Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samobójstwo...czyn wzniosły, czy tchórzostwo...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

CIESZE SIE, ZE ZYJE!

To chyba jest najważniejsze, że chcesz dać sobie szansę i wyzbierać sie z tej sytuacji. Mimo, że to co się stało było straszne, pokazuje, że da się zacząć życie od nowa.

 

Witamy wśród nas!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muody, ja też cieszę się, że żyjesz. Moja przyjaciółka skoczyła z 8 piętra, nie miała tyle szczęścia. Cieszę się również, że dochodzisz do siebie.

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby nie ten wypadek pewnie dalej bym sobie nie dawal rady z tym wszystkim i moze to co powiem bedzie bardzo glupie, ale dopiero teraz uswiadomilem sobie ze zycie nie konczy sie na klopotach... teraz juz bede mial mniejsze cierpienie psychiczne a wieksze fizyczne wiec apeluje do wszystkich ktorzy maja objawy depresji o szybkie zgloszenie sie do psychologa. Za to nic sie nie placi i nie ma sie czego wstydzic. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, czasem trzeba tak drastycznego środka, żeby oczy się otworzyły. Muody, lepiej późno niż wcale. To wcale nie jest głupie - takie jest życie, trzeba coś stracić aby to docenić. Owszem, kłopoty to znacząca część życia i bardzo je uprzykrzająca. Ale masz rację, nie na nich życie się kończy. Też parę razy się próbowałam zabić. Niestety nie wywarło na mnie to takiego efektu, jak samobójcza śmierć mojej przyjaciółki i Twoja historia. Myślę, że oczy mi się otworzyły :D

Dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko mowie teraz za twoja przyjaciolke :) najbardziej mi zal jest tego ze od dziecka gralem w pilke nozna, pozniej trenowalem w klubach przez 6 lat... teraz juz tylko moge z bolem troche pozonglowac pilka ale po wypadku modlilem sie do Boga zebym chociaz tak mogl zrobic :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, moje serce aż ścisło, gdy pisałeś jakie obrażenia odniosłeś - złamany kręgosłup - to brzmi strasznie. Strasznie się cieszę, że możesz chodzić, kopać piłkę... Na pewno zdajesz sobie sprawę, jakie szczęście w tym nieszczęściu miałeś. Z czasem na pewno Twój stan będzie się poprawiał i będziesz coraz bardziej sprawny. Co prawda kosztem Twojego hobby (wiem, ile kosztuje rezygnacja z ulubionego zajęcia - trenowałam zawodowo siatkówkę, ale nabawiłam się kontuzji kręgosłupa i musiałam pożegnać się z moją pasją i do dziś czuję igiełkę żalu w sercu, gdy do tego wracam).

Po 2próbie samobójczej uszkodzenia doznała moja trzustka - potem latami działy się ze mną cuda, prawie nabawiłam się cukrzycy. Ale na szczęście - wyszłam z tego, ale chyba nie potrafiłam się tym tak cieszyć jak Ty - być może dlatego, że nie straciłam tak wiele jak ty. O ironio - ile zarazem zyskaliśmy

Pozdrawiam

 

:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem chwilami myśli samobójcze z powodu kłótni z rodzicami ale nic więcej.

Żeby popełnić samobójstwo trzeba mieć ogromną determinację.Oczywiście prawie wszyscy samobójcy nie przejmują się innymi i dobrze bo jeśli nikt ciebie nie rozumie to po co się kimś przejmować że może się będzie martwił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bethi, bardzo współczuję. Prawie rok temu przeżyłam samobójstwo kolegi. Wiem, jak to boli :cry:

U mnie myśli s. pojawiają się coraz częściej. Sama zaczęłam myśleć o torach, gdzie iść...Zaczęłam nawet zbierać pieniądze, żeby tam dojechać.

Myślę o leczeniu, ale z drugiej strony instnieje obawa, że będę musiała żyć, a tego się boję. Mam straszny mętlik w głowie. Wiem, że jak nie zacznę szukać pomocy, zrobię coś złego :(

Denerwują mnie sytuacje, gdy ktoś mi mówi, jakie życie jest piękne. Przepraszam, ale ja już zapomniałam, jak to jest. Ostatnio coraz częściej wszystko jest czarne, boję się siebie coraz bardziej :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam!

Jak już pisałam w poście przywitalnym pół roku temu mój brat bliźniak popełnił samobójstwo i nie mogę dać sobie z tym rady .......

boję się że zrobie to samo,bo bez przerwy myślę o tym jak, dlaczego to zrobił .

