Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Każdy ma w życiu takie momenty, niestety MY jesteśmy na nie narażeni częściej i przeżywamy je mocniej.

Drogi Faiter, weź parę głębokich wdechów i odsuń od siebie złe myśli. Przypomnij sobie, co ostatnio miłego Cię spotkało i spróbuj to powtórzyć.

Niestety, praca zawodowa, która nie daje nam najmniejszej satysfakcji ma wpływ na życie i zawodowe i osobiste. Gniew, flustrację i stres niesiemy wtedy ze sobą do domu. Wszystko wówczas wydaje się takie przygnębiające, czujemy się zrezygnowani i wściekli na siebie samych, bo bezradni.

Chciałabym Ci napisać jak/co konkretnie powinieneś zrobić. Wiem, że takie slogany jak: będzie dobrze, może i podnoszą na duchu ale niewiele zmieniają. Cokolwiek jednak napiszę dopóki Ty sam w to nie uwierzysz (że jesteś panem swojego losu) to żadne słowa nie pomogą. Mogę jedynie Ci przesłać światłowodem moje wsparacie. Jestem z Tobą i jak tylko będziesz potrzebował się wyżalić to się nie krępuj, bo tak naprawdę tylko to pomaga - wyrzucenie z siebie zalegających śmieci pozwala na zrobienie prawdziwych porządków.

3m się cieplutko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madź, Słoneczko to kopnij to w du.. ale zamachnij się z całej siły. Chętnie Ci pomogę. Razem możemy wykopać to do innej galaktyki. Oby jak najdalej :D

Przepraszam za tą nie powagę. Co Ci Kochanie na serduszku leży? Mów tu zaraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie widzę sensu i celu w swoim dalszym życiu

Może za bardzo chcemy to życie "rozgryźć",a tymczasem rzeczywistośc wydaje sie często zupełnie absurdalna, i chyba to tzreba zaakceptować, tak jest i juz , a wszystkiego dowiemy się(mam cichą nadzieję)w przyszłym Życiu.faiter, ja też mam często poczucie klęski i niemocy,ale usilnie staram sie szukać rzeczy które sprawiaja mi radośc,albo chcoiaż lekkie zadowolenie-bo każdy ma jakies swoje gusta, przyzwyczajenia, rzeczy które mogą mu dać odrobinę szczęscia.Mnie kiedys wydawało sie,że jestem człowiekiem "bez własciwosci", bez marzeń i zainteresowań,ale widzę ze warto szukać, bo coś sie zawsze odkryje w sobie, coś nowego, co czasem kompletnie zaskakuje.Ty umierasz każdego dnia-bo każde Twoje wyjscie z domu, każdy dzień w pracy to jakby umieranie-zagrożenie, piekło, zmaganie.Człowiek w stresie, w zmaganiu-to człowiek jakby w śmierci..ale bez umierania nie ma miłosci- dopiero jak "umrze" w Tobie ten "stary człowiek"-urodzi się nowy, taki który znajdzie miłość.A zabic tego "starego "możesz tylko przez to codzienne zmaganie-sam czujesz, jakbyś umierał, bo odczuwasz lęk-wiem,najchetniej pieprznął byś tym wszystkim,tez mam na to ochotę-ja też nie chcę umierać-ale bedę walczyć i Tobie też tego życzę.Te moje "rady" może są załosne,ale coż.. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć faiter. Wiem co czujesz bo ja też przez to przechodziłem i przechodzę co pewien czas. W moim życiu deprecha toważyszy mi od jakichś 10 lat. To na tyle długo, że stała się ona chyba częścią mnie samego i nie wiem czy kiedykolwiek się od niej tak do końca uwolnię. Jednak jakoś żyję. Myślę, mówiąc inaczej, mam nadzieję, że w Twoim życiu zdarzają się też dobre momenty. Napewno jest coś co Cię interesuje, co sprawia, że się uśmiechasz, co choć na chwilę pozwala odsunąć od siebie negatywne myśli i wejść na chwilę do innego świata. Dla mnie np. tym czymś jest muzyka, ostra muzyka, dodam, dzięki której mogę się wewnętrznie wyżyć. Pomaga mi też to forum, gdzie można spotkać ludzi, którzy czują się podobnie i którzy wiedzą o czym mowa. Ja również mam świadomość rzeczy których nie doświadczyłem, a które mogłem przeżyć, ale mam też świadomość, że jeszcze sporo życia przedemną i że jeszcze wszystko może się zmienić, choć tez nie musi. Jednak dopóki się o tym nie przekonam nie zamierzam stąd odchodzić, chociaż mam takie chwile, że chciałbym, ale one mijają. Mam nadzieję, że Tobie też miną. Póki żyjemy mamy szansę na wszystko, w tym na miłość. Trzymaj się mocno faiter i nie poddawaj się. Jesteśmy z Tobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam dopiero 17 lat a całe życie nic mi nie wychodzi

