Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

uciekłam dzisiaj z pracy,wyszłam 2 godziny wczesniej,juz nie moglam wytrzymac,derealizacja+depersonalizcja 100%,rozmawiałam z klientami,nagle wszystko wydalo mi sie nierealne,za mgła maksymalnie,starałam sie opanowac-wmawiałam wszsytko jest ok,ale to było silniejsze-mysle o zaraz pewnie wyjdzie ta skrywana przeze mnie schizofrenia,penwie cos zobacze,usłysze,patrzyłam na kolezanke,ktora opowiadała ze idzie na grilla dzisiaj,mysle-po co,przeciez wszystko jest takie obce,moze i mogłabym zniesc ta derealizacje,gdybym tylko nie miała depersonalizacji,to najgorszy shit,wydaje Ci sie ze nie istniejesz,nie widzisz siebie,nie czujesz,nagle jakis pracownik pyta sie mnie o cos-mysle,wiec on mnie widzi,ja jestem,ale gdzie-skoro siebie nie odczuwam,odpowiadam-przy czym bardzo wsluchuje sie w siebie czy oby napewno mowie poprawnie,dobrze.Oddałabym wszsytko zeby powrocic do tego stanu"sprzed"teraz moje mysli koncentruja sie w 100 % na d/d,mimo iz z kims rozmawiam,mimo ze sie nawet smieje-cały czas te pytania-po co ja tu jestem,czy napewno tu powinnam byc a nie gdzie indziej?po co my zyjemy.Wczesniej bedac w pracy myslalam co zrobie gdy wroce do domu,gdzie wyjde,co ugotuje,z kim sie spotkam-teraz nie ma miejsca na takie mysli-tak jakbym tylko czekala kiedy zwraiuje,staram siebie oszukiwac,ale ja naprawde zyje juz inaczej niz nawet miesiac temu-bylam energiczna,pomyslowa-teraz mam 100 tys mysli na minute-wcale nie przyjemnych.Dzisiaj przyjedza moja przyjaciolka do mnie,juz sie boje jak to bedzie,mialysmy isc na jakies piwo,az bede sie go bala napic(to nie do pomyslenia wczesniej),bede sie bala co sie moze wydarzyc,czy to juz dzisiaj przejde w stan psychozy,czy jeszcze mnie oszczedzi...:/i poczeka az zrozumieje sens zycia aby mnie w koncu porwac w swiat wariactwa.Masakra,nikt tego na zewnatrz nie widzi,mama sie cieszy-mowi dziecko wszsytkie wyniki super Ci wyszly-zdrowa jestes,przestan sobie wmawiac,gdyby ona wiedziala jak ja postrzegam teraz swiat i siebie...brak tozsamości...wszsytko obce,moje ciało tez-niby jestem w nim,ale jakby mnie nie było.Psychiatra mnie nie zrozumiala chyba do konca,mowi ze to konflikt jakis w sobie mam,mysle jaki konflikt!!!jak mi sie tak zyc chcialo,a teraz to szkoda gadac...nie wiem czy to przetrwam...ide do pracy bo musze,piore bo musze(przy czym zastanawiam sie czy napewno ide-no poprostu super:/),ide z kims sie spotkac,no bo bylam dusza towarzystwa,dziwnie w domu sie zamknac,co by pomysleli...ale wychodzac gdzies mysle caly czas o tym co moze sie zdarzyc,kiedy juz w koncu strace kontakt z rzeczwistoscia,tak sie tego panicznie boje.Dziekuje wam za odpowiedzi,Ewa125 Tobie szczegolnie,bo wydaje mi sie ze rozumiesz moj stan,w jakim teraz jestem,Tobie przeszlo,ja juz coraz mniej w to wierze...Wczoraj przeczytalam wszsytkie posty z tego tematu-niektore mnie"pocieszyly"bo mamy to samo,ale jak przeczytalam ze to mzoe przejsc w stan psychozy czy schizofrenii to zbladlam,no i teraz juz na niczym innym nie moge sie skoncentrowac,mimo ze czytalam ze takie osoby nie odczuwaly by takich zmian,no to mi sie wydaje ze ja to napewno jestem wyjatkiem.Jak nim nie moge byc skoro cos takiego mnie dopadlo,to nie grypa,zapalenie oskrzeli czy bolaca 6;)wracajac z pracy jechałam w autobusie-oczywiscie obserwacja czy oby nie widze w drodze powrotnej czegos nowego,patrze na ludzi,dziwni jacys-ale zazdroszcze im,ze maja inne problemy,takie jak ja kiedys...