Czasem aż mu zazdroszczę, a później boję się swoich myśli

Jestem tak rozwalona że to cud że jeszcze funkcjonuje ( praca,dom, znajomi)

ps.leczę się u psychiatry i chodzę na terapie ,ale co z tego jak to jest raz na 2 tygodnie......resztę czasu jestem sama i muszę funkcjonować

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podziwiam samobojcow i nie chodzi tylko o to ze ja tez myslalam o tym nie raz. tylko o to, ze nie sztuka jest zyc jak sie chce tylko odejsc.

i nie rozumiem ludzi ktorzy maja samobojcow za nienormalnych ludzi, przeciez tak nie jest. ja mysle juz o tym od 2 lat choc brak mi odwagi by to zrobic, zostaje samookaleczanie. ale zawsze chcialam odejsc przy ulubionej piosence, w swietle swiec, podciac sobie zyly, zazyc tabletki, napisac listy pozegnalne i po prostu zasnac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tchórzostwo. Jak tylko znajdę chwilę, wyłuszczę argumenta.

 

Dobra, zaczynamy.

 

Mit pierwszy: Samobójstwo to wyjście

Mit drugi: Samobójstwo rozwiązuje problemy

Mit trzeci: Samobójstwo to akt woli niezależnej

Mit czwarty: Samobójstwo to akt odwagi

Mit piąty: Samobójstwo to dowód mądrości

 

Czyli mały elaboracik filozoficzno-kontestacyjno-ironiczny o tle edukacyjnym.

 

Jakie wyjście ? Akt unicestwienia jest odwrotem, cofnięciem się, degradacją własnego człowieczeństwa do pozycji uległego, zahukanego zwierzątka, uciekającego przed większymi wyzwaniami. Doprawdy, zastanawiam się, jak można w owym wypadku w ogóle mówić o wyjściu ? To wszak pozbawiony dystansu, chłodu emocjonalnego czyn, dyktowany najczęściej impresjami na tle emocjonalnym. A te zwykle bywają nagłe, impulsywne i błędne.

Spotkałam się z poglądem, jakoby było ono sposobem na rozwiązywanie problemów. Tego również nie jestem w stanie zrozumieć: Problemy to pojęcie typowo ziemskie, dotyczące profanum i tylko tutaj mogą one zostać rozwiązane bądź porzucone. To drugie jednak z racjonalnym wyjściem na niewiele wspólnego, takoż z 'rozwiązaniem'. Wyziąnięcie ducha NIC nie rozwiązuje, przeszkody pozostają nienaruszone i już nikt się za nie porządnie nie zabierze.

Przeciwności nie są testami, opartymi na zasadzie 'zaliczę - nie zaliczę'. To tylko szansa na dobrą ocenę. Nie wiemy, co będzie 'potem'... A jeżeli okaże się w razie istnienia 'duszy', przeżyjemy 'powtórkę z rozrywki'? Co w takim wypadku ? Będziemy uciekać w nieskończoność ? To jakieś szaleństwo... No, chyba, że w proch i pył nieba ateisty... A to, cóż, tchórzostwo w każdym calu...

Odwaga ? Odwagi wymaga życie i mierzenie się z tym, co chce nam, mówiąc kolokwialnie, dać kopa w dupę. To bunt, TO odwaga. Nie chowanie głowy w piasek, gdy wydaje się, że nic już nie ma sensu. Siebie też niekiedy trzeba pokonać. A to jest najtrudniejsze.

Mądrość ? Mądrość wie, że śmierć przyjdzie wtedy, gdy nadejdzie jej czas, że to wydarzy się prędzej, czy później. Życie to dar i wyzwanie; Mądrość korzysta z niego i podejmuje je. Nie odwraca się przed niczym.

 

To skrót moich ostatnich przemyśleń. Na wszelakie pytania i zarzuty z niekłamaną przyjemnością odpowiem; jeszcze jedna ocena do Astralnego Dziennika ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moudy a jakie podejście mają Twoi znajomi, którzy wiedzą co się stało? A ta dziewczyna? I jak Ty sobie z tym faktem radzisz? Rozumie, że większość uwagi pochłania Ci "radzenie sobie na co dzień" (nie zrozum mnie źle proszę) ale na pewno czasem przychodzą chwile słabości.

Parę razy też próbowałam i parę razy byłam "o krok", ale zawsze mnie odratowano. Jakoś. Wcale tego nie chciałam, ale nie mogę być na nikogo zła. Jedynie na siebie, że nawet zabić się nie potrafię. Po którymś razie bałam się znowu próbować, że nie uda mi się zabić a za to zostanę warzywkiem, a tego obawiałam się bardziej niż śmierci. Chyba rozumiecie dlaczego.