Właśnie Kochana, masz dopiero 17 lat. Całe życie przed Tobą. To, jak ono będzie wyglądało w dużej mierze zależy od Ciebie samej. Przede wszystkim poszukaj pomocy u specjalisty. Nie zwlekaj. Potem będzie już tylko lepiej.

Uszki do góry Słoneczko!

 

Little_Nadia, Skarbie, jeden dzień nie zawala wszystkiego. Czasem trzeba się zatrzymać, aby nabrać oddech na jutro. Jutro będzie lepiej!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, Pisze bo znowu jest mi strasznie źle i nie wiem co mam robić, za tydzień pierwsza wizyta u psychologa mam nadzieje że wytrzymam…chociaż sił brakuje coraz bardziej nawet pisanie tego posta mi nie wychodzi tyle myśli kłębi się we mnie a nie potrafię ich z siebie wydobyć… tłumienie ich jest jeszcze gorsze…nie mam z kim porozmawiać o tym że mi źle, ostatnio wszyscy na mnie najeżdżają że jestem właśnie taka…. Jak dla mnie to jestem do niczego nic mi nie wychodzi… jutro dwa egzaminy a ja prawie nic nie umie… mam wstręt do nauki najchętniej przesiedziałabym w swoim pokoju i słuchała głośnej muzyki tak żeby nie słyszeć swoich myśli… dręczących myśli o samobójstwie… o zgrozo już wymyśliłam jak chce to zrobić nie miałam tego nigdy wcześniej, dokładny plan..całkiem możliwe żebym to zrobiła gdyby nie fakt iż w domu jest kilka moich pamiętników z zapiskami prowadzonymi przez kilka ostatnich lat… nie chce żeby ktokolwiek to przeczytał a spalić nie mam odwagi chociaż coraz częściej o tym myślę z drugiej strony boję się że jeśli je zniszczę to nic nie będzie mnie tu trzymać… czuje się tak obco niby mam rodzinę i znajomych ale przed wszystkimi ukrywam to o czym piszę tu na forum nikt nie wie że mam problemy, prawie nikt za wyjątkiem jednej osoby która powiedziała mi ostatnio że ma dosyć usłyszałam „ileż można” wyciągać mnie z tych dołków i wmawiać mi że jest dobrze… no właśnie ileż można? Dostałam ultimatum albo się zmieniam albo ta osoba się wypisuje, nie wiem czy powinnam czuć żal do tej osoby, nie mam przecież prawa wymagać od kogoś żeby znosił moje ciągłe załamania, pewnie przyjaźń nie obejmuje takiego poświecenia-szkoda miałam trochę inne wyobrażenia na temat przyjaźni…przepraszam że tak się rozpisałam ale musiałam to z siebie wyrzucić… mam nadzieję że mi to chociaż trochę pomoże…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawda. To strasznie przykre jak ludzie odsuwają się od nas. Bo nie potrafimy się cieszyć, bo nie chcemy żartować, bo nie możemy żyć jak oni. Przez chorobę straciłam, nie nazwałabym ją przyjaciółką, ale bliską koleżankę. Reszta też nie chce się już do mnie odzywać. Unikają nas jak ognia. Może dlatego, że nie rozumieją co tak naprawdę się z nami dzieje? Jest mi żal, że ludzie tak ignorują cierpienia innych. Ale jest jeszcze jakiś odsetek, tych którzy nie będą potrafili przejść obojętnie. Myślę, że tu jest takie miejsce. Smutasku zrobiłaś bardzo duży krok decydując się na pójście do psychologa. Ba, nawet masz umówione spotkanie. Pomyśl sobie, że teraz może być już tylko lepiej. Będzie ciężko i trudno, ale stopniowo może się polepszać. Jeśli pomoc psychologa nie wystarczy, lekarz również znajdzie jakieś rozwiązanie. Od teraz może być lepiej. Staraj się nie martwić postawą innych. Wiem, że bardzo ciężko się z tym pogodzić. Samej mi także jest trudno. Ale próbuję jakoś to akceptować. Przecież oni są zdrowi. Nie wiedzą czym jest depresja, nawet nie potrafią sobie jej wyobrazić. Jedyne na czym mogą się oprzeć to ich tzw. "dołki". W ten sposób niestety traktują depresję. Wytrzymaj jeszcze trochę. Mam nadzieję, że się Tobie uda. Pisz dużo. Im więcej tu piszesz, tym więcej napięcia znajduje ujście. Trzymaj się ciepło. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Im bardziej zastanawiam sie czym jest zycie, tym wiekszy metlik mam w glowie. Czasem zdaje mi sie, ze juz juz prawie uchywycilam to co zwa sensem istnienia i radosc wypelnia mi serce, a w oczach czuje lzy...czyzbym nareszcie znalazla odpowiedz??...Nie, mowie sobie, taka wiedza nie jest ci dana i nigdy nie bedzie, naucz sie zyc po prostu, zyc jak inni zyja. Ale to tak boli-odpowiadam-jestem ucilesnieniem pustki!!! -Kiedy nauczysz sie zyc nie oczekujac od zycia odpowiedzi wtedy zaczniesz zyc naprawde, zyciem ktore samo w sobie jest radoscia...

