem nowym forumowiczem lecz z tym samym problemem Wszystko zaczelo sie w lipcu zeszlego roku. Wczesniej mialam szczesliwa, kochajaca rodzine. Moze byly problemy finansowe ale zawsze trzymalismy sie razem i to pomagalo nam cieszyc sie zyciem. Tato wyjechal do Stanow i pieniadze przestaly byc problemem. Nagle wszystko zwalilo sie na mnie niespodziewanie. Zdalam mature bez problemu na piatki, w lipcu pojechalam zdawac na studia. W trakcie ezaminow odebralam telefon od mamy. Powiedziala ze mnie przeprasza ale wyjechala do stanow ze ma romans z szefem mojego ojca i ze Tato wraca zeby nami sie zajac.... Mozecie sobie wyobrazic co czulam? Myslalam ze to zart. Lecz szybko okazalo sie ze to prawda. Tato wrocil, zaczal nagadywac do mnie na mame, a ja nie moglam tego wszystkiego ogarnac... Powoli zaczelam miec problemy z zoladkiem, pozniej zawroty glowy i dziwna niechec do wszystkiego co dawniej sprawialo mi radoche. Musialam sie stac "matka" dla mojego mlodszego brata, bo tato niestety nigdy nie interesowal sie naszymi sprawami. I w momenie dopadla mnie nerwica, ktora teraz tak moge nazwac, bo wczesniej nie zdawalam sobie z tego sprawy. Nie wychodze z domu bo boje sie ze zrobi mi sie slabo albo duszno. Czuje sie jakbym caly dzien nie mogla sie obudzic, mam problemy z przypomnieniem sobie co robilam wczoraj. Pisze do Was gdyz dzieki Wam powoli odnajduje sie w zyciu. Mam wspanialego chlopaka dzieki ktoremu wogole jeszcze funkcjonuje. Boje sie ze kiedys i on nie wytrzyma. Dawniej chodzilismy bardzo czesto do pubow, na dyskoteki, poprostu zachowywalismy sie jak normalni nastolatkowie a teraz ciagle siedzimy w domu... Najgorsze jest to ze nie bardzo moge isc do psychiatry, bo mieszkam w malutkim miescie w ktorym jedyny najlepszy psychiatra to ojciec mojego kumpla :/ a nie chce zeby wszyscy wiedzieli o moich problemach. Licze na Was moi Kochani, ze tak jak zawsze poprawicie mi jakos humor. Codziennie przed zasnieciem czytam wasze pozytywne mysli i wtedy czuje sie o niebo lepiej. Mysle ze dam rade! Tylko wsparcia mi potrzeba :( Trzymajcie sie cieplutko Moje nerwuski Caluski!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×