Teraz, z perspektywy czasu jestem świadoma ile szczęścia w nieszczęściu miałam i bardzo jestem za to wdzięczna losowi. Ale nadal zdarzają mi się chwilę słabości, gdy myślę, że nie ma już wyjścia - trzeba ze sobą skończyć, ale to wyjście zawsze się znajduje. Chwile słabości to ludzka rzecz. Trzeba sobie na nie pozwolić ale nie można pozwolić sobie na zawładnięcie sobą myślami samobójczymi. Pamiętajcie (Little_Nadia, Tom23, Martkaa23 i wszyscy zainteresowani), że zawsze jest wyjście. Trzeba jedynie odrobinę chcieć je dostrzec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację inna-ja.Osoba dla której życie nic nie znaczy i jest męczące nie ma powodów by żyć.Samobójstwo wymaga ogromnej odwagi i determinacji i wcale nie jest proste bo ile jest nieudanych prób samobójczych.Chociaż od wejścia pod pociąg chyba się umrze zawsze.

Samookaleczenie nie wchodzi w grę gdyż najważniejsze jest umrzeć bez bólu bo cierpienie(fizyczne i psychiczne) mogło by być powodem samobójstwa np jakaś nieuleczalna choroba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bethi, bardzo podoba mi się Twój punkt widzenia. Wiem z doświadczenia, ile odwagi potrzeba, by żyć dalej.

 

edit: 'Listy pożegnalne' ? Geeez... Podobnie, jak 99,9% osób, podejmująca demonstratywne próby. Chcesz się zabić ? NAPRAWDĘ chcesz ? Idź do lasu, powieś się na gałęzi tak, by nikt Cie nie widział. Jeżeli rozmyślasz o tym, jak zrobić z tego romantyczne (pożal się Boże) wydarzenie, jak to ma wyglądać, żeby było 'och', 'ach' i o czym rozmawiać (chociaż, oprócz rodziców, nikogo to na dłuższą metę nie obejdzie) - tak naprawdę tego nie chcesz, bowiem gdyby tak było, metoda stałaby się punktem najmniej ważnym i istotnym. Dam sobie łeb uciąć, że niedługo chęć samobójstwa odejdzie tak, jak przyszła. Czyli - z wiekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy nadchodzi ten moment to właściwie nic nie ma znaczenia: jak, gdzie, co inni powiedzą ani czy będzie bolało czy nie.

 

Neniadt oby minęło jak piszesz, ale człowiek musi najpierw wieeeeele stracić aby docenił co ma - czasem zdrowie, czasem i życie - niestety wtedy jest już za późno. Pomyślcie o tym w tym momencie.

Każdy ma swój system wartości. Mój też jest nie do końca normalny. Rozumie samobójców, nie oceniam tego co zrobili, nie potępiam ich. Cóż, to ich wybór i trzeba go uszanować.

Martkaaa22, znalazłaś się w niefajnej sytuacji. Rozumie nurtujące Cię pytania, które pozostaną bez odpowiedzi. Kochanie, zamiast poszukiwać odpowiedzi, której i tak nie znajdziesz, postaraj się pogodzić z tym co się stało. Wiem, bardzo Ci go brakuje i być może zastanawiałaś się, czy skoro byliście bliźniakami, Tobie też jest to pisane. Nie Kochanie, nie rozpamiętuj tego co się stało. Twój brat na pewno nie tego chciałby dla Ciebie. To, że przestaniesz się zadręczać, nie będzie oznaczało, że zapomniałaś o nim. On zawsze będzie z Tobą bo w Tobie, w Twoim serduszku. Nie zadręczaj się Kochanie, bo sama widzisz, że to Tobie nie służy.

Neniadt, wiele chciałabym powiedzieć, ale gryzę się w język, bo obawiam się, że co niektórzy mogliby to potraktować jako "wyzwanie". Rozumiesz.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi dziekuje za te słowa-czytając je aż płakać mi się zachciało i tak strasznie chciałabym się rozwyć ale coś mi nie pozwala.W głębi duszy wiem że Kubie jest teraz lepiej i chciałby żeby mi się udało,ale mam takie wyrzuty sumienia że tylko one mnie doprowadzają do takiego złego myślenia ,nie pozwalają mi zapomnieć...........lub pogodzić się z tym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Neniad do kolejnego trupa...