...

Czuje sie taka niepotrzebna i samotna....i bezradna..

Zycie nie moze byc oszustwem...

nie przestawajcie szukac...

jestem z Wami

:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie raz zastanawiałem się jaki sens ma życie. Myślę, że sensem życia jest samo jego trwanie, poprostu. Istnienie to sens sam w sobie. Najważniejsze chyba jest to, żeby mieć jakiś cel. Myślę, że naszym, a przynajmniej moim celem jest wydostanie się z tej matni jaką jest depresja, ale też to by być poprostu dobrym człowiekiem. Smutasek43, to nie prawda, że jesteś do niczego i myślę, że Ty o tym wiesz, tylko sobie tego nie wmawiaj. Piszesz, że znowu jest Ci źle, czyli, że są chwile kiedy źle nie jest. Czy nie warto żyć choćby dla tych chwil ?. Jak śpiewał Rysiek Riedel: "... w życiu piękne są tylko chwile... dla nich warto żyć". Z własnego doświadczenia wiem, że chwile które minęły i które wtedy były dla mnie trudne, dołujące, czy nieprzyjemne, po jakimś czasie, kiedy stają się już wspomnieniami nie wydają się takie złe. Wspomnienia stają się obrazami, które są treścią mojego życia. Może plotę bez sensu, sam już nie wiem. Chodzi mi o to, że każdy z nas ma jakieś swoje życie i to życie nie jest nijakie. Jest pełne uczuć, wiem, że często nieprzyjemnych, ale chyba czasem miłych, przynajmniej mam taką nadzieję, może nawet pewność. Bez uczuć bylibyśmy niczym. Sorry, że tak namotałem. Pozdrawiam Was!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gubię się. Ten chaos mnie zabija. Niby jest dobrze, ale nie mam siły. Jak mam wytłumaczyć, że nie jestem w stanie sprzątać? Do tego dochodzi lęk, czy nie zawalę szkoły :-| Dziś miałam rano wrażenie, że chyba jest lepiej. Ale nie jest :-| Denerwuje mnie to wszystko, nudzą rzeczy, które kiedyś lubiłam :-| Chyba zaraz zwariuję :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ona wraca :-| biorę tabletki, nawet zwiększyłam specjalnie dawkę, by poczuć się lepiej a ona wraca...nie mam siły, myśli mnie zabijają, wysysają soki życia. Jakie to wszystko jest trudne. Myślałam, że podłożem przygnębienia jest dom, niestety wszystko co mnie otacza dookoła. Boje się tego co będzie, znowu myśli o śmierci przewijają się przez jaźń :( naprawdę się boję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Dziękuję Wam za posty; dziękuję za zrozumienie i wsparcie.

Pomaga świadomość, że człowiek nie jest sam, że ktoś "słyszy" ten jęk rozpaczy, ciche wołanie o pomoc, wołanie o drugiego człowieka...

Ja już trochę "życia" mam za sobą. Chyba łatwiej jest zapomnieć o przeszłości, jeżeli teraźniejszość jest dużo lepsza, jeżeli "ciemna" przeszłość doprowadziła nas do "jasnego" teraz. U mnie od lat nic się nie zmienia; może nawet bym tego nie zauważył (taki rodzaj letargu), gdyby nie zmieniające się otoczenie: ludzie, infrastruktura itp. Najbardziej boli "przebudzenie"; pojawia się ogromny żal, żal za straconym czasem, żal za wszystkim co mnie ominęło...

Czasu nie cofnę.

Chyba najgorsze jest to, że właśnie życie przez lata pozostaje takie same, że nic się nie zmienia. Co gorsza pewne "traumatyczne" wydarzenia powtarzają się, "wracają" - wraca przeszłość, "czarna" przeszłość.

Miałem już w życiu stany naprawdę głębokiej depresji, stany w których prosiłem Boga o śmierć; to była niewyobrażalna udręka...

Zawsze o tej porze roku stany depresyjne nasilają się u mnie; wtedy - tak jak przez lata - pozostaje mi kartka papieru, klawiatura lub modlitwa. Wtedy też każdy dzień to swojego rodzaju walka, walka o "życie".

Tak naprawdę to nikt i nic mnie "tu" nie trzyma. Chyba tylko mobilizuje mnie świadomość, że przecież tyle już przeszedłem, tyle razy się nie "poddałem"; pojawia się myśl, że to przecież jakiś absurd, aby TO tak długo mogło trwać - TO przecież musi się niedługo skończyć...

Tak okłamuję się przez lata.

Nic nie jest u mnie proste, wszystko jest zawikłane.

Moja rodzina - konflikt, od dawna nie czuję się jej częścią; Przyjaciele - nie mam; Znajomi - małe grono z bardzo daleka; Miejsce w którym mieszkam - wzbudza we mnie lęk, byłem tu "prześladowany", ludzie mnie nie lubią; Praca - szkoda gadać, Życie intymne - nie istnieje; Mój dzień - praca-dom, dom-praca; Czas wolny - dom, tv, komputer; Stosunek do ludzi - lęk, napięcie, niewybaczone krzywdy; Plany na przyszłość - nie mam.

Teraz jak zwykle zanurzam się w morzu obojętności... To mnie "znieczula", wtedy jest łatwiej, byle do jutra...

 

Dobranoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faiter, ja też jestem zanurzony w morzu niemocy, w ciemnych, nieprzeniknionych wodach. Jednak nie jestem obojętny, wciąż staram się wypłynąć na powierzchnię z nadzieją, że zauważę gdzieś skrawek lądu skryty za mgłą, gdzieś daleko, ledwie widoczny, ale zauważalny. Zdarza mi się go zauważyć, jednak znowu znika, jak fatamorgana. Ale wiem, że gdzieś tam jest, MUSI BYć. Nie bój się ludzi faiter. Żaden z nich nie jest tytanem, którego nie dosięgają lęki i wątpliwości, każdy ma jakieś problemy. Sęk w tym, że nikt tego po sobie nie okazuje, wszyscy nosimy maski. Wszyscy jesteśmy wątli jak wiosenne gałązki. Człowiek to coś pięknego, staram się zauważać to na każdym kroku. Patrząc na ludzi lubię zastanawiać się o czym myślą, być może myślą o tym samym co ja, o tym co minęło i za czym tęsknią, , o tym czego się boją, o niespełnionych marzeniach, o tym czego nie zrobili, a co powinni zrobić, ale jest już za późno, itd. Chcę przez to powiedzieć, że wszyscy jesteśmy bardzo do siebie podobni. Podobni w tym, że wciąż za czymś tęsknimy. Być może to naiwne podejście, ale taki już jestem, naiwny i rozmarzony. Lubię myśleć, że jest coś co nas wszystkich spaja i sprowadza do jednego punktu. Kurna, jak to zabrzmiało. A co tam... Pozdrawiam i CZEŚĆ.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:45 am ]

Tak w ogóle jestem pijany... muzyką... i nie tylko. Stąd te przemyślenia, być może nie do końca racjonalne i trochę wymuszone moim wyniosłym nastrojem, ale w tym momencie szczere. Sam nie wiem kiedy jestem bardziej sobą, a kiedy nie. W każdym razie chciałbym być sobą takim jakim jestem teraz, zawsze... Wybaczcie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madź, Słoneczko, daj sobie trochę czasu, bardzo go potrzebujesz. Nie poganiaj się. Efekty przyjdą, zobaczysz.

Little_Nadia, widzę, że pogubiłaś się w całokształcie. Nie panikuj. Ta niemoc minie, a wtedy znikną również strach i zniechęcenie. A tymczasem pozwól sobie na słodkie leniuchowanie. Czas spędzony na nic nie robieniu może być i przyjemny i owocny, gdy zajmiesz się tylko i wyłącznie sobą.

Margaret, jak się dziś czujesz? Nie daj się chaosowi. To Ty jesteś panią swoich myśli a nie na odwrót. Na przykład możesz w każdej chwili je "wyłączyć" przestawając myśleć, koncentrując się na oddechu, możesz kierować ich tokiem, koncentrując się na myśleniu o tym co sprawia Ci przyjemność. Nie pozwól myślom samobójczym zawładnąć sobą! Jak co to postrasz ich mną! :D

Faiter, Sebo widzę ogarnęła Was melancholia. Wspomnienia wcale nie muszą być złe, jeśli znajdziemy w nich pozytywną stronę (a każde taką mają). Tęsknotę zaś obućcie w działanie. Jeszcze nic straconego. Nie koncentrujcie się na tym co było bo ucieknie wam to co jest!

Powodzenia Kochani!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żadnego posta od dwóch dni... Czyżby to był znak, że już nic nas nie dręczy? Jeśli chodzi o mnie to nic się nie zmieniło, ciągła huśtawka nastrojów. Mój umysł jest jak kalejdoskop. Jednak w sumie czuję się "w miarę", mam nadzieję, że też wszyscy trzymacie się "w miarę", albo lepiej. Pozdrawiam gorąco!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic się nie dzieje to ja zacznę jak zwykle zrzędzić. Ale ja już na to wszystko nie mam siły. Znowu robię się agresywniejsza. Czasem tak mam. O różnych porach. Najczęściej porannych zaczynam się denerwować. Na przemian ze spokojnym smutkiem i cierpieniem, rozpaczliwie się wściekam. Może to przez leki. Bo wcześniej tak nie miałam. Może to jest ta zwiększona aktywność? Ja już nie mam na to wszystko siły. Rany boskie. Powtarzam to cały czas. Ile można? Innym mówię by nie tracili nadziei, wierzyli że będzie dobrze, czekali. Ale chyba do mnie to już nie dociera. Z depresji nie da się wyjść. Ona mnie zabiła kompletnie. 2 lata mnie męczy i nie chce zostawić. Ile psychotropów mój organizm pochłonął. Ile jeszcze? Ile mam czekać? Przestaje wierzyć. Tracę nadzieję. Prawie się poddałam. Nawet nie wiem o co mam walczyć. Boję się powrotu do normalnego życia. Boję się trwania w tym piekle. Boję się, że nie odzyskam z powrotem siebie i tego co osiągnęłam. Zostałam cieniem człowieka. Choć jestem jeszcze młoda, jednak się boję przyszłości. Boję się nawrotów. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo. Z racji, że cierpię na depresję endogenną, oraz dlatego, że przeżywam jej nawrót. Boję się, że nie poradzę sobie w zyciu. Boję się, że nie będę w stanie siebie utrzymać. Boję się, że już nigdy nie zaznam szczęścia. Nie wiem po co to wszystko. Padam. Ja już nie chcę tak. Nie mogę. Zaczynam się poddawać. Nie dam rady. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć drużyno!

Laven, Kochanie, ciągła walka wyczerpuje. Musisz raz za kiedy zrobić sobie wolne. Nerwica i depresja nie zając - nie uciekną (niestety) ;) Tak więc jęcz ile wlezie. To pomaga. :D A poza tym rób to, co sprawia Ci przyjemność! Dużo przyjemności! To też pomaga.

W każdym razie warto próbować. Ja próbuję od paru dni. Jak mi przejdzie to powiem... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×