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:02 pm ]

jeszcze musze Wam sie zwierzyc,bo tylko Wy mnie rozumiecie.Po napisaniu ostatniego postu,wyszlam na balkon zapalic(pale teraz ponad paczke:/),oczywscie matrix caly czas,piekna pogoda,ale dla mnie nie ma to znaczenia,nawet moglaby byc zima,nawet moglabym wygrac milion i co z tego?wydaje mi sie ze jestem egositka,bo problemy innych ludzi wydaja mi sie nie problemami,nawet inne choroby wydaja mi sie uleczalne,od magicznej tabletki czy masci-zniknie wszytko,u mnie nie...jestem z tym tylko ja,to mnie przeraza,bo inni tego nie maja,a ja musze udawac,przyklejac sztuczny usmiech-ze niby wszsytko jest ok.muzyka,moj wyglad,znajomi-sa mi teraz obojetni,boje sie juz patrzec w lustro,boje sie siebie,gdybym wiedziala np ze za rowny tydzien mi sie to skonczy i wszystko bedzie tak jak dawniej,to wydaje mi sie ze mialabym w sobie tyle siły zeby to znieśc,ale kto mi da taka gwarancje ze to sie skonczy?ze nie zwariuje,ja juz nie boje sie ze bede miala zawal,czy udar mozgu,juz cisnieniomierz nie lezy na szafce nocnej,szczerze wolalabym juz miec objawy somatyczne...najbardziej ciesze sie z tego ze jestem juz prawie po sesji(co tydzien wyjedzalam na 3 dni do innego miasta na studia-teraz wydaje mi sie to niemozliwe),a wczesniej juz nie moglam sie doczekac jak pojade tam,odliczalam dni,2 dni wczesniej bylam spakowana,teraz zostal mi 1 egzamin,chyba nie dam rady pojechac pociagiem,kolejny semestr zaczynam we wrzesniu,jak nie przejdzie,to biore dziekanke(jak bede ja w stanie wziasc,a nie bede lezec w pidzamie,z oblednymi oczami wpatrzonymi w blekitny sufit w wariatkowie)tez mieliscie takie mysli?ze po co wam niby studia?itp.zostal mi tylko rok-studia medyczne,przez czyatanie tych wszsytkich ksiazek,"mialam " chyba polowe chorob,pamietam jak pisalam prace licencjacka na temat udaru mozgu-wydawalo mi sie ze bede miala go jzu w nocy,to jest straszne...chyba mam mega nerwice lękową,nie leczona.Patrze na moj pokoj,zastnawiam sie po co mi tyle tych ksiazek medycznych,wszystkie przeczytane,czemu nie wole przeczytac jakiegos romansidła,studia tez wybralam takie na ktorych czułam sie bezpieczna,zajecia z doktorami,myslalam jakby co to mi pomoga odrazu nie bede musiala czekac na pogotownie,zwlaszcza ze zajecia mielismy w szpitalu,uwazacie ze nie leczona nerwica(o ktorej czasami zapominalam,bo wydawalo mi sie ze ja zwalczylam)mogla spowodowac az takie zmainy w moim umysle?a moze mozecie zaproponowac cos zamiast leków poki co-jakies zioła?witamin nie moge bo mam wyniki idealne,a od psychiatry nie dostalam lekow przeciwklekowych tylko antydepredyjny.ona nie widzi we mnie problemu i mowi zeby nie czytala tyle,nie szukala objawow w swoim organizmie,zapytala sie dlaczego tak uparcie chce miec ta schizofrenie(co 5 minut pytalam sie jej czy ja mam)a jak robila wywiad ze mna-zapisywala cos na kartce(tak bym chciałal to przeczytac)-wtedy to juz zbladlam,mysle wykryła ja u mnie z miejsca na dzien dobry:)ale maja ze mna los...to naparwde silniejsze ode mnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ania ,ja ci napisze w jakim ja byłam stanie i co mi pomogło, chociaż naprawdę wątpie żebyś wzięła to pod uwagę, bo zauważyłam że wszyscy z lękami itp mimo że cierpią tak strasznie nie zaczynają się leczyć dopóki nie osiągną totalnego dna i załamania, też tak miałam łudziłam się że poradze sobie sama że przecież to ja rządzę sobą że przecież wszystko zależy od naszego nastawienia...w moim przypadku a miałam wszystko to oczym ty piszesz te rady były gówno warte i powiem ci coś jeszcze może być tak że twój stan się pogarsza bo nie leczysz nerwicy tak jak ja, na początku miałam same lęki zero depersonalizacji i wszyscy wkoło mieli mnie w dupie łącznie z lekarzami od których usłyszałam że o takich problemach mogę sobie z mamą rozmawiać i żebym nie zawracała lekarzom głowy i nie blokowała miejsc innym chorym ludziom, wszyscy moi znajomi kazali mi radzić sobie starać się....więc ja się tak bardzo starałam, żyłam w ciągłym lęku nie szukałam innych lekarzy nie chciałam brać leków i wiesz co z tego wynikło gigantyczna depersonalizacja której nie mogę się pozbyć od lat...ale teżnie rozumiałam że trzeba się leczyć póki nie osiągnęłam dna...byłam w takim stanie że nie mogłam ani mówić ani jeść ze zmęczenia leżałąm w łóżku i umierałam za życia ponieważ przestałam spać całkowicie nawet po przedawkowaniu leków nasennych nie mogłam spać, koło łóżka miałam wiaderko z wodą bo nie miałam sił iść do toalety bo bym się przewróciła z wyczerpania, w nocy wpadałam do pokoju mojej mamy i z rykiem kazałam jej zamknąć się przede mną na klucz bo powiedziałam jej że wariuję i boję się że mogę ją zabić, raz miałam tak straszny stan tzn właściwie to ja już stwierdziłam że zwariowałam bałam się tak strasznie że biegałam w nocy wokół stołu, , ciało było dla mnie obcym tworem, w ogole miałam wrażenie że wyleciałam z własnego ciała, że stoje obok i obserwuje samą siebie moja osoba stała się obca dla mnie samej, ciągle myślałam dlaczego ja jestem właśnie tym kim jestem, jak to możliwe że istnieję, fakt istnienia przerażał mnie najbardziej, potem wymyśliłam sobie że wszystko mi się śni moje życie też i ja naprawde nie istnieje, ja też studiowałam wybiegałam zajęć ryczałam na przerwach, umierałam z fizycznego i psychicznego wyczerpania, osiągnęłam dno kiedy ze zmęczenia nie mogłam rozmawiać i przestałam wstawać z łóżka, lekarze mówili o szpitalu a wiesz po coja ci to piszę? nie po to żeby cię przestraszyć, chce ci powiedzieć że osiągnęłam chyba jeden z największych stopni rozwoju nerwicy i JEDNAK nie zwariowałam chociaż oczekiwałam tego w każdej sekundzie JEDNAK mimo takiego rozwiju choroby nie popada się w nerwicy w chorobę psychiczną i chce ci powiedzieć coś jeszcze, jestem teraz najszcześliwszą osobą na świecie, pracuję , mogę kochać ,spotykać się z przyjaciółmi, oddać sie rozmowie i zabawie z nimi mam chęci i siły do wszystkiego, wszystko wokół jest dla mnie sto razy piękniejsze niż kiedyś, nie mam już lęków śpię bardzo zdrowo a depersonalizacja jest jeszcze troche ale nie zakłóca mi ona szcześcia i życia jej intensywność zmalała tak bardzo że żyję i cieszę się prawie jak zdrowy człowiek, ale nie minęło mi samo, kiedy byłam na dnie postanowiłąm znależć lekarza który zrozumie to o czym mu mówie a uwierz mi nie było to łatwe lekarze z mojego miasta nie wiedzą co to depersonalizacja znalazłam lekarza we wrocławiu dojeżdzałam do niego i uparłam się i na własne żądanie zaczęłąm brać leki w największych dawkach jakie są dozwolone postanowiłam się leczyć bo wreszcie dotarło do mnie że jestem ciężko chora i że witaminy zioła sport czy silna wola nie pomogą kiedy ma się prawdziwą i silną nerwice a ty moim zdaniem masz bardzo silną, brałam leki ponad dwa lata w największych dawkach i przywróciło mnie do życia tylko trzeba znależć dobrego lekarza i dobrać lek mi pomógł effectin kiedy wróciłam do siebie znalazłam psychoterapeute też dojeżdzam do niego cotydzień 60 km, nie musisz brć mojego zdania pod uwagę chciałam ci napisać że jest takie wyjście z sytuacji jak leczenie lekami i terapią w połączeniu i że mi ono pomogło i wzbranianie się przed tym jest czasem najgorszym błedem bo choroba się wciąż może rozwijać, szukaj lekarza nawet jeśli 10 innych cie oleje dobieraj lek nawet jeśli pierwsze nie pomogą zwiększaj dawkę bo czasem dopiero duże bomba pomaga i jeszcze terapia jaki lek przepisał ci ten lekarz? czasem leki antydepresyjne działają także bardzo silnie przeciwlękowo i nie uzależniają stąd są lepsze niż większość leków na uspokojenie które mogą uzależniać , pamietaj że lek działa dopiero po ok miesiącu i że na poczatku możesz się czuć o wiele gorzej objawy się mogą nasilić musisz to prztrwać pamiętaj proszę że jest takie wyjście i że ja cierpiałam kiedyś tak jak ty a teraz jestem szcześliwa i zdrowa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opowiem wam moją historię może wam to pomoże zrozumieć d/d lepiej. Męczę się z tym syfem już ponad półtorej roku. Pół roku leków i ponad rok terapii. Moja żona nigdy nie zapytała jak się czuję nigdy nie wzięła mnie za rękę nie powiedziała że będzie dobrze lepiej nawet znudziła się i zdradzała mnie. Jak ona miała depresje i podobne stany to ja ją po nacach trzymałem za rękę i pocieszałem. W końcu się rozwiodłem nie muszę mówić że na derelizacji nie było to łatwe koszmar. Wróciłem do rodziców. Nie muszę mówić że też miałem z nimi lekki konflikt nigdy nie usłyszałem od nich że mnie kochają. Dbali o mnie itp ale nigdy nie nazywali swoich uczuć kurde jak mogłem jako dziecko o tym wiedzieć w końcu nie wytrzymałem. Najpierw popłakałem się u lekarza (pierwsz raz od 20 lat) a on na to. Ja panu miłości nie dam nie ten adres. Wiedziałem że muszę pogadać z rodzicami w końcu się odważyłem już nie mogłem powstrzymać emocji. Rozmowa trwała godzinę płacz żal pierwszy raz usłyszałem że mnie kochają. Nawet mnie przytulili przedziwne uczucie. Przez tydzień nie mogłem uwierzyć że się odważyłem derealizacja hehe lekka znowu (trzymane emocje). Zauważyłem że gdy mam lęk pod tytułem boję się że zobaczę coś w rzeczywistości nie tak to chodzi o prawdę mojego życia o hamowane emocje żalu itp. Wtedy włącza się derealizacja to taki mechanizm obronny łatwiej zastanawiać się po co ci ręka niż odwarzyć się przed sobą na szczerość swoich uczuć bo to bardziej boli. Jeśli was to pocieszy ja zawsze mówię lekarzowi żę jestem nienormalny a on na to że się już do tego przyzwyczaił. Ja nawet przed wizytą u niego mam silniejszą derealizację bo wiem że się nasłucham prawdy o sobie która dotrze do mnie z opóźnieniem. Podobno to lepiej bo gdyby to wszystko dotarło od razu to mogłoby człowieka powalić. Pozdrawiam mam nadzieję że komuś to co napisałem pomoże zrozumieć czym jest d/d i że samemu ciężko sobie z tym poradzić bo jak można sobie poradzić z dopuszczeniem prawdy o sobie i swoich bliskich. I jeszcze dopuścić do siebie emocje negatywne w stosunku do nich. Dla mnie najgorszy jest żal.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:04 pm ]

Aha podobno po wyleczonej nerwicy nie wraca się juz do poprzedniego życia tylko do bardziej świadomego siebie i swoich emocji. Zmienia się myślenie tylko dlaczego to tak boli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czytam Was i normalnie lezka sie kreci w oku. TAKA ANIA mialam prawie identyczne objawy jak Ty, rozumiem Cie i szczerze wspolczuje. wiem ze to jest koszmar, horror. najgorsze ze walczy sie z tym samemu, w pojedynke. pamietam jak moja mama ogladala ze mna filmy, starala sie mnie rozsmieszyc, nawet spalam z nia w jednym lozku przez jakis czas, ale to nic nie dawalo. ona mnie przytulala a ja nadal czulam sie zle. balam sie wlasnie istnienia, to takie dziwne, zdrowyu czlowiek na pewno tego nigdy nie zrozumie i dobrze dla niego. w pewnym opkresie to nawet jakbym wygrala 6stke w totka to i tak by mnie to g**** obchodzilo. nie rezygnuj ze spotkan ze znajomymi, bo jak sie zagadasz i pomyslisz przez chwile przynajmniej o czyms innym to sie lepiej poczujesz. co do piwa to przed nerwica je uwielbialam, potem nie pilam ani kropelki przez kilka m-cy bo sie balam swojej reakcji, poza tym nie chcialo mi sie jesc i strasznie schudlam. teraz znowu pije piwo nawet dosc czesto bo pozwala mi sie wyluzowac i lepiej sie wtedy czuje.

to jest prawda ze przyczyna tego jest konflikt i trzeba sobie z tego zdawac sprawe. tylko pozalatwianie swoich spraw i pozbycie sie tego konfliktu daje wyleczenie. czesto jest to np.nieakceptacja siebie z jakiegos powodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najgorsze w tym wszystkim jest ze w momencie kulminacyjnym sporo z nas mysli ze to JUZ ze zwariował na maxa nasłuchuje głosow i zastanawia sie czy to wszystko realne.........

mimo ciaglej d/d po takim panicznym ataku jestem tak wyczerpana ze czasem nie wiem juz co o tym wszystkim myslec co zdrowe co nie

 

taka_ania tez koncze medyczne , podłoze moich lekow ma zwiazek z zastraszaniem ale im dalej w DOROSLE zycie tym wiecej dylematow, Ty z pracy ja pare razy z zajec egzaminow ...koscioła wybiegałam "po scianach" za kazdym razem mysle ze juz straciłam tozsamosc

kilka tygodni było w miare luzu tez dzieki temu co TU napisali Ci ktorzy mysla juz normalnie a tu nagle z dnia na dzien wraca :(((((

 

 

wczoraj byłam z kolegami na lodach i sparalizował mnie dziwny niepokoj ktorego dawno nie miałam wszystko wirowalo ich twarze było nieostre ze naprawde boje sie czy moze faktycznie to jakis odłam psyhozy daje przesłanki o sobie :((((((((((((((((((((

najgorsze ze nikt procz rodziny (ktora nie ma pojecia o zaburzeniach psychicznych)nie wie o tej nerwicy kazdy mnie odbiera za zrownowazona, wyuczona usmiechnieta pannice ...

chociaz po wcorajszym jak DOSLOWNIE uciekłam bez slowa to chyba juz zmienia zdanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jestem egoista skupiam sie tylko na sobie i nawet nie raczylem tu kliknac nigdy i teraz zaluje :!: Przeczytalem zapamietalem ale... czy moja nieobecnosc i wrazenie ze mam banie gorzej widze a swiat jest jak film a ja sie temu przygladam tylko "nieobecnosc " doslowna nieobecnosc fuck jak to zwlaczyc bo ja najczesciej mysle wtedy ze jestem bardzo chory :( nowotwor , uklad krazenia itd bo najczesciej kreci mi sie w glowie w tym calym cyrku jeszcze :( ehhh ...... czy my jestesmy inni :?: moge juz spac spokojnie i nie musze sie tym martwic :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam wczoraj u 3 psychiatry,ten tez wykluczył schizofrenie,chociaz juz bylam przekonana ze ja mam,wczoraj tak jakby d/d(po wizycie u niego)ustapiło bylo w 50%,budze sie rano i cyrk od nowa,czuje sie fatalnie,nie czuje ze zyje,rodzina jest jakas obca,wolałabym caly czas spac,boje sie ludzi,boje sie juz z domu wychodzic,caly czas mam to w głowie...mama bardzo chciałaby mi pomoc,ciezko jest mi fatalnie,sa takie chwile ze mysle ze juz popadam w psychoze,zaczynam płakac,mysle ze juz konczy...takie ataki mam kilka razy dziennie,masakra,boje sie spac,boje sie rana czy oby nie obudze sie gdzies indziej,albo juz bedzie ze mna tak zle ze rodzicow nie bede rozpoznawac,juz jakos inaczej ich postrzegam...inaczej niz wczesniej,moze ja juz mam lekka psychoze,nie wiem.znajomi tego nie widza,lekarz stwierdzil zaburzenia depresyjno-lękowe,a ja caly czas sie boje ze wariuje z kazdym dniem coraz bardziej,jak sobie z tym poradzic?biore spamilan,narazie nie widze efektow,jutro neurolog..jakies badania,patrze teraz na pokoj..jakby nie moj,patrze na rodzciow...te twarze jakies takie dziwne,az boje sie czasmi patrzec wole sluchac,tak jakbym miala cos zoabczyc,przysluchuje sie odglosom,i mysle,tak to juz zaraz nastapi,zaraz zwariuje na maxa,ja jestem tego wrecz pewna,dziwie sie sobie,kim jestes,co robie tutaj,ech..najgorsze sa mysli,jakie leki wam pomogly?ja mam juz dosyc.

Destrukcja...masz tak ze wszsytko wydaje Ci sie dziwne,jak z filmu?jak sobie z tym radzisz?byłas u jakiegos specjalisty?juz sama nie wiem czy ja mam nerwice czy cos gorszego,wolałabym chyba mierzyc co 5 minut ciesnienie i myslec ze mam zawał,niz myslec ze nie zyje juz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bedę brutalny masz nerwicę pomoże ci tylko psychoterapia. Niestety wcale nie tak łatwo zwariować. Pozdrawiam.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:18 pm ]

Zastanów się ile razy już wariowałaś,ile razy miałaś dziwne stany i jeszcze żyjesz i w dodatku nie zwariowałaś. Spokojnie od lęku przed wariactwe po wariactwo jest jeszcze długa droga a właściwie wcale te sprawy się nie łączą. Jak cię to pocieszy to jakieś 15 lat temu ludzie w nerwicach bali się nowotworów teraz to przeszło jakoś na choroby psychiczne tak mówi mój lekarz. A pracuje w zawodzie ze 30 lat to chyba wie co mówi. Mówi że ludzie boją się często tego co jest w ich mniemaniu najbardziej wstydliwe a że choroba psychiczna w naszej kulturze to ostracyzm więc co się dziwisz. Idź dziewczyno do psychologa albo psychiatry terapeuty to się po kilku miesiącach albo dłużej przekonasz o tym że nic ci nie grozi. Myślisz że lęk przed chorobą to to samo co choroba zastanów się. Zresztą ile razy ci lekarz powie że to nie prawda to i tak nie uwierzysz znam to z autopsji po prostu samemu trzeba się o tym przekonać. Pocieszanie innych niewiele ci pomoże lepiej zastanów się na terapii co siędzi pod tym lękiem a siedzi dużo skoro jest taki silny.

Czasem jeśli nie ma się zaufania do siebie warto zaufać na początek terapeucie. Myślisz że lekarz jak by zdiagnozował że to schizofrenia to by ci nie powiedział? tylko gadał by coś o nerwicy? Po co miałby to robić wtedy stawka była by o wiele większa chodziło by o poważną chorobę a tak chodzi tylko o emocje i walkę o jakość życia.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:27 pm ]

"tak jak bym miała zobaczyć coś" to tylko symbol jeśli cię to pocieszy to zobaczysz coś jak pójdziesz na terapie i nie będzie to choroba psychiczna ale własne emocje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wkrokufeler pocieszyłes mnie na tyle,ze powinnam dzisiaj normalnie usnac.Pewnie ze cos z "tym'robie,odwiedziąłm juz z 10 lekarzy:/od jutra zaczynam psychoterapie,wierze w nia...Nie wiem czy łatwo,czy nie łatwo zwariowac,tyle razy w ciagu dnia mi sie to wydaje,ze juz jestem tym zmeczona,"wariowałam jeszcze 2 godz temu"a teraz siedze spokojnie i czytam to forum.Masz racje,ze choroba psychiczna to ostracyzm w naszej kulturze,wiec penwie dlatego sie jej tak bardzo boje.Widzisz ja chciałabym zyc tak jak wczesniej...dlatego wszedzie szukam pomocy,na tym forum tez...duzo mi daje,naparwde...dzieki za odpowiedz...chłopaku:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli cię to pocieszy to masz szansę żyć lepiej niż wcześniej tylko że te zmiany bolą strasznie. Pozdrowienia. Nie zniechęcaj się ja dalej po kilku miesiącach nie mogę czasem uwierzyć lekarzowi i czasem na terapii zastanawiam się "co ty pieprzysz człowieku?" Jak mam go dość to mu mówię "może pójdę do innego szamana bo pan chyba już gada od rzeczy" on na to "nich se pan gada co chce i tak to trafi do świadomości prędzej czy później, a na innego szamana zawsze będzie czas" Dziewczynko wiem że masz dość tu wszyscy mają dość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam matrixa na matmie przed chemią:P Ostatnio każdy sprawdzian obiecuję napisać jutro, bo uczę się i uczę, ale nie potrafię odpowiedzieć na żadne pytanie:( Boję się.. Przez to wszystko denerwuję się jeszcze bardziej i "matrixa" mam cały czas.. jakby tego było mało wczoraj zaczęłam brać psychotropy:( Powinnam napisać żeby mieć wreszcie trochę spokoju, ale głupio mi iść nie umiejąc właściwie nic, rodzice będą źli, że się nie uczę..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sproro konkretnych rzeczowych aspektow piszesz wkrokufeler wnosze ze jestes lepszy niz wszyscy Ci MOI TERAPEUCI na przestrzeni lat z nerwica

 

taka_ania ja znam teorie znam podloze tych "jazd" szereg technik jak je opanowac jednak w rzeczywistosci nie ma to przełozenia..... nerwica jest silniejsza dopada nagle ile razy myslalam ze narodziłam sie od nowa wszystko wracało jak bumerang...

wszystko wydaje mi sie dziwne irracjonalne wtedy probuje skupic mysli na czyms innym znalezc zajecia pierwotnie to skutkowało a teraz zwyczajnie sie nie da........ jak mam z kims rozmawiac jak w głowie ciegle tkwI przeswiadczenie ze to złudzeni imaginacja : ( kontroluje kazde słowo kazdy gest poddaje weryfikacji ....... ostatnio odnosze wrazenie ze nawet moj psychiatra juz chyba nie wie co o tym myslec;/

 

korzystam KOLEJNY raz z terapii babka ponoc super niejednych stawia do pionu na wstepie mi pow ze za 2 lata usłysze ze jestem zdrowa i zniweluje mi nawroty ........ POKI CO CZEKAM I Z DNIA NA DZIEN JEST GORZEJ BO TRACE NADZIEJE

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jestem lepszy NIŻ TWOI TERAPEUCI tylko przerabiam wiele na sobie i widzę jak to jest

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:44 pm ]

ona ci nie zniweluje nawrotów ty sama to zrobisz kiedyś

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:47 pm ]

Destrukcja przeglądnołem twoje posty z ciekawości strasznie jesteś sarkastyczna w nich, a w stosunku do siebie też potrafisz być?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

d/d to efekt lęku. lęk to efekt tego ze jest gdzies realne zagrozenie, cos czego sie boimy i to sie objawia lękiem irracjonalnym czyli lękiem przed choroba psych itd. trzeba wiec znalezc ten lęk realny i go wyeliminowac !!!!!!!!!!!! to jedyne wyjscie z tego cholerstwa. nic nie da "uspokajanie sie", "zajmowanie czyms innym" . pczywiscie sa to dorazne pomoce w walce z nerwica i d/d ale calkowicie wyleczyc moze tylko to co pisze wyzej. pozdrawiam. nie przejmujcie sie d/d bo mimo iz to koszmar, jezeli sie znajdzie jej zrodlo i wygra z tym to przechodzi jak reka odjal i na nowo mozna zyc, jest sie zdrowym i spokojnym . wiem ze d/d to efekt lęku dlatego ze sobie teraz przypominam jak np mialam jkas stresujaca sytuacje kiedys jeszcze przed nerwica np, mialam sie spotkac z facetem ktorego poznalam przez internet i nie wiedzialam jak on zareaguje na moj widok i sie strasznie tego balam i tez mialam d/d tylko ze ona minela gdy juz sie poznalismy i sie okazalo ze wszystko jest ok. przypomnijcie sobie rozne sytuacje. np. wyobrazcie sobie ze stoicie nad wielka przepascia i boicie sie ze zaraz spadniecie, patrzycie w dol i co? robi wam sie slabo, zawroty glowy, odrealnienie .. to wszystko tylko i wylacznie przez przewlekly stres, sytuacje ktora perzewlekle nas stresuje i nie pozwala cieszyc sie zyciem i normalnie funkcjonowac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wkrokufeler dobrze przerabiasz na swoje,na tyle ze potrafiłes mnie troche uspokic,mało tego-Twoja "brutalnosc" okazała sie trafna-dzsiaj stwierdzono u mnie nerwice..nie leczoną,dlatego takie skutki mam a nie inne..wcale nie fajne.Dziasiaj jestem 1 dzien po terapii,babeczka super,w ciagu 2 godzin połowe zycia jej opowiedzaiłam,powiedziala ze łatwo nie bedzie,ale wierze w nia,w siebie tez?pytałam sie jej czy to mozlwie ze majac nerwice moge tak przeobrazic sobie swiat,widzac go mniej realnie,innych ludzi postrzegac jako obcych mi,czasmi to jak niezywych,mimo iz zyja...paranoja,kiedy ja poczuje ze zyje?dzisiaj odpukac bez atakow sie obyło,chociaz "jazdy"egzystencjonalne,po co na co,czy zyje czy nie-chodzenie pod klooszem,siwta jak z obrazka-cały czas:/ terapeutka powiedziała ze d/d sie zmniejszy,stopniowo i ustapi,oby sie nie myliła,poodbno jak to minie,to inaczej juz bedzie wszystko wygladalo,podobno malo z tego bede pamietac...czekam na te chwile z utesknieniem

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:31 pm ]

Destrukcja rozumiem Cie doskonale,przeraza mnie to troche ze tak długo u Ciebie to trwa,widzisz ja mam takie"jazdy"od miesiaca,nie wyobrazam sobie miec"tego" np 2 lata,wiem ze tyle moze trwac leczenie-ok,ide na to(juz sie nie moge doczekac kolejnej wizyty u niej)ale czuc sie tak caly czas?tego sie boje,ze nie bedzie tak łatwo,boje sie ze strace najlepsze lata na oswajanie sie z ta choroba,polubic jej nie polubie to pewne,moze chcoiaz uda mi sie ja zaakceptowac...u mnie była uspiona,"wyszla"miesiac temu pod wpływem starsznego ataku lęku...no i mam tak do dzisiaj

Ewa ciesze sie ze juz wychodzisz z tego...moze kiedys wszyscy z tego wyjdziemy.

Wkrokufeler na indywidaulna chodzisz czy na grupowa terapie?jakies efekty?czy sam przerabiasz to na swoje?Pozdarwiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....Oby

 

paradoksalnie nie jestem hipohondryczka i tez wolała bym sie bac np ze zemdleje czy konkretnych chorob somatycznych ... jednak wiem ze to tez taka sama padaka chyba uchroniło mnie to ze okresowo robie wszystkie badania i tkwie w gronie lekarzy

 

jedyne co mi towarzyszy to to ze czasem mam wrazenie ze nie ruszam gałkami ocznymi ;/ tzn nie da sie zaobserwowac ze sie nimi wodzie na boki krązy itd

 

to nartestwo mam chyba od dziecka ...po tej konkluzji jestem przekonana ze w listopanie bede OSZOŁAMIAJĄCĄ panią doktor ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Indywidualna od ponad roku, nie podjął bym się sam walki z tym cholerstwem nie miał bym szans. Cieszę się że ruszyłaś jednak tyłek na tą terapię a efekty może nie jakieś olśniewające ale są powiedzmy że wiem po co mi ręce hehe, a tak poważnie efektem jest to że myślę realnie o swoim życiu i staram się realnie patrzeć na swoją przeszłość to w moim przypadku nie jest takie łatwe zbyt wiele było w niej sprzecznośći. Prawie normalnie pracuję, jeźdzę spokojnie autem, robię co chcę i jest mi coraz lepiej mam plany i pragnienia zwyczajnie życie nabiera bardzo pomału większej wartości i radości. Ot zwyczajnie.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:47 pm ]

Z tego co wiem to te magiczne 2 lata to chyba tylko teoria ale

Destrukcja wie lepiej (to nie sarkazm) ja wiem że znam osobę która się leczyła 10 lat (cotygodniowa terapia) i teraz jest szczęśliwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

taka_ania ciesze sie tak zwykle bywa ze po wizycie jestesmy pełni nadzieji i nasze horyzonty myslowe sie "odkrywaja"spoza nerwów

 

nie bierz dosadnie i nie studiuj kazdego przypadku tylko skup sie na swoim , synchronizuj umysl do ciała i rob WŁASNE KROKI DO WOLNOSCI

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skupiłam sie na swoim przypadku bardzo,jednak dobrze jest tez poczytac,jak to inni odbieraja.

Duzo robie zeby sobie pomoc,jak to pieknie Wkrokufeler okresił ruszyłam tyłek na terapie,widzisz ja juz po paru dniach moich"jazd" zaczełam cos robic,wizyty u lekarzy,a na terapie najdrozszy troszke sie czeka...ciesze sie ze Ci sie udaje,co do Twojej ironii-teraz tez wiem po co mi rece,chyba nie bylo zToba tak ciekzo,skoro nie miałes takich myśli:po co na co i dlaczego...to moze ja na innym forum powinnam pisac?o jaaaaa zaraz znowu zaczne myslec ze to nie nerwica...;)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:57 pm ]

Skupiłam sie na swoim przypadku bardzo,jednak dobrze jest tez poczytac,jak to inni odbieraja.

Duzo robie zeby sobie pomoc,jak to pieknie Wkrokufeler okresił ruszyłam tyłek na terapie,widzisz ja juz po paru dniach moich"jazd" zaczełam cos robic,wizyty u lekarzy,a na terapie najdrozszy troszke sie czeka...ciesze sie ze Ci sie udaje,co do Twojej ironii-teraz tez wiem po co mi rece,chyba nie bylo zToba tak ciekzo,skoro nie miałes takich myśli:po co na co i dlaczego...to moze ja na innym forum powinnam pisac?o jaaaaa zaraz znowu zaczne myslec ze to nie nerwica...;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie Ania też miałem takie zagadki. Bole egzystencjonalne przemijanie itp. Bolało i czasem pobolewa zresztą jak ktoś ma takie wykształcenie jak ja to ma gorzej przesrane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem historykiem i filozofem więc bóle przemijania i znajomość różnych filozofii życia chyba mi jednak nie pomaga. Jak się nad tym wszystkim zacząłem zastanawiać w chwilach życiowego kryzysu to się mi między uszami pomieszało troszeczkę.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:12 pm ]

A babcia mi zawsze mówiła że najgorzej to zacząć z lekarzami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Juz sama nie wiem czy lepiej byc filozofem czy znac objawy wszystkich chorob tak jak my mamy z Destrukcja.Ja nie zastanwiam sie nad przemijaniem(a moze jeszcze do tego nie doszłam)zastanwiam sie czemu zyjemy,czemu jestemy tak skonstrułowani a nie inaczej,itp,itd,szkoda pisac,szczerze wolałabym miec "zawały,dusznosci itp"niz takie rozkminki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×