 

Martkaaa22, pozwól sobie na łzy. Rozwal tą tamę. Ona jest zupełnie niepotrzebna. Nie katuj się. Po co to? Jakie wyrzuty? Co mogłaś zrobić czego nie zrobiłaś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam,

od 4 lat zyje z chlopakiem, w zasadzie mezczyzna, cierpiacym na depresje, dzis po raz enty moj ukochany wieszal sie na smyczy psa, czasmi tnie sie potluczonym szklem, jest duzo sposobow. gdy nie podejmuje prob samozaglady jest najczesciej nieprzyjemny, napiety, drazliwy. jestem z nim, gdyz ma dwa oblicza, to inne jest przeciwienstwem wyzej opisanego. gdy jest 'normalnie' prowadzimy intensywne dyskusje, jestesmy oboje pelni ciekawosci i potrzeby poszukiwania, poruszamy mnostwo niezwyklych tematow, a wszystko w atmosferze pasji, radosci, planow podrozowania.

jest pelne zrozumienie, kontakt i duzo dobrej energii.

i nie daje rady, odczuwam tak przerazajaca bezradnosc, gdy slysze, 'bedziesz jeszcze plakala, juz za chwile mnie nie bedzie, wtedy docenisz'

i tak w kolko, nie wiem co robic w takiej sytuacji, moze ktos wyjasni o co chodzi czlowiekowi, ktory tak postepuje? prosze pomozcie mi zrozumiec co sie dzieje, i jak postepowac.dzieki

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:25 am ]

hmmm, moze po prostu podzielcie sie ze mna wlasnymi doswiadczeniami, po powtornym przeczytaniu wlasnego postu odnosze wrazenie, ze nie potrzebuje pomocy, tylko rozmowy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasna owcamoże on chce cię tym sposobem zatrzymać przy sobie.Boi się,że odejdziesz i stosuje taki szantaż emocjonalny.Na pewno jest zaburzony i to niekiepsko.Koniecznie udaj się z nim do psychiatry lub psychologa.Napisz coś więcej na ten temat,czy się leczył,jakie ma relacje z rodziną itd.Może ktoś coś ci poradzi konkretniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle ze to nie sa prawdziwe proby samobojcze, tylko taka jakby demonstracja, osoba ktora chce sie zabic zrobi to skutecznie, np. skoczy z ostatniego pietra bardzo wysokiego budynku, albo wlezie pod pociag(modne ostatnio)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przede wszystkim dziekuje za odpowiedzi i kontakt,

dziwna ulge odczulam czytajac posty wasze, zyje tak zamknieta we wlasnych myslach, koncepcjach i obserwacjach, ze kompletnie zaskoczylo mnie, ze ktos ze mna rozmawia na ten temat, haha, /przeciez przed wszystkimi na zewnatrz tak skrzetnie ukrywam wszystko/

Rozo, dlaczego uwazasz, ze wulgarne zachowanie w stosunku do mnie i 'udawane' proby samobojcze moga wydawac sie metoda na przywiazanie kogos do siebie??

nie mowie, ze sie nie zgadzam, nie rozumiem mechanizmu

a sebcio masz racje, ale czy w 100% takich zachowan? nie wiem tego, dlatego jestem przy nim zawsze, daje sie wmanipulowywac ze strachu, i nie potrafie wyjsc z domu, bo a nuz tym razem posunie sie dalej,

u psychiatry byl parokrotnie, leki bral, szybko zrezygnowal, niecierpi psychiatrow, nie ufa im.

ja bylam parokrotnie tez, i diagnoza psychiatrow byla jednoznaczna, jezeli nie uciekne natychmiast, to zanim sie spostrzege sama bede sie leczyla.

i nie ucieklam, i zgadzam sie, ze nie jest dobrze, i co z tego, haha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesli bedzie chcial sie naprawde zabic to i tak go nie powstrzymasz, znane sa przypadki wiezniow ktorzy zabijali sie skutecznie teoretycznie bedac ciagle pilnowanymi, wierz mi ja gdybym teraz chcial zrobil bym to doslownie w 3 sekundy(zaraz obok mnie jest okno, ja mieszkam na ostatnim pietrze wysokieogo bloku w Warszawie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:evil: Nie wiem czemu to robię i z kąd tu przyszedłem i po co mam pewność do jednego śmierć czarna królowa wzywa mnie do siebie coraz częściej narazie słabo ale już wiem że moment ostatecznego roztrzygnięcia jest blisko bardzo blisko zastanawiam się jak to zrobię pistolet odpada sznur też to bez sensu może pojade filmy daja inspiracje pieknie sie zabić to jest to coś czego pragnę i wynajde sposób który przyćmi wszystkie inne i Czarna Królowa mnie przyjmie do swojego kólestwa za którym tęsknię choć go nie znam